[Naruto] Nefrytowe Łzy

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Zablokowany
Kawairashii
Bombardier
Bombardier
Posty: 827
Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 17:04
Numer GG: 1074973
Lokalizacja: Sandland

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Kawairashii »

Eriko stawiła się na miejsce spóźniona. Z lekkim zakłopotaniem pomachała delikatnie dłonią w kierunku grupy nie odzywając się słowem. Bacznie przystała prostując kark i nadgryzając wargi. Opaskę miała założoną prawidłowo, co było dość niespotykane w jej przypadku, oczy krążyły po podłodze. Jej dłonie były niebywale posiniaczone, z plastrami na błonkach pomiędzy palczykami. Czyżby po wczorajszym teście biła się z kimś na śmierć i życie? Cień pod oczami i rumieniec na polikach wskazywał pośpiech, czyżby coś ją goniło?

Szlag, brak weny
My Anime List
Obrazek
3 weeks to AvP Release.
Delf
Marynarz
Marynarz
Posty: 360
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
Numer GG: 0

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Delf »

Godziny mijały, a deszcz padał i padał. Kiedy w południe drużyna jedenasta udała się pod główną bramę na spotkanie ze swoim sensei, repertuar burzy zdążył się poszerzyć o zimny, kłujący wiatr, piorun błyskające na horyzoncie i toczące się po nieboskłonie gromy. Zdecydowanie nie był to dobry dzień na wyprawę poza wioskę. Jeśli taka pogoda panowała też w sąsiednich krajach, to nie było się co dziwić, że dostawy nie docierają na czas. Jednak nawet wiadra zimnej wody nie były w stanie zgasić zapału i podekscytowania tlącego się w sercach geninów: oto mieli wyruszyć na swoją pierwszą misję, po raz pierwszy powierzono im prawdziwą odpowiedzialność i dano szansę do wykazania się.

Junshi-sensei czekał już na nich, gdy dotarli na miejsce. Jego strój został uzupełniony o biały kapelusz z rondem opadającym nieco na oczy, wyglądający, jakby odkształcił się pod wpływem deszczu, oraz tegoż koloru parasol rozpostarty nad głową. Przez jego ramię przewieszona też była spora skórzana torba, na oko dość ciężka. Sensei, ze wzrokiem utkwionym w odległym horyzoncie, wydawał się nieobecny duchem, jednak zanim ktoś zdecydował się na ściągnięcie jego uwagi przez jego ciało przeszedł dreszcz, jego wzrok na powrót się zogniskował, po czym albinos zwrócił się w stronę swoich uczniów i obdarzył ich typowym dla siebie ciepłym uśmiechem.
- Nieszczególną mamy dziś pogodę, prawda? - zaczął. - No, skoro jesteśmy już wszyscy, to możemy ruszać w drogę. Na pewno nie możecie się doczekać nauki, - mrugnął do nich znacząco - ale mamy dziś spory kawałek do przejścia, więc będziecie musieli wstrzymać się do pierwszego postoju. - To powiedziawszy, odwrócił się w stronę bramy i ruszył przed siebie spacerowym krokiem.

Niedługo po opuszczeniu osady geninowie przekonali się po raz kolejny, że ich nauczyciela nie należy nie doceniać. Mimo, iż szedł, jakby to był spacer, ciągle ktoś zostawał z tyłu i dopiero przejście w krok marszowy pozwoliło im na zrównanie się z nim. Jedynie Kyouko nie miała takich problemów - dla niej marsz był czymś naturalnym, a większe dystanse też nie robiły na niej zbytniego wrażenia. Pochodowi przez dłuższy czas towarzyszyła cisza, przerywana od czasu do czasu grzmotem odległej błyskawicy. W końcu Junshi przerwał krępujące milczenie.
- Jeszcze się prawie nie znamy, prawda? Mam więc dla was propozycję. To będzie nagroda dla was, za przejście wczorajszej próby. Każdy z was może zadać mi jedno pytanie. Dowolne. Ja odpowiem na nie zgodnie z prawdą. Ale, żeby nie było zbyt prosto, zrewanżuję się pytaniem, na które z kolei pytający będzie musiał szczerze odpowiedzieć. Im bardziej kłopotliwe pytania zadacie, tym bardziej kłopotliwe otrzymacie. W ten sposób lepiej się poznamy, a przy okazji będzie to dla was ważna lekcja wymiany informacji. - Mówiąc ostatnie zdanie, zrobił poważną, "nauczycielską" minę, po czym na powrót się uśmiechnął. - To co, kto pierwszy?
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: BlindKitty »

