[Naruto] Nefrytowe Łzy
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bosman
- Posty: 2349
- Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
- Numer GG: 9149904
- Lokalizacja: Wrzosowiska...
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
W doł, lewo, pod druga liną i przepleść. Banalne a jakże skuteczne. Kairra spojrzał jeszcze raz, zeby zapamiętać jak to wygląda w przestrzeni. Miał fotograficzną pamieć. Przyda sie- usmiechnał się szatańsko.
-Dobra. Sensei rozkazuje- my robimy. Proste.-Powiedzial i spojrzał z ironiczną, ale sympatyczną unizenością. Zaczął żartować, a to dobry znak. Kryzys minął i teraz pozostał robic dobra mine do zlej gry. A nie było to zbyt trudne. Wszak wszystko się wyjasniło, sytuacja stała się klarowna, stosunki z Kojiro znów stały się neutralna z drobnym odchyłem na koleżeńskie. Mozebez fajerwerków, ale przynajmniej nie pozabijaja sie przez kilka następnych dni.
"Ciekawe co z dziadkiem."-Pomyślal chłopak. Był do niego bardziej przywiązany niz do rodziców. Nie wiadomo dla czego. Z tego, co znalazł w ksiażce wynikało, że ze staruszkiem jest średnio, a nawet bardzo. Dlatego tak bardzo starał sie pospieszyć
Przypomniał sobie sytuacje z uciętymi głowami
"Jak za bardzo będe sie spiesył, to niedługo spotkamy sie ze starym po drugiej stronie"-skarcił się w duchu
-Dobra. Sensei rozkazuje- my robimy. Proste.-Powiedzial i spojrzał z ironiczną, ale sympatyczną unizenością. Zaczął żartować, a to dobry znak. Kryzys minął i teraz pozostał robic dobra mine do zlej gry. A nie było to zbyt trudne. Wszak wszystko się wyjasniło, sytuacja stała się klarowna, stosunki z Kojiro znów stały się neutralna z drobnym odchyłem na koleżeńskie. Mozebez fajerwerków, ale przynajmniej nie pozabijaja sie przez kilka następnych dni.
"Ciekawe co z dziadkiem."-Pomyślal chłopak. Był do niego bardziej przywiązany niz do rodziców. Nie wiadomo dla czego. Z tego, co znalazł w ksiażce wynikało, że ze staruszkiem jest średnio, a nawet bardzo. Dlatego tak bardzo starał sie pospieszyć
Przypomniał sobie sytuacje z uciętymi głowami
"Jak za bardzo będe sie spiesył, to niedługo spotkamy sie ze starym po drugiej stronie"-skarcił się w duchu
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Czerwona Orientalna Prawica
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bosman
- Posty: 2074
- Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
- Numer GG: 6094143
- Lokalizacja: Roanapur
- Kontakt:
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
Kojiro z umiarkowaną uwagą przysłuchiwał się wyjaśnieniom Junshiego odnośnie sposobów krępowania jeńców. Po wypróbowaniu tego w praktyce jego myśli odbiegły w zupełnie inną stronę. Sytuacja się poprawiła dzięki kwitowi, jaki sensei znalazł, teraz dziewczyną zajmie się Minamo. O ile się dowie rzecz jasna. A dowie się na pewno, zbyt uważnie słuchał, co dzieje się wokół. Chłopaka zastanowiło czy to nie przypadkiem przyzwyczajenie z czasu, kiedy był szpiegiem. Cóż, jeden problem z głowy.
A zatem ruszyli w kierunku granicy kraju ognia. Z dwoma parasolami – jednym na plecach a drugim na ramieniu szło mu się mniej wygodnie niż z jednym. Cóż, w domu będzie musiał przerobić uprząż na plecach tak, aby pomieściła oba. Cóż, teraz pozostawała jedna sprawa.
- Kyouko-san, mam nadzieję, że nie muszę wyjaśniać, iż wolałbym, aby to, co dziś usłyszeliśmy nie stało się powszechną wiedzą?
Po drodze wrócił do treningu zaleconego im wcześniej przez sensei, stopniowo próbując tworzyć coraz większą aurę wokół dłoni, zaczynając od bardzo niewielkiej i nie zmieniając wielkości tak długo jak na tym poziomie nie zdołał jej ustabilizować.
A zatem ruszyli w kierunku granicy kraju ognia. Z dwoma parasolami – jednym na plecach a drugim na ramieniu szło mu się mniej wygodnie niż z jednym. Cóż, w domu będzie musiał przerobić uprząż na plecach tak, aby pomieściła oba. Cóż, teraz pozostawała jedna sprawa.
- Kyouko-san, mam nadzieję, że nie muszę wyjaśniać, iż wolałbym, aby to, co dziś usłyszeliśmy nie stało się powszechną wiedzą?
Po drodze wrócił do treningu zaleconego im wcześniej przez sensei, stopniowo próbując tworzyć coraz większą aurę wokół dłoni, zaczynając od bardzo niewielkiej i nie zmieniając wielkości tak długo jak na tym poziomie nie zdołał jej ustabilizować.
Spłodził największe potwory - wielkiego wilka Fenrira, węża Midgardsorma i boginię umarłych Hel.
Nordycka Zielona Lewica
![Obrazek](http://img126.imageshack.us/img126/651/usb1vg5.gif)
Nordycka Zielona Lewica
![Obrazek](http://img126.imageshack.us/img126/651/usb1vg5.gif)
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Marynarz
- Posty: 360
- Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
- Numer GG: 0
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
Reszta dnia upłynęła im na powrocie na teren Kraju Ognia. Gdy zaczynało już zmierzchać, sensei zaprowadził ich do tej samej jaskini, w której nocowali zaledwie kilkanaście godzin temu. Grota była przestronna, każdy więc mógł znaleźć trochę przestrzeni tylko dla siebie. Nawet nukeninowie, dotąd posępnie milczący, ulokowawszy się w jednym z kątów, zaczęli żywo szeptać między sobą. Czyżby rosół, który przyrządził Junshi podniósł ich na duchu?
- Musicie się teraz dobrze najeść i dobrze wyspać - zwrócił się Chimidoro do swoich podopiecznych nalewając im porcje ciepłej zupy. - Zużyliście dzisiaj sporo czakry i na pewno jesteście już zmęczeni, a jutro chciałbym nieco przyspieszyć marsz i nadrobić stracony czas. W nocy powinni pojawić się ludzie z Liścia i odebrać nukeninów i Eriko-chan. Aha, Kyouko-chan, zanim zaczniesz jeść, czy mogłabyś mi pomóc nakarmić naszą małą przyjaciółkę? Nie wiem jak jej pójdzie przyjmowanie pokarmów, ale nie chcę, żeby się odwodniła.
