[Naruto] Nefrytowe Łzy
-
- Marynarz
- Posty: 360
- Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
- Numer GG: 0
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
Tunel był dość wąski, więc musieli iść przezeń gęsiego. Pogrążali się coraz głębiej i głębiej w ciemności. Po jakiejś minucie marszu, kiedy światło zniknęło już za załomami i musieli iść po omacku, poczuli, że wychodzą na bardziej otwartą przestrzeń. Zaraz po tym jak weszli do groty, kilka metrów przed nimi rozbłysnął ogień. Spięli się natychmiast w oczekiwaniu ataku...
Sensei uniósł głowę z nad rozpalonego właśnie ogniska, a widząc ich miny, wybuchł śmiechem.
- Przepraszam, - powiedział, ocierając łzy - ale mówiłem przecież wyraźnie, że najpierw odpoczynek, a potem trening. Nie musicie się lękać, że wyskoczę na was znienacka i zdzielę was po głowie! Obiecuję, że jak będziemy trenować czujność, uprzedzę was o tym, więc nie musicie się tak zakradać!
Zachichotał znowu, po czym postawił na ogniu garnek z wodą i zaczął przygotowywać posiłek.
Gdy już najedli się, wyschnęli i odpoczęli po marszu, Junshi zwrócił się do nich, wyjmując coś ze swojej torby.
- Słyszałem, że radzicie sobie już nieźle z kontrolą czakry. To dobrze, bo jest to podstawa większości bardziej skomplikowanych technik. Warto jednak wiedzieć o sobie jeszcze jedno, a tego na pewno w Akademii nie sprawdzali. - Podał każdemu z nich niewielki i krótki pasek papieru. - Każdy z was jest od urodzenia związany z jednym z żywiołów i najłatwiej przychodzi mu poznawać techniki z nim związane. Właściwie, to na poziomie genina nie ma co marzyć o poznaniu technik innych żywiołów. Z reguły techniki żywiołów są pomijane przy treningu grupowym i pozostawiane do treningu indywidualnego, ale ja każdy trening traktuję jako indywidualny, więc chcę poznać waszą przynależność już teraz. W tym celu każdy z was musi zgromadzić czakrę w dłoni trzymające ten skrawek papieru tak, by wniknęła ona bezpośrednio do niego. Jeżeli papier spłonie, oznacza to przynależność do ognia. Jeśli zostanie rozcięty na pół, do wiatru. Jeśli zawilgnie, do wody. Jeśli rozpadnie się, do ziemi, a jeśli zemnie się, do pioruna. Proszę, spróbujcie przekonać się, co jest waszym żywiołem - zakończył, uśmiechając się promiennie.
Sensei uniósł głowę z nad rozpalonego właśnie ogniska, a widząc ich miny, wybuchł śmiechem.
- Przepraszam, - powiedział, ocierając łzy - ale mówiłem przecież wyraźnie, że najpierw odpoczynek, a potem trening. Nie musicie się lękać, że wyskoczę na was znienacka i zdzielę was po głowie! Obiecuję, że jak będziemy trenować czujność, uprzedzę was o tym, więc nie musicie się tak zakradać!
Zachichotał znowu, po czym postawił na ogniu garnek z wodą i zaczął przygotowywać posiłek.
Gdy już najedli się, wyschnęli i odpoczęli po marszu, Junshi zwrócił się do nich, wyjmując coś ze swojej torby.
- Słyszałem, że radzicie sobie już nieźle z kontrolą czakry. To dobrze, bo jest to podstawa większości bardziej skomplikowanych technik. Warto jednak wiedzieć o sobie jeszcze jedno, a tego na pewno w Akademii nie sprawdzali. - Podał każdemu z nich niewielki i krótki pasek papieru. - Każdy z was jest od urodzenia związany z jednym z żywiołów i najłatwiej przychodzi mu poznawać techniki z nim związane. Właściwie, to na poziomie genina nie ma co marzyć o poznaniu technik innych żywiołów. Z reguły techniki żywiołów są pomijane przy treningu grupowym i pozostawiane do treningu indywidualnego, ale ja każdy trening traktuję jako indywidualny, więc chcę poznać waszą przynależność już teraz. W tym celu każdy z was musi zgromadzić czakrę w dłoni trzymające ten skrawek papieru tak, by wniknęła ona bezpośrednio do niego. Jeżeli papier spłonie, oznacza to przynależność do ognia. Jeśli zostanie rozcięty na pół, do wiatru. Jeśli zawilgnie, do wody. Jeśli rozpadnie się, do ziemi, a jeśli zemnie się, do pioruna. Proszę, spróbujcie przekonać się, co jest waszym żywiołem - zakończył, uśmiechając się promiennie.
-
- Bosman
- Posty: 2074
- Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
- Numer GG: 6094143
- Lokalizacja: Roanapur
- Kontakt:
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
Kojiro słyszał wcześniej o różnych naturach chakry. Zresztą, kiedyś nawet podsłuchał rozmowę ojca na ten temat, choć nie dowiedział się wiele. Od czego jednak droga dedukcji? Skoro istnieją techniki powiązane z żywiołami to logiczne wydaje się, że również chakra ma z nimi powiązanie, a to znaczy, że pewni ludzie są bardziej predestynowani do posługiwania się określonymi technikami od innych.
Kojiro przypomniał sobie ty kilka technik ojca, o których wiedział. Stary paranoik niechętnie odkrywał karty nawet przed swoim synem. Ba, pewnego razu Minamo zaznaczył, że nigdy nie nauczy chłopaka wszystkiego, co sam umie, ponieważ wtedy nie miał by go, czym zaskoczyć jakby go musiał kiedyś zabić. ”Taaaak, zdecydowanie mam szczęśliwą rodzinę...” Kojiro nie wiedział czemu takie myśli go nachodzą, zwłaszcza, że doskonale rozumiał motywację ojca i sam na jego miejscu postąpił by tak samo. Jednak nawet ktoś tak skryty jak Minamo nie zdołał ukryć paru rzeczy, dlatego Kojiro spodziewał się, jaki będzie wynik testu.
Usiadł z dala od reszty, w jednym z ciemnych kątów jaskini. Kartkę na razie położył na zgiętych kolanach i zamknął oczy. Używanie chakry bez pieczęci nie jest takie łatwe a już skierowanie jej na zewnętrzny obiekt nie dostosowany do takich działań wymaga przygotowania. Kojiro skoncentrował się na przepływie energii w ciele. Zamknął kartkę w dłoniach i zwizualizował błękitny strumień chakry opuszczający tanketsu na jego dłoniach i przelewający się na kartkę. Przestał dopiero gdy wyraźnie wyczuł zmianę w obiekcie na dłoni.
Podszedł do Junshiego i wyciągnął do niego rękę z kartkę. Sensei spojrzał i kiwnął głową. Kojiro wrzucił kartkę w płomienie i znów usiadł pod ścianą. Jeśli zostanie zapytany o rodzaj swojej chakry odpowiada, jeśli nikt się nim nie zainteresuje, na co ma nadzieję, czeka na dalsze instrukcje.