Maszerowała z uśmiechem. To co dla Junshi-sensei było krokiem spacerowym, dla niej też było takowym, co można uznać za niejakie zaskoczenie, szczególnie dla reszty drużyny. Ona sama nie dziwiła się temu - i sama Kyouko, i cały klan Togashi maszerowanie miał we krwi.
Jej uśmiech miał jednak też i drugą przyczynę. Rzeczywiście, nie mogła doczekać się nauki. Chciała poznać jakąś nową technikę, a może rozwinąć jakąś starą? Najchętniej nauczyłaby się czegoś o leczeniu, ale to chyba przekraczało możliwości genina. Na razie jednak nie martwiła się tym, mając med-nina na stanowisku dowódcy drużyny, czuła się raczej spokojna o życia swoich kompanów; nie musiała więc uczyć się medycznych jutsu i bardziej naturalnych metod ratowania życia.

Pytanie, tak? Dobrze więc, mój drogi sensei... Zadam ci pytanie. Mam nadzieję że pozostali nie zmarnują swoich.
- Co dokładnie daje Kekkei Genkai twojego klanu, Junshi-sensei? - zapytała z ukłonem. Nie była pewna, czy jego zdolności rzeczywiście wywodzą się z lini krwi, ale postanowiła zaryzykować. W ten sposób może od razu sprawdzić prawdziwość informacji na jego temat, zawartych w szpitalnych notatkach Kojiro. Jeśli okaże się, że taka linia krwi nie istnieje, zapewne były fałszywe; przy pomocy jedynie technik, nie Kekkei Genkai chyba nie dałoby się osiągnąć takich rezultatów. A może jednak? Trudno. Pytanie już padło, potem będzie zastanawiać się nad odpowiedzią na nie.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Perzyn »

Kojiro początkowo nie mógł się dostosować do tempa marszu, jednak, gdy już złapał rytm to nie sprawiało mu większych kłopotów dotrzymanie tempa marszu jouninowi i swojej o dwa lata starszej koleżance. Cały czas zastanawiał się nad ich nauczycielem, a gdy pogrążał się w myślach jego ciało przechodziło niemal w tryb automatyczny. Nie zauważał padającego deszczu ani nie zwracał uwagi na marsz, jego zmysły odfiltrowywały wszystko, co nie mogło stanowić zagrożenia. Do rzeczywistości przywołało go to, co powiedział Junshi.

Gdy usłyszał pytanie Kyouko uśmiechnął się pod nosem i pomyślał. „Mada mada dane.”* Owszem pytanie było niezłe i ciekawe, ale nie było sformułowane tak aby wyciągnąć jak najwięcej informacji. On miał pytanie, ale musiał się poważnie zastanowić nad jego sformułowaniem, no i chciał najpierw usłyszeć odpowiedzi na pytania pozostałych.

Drugiego posta napiszę już po wszystkich.
* Mada mada dane. - Z japońskiego oznacza mniej więcej tyle co "musisz się jeszcze sporo nauczyć."
Ostatnio zmieniony wtorek, 4 grudnia 2007, 14:19 przez Perzyn, łącznie zmieniany 1 raz.
Kawairashii
Bombardier
Bombardier
Posty: 827
Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 17:04
Numer GG: 1074973
Lokalizacja: Sandland

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Kawairashii »

