[Naruto] Monogatori Baasu

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Zablokowany
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Re: [Naruto] Monogatori Baasu

Post autor: Perzyn »

Diego Pinzas

Chłopak podrapał się po policzku wysłuchawszy planu nowego kolegi. Był optymistą, ale nie był głupi i nie sądził, że tak łatwo dostaną jakąś misję bez udziału sensei, po prostu biurokracja stała na przeszodzie. Z drugiej strony jeśli się uda to każdy zarobi na przeciętnej misji klasy D od 20 do 50 ryu. Cóż, zatrudnić się do pomocy mogą zawsze a jeśli pomysł z misją wypali to pomogą Kazune szybciej niż się spodziewał.
- Cóż Itori-kun, nie wiem czy coś dostaniemy ale warto spróbować. I możesz mi wyjaśniać za co przepraszasz? Jeśli chodzi ci o zdziwienie moją osobą, to nie ma za co, przyzwyczaiłem się do tego, jeśli za coś innego to również niepotrzebnie bo nic niewłaściwego w twoim zachowaniu niezauważyłem.
Ant
Kok
Kok
Posty: 1228
Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
Numer GG: 8228852
Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją

Re: [Naruto] Monogatori Baasu

Post autor: Ant »

Reikuro Okunori

Okunori nie wiadomo kiedy zniknął. Po tym jak Diego mu odpowiedział, już go nie było. Gdzieś w powietrzu zabrzmiało ciche zaraz wrócę. Pobiegł za jakimś chuuninem z sali sądowej. Nagle pojawił się nie wiadomo kiedy za plecami Itoriego.
- Doskonały pomysł Itori-san. Mamy tylko jeden problem. Po ostatniej wpadce na ostatniej misji, Hokage raczej zbyt chętnie nie przydzieli nam kolejnego zadania. Ale co tam. Jako shinobi, jako ninja z Konohy, jako nowa drużyna czwarta musimy dać sobie radę. Prawda chłopaki? - powiedział bez uczuć.
Gdy mówił był jakiś nieobecny. Wypowiadane przez niego słowa, były jakby automatyczne, tak jakby on był gdzieś indziej, a nie przy drużynie. Myślami był przy Yamaneru.
"Jak można tak robić? Przecież zwierze to też istota. Odebranie mi go było najgorszą rzeczą, jaką mogli zrobić. Więzić go w małej klatce... To na prawdę nie ludzkie. Jak można trzymać kogoś w czymś, w czym się ledwo mieścić, bo nie mają aktualnie większych na składzie. Mogliby go chociaż zamknąć w celi, by miał trochę przestrzeni życiowej. On w końcu też jest więźniem. Czy to, że nie jest człowiekiem sprawia, że musi być traktowany jak rzecz? Co za... "
Spod bandaży na jego twarzy można było usłyszeć cichy zgrzyt zębów.
"Muszę jak najszybciej wyciągnąć Yamaneru, a potem zdobyć kasę. Potem będzie trzeba odpocząć od wszystkiego i w końcu doczytać to co chciałem na misji."
Hiro
Marynarz
Marynarz
Posty: 374
Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 14:16
Numer GG: 5761430
Lokalizacja: Tam gdzie Tzeentch mówi dobranoc

Re: [Naruto] Monogatori Baasu

Post autor: Hiro »

Doratsuki Kazune

Kiwnął głową, ze przyznaje rację Okunoriemu. W końcu Hokage który przed chwilą właśnie go ukarał, nie będzie chętnie dawał mu misji do wykonania. Jednak teraz zwrócił uwagę na detal którego jakoś nie zauważył. A był tak oczywisty!
-Okunori! - powiedział nagle, zaskakując resztę - Pal licho moją kosę, odebrali Ci Yamaneru! Tak mi głupio, że tego nie zauważyłem. Ale za co? Czyżby stało się coś gdy byliśmy nieprzytomni? Tobie dopiero musi być ciężko. - podszedł do niego i spojrzał mu w oczy. No dobrze, w okulary, ale cel ten sam.
-Czy dlatego chciałeś utajnić zeznania? Zebrać pieniądze tak, ale również musimy go stamtąd wyciągnąć. Co to będzie za drużyna czwarta bez waszego duetu. Naprawdę muszę Cię przeprosić, za ten mój egoizm, ale nie martw się coś wymyślimy. Ale mów, za co go zabrali?
Obrazek
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Naruto] Monogatori Baasu

Post autor: BlindKitty »

Kiedy wszyscy podnieśli się i wyruszyli, Okunori znów przeprosił na moment. Ruszyliście niespiesznie do Budynku Rady, czekając na kolegę. Ten wrócił biegiem po kilku minutach, ze swoim rysiem w rękach. Dyszał ciężko - wprawdzie umiał biegać niezwykle szybko, ale straszliwie go to męczyło.