Kojiro przypomniał sobie ty kilka technik ojca, o których wiedział. Stary paranoik niechętnie odkrywał karty nawet przed swoim synem. Ba, pewnego razu Minamo zaznaczył, że nigdy nie nauczy chłopaka wszystkiego, co sam umie, ponieważ wtedy nie miał by go, czym zaskoczyć jakby go musiał kiedyś zabić. ”Taaaak, zdecydowanie mam szczęśliwą rodzinę...” Kojiro nie wiedział czemu takie myśli go nachodzą, zwłaszcza, że doskonale rozumiał motywację ojca i sam na jego miejscu postąpił by tak samo. Jednak nawet ktoś tak skryty jak Minamo nie zdołał ukryć paru rzeczy, dlatego Kojiro spodziewał się, jaki będzie wynik testu.
Usiadł z dala od reszty, w jednym z ciemnych kątów jaskini. Kartkę na razie położył na zgiętych kolanach i zamknął oczy. Używanie chakry bez pieczęci nie jest takie łatwe a już skierowanie jej na zewnętrzny obiekt nie dostosowany do takich działań wymaga przygotowania. Kojiro skoncentrował się na przepływie energii w ciele. Zamknął kartkę w dłoniach i zwizualizował błękitny strumień chakry opuszczający tanketsu na jego dłoniach i przelewający się na kartkę. Przestał dopiero gdy wyraźnie wyczuł zmianę w obiekcie na dłoni.
Podszedł do Junshiego i wyciągnął do niego rękę z kartkę. Sensei spojrzał i kiwnął głową. Kojiro wrzucił kartkę w płomienie i znów usiadł pod ścianą. Jeśli zostanie zapytany o rodzaj swojej chakry odpowiada, jeśli nikt się nim nie zainteresuje, na co ma nadzieję, czeka na dalsze instrukcje.
Spłodził największe potwory - wielkiego wilka Fenrira, węża Midgardsorma i boginię umarłych Hel.
Nordycka Zielona Lewica
Nordycka Zielona Lewica
-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
Pięć żywiołów.
Woda, symbol siły. Zmienna, lecz uderzająca jako tsunami i drążąca skały. Niezatrzymana i potężna. Tak, w wodzie była siła, to nie ulegało wątpliwości.
Ziemia, symbol wytrzymałości. Mawia się, że góry nie upadają. Nie da się przez nie przebić, nie da się ich wyburzyć, nie da się ich powalić. Prawdziwa wytrwałość.
Powietrze, symbol zwinności. Bo jeśli jastrząb nurkuje w powietrzu, czyż je rani? Powietrze rozwiewa się przed nim i zamyka za nim, tak jak prawdziwy shinobi powinien omijać przeciwnika.
Piorun, symbol szybkości. Pojawia się znikąd i bez zapowiedzi. Uderza zanim zostanie zauważony, a gdy da znać grzmotem o swojej obecności, już jest gdzie indziej. Niezrównana szybkość.
I ogień, symbol zręczności. Gdy założysz zbroję i spróbujesz przejść przez ogień, sparzysz się równie łatwo, jak idąc nago. Nie możesz uchylić się przed zmiennym płomieniem, bo nie wiesz gdzie znajdzie się za chwilę. Tak samo jak doskonały ninja.
Tak samo jak każdy Togashi.
Kartka, zamknięta między dłońmi Kyouko, wybuchnęła małym płomieniem i spaliła się na popiół w ciągu kilku sekund.
- Ogień, Junshi-sensei - ukłoniła się. - Ale mogłam ci to powiedzieć nawet bez kartki - stwierdziła powaznie. - Nasza rodzina prawie zawsze posługuje się ogniem, ale i tak bardzo rzadko używamy technik żywiołów.
Woda, symbol siły. Zmienna, lecz uderzająca jako tsunami i drążąca skały. Niezatrzymana i potężna. Tak, w wodzie była siła, to nie ulegało wątpliwości.
Ziemia, symbol wytrzymałości. Mawia się, że góry nie upadają. Nie da się przez nie przebić, nie da się ich wyburzyć, nie da się ich powalić. Prawdziwa wytrwałość.
Powietrze, symbol zwinności. Bo jeśli jastrząb nurkuje w powietrzu, czyż je rani? Powietrze rozwiewa się przed nim i zamyka za nim, tak jak prawdziwy shinobi powinien omijać przeciwnika.
Piorun, symbol szybkości. Pojawia się znikąd i bez zapowiedzi. Uderza zanim zostanie zauważony, a gdy da znać grzmotem o swojej obecności, już jest gdzie indziej. Niezrównana szybkość.
I ogień, symbol zręczności. Gdy założysz zbroję i spróbujesz przejść przez ogień, sparzysz się równie łatwo, jak idąc nago. Nie możesz uchylić się przed zmiennym płomieniem, bo nie wiesz gdzie znajdzie się za chwilę. Tak samo jak doskonały ninja.
Tak samo jak każdy Togashi.
Kartka, zamknięta między dłońmi Kyouko, wybuchnęła małym płomieniem i spaliła się na popiół w ciągu kilku sekund.
- Ogień, Junshi-sensei - ukłoniła się. - Ale mogłam ci to powiedzieć nawet bez kartki - stwierdziła powaznie. - Nasza rodzina prawie zawsze posługuje się ogniem, ale i tak bardzo rzadko używamy technik żywiołów.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
-
- Bosman
- Posty: 2349
- Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
- Numer GG: 9149904
- Lokalizacja: Wrzosowiska...
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
Kairra odebrał swoją karteczkę i usiadł niedaleko dziwnej dziewczyny z szalikiem. Chwycił karteczkę w palcach i skoncentrował się na skoncentrowaniu czakry. Zajęłomu to chwilkę- w akademii był jednym z lepszych, jeżeli chodzilo o łażenie po drzewach czy wodzie. Zamknął oczy. nie poczuł gorąca ani wilgoci. karteczka nie rozsypała sie w proch ani nie rozdwoiła w palcach
-Piorun, junshi sensei-powiedział z wciąz zamkniętymi oczyma. Gdy je otworzył zobaczył, że faktycznie karteczka jest pomięta
-Piorun-Powtórzył głośniej i wstał aby oddać karteczkę nauczycielowi.Ciekawy był, jak poradzi sobie reszta. Togashi san miała ogień. Nic dziwnego. W sumie spodziewał się tego- mimo dobroci miała swój temperament. Przypomniał sobie jak potraktowała sensei'a kataną i uśmiechnał się.
Ale, że jemu trafił sie piorun? Mimoza był człowiekiem spokojnym i w miarę opanowanym. jeżeli juz cos miało wypasć to wiatr czy ziemia. deywersja i odwrót lub wytrzymałosć. Co znaczy piorun? Agresję? Szybkie ataki? Przecież Atasuke sztandarowo posługiwal siecieniem.
A może dlatego tak celnie miota kuinaiami? Kto to wie?
Usiadł ponownie na ziemi i poczekał na reakcje innych oraz na słowa Junshi sensei
-Piorun, junshi sensei-powiedział z wciąz zamkniętymi oczyma. Gdy je otworzył zobaczył, że faktycznie karteczka jest pomięta
-Piorun-Powtórzył głośniej i wstał aby oddać karteczkę nauczycielowi.Ciekawy był, jak poradzi sobie reszta. Togashi san miała ogień. Nic dziwnego. W sumie spodziewał się tego- mimo dobroci miała swój temperament. Przypomniał sobie jak potraktowała sensei'a kataną i uśmiechnał się.