Nie dla niej ta pogoda, była typem osoby, na którą deszcz działał usypiająco o ile słyszy go za oknem, w fizycznym kontakcie sprowadzał się do odstręczającego dotyku chłodu. By zapobiec odmrożeniu kończyn ocierała się o siebie buchając parą z ust. Odziana w prostą białą kamizelkę bez rękawów z kapturem i skromnym futerkiem na barkach, krążyła w cieniu Junshi-senseia niczym mały miś panda za matulą. Przeskakując z wysepki na wysepkę omijając wszelkie kałuże. Wyglądało to jakby była zrobiona z cukru, totalnie bez żadnego zabezpieczenia przed deszczem. Jej ciemne włosy zawijały w kloszu kaptura kryjąc się w czeluściach jej potężnego, jednak nie odpornego na deszcz szalu. Co jakiś czas wycierała nos w skróconą wersję rękawiczek, pozostawiających jej palce na wierzchu.
Wręcz prosiłaby ktoś użyczył jej schronienia przed nieprzyjaznymi warunkami pogodowymi.

Usłyszawszy propozycję Senseia, spod jej czerwonego noska, pomiędzy jej zarumienionymi licami, cienki zmarznięty głosik wyszeptał początek sugestii, która w połowie słowa ucichła. Na moment przed słowami Togoshi-san.

Gdy Junshi-sensei odpowiedział już na wszystkie pytania, cienki aksamitny szept Eriko niepewnie zaczął zapisywać się w rzeczywistości, najpierw powoli potem trochę szybciej, głośniej, aż wreszcie powtarzając to samo pytanie drugi raz, i sformułowawszy je odpowiedniej, poprosiła;
-Czy mogłabym poczekać z moim pytaniem?
My Anime List
Obrazek
3 weeks to AvP Release.
Delf
Marynarz
Marynarz
Posty: 360
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
Numer GG: 0

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Delf »

- Kekkei Genkai... - sensei zamyślił się na chwilę. - Cóż, jeśli Junshi można nazwać klanem, to naszą umiejętność można nazwać Kekkei Genkai. Dość poważne zmiany w strukturze układu krwionośnego Junshi prowadzą do połączenia go bezpośrednio z przepływem czakry. Można powiedzieć, że czakrę mamy dosłownie we krwi - skrzywił się słysząc własny marny dowcip. - Wiele technik mojego klanu opiera się na tym prostym fakcie. Mieliście już okazję zaobserwować Kekkou Ayatsuri no Jutsu, pozwalające odciąć krew zanim dopłynie do rany, czy też doprowadzić większą ilość utlenionej krwi do mózgu. Dodatkowo anatomia Junshi to także pewne zmiany w szpiku kostnym, umożliwiające nam przetwarzanie czakry bezpośrednio na krwinki, w skali niemalże jeden do jeden. Umożliwia to nam wykonywanie technik opartych na krwi bez nadmiernego ryzyka wykrwawienia się na śmierć. No, myślę, że powiedziałem już dość, chyba nie chcecie wdawać się w akademickie dysputy na temat mojej anatomii, prawda? A teraz moje pytanie, niech pomyślę... O, mam! Dlaczego chcesz zostać med-ninem?

- Aj, aj! Biedna Eriko marznie na deszczu i nic nie mówi! - Sensei przysunął się do niej osłaniając ją parasolem i zaczął grzebać w swoim bagażu. - Przepraszam cię najmocniej, sam ledwo zwracam uwagę na pogodę. - Wyjął z torby coś białego i rozłożył jednym gwałtownym machnięciem ręki. Już po chwili kitel owijał Eriko od stóp po głowę, a nawet lepiej, gdyż był za duży i Junshi zarzucił go na nią tak, że tylna część kołnierza zachodziła jej na czoło. - Może nie jest zbyt twarzowy, ale przynajmniej ciepły i w miarę wodoszczelny. A pytanie zadaj, kiedy będziesz gotowa. Ale może lepiej zrobić to teraz? Nie musisz się bać odpowiedzi - uśmiechnął się zachęcająco.
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Perzyn »

Kojiro usłyszał dość o umiejętnościach swojego sensei. Uśmiechnął się pod nosem, może Junshi nie był aż takim mutantem jak wyglądał? Uśmiech chłopaka jeszcze się poszerzył, gdy zobaczył jak ich opiekun zadbał o sprawiającą wrażenie najdelikatniejszej Kamihoshi. Wreszcie ułożył pytanie. Nie było dość podchwytliwe, więcej, Minamo na pewno by je wyśmiał, ale i tak wierzył, że zaskoczy jounina.