Weszliście do pomieszczeń administracyjnych, gdzie przydzielano misje. Próbowaliście się o coś dopytywać, pracujący tam chuuninowie jednak powiedzieli, że bez sensei nie ma szans, żebyście dostali jakąkolwiek misję w czasie najbliższych kilku miesięcy - nie po tym wybryku.

Opuściliście budynek. Centrum, gdzie stał, było już w miarę odrestaurowane. Najcięższe zniszczenia odczuł chyba mur wokół wioski, który ciężko było odbudować, ponieważ był wielką, monolityczną, kamienną budowlą.

***

Trzeci siedział za biurkiem.
- Jesteś pewien, że wysyłanie ich od razu na taką misję jest dobrym pomysłem, oo-sama? - spytała Fusori, wciąż z tymi samymi, szarymi oczami.
- Daishi, czy twój klan sam wykuwa swoją broń? - odpowiedział pytaniem Hokage.
- Nie, zazwyczaj ją kupujemy.
- Możesz więc nie wiedzieć, że z najlepszej rudy żelazo wydobywać trzeba w najwyższej temperaturze. A najlepszą stal hartuje się w największym gorącu - uśmiechnął się ciepło.
Fusori-sensei skinęła głową, odpowiadając uśmiechem.
- Mam nadzieję że podołam zadaniu - powiedziała, po czym zniknęła w obłoku dymu.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Ant
Kok
Kok
Posty: 1228
Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
Numer GG: 8228852
Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją

Re: [Naruto] Monogatori Baasu

Post autor: Ant »

Reikuro Okunori

- Nie martw się o Yamaneru. Jest bezpieczny. Zamknęli go, by uzyskać prawdziwość moich zeznań. Jak byliśmy nieprzytomni działo się bardzo wiele, lecz większości z tego pewnie nigdy nie będzie nam dane poznać. Jest mi ciężko. To prawda. Jednak myślę, że Tobie jest jednak o wiele trudniej. - mówił nadal bez uczuć.
Pod okularami Okunoriego, był zimny wzrok. Być może porównywalny do tego, gdy Fusori spojrzała mu w oczy. Jednak do takiego było mu dość daleko.
- Co do moich zeznań... Niech to będzie tajemnica moja, Hokage i reszty komisji mnie przesłuchującej... Egoistą nie jesteś. Po prostu przejąłeś się sprawą. Zaraz go odbiorę wystarczy, że się po niego zgłoszę. Zaraz to zrobię. Przepraszam na moment. - powiedział i pobiegł
Po chwili wrócił z Yamaneru. Był wyczerpany jednak szczęśliwy.
Po wyjściu z pomieszczeń administracyjnych zaklął na czym świat stoi. Chwilę później zwrócił się do reszty drużyny czwartej.
- No to co teraz robimy chłopaki? Szukamy pracy w naszych klanach, czy przy odbudowie Konohy? Próbujemy wyprosić od naszych rodzin? A może spróbujemy zarobić inaczej? - jego głos odzyskał emocje. Mówił dość spokojnie, nie spiesząc się. Zupełnie jakby panował nad sytuacją i nic się nie stało.
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Re: [Naruto] Monogatori Baasu

Post autor: Perzyn »

Diego Pinzas

Nie mógł powiedzieć, że nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. W końcu jego nowi przyjaciele byli na cenzurowanym, więc na misję na boku nie było sensu liczyć. Spojrzał na widniejący w oddali mur otaczający wioskę. Zniszczenia widać było nawet z tej odległości. Westchnął ciężko przewidując zbliżającą się fizyczną harówkę.
- Nie wiem jak wy chłopaki, ale ja sądzę, że trzeba poszukać kogoś, kto szefuje odbudowie muru i przekonać go, że potrzebna mu jest czwórka młodych i chętnych pomocników, którym zapłaci po 50 ryu dniówki. Można by się spodziewać, że sprawa będzie uciążliwa, zwłaszcza jak przyjdzie do pracy, ale cóż, takie jest życie i tachanie cegieł na budowie też jest jego częścią. Diego uśmiechnął się. Inni widzieli całą historię z pieniędzmi jako kłopot, w końcu ich przyjaciel może z jej powodu wypaść z czynnej służby na najbliższe trzy miesiące. Ale on był pewien, że się uda, zwłaszcza, od kiedy sensei zapowiedziała, że wyłoży połowę potrzebnej sumy. Toteż roześmiał się głośno w oczekiwaniu ciekawego doświadczenia, a może i dobrej zabawy.
- Chodźmy chłopaki, czas się zabrać za robotę, jeśli chcemy zarobić te pieniądze przed egzaminami! Pomyślcie o tym jak o dodatkowym treningu siłowym.
Hiro
Marynarz
Marynarz
Posty: 374
Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 14:16
Numer GG: 5761430
Lokalizacja: Tam gdzie Tzeentch mówi dobranoc