- Musicie się teraz dobrze najeść i dobrze wyspać - zwrócił się Chimidoro do swoich podopiecznych nalewając im porcje ciepłej zupy. - Zużyliście dzisiaj sporo czakry i na pewno jesteście już zmęczeni, a jutro chciałbym nieco przyspieszyć marsz i nadrobić stracony czas. W nocy powinni pojawić się ludzie z Liścia i odebrać nukeninów i Eriko-chan. Aha, Kyouko-chan, zanim zaczniesz jeść, czy mogłabyś mi pomóc nakarmić naszą małą przyjaciółkę? Nie wiem jak jej pójdzie przyjmowanie pokarmów, ale nie chcę, żeby się odwodniła.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
- Oczywiście, Chimidoro-sensei - odpowiedziała Kyouko, odstawiają swoją miskę na bok. Senbon z jej ust gdzieś w drodze zniknął, mimo że jeszcze tuż przed jaskinią wciąż tam był.
Dziewczyna wstała i podeszła do Eriko, przy której już klęczał Junshi-sensei. Delikatnie otwierała usta dziewczynie, podczas gdy sensei karmił ją niewielkimi porcjami zupy. Trwało to strasznie długo, także zmęczona już Kyouko, z obolałą ręką - Taren Ken nie jest na pewno techniką prostą w użyciu - w końcu oparła się lekko ramieniem o Chimidoro-sama. Niemal natychmiast otrząsnęła się i dalej kucała przy Eriko już prosto i porządnie.
W końcu jednak Junshi-sensei uznał, że mała Kamihoshi jest już dostatecznie najedzona. Kyouko wstała z ociąganiem i poszła z powrotem na swoje miejsce, dokładnie w połowie odległości między Kojiro i Kairrą. Tak na wszelki wypadek wolała, żeby na razie byli od siebie oddzieleni kimś, kto dla obu był w miarę neutralny. Zaczęła jeść swoją zupę, teraz już dość chłodną, i gdy tylko skończyła, zasnęła, tym razem jako jedna z pierwszych.
Dziewczyna wstała i podeszła do Eriko, przy której już klęczał Junshi-sensei. Delikatnie otwierała usta dziewczynie, podczas gdy sensei karmił ją niewielkimi porcjami zupy. Trwało to strasznie długo, także zmęczona już Kyouko, z obolałą ręką - Taren Ken nie jest na pewno techniką prostą w użyciu - w końcu oparła się lekko ramieniem o Chimidoro-sama. Niemal natychmiast otrząsnęła się i dalej kucała przy Eriko już prosto i porządnie.
W końcu jednak Junshi-sensei uznał, że mała Kamihoshi jest już dostatecznie najedzona. Kyouko wstała z ociąganiem i poszła z powrotem na swoje miejsce, dokładnie w połowie odległości między Kojiro i Kairrą. Tak na wszelki wypadek wolała, żeby na razie byli od siebie oddzieleni kimś, kto dla obu był w miarę neutralny. Zaczęła jeść swoją zupę, teraz już dość chłodną, i gdy tylko skończyła, zasnęła, tym razem jako jedna z pierwszych.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bosman
- Posty: 2349
- Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
- Numer GG: 9149904
- Lokalizacja: Wrzosowiska...
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
Jadł powoli, niezachłanne chociaż był głodnu jak wilk. Cały czas rozmyslał o dzisiejszym dniu. Co nalezy poprawić, co zmieniec, do czego inaczej podejsć. Po pierwsze należy zostawić sprawy domowe w domu. Tu musi sie martwić o zycie swoje i towarzyszy. Po drugie prywatne spory tracą na wazności kiedy dochodzi do walki. Właśnie to nalezy rozwiazać.
Zjadłwszy wstał i przykucnąl przy Kojiro. Mijając Kyouko-san usmiechnął sie do niej jakby mówiąc
"Spoko. Nie zabiję go ani nie dam sie zabić"
Spojrzał na kolege z ekipy i powiedział
-Nie przeszkadzam?-Nie czekajac na odpowiedź kontynuował-Mam tylko jedna sprawę i juz spadam. Wiesz, jakos nie bardzo sie polubiliśmy od początku. Chciałbym tylko wiedzieć, czy wszystko jest w porządku, bo jezeli choważ jakaś urazę, to niezbyt ciekawie rokuje naszej współpracy. Tyle. Już nie drażę tematu-Wstawał. Przystanał na kilka chwil czekając na jakąś odpowiedź, chociażby proste "mhm". Mimo wszystko nie bylo między ta dwójka aż tak źle jak się zapowiadało.
Zjadłwszy wstał i przykucnąl przy Kojiro. Mijając Kyouko-san usmiechnął sie do niej jakby mówiąc
"Spoko. Nie zabiję go ani nie dam sie zabić"
Spojrzał na kolege z ekipy i powiedział
-Nie przeszkadzam?-Nie czekajac na odpowiedź kontynuował-Mam tylko jedna sprawę i juz spadam. Wiesz, jakos nie bardzo sie polubiliśmy od początku. Chciałbym tylko wiedzieć, czy wszystko jest w porządku, bo jezeli choważ jakaś urazę, to niezbyt ciekawie rokuje naszej współpracy. Tyle. Już nie drażę tematu-Wstawał. Przystanał na kilka chwil czekając na jakąś odpowiedź, chociażby proste "mhm". Mimo wszystko nie bylo między ta dwójka aż tak źle jak się zapowiadało.
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Czerwona Orientalna Prawica
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bosman
- Posty: 2074
- Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
- Numer GG: 6094143
- Lokalizacja: Roanapur
- Kontakt:
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
Kojiro usiadł pod ścianą i powoli jadł swoją zupę. Był wykończony dzisiejszym dniem, nie dość, że nie docenił ciężaru swojego starego parasola, który solidnie odgniótł mu ramię to jeszcze wcześniejsza walka i późniejszy trening solidnie go wycieńczyły. Ale nawet pomimo dającego się we znaki zmęczenia nie przestawał się zastanawiać nad sytuacją w jakiej się znaleźli. Kim była trzecia strona, która omal nie zabiła Kamihoshi, ale za to całkiem skutecznie wyeliminowała posłańca i poprzedniego właściciela parasola? Tego chłopak nie wiedział. Sensei wyraził przypuszczenie, że karmiona właśnie dziewczyna mogła oberwać chakrą doton, ale to nie miało sensu, aby ktoś z Wioski Kamienia tego dokonał, w końcu to dla nich była ta wiadomość. Chyba, że nukenin, albo ktoś z innej wioski, choć w innych miejscach techniki żywiołu ziemi nie były tak popularne. No i jeszcze złapani renegaci z Ame. Ta sprawa mogłaby mu spędzać sen z powiek, gdyby nie fakt, że już niedługo spadnie na ojca. Pewnie Minamo go złaja za to, że sam nic nie zrobił, ale przy tym fanatyku Junshim miał związane ręce.
Zjadł już, gdy Kairra do niego podszedł. Słuchał chłopaka starając się ukryć zmęczenie.
- Nie chowam do ciebie urazy, bo i ja zareagowałem zbyt ostro. Musisz się chyba przyzwyczaić do tego, że jeśli zauważam błąd to wytykam go bez ogródek. Ale na następny raz spróbuję wyrazić to mniej obraźliwie. Uśmiechnął się tak szczerze jak tylko zdołał. Co prawda nie mówił do końca szczerze, ale nie było powodu bardziej psuć relacji z drużyną, w końcu ci ludzie mogą kiedyś mieć w rękach jego życie, wszak niewiadomo w jakiej sytuacji znajdą się choćby jutro...
