Alucard pisze:
Co do efektu motyla, to ciekawszy moim zdaniem jest efekt dziadka ( o ile wyeliminujemy elastyczność czasu naprawiającą drobne zmiany). Zaużmu, ze ktos 100 lat temu zabioja mojego pradziadka. nie narodziłbym się. Ba, nie narodziłby sie mój dziadek, mktory swym zachowaniem oddziałowywuje na miliardy spraw (od np. kłótni z kolega po stworzenie projektu hali sportowej, bo był inzynierem). Oczywiście nie ma tez mnie, a beze mnie to forum dla przykładyu wyglądałoby zupełnie inaczej... inne rozmowy, inne tematy, inne sesje...
Nawet gorzej, bo im dalej w przeszłość, tym "wsiąkło" by o wiele więcej ludzi - w końcu na przestrzeni pokoleń drzewo genealogiczne rozrasta się dosyć znacznie... Jak się poszczególni członkowie postarają

Ogólnie temat podróży w czasie jest dość mocno zagmatwany i prowadzi do mnóstwa paradoksów, czy to w przypadku oddziaływania na przeszłość czy to na przyszłość... Widać to szczególnie w filmach, bo gdy zacznie się zastanawiać nad sensem tego wszystkiego, to się dojdzie to tego, że czasem tego sensu brak
Albo jakby nie spotkali się rodzice Hitlera
Sam Hitler miał okazję co najmniej dwa razy zginąć - raz został czasowo oślepiony podczas wojny, a wcześniej bodaj niemal sie nie utopił w rzece. A i w drodze po władzę spokojnie kilka razy mógł zostać powstrzymany... Zresztą, bolszewicy też mieli "szczęście", bo gdyby np. Kiryłow się nie rzucał, nie dostaliby broni do ręki i dalej działaliby nielegalnie... Choć to jest tylko gdybanie, zawsze mogli zdobyć władzę w inny sposób. A co by było, gdyby Polska z Francją jednak przeprowadziły prewencyjny atak na Niemcy w 1933 roku? Jest mnóstwo takich szczególików, które mogły sprawić, że współczesny świat wyglądałby zupełnie inaczej.
1. Objęliśmy tron Czeski
2. Udało nam się to również z Ruskim
3. Mieliśmy wielką szansę zaanektować również Kozaków i stworzyć z nimi Rzeczpospolitą trojga narodów(choć może to nienajlepszy przykład, gdyż drogą pokojową)
4. Dzięki Zygmuntowi Wazie mieliśmy szansę stać się również właścicielami Szwecji
5. Posiadaliśmy nawet kolonię w Afryce(od 1661r. Tobago)
i
W zasadzie upadek Rzeczpospolitej zaczynam osobiście datować od Chmielnickiego: później było już tylko po równi pochyłej, z jedną przebitką pod Wiedniem. W końcu to "dzięki" Kozakom oderwano od Rzplitej pół Ukrainy - dołączono ją do Rosji. Później na osłabioną Polskę najechali Szwedzi, powodując ogromne zniszczenia, skończyła się dynastia Wazów, zaczęły się ponownie rządy w pełni elekcyjne. I koniec. Gdybyśmy się dogadali z Ukrainą, na podobnych zasadach, jak z Litwą (co też nastąpiło, ale DUŻO za późno), to kto wie, może nadal mielibyśmy Polskę od morza do morza...
Polacy szans mieli mnóstwo, ale wiele z nich stracili na własne życzenie. Powstanie Chmielnickiego tego dowodzi. Polacy do Kozaków mieli... dość dziwny stosunek. Wszystko rozbijało się o rejestr opłacanych Kozaków, a Polacy go regularnie zmniejszali. Do tego sami chłopi bali się powrotu "okrutnych polskich panów" i ogólnie nie pałali do nas sympatią. Na podobnych zasadach jak z Litwą? Z Litwą też nie było super, potem sami Litwini nienawidzili Polaków za tę unię.
Co do daty początku upadku RP - rzecz dyskusyjna, błędy Polaków nakładały się przez wiele lat... Począwszy chociaż od niewystarczającego załatwienia sprawy krzyżackiej... Potem się to już tylko gromadziło i w końcu RP musiała upaść. II RP zresztą tak samo - przy takiej polityce europejskich państw Polska musiałaby chyba mieć więcej armii niż mieszkańców, żeby obronić się podczas II wojny światowej. Z tego samego powodu (polityki państw "sojuszniczych") udało sie w Polsce zainstalować komunistów. Największą wadą Polaków jest chyba brak zdecydowanych działań i zadowalanie się połowicznymi sukcesami i półśrodkami. Do tego dochodzi wieczny brak porozumienia i nieszczęście gotowe. Tak upadło chociażby powstanie listopadowe...
PS. A sukces pod Wiedniem Polsce realnych korzyści, poza odepchnięciem Turków, nie przyniósł. Najwyżej Uścisk Ręki z Podziękowaniem ze strony Austrii. Ale tak to bywa, że najwięcej sukcesów ma się ku chwale innych państw, a przedsięwzięcia na rodzimym terenie kończą się klęskami... Wystarczy wspomnieć, że jedyna konfederacja zawiązana przez Polaków, jaka się udała, to konfederacja targowicka