- Junshi-dono, sam noszę płaszcz, więc nie powinienem okazywać zdziwienia tym ubiorem, ale to właśnie jego poniekąd dotyczy moje pytanie. Kim są Białe Płaszcze, że tak niewiele o nich słychać?

To był strzał na ślepo, jeśli źle odcyfrował notatki ojca to się ośmieszy, z drugiej strony, jeśli trafił to może zaskoczyć sensei. Zresztą drużyna pewnie nie zwróciła na to uwagi, ale tamta kunoichi, która tak familiarnie traktowała Chimidoriego też nosiła taki płaszcz. Kojiro spiął się w oczekiwaniu na odpowiedź i kontr pytanie. W końcu, jeśli nie machnął się za bardzo to może oczekiwać, że za chwilę przyjdzie mu się uzewnętrznić. Jednak nie bał się tego, w końcu któż lepiej niż on w tej grupie wie, że szczera odpowiedź nie oznacza pełnej. Minamo wiele razy dawał mu przykład odpowiedzi, która nie była wymijająca a przecież nie mówiła wiele lub zgoła nic. „Wszystko jest kwestią odpowiedniego doboru słów.” O tak ojciec wielokrotnie mu to powtarzał gdy Kojiro zadawał mu jakieś pytania.
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: BlindKitty »

Maszerowała jeszcze przez chwilę w milczeniu, pozwalając sensei zająć się towarzyszką. Pytanie wyzwoliło wspomnienia, przyblakłe i odległe. Pewnie gdyby były silniejsze, nie zwróciłaby uwagi na to że Junshi musi opatulać małą, bo ta nie wpadła na pomysł, żeby wziąć ze sobą coś przeciwdeszczowego. A tak, nagle straciła sporą część swojej do niej sympatii. Gdyby Kamihoshi nie była shinobi, zapewne pierwsza by jej pomogła, ale tak? Były tylko dwie możliwości: albo rzeczywiście taka jest, a wtedy niezbyt nadaje się na ninja, albo udaje, a wtedy okazuje się że chce oszukać własną drużynę, i tym bardziej się na shinobi nie nadaje.

Kojiro spytał o Białe Płaszcze. To chyba błąd, jeśli sensei nie chce się ujawniać. Ale jeśli rzeczywiście chce żebyśmy się czegoś o nim dowiedzieli, to chyba faktycznie będzie strzał w dziesiątkę.
Nie czekała jednak na odpowiedź sensei. Musiała powiedzieć to co miała do powiedzenia, teraz. Inaczej czuła, że rozpłacze się gdy będzie mówić.

- Przepraszam, że przerwę, ale chciałabym odpowiedzieć na swoje pytanie, zanim ty, sensei, odpowiesz na swoje - ukłoniła się głęboko, z szacunkiem. - Chcę zostać med-ninem, bo nigdy nie chcę stanąć w sytuacji, w której kiedyś znalazł się mój mentor, Hitorizumai Karasu-sama. W sytuacji w której ludzie których kocham będą umierać mi na rękach, a ja nie będę umiała im pomóc. Wiem, że nie zawsze med-ninowie są w stanie zapobiec takim sytuacjom... Ale bezsilność jest najgorsza. To jest najważniejsze, czego nauczył mnie Karasu-sama: zawsze bądź gotowa na najgorsze, i zawsze działaj tak, żeby to najgorsze nigdy nie nastąpiło - schyliła głowę i przełknęła ślinę. Obrazy w jej głowie były tak żywe, jakby widziała to na własne oczy: umierająca żona, brudząca krwią rękawy i dłonie... Dzieci, szlochające z bólu, którego nie umie uśmierzyć...

