[Naruto] Nefrytowe Łzy
-
- Bosman
- Posty: 2074
- Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
- Numer GG: 6094143
- Lokalizacja: Roanapur
- Kontakt:
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
Kojiro wysłuchał uważnie słów swojej koleżanki i przygryzł wargę. Wiedza na temat je umiejętności może mu kiedyś uratować życie. Jednak w tej sytuacji nie przyda się tak bardzo. "To nieco utrudnia sprawę. Chociaż, chwila... kukiełkarz? Taaaaak."
Eriko wpatrywała się w zamyśloną twarz Kojiro. Kojiro pewną niecierpliwością czekała aż się odezwie. Nagle twarz chłopaka rozjaśnił uśmiech a w oczach błysnęły złośliwe iskierki. Dziewczyna nie znała go, ale dla niej wyglądał jakby chciał kogoś zabić.
- Kamihoshi-san twoje umiejętności się przydadzą. I to sądzę, że nawet bardzo.
Chłopak wciąż uśmiechał się w sposób, który w zestawieniu z jego młodym wiekiem powodował ciarki na plecach.
- Najpierw jednak musimy porozmawiać z moim ojcem, potem wyjawię wam mój plan.
Eriko wpatrywała się w zamyśloną twarz Kojiro. Kojiro pewną niecierpliwością czekała aż się odezwie. Nagle twarz chłopaka rozjaśnił uśmiech a w oczach błysnęły złośliwe iskierki. Dziewczyna nie znała go, ale dla niej wyglądał jakby chciał kogoś zabić.
- Kamihoshi-san twoje umiejętności się przydadzą. I to sądzę, że nawet bardzo.
Chłopak wciąż uśmiechał się w sposób, który w zestawieniu z jego młodym wiekiem powodował ciarki na plecach.
- Najpierw jednak musimy porozmawiać z moim ojcem, potem wyjawię wam mój plan.
Spłodził największe potwory - wielkiego wilka Fenrira, węża Midgardsorma i boginię umarłych Hel.
Nordycka Zielona Lewica
Nordycka Zielona Lewica
-
- Marynarz
- Posty: 360
- Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
- Numer GG: 0
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
Kojiro i Eriko udali się na spotkanie z ojcem tego pierwszego. Tego dnia Minamo pracował w urzędzie przy Radzie Konohy. Zastali go przeglądającego jakieś dokumenty, jednak gdy tylko ich zauważył, zamknął je w segregatorze. Nie gwałtownie. Nigdy nie robił niczego gwałtownie. Ale wyraźnie dając do zrozumienia, że nie życzy sobie, żeby ktoś patrzył mu na ręce. Zmierzył wzrokiem Eriko, po czym rzucił Kojiro pytające spojrzenie. Gdy ten ledwo dostrzegalnie skinął głową, Minamo rzucił Eriko ostatnie niechętne spojrzenie, po czym znów skoncentrował wzrok na swoim synu, oczekując przyczyn tej wizyty.
- "Cierpiętnik" z klanu Junshi, tak? Mhm. To najbardziej lekceważony klan w tej osadzie. Rozumiesz, prawda? Mhm. - Minamo zdawał się całkowicie ignorować obecność Eriko. - Przeoczyłeś otwarcie, które najwyraźniej specjalnie wam zostawił odchodząc. Mhm. To mogła być pułapka, tak, ale to nie w stylu Junshi, mhm. Powinieneś zgłębić lepiej jego... Chorobę... Chyba nie muszę ci mówić, gdzie szukać takich informacji, mhm? - Mówiąc to, rzucił synowi ostatnie, zimne spojrzenie, sugerujące, że powiedział już wszystko co miał do powiedzenia na ten temat.
W międzyczasie Kyouko udała się na spotkanie ze swoim sensei. Nie owijając w bawełnę, przedstawiła mu sytuację w jakiej się znalazła.
- A więc przydzielili cię do jednego z "cierpiętników"? No, no. Muszę ci powiedzieć, że poszczęściło ci się. W osadzie mało kto zna sie tak dobrze na medycynie polowej. Nie lubią się dzielić swymi sekretami, ale w tej sytuacji pewnie nauczy cię tego i owego. Co do samej próby, to zbytnio bym się tym nie przejmował. Dajcie z siebie wszystko, a "cierpiętnik" przyjmie was z otwartymi ramionami. Jeśli szukacie jego słabości, to pewnie będą nią uczucia. - Dodał, uśmiechając się tajemniczo. - No, a teraz wracaj szukać swojego nowego sensei, bo jak go nie znajdziecie do północy, to gotów faktycznie was odesłać do akademii. Powodzenia życzę!
- "Cierpiętnik" z klanu Junshi, tak? Mhm. To najbardziej lekceważony klan w tej osadzie. Rozumiesz, prawda? Mhm. - Minamo zdawał się całkowicie ignorować obecność Eriko. - Przeoczyłeś otwarcie, które najwyraźniej specjalnie wam zostawił odchodząc. Mhm. To mogła być pułapka, tak, ale to nie w stylu Junshi, mhm. Powinieneś zgłębić lepiej jego... Chorobę... Chyba nie muszę ci mówić, gdzie szukać takich informacji, mhm? - Mówiąc to, rzucił synowi ostatnie, zimne spojrzenie, sugerujące, że powiedział już wszystko co miał do powiedzenia na ten temat.
W międzyczasie Kyouko udała się na spotkanie ze swoim sensei. Nie owijając w bawełnę, przedstawiła mu sytuację w jakiej się znalazła.
- A więc przydzielili cię do jednego z "cierpiętników"? No, no. Muszę ci powiedzieć, że poszczęściło ci się. W osadzie mało kto zna sie tak dobrze na medycynie polowej. Nie lubią się dzielić swymi sekretami, ale w tej sytuacji pewnie nauczy cię tego i owego. Co do samej próby, to zbytnio bym się tym nie przejmował. Dajcie z siebie wszystko, a "cierpiętnik" przyjmie was z otwartymi ramionami. Jeśli szukacie jego słabości, to pewnie będą nią uczucia. - Dodał, uśmiechając się tajemniczo. - No, a teraz wracaj szukać swojego nowego sensei, bo jak go nie znajdziecie do północy, to gotów faktycznie was odesłać do akademii. Powodzenia życzę!