Ale, że jemu trafił sie piorun? Mimoza był człowiekiem spokojnym i w miarę opanowanym. jeżeli juz cos miało wypasć to wiatr czy ziemia. deywersja i odwrót lub wytrzymałosć. Co znaczy piorun? Agresję? Szybkie ataki? Przecież Atasuke sztandarowo posługiwal siecieniem.
A może dlatego tak celnie miota kuinaiami? Kto to wie?
Usiadł ponownie na ziemi i poczekał na reakcje innych oraz na słowa Junshi sensei
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Czerwona Orientalna Prawica
-
- Bombardier
- Posty: 827
- Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 17:04
- Numer GG: 1074973
- Lokalizacja: Sandland
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
Bez zbędnych ceregieli przykucnęła tuż przy Junshi-sensei, mimo swojego stanu jej sposób siadania był jak zwykle nienaganny. Pięty równolegle do siebie, pierś wypięta, broda wysoko. Położyła pieczęć przed sobą zastanawiając się nad żywiołami Togoshi-san i Kojiro-san. Gdy Atasuke-san przysiadł się koło niej, postanowiła rozpocząć proces razem z nim, co chwila zerkać na jego rezultaty. Z przymrużeniem oka podniosła pieczęć, skupiając na nim swą chakrę.
-Jaki masz żywioł Kojio-san?
Niezależnie od odpowiedzi, ta zacisnęła zęby zazdroszcząc pozostałym.
-Może będzie to piorun?
Rzuciła do siebie, otwierając oczy.
Kartka przedzieliła się na pół, w momencie, gdy ta na nią spojrzała.
Rzuciła jeszcze okiem na wynik Atasuke-san.
-heh.. Gratulacje, piorun. Ciekawe, czemu mam wiatr? Żadna z moich technik na nim nie bazuje. Junshi-sensei, czy jesteś pewien słuszności tego testu? Prócz tego słyszałam o żywiole drewna, czemu nie wchodzi on w jego skład?
-Jaki masz żywioł Kojio-san?
Niezależnie od odpowiedzi, ta zacisnęła zęby zazdroszcząc pozostałym.
-Może będzie to piorun?
Rzuciła do siebie, otwierając oczy.
Kartka przedzieliła się na pół, w momencie, gdy ta na nią spojrzała.
Rzuciła jeszcze okiem na wynik Atasuke-san.
-heh.. Gratulacje, piorun. Ciekawe, czemu mam wiatr? Żadna z moich technik na nim nie bazuje. Junshi-sensei, czy jesteś pewien słuszności tego testu? Prócz tego słyszałam o żywiole drewna, czemu nie wchodzi on w jego skład?
-
- Bosman
- Posty: 2074
- Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
- Numer GG: 6094143
- Lokalizacja: Roanapur
- Kontakt:
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
Kojiro siedział spokojnie wpatrując się w ognisko. Wszyscy już prawie skończyli, tylko Kamihoshi się swoim zwyczajem wahała. Podeszła do niego i spytała jaki by jego wynik testu.
- Woda. Obojętnie powiedział Kojiro. Nie zdziwiło go to, choć w Konoha niewielu było shinobi powiązanych silnie z tym żywiołem. Zarówno jego ojciec jak i matka specjalizowali się w technikach wodnych, więc mógł się tego spodziewać. Nie był co prawda pewien czy geny odpowiadające za tą cechę są recesywne czy dominujące, ale niezależnie od tego i tak miał co najmniej 75% szans aby wdać się w rodziców.
- Co dalej Junshi-dono?
- Woda. Obojętnie powiedział Kojiro. Nie zdziwiło go to, choć w Konoha niewielu było shinobi powiązanych silnie z tym żywiołem. Zarówno jego ojciec jak i matka specjalizowali się w technikach wodnych, więc mógł się tego spodziewać. Nie był co prawda pewien czy geny odpowiadające za tą cechę są recesywne czy dominujące, ale niezależnie od tego i tak miał co najmniej 75% szans aby wdać się w rodziców.
- Co dalej Junshi-dono?
Spłodził największe potwory - wielkiego wilka Fenrira, węża Midgardsorma i boginię umarłych Hel.
Nordycka Zielona Lewica
Nordycka Zielona Lewica
-
- Marynarz
- Posty: 360
- Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
- Numer GG: 0
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
- Ten test jest w stu procentach skuteczny, Eriko-chan - zaczął wesoło Junshi - tylko należy pamiętać, że określa predyspozycje, a nie umiejętności, czy nawet talent. Zresztą tylko nieliczni geninowie potrafią już na poziomie Akademii używać technik swojego żywiołu - kończąc ostatnie zdanie, mrugnął do Kojiro tak, by tylko on to zauważył. - Jeśli chodzi o pomniejsze żywioły, takie jak drzewo, powstają one z równoczesnego używania technik dwóch większych żywiołów. Jednak do ich stosowania nie wystarcza znajomość odpowiednich większych żywiołów, ja na przykład posługuję się żywiołami wiatru i wody, a mimo to nie potrafię władać lodem. Z tego co mi wiadomo, umiejętność łączenia dwóch żywiołów jest dziedziczna i tylko ktoś o odpowiednich genach będzie w stanie ją opanować.
- Co do pytania Kojiro-kun: może was zawiodę, ale sam nie będę was w stanie nauczyć poprawnego używania waszych żywiołów, gdyż znam tylko "minimum jounina", czyli kontrolę dwóch z nich. Nie mniej jednak co nieco możecie poznać sami w swoim czasie, a zanim zorganizuję dla was treningi zaawansowanego używania żywiołów, powinniście się nauczyć precyzyjnej kontroli czakry. Test który wykonaliście przed chwilą miał też dodatkowe zadanie: sprawdzenie, czy uda wam się przekazać waszą czakrę do przedmiotu. Będzie to bowiem niezbędne do wykonania pierwszego ćwiczenia, jakie wam zadam.
Sensei sięgnął do swojej torby i wyciągnął z niej skórzane zawiniątko, przypominające pokrowiec na śrubokręty. Gdy je rozwinął, zobaczyli, że w środku znajduje się komplet skalpeli wykonanych z dziwnego, czarnego i matowego materiału. Junshi wybrał cztery z nich i wręczył każdemu po jednym. - Przejdziemy teraz do treningu, mającego was nauczyć używania Chakra no Metsu. Myślę, że zainteresuje ona nie tylko przyszłych medyków, gdyż taki skalpel - mówiąc to sensei uniósł dłoń i skoncentrował się na chwilę składając drugą ręką pieczęcie, a wokół jego dłoni czakra ukształtowała ostrze - jest doskonałą bronią dla każdego, kto przekłada skrytość i precyzję nad brutalną siłę. Oczywiście - Junshi rozproszył skalpel - do samego wytworzenia skalpela droga jest długa i żmudna, a nauczenie się używania go w walce to całkiem inna para kaloszy. Ale wszystko w swoim czasie. Na razie czeka was pierwszy etap nauki uzewnętrzniania czakry w dłoniach. Skalpele, które teraz trzymacie są zrobione ze specjalnego materiału, który doskonale "przewodzi" czakrę. Byłbym wdzięczny, gdybyście ich nie zgubili. Waszym zadaniem będzie naładowanie ich czakrą tak, by poszerzyła ona ostrze na całej długości i po obu stronach. Mam nadzieję, że w ciągu dwóch, trzech dni wszyscy nauczą się to robić. Trening można będzie przeprowadzać w marszu, musicie jednak pamiętać, żeby robić regularne przerwy i nie nadwyrężyć swojej staminy. Nie chcę, żeby ktoś mi zemdlał po drodze. Zdaje się, że burza już przeszła, więc powinniśmy ruszać w drogę. - Zakończywszy instruktaż, sensei zabrał się za wygaszenie ogniska i już po chwili grupa jedenasta maszerowała zabłoconą drogą.