Otrząsnęła się. Wspomnienia odpłynęły, świat wrócił do deszczowej normy. Uniosła twarz ku niebu, pozwalając by krople deszczu rozbijały się o jej twarz. Tak. Kochała deszcz.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Delf
Marynarz
Marynarz
Posty: 360
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
Numer GG: 0

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Delf »

- Mądre słowa - podsumował sensei, z wyjątkowo poważną miną kiwając głową. - Jednak najgorsze czasami następuje i trzeba się nauczyć z tym żyć jak Hitorizumai-san. Ucz się od niego nie tylko technik, lecz przede wszystkim siły woli. Niewielu znam ludzi tak wytrzymałych psychicznie jak on.

- Wracając do twojego pytania, Kojiro-kun: może i dobrze, że się nie mówi, bo nie wszyscy uznają Białe Płaszcze za dobry przykład dla geninów. Teraz, w czasie pokoju, wszystko wygląda inaczej, ale podczas wojny nie mieliśmy komfortu odrzucania niektórych misji. Od czasu do czasu zdarzało się, że trzeba było wykonać zadanie określane mianem "samobójczego"; ze sporą szansą sukcesu i praktycznie zerową szansą powrotu drużyny. Shinobi mający wypełniać takie zadanie są z reguły dobierani metodą losowania. Jednak w czasie ostatniej wojny grupa shinobi nie tylko zgłaszała się do takich zadań ochotniczo, ale wręcz wyspecjalizowała w nich. Białe Płaszcze początkowo nosiło dziewięciu shinobi, ale tylko moja drużyna wróciła z wszystkich powierzonych jej misji...
Junshi błądził wzrokiem po horyzoncie, a może po krajobrazach swoich wspomnień. Kiedy poważniał, wydawał się geninom bardzo odległym i bardzo, ale to bardzo samotnym człowiekiem. Po chwili jednak sensei mrugnął, uśmiechnął się i znów był taki jak zwykle. Po jego smutku nie został nawet cień śladu.
- Dobrze, w takim razie pytanie dla ciebie, Kojiro-kun: dlaczego spytałeś mnie o Białe Płaszcze?
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Perzyn »

Gdy Kojiro usłyszał pytanie senseia odczuł mieszaninę ulgi i zdziwienia. Z jednej strony pytanie było podchwytliwe, bo dotyczyło motywów, z drugiej strony mógł odpowiedzieć nie odsłaniając się zbytnio. Uśmiechnął się i spojrzał na szare niebo.

- Czemu spytałem o Białe Płaszcze? Chłopak powtórzył zadane mu pytanie, kierując je bardziej do siebie niż do otoczenia. - Dlatego, że dowiedziałem się przypadkiem, że istnieją ale nie dowiedziałem się o nich nic, poza tym, że należysz do nich Junshi-dono, zresztą ta kobieta, która wczoraj cię zabrała też do nich najwyraźniej należy. A pytanie zadałem, bo fakt, że jest coś, czego nie wiem, a co może mnie w jakiś sposób dotyczyć jest dla mnie jak dziura w zębie, nie daje spokoju do czasu aż się ją zaplombuje.

Jak na małomównego genina była to wręcz przemowa. Zresztą odpowiedź sensei, mimo, że zapewne zgodna z prawdą daleka była od satysfakcjonującej. Kojiro po raz kolejny spojrzał w niebo i postanowił, że więcej uwagi poświęci kryptografii.
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Alucard »

-Moje pytanie-Powiedział nagle Kairra. Dotychczas małomówny, milcząc szedl przy grupie. Tempo mu nie przeszkadzało- łatwo było sie przystosować
-Moje pytanie- Jak można wyleczyć człowieka chorego na nieznana chorobę. Plamy na skórze, nudności, ciągłe omdlenia, utraty świadomości z otoczeniem, ogólna słabosc i podatnosć na inne mniej cięzkie choroby... Skoro inni Med-ninowie są bezradni, to czy ktos może takiego człowieka wyleczyć?-Atasuke średnio przejmował sie informacjami na temat zdolności Jounina. Jeżeli będzie chciał, sam odsłoni karty w walce. Bardziej interesowała go sprawa swojego mentora... dziadka... Jeżeli da sie go wyleczyć,to Atasuke dowie sie jak. Póki co inni byli bezradni, a starzec coraz bardziej dawał się opanowywać chorobie. Niewiele mu zostało.