Tej nocy spał nietypowym dla siebie twardym i głębokim snem.
Zjadł już, gdy Kairra do niego podszedł. Słuchał chłopaka starając się ukryć zmęczenie.
- Nie chowam do ciebie urazy, bo i ja zareagowałem zbyt ostro. Musisz się chyba przyzwyczaić do tego, że jeśli zauważam błąd to wytykam go bez ogródek. Ale na następny raz spróbuję wyrazić to mniej obraźliwie. Uśmiechnął się tak szczerze jak tylko zdołał. Co prawda nie mówił do końca szczerze, ale nie było powodu bardziej psuć relacji z drużyną, w końcu ci ludzie mogą kiedyś mieć w rękach jego życie, wszak niewiadomo w jakiej sytuacji znajdą się choćby jutro...
Tej nocy spał nietypowym dla siebie twardym i głębokim snem.
Spłodził największe potwory - wielkiego wilka Fenrira, węża Midgardsorma i boginię umarłych Hel.
Nordycka Zielona Lewica
![Obrazek](http://img126.imageshack.us/img126/651/usb1vg5.gif)
Nordycka Zielona Lewica
![Obrazek](http://img126.imageshack.us/img126/651/usb1vg5.gif)
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Marynarz
- Posty: 360
- Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
- Numer GG: 0
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
Następnego ranka obudził ich zapach pieczonego mięsa. Kojiro rozbudził się momentalnie i pospiesznie zaczął badać sytuację. Kiedy stwierdził, że zapach pochodzi z wiszącego nad ogniskiem królika, zrelaksował się nieco. Po to tylko, by zaraz ponownie się spiąć. Osobą, która obracała rożen, nie był Junshi. Nie był to nawet żaden ze złapanych wczoraj nukeninów, których zresztą nigdzie nie było widać. Przy ognisku siedział czarnowłosy chłopak w niebieskim t-shircie. Pocieszające było to, że miał na czole opaskę Konoha. Musiał przybyć w nocy wraz z grupą, która odebrała nukeninów i Eriko. Ale to nadal nie wyjaśniało co on tu właściwie robi. Atasuke i Kyouko, którzy również zdążyli już nieco oprzytomnieć, patrzyli na nieznajomego zdezorientowanym wzrokiem.
- Ooo, widzę, że już wstaliście! - zawołał wesoło sensei wchodząc do groty - Poznajcie nowego członka drużyny jedenastej! Może go pamiętacie z Akademii? Skończył ją z wyróżnieniem we wcześniejszym terminie i przez miesiąc znajdował się poza krajem wykonując z dwoma chuuninami z poprzedniego rocznika misje klasy C. Hokage-sama najwyraźniej stwierdził, że powinien jednak być stale trenowany przez jounina, a u mnie akurat pojawiło się wolne miejsce... Przedstawiłeś się już, Mimei?
- Ooo, widzę, że już wstaliście! - zawołał wesoło sensei wchodząc do groty - Poznajcie nowego członka drużyny jedenastej! Może go pamiętacie z Akademii? Skończył ją z wyróżnieniem we wcześniejszym terminie i przez miesiąc znajdował się poza krajem wykonując z dwoma chuuninami z poprzedniego rocznika misje klasy C. Hokage-sama najwyraźniej stwierdził, że powinien jednak być stale trenowany przez jounina, a u mnie akurat pojawiło się wolne miejsce... Przedstawiłeś się już, Mimei?
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Majtek
- Posty: 77
- Rejestracja: piątek, 16 listopada 2007, 22:08
- Numer GG: 0
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
Obracanie rożnem wprawiło Mimeia w stan zamyślenia, co nie było trudne biorąc pod uwagę jak wiele miał w tej chwili na głowie. Z dnia na dzień został przydzielony do nowej grupy, tym razem przynajmniej częściowo byli to jego rówieśnicy w odróżnieniu do chuuninów, z którymi spędził ostatni miesiąc. Nowa grupa, nowi towarzysze i nowe dowództwo do których musiał się dostosować. Na szczęście w dostosowywaniu się miał już niemałą wprawę. Z rytmu wybiły go dopiero kroki i głos nadchodzącego jounina. Zobaczył, że grupa geninów zaczęła powoli wstawać. Sądząc po ich spojrzeniach, Chimidoro nie zdążył ich jeszcze wtajemniczyć w sytuację. "Przynajmniej nie jestem jedyny." Wstał od rożna i ukłonił się perfekcyjnym formalnym ukłonem w stronę geninów.
-Uchiha Mimei. Junshi-sensei powiedział już właściwie wszystko co ja bym mógł. Wyrazy współczucia z powodu Kamihoshi-san. - To powiedziawszy wrócił do królika. Pytania ogólne nie były jego mocną stroną - wolał odpowiadać na konkretne pytania. W końcu tego zwykle od niego oczekiwano.
-Uchiha Mimei. Junshi-sensei powiedział już właściwie wszystko co ja bym mógł. Wyrazy współczucia z powodu Kamihoshi-san. - To powiedziawszy wrócił do królika. Pytania ogólne nie były jego mocną stroną - wolał odpowiadać na konkretne pytania. W końcu tego zwykle od niego oczekiwano.
"You killed your own blind brother?"
"It would be cruel to let him live after what I did to his eyes"
"It would be cruel to let him live after what I did to his eyes"
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
Kyouko wstała i wyprostowała się na pełną wysokość - najpierw sprawdziwszy, czy nie walnie przez to głową w strop jaskini. Udało się jednak bez obrażeń. Była prawie równie wysoka jak ich nowy towarzysz.
- Uchiha Mimei, o ile mnie pamięć nie myli - powiedziała, patrząc na chłopaka ze śmieszną fryzurą. - Ja jestem Togashi Kyouko, niewykluczone, że ty też mnie pamiętasz. Czasem było o mnie słychać w Akademii - uśmiechnęła sie wesoło.
Ten ich nowy towarzysz od początku jej się nie spodobał. Mówiąc 'od początku', miała na myśli dokładnie to: odkąd poznała go w Akademii. Nie widziała niczego złego w tym, że powstrzymywał dzieciaki od co gorszych wygłupów, sama zresztą rzadko w takich uczestniczyła. Ale jej zdaniem zdecydowanie przesadzał w gorliwości.
A nadgorliwość gorsza od Kyuubiego, jak powszechnie wiadomo.
- Mam nadzieję, że będzie nam się dobrze współpracowało, szczególnie że nasz sensei zawsze trzyma nas w ryzach, więc powinieneś czuć się tu swobodniej niż w klasie w Akademii - pokiwała głową i podeszła bliżej ogniska, przyjrzeć mu się uważnie. Pamiętała, że specjalizował się raczej w atakach z dystansu, co oznaczało, że ciężar walki wręcz wciąż będzie spoczywał na niej i na sensei.
Zachichotała cicho, patrząc mu w oczy. Oj tak, prosto w oczy.
- Wybacz, to nie z ciebie się śmieję. Przypomniała mi się pewna zabawna historia z mojego dzieciństwa, po prostu. Co z tym królikiem, bo chyba jestem głodna? - spytała, siadając koło ogniska i przenosząc wzrok na Junshi-sensei.