- Co do pytania Kojiro-kun: może was zawiodę, ale sam nie będę was w stanie nauczyć poprawnego używania waszych żywiołów, gdyż znam tylko "minimum jounina", czyli kontrolę dwóch z nich. Nie mniej jednak co nieco możecie poznać sami w swoim czasie, a zanim zorganizuję dla was treningi zaawansowanego używania żywiołów, powinniście się nauczyć precyzyjnej kontroli czakry. Test który wykonaliście przed chwilą miał też dodatkowe zadanie: sprawdzenie, czy uda wam się przekazać waszą czakrę do przedmiotu. Będzie to bowiem niezbędne do wykonania pierwszego ćwiczenia, jakie wam zadam.
Sensei sięgnął do swojej torby i wyciągnął z niej skórzane zawiniątko, przypominające pokrowiec na śrubokręty. Gdy je rozwinął, zobaczyli, że w środku znajduje się komplet skalpeli wykonanych z dziwnego, czarnego i matowego materiału. Junshi wybrał cztery z nich i wręczył każdemu po jednym. - Przejdziemy teraz do treningu, mającego was nauczyć używania Chakra no Metsu. Myślę, że zainteresuje ona nie tylko przyszłych medyków, gdyż taki skalpel - mówiąc to sensei uniósł dłoń i skoncentrował się na chwilę składając drugą ręką pieczęcie, a wokół jego dłoni czakra ukształtowała ostrze - jest doskonałą bronią dla każdego, kto przekłada skrytość i precyzję nad brutalną siłę. Oczywiście - Junshi rozproszył skalpel - do samego wytworzenia skalpela droga jest długa i żmudna, a nauczenie się używania go w walce to całkiem inna para kaloszy. Ale wszystko w swoim czasie. Na razie czeka was pierwszy etap nauki uzewnętrzniania czakry w dłoniach. Skalpele, które teraz trzymacie są zrobione ze specjalnego materiału, który doskonale "przewodzi" czakrę. Byłbym wdzięczny, gdybyście ich nie zgubili. Waszym zadaniem będzie naładowanie ich czakrą tak, by poszerzyła ona ostrze na całej długości i po obu stronach. Mam nadzieję, że w ciągu dwóch, trzech dni wszyscy nauczą się to robić. Trening można będzie przeprowadzać w marszu, musicie jednak pamiętać, żeby robić regularne przerwy i nie nadwyrężyć swojej staminy. Nie chcę, żeby ktoś mi zemdlał po drodze. Zdaje się, że burza już przeszła, więc powinniśmy ruszać w drogę. - Zakończywszy instruktaż, sensei zabrał się za wygaszenie ogniska i już po chwili grupa jedenasta maszerowała zabłoconą drogą.
-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
Buty wchodziły głęboko w błoto, i z charakterystycznym mlaśnięciem wychodziły z niego. Każdy muzyk byłby w stanie stwierdzić, że kroki Kyouko są rytmiczne. Ci z dobrym słuchem mogliby nawet powiedzieć jak bardzo - każdy był odchylony od poprzedniego o mniej niż ćwierć nuty szesnastki.
Gdyby ktoś zechciał się przysłuchać krokom Junshi-sensei, również byłby w stanie stwierdzić, że powtarzają się one z równie wielką dokładnością. A zapewne nawet większą, ale to mogliby usłyszeć już tylko najlepsi shinobi Wioski Dźwięku, gdyby taka kiedykolwiek powstała. Nie wiadomo jednak, czy byliby w stanie stwierdzić, dlaczego tak jest. Kyouko jednak wiedziała, zapewne wiedział też Junshi. Im bardziej rytmiczne kroki, tym mniej energi zużywa organizm. Ktoś idący mniej rytmicznie zużywał więcej energii, niż identyczny osobnik trzymający rytm kroków.
Kolejna z mądrości rodziny Togashi - Rytm może zbawić, rytm może zgubić.
Mózg, oczywiście, nie był potrzebny do kontrolowania tego rytmu, a przynajmniej nie część odpowiadająca za świadome działania. Młoda shinobi mogła się dzięki temu skoncentrować na ćwiczeniu które zadał im sensei. Postanowiła że rozbije je na jeszcze mniejsze etapy, bo łatwiej czynić dużo małych kroków, niż mało dużych, i na razie skupiła się na tym, żeby wydłużyć ostrze. Zdawała sobie sprawę z tego, że to ta sama czynność, która kiedyś będzie jej potrzebna do używania lepszej broni, przywołanej przy pomocy Bukiyose no Jutsu. Wyobrażała sobie jak błękitne żyłki chakry wypływają z tenketsu na jej dłoniach i mkną przez czarny materiał skalpela, a potem wylatują na końcu, formując kształ ostry niczym tanto Boga Śmierci, którym odcina dusze od ciał.
I co sześćdziesiąt uderzeń serca przerywała, na sto dwadzieścia uderzeń serca. Po pięciu takich seriach, przerwa na tysiąc dwieście kroków, czyli dwa tysiące czterysta uderzeń serca. A potem kolejna seria. Dopóki nie poczuje zmęczenia, wtedy przerwa aż zmęczenie odpłynie. I jeszcze raz, i jeszcze, i jeszcze...
Gdyby ktoś zechciał się przysłuchać krokom Junshi-sensei, również byłby w stanie stwierdzić, że powtarzają się one z równie wielką dokładnością. A zapewne nawet większą, ale to mogliby usłyszeć już tylko najlepsi shinobi Wioski Dźwięku, gdyby taka kiedykolwiek powstała. Nie wiadomo jednak, czy byliby w stanie stwierdzić, dlaczego tak jest. Kyouko jednak wiedziała, zapewne wiedział też Junshi. Im bardziej rytmiczne kroki, tym mniej energi zużywa organizm. Ktoś idący mniej rytmicznie zużywał więcej energii, niż identyczny osobnik trzymający rytm kroków.
Kolejna z mądrości rodziny Togashi - Rytm może zbawić, rytm może zgubić.
Mózg, oczywiście, nie był potrzebny do kontrolowania tego rytmu, a przynajmniej nie część odpowiadająca za świadome działania. Młoda shinobi mogła się dzięki temu skoncentrować na ćwiczeniu które zadał im sensei. Postanowiła że rozbije je na jeszcze mniejsze etapy, bo łatwiej czynić dużo małych kroków, niż mało dużych, i na razie skupiła się na tym, żeby wydłużyć ostrze. Zdawała sobie sprawę z tego, że to ta sama czynność, która kiedyś będzie jej potrzebna do używania lepszej broni, przywołanej przy pomocy Bukiyose no Jutsu. Wyobrażała sobie jak błękitne żyłki chakry wypływają z tenketsu na jej dłoniach i mkną przez czarny materiał skalpela, a potem wylatują na końcu, formując kształ ostry niczym tanto Boga Śmierci, którym odcina dusze od ciał.