-
- Bosman
- Posty: 2074
- Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
- Numer GG: 6094143
- Lokalizacja: Roanapur
- Kontakt:
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
Kojiro wysłuchał uważnie słów swojego ojca. Nie dostał dokładnych informacji, ale nie mógł się tego spodziewać po Minamo, w końcu jego ojciec nigdy nie udzielał mu pomocy dopóki wierzył, że Kojiro może poradzić sobie sam. Za to potwierdził przypuszczenia chłopaka, co do wykorzystania choroby ich opiekuna.
Kojiro spojrzał na zegarek, do spotkania w umówionym miejscu mieli jeszcze trochę czasu.
- Kamohoshi-san, muszę jeszcze coś sprawdzić i kupić parę rzeczy, mogę cię prosić, byś zanim pójdziesz spotkać się z resztą grupy sprawdziła czy w bibliotece akademii nie ma czegoś o cierpiętnikach? Chłopak wątpił w taką możliwość, ale trzeba chwytać się każdej opcji.
Sam tymczasem wszedł do najbliższego sklepu spożywczego. Wydał znacznie więcej niż zamierzał, ale ceny były wyższe z powodu sytuacji, w jakiej była wioska. Za to teraz trzymał w ręku spory worek. Jeszcze raz zważył go w ręku. Solidne 10 kilo.
Jeszcze nim poszedł spotkać się z resztą zahaczył o szpital. Znał mniej więcej rozkład pomieszczeń, bo kiedyś widział plan szpitala, nakreślony zresztą ręką Minamo. Kojiro uśmiechnął się na wspomnienie awantury, jaką ojciec mu wtedy urządził za zaglądanie do jego dokumentów. Ale teraz trzeba się było dostać do archiwum.
Po chwili namysłu chłopak zdecydował się na użycie Henge no jutsu. To była jedna z pierwszych rzeczy, jaką zaobserwował w działaniu wszelkich miejsc publicznych, nikt nie zwraca uwagi na sprzątaczy, teraz też nikt w zasadzie nie zauważył pochylonego mężczyzny z mopem idącego korytarzem.
Jeśli udało mu się dostać do archiwum, Kojiro szuka dokumentacji ich sensei, po czym wraca się spotkać z resztą grupy.
Kojiro spojrzał na zegarek, do spotkania w umówionym miejscu mieli jeszcze trochę czasu.
- Kamohoshi-san, muszę jeszcze coś sprawdzić i kupić parę rzeczy, mogę cię prosić, byś zanim pójdziesz spotkać się z resztą grupy sprawdziła czy w bibliotece akademii nie ma czegoś o cierpiętnikach? Chłopak wątpił w taką możliwość, ale trzeba chwytać się każdej opcji.
Sam tymczasem wszedł do najbliższego sklepu spożywczego. Wydał znacznie więcej niż zamierzał, ale ceny były wyższe z powodu sytuacji, w jakiej była wioska. Za to teraz trzymał w ręku spory worek. Jeszcze raz zważył go w ręku. Solidne 10 kilo.
Jeszcze nim poszedł spotkać się z resztą zahaczył o szpital. Znał mniej więcej rozkład pomieszczeń, bo kiedyś widział plan szpitala, nakreślony zresztą ręką Minamo. Kojiro uśmiechnął się na wspomnienie awantury, jaką ojciec mu wtedy urządził za zaglądanie do jego dokumentów. Ale teraz trzeba się było dostać do archiwum.
Po chwili namysłu chłopak zdecydował się na użycie Henge no jutsu. To była jedna z pierwszych rzeczy, jaką zaobserwował w działaniu wszelkich miejsc publicznych, nikt nie zwraca uwagi na sprzątaczy, teraz też nikt w zasadzie nie zauważył pochylonego mężczyzny z mopem idącego korytarzem.
Jeśli udało mu się dostać do archiwum, Kojiro szuka dokumentacji ich sensei, po czym wraca się spotkać z resztą grupy.
Spłodził największe potwory - wielkiego wilka Fenrira, węża Midgardsorma i boginię umarłych Hel.
Nordycka Zielona Lewica
Nordycka Zielona Lewica
-
- Bosman
- Posty: 2349
- Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
- Numer GG: 9149904
- Lokalizacja: Wrzosowiska...
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
Atasuke otworzyl leniwie oczy i spojrzał dookoła siebie. Tak jak przypuszczał. Wszysy się rozbiegli. Powoli wstał, przeciągnąl się i pokręcił spokojnie głową. Jego dom znajdował się niedaleko, więc postanowił zanik reszta wroci skorzystać z pomocy czlowieka który doskonale zna sie na teorii medycyny. Stary jounin Nabura Ravaisi- mentor Kairry. Pobiegl szybko, w progu tylko krzyknał rodzicom "cześć" i zignorował ich pytania o dzisiejszy dzień. Wszedł do pokoju, gdzie leżal schorowany starzec. Przykleknał nad nim (jounin mieszkal z jego rodzina od kilkunasu lat) i zadal kilka pytań. Kilka oczywistych pytań.
Kim jest ich aktualny jounin? Jeżeli ten go zna to czy wie cos o technikach przez niego stosowanych? Na jaka chorobę cierpi? Co mają zrobić?
Odpowiedź była oczywista. Staruszek kojarzył ich sensei'a z lat, gdy tamten byl dzieckiem, ale nic więcej nie wie. Co do choroby to "miał za mało danych aby cos wywnioskowac, ale lepiej poszukac w bibliotekach". Co maja zrobić- kolejna cenna rada: Zranic go i nie dac się zabić.
Chłopak podziękował, przewrócil oczami i wyszedł. W sumie nie spodziewał się cudów- starzec od dobrych 3 lat nie ruszał się z pokoju, ale moze posiadal cenne ionformacje. Widocznie nie posiadal, albo choroba coraz bardziej go zamraczala. Podbiegl na plac i znowu usiadł pod drzewem
"Jeżeli inni nie przyiosa informacji, to pozostaje biblioteka... ale mamy mało czasu... No cóz, pójdziemy na zywioł"
Kim jest ich aktualny jounin? Jeżeli ten go zna to czy wie cos o technikach przez niego stosowanych? Na jaka chorobę cierpi? Co mają zrobić?
