[Naruto] Nefrytowe Łzy

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Alucard »

-Niech to szlag!- Krzyknął Kairra Atasuke i natychmiast olał formowanie znaku. Togashi-san pobiegła po kogoś, więc przy chorym przydałaby sie pomoc. Natychmiast doskoczył do albinosa i postarał sie skoncentrować czakre w dłoniach. Przyłożył je tuz nad gardłem dławiącego sie i zacisnął mocniej szczęki
-Ty się zajmij udzieleniem mu pomocy. Ja przez chwile uśmierzę ból i rozluźnię mieśnie. Jest w bezpiecznej pozycji, wiec sie nie zadławi. Póki będzie w miare spokojny raczej da rade powoli oddychać-Mimo lekkej zmiany planu czternastolatek nie stracił zimnej krwi.
-Miej na niego oko Kojiro! Broń przygotowana i te sprawy-wydyszał jednym tchem
"Lepiej niech Togashi-san sie pospieszy. Zbyt długo nie dam rady koncentrowac takiej ilości czakry w dłoniach... jeszcze kiepski ze mnie medyk. Jeszcze ten stres... Mam nadzieje, że Eriko wie co robi"
Trwało to może chwilę, ale młodzieńcowi wydawało się, że sią to całe wieki. Powoli pot wystapił na jego czoło. Albinos wyraźnie zaczął mniej chaotycznie łapac powietrze, ale i tak bez specjalistycznej opieki jego życie było zagrożone."Jeszcze chwilę"-Kołotało się po czaszce Atasuke. Minęła sekunda, może dwie i chłopak poczuł jak drżą mu ręce. Koniec. Więcej nie da rady. Cofnął dłonie i przysiadł szybko łapiąc oddech. Na ćwiczeniach dawał rade dłużej wykorzystywać czakrę w celach medycznych, ale stres robi swoje.
-Mów co mam robic Eriko-san-Odparł zaraz po tym jak przykucnął przy niej. Przetarł czoło i nachylił się nad leżącym aby wysłuchac z jaka regularnością o częstotliwoscią łapie chausty powietrza... nie było różowo
"Togashi-san... szybciej"
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Perzyn »

”Przeklęci idioci. Przez nich możemy zginąć!” Kojiro był chyba jedynym, który zdawał sobie sprawę z konsekwencji położenia w jakim znalazła się Konoha. Przecież, wiele z krajów wykorzystało okazję i na pewno są jacyś szpiedzy. Mogłoby się wydawać, że grupa geninów nie jest łakomym kąskiem, ale w obecnej sytuacji utrata nawet jednej spowolni odbudowę militarnego potencjału wioski.

Inni rzucili się na pomoc albinosowi i nic nie mógł na to poradzić. Ale mógł przynajmniej mieć nadzieję, że jeśli okaże się, że miał rację będzie mógł, choć w małym stopniu zapobiec konsekwencjom ich beztroski. I tak nie znał się na medycynie, a ubezpieczanie tej bandy jest najlepszym, co mógł zrobić.

Jego pozycja była optymalna do wyprowadzenia ataku na albinosa. Kojiro miał nadzieję, że nie będzie to konieczne, ale na wszelki wypadek był gotów w każdej chwili posłać w jego kierunku osiem trzymanych w tej chwili w rękach igieł.
Delf
Marynarz
Marynarz
Posty: 360
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
Numer GG: 0

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Delf »