- Uchiha Mimei, o ile mnie pamięć nie myli - powiedziała, patrząc na chłopaka ze śmieszną fryzurą. - Ja jestem Togashi Kyouko, niewykluczone, że ty też mnie pamiętasz. Czasem było o mnie słychać w Akademii - uśmiechnęła sie wesoło.
Ten ich nowy towarzysz od początku jej się nie spodobał. Mówiąc 'od początku', miała na myśli dokładnie to: odkąd poznała go w Akademii. Nie widziała niczego złego w tym, że powstrzymywał dzieciaki od co gorszych wygłupów, sama zresztą rzadko w takich uczestniczyła. Ale jej zdaniem zdecydowanie przesadzał w gorliwości.
A nadgorliwość gorsza od Kyuubiego, jak powszechnie wiadomo.
- Mam nadzieję, że będzie nam się dobrze współpracowało, szczególnie że nasz sensei zawsze trzyma nas w ryzach, więc powinieneś czuć się tu swobodniej niż w klasie w Akademii - pokiwała głową i podeszła bliżej ogniska, przyjrzeć mu się uważnie. Pamiętała, że specjalizował się raczej w atakach z dystansu, co oznaczało, że ciężar walki wręcz wciąż będzie spoczywał na niej i na sensei.
Zachichotała cicho, patrząc mu w oczy. Oj tak, prosto w oczy.
- Wybacz, to nie z ciebie się śmieję. Przypomniała mi się pewna zabawna historia z mojego dzieciństwa, po prostu. Co z tym królikiem, bo chyba jestem głodna? - spytała, siadając koło ogniska i przenosząc wzrok na Junshi-sensei.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bosman
- Posty: 2349
- Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
- Numer GG: 9149904
- Lokalizacja: Wrzosowiska...
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
Poczuł królika. Mięso... pieczone...
Otworzył jedno oko leniwie i zauważył obcego. Poderwal sie szybko i chwycił kuinai. Stał tak ze 2 sekundy, aż do momentu wejscia sensei
"A, chyba, ze tak."-pomyślał i schowal broń. Wysłuchał całej rozmowy, przemowy, prezentacji i innych tego typu. Usmiechnał się.
-Weź no wyluzuj. Nie jestes w akademii. Mimo trzymania nas w ryzach jest tutaj całkiem przyjemnie.-Odrzekł po czym ziewnął.
-Rozumiem, że ten królik to próba wkupienia się? Jeżeli tak, to całkiem udana. Jezeli nie, to i tak juz Cie lubię. Aha. I uważaj na tamtego-wskaza kciukiem na wstającego Kojiro i zaśmiał sie przyjaźnie.- Radze nie wykonywac oprzy nim gwałtownych ruchów
Kucnał i zaczął przyglądac sie ssakowi. Obok Togashi-san chichotała. Nie zwracał na to uwagi . Był zbyt zajęty zapachami, tłuszczykiem i takimi.
Miał cudowny nastroj. Zaczął nucic ulubiona piosnke ojca
Dawno dawno temu, w historii daleko
Gdy do picia było, chyba tylko mleko
Żył raz sobie człowiek, co zwał się Kajro kiep
co stworzył cudowny ryżowy napoj, po ktorym, szumiał łeb
To pewnie był uczony, co rozum miał za stu
i zawsze wielkie dzięki będziem składać mu
Popatrzcie co nam dal, dał do szczęścia mapę
Niech żyje nam nasz Kajrokiep, który wynalazł sake
Czterdzieści szklanek dziennie zabije każdy ból
A koszt to siedem monet, podatku krażka pół!!!
Był w wysmienitej formie. Mial silę przenosic góry
Wyszczerzył zębiska to sąsiadki kontempluącej posiłek
-Kocham poranki. W takie jak ten mógłby nawet ucałowac Kojiro-san... Nie no, żartuję-Zaśmiał się dziko. Wczorajszy marazm minął bezpowrotnie
Otworzył jedno oko leniwie i zauważył obcego. Poderwal sie szybko i chwycił kuinai. Stał tak ze 2 sekundy, aż do momentu wejscia sensei
"A, chyba, ze tak."-pomyślał i schowal broń. Wysłuchał całej rozmowy, przemowy, prezentacji i innych tego typu. Usmiechnał się.
-Weź no wyluzuj. Nie jestes w akademii. Mimo trzymania nas w ryzach jest tutaj całkiem przyjemnie.-Odrzekł po czym ziewnął.
-Rozumiem, że ten królik to próba wkupienia się? Jeżeli tak, to całkiem udana. Jezeli nie, to i tak juz Cie lubię. Aha. I uważaj na tamtego-wskaza kciukiem na wstającego Kojiro i zaśmiał sie przyjaźnie.- Radze nie wykonywac oprzy nim gwałtownych ruchów
Kucnał i zaczął przyglądac sie ssakowi. Obok Togashi-san chichotała. Nie zwracał na to uwagi . Był zbyt zajęty zapachami, tłuszczykiem i takimi.
Miał cudowny nastroj. Zaczął nucic ulubiona piosnke ojca
Dawno dawno temu, w historii daleko
Gdy do picia było, chyba tylko mleko
Żył raz sobie człowiek, co zwał się Kajro kiep
co stworzył cudowny ryżowy napoj, po ktorym, szumiał łeb
To pewnie był uczony, co rozum miał za stu
i zawsze wielkie dzięki będziem składać mu
Popatrzcie co nam dal, dał do szczęścia mapę
Niech żyje nam nasz Kajrokiep, który wynalazł sake
Czterdzieści szklanek dziennie zabije każdy ból
A koszt to siedem monet, podatku krażka pół!!!
Był w wysmienitej formie. Mial silę przenosic góry
Wyszczerzył zębiska to sąsiadki kontempluącej posiłek
-Kocham poranki. W takie jak ten mógłby nawet ucałowac Kojiro-san... Nie no, żartuję-Zaśmiał się dziko. Wczorajszy marazm minął bezpowrotnie
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Czerwona Orientalna Prawica
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bosman
- Posty: 2074
- Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
- Numer GG: 6094143
- Lokalizacja: Roanapur
- Kontakt:
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
Obudził się pod wpływem zapachu. Jego umysł obudził się o sekundę spóźniony pozwalając ciału na moment się zrelaksować na widok pieczonego królika. Jednak paranoja bardzo szybko nadrobił zaległości w budzeniu się. Sklął się w myślach za to, że zasnął jak kłoda. A potem za to, że niepotrzebnie wczoraj dodatkowo trenował, gdyby nie to, to jak zwykle zasnąłby lekkim i czujnym snem. Wpajane od maleńkości mechanizmy zadziałały bezbłędnie, jeszcze nim skończył pierwszą serię inwektyw pod własnym adresem już miał w ręku igłę i gotów był nią rzucić. Kto wie, może nawet nieszczęsny członek klanu Uchicha zostałby przywitany senbonem, ale pojawił się Junshi i wyjaśnił sprawę. Chłopak nie dał po sobie poznać, że kiedykolwiek żywił wobec nowego kolegi nieprzyjazne zamiary. Wręcz przeciwnie, uśmiechnął się szeroko i przywitał.