Odpowiedź była oczywista. Staruszek kojarzył ich sensei'a z lat, gdy tamten byl dzieckiem, ale nic więcej nie wie. Co do choroby to "miał za mało danych aby cos wywnioskowac, ale lepiej poszukac w bibliotekach". Co maja zrobić- kolejna cenna rada: Zranic go i nie dac się zabić.
Chłopak podziękował, przewrócil oczami i wyszedł. W sumie nie spodziewał się cudów- starzec od dobrych 3 lat nie ruszał się z pokoju, ale moze posiadal cenne ionformacje. Widocznie nie posiadal, albo choroba coraz bardziej go zamraczala. Podbiegl na plac i znowu usiadł pod drzewem
"Jeżeli inni nie przyiosa informacji, to pozostaje biblioteka... ale mamy mało czasu... No cóz, pójdziemy na zywioł"
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Czerwona Orientalna Prawica
-
- Bombardier
- Posty: 827
- Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 17:04
- Numer GG: 1074973
- Lokalizacja: Sandland
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
hmm zabrakło mi weny.
Jeśli do jutro nie będzie upka to edytuje post.
Eriko udała się do biblioteki, zaczerpnąć informacji. Licze na szczęście.
Jeśli do jutro nie będzie upka to edytuje post.
Eriko udała się do biblioteki, zaczerpnąć informacji. Licze na szczęście.
-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
Karasu-sensei się uśmiechnął. To dobry znak... Ostatnio już zaczął się uśmiechać, ale na razie wciąż raczej rzadko. Każdy jego uśmiech był dla dziewczyny nagrodą; tak bardzo starała się go pocieszyć.
Kyouko wróciła na miejsce spotkania, stwierdziła jednak, że mimo iż jej sensei mieszkał blisko skraju wioski, i akurat ostatnio nie miał żadnej misji - Hokage wolał na razie nie dawać mu nadzoru nad młodymi grupami, ze względu na jego stan psychiczny - i tak była trochę przed czasem. Pokręciła głową i doszła do wniosku, że na razie dobrze by było znaleźć dom naszego sensei. Może tam będzie, kiedy go zaatakujemy?
Teraz młoda Togashi doszła do wniosku że popełnili błąd. Powinni się umówić na ponowne spotkanie jeszcze trochę wcześniej, bo wcale nie jest powiedziane, że sensei będzie na nich czekał w domu... No trudno. Lepiej przynajmniej wiedziecieć, gdzie jest ów dom.
Poszła go szukać, pytając po drodze shinobi. Któryś powinien wiedzieć.
Kyouko wróciła na miejsce spotkania, stwierdziła jednak, że mimo iż jej sensei mieszkał blisko skraju wioski, i akurat ostatnio nie miał żadnej misji - Hokage wolał na razie nie dawać mu nadzoru nad młodymi grupami, ze względu na jego stan psychiczny - i tak była trochę przed czasem. Pokręciła głową i doszła do wniosku, że na razie dobrze by było znaleźć dom naszego sensei. Może tam będzie, kiedy go zaatakujemy?
Teraz młoda Togashi doszła do wniosku że popełnili błąd. Powinni się umówić na ponowne spotkanie jeszcze trochę wcześniej, bo wcale nie jest powiedziane, że sensei będzie na nich czekał w domu... No trudno. Lepiej przynajmniej wiedziecieć, gdzie jest ów dom.
Poszła go szukać, pytając po drodze shinobi. Któryś powinien wiedzieć.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
-
- Marynarz
- Posty: 360
- Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
- Numer GG: 0
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
Kojiro udało się bez większych problemów przemknąć do pomieszczeń archiwum. Oczywiście spora część informacji była przechowywana pod kluczem, w końcu nie można pozwolić, by trafiły w niepowołane ręce, niemniej jednak niektóre dokumenty musiały być na tyle łatwo dostępne, że genin mógł spokojnie w nich poszperać. Znalazłszy folder podpisany "Junshi Chimidoro" otworzył go i zaczął pospiesznie czytać. Zaklął pod nosem kilka razy, kiedy trafił na niezrozumiałą terminologię medyczną. Nie powinien był odsyłać Kamihoshi, nawet podstawowa wiedza z zakresu medycyny mogłaby ujawnić jakieś dodatkowe fakty. Na dodatek będąc sam nie mógł sobie pozwolić na sprawdzenie odsyłaczy. To, że jeszcze nikt go nie nakrył nie oznaczało bynajmniej, że był bezpieczny. Mimo to, przed opuszczeniem archiwum udało mu się ustalić kilka ciekawych faktów: Sensei był zarówno stałym pacjentem szpitala, jak i jego pracownikiem. Odpowiadał przede wszystkim za transfuzje krwi. Asystował przy licznych operacjach, w tym, jeśli Kojiro udało się dobrze zrozumieć zawiłości biurokratyczne, większości swoich. Był też regularnym krwiodawcą. Teraz przyszła pora, by zacząć składać skrawki informacji w spójny obraz...
Atasuke i Eriko wpadli na siebie w bibliotece. Bez zbędnych dyskusji zabrali się za poszukiwanie danych na temat klanu Junshi. Okazało się to niełatwym zadaniem: większość książek i zwojów historycznych podawała tylko jakieś ogólnikowe wzmianki, lub nawet całkowicie ignorowała jego istnienie. Pewne motywy jednak powracały dość często: "uzdolnieni medycy", "anormalne więzy krwi", "samopoświęcenie". Klan z całą pewnością był stary, jednak niezwykle nieliczny i chyba wyjątkowo niezasłużony: nie odnotowano żadnych ważnych wydarzeń w których brałby udział, żadnych wielkich ludzi z niego pochodzących, ani żadnych wielkich czynów dokonanych przy jego udziale. Totalna enigma. Lekko zniechęceni, postanowili wrócić razem na miejsce spotkania.