Re: [Naruto] Monogatori Baasu

Post autor: Hiro »

Doratsuki Kazune

Tego się spodziewał. Do swojego sumienia dopisał jeszcze odcięcie drużyny od misji na bardzo długo. Jednak tym razem nic nie powiedział. Może ich nie rozumiał, ale zauważył, że wyjątkowo negatywnie reagują na jego przeprosiny. Dlatego nie próbował nic mówić.
Propozycja Okunoriego, by wyprosić coś od klanu, sprawiła, że przeszedł go dreszcz. To co czekało na niego w murach klanowych, było o wiele bardziej nieprzyjemne niż śmierć. Nie od ojca, ale starszyzna klanowa była wyjątkowo surowa i patrzyła na niego nieprzychylnym okiem.
-Proponuje poszukać pracy przy odbudowie. Na pewno jakaś się znajdzie, z pewnością brakuje im rąk do pracy. Możemy spróbować przy murze, albo poszukać gdzieś w wiosce. Spójrzcie nasz mur jest dosłownie w strzępach.
Ani głosem, ani postawą nie dał po sobie poznać, że trochę lęka się powrotu do domu.
-Racja Diego, nie ma co czekać ruszajmy.
Obrazek
Hose15
Bombardier
Bombardier
Posty: 899
Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
Lokalizacja: Lublin

Re: [Naruto] Monogatori Baasu

Post autor: Hose15 »

Aburame Itori
Gdy wyszli z budynku, Genin nareszcie mógł odetchnąć pełną piersią. Poczuł świeże powietrze. Jednak z drugiej strony martwiła go sprawa odmowy wyznaczenia misji.
"Jak tak mogą? Wiedzą, i to bardzo dobrze, że Kazune jest w podbramkowej sytuacji...Jak tak dalej pójdzie to wszyscy skończymy jako nic nie liczący się Shinobi. Ciekawe co porabia nasza Sensei? Pewnie siedzi w domu i odpoczywa. Przez tą wojnę Wioska jest zagrożona. Kto wie? Może właśnie przez to będziemy wyznaczeni do niebezpiecznej misji..."
- Ja już nie mam pomysłów chłopaki. To wszystko mnie dobija. Ale wątpię, żeby na budowie zapłacili nam aż tyle i to razy 4!
Czerwona Orientalna Prawica
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Naruto] Monogatori Baasu

Post autor: BlindKitty »

Cała czwórka udała się w kierunku murów. Minęliście kilka zniszczonych budynków, zwróciliście jednak uwagę, że nigdzie nie ma pośpiechu ani mobilizacji, tak typowych dla czasu wojny. Na skrzyżowaniu wisiał plakat - postanowiliście przypatrzeć mu się uważniej.

"Negocjacje między Konoha Gakure a Ame Gakure zakończyły się ugodną. Wszyscy jeńcy z obu stron wrócą do domów, Konoha Gakure opłaci Ketsueki Okane za zabitych z Ame Gakure. Ame Gakure w ramach dobrowolnej pomocy wpłaci 50 000 ryu w celu wspomożenia odbudowy zniszczeń w Konoha Gakure. Podpisano: Trzeci Hokage i Czwarty Amemeishu, Baisuu Itteki."

A więc wojny nie ma! Poczuliście wielką ulgę, szczególnie Kazune, któremu ta możliwość, że wojna wybuchła, ciążyła na sercu najbardziej - w końcu to on byłby jej winien. Na szczęście przywódcy wiosek zdołali się w tej kwesti porozumieć.