I co sześćdziesiąt uderzeń serca przerywała, na sto dwadzieścia uderzeń serca. Po pięciu takich seriach, przerwa na tysiąc dwieście kroków, czyli dwa tysiące czterysta uderzeń serca. A potem kolejna seria. Dopóki nie poczuje zmęczenia, wtedy przerwa aż zmęczenie odpłynie. I jeszcze raz, i jeszcze, i jeszcze...
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
-
- Bosman
- Posty: 2074
- Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
- Numer GG: 6094143
- Lokalizacja: Roanapur
- Kontakt:
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
Kojiro szedł swoim tempem, nie za szybkim, ale mimo wszystko dostatecznym. Jakoś tak odruchowo zajął miejsce z tyłu szyku przyjmując rolę ariergardy. Nikt nie zwrócił uwagi na to, że udawało mu się stąpać na tyle lekko i na tyle dobrze stawiał kolejne kroki, że praktycznie nie zapadał się w błoto a nawet, jeśli to znacznie mniej niż pozostali. Sztuczki tej nauczył go, ojciec, który zdawał się być bardzo dobrze przyzwyczajony do krajobrazu po deszczu.
Tak powoli maszerując z grupą chłopak zastanawiał się nad zadanym im ćwiczeniem. Nieco czytał i wiedział, że na to, aby tak naprawdę stworzyć porządne ostrze z chakry a nie tylko jej aurę trzeba mieć chakrę z naturą wiatru, dlatego też z jego perspektywy skalpel nie służył niczemu innemu jak ćwiczeniu na emisję chakry na zewnątrz. A w takim razie trzeba to zrobić metodycznie.
Zadaniem jest uzyskanie stabilnego przepływu. A zatem należy najpierw poznać granicę swoich możliwości na krótką metę. Przez kilka sekund emitował tak duże ostrze jak tylko mógł, po czym przepływ ustał. Tak jak się spodziewał rezultat nie był zbyt imponujący. Jeśli problem leżał w stabilności to należało ćwiczenie zacząć inaczej. Utworzył dookoła ostrza cieniutką warstwę chakry i skupiał się na jej utrzymaniu. Po kilku próbach limit ustalił na jakieś trzy minuty. A zatem kontynuował w ten sam sposób przez trzy minuty utrzymując ostrze a potem przez trzy minuty odpoczywając. Już po kilkunastu powtórzeniach zaczął robić to niemal automatycznie, co pozwoliło mu skupić myśli na czymś innym.
Sensei mrugnął do niego mówiąc o technikach i o tym, że niewielu geninów zna techniki żywiołów. A zatem wiedział o tym, że Kojiro zdołał jedną opanować, mimo, że jej dotychczas nie używał. A to znaczy, że wie więcej niż po sobie daje poznać. Kojiro zawsze i na każdego miał baczenie, niezależnie od tego jak wiele zaufania powinien być danej osobie w stanie okazać. I pomimo, że sensei wydawał się lekkoduchem, który nic nie ukrywa to dzisiejszy trening udowadniał, że jest inaczej. Doskonale, teraz wiedział, że branie poprawki na ewentualne drugie dno nie jest objawem paranoi.
Gdy poczuł zmęczenie powtarzaniem zadanego ćwiczenia schował skalpel i postanowił na pół godziny przerwać, po czym wrócił do ćwiczenia, tym razem tworząc nieco większe ostrze, które stopniowo, z każdą próbą powiększał o jakieś pół milimetra, tak długo jak był w stanie utrzymać jego stabilność.
Tak powoli maszerując z grupą chłopak zastanawiał się nad zadanym im ćwiczeniem. Nieco czytał i wiedział, że na to, aby tak naprawdę stworzyć porządne ostrze z chakry a nie tylko jej aurę trzeba mieć chakrę z naturą wiatru, dlatego też z jego perspektywy skalpel nie służył niczemu innemu jak ćwiczeniu na emisję chakry na zewnątrz. A w takim razie trzeba to zrobić metodycznie.
Zadaniem jest uzyskanie stabilnego przepływu. A zatem należy najpierw poznać granicę swoich możliwości na krótką metę. Przez kilka sekund emitował tak duże ostrze jak tylko mógł, po czym przepływ ustał. Tak jak się spodziewał rezultat nie był zbyt imponujący. Jeśli problem leżał w stabilności to należało ćwiczenie zacząć inaczej. Utworzył dookoła ostrza cieniutką warstwę chakry i skupiał się na jej utrzymaniu. Po kilku próbach limit ustalił na jakieś trzy minuty. A zatem kontynuował w ten sam sposób przez trzy minuty utrzymując ostrze a potem przez trzy minuty odpoczywając. Już po kilkunastu powtórzeniach zaczął robić to niemal automatycznie, co pozwoliło mu skupić myśli na czymś innym.
Sensei mrugnął do niego mówiąc o technikach i o tym, że niewielu geninów zna techniki żywiołów. A zatem wiedział o tym, że Kojiro zdołał jedną opanować, mimo, że jej dotychczas nie używał. A to znaczy, że wie więcej niż po sobie daje poznać. Kojiro zawsze i na każdego miał baczenie, niezależnie od tego jak wiele zaufania powinien być danej osobie w stanie okazać. I pomimo, że sensei wydawał się lekkoduchem, który nic nie ukrywa to dzisiejszy trening udowadniał, że jest inaczej. Doskonale, teraz wiedział, że branie poprawki na ewentualne drugie dno nie jest objawem paranoi.
Gdy poczuł zmęczenie powtarzaniem zadanego ćwiczenia schował skalpel i postanowił na pół godziny przerwać, po czym wrócił do ćwiczenia, tym razem tworząc nieco większe ostrze, które stopniowo, z każdą próbą powiększał o jakieś pół milimetra, tak długo jak był w stanie utrzymać jego stabilność.
Spłodził największe potwory - wielkiego wilka Fenrira, węża Midgardsorma i boginię umarłych Hel.
Nordycka Zielona Lewica
Nordycka Zielona Lewica
-
- Bombardier
- Posty: 827
- Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 17:04
- Numer GG: 1074973
- Lokalizacja: Sandland
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
Skupienie chakry na przedmiocie, dziewczyna prychnęła, czuła się jakby powtarzała klasę. Jako władca marionetek nie powinna mieć z tym większych problemów, w końcu władza nad stabilnością nici jest wręcz musem w laleczkarstwie.
Może ogólne przemęczenie organizmu bądź pogoda wpływały na jej umiejętności ujemnie, lecz z całą pewnością z coraz większym gniewem skupiała się na nikłych rezultatach. Potykając się, co chwila o własne nogi, podniosła opaskę i porzuciła odruch, który wpoiła sobie w ciągu lat spędzonych w akademii. Polegając jedynie na wzroku kontynuowała ćwiczenie zdejmując swą sieć z okolicy, było to natomiast wielkim kosztem czujności.
Po chwili jej szal rozluźnił sploty, swobodnie zwisając z jej ramion, dopiero teraz grupa mogła dojrzeć jego ciężar. Wydawał się uszyty z metalowych oczek. Eriko ulżyło, gdy krawędź ostrza rozpoczęła proces nałożonej personifikacji.