Atasuke schylił głowe. Włosy opadły mu na oczy. Był wściekły. Chciał iść na misję, ale nie powinien zostawiać najbliższego człowieka samotnego. Poczuł nagłe obrzydzenie do siebie, jounina który ciągnął ich na misję, do towarzyszy którzy zgrywali twardzieli... Sam nie wiedział czemu, ale czuł ogólna niechęć do wszystkiego. Jeszcze ta pogoda. podniósł głowę i wysilił sie na uśmiech

-Odpowiedz sensei...
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Kawairashii
Bombardier
Bombardier
Posty: 827
Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 17:04
Numer GG: 1074973
Lokalizacja: Sandland

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Kawairashii »

Podniosła wzrok, rozdmuchując grzywkę, rozejrzała się po pozostałych.
-N-n-nie dziękuje, poradzę sobie… heh tak właściwie to bardzo dobrze się czuje, tak tylko… heh… no, n-nie spodziewałam się takiej ulewy, ale poradzę sobie. Co tam taki deszcz, w końcu to co cię nie zabije to cię wzmocni… heh.
Poruszyła palcami, a szal zacisną sploty dookoła jej piersi i pasa. Zachichotała pod nosem, po czym zrobiła następny unik, przeskakując, na co suchszą wysepkę, jednak czy był to szczery śmiech? Togoshi-san jako iż szła łeb w łeb z Junshi-sensei, mogła bez trudu zauważyć, że Kamihoshi mija się z nią oczyma, któż wie, do czego była zdolna, przecież z opaską na oczach zazwyczaj porusza się jakby miała ich z czworo? Spod jej grzywki nad wypiekami mogła spostrzec ciemne smugi pod oczyma, czyżby nawdychała się trucizny, którą dzierży w swojej sowiej naszywce?

Gdy usłyszała pytanie Kojiro-san zwolniła tępo, dorównując kroku z Mizutorim.
Trąciła go lekko nadgarstkiem w ramię, po czym kierując twarz ku jego skroni szepnęła.
-Kojiro-san… um… t-tak poważnie to, czemu zadałeś to pytanie?
Może był to tylko pretekst by spytać o parasol. Widząc jej zachowanie, pytanie dotyczace wyjęcia jego broni, czyli dotychczas parasolu naszpikowanego igłami, byłoby jak najbardziej na miejscu. Mimo to zerkając co chwila na jego broń nie odezwała sie ani słowem na jej temat.
My Anime List
Obrazek
3 weeks to AvP Release.
Delf
Marynarz
Marynarz
Posty: 360
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
Numer GG: 0

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Delf »

- Jak powiedział kiedyś pewien mój znajomy, "jestem lekarzem, nie cudotwórcą" - odpowiedział spokojnym głosem Junshi. - Czy naprawdę spodziewasz się, że wystawię trafną diagnozę na podstawie pobieżnych informacji? Czy sądzisz, że będę coś wiedział o chorobie, skoro sam stwierdziłeś, że jest nieznana? - Sensei westchnął ciężko. - Im dłużej rozmawiamy, tym bardziej schodzimy na grobowe tematy. Nie było to moim zamysłem, ale złożyłem obietnicę i dotrzymam słowa. Atasuke-kun, z mojego doświadczenia wynika, że każdą chorobę można wyleczyć. Pytanie tylko, jakim kosztem? Zaraz pewnie usłyszę jakieś górnolotne słowa, że dla ukochanej osoby jest się w stanie oddać wszystko. Tylko w rzeczywistości bardzo niewielu ludzi jest w stanie to zrobić. Bardzo niewielu. - Przez chwilę zdawało się, że Junshi chce jeszcze coś powiedzieć, ale najwyraźniej zrezygnował.
- Wątpię, żeby satysfakcjonowała cię moja odpowiedź, ale odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Teraz więc kolej na moje pytanie do ciebie: czy potrafiłbyś pogodzić się ze śmiercią kogoś bliskiego? Asystować mu w ostatnich chwilach życia? Przeprowadzić go z uśmiechem na drugą stronę? - powiedziawszy to, Junshi ponownie wysunął się na czoło kolumny. Nie wyglądało na to, by oczekiwał odpowiedzi na to pytanie.