W ciągu kilku minut dotarliście na miejsce. Mury były odbudowywane przez niewielu robotników; widać wewnątrz wioski też było sporo pracy, i nie było komu pracować przy murach. Podeszliście do brygadzisty i spytaliście o pracę.
- Geninowie na dorobku, tak? Tam leżą kamienie do przeniesienia - pokazał wam stos kamulców leżących na polance w lesie. Wyglądało na to że jest ich przynajmniej z 10 ton. - Których nie dało się podwieźć bliżej. Musicie umieścić je tuż przy murze - przyjrzeliście się. Dystans nie był duży, może dwieście metrów. - Jak to załatwicie, dostaniecie 150 ryu. Ma też drugą fuchę, trzeba przenieść ten leżący tutaj gruz do obłupywaczy. Za to możecie dostać 200 ryu, ale na moje oko jest go dwa razy więcej.
Rozejrzeliście się dookoła. Obłupywacze siedzieli jakieś dwieście metrów dalej, koło już naprawionego kawałka murów, wielkie kawały gruzów obłupując do rozmiarów, które mogły przydać się przy odbuowie budynków z wioski.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Hiro
Marynarz
Marynarz
Posty: 374
Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 14:16
Numer GG: 5761430
Lokalizacja: Tam gdzie Tzeentch mówi dobranoc

Re: [Naruto] Monogatori Baasu

Post autor: Hiro »

Doratsuki Kazune

Z niedowierzaniem patrzył na plakat. "To tak proste? Nie wierzę, po prostu nie wierzę.". Nie będzie zniszczeń, wielkiej wojny, ludzi zabitych w potyczkach. Poczuł się trochę jak gdyby miał skręconą kostkę, a ktoś przyszedł i pomógł mu dojść do celu. "Los, szczęście czy przypadek? Tego nigdy się nie dowiem. Ale dano mi drugą szansę i tym razem prędzej zginę niż drugi raz ją zmarnuje.". Poczuł się lekko. Zaszła w nim delikatna zmiana i wprawny obserwator zauważyłby, że to nie jest ta sama osoba która nadchodziła z przeciwnego kierunku. Teraz zniesienie trzech miesięcy zakazu wydawało się proste. Nadal ciążyło mu wiele na sumieniu, ale już teraz nie martwił się konsekwencjami tych czynów, które po części zniknęły.
-No towarzysze, ruszamy do murów czyż nie? - powiedział lekkim i przyjemnym głosem.

Wysłuchał uważnie brygadzisty. Bardzo uczciwie, kamulce były odpowiednio ciężkie do oferowanych pieniędzy. Osobiście traktował tę pracę jako część kary więc wolał się bardziej namęczyć a jeśli trzeba pracować cały czas i jeszcze dłużej! Tylko pytanie czy reszta chciała. Zwrócił sie do reszty
-Uważam, że druga robota będzie dobra. - powiedział z przekonaniem w głosie - Oczywiście to w dużej mierze od was zależy, ja mogę pracować tutaj aż do rana, chociaż pewnie padnę. Zdaję się na wasz osąd. Ale pospieszmy się z decyzją, im szybciej zaczniemy tym szybciej skończymy.
Udzielił mu się nastrój Diego, był bardziej pogodny i spokojny choć nie uśmiechał się. Wiatr dmuchał mu delikatnie we włosy i prawie słyszał w swych myślach głos śmiejącej sie pogodnie kobiety. "Dziękuje Ci."
Obrazek
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Re: [Naruto] Monogatori Baasu

Post autor: Perzyn »

Diego Pinzas

Gdy natknęli się na plakat i zapoznali się z jego treścią uśmiechnął się szeroko. Po raz kolejny świat udowodnił mu, że przyjemne niespodzianki się zdarzają, zupełnie jakby odwzajemniał uśmiech młodego genina. Na dodatek nie dość, że nie dojdzie do wojny to nastąpi wymiana jeńców. A jakby tego było mało Ame zaoferowała pomoc finansową przy odbudowie. Dobra wiadomość sprawiła, że słońce zdawało się świecić jeszcze jaśniej a dzień był jeszcze przyjemniejszy. Odetchnął głęboko i z czymś na kształt ulgi.
- Wszystko dobre, co dobrze się kończy. Mamy szczęście, tyle kasy zdobytej dzięki dyplomacji z pewnością przyśpieszy odbudowę. Zdawał się nie pamiętać, że jeszcze niedawno wiosce groziła wojna, której wybuch w dużej mierze zawdzięczaliby drużynie czwartej, po prostu cieszył się, że Konoha powoli odbudowuje pozycję międzynarodową.

Na miejscu, gdy usłyszeli, jakie są oferty nie zastanawiał się ani przez chwilę. Nim Kazune zdołał cokolwiek powiedzieć odpiął ozdobny niby rapier, zakasał rękawy swojej eleganckiej koszuli i ruszył w kierunku olbrzymiej hałdy gruzu. W głowie szacował ile im to zajmie. Dwadzieścia ton na czterech daje po pięć na łebka. Naraz każdy weźmie góra trzydzieści kilo, co daje około trzysta kursów na tonę. Przeciągnął się, zrobił kilka wymachów i zabrał się do roboty.
- No chłopaki, co się guzdrzecie, im wcześniej się za to weźmiemy tym szybciej Kazune-kun będzie miał z głowy przynajmniej jedną część kary.