Kyouko tymczasem rozglądała się za mieszkaniem Chimidoro. Przecież musiał gdzieś mieszkać, prawda? Przeszukiwała kolejne dzielnice mieszkalne, pytając przechodniów. Mało kto jednak chociażby kojarzył albinosa, a raczej ciężko byłoby przeoczyć takiego charakterystycznego sąsiada. Wszyscy, którzy go znali mówili jak jeden mąż: "szpital". W końcu Kyouko stwierdziła, że najlepiej pójść właśnie tam. Muszą przecież mieć takie podstawowe dane o pacjencie, zwłaszcza dotkniętym jakąś przewlekłą chorobą, czy może nawet trwałą dolegliwością. Na recepcji dowiedziała się wszystkiego. Junshi, jako pracownik szpitala, miał w nim własny pokój, żeby mógł być szybko ściągnięty w nagłych wypadkach. Jednak wypisując się dziś rano zostawił klucze dyrektorowi, prosząc, by przydzielili mieszkanie komu innemu, gdyż sam nie będzie go potrzebował, a przyda się ono jego następcy. Ze względu na stan zdrowia ciągle przysługiwało mu łóżko szpitalne, jednak nie wrócił jeszcze na noc. Gdy Kyouko przeżuwała uzyskane właśnie informacje, zauważył ją wychodzący właśnie Kojiro. Razem udali się na umówione miejsce.
Atasuke i Eriko wpadli na siebie w bibliotece. Bez zbędnych dyskusji zabrali się za poszukiwanie danych na temat klanu Junshi. Okazało się to niełatwym zadaniem: większość książek i zwojów historycznych podawała tylko jakieś ogólnikowe wzmianki, lub nawet całkowicie ignorowała jego istnienie. Pewne motywy jednak powracały dość często: "uzdolnieni medycy", "anormalne więzy krwi", "samopoświęcenie". Klan z całą pewnością był stary, jednak niezwykle nieliczny i chyba wyjątkowo niezasłużony: nie odnotowano żadnych ważnych wydarzeń w których brałby udział, żadnych wielkich ludzi z niego pochodzących, ani żadnych wielkich czynów dokonanych przy jego udziale. Totalna enigma. Lekko zniechęceni, postanowili wrócić razem na miejsce spotkania.
Kyouko tymczasem rozglądała się za mieszkaniem Chimidoro. Przecież musiał gdzieś mieszkać, prawda? Przeszukiwała kolejne dzielnice mieszkalne, pytając przechodniów. Mało kto jednak chociażby kojarzył albinosa, a raczej ciężko byłoby przeoczyć takiego charakterystycznego sąsiada. Wszyscy, którzy go znali mówili jak jeden mąż: "szpital". W końcu Kyouko stwierdziła, że najlepiej pójść właśnie tam. Muszą przecież mieć takie podstawowe dane o pacjencie, zwłaszcza dotkniętym jakąś przewlekłą chorobą, czy może nawet trwałą dolegliwością. Na recepcji dowiedziała się wszystkiego. Junshi, jako pracownik szpitala, miał w nim własny pokój, żeby mógł być szybko ściągnięty w nagłych wypadkach. Jednak wypisując się dziś rano zostawił klucze dyrektorowi, prosząc, by przydzielili mieszkanie komu innemu, gdyż sam nie będzie go potrzebował, a przyda się ono jego następcy. Ze względu na stan zdrowia ciągle przysługiwało mu łóżko szpitalne, jednak nie wrócił jeszcze na noc. Gdy Kyouko przeżuwała uzyskane właśnie informacje, zauważył ją wychodzący właśnie Kojiro. Razem udali się na umówione miejsce.
-
- Bosman
- Posty: 2074
- Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
- Numer GG: 6094143
- Lokalizacja: Roanapur
- Kontakt:
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
Gdy zebrali się wszyscy Kojiro uśmiechnął się tajemniczo. Najpierw odłożył na ziemię worek a potem sięgnął za pazuchę i wyją plik pogiętych kartek zapisanych odręcznym, nieco niestarannym pismem.
- Mam dla was dwie niespodzianki. Patrząc na jego minę pozostali członkowie grupy poczuli jakąś wątpliwość co do tego czy na pewno chcę je zobaczyć.
- Po pierwsze, włamałem się do archiwum szpitalnego, aby dowiedzieć się czegoś na temat Junshiego. Niestety większość terminologii medycznej jest mi obca, dlatego zrobiłem pobieżne notatki, może Kamihoshi-san i Togashi-san do czegoś na ich podstawie dojdą.
Po tej niezwykle długiej jak na niego wypowiedzi wręczył dziewczynom to, co zdążył zapisać.
Milcząc cierpliwie wysłuchał ewentualnych uwag, po czym uśmiechnął się jeszcze szerzej niż wcześniej. Rozwiązał sznurek, którym zamknięty był worek i wyciągnął kolejny, mniejszy, ciasno czymś wypakowany. Pytające spojrzenia przeskoczyły pomiędzy pozostałą trójką.
- Sensei ma najwyraźniej problemy z oddychaniem, może to coś w rodzaju astmy? Nieważne, co dokładnie, grunt, że może nam się to przydać. Jednak jego koledzy wciąż nie byli w stanie zrozumieć do czego prowadzi jego rozumowanie.
- W każdym worku jest kilogram mąki i eksplodująca notka. Po wybuchu w powietrzu będzie chmura pyłu, która dla nas może być uciążliwa, ale dla Junshiego może być wręcz groźna.
Gdy doszło do ustalania konkretnego planu Kojiro zaprezentował swój pomysł, polegający na wykorzystaniu umiejętności dziewcząt do związania Junshiego walką, on sam i Kairra mieli trzymać się z dala pozwalając klonom udawać, że szykują się do zastosowania technik, aby uderzyć w odpowiednim momencie. Do tego wskazał, że słabym punktem sensei mogą być płuca, w które warto by uderzyć jak znajdzie się okazja oraz okolice serca, w którym musi być krew nawet jeśli jakoś zatrzymał jej przepływ. Mąkę rozdzielił pomiędzy wszystkich prosząc Kamihoshi, aby użyła swoich umiejętności do zapewnienia, że użyty woreczek wybuchnie obok Junshiego. Wskazał na szalik, pod którym można ukryć worek aż do detonacji, tuż przed twarzą ich opiekuna.