- Nie słuchaj go, ten chłopak ma manię prześladowczą połączoną z głęboką paranoją. Śmiejąc się wskazał na Kairrę, który jeszcze przed momentem ostrzegał nowego kolegę przed prawdziwym drużynowym paranoikiem. - A tak w ogóle to jestem Mizutori Kojiro, miło mi cię poznać. Grał swoją rolę idealnie. Mimo uśmiechu na twarzy i pogodnego tonu był niezadowolony, nigdy nie przepadał za klanem Uchiha. *Banda aroganckich gnojków. Na dodatek trafił nam się pan prymus.* Nie cierpiał takich typów, po prostu nie znosił takich chodzących ideałów. Na dodatek nadgorliwych. *Pieprzony „paladyn”.* Nieważne co myślał maska na jego twarzy nic nie zdradzała.
Gdy prezentację mieli za sobą usiadł sobie spokojnie w kącie jaskini i zaczął grzebać w torbie. Wreszcie znalazł to, czego szukał – kawałek materiału około metr na metr. Zabrał go na wypadek jakby potrzeba była chusta albo łaty dla którejś ze zmian odzieży, ot wrodzona przezorność. Odpowiednio założony i przewiązany dookoła ramienia materiał miał posłużyć za poduszkę pod niesiony na nim parasol. *Zdecydowanie będę musiał w domu przerobić futerał tak oby pomieścił oba. I poćwiczyć używanie dwóch naraz do Jouro Senbon.*
- Nie słuchaj go, ten chłopak ma manię prześladowczą połączoną z głęboką paranoją. Śmiejąc się wskazał na Kairrę, który jeszcze przed momentem ostrzegał nowego kolegę przed prawdziwym drużynowym paranoikiem. - A tak w ogóle to jestem Mizutori Kojiro, miło mi cię poznać. Grał swoją rolę idealnie. Mimo uśmiechu na twarzy i pogodnego tonu był niezadowolony, nigdy nie przepadał za klanem Uchiha. *Banda aroganckich gnojków. Na dodatek trafił nam się pan prymus.* Nie cierpiał takich typów, po prostu nie znosił takich chodzących ideałów. Na dodatek nadgorliwych. *Pieprzony „paladyn”.* Nieważne co myślał maska na jego twarzy nic nie zdradzała.
Gdy prezentację mieli za sobą usiadł sobie spokojnie w kącie jaskini i zaczął grzebać w torbie. Wreszcie znalazł to, czego szukał – kawałek materiału około metr na metr. Zabrał go na wypadek jakby potrzeba była chusta albo łaty dla którejś ze zmian odzieży, ot wrodzona przezorność. Odpowiednio założony i przewiązany dookoła ramienia materiał miał posłużyć za poduszkę pod niesiony na nim parasol. *Zdecydowanie będę musiał w domu przerobić futerał tak oby pomieścił oba. I poćwiczyć używanie dwóch naraz do Jouro Senbon.*
Spłodził największe potwory - wielkiego wilka Fenrira, węża Midgardsorma i boginię umarłych Hel.
Nordycka Zielona Lewica
![Obrazek](http://img126.imageshack.us/img126/651/usb1vg5.gif)
Nordycka Zielona Lewica
![Obrazek](http://img126.imageshack.us/img126/651/usb1vg5.gif)
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Marynarz
- Posty: 360
- Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
- Numer GG: 0
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
Podczas gdy drużyna jedenasta zapoznawała się z nowym członkiem, Junshi zdjął królika z rożna i z chirurgiczną precyzją podzielił go na cztery porcje. Następnie sięgnął po stojący na sąsiednim ognisku garnek i nałożył każdemu do miski porcję ciepłego gulaszu. Wkrótce czwórka geninów pałaszowała w najlepsze pożywne śniadanie.
- Skoro już skończyliście - zaczął sensei, gdy ostatnia miska została opróżniona - chciałbym, żebyśmy wrócili do poprzednich ćwiczeń. Wczorajsze wydarzenia tylko potwierdziły, że musicie rozwinąć podstawowe umiejętności jak najprędzej. Zanim jednak się za to zabierzecie... - Chimidoro wyciągnął z zanadrza dwa skalpele, jeden czarny i jeden stalowy. - Mimei wprawdzie jeszcze nie zna tego ćwiczenia, ale jest bardzo uzdolniony, więc pewnie szybko nadrobi zaległości. Chciałbym, żebyście wyjaśnili mu, co robicie i spróbowali nauczyć go treningu z czarnym skalpelem. Kiedy będzie już mógł przejść do drugiej fazy, możecie zostawić go samemu sobie i skoncentrować się na własnych osiągach. - Sensei odwrócił się do swojej torby i zajął się wygaszaniem ognisk i pakowaniem utensyliów kucharskich. Wyglądało na to, że nie będą mieli zbyt wiele czasu na odpoczynek po posiłku. - Aha jeszcze jedno - dodał Junshi po chwili. - Jak już wspominałem, dziś narzucę wam poważne tempo. Najpewniej będziecie musieli biec. Uważajcie, żeby nie zostać w tyle. W razie czego lepiej jest zawołać i zatrzymać całą grupę niż ryzykować oddzielenie się. Mieliście się już okazję przekonać, że okolica nie jest bezpieczna.
- Skoro już skończyliście - zaczął sensei, gdy ostatnia miska została opróżniona - chciałbym, żebyśmy wrócili do poprzednich ćwiczeń. Wczorajsze wydarzenia tylko potwierdziły, że musicie rozwinąć podstawowe umiejętności jak najprędzej. Zanim jednak się za to zabierzecie... - Chimidoro wyciągnął z zanadrza dwa skalpele, jeden czarny i jeden stalowy. - Mimei wprawdzie jeszcze nie zna tego ćwiczenia, ale jest bardzo uzdolniony, więc pewnie szybko nadrobi zaległości. Chciałbym, żebyście wyjaśnili mu, co robicie i spróbowali nauczyć go treningu z czarnym skalpelem. Kiedy będzie już mógł przejść do drugiej fazy, możecie zostawić go samemu sobie i skoncentrować się na własnych osiągach. - Sensei odwrócił się do swojej torby i zajął się wygaszaniem ognisk i pakowaniem utensyliów kucharskich. Wyglądało na to, że nie będą mieli zbyt wiele czasu na odpoczynek po posiłku. - Aha jeszcze jedno - dodał Junshi po chwili. - Jak już wspominałem, dziś narzucę wam poważne tempo. Najpewniej będziecie musieli biec. Uważajcie, żeby nie zostać w tyle. W razie czego lepiej jest zawołać i zatrzymać całą grupę niż ryzykować oddzielenie się. Mieliście się już okazję przekonać, że okolica nie jest bezpieczna.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bosman
- Posty: 2349
- Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
- Numer GG: 9149904
- Lokalizacja: Wrzosowiska...