Przypomniał sobie jak kiedyś siedział z dziadkiem Francesco w pokoju i czytał książkę z kraju żagli, pamiątkę po założycielu rodu.
- I jakie wyciągasz wnioski z przeżyć bohaterów? Dziadek jak zwykle próbował zmienić wszystko w naukę. Chłopak odłożył książkę, z czwórką mężczyzn w mundurach i z rapierami, na okładce.
Że przyjaźń jest ważna? Stary jounin uśmiechnął się i pokiwał głową.
- Owszem, a nawet więcej. Pamiętaj, krzywda wyrządzona przyjacielowi to krzywda wyrządzona tobie. Z drugiej strony jeśli spotka go coś przyjemnego także i ty powinieneś się z tego cieszyć, bo przyjaciele to ludzie, z którymi dzieli się wszystko, niekiedy nawet życie.

Pozostali członkowie drużyny czwartej patrzyli jak chłopak o egzotycznym wyglądzie z zapałem nosi kamienie. Nie przypuszczali nawet, że z chwilą, gdy uznał Kazune za przyjaciela jego karę uznał praktycznie za swoją.
Ant
Kok
Kok
Posty: 1228
Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
Numer GG: 8228852
Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją

Re: [Naruto] Monogatori Baasu

Post autor: Ant »

Reikuro Okunori

Zobaczył plakat. Ucieszył się.
- Powiadają, że nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Jak widać taka jest prawda. Ciekaw jestem czy jesteśmy już znani po za Konohą... Jak sądzicie? -
Patrzył zdziwiony na na Diego biorącego się do roboty.
"Tyle w nim zapału co i we mnie. A może nawet więcej. Dziwne jest skąd u niego ten nieskończony optymizm. Może nawet jest tak samo szybki. Zresztą niedługo zobaczymy."
- Hej! Diego czekaj na mnie! Myślisz, że zrobisz wszystko za nas? Twoje niedoczekanie! - krzyknął za garnącym sie do roboty nowym w drużynie.
Pobiegł za nim.
- Diego... Może małe zawody? Kto odwali więcej roboty ten stawia ramen? Co ty na to? Wchodzisz? Kazune! Itori! A może któryś z was? - powiedział z entuzjazmem
Zabrał się do roboty. Brał się za mniejsze kamienie, by nie odpaść za szybko z pracy. Wolał bawić się w mniejsze kawałki, ale wiele ich niż wziąć kilka większych i po paru chwilach nie mieć siły już na nic
Hose15
Bombardier
Bombardier
Posty: 899
Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
Lokalizacja: Lublin

Re: [Naruto] Monogatori Baasu

Post autor: Hose15 »

Aburame Itori
Szybkie spojrzenie na plakat. "Tak! Wojna nareszcie się skończyła choć długo nie trwała. Z moich kalkulacji wynika iż trwała około 3 -5 dni. Tak szybko zdołano się porozumieć? Dziwne."
Idąc dalej, młody Genin zauważył restaurowane budynki. "Tyle zniszczeń...Z powodu jednego trupa. Co za porażka..."
- Moim zdaniem powinniśmy się wziąć za drugą robotę. Gruz jest lżejszy no i chyba szybciej będziemy go przenosić.
Okunori. Ja nie będę się o nic zakładał. Nie lubię tego. -
uśmiechnął się.
Czerwona Orientalna Prawica
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Naruto] Monogatori Baasu

Post autor: BlindKitty »

Zaczęliście tachać gruz. Najlepiej spisywał się przy tym Diego, silny i wytrzymały. Kazune, który nigdy nie należał do siłaczy, i obciążony swoimi treningowymi kamulcami Okunori mieli z noszeniem spore trudności, więc większą część roboty wykonali Diego z Itorim. Ponieważ praca przy odbudowie nie ustawała nawet na noc, a wam o zmierzchu została jeszcze cała fura gruzu do przeniesienia, postanowiliście nie wracać na noc do domów, tylko pracować dalej.

Wkrótce okazało się to dobrą decyzją, bo ostatnie kamienie przenieśliście dopiero koło jedenastej, mimo że pracowaliście całą noc.