Chłodny wiatr, pogilgotał ją po karku, natychmiast rozkojarzyła się zaciskając szal dookoła pasa, a na znak tego chakra skumulowana w ostrzu zadrżała. Z całą pewnością nie był to jej szczęśliwy dzień.
Może ogólne przemęczenie organizmu bądź pogoda wpływały na jej umiejętności ujemnie, lecz z całą pewnością z coraz większym gniewem skupiała się na nikłych rezultatach. Potykając się, co chwila o własne nogi, podniosła opaskę i porzuciła odruch, który wpoiła sobie w ciągu lat spędzonych w akademii. Polegając jedynie na wzroku kontynuowała ćwiczenie zdejmując swą sieć z okolicy, było to natomiast wielkim kosztem czujności.
Po chwili jej szal rozluźnił sploty, swobodnie zwisając z jej ramion, dopiero teraz grupa mogła dojrzeć jego ciężar. Wydawał się uszyty z metalowych oczek. Eriko ulżyło, gdy krawędź ostrza rozpoczęła proces nałożonej personifikacji.
Chłodny wiatr, pogilgotał ją po karku, natychmiast rozkojarzyła się zaciskając szal dookoła pasa, a na znak tego chakra skumulowana w ostrzu zadrżała. Z całą pewnością nie był to jej szczęśliwy dzień.
-
- Bosman
- Posty: 2349
- Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
- Numer GG: 9149904
- Lokalizacja: Wrzosowiska...
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
Atasuke machnał skalpelem i przeciłął wyimaginowanego wroga w powietrzu. Skumulowac czakrę? Nie powinno to sprawiać kłopotu. Skupił się, zmrużył oczyi postarał sie nałozyc wyobrazoną druga warstwę niebieskego metalu na nóż. Póki co bez rezultatu. Zwolnił i znalaał sie odrobinę z tyłu. Powtórzył prubę. Ostrze nieznacznie sie wydłużyło.
Mimoza usmiechnął się. Było to trudne, ale nie niemożliwe. Wystarczy trenować i wyjdzie. Przyspieszył troszke tak, by za kilka chwil znalexć sie przy reszcie . Ponowił próbę. Nie był głupi i wiedział, że jak sie przemęczy to do końca dnia nici z ćwiczeń.
5 minut prób, 10 luzu i myślenia o czyms do zjedzenia... 5 minut prób, 10 rozmowy z kolegami, 5 minut prób, 10 wspomnień... jakoś czas mijał.
Chłopak z radościa stwierdzał, że warstwa czasami się wydłuża, czasami ukazuje z boków, czasem z wierzchu. Szło mu nieźle. Teraz tylko musiał jeszcze zgrać wszystko i będzie piękni.
Mimoza usmiechnął się. Było to trudne, ale nie niemożliwe. Wystarczy trenować i wyjdzie. Przyspieszył troszke tak, by za kilka chwil znalexć sie przy reszcie . Ponowił próbę. Nie był głupi i wiedział, że jak sie przemęczy to do końca dnia nici z ćwiczeń.
5 minut prób, 10 luzu i myślenia o czyms do zjedzenia... 5 minut prób, 10 rozmowy z kolegami, 5 minut prób, 10 wspomnień... jakoś czas mijał.
Chłopak z radościa stwierdzał, że warstwa czasami się wydłuża, czasami ukazuje z boków, czasem z wierzchu. Szło mu nieźle. Teraz tylko musiał jeszcze zgrać wszystko i będzie piękni.
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Czerwona Orientalna Prawica
-
- Marynarz
- Posty: 360
- Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
- Numer GG: 0
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
Resztę dnia spędzili na nieustannym marszu i ćwiczeniach. Nawet wieczorem, kiedy Junshi zaprowadził ich do kolejnej groty, w której mieli przenocować, zrobili jedynie krótką przerwę na zjedzenie przygotowanej przez niego kolacji i powrócili do treningu. Sensei obserwował ich z nieskrywanym zaciekawieniem do późnej nocy, ale w końcu stwierdził, że muszą przerwać, bo rano nie będą się nadawali do drogi. Czuwał nad nimi, gdy kładli się spać, a rano był pierwszy na nogach, jakby w ogóle się nie kładł. Był jednak rozbudzony i pełen energii, zupełnie jakby całą noc spał snem sprawiedliwego. Po rutynowym niemal śniadaniu, cała grupa wyruszyła w dalszą drogę. Po wczorajszych chmurach nie zostało nawet wspomnienie i cała okolica prezentowała się cudownie, skąpana w promieniach słońca. Geninowie nie zwracali jednak na to uwagi, wytrwale powtarzając swoje ćwiczenie. Jedyne, co na chwilę rozproszyło ich uwagę, to postój na zacienionej polanie, podczas którego Junshi przygotował im obiad.
Ku zdumieniu pozostałych, pierwsze stabilne ostrze udało się uzyskać nieco roztrzepanej Eriko. Kiedy już skoncentrowała się na zadaniu, odkryła, że może nakładać kolejne warstwy czakry na skalpel w podobny sposób, w jaki rozciągała swoje nici. Dalej to już była tylko kwestia praktyki i powtarzania tego samego procesu do znudzenia, jedna cieniutka warstewka po drugiej. Gdy coś ją rozproszyło i aura pryskała, budowanie jej od podstaw przychodziło za każdym razem coraz łatwiej. Kiedy Junshi zarządził przerwę obiadową, potrafiła już przywoływać i rozpraszać aurę natychmiastowo i była w stanie utrzymywać ją bez skupiania na niej całej swojej uwagi. Sensei pochwalił ją za to i powiedział, że może na razie zakończyć ćwiczenia, ale uparła się, że będzie dalej się doskonalić, a on nie oponował.
Pozostali nie mieli aż tak wielu doświadczeń w używaniu czystej czakry, jednak znali już podstawy, więc metodą prób i błędów uzyskiwali coraz lepsze i lepsze wyniki. Zdawali sobie sprawę, że zadanie nie jest trudne, a jedynie żmudne. Musieli tylko próbować raz za razem, aż w końcu uzyskają zarówno odpowiedni kształt aury, jak i pożądaną stabilność. Na wieczornym postoju wszyscy umieli już tworzyć i rozpraszać ostrza na zawołanie i osiągnęli jako taką stabilność bez ciągłej koncentracji, wprawiając tym samym w zdumienie sensei.
- Myślę, że macie już dość na dzisiaj - powiedział, zbierając od nich skalpele. - Następny etap będzie niestety równie nudny i żmudny, a na dodatek trudny, choć mam wrażenie, że wyzwań się nie boicie. Tymczasem proponuję odpocząć i zrelaksować się - kończąc to zdanie usiadł wygodnie pod ścianą jaskini w której mieli nocować, wyciągnął swój szkicownik i, zapatrzywszy się w ciemność, po chwili zaczął coś w nim kreślić.
Ku zdumieniu pozostałych, pierwsze stabilne ostrze udało się uzyskać nieco roztrzepanej Eriko. Kiedy już skoncentrowała się na zadaniu, odkryła, że może nakładać kolejne warstwy czakry na skalpel w podobny sposób, w jaki rozciągała swoje nici. Dalej to już była tylko kwestia praktyki i powtarzania tego samego procesu do znudzenia, jedna cieniutka warstewka po drugiej. Gdy coś ją rozproszyło i aura pryskała, budowanie jej od podstaw przychodziło za każdym razem coraz łatwiej. Kiedy Junshi zarządził przerwę obiadową, potrafiła już przywoływać i rozpraszać aurę natychmiastowo i była w stanie utrzymywać ją bez skupiania na niej całej swojej uwagi. Sensei pochwalił ją za to i powiedział, że może na razie zakończyć ćwiczenia, ale uparła się, że będzie dalej się doskonalić, a on nie oponował.