Maszerowali jeszcze przez jakiś czas, po czym sensei nagle się zatrzymał. Znajdowali się akurat na drodze biegnącej środkiem lasu. Junshi rozglądnął się na boki, po czym uśmiechnął szeroko.
- Deszcz chyba przyprawia was o czarne myśli, więc najwyższa pora zrobić krótką przerwę na odpoczynek, a potem przejść do obiecanego treningu. Może to wprawi was w lepszy nastrój! - Mówiąc to, zszedł z drogi na ścieżkę odbiegającą w bok, pomiędzy drzewa. Podążając za nim, doszli do podstawy skalnej ściany. Początkowo myśleli, że rozbiją przy niej namiot, albinos jednak pokręcił się trochę między leżącymi u stóp urwiska stertami głazów, po czym zniknął im z oczu. Gdy podeszli bliżej, znaleźli szczelinę w zboczu, na metr szeroką i wysoką na jakieś dwa. Ich sensei najwyraźniej poszedł do środka, w ciemność.
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Alucard »

-Tak... masz rację-Odpowiedział Kairra Atasuke. Podniósł głowę i spojrzał spokojnie na jounina
-Ale nikt ie powinien umierac samotnie... zreszta niewazne. Palnałem głupotę i zmarnowałem jakże cenne dla drużyny pytanie-mruknał. Chwile potem zorientował się, że to co wyprawia jest żenujące. Nie powinno użalać sie nad sobą i to jeszcze w towarzystwie kolegów. Założył rekę za głowe, przyspieszył i radośnie powiedział
-nie no. Tak tylko żartuję
Postanowił nie zawracać sobie głowy tym, na co nie ma wpływu.mimo wszystko zaintrygowała go odpowiedź sensei. Każda chorobę da się wyleczyć... ale jakim kosztem? O co mu chodziło. Postanowił, że pogada z nim kiedys na osobności. Póki co mieli jednak wazniejsze sprawy. misja była priorytetem.

Chociaż z drugiej strony myslał, że sensei jeżeli nie nazwie choroby, to może chociaz powie jakie moga byc jej przyczyny...

-Tak. Też proponuje przerwe. Jezeli teraz sie sforsujemy czy zaziębimy, to kicha z dalszego marszu. -Chłopak wyciągnał termos. Ciepła zielona herbata. Cos wspaniałego. Zagryzł źdźbło trawy w zębach.

"Czy ja zawszę muszę robic z siebie debila? I to w towarzystwie dwóch dziewczyn...
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Perzyn »

Kojiro słuchał uważnie rozmowy Atasuke z Junshim. Postanowił, że jak wrócą sprawdzi, co Minamo zapisał o najbliższej rodzinie chłopaka. Westchnął ciężko, sporo był się w stanie domyślić z pytania, było ono zadane wręcz amatorsko. Pytania nie służą wyrażaniu siebie ani udzielaniu informacji, one służ powiększaniu swojej wiedzy. Póki, co jednak nie było sensu robić z tego wielkiej sprawy, dowiedział się sporo, zarówno o nauczycielu jak i o członkach drużyny, więc nie mógł odmówić temu, nie mógł zmusić się by myśleć o tym inaczej, ćwiczeniu wartości.