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
-Nie opanowaliście podstaw, Mimei cudny, Mimei zdolny, Mimei sobie poradzi-Mruknał Kairra i natychmiast się zaśmiał. Trochę irytowało go podejście sensei. Ni ale w sumie miał rację, bo po cu poszli na misjejeżeli nie a)zarobić b)uczyc sie. Chwycil nożyk i spokojnie nałozył pierwszą cieniutką warstwę. Niemal niezauwazalnę. Świetnie, chodzilo o ksztalt. Teraz juz tylko kontrola wydzielania czakry. Przymknał oczy- widział wyobraźnią. Udało mu sie naozyc kolejne warstwy. Z tym radzili sobie juz w miare nieźle. Oczywiście, że w czasie walki nie miaby czasu na siadanie, zamykanie oczu itp. Dlatego mimo sukcesów sensei kazał im ćwiczyć. Atasuke często bawił sie kuinaiami aby się odstresować, więc teraz okręcil go niesamowicie szybko s palcach. Spojrzał
-Cholera-sykna. Aura sie rozproszyła. Robił to jeszcze raz. Tym razem lekko przesunał pokrytym czakrą skalpelem tuz nad dłonią. Spojrzał. Jedna czy dwi kropelki krwi pojawiły sie na skorze. Teraz tylko pozostało robienie tego cześciej, szybciej , wydłużanie ostrza i szybsze skupianie się.
Ale najważniejsze umial- teraz pozostało doskonalenie. Mała Chimidoro pewnie chwycilaby to w lot. Miała dryg do takich treningow.
Sorry za literówki, ale musze isc. Poprawie jak wrcę
-Chociaz w sumie w rzucaniu by mnie nie przebiła.-Szepnął nawet nie wiedząc, że mówi. Rzucił skalpelem tak, że ten odbil się tuż nad glowa nowego. Spokojnie wstał i wziął go przepraszając. Kiedy obracał sie do niego plecami uśmiechnął się. Wciaż miał w sobie cos z dzieciaka miotającego kartonowymi shurikenami w znajomych.
-Cholera-sykna. Aura sie rozproszyła. Robił to jeszcze raz. Tym razem lekko przesunał pokrytym czakrą skalpelem tuz nad dłonią. Spojrzał. Jedna czy dwi kropelki krwi pojawiły sie na skorze. Teraz tylko pozostało robienie tego cześciej, szybciej , wydłużanie ostrza i szybsze skupianie się.
Ale najważniejsze umial- teraz pozostało doskonalenie. Mała Chimidoro pewnie chwycilaby to w lot. Miała dryg do takich treningow.
Sorry za literówki, ale musze isc. Poprawie jak wrcę
-Chociaz w sumie w rzucaniu by mnie nie przebiła.-Szepnął nawet nie wiedząc, że mówi. Rzucił skalpelem tak, że ten odbil się tuż nad glowa nowego. Spokojnie wstał i wziął go przepraszając. Kiedy obracał sie do niego plecami uśmiechnął się. Wciaż miał w sobie cos z dzieciaka miotającego kartonowymi shurikenami w znajomych.
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Czerwona Orientalna Prawica
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
Odebrała czarny skalpel od Chimidoro-sensei. Uczenie ludzi było prawie tak ciekawe jak leczenie ich. I prawie tak ekscytujące jak zabijanie.
No, przynajmniej tak podejrzewała. Tak naprawdę jeszcze nigdy nikogo na poważnie nie leczyła, nie miała też na koncie żadnego trupa. Liczyła na to że i jedno i drugie kiedyś się zmieni, ale kto mógł to wiedzieć, tak naprawdę? Być może nie dożyje tej chwili...
- Popatrz, Mimei-kun. Ten skalpel jest wykonany z materiału, który wypycha chakrę z wnętrza. Ćwiczenie polega na tym, żeby ułożyć warstwy chakry wokół skalpela, tak, żeby poszerzyć i wydłużyć ostrze. Brzmi prosto, ale okaże się już wkrótce trudniejsze niż ci się wydaje - puściła do niego oko, z trudem powstrzymując się od śmiechu. Wiedziała, że sama też wygląda dość dziwnie, ale fryzura tego chłopaka zawsze sprawiała, że chciało jej się chichotać. A ponieważ strasznie nie lubiła różowych, chichoczących panienek, to jeśli chodzi o chichot, ograniczała się do upiornego, wiedźmiego. Te włosy w tym nie pomagały, ale siła woli to też powstrzymywanie się od śmiechu, kiedy należy. - Przynajmniej dla nas było trudniejsze, ale Pan Geniusz pewnie poradzi sobie z nim znakomicie... Prawie jak Eriko - zaśmiała się perliście. Ten dźwięk przywodził na myśl krople wody, wiszące na nitkach pajęczyny. Kami wiedzą czemu.
Zostawiła chłopaka sam na sam z treningiem, uśmiechając się lekko. Chciała, żeby wyraźnie zrozumiał, że to takie małe żarciki, których nie uniknie i które musi znieść, żeby zaakceptowała go w drużynie.
Nawet jej było teraz trudno utrzymywać tempo Junshi-sensei, a jeszcze Chakra no Metsu, które cały czas ćwiczyła... Teraz przerwy były dłuższe. Na wszelki wypadek. Wiedziała, że w razie potrzeby znów będzie musiała stawać na pierwszej linii walk, a młody Uchiha był z nimi znów niezgrany, pewnie jeszcze bardziej niż maleńka Kamihoshi. Lepiej nie ryzykować zbytniego zmęczenia.
No, przynajmniej tak podejrzewała. Tak naprawdę jeszcze nigdy nikogo na poważnie nie leczyła, nie miała też na koncie żadnego trupa. Liczyła na to że i jedno i drugie kiedyś się zmieni, ale kto mógł to wiedzieć, tak naprawdę? Być może nie dożyje tej chwili...
- Popatrz, Mimei-kun. Ten skalpel jest wykonany z materiału, który wypycha chakrę z wnętrza. Ćwiczenie polega na tym, żeby ułożyć warstwy chakry wokół skalpela, tak, żeby poszerzyć i wydłużyć ostrze. Brzmi prosto, ale okaże się już wkrótce trudniejsze niż ci się wydaje - puściła do niego oko, z trudem powstrzymując się od śmiechu. Wiedziała, że sama też wygląda dość dziwnie, ale fryzura tego chłopaka zawsze sprawiała, że chciało jej się chichotać. A ponieważ strasznie nie lubiła różowych, chichoczących panienek, to jeśli chodzi o chichot, ograniczała się do upiornego, wiedźmiego. Te włosy w tym nie pomagały, ale siła woli to też powstrzymywanie się od śmiechu, kiedy należy. - Przynajmniej dla nas było trudniejsze, ale Pan Geniusz pewnie poradzi sobie z nim znakomicie... Prawie jak Eriko - zaśmiała się perliście. Ten dźwięk przywodził na myśl krople wody, wiszące na nitkach pajęczyny. Kami wiedzą czemu.
Zostawiła chłopaka sam na sam z treningiem, uśmiechając się lekko. Chciała, żeby wyraźnie zrozumiał, że to takie małe żarciki, których nie uniknie i które musi znieść, żeby zaakceptowała go w drużynie.