- Mam dla was dwie niespodzianki. Patrząc na jego minę pozostali członkowie grupy poczuli jakąś wątpliwość co do tego czy na pewno chcę je zobaczyć.
- Po pierwsze, włamałem się do archiwum szpitalnego, aby dowiedzieć się czegoś na temat Junshiego. Niestety większość terminologii medycznej jest mi obca, dlatego zrobiłem pobieżne notatki, może Kamihoshi-san i Togashi-san do czegoś na ich podstawie dojdą.
Po tej niezwykle długiej jak na niego wypowiedzi wręczył dziewczynom to, co zdążył zapisać.
Milcząc cierpliwie wysłuchał ewentualnych uwag, po czym uśmiechnął się jeszcze szerzej niż wcześniej. Rozwiązał sznurek, którym zamknięty był worek i wyciągnął kolejny, mniejszy, ciasno czymś wypakowany. Pytające spojrzenia przeskoczyły pomiędzy pozostałą trójką.
- Sensei ma najwyraźniej problemy z oddychaniem, może to coś w rodzaju astmy? Nieważne, co dokładnie, grunt, że może nam się to przydać. Jednak jego koledzy wciąż nie byli w stanie zrozumieć do czego prowadzi jego rozumowanie.
- W każdym worku jest kilogram mąki i eksplodująca notka. Po wybuchu w powietrzu będzie chmura pyłu, która dla nas może być uciążliwa, ale dla Junshiego może być wręcz groźna.
Gdy doszło do ustalania konkretnego planu Kojiro zaprezentował swój pomysł, polegający na wykorzystaniu umiejętności dziewcząt do związania Junshiego walką, on sam i Kairra mieli trzymać się z dala pozwalając klonom udawać, że szykują się do zastosowania technik, aby uderzyć w odpowiednim momencie. Do tego wskazał, że słabym punktem sensei mogą być płuca, w które warto by uderzyć jak znajdzie się okazja oraz okolice serca, w którym musi być krew nawet jeśli jakoś zatrzymał jej przepływ. Mąkę rozdzielił pomiędzy wszystkich prosząc Kamihoshi, aby użyła swoich umiejętności do zapewnienia, że użyty woreczek wybuchnie obok Junshiego. Wskazał na szalik, pod którym można ukryć worek aż do detonacji, tuż przed twarzą ich opiekuna.
Spłodził największe potwory - wielkiego wilka Fenrira, węża Midgardsorma i boginię umarłych Hel.
Nordycka Zielona Lewica
Nordycka Zielona Lewica
-
- Bosman
- Posty: 2349
- Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
- Numer GG: 9149904
- Lokalizacja: Wrzosowiska...
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
Kairra Atasuke spojrzał na kolege
-W bibliotece na temat klanu naszego sensei właściwie nic nie było napisane.Cos o więzach krwi i uzdolnieniach medycznych, ale całosć tak pogmatwana, że nie dało się przebrnąć przez poszczególne notatki Co do twojego planu, to zgadzam się. Dobrze to wykombinowałeś-Chłopak usmiechnął się niepewnie bo szczerzenie się Kojiro-san przerażało go bardziej niz ewentualny powrót do akademii
"Dziadek mówił mi kiedyś o zwyczajach małp. Szczerza zęby gdy sa podekscytowane i mają zamiar tłuc się o teren,samicę czy żarcie... brrr... "-Pomyślał nastolatek. Przed oczyma stanął mu wielki kudłaty szczerzący się zwierzak z parasolką i nie był to bynajmniej śmieszny obraz.
-Dobra. Do roboty. Jeżeli będziemy tu dalej stali nie wyrobimy sie do nocy. Proponuję zacząć od zaraz.
"Szykuje się długi dzień... Niech sie wreszcie skończy, bo jestem wybitnie zmęczony..."
-W bibliotece na temat klanu naszego sensei właściwie nic nie było napisane.Cos o więzach krwi i uzdolnieniach medycznych, ale całosć tak pogmatwana, że nie dało się przebrnąć przez poszczególne notatki Co do twojego planu, to zgadzam się. Dobrze to wykombinowałeś-Chłopak usmiechnął się niepewnie bo szczerzenie się Kojiro-san przerażało go bardziej niz ewentualny powrót do akademii
"Dziadek mówił mi kiedyś o zwyczajach małp. Szczerza zęby gdy sa podekscytowane i mają zamiar tłuc się o teren,samicę czy żarcie... brrr... "-Pomyślał nastolatek. Przed oczyma stanął mu wielki kudłaty szczerzący się zwierzak z parasolką i nie był to bynajmniej śmieszny obraz.
-Dobra. Do roboty. Jeżeli będziemy tu dalej stali nie wyrobimy sie do nocy. Proponuję zacząć od zaraz.
"Szykuje się długi dzień... Niech sie wreszcie skończy, bo jestem wybitnie zmęczony..."
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Czerwona Orientalna Prawica
-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
Kyouko pokiwała głową gdy wszyscy zebrali się na miejscu. Wiedziała, że Kojiro zajmie się zdobyciem czegoś odpowiedniego nawet gdy sama mu o tym nie przypomni, a nie wyglądał na typ który lubił gdy mówiło mu się co ma robić.
- Musisz jednak uważać, Eriko, kilka kilogramowych worków chyba nawet twój szal mogłoby bardzo obciążyć. A jeśli nasz sensei zauważy, że coś jest nie tak, to zapewne będzie bardziej uważał - zamyśliła się na moment. Samopoświęcenie, tak? Ale kazał zranić się do krwi, a nie utoczyć mu krwi, to spora różnica. W ten sposób się nie da.