Togashi miała powodowana była doświadczeniem kogoś innego. Cóż, nie jest to może najsolidniejsza podstawa, ale w połączeniu z jej charakterem czyniło ją to godną zaufania. Kairra z kolei działał w trosce o kogoś innego. Tacy na ogół nie zdradzają, ponieważ mają coś ważniejszego niż własne korzyści. Niewiadomą pozostała Kamihoshi, dziewczyna, która zdaje się nieżyciowa. Już wczoraj zauważył, że ma problemy z socjalizacją, tacy są niestabilni, nie należy powierzać im życia. Na razie wystarczy mu tyle.

Gdy padła propozycja przerwy i treningu uśmiechnął się. Był ciekaw, do czego zdolna jest reszta, a także, jakie metody pokaże im dziwny jounin. Przed wejściem w szczelinę wziął głęboki oddech, rozejrzał się czujnie i przygotował. Parasol nie zda się na wiele w ograniczonej przestrzeni, dlatego skoncentrował się na tym by ciągle trzymać ręce blisko zasobników. Na dodatek od chwili przekroczenia granicy skał stał się niemal kłębkiem zmysłów. Starał się usłyszeć, zobaczyć i wyczuć wszystko, co tylko się dało. Nasłuchiwał z uwagą odgłosów dobiegających z przodu i z tyłu starając się oddzielić echa i rozpoznać rytm kroków poszczególnych osób, przeszukiwał wzrokiem przestrzeń z przodu i z boków a także z góry. Kto wie, może trening miał sprawdzić ich czujność i ją podnieść?
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: BlindKitty »

Znów się uśmiechała. Siła woli? Wiedziała, jak wielką siłę woli ma jej mentor.
Bała się czasem, że nie zdoła się jej nauczyć. Ale wkrótce stwierdzała, że martwienie się tym nie ma sensu. W końcu częścią siły woli jest zwalczać przeciwności, a nie załamywać się nimi.

Kairra zadał pytanie. Wyglądał, jakby zastanawiał się nad odpowiedzią. Dziwne, przecież wyglądał na inteligentnego... Dla niej zrozumienie, o co chodzi Junshi-sensei, było łatwe.
Być może jednak to przez to, co doświadczyła ona i jej rodzina.

Gdy doszli po krótkich poszukiwaniach do szczeliny, Kyouko wślizgnęła się do wnętrza przed Kojiro.
- Będę lepsza na front, w końcu specjalizuję się w walce na krótki dystans - uśmiechnęła się do niego najsłodszym uśmiechem ze swojej skromnej jak na razie galerii.
Wcisnęła się w szczelinę, zamykając oczy. W takich ciemnościach wzrok by raczej rozpraszał, niż pomagał. Każdy odblask wydawałby się białym płaszczem Junshi-sensei. Każda plama jasności przejściem do światła. Każdy grzyb na ścianie stawał się zaciekłym przeciwnikiem, każda plama pleśni lecącym shurikenem.
W takich warunkach nie należało polegać na wzroku. Przynajmniej nie na takim, jakim dysponowali oni. Dlatego zamknęła oczy i zdała się na słuch. Nie nastawiała się na nic, na żaden rodzaj dźwięku, nie nasłuchiwała niczego ze szczególną uwagą, bo wtedy o wiele łatwiej przegapić coś ważnego. Po prostu szła przed siebie, macając drogę dłońmi i co jakiś czas przystając i otwierając na moment oczy, żeby sprawdzić czy nie dotarli w lepiej oświetlone miejsce.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Kawairashii
Bombardier
Bombardier
Posty: 827
Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 17:04
Numer GG: 1074973
Lokalizacja: Sandland

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Kawairashii »

Nie otrzymawszy odpowiedzi, Kamihoshi Eriko skupiła się na marszu, gdy dotarli do jaskini skryła oczy pod opaską. Mijając pozostałych kroczyła krok w krok za nauczycielem.
Jeśli któreś z jej przyjaciół gubiło się w ciemności, ta brała go za dłoń i prowadziła w głąb mroku. Czy ta dziewczyna nie dorastała przypadkiem w piwnicy?
My Anime List
Obrazek
3 weeks to AvP Release.
Zablokowany