Nawet jej było teraz trudno utrzymywać tempo Junshi-sensei, a jeszcze Chakra no Metsu, które cały czas ćwiczyła... Teraz przerwy były dłuższe. Na wszelki wypadek. Wiedziała, że w razie potrzeby znów będzie musiała stawać na pierwszej linii walk, a młody Uchiha był z nimi znów niezgrany, pewnie jeszcze bardziej niż maleńka Kamihoshi. Lepiej nie ryzykować zbytniego zmęczenia.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Majtek
- Posty: 77
- Rejestracja: piątek, 16 listopada 2007, 22:08
- Numer GG: 0
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
Mając okazję lepiej się przyjrzeć w blasku ogniska, Mimei rozpoznał twarze, które widywał w akademii. Najbardziej pamiętał Kairrę, gdyż ten najbardziej z trójki starał się być zauważony. Jednej rzeczy której z całą pewnością sobie NIE przypominał była owa paranoja Atasuke, o której wspomniał Kojiro. Nie znał jednak żadnego z nich na tyle, by stwierdzić, który ma rację. Tym bardziej, że obydwaj sięgnęli po broń na jego widok, co mogłoby stanowić podstawy przypuszczenia, że obydwaj mieli rację. Czy naprawdę spodziewali się, że jedna sztuka broni miotanej wystarczy im do obrony przed kimś kto przeszedł jounina i jak gdyby nigdy nic przygotowywał posiłek w środku obozu?
Togashi, która podeszła przyjrzeć mu się z bliska nie dostrzegła w jego oczach niczego poza własnym w nich odbiciem. Obojętny na wszystko wzrok to coś, czego młody Uchiha nigdy nie musiał się uczyć - miał to we krwi tak samo jak sharingana i katon. Mimo tego zaskoczył go nagły chichot dziewczyny, ale nie dał tego po sobie poznać. Nie mógł w końcu sobie pozwolić na taki brak szacunku.
Po posiłku przyszła kolej na ćwiczenia zlecone przez Junshi-sensei. Mimei oczywiście nie omieszkał wyrazić swojej wdzięczności za wiarę jaką jounin pokładał w jego umiejętności. Nie miał też zamiaru go zawieść.
Wsłuchiwał się w słowa Kyouko, która zgłosiła się na ochotnika do wytłumaczenia mu na czym polega zadanie. Jego wzrok jednak powędrował za nią, w stronę Kairry, który ćwiczył na własną rękę. Wyglądało to nieco inaczej niż to o czym mówiła Togashi, ale stwierdził, że był to po prostu inny etap. Odebrał czarny skalpel od dziewczyny. -Arigatou, Kyouko-san. -Na przezwisko nie zwrócił nawet uwagi. Przyzwyczaił się do znacznie gorszych rzeczy adresowanych w swoją stronę w akademii. W tym momencie dostrzegł nagły ruch ze strony Kairry. Zanim mózg zdążył poinformować go co się dzieje, ręka powędrowała do kabury z shurikenami i jeden z nich zderzył się z nadlatującym skalpelem. Zanim zebrał swojego shurikena z ziemi jego oczy przybrały z powrotem niebieski kolor i obojętny wyraz.
-Nic się nie stało. -Odparł na przeprosiny. Te były z kolei dla niego nowością. Dziecinny wybryk utwierdził go w przekonaniu, że Kairra nie jest jednak paranoikiem. Po tym zdarzeniu skoncentrował się na czarnym skalpelu. Rzeczywiście materiał był niezwykły, jakby sam próbował wykonać za niego zadanie. Dostosował swoją nową wiedzę na temat kontroli chakry i po chwili pierwszy etap nauki Chakra no Metsu miał za sobą. Już w drodze nadrobił zaległości w zakresie drugiego etapu, po czym zrobił nieco dłuższą przerwę zanim przystąpił do treningu 'z górki'. Stała gotowość była jedną z rzeczy, których aż za dobrze nauczyły go misje klasy C. Ćwiczenie kontynuował oszczędnie, aby mieć pod dostatkiem chakry na wypadek walki i tylko wtedy, gdy nie groziło to spowolnieniem grupy.
Togashi, która podeszła przyjrzeć mu się z bliska nie dostrzegła w jego oczach niczego poza własnym w nich odbiciem. Obojętny na wszystko wzrok to coś, czego młody Uchiha nigdy nie musiał się uczyć - miał to we krwi tak samo jak sharingana i katon. Mimo tego zaskoczył go nagły chichot dziewczyny, ale nie dał tego po sobie poznać. Nie mógł w końcu sobie pozwolić na taki brak szacunku.
Po posiłku przyszła kolej na ćwiczenia zlecone przez Junshi-sensei. Mimei oczywiście nie omieszkał wyrazić swojej wdzięczności za wiarę jaką jounin pokładał w jego umiejętności. Nie miał też zamiaru go zawieść.
Wsłuchiwał się w słowa Kyouko, która zgłosiła się na ochotnika do wytłumaczenia mu na czym polega zadanie. Jego wzrok jednak powędrował za nią, w stronę Kairry, który ćwiczył na własną rękę. Wyglądało to nieco inaczej niż to o czym mówiła Togashi, ale stwierdził, że był to po prostu inny etap. Odebrał czarny skalpel od dziewczyny. -Arigatou, Kyouko-san. -Na przezwisko nie zwrócił nawet uwagi. Przyzwyczaił się do znacznie gorszych rzeczy adresowanych w swoją stronę w akademii. W tym momencie dostrzegł nagły ruch ze strony Kairry. Zanim mózg zdążył poinformować go co się dzieje, ręka powędrowała do kabury z shurikenami i jeden z nich zderzył się z nadlatującym skalpelem. Zanim zebrał swojego shurikena z ziemi jego oczy przybrały z powrotem niebieski kolor i obojętny wyraz.
-Nic się nie stało. -Odparł na przeprosiny. Te były z kolei dla niego nowością. Dziecinny wybryk utwierdził go w przekonaniu, że Kairra nie jest jednak paranoikiem. Po tym zdarzeniu skoncentrował się na czarnym skalpelu. Rzeczywiście materiał był niezwykły, jakby sam próbował wykonać za niego zadanie. Dostosował swoją nową wiedzę na temat kontroli chakry i po chwili pierwszy etap nauki Chakra no Metsu miał za sobą. Już w drodze nadrobił zaległości w zakresie drugiego etapu, po czym zrobił nieco dłuższą przerwę zanim przystąpił do treningu 'z górki'. Stała gotowość była jedną z rzeczy, których aż za dobrze nauczyły go misje klasy C. Ćwiczenie kontynuował oszczędnie, aby mieć pod dostatkiem chakry na wypadek walki i tylko wtedy, gdy nie groziło to spowolnieniem grupy.
"You killed your own blind brother?"
"It would be cruel to let him live after what I did to his eyes"
"It would be cruel to let him live after what I did to his eyes"
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bosman
- Posty: 2074
- Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
- Numer GG: 6094143
- Lokalizacja: Roanapur
- Kontakt:
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
Już dawno nauczył się znosić towarzystwo ludzi, których nie lubił. Teraz też nie miał zamiaru się przejmować Mimei’em. Z dwojga złego nie wiedział co gorsze, dziwaczka Kamihoshi czy Pan Idealny. Gdy inni tłumaczyli nowemu, na czym polega ćwiczenie zebrał swoje rzeczy. Teraz, gdy już nie padało płaszcz wylądował w torbie, którą niósł przewieszoną przez lewe ramie. Pogoda zapowiadał się nieźle.