- Pokaż te notatki, Kojiro. Może rzeczywiście coś uda się wyczytać? Wiem nieco więcej niż umiem, bo Karasu uczył mnie raczej taijutsu, ale kiedy byłam zbyt zmęczona, by ćwiczyć dalej, czytałam książki, a sporo z nich było o medycynie - nie dodała, że pozostałymi były traktaty szermiercze i o walce kijem. Szczególnie że więcej wciąż pozostawało dla niej tajemnicą, niż już opanowała, więc wolała się tym nie chwalić. Próbując coś z tego zrozumieć, dodała jeszcze - Sądzę, że może nam też pomóc, jeśli dostanie raz czy dwa kijem po żebrach. To chyba zmusi jego płuca do współpracy z nami, a w połączeniu z tą mąką to już zupełnie. A tak swoją drogą, jak już byłeś w szpitalu, mogłeś załatwić nam maseczki na twarze, żebyśmy nie musieli oddychać tą mąką. Zaraz spojrzę czy mam może bandaże, zawinięcie nimi ust i nosa też powinno pomóc - zaczęła grzebać w torbie, i po chwili wyciągnęła zwitek bandaży - Proszę, weźcie je i zasłońcie usta i nosy. To pomoże nam gdy zaczną już wybuchać worki z mąką. Jest też jeszcze jeden problem. Wciąż nie wiemy, gdzie znaleźć naszego sensei...
Po czym oddała się znów studiowaniu notatek poczynionych przez Kojiro. Razem może coś uda im się wyczytać?
- Musisz jednak uważać, Eriko, kilka kilogramowych worków chyba nawet twój szal mogłoby bardzo obciążyć. A jeśli nasz sensei zauważy, że coś jest nie tak, to zapewne będzie bardziej uważał - zamyśliła się na moment. Samopoświęcenie, tak? Ale kazał zranić się do krwi, a nie utoczyć mu krwi, to spora różnica. W ten sposób się nie da.
- Pokaż te notatki, Kojiro. Może rzeczywiście coś uda się wyczytać? Wiem nieco więcej niż umiem, bo Karasu uczył mnie raczej taijutsu, ale kiedy byłam zbyt zmęczona, by ćwiczyć dalej, czytałam książki, a sporo z nich było o medycynie - nie dodała, że pozostałymi były traktaty szermiercze i o walce kijem. Szczególnie że więcej wciąż pozostawało dla niej tajemnicą, niż już opanowała, więc wolała się tym nie chwalić. Próbując coś z tego zrozumieć, dodała jeszcze - Sądzę, że może nam też pomóc, jeśli dostanie raz czy dwa kijem po żebrach. To chyba zmusi jego płuca do współpracy z nami, a w połączeniu z tą mąką to już zupełnie. A tak swoją drogą, jak już byłeś w szpitalu, mogłeś załatwić nam maseczki na twarze, żebyśmy nie musieli oddychać tą mąką. Zaraz spojrzę czy mam może bandaże, zawinięcie nimi ust i nosa też powinno pomóc - zaczęła grzebać w torbie, i po chwili wyciągnęła zwitek bandaży - Proszę, weźcie je i zasłońcie usta i nosy. To pomoże nam gdy zaczną już wybuchać worki z mąką. Jest też jeszcze jeden problem. Wciąż nie wiemy, gdzie znaleźć naszego sensei...
Po czym oddała się znów studiowaniu notatek poczynionych przez Kojiro. Razem może coś uda im się wyczytać?
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
-
- Bombardier
- Posty: 827
- Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 17:04
- Numer GG: 1074973
- Lokalizacja: Sandland
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
-Nie ma, co… nasz, sensei niespecjalnie zasłużył się w historii wioski. Znalazłam tylko jakieś notki dookoła medycyny i farmakologi, ale prócz tego to nic, człowiek prawie nie istnieje.
„”albo chce by ludzie tak sądzili” – pomyślała.
Rzuciła w eter wnioski z biblioteki. Jej mina w przeciwieństwie do Kojiro, była zniesmaczona i zdegustowana sytuacją, ponownie nie mogła się wykazać w grupie.
Wysłuchała teori o mące z poważną miną.
„Co by w takiej sytuacji postąpił wujaszek?” rozejrzała się po grupie, następnie po okolicy. Spuściła opaskę na oczy, robiło się już późno, nasze szanse rosły wraz z długością cienia, w takiej sytuacji „nasza” czwórka zyskiwała na liczbie. W południe technika klanu Nara, była raczej bezużyteczna.
Eriko starała się spoglądać bardziej entuzjastycznie na sytuacje.
Ostatnim przejawem jej obecności była odmowa na podarowany bandaż od Togoshi-san.
-Postaram się dać z siebie wszystko…
Powiedziała cichym tonem, odbierając woreczek z mąką.
„”albo chce by ludzie tak sądzili” – pomyślała.
Rzuciła w eter wnioski z biblioteki. Jej mina w przeciwieństwie do Kojiro, była zniesmaczona i zdegustowana sytuacją, ponownie nie mogła się wykazać w grupie.
Wysłuchała teori o mące z poważną miną.
„Co by w takiej sytuacji postąpił wujaszek?” rozejrzała się po grupie, następnie po okolicy. Spuściła opaskę na oczy, robiło się już późno, nasze szanse rosły wraz z długością cienia, w takiej sytuacji „nasza” czwórka zyskiwała na liczbie. W południe technika klanu Nara, była raczej bezużyteczna.
Eriko starała się spoglądać bardziej entuzjastycznie na sytuacje.
Ostatnim przejawem jej obecności była odmowa na podarowany bandaż od Togoshi-san.
-Postaram się dać z siebie wszystko…
Powiedziała cichym tonem, odbierając woreczek z mąką.
-
- Marynarz
- Posty: 360
- Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
- Numer GG: 0
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
Dziewczyny zabrały się za odcyfrowywanie zapisków Kojiro. Początkowo szło im sprawnie, niemniej jednak prędko zaczęły się kłopoty. Trudno powiedzieć co było przyczyną: pośpiech Kojiro i jego nieznajomość przepisywanych tekstów, szpitalna biurokracja, chaos w archiwach, celowa próba dezinformacji, czy też pechowa kumulacja tych czynników. Z notatek wynikało bowiem, że sensei nie posiada już wątroby, obu nerek, jednego płuca i sporego odcinka jelita cienkiego, a wszystkie te organy zostały transplantowane innym shinobi. Natomiast z całą pewnością notatki nie zawierały żadnych informacji o astmie, alergii, lub innej podobnej chorobie. Co więcej, fragmenty raportów z badań kontrolnych sugerowały, że Junshi ma płuca (lub jedno płuco, jeśli wierzyć poprzednim uwagom) jak miechy.