Pozostali nie mieli aż tak wielu doświadczeń w używaniu czystej czakry, jednak znali już podstawy, więc metodą prób i błędów uzyskiwali coraz lepsze i lepsze wyniki. Zdawali sobie sprawę, że zadanie nie jest trudne, a jedynie żmudne. Musieli tylko próbować raz za razem, aż w końcu uzyskają zarówno odpowiedni kształt aury, jak i pożądaną stabilność. Na wieczornym postoju wszyscy umieli już tworzyć i rozpraszać ostrza na zawołanie i osiągnęli jako taką stabilność bez ciągłej koncentracji, wprawiając tym samym w zdumienie sensei.
- Myślę, że macie już dość na dzisiaj - powiedział, zbierając od nich skalpele. - Następny etap będzie niestety równie nudny i żmudny, a na dodatek trudny, choć mam wrażenie, że wyzwań się nie boicie. Tymczasem proponuję odpocząć i zrelaksować się - kończąc to zdanie usiadł wygodnie pod ścianą jaskini w której mieli nocować, wyciągnął swój szkicownik i, zapatrzywszy się w ciemność, po chwili zaczął coś w nim kreślić.
-
- Bosman
- Posty: 2074
- Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
- Numer GG: 6094143
- Lokalizacja: Roanapur
- Kontakt:
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
Po raz kolejny praktyka udowodniła, że nie należy przywiązywać zbytniej wagi do pozorów. Ćwiczenie ze skalpelem było dla Kojiro jak kubeł zimnej wody. Daleki był od arogancji, ale tym razem popełnił poważny błąd, i dziękował tylko w duchu, że w stosunku do członka drużyny a nie wroga.
Gdy zaczynali miał przeczucie, że jego metoda będzie najpewniej najskuteczniejsza, ale nie wykluczał, że Kyouko albo Atasuke zdołają go wyprzedzić w osiąganiu rezultatów. W swoich rachubach nie docenił Eriko. Cóż, powinien był pamiętać, że to podchodzi pod jej specjalność, ale jej nieco niezdarne zachowanie go zmyliło. Postanowił, że na przyszłość będzie bardziej ostrożny w wydawanych sądach.
Teraz w trakcie odpoczynku usiadł pod ścianą i bacznie obserwował grupę. Togashi i Kairra byli jak na razie dosyć łatwi do oceny, zwłaszcza Atasuke, chłopak o bardzo prostodusznej naturze. Za to sensei i Kamihoshi to wielka niewiadoma. Widząc, że Junshi znów zaczyna coś rysować Kojiro uśmiechnął się. Ostatnim razem jak widział szkice ich opiekuna ów rysował chmury. Szkoda, że nie dało się tego poznać, jeśli się wcześniej nie widziało, na co spogląda.
Zainspirowany działaniami nauczyciela, a także w ramach ćwiczenia chłopak sięgną po własny notes i zaczął notatkę. Gdyby ktoś z grupy spojrzał mu przez ramię widzi taki oto tekst.
Makohihsi – eincyżwoia, einoc einadzar. Negtujus. Śoc rkuawy. Awućaż an ąin. Bodar w nokortil ahcyrk. Topcnelajein einzebiepnzca, Ein żoman an ienj lopageć.
Gothsai – arpytknzca, awtodr ąstap op eizim. Demzcyak, lawyzc ęrwzc. Tomuwyej ąj ortaks. Losndia. Żoman afuć.
Aikarr – skeortrewkyt, eneigrnzcy, apuytr, pmislunwyy. Pswcraei. Ein aiwmodo yzc sejt dogyn uaznafai.
Nujihs – tumtna. Eiw ęiwjec żin kopuzaej. Śuhwatak sanortwój. Awućaż an gejo cazwohinae.
Gdy zaczynali miał przeczucie, że jego metoda będzie najpewniej najskuteczniejsza, ale nie wykluczał, że Kyouko albo Atasuke zdołają go wyprzedzić w osiąganiu rezultatów. W swoich rachubach nie docenił Eriko. Cóż, powinien był pamiętać, że to podchodzi pod jej specjalność, ale jej nieco niezdarne zachowanie go zmyliło. Postanowił, że na przyszłość będzie bardziej ostrożny w wydawanych sądach.
Teraz w trakcie odpoczynku usiadł pod ścianą i bacznie obserwował grupę. Togashi i Kairra byli jak na razie dosyć łatwi do oceny, zwłaszcza Atasuke, chłopak o bardzo prostodusznej naturze. Za to sensei i Kamihoshi to wielka niewiadoma. Widząc, że Junshi znów zaczyna coś rysować Kojiro uśmiechnął się. Ostatnim razem jak widział szkice ich opiekuna ów rysował chmury. Szkoda, że nie dało się tego poznać, jeśli się wcześniej nie widziało, na co spogląda.
Zainspirowany działaniami nauczyciela, a także w ramach ćwiczenia chłopak sięgną po własny notes i zaczął notatkę. Gdyby ktoś z grupy spojrzał mu przez ramię widzi taki oto tekst.
Makohihsi – eincyżwoia, einoc einadzar. Negtujus. Śoc rkuawy. Awućaż an ąin. Bodar w nokortil ahcyrk. Topcnelajein einzebiepnzca, Ein żoman an ienj lopageć.
Gothsai – arpytknzca, awtodr ąstap op eizim. Demzcyak, lawyzc ęrwzc. Tomuwyej ąj ortaks. Losndia. Żoman afuć.
Aikarr – skeortrewkyt, eneigrnzcy, apuytr, pmislunwyy. Pswcraei. Ein aiwmodo yzc sejt dogyn uaznafai.
Nujihs – tumtna. Eiw ęiwjec żin kopuzaej. Śuhwatak sanortwój. Awućaż an gejo cazwohinae.
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 10 grudnia 2007, 15:40 przez Perzyn, łącznie zmieniany 1 raz.
Spłodził największe potwory - wielkiego wilka Fenrira, węża Midgardsorma i boginię umarłych Hel.
Nordycka Zielona Lewica
Nordycka Zielona Lewica
-
- Bombardier
- Posty: 827
- Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 17:04
- Numer GG: 1074973
- Lokalizacja: Sandland
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
Nareszcie nadeszła noc, spokojna noc. Gdy grupa miała już czas dla siebie, Kamihoshi podeszła do senseia i powiedziała mu coś na ucho. Następnie wyszła z jaskini i powędrowała przed siebie, co chwila patrząc czy nikt jej nie śledzi. Wyglądała o wiele lepiej niż podczas burzy, gdy wiatr się uspokoił nawet jej szal popuścił sploty.
Reszta na PW do MG
Po dwudziestu minutach wróciła i natychmiast położyła się spać.