Swoim zwyczajem w drodzy był milczący i czujnie lustrował otocznie. Tym czujniej, że nie uśmiechało mu się dzielenie losu koleżanki. Poza tym szczególnie zwracał uwagę na Uchihę i o dziwo na Togashi. Uśmiechnął się złośliwie do siebie. Nie dał po sobie poznać, że zauważył wczoraj, co zrobiła z senbonem. A pomyśleć, że niemal zaklasyfikował ją jako normalną. Ją też trzeba będzie sprawdzić, zwłaszcza, że największa tajemnica leżała w śpiączce. Cóż, przynajmniej Togashi udowodniła, że na niej można polegać. Sądził, że Mimei też to udowodni jak będzie miał okazję, w końcu dotychczas już ma na koncie misje C, no i pracował z chuuninami, z pominięciem grupy, na dodatek akademia z wyróżnieniem. Kojiro miał nadzieję, że nigdy nie będzie mu nic zawdzięczać. Nie żeby mógł uznać się do czegokolwiek zobowiązany, ale tak naprawdę to chciałby zobaczyć raczej potknięcie nowego członka drużyny.
W drodze cały czas uparcie trenował bez skalpela. Ambicja to straszna rzecz. Tego dnia spróbował zamiast dokładać kolejne warstwy robić jedną większą. Jeśli przyniesie to efekty to próbuje uzyskać jak największą, stabilną aurę, jaką potrafi z jednej warstwy. Gdy już taką wielkość opanuje próbuje stworzyć warstwę trochę większą i tak aż do skutku. Nie przesadza z wydatkami chakry, ale nie rezygnuje z ćwiczeń. Mimo nadziei, że dotrą do celu spokojnie i tak ciągle rozgląda się dookoła i zastanawia co jest w czerwonym termosie.
Swoim zwyczajem w drodzy był milczący i czujnie lustrował otocznie. Tym czujniej, że nie uśmiechało mu się dzielenie losu koleżanki. Poza tym szczególnie zwracał uwagę na Uchihę i o dziwo na Togashi. Uśmiechnął się złośliwie do siebie. Nie dał po sobie poznać, że zauważył wczoraj, co zrobiła z senbonem. A pomyśleć, że niemal zaklasyfikował ją jako normalną. Ją też trzeba będzie sprawdzić, zwłaszcza, że największa tajemnica leżała w śpiączce. Cóż, przynajmniej Togashi udowodniła, że na niej można polegać. Sądził, że Mimei też to udowodni jak będzie miał okazję, w końcu dotychczas już ma na koncie misje C, no i pracował z chuuninami, z pominięciem grupy, na dodatek akademia z wyróżnieniem. Kojiro miał nadzieję, że nigdy nie będzie mu nic zawdzięczać. Nie żeby mógł uznać się do czegokolwiek zobowiązany, ale tak naprawdę to chciałby zobaczyć raczej potknięcie nowego członka drużyny.
W drodze cały czas uparcie trenował bez skalpela. Ambicja to straszna rzecz. Tego dnia spróbował zamiast dokładać kolejne warstwy robić jedną większą. Jeśli przyniesie to efekty to próbuje uzyskać jak największą, stabilną aurę, jaką potrafi z jednej warstwy. Gdy już taką wielkość opanuje próbuje stworzyć warstwę trochę większą i tak aż do skutku. Nie przesadza z wydatkami chakry, ale nie rezygnuje z ćwiczeń. Mimo nadziei, że dotrą do celu spokojnie i tak ciągle rozgląda się dookoła i zastanawia co jest w czerwonym termosie.
Spłodził największe potwory - wielkiego wilka Fenrira, węża Midgardsorma i boginię umarłych Hel.
Nordycka Zielona Lewica
![Obrazek](http://img126.imageshack.us/img126/651/usb1vg5.gif)
Nordycka Zielona Lewica
![Obrazek](http://img126.imageshack.us/img126/651/usb1vg5.gif)
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Marynarz
- Posty: 360
- Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
- Numer GG: 0
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
Mimei błyskawicznie przeszedł do drugiego etapu ćwiczenia. Kojiro, któremu ojciec wbił do głowy wszystkie bardziej znane techniki klanowe Konoha, od razu połapał się, że młody Uchiha użył sharingana do skopiowania postępów, które pozostali uczynili do tej pory. Nie można mu jednak było odmówić braku talentu. Gdy już zrównał się z Kojiro, wyprzedził go i nie dawał się łatwo dogonić. Po dłuższym czasie jednak paranoik znów nadrobił dystans i szli już praktycznie łeb w łeb. Pozostali mogli co najwyżej patrzeć z zazdrością, jak dwójka chłopaków w ogniu rywalizacji wyprzedza ich o lata świetlne. Widać było, że nie ma najmniejszych szans, by ich dogonić.
Drugiego dnia wszyscy potrafili już wytworzyć ostrze odpowiedniego kształtu i rozmiaru, nawet bez użycia skalpela. Problemem pozostawało nadal tempo formowania aury, oraz koncentracja niezbędna do utrzymywania jej. Dopóki nie będą w stanie robić tego odruchowo, technika była praktycznie bezużyteczna w walce. Koło południa, wkrótce po tym, jak Atasuke po raz pierwszy wytworzył perfekcyjną aurę bez użycia skalpela, dostrzegli nagłą zmianę krajobrazu. Początkowo myśleli, że może wyprzedzili plan i wkroczyli już na teren Kraju Ziemi, jednak zaprzeczały temu widoczne w oddali trawy. Bezpośrednio przed nimi bowiem nie rosło nawet pojedyncze źdźbło. Znajdowali się na skraju dość dużego obszaru, na którym trawa została wypalona do gruntu. Junshi skręcił nagle z drogi i, zdejmując swój idiotyczny kapelusz, zatrzymał się przed uformowaną niezgrabnie stertą ziemi, w którą wbito kilkanaście różnych egzemplarzy broni.
Drugiego dnia wszyscy potrafili już wytworzyć ostrze odpowiedniego kształtu i rozmiaru, nawet bez użycia skalpela. Problemem pozostawało nadal tempo formowania aury, oraz koncentracja niezbędna do utrzymywania jej. Dopóki nie będą w stanie robić tego odruchowo, technika była praktycznie bezużyteczna w walce. Koło południa, wkrótce po tym, jak Atasuke po raz pierwszy wytworzył perfekcyjną aurę bez użycia skalpela, dostrzegli nagłą zmianę krajobrazu. Początkowo myśleli, że może wyprzedzili plan i wkroczyli już na teren Kraju Ziemi, jednak zaprzeczały temu widoczne w oddali trawy. Bezpośrednio przed nimi bowiem nie rosło nawet pojedyncze źdźbło. Znajdowali się na skraju dość dużego obszaru, na którym trawa została wypalona do gruntu. Junshi skręcił nagle z drogi i, zdejmując swój idiotyczny kapelusz, zatrzymał się przed uformowaną niezgrabnie stertą ziemi, w którą wbito kilkanaście różnych egzemplarzy broni.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)