-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
Kyouko przysiadła na ziemi na kilkanaście sekund, przetrawić zdobyte informacje.
- Więc wygląda na to, że to nie tylko psychol jakich mało, ale na dodatek jeszcze mutant. No trudno, nie za bardzo mamy czas myśleć, jak jest naprawdę, tylko ten pomysł z mąką wydaje mi się coraz bardziej chybiony... - powiedziała, wstając.
- Czas ruszać w trasę. Trzymajmy się na odległość wzroku od siebie, żeby kiedy tylko jedno z nas go zauważy, zawiadomiło resztę, i chodźmy na poszukiwania naszego sensei. Myślę że Kojiro jako prowadzący je sprawdzi się zdecydowanie najlepiej, co o tym sądzicie? - dodała jeszcze.
- Więc wygląda na to, że to nie tylko psychol jakich mało, ale na dodatek jeszcze mutant. No trudno, nie za bardzo mamy czas myśleć, jak jest naprawdę, tylko ten pomysł z mąką wydaje mi się coraz bardziej chybiony... - powiedziała, wstając.
- Czas ruszać w trasę. Trzymajmy się na odległość wzroku od siebie, żeby kiedy tylko jedno z nas go zauważy, zawiadomiło resztę, i chodźmy na poszukiwania naszego sensei. Myślę że Kojiro jako prowadzący je sprawdzi się zdecydowanie najlepiej, co o tym sądzicie? - dodała jeszcze.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
-
- Bombardier
- Posty: 827
- Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 17:04
- Numer GG: 1074973
- Lokalizacja: Sandland
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
-Bosko… chodzący trup… nie można żyć bez wątroby, czy obu nerek, tak ma jedno płuco możliwe problem z oddychaniem, ale reszta to jakieś bajeczki? Na waszym miejscu zastanowiłabym się nad dwuznacznością słów Junshi-sensei, może wcale nie chodziło mu o to byśmy go zranili. Zadanie może być testem samym w sobie znaczy, jeśli rozumiecie, o co mi chodzi?
Ostatnią część zdania wypowiedziała tracąc pewność siebie, spuściła wzrok niczym zbity pies, schowała dłonie pod szal.
-To znaczy… um… zadanie może być uformowane w kształt pytania, a odpowiedzią na zadanie jest odpowiedzią na pytanie w nim zawarte… coś jak wyciągnięcie wszystkich gwiazd ze studni… ----- myślę, że powinniśmy rozpatrzyć możliwość utoczenia krwi z Junshi-senseia.
Westchnięciem zakończyła swą myśl, upewniając się czy na pewno poprawnie skompletowała słowa by skutecznie wyrazić treść przekazu.
"a mąkę można przeznaczyć na wypieki"
-Dobrze mówie?
Gdy Togoshi-san zgłosiła Kojiro-kun na prowadzącego, Eriko przytaknęła gdy zwróciła się ku niej wzrokiem, poszukując aprobaty.
Ostatnią część zdania wypowiedziała tracąc pewność siebie, spuściła wzrok niczym zbity pies, schowała dłonie pod szal.
-To znaczy… um… zadanie może być uformowane w kształt pytania, a odpowiedzią na zadanie jest odpowiedzią na pytanie w nim zawarte… coś jak wyciągnięcie wszystkich gwiazd ze studni… ----- myślę, że powinniśmy rozpatrzyć możliwość utoczenia krwi z Junshi-senseia.
Westchnięciem zakończyła swą myśl, upewniając się czy na pewno poprawnie skompletowała słowa by skutecznie wyrazić treść przekazu.
"a mąkę można przeznaczyć na wypieki"
-Dobrze mówie?
Gdy Togoshi-san zgłosiła Kojiro-kun na prowadzącego, Eriko przytaknęła gdy zwróciła się ku niej wzrokiem, poszukując aprobaty.
-
- Bosman
- Posty: 2349
- Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
- Numer GG: 9149904
- Lokalizacja: Wrzosowiska...
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
-Hai-przytaknął Atasuke. Kojiro-san mógł sprawdzic sie jako chwilowy przywódca. Miał łeb na karku, tyle, że to spojrzenie. Mniejsza z tym. Chłopak nie protestowa.
-Utoczyc krwi... tylko jak... Nie za bardzo wiem co masz na myśli. W każdym razie walka z żywym trupem coraz mniej mi się podoba.-Pokręcił głowa wyrażając niezadowolenie. Czemu zawsze musiał trafic na jakiegos świra. Nie było nikogo normalnego?
Mimoza ruszył za resztą.
"Kiedy ta szopka sie skończy? Moze juz Kakashi-sensei byłby lepszy..."
-Pośpieszmy sie lepiej. Do zmieszchu juz niedaleko...
-Utoczyc krwi... tylko jak... Nie za bardzo wiem co masz na myśli. W każdym razie walka z żywym trupem coraz mniej mi się podoba.-Pokręcił głowa wyrażając niezadowolenie. Czemu zawsze musiał trafic na jakiegos świra. Nie było nikogo normalnego?
Mimoza ruszył za resztą.
"Kiedy ta szopka sie skończy? Moze juz Kakashi-sensei byłby lepszy..."
-Pośpieszmy sie lepiej. Do zmieszchu juz niedaleko...
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Czerwona Orientalna Prawica
-
- Bosman
- Posty: 2074
- Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
- Numer GG: 6094143
- Lokalizacja: Roanapur
- Kontakt:
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
Kojiro nominowany na prowadzącego przygryzł wargę w zamyśleniu. Nie lubił eksponowanych stanowisk i zadań, a teraz takie właśnie mu przypadło. Cóż, nie lubił być na widoku, ale jeszcze bardziej nie lubił opcji powrotu do akademii. No i dość nieskromnie uważał, że faktycznie jego pomysły mają największą szansę na wyciągnięcie ich z tego gówna.