- No chłopaki, gratuluję, spisaliście się świetnie! Macie tu pieniądze - wyjął cztery banknoty po 50 ryu każdy i dał wam po jednym. - Lećcie się wreszcie wyspać, a jakbyście chcieli kiedyś jeszcze zarobić parę groszy, to i możecie się załapać! - uśmiechnął się, a wy pognaliście do budynku administracyjnego A-3, gdzie mieliście wnieść opłatę. No, Kazune miał, ale oczywiście nie zostawiliście go samego.
Fusori-sensei stała przed wejściem do budynku i czytała "Podstawy metalurgii". Uśmiechnęła się do was, co widać było głównie po oczach - ani myślała zdejmować swojej maski. Włosy miała związane w długi, gruby warkocz, a oczy tym razem kryły się pod kolorem czarnym.
- Nie wiem czy zdajecie sobie z tego sprawę, ale zapomnieliście odebrać swoją nagrodę - pomachała w powietrzu kilkoma banknotami. - Myślę jednak, że i tak przeznaczacie ją na spłacenie Ketsueki Okane. Tutaj jest tysiąc ryu ode mnie i wasze sześćset. Słyszałam już pochwały od brygadzisty, u którego pracowaliście, i chciałabym wam przy okazji pogratulować. To daje już razem tysiąc osiemset. Jeszcze tylko dwie setki i możecie zapłacić. A potem idźcie spać. Misję dostaniemy dopiero pojutrze. Dziś myślę że możecie się wyspać i odpocząć, a jutro się spotkamy, porozmawiamy i potrenujemy - powiedziała wam, po czym przekazała Kazune plik banknotów.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Hiro
Marynarz
Marynarz
Posty: 374
Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 14:16
Numer GG: 5761430
Lokalizacja: Tam gdzie Tzeentch mówi dobranoc

Re: [Naruto] Monogatori Baasu

Post autor: Hiro »

Doratsuki Kazune

Zmordowany, ale zadowolony szedł do budynku administracji. Co prawda on sam przenosił o wiele mniejsze gruzy niż na przykład Diego, ale za to starał się to robić szybko. Spotkali tam oczywiście Fusori-sama, niestety o czarnych oczach. "Szkoda, tamte były piękne". Zwrócił uwagę na książkę w jej rękach. "Chce coś wykuć? Może w ramach wdzięczności skontaktuje ją z wujkiem, on jest w tym naprawdę dobry". No dobra, wspomniana osoba nie była wcale jego wujkiem, ale on uważał się za niego, a Kazune nie lubił robić mu przykrości. Był nietypowym członkiem klanu, który był jednocześnie wyspecjalizowany w wykuwaniu i obróbce nawet najdziwniejszych ostrzy.

Jednak chwilowo Kazune był okropnie zmęczony, postanowił wspomnieć o tym innym razem. Ukłonił się, wziął pieniądze i poszedł zapłacić. Co prawda przyjmujący pieniądze miał raczej nieprzyjemny wzrok, ale Kazune to zignorował. Sprawdzając kilka razy banknoty, westchnął w końcu i zapisał mu potwierdzenie. Kazune podszedł do reszty i powiedział im
-Moi drodzy, dzisiaj zyskaliście kogoś więcej niż przyjaciela. Niech od teraz wasza zemsta będzie moją zemstą, a wasze cele moimi obowiązkami. Oddaję wam siebie, niech będą to dozgonne wyrazy uznania i wdzięczności. Ktoś pomyślałby, że nic się nie stało, ale teraz wiem, że jesteśmy prawdziwą drużyną. Bo jeśli potraficie dla mnie zrobić tak małe rzeczy to tak samo możecie zrobić te większe. - ukłonił się nisko,a następnie podszedł i każdego poklepał po plecach.
-Podejrzewam, że tak jak ja jesteście zmordowani, więc udajmy się na spoczynek. Jutro nadejdzie dzień i będziemy mieli okazję więcej porozmawiać. Do zobaczenia!