Następnego dnia (o ile nikt jej nie śledził w nocy), wstała w niczym nowo narodzona. Tego dnia postarała się dorównać kroku Togoshi-san oraz Junshi-dono. Była uśmiechnięta i rozchmurzona. Gdy nadszedł czas zwolniła tępo przyrównując je do Kojiro
- Piszesz wiersze? Znaczy wczoraj widziałam jak coś odnotowujesz? Może pamiętnik… tak tylko pytam.
Nie narzucała swojego zdania, wdawała się pasywnie podchodzić do twórczości Kojiry.
Dłonie miała odsłonięte, niewinnie splecione przy pasie, oczy szeroko otwarte, opaskę Konohy na czole.
Plastry spomiędzy błonek palczykowych zniknęły bez śladu.
Na końcu dodała tylko
-Swoją drogą za szybko oceniasz ludzi...
Reszta na PW do MG
Po dwudziestu minutach wróciła i natychmiast położyła się spać.
Następnego dnia (o ile nikt jej nie śledził w nocy), wstała w niczym nowo narodzona. Tego dnia postarała się dorównać kroku Togoshi-san oraz Junshi-dono. Była uśmiechnięta i rozchmurzona. Gdy nadszedł czas zwolniła tępo przyrównując je do Kojiro
- Piszesz wiersze? Znaczy wczoraj widziałam jak coś odnotowujesz? Może pamiętnik… tak tylko pytam.
Nie narzucała swojego zdania, wdawała się pasywnie podchodzić do twórczości Kojiry.
Dłonie miała odsłonięte, niewinnie splecione przy pasie, oczy szeroko otwarte, opaskę Konohy na czole.
Plastry spomiędzy błonek palczykowych zniknęły bez śladu.
Na końcu dodała tylko
-Swoją drogą za szybko oceniasz ludzi...
-
- Bosman
- Posty: 2074
- Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
- Numer GG: 6094143
- Lokalizacja: Roanapur
- Kontakt:
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
Gdy Kamihishi odeszła Kojiro spojrzał na resztę. Po odczekaniu kilku chwil tak bezszelestnie i skrycie jak tylko potrafił podążył za nią. Trzymał się w odległości pozwalającej na obserwacja a jednocześnie na tyle daleko aby nie dać się zauważyć.
Następnego dnia zagadnięty o notatki uśmiechnął się i rzucił tylko.
- Ot, zapisuje swoje spostrzeżenia. Gdy dziewczyna nieostrożnie dała znać, że poradziła sobie, z mimo wszystko prostym i stanowiącym wprawkę szyfrem chłopak szybko przywdział minę sugerującą zażenowanie. Nie miał zamiaru okazywać, że to co tam zapisał to i tak tylko ogólne bzdurki, które gotów byłby wygłosić w każdej chwili.
- Szybko oceniam ludzi i równie szybko moje oceny koryguje. Jeśli tylko ktoś da mi ku temu powody.
Następnego dnia zagadnięty o notatki uśmiechnął się i rzucił tylko.
- Ot, zapisuje swoje spostrzeżenia. Gdy dziewczyna nieostrożnie dała znać, że poradziła sobie, z mimo wszystko prostym i stanowiącym wprawkę szyfrem chłopak szybko przywdział minę sugerującą zażenowanie. Nie miał zamiaru okazywać, że to co tam zapisał to i tak tylko ogólne bzdurki, które gotów byłby wygłosić w każdej chwili.
- Szybko oceniam ludzi i równie szybko moje oceny koryguje. Jeśli tylko ktoś da mi ku temu powody.
Spłodził największe potwory - wielkiego wilka Fenrira, węża Midgardsorma i boginię umarłych Hel.
Nordycka Zielona Lewica
Nordycka Zielona Lewica
-
- Bombardier
- Posty: 827
- Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 17:04
- Numer GG: 1074973
- Lokalizacja: Sandland
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
-Hm.. Ale, na jakiego w takim razie człowieka wychodzisz? Nie sądzisz, że mimo wszystko niektórzy po prostu nie powinni być oceniani? Są, jacy są, liczy się tylko suma ich działań, nieprawdasz? Najzwyczajniej niektórym potrzeba więcej czasu, więcej wiary, więcej ciężkiej pracy... ja podchodzę do tego w taki sposób. Już na wstępie jesteś moim przyjacielem, niezależnie, co by się działo, co nasz dzieli, będziemy razem i zawsze podam ci pomocną dłoń, dopiero z czasem okaże się czy warto było w ciebie inwestować (nie zawiedź mnie). Może i ja na tym tracę, ale w żaden inny sposób nie dowiem się ile jesteś wart. Ktoś mądry powiedział mi kiedyś, że otrzymasz tylko tyle ile dasz, łączy się z tym pewna prawda. Ponieważ największy przyjaciel może być naszym największym wrogiem, zatem dając wiele możemy i wiele stracić. Każda inwestycja to ryzyko, dlatego wpadłam na pomysł... Co jeśli zaciągnę u ciebie pożyczkę? Taką małą garść zaufania? co ty na to? Wiele nie stracisz, jednak, gdy zyskasz nie zabronię ci dalszej inwestycji. Jak na początek możesz się do mnie uśmiechnąć Ok? To mi wystarczy by dzielnie stawić czoła dzisiejszemu dniu
Eriko wydawała się jakaś inna dzisiejszego poranka. Może jest bardziej podatna na warunki atmosferyczne niż przeciętni lidzie? W każdym razie wydawała się dziwna.
Eriko wydawała się jakaś inna dzisiejszego poranka. Może jest bardziej podatna na warunki atmosferyczne niż przeciętni lidzie? W każdym razie wydawała się dziwna.
-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
Kiedy Kojiro notował, Kyouko przysiadła obok niego i ukradkiem spojrzała na jego zapiski, jednocześnie wyciagając po kolei swoje kunai i czyszcząc je oraz ostrząc. Po jej minie widać było, że nie pojmuje nic z tego, co on tak pisze, ale też i nie za bardzo się tym przejmuje. Oczy czasem jeszcze uciekały jej w stronę tych zapisków, ale za każdym razem kręciła głową i wracała do opiekowania się swoją bronią. Gdy skończyła z kunai, wzięła się za shurikeny, każdy z osobna czyszcząc i ostrząc.
Odprowadziła człowieka z parasolem wzrokiem, gdy wychodził za Kamihoshi, i uśmiechnęła się do siebie. Kiedy Kojiro wrócił, na jego miejscu leżała mała karteczka podpisana jego imieniem, a młoda Togashi leżała już na swoim legowisku, zwinięta w kłębek. Wpatrywała się w mrok, nic nie pisząc i nie rysując. Regenrowała siły, jednak nigdy nie spała zbyt wiele, i dzisiejszy dzień nie wydawał się wyjątkiem. Pewnie, jak zwykle, zaśnie ostatnia. Nie licząc Junshi-sensei, oczywiście.
Odprowadziła człowieka z parasolem wzrokiem, gdy wychodził za Kamihoshi, i uśmiechnęła się do siebie. Kiedy Kojiro wrócił, na jego miejscu leżała mała karteczka podpisana jego imieniem, a młoda Togashi leżała już na swoim legowisku, zwinięta w kłębek. Wpatrywała się w mrok, nic nie pisząc i nie rysując. Regenrowała siły, jednak nigdy nie spała zbyt wiele, i dzisiejszy dzień nie wydawał się wyjątkiem. Pewnie, jak zwykle, zaśnie ostatnia. Nie licząc Junshi-sensei, oczywiście.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.