Nie miał, co prawda zamiaru całkowicie porzucać planu z mąką, ale został on zepchnięty do roli dodatku. A w takim razie potrzebny był inny element, który dałby im przewagę. Kojiro cały czas obracał w myślach utworzony na podstawie zdobytych danych profil ich opiekuna i nagle wpadł na dobry pomysł. Skoro Junshi jest medykiem i to bardzo oddanym jak można mniemać to pewnie się na to złapie. Zwłaszcza, że w przeciwieństwie do Kojiro nie wyglądał na paranoika.
- Dobrze, zatem ruszamy go szukać. Ale nie tak otwarcie. Gdy przystąpił do wyjaśniania swojego planu jego twarz nie wyrażała nic, zero emocji, jak jedna z kamiennych twarzy Hokage górujących nad wioską.
- Wszyscy użyjemy Henge no jutsu, aby zmienić swój wygląd. Proponuję udawać jedną z innych grup. Kamihoshi-san, ty będziesz udawała ranną a ja i Kairra-san będziemy cię nieść. Junshi-sensei zapewne będzie ci chciał pomóc, wtedy Kairra-san go unieruchomi a ja i Togashi-san zaatakujemy.
Chłopak miał zamiar sprawdzić czy sensei potrafi kontrolować krwioobieg do stopnia nie krwawienia po otrzymaniu trafienia w serce. Chciał też sprawdzić czy mąka jednak zadziała.
”Zapowiada się ciekawie...
Nie miał, co prawda zamiaru całkowicie porzucać planu z mąką, ale został on zepchnięty do roli dodatku. A w takim razie potrzebny był inny element, który dałby im przewagę. Kojiro cały czas obracał w myślach utworzony na podstawie zdobytych danych profil ich opiekuna i nagle wpadł na dobry pomysł. Skoro Junshi jest medykiem i to bardzo oddanym jak można mniemać to pewnie się na to złapie. Zwłaszcza, że w przeciwieństwie do Kojiro nie wyglądał na paranoika.
- Dobrze, zatem ruszamy go szukać. Ale nie tak otwarcie. Gdy przystąpił do wyjaśniania swojego planu jego twarz nie wyrażała nic, zero emocji, jak jedna z kamiennych twarzy Hokage górujących nad wioską.
- Wszyscy użyjemy Henge no jutsu, aby zmienić swój wygląd. Proponuję udawać jedną z innych grup. Kamihoshi-san, ty będziesz udawała ranną a ja i Kairra-san będziemy cię nieść. Junshi-sensei zapewne będzie ci chciał pomóc, wtedy Kairra-san go unieruchomi a ja i Togashi-san zaatakujemy.
Chłopak miał zamiar sprawdzić czy sensei potrafi kontrolować krwioobieg do stopnia nie krwawienia po otrzymaniu trafienia w serce. Chciał też sprawdzić czy mąka jednak zadziała.
”Zapowiada się ciekawie...
Spłodził największe potwory - wielkiego wilka Fenrira, węża Midgardsorma i boginię umarłych Hel.
Nordycka Zielona Lewica
Nordycka Zielona Lewica
-
- Bosman
- Posty: 2349
- Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
- Numer GG: 9149904
- Lokalizacja: Wrzosowiska...
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
Atasuke skinął. Młody miał całkiem dobre pomysły, tyle, że idea z inną grupą może nie wypalić. Przecież sensei może miec informacje co do innych, mógł widzieć kilka chwil wcześniej ich trening... było wiele innych opcji. Podzielił się swoimi obawami z innymi.
-No dobra. Nie wykluczam pomysłu Kojiro-san, bo póki co wydaje mi sie on najskuteczniejszy. -Tu wyłozył swoje racje i przeszedł do następnego punktu-Może lepiej by było jakby ranny był ktoś mało znany z wioski. Sensei przebywał w szpitalu dłuższy czas, więc nie zna doskonale każdego z mieszkańców.-Nagle chłopakowi cos zaświtało.-Mój mentor jest ciężko chory! Nawet przemiana nie będzie potrzebna... Mój dawny sensei napewno przystanie na to. Jeszcze dzisiaj ofiarował mi swoja pomoc. Wystarczy, że ktos zmieni sie w mojego ojca a ktoś w matkę i przdstawienie udane... Nasz cel nawet nie będzie podejrzewał, że to cyrk jeżeli weźmie w nim udział poważany w wiosce jounin... co sądzicie
"Zgodzi sie na pewno... w końcu krew widział nie raz... Tylko trzeba ojca i matki sie jakos pozbyc, bo jakby uslyszeli o pomyśle, to bylaby draka... Szczególnie matka jest wrażliwa na takie akcje...
-Decyzja należy do was. Ja powiedziałem co miałem powiedzieć-Uśmiechnał sie pewnie-Przynajmniej można spróbować
-No dobra. Nie wykluczam pomysłu Kojiro-san, bo póki co wydaje mi sie on najskuteczniejszy. -Tu wyłozył swoje racje i przeszedł do następnego punktu-Może lepiej by było jakby ranny był ktoś mało znany z wioski. Sensei przebywał w szpitalu dłuższy czas, więc nie zna doskonale każdego z mieszkańców.-Nagle chłopakowi cos zaświtało.-Mój mentor jest ciężko chory! Nawet przemiana nie będzie potrzebna... Mój dawny sensei napewno przystanie na to. Jeszcze dzisiaj ofiarował mi swoja pomoc. Wystarczy, że ktos zmieni sie w mojego ojca a ktoś w matkę i przdstawienie udane... Nasz cel nawet nie będzie podejrzewał, że to cyrk jeżeli weźmie w nim udział poważany w wiosce jounin... co sądzicie
"Zgodzi sie na pewno... w końcu krew widział nie raz... Tylko trzeba ojca i matki sie jakos pozbyc, bo jakby uslyszeli o pomyśle, to bylaby draka... Szczególnie matka jest wrażliwa na takie akcje...
-Decyzja należy do was. Ja powiedziałem co miałem powiedzieć-Uśmiechnał sie pewnie-Przynajmniej można spróbować
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Czerwona Orientalna Prawica