Szedł powoli, powoli też tracąc tą pewność siebie. Wiedział co czeka go teraz i nie miał ochoty wracać. Jednak nie mógł uciekać, postanowił to już wcześniej, jeszcze wtedy gdy był w rozterce. Nie chciał być psem który ucieka gdy zobaczy wroga, ale świadomość tego co zaraz się stanie napawała go strachem. W końcu doszedł do siedziby. Wziął głęboki oddech i przekroczył bramę. W środku było jeszcze cicho, albo nikogo nie było, albo była to cisza przed burzą. Po chwili ciszę tę przerwało
-DORATSUKI KAZUNE! BACZNOŚĆ!
Nie myśląc co robi, wyprostował się i spojrzał w oczy jednemu ze starszyzny. Tak to Jinhachi-san, stary jounin, który zasiadał w starszyźnie bardzo wysoko. W ręku trzymał solidną, drewnianą laskę z ciężką głowicą - nieodłączny element jego stroju, który skrywał wysuwaną broń. Najważniejsze, że nie przepadał za Kazune, a jego oczy wskazywały że jest rozgniewany i chwilowo bezwzględny.
-To o takiej porze się wraca do siedziby łachmyto?!
-Jinhachi-dono, ja...
Nie zdążył, ciężka laska zdzieliła go po głowie. Złapał sie obiema rękami - ból był okropny.
-Jak śmiesz stać przede mną! Na kolana!
Kazune momentalnie padł na ziemię i wyciągnął ręce przed siebie. Zabawne jak w jednej chwili z człowieka można zrobić małego robaczka.
-Przyniosłeś wstyd swemu klanowi. Zabijać Ci się zachciało tak?! Mam nadzieje, że zapach własnej krwi sprawi, że wyplenimy Ci z głowy takie pomysły. Mam nadzieję, że nie masz żadnych planów, bo do jutra tego miejsca nie opuścisz.

Tych wydarzeń Kazune już nie widział, gdyż głowę miał tuż przy ziemi.

-Jinhachi-san, wystarczy. - to nadszedł przewodniczący rady starszych, Ukito-sama wraz z ojcem Kazune. Najwyraźniej rozmawiali gdzieś niedaleko i właśnie przyszli.
-Świetnie, że tutaj jesteś Katsumi-san. Właśnie wrócił twój syn i chyba pamiętasz co narobił podczas pierwszego zadania, czyż nie?
Ojciec Kazune spojrzał na niego, ale on nawet nie drgnął. Zamiast tego zwrócił się do Jinhachiego
-Tak wiem. Ale jak dla mnie nie zrobił nic szczególnego.
-Zgadza się. Młody jest i długa przed nim droga zanim pozna swoje emocje. - dodał Ukito -Poza tym o ile mi wiadomo został już wystarczająco ukarany przez Hokage-sama. Powinieneś się uspokoić Jinhachi.
On jednak oskarżycielsko podniósł laskę ku przewodniczącemu.
-O nie Ukito. Wczoraj na radzie zadecydowano, że Kazune spotka kara jaką ja mu wyznaczę. Nie wykręcisz go kolejnymi pięknymi słówkami.
-Powinieneś uważać do kogo kierujesz te słowa Jinhachi. - powiedział chłodno Katsumi.
Jinhachi opuścił laskę, ale równie chłodno odparł
-To samo ja mógłbym powiedzieć Katsumi. Twój syn zostanie ukarany czy to Ci się podoba czy nie.
Katsumi, nie dawał po sobie poznać, że emocje w nim były silne. Ukito-san położył mu rękę na ramieniu, a Katsumi tylko powiedział
-Hai, Jinhachi-sama. - złośliwie podkreślając tytuł.
Jinhachi zignorował to i pstryknął palcami. Dwóch, najwyraźniej przygotowanych adeptów podniosło Kazune i zaprowadziło go do sali gdzie czekało już kilku osiłków. Stanęli przy wejściu, zdjęli Kazune szaty i pchnęli go do katów.
Co jakiś czas z siedziby Doratsuki słychać było świst bicza, przekleństwa i tępe uderzenia. Trwało to tak aż przez całą noc...

Kazune obudził się późnym rankiem. Był na środku drogi, szata leżała niedaleko niego. Miał wiele ran na twarzy, rękach, nogach i przede wszystkim na plecach. Miał też kilka siniaków i cały czas bolała go głowa w miejscu gdzie przyłożył mu laską Jinhachi-san. Bolały go kości, nie mógł wstać. Był cały opluty, zmarznięty. Cały drżał. Jakoś udało mu się wstać i poszedł się umyć. Potem ubrał szatę i pomyślał. "Muszę już iść, chyba się spóźnię na spotkanie z resztą.". Z początku chwiejnym krokiem, a potem już pewniej zaczął iść na umówione miejsce.

Nie wpisałem, ale daje całe oszczędności jakie miałem na tą wpłatę dodatkową czyli 150, dla was 50 do zapłacenia na trzech :)
Obrazek
Ant
Kok
Kok
Posty: 1228
Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
Numer GG: 8228852
Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją

Re: [Naruto] Monogatori Baasu

Post autor: Ant »

Reikuro Okunori

Po skończonej pracy był na prawdę wykończony. Był jednak bardzo z siebie zadowolony. Po za tym czuł się znacznie silniejszy niż przed pracą.
Gdy sobaczył Fusori czytającą "Podstawy metalurgii", podniósł jedną brew. Pod bandażami pokazał się mały uśmieszek.
"Fusori metalurgiem? Czyżby chciała się rozwijać jako kowal? Ten świat coraz bardziej mnie zadziwia... Jak tak dalej pójdzie to przestanie mnie cokolwiek dziwić. Trochę za często zmienia kolor oczu. Nie można się przyzwyczaić... Chociaż ta czerń sprawia, że jej oczy są na prawdę bardzo piękne. Cholera... Czemu to jeszcze nie nastąpiło?"
Nagle uśmiech na twarzy zgasł.
-Kazune-san, powiem krótko. Nie ma sprawy. To żaden problem ci pomóc. W końcu drużyna wszystkie problemy powinna rozwiązywać razem. - zwrócił się do kolegi
Ukłonił się wszystkim na pożegnanie.
Klęknął i pogłaskał dużego kota.
- Yamaneru czas na nas. Zmywamy się. - szepnął do kupila
Wstał i spuścił głowę.
- Bywajcie! - rzucił i oddalił się
Skierował się do dzielnicy handlowej.
- Yamaneru... Czemu przemiana jeszcze się nie zaczęła? Myślę, że już czas... - szepnął cicho do zwierzaka, z jakimś ukrytym wyrzutem.
W dzielnicy handlowej kupił bo i dwie tonfy. Założył tonfy za pas, a długi kij przełożył ramię, po czym wolnym krokiem wyruszył do domu.
- No patrz... Spłukałem się... Ale cóż... Warto było. Teraz będzie trzeba tylko trochę potrenować i będziemy niezniszczalni. - szepnął jak zawsze
Doszedł przed klanową bramę. Była dość spora. Wyjątkowo nie chciało mu się skakać przez mury, więc na tereny należące do rodziny Reikuro wszedł właśnie przez nią.
Zamknął za sobą bramę. Tam ściągnął okulary i powoli rozwinął bandaże z twarzy. Związał je sobie na lewej ręce. Zrobił w końcu coś czego nigdy przy nikim po za domownikami nie robił. Ściągnął z czoła opaskę. Następnie ruszył do domu. Nadal szedł ze spuszczoną głową. W końcu doszedł przed drzwi. Otworzył je powoli.
- Wróciłem. Witam i tak dalej. O rozprawie porozmawiamy później. Moje zeznania i tak będą moją tajemnicą. Mam o wiele większy problem niż tamto co się stało po za granicami Konohagakure. Proszę powiedzcie mi dlaczego to jeszcze się nie rozpoczęło. Czy nie nadszedł jeszcze ten czas? - pytał ponurym tonem.
Hose15
Bombardier
Bombardier
Posty: 899
Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
Lokalizacja: Lublin

Re: [Naruto] Monogatori Baasu

Post autor: Hose15 »

Aburame Itori
Podczas przenoszenia gruzów, Itori myślał już tylko o powrocie do domu. Chciał żeby ta cała męczarnia się zakończyła. Niestety. Mieli jeszcze sporo roboty przy przenoszeniu gruzu. Mimo iż był wytrzymały też miał swoje granice możliwości. Pod koniec robót zaczął się powoli męczyć. "W sumie takie prace to jednocześnie trening. Ćwiczymy nasze ciała. Hartujemy je odpowiednio oraz udoskonalamy nasze mięśnie."
Ręce go już bolały. Miał lekkie zadrapania na palcach.
Gdy skończyli, Genin ucieszył się.
- Nareszcie! - krzyknął po czym pobiegł za kolegami do budynku w którym mieli odebrać opłatę. Wziął swoją należność po czym oddał ją Kazune.
- Trzymaj. To dla Ciebie. Musisz się jakoś z tego wyplątać. Sam widzisz, że nie było tak źle. Zdobyliśmy tą kasę.
Wysłuchał Fusori - sensei po czym pożegnał się z kolegami.
Wracał do domu. Do upragnionego domu. Miejsca gdzie mógł nareszcie wypocząć. Podczas biegu myślał, że może to i lepiej, że misja dopiero pojutrze. Zdąży się przygotować. Gdy był już na miejscu, wszedł do domu, powitał wszystkich i pomaszerował na górę. Wziął szybki, orzeźwiający prysznic, wrzucił stare ubranie do prania. Zaczął czytać książkę. Chyba jakiś kryminał. Podczas tej czynności zasnął.
Czerwona Orientalna Prawica
Zablokowany