Kyouko błyskawicznie przewróciła leżącego chłopaka na plecy. Jego wierzchnie okrycie okazało się być czymś bliższym lekarskiemu kitlowi, niż piżamie pacjenta. Pod spodem nosił proste czarne ubranie, typowe dla wielu starszych rangą shinobi. Miał też obandażowaną całą dolną połowę tułowia - bandaże wydawały się stare i nosiły ślady zaschniętej krwi. Między nie wpleciona była opaska Konohy, być może umiejscowiona tak, by chronić przed atakami w wątrobę. Chłopak wyglądał na jakieś dwadzieścia lat i był całkiem przystojny, choć może nieco zbyt delikatny i kobiecy. Kyouko nie miała jednak czasu na kontemplowanie urody nieznajomego. Dokonała rutynowej kontroli - oddech i puls. Nie było pulsu.
-Masaż serca! - krzyknęła do nadbiegającej Eriko, a sama zerwała się by biec po jakiegoś medyka. Jeśli masaż serca nie zadziała, może być niezbędna defibrylacja, a żadne z nich nie było w stanie jej przeprowadzić.
Już po chwili Eriko i Atasuke byli przy leżącym. Eriko zajęła się udrażnianiem dróg oddechowych, przygotowując się do przeprowadzenia sztucznego oddychania. Tymczasem Atasuke przymierzał się do masażu. Wykonywał właśnie uderzenie przedsercowe, gdy poczuł, że ktoś chwyta go za rękę. Zaskoczyło go mocno, gdy stwierdził, że to domniemany nieprzytomny powstrzymuje go swoją zakrwawioną dłonią. Równie zaskoczona była Eriko, gdy albinos otworzył oczy i uśmiechnął się do niej ciepło. Mimowolnie odsunęła się nieco, zobaczywszy czerwień jego tęczówek. Chłopak skorzystał z tego, że zrobiło się trochę miejsca i - puściwszy Atasuke - podniósł się do pozycji siedzącej.
- Dziękuję za chęć pomocy - zaczął, cały czas przyjaźnie się uśmiechając - ale gdybym sobie nie radził w takich sytuacjach, nie wypuścili by mnie ze szpitala.
Słysząc jego głos, Kyouko, która nie zdążyła jeszcze nawet wybiec do zewnętrznej części parku, gwałtownie zachamowała, po czym, widząc zaistniałą sytuację, powoli zawróciła. Albinos tymczasem przyciągnął do siebie nogi i objął kolana rękoma. Wyglądałby pewnie słodko, gdyby nie był od stóp do głów umazany krwią.
- Sarutobi-sama to w ogóle nie chciał mnie puścić, mówił, że po tym, co zrobiłem zasługuję na odpoczynek i inne takie dyrdymały. Ale mamy tak mało jouninów, że nie musiał w końcu się zgodzić. Jesteście pewnie tymi geninami, na których czekałem. Nazywam się Junshi Chimidoro, a wy?
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: BlindKitty »

Kyouko pokręciła głową z niedowierzaniem. No cóż, jeszcze nie zdążyła przygotować się na wszystkie niespodzianki które mogły czekać ją jako ninja. Chyba nikt nigdy nie jest przygotowany na wszystkie, pomyślała. W końcu zawsze może zdarzyć się coś, czego nie przewidzieliśmy. Czego nikt nie przewidział, możnaby wręcz powiedzieć.

Stanęła przed sensei, teraz jednak nagle obudziły się w niej wątpliwości. Może Kojiro miał rację? Bo sensei miał albo bardzo, bardzo niskie ciśnienie krwi, albo działo się tu coś bardzo, bardzo dziwnego.

- Tak, to my, grupa jedenasta, Junshi-sensei - powiedziała, salutując odruchowo. Stare przyzwyczajenia, których dwa lata w Ukrytej Wiosce Liścia nie zdołały do końca wykorzenić - Jestem Togashi Kyouko - dodała, odpowiadając na jego kolejne pytanie. - Niesienie pomocy to nasz obowiązek. A obowiązki staramy się wypełniać jak najlepiej - postanowiła wypowiedzieć się w imieniu całej grupy, obawiając się że Kojiro zacznie się sam wymądrzać na temat pomocy. Ich sensei nie wyglądał na typ paranoidalny, więc wolała nie ryzykować że kolega z drużyny podpadnie na wejściu. Junshi-sensei i tak wypracuje sobie opinię na jego temat, ale może przynajmniej pierwsze wrażenie nie będzie negatywne.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Alucard »

Kairra Atasuke o mało co nie umarł ze strachu, kiedy albinos chwycił go za rekę. Kiedy się uśmiechnął serce chłopaka odmówiło posłuszeństwa, a kiedy tamten sie odezwał mroczki wystapiły mu przed oczyma. Zaraz się opamiętał, ale i tak nie bardzo rozumiał zaistniałej sytuacji. Dalszą rozmowę Togashi san z Sensei słyszał jakby miałzatkane uszy. Minęła dobra chwila, zanim zaskoczenie minęło
-Jestem Kairra Atasuke z klanu Nara. Obecnie genin drużyny jedenastej-Skłonił głowe w geście szacunku po czym spojrzał sensei prosto w oczy. Chciał z nich cos wyczytać, ale nie bardzo mu to szło.Póki co nauczyciel wydawał sie przyjazny, więc i chłopak sie delikatnie uśmiechnął w geście przyjaźni. Spojrzal po reszcie grupy i zauważył Kojiro-san po drzewem.
"Jej. Cud, że nie naszpikował go igłami gdy ten mnie chwycił. Ma taki dziwny rozbiegany wzrok..."-Pomyślał

-Nie chcę nic sugerować sensei, ale jak mamy trenowac kiedy.... no...bo sensei prawie niezywy był przed chwila i...-Chłopak nie chciał podpasc na początku, ale to pytanie dręczyło go od momentu przedstawienia się albinosa. Spojrzałw bok starając nie gapić sie na okrwawione ciuchy Junshi Chimidoro

"Niezły początek. Inne grupy w terenie a my gadamy jak nic z żywym trupem. Przeciez on przed chwila nie żył!-Kairra właściwie nie wiedział co o tym myśleć. Nerwowo podrapał się po karku
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Perzyn »

Kojiro spiął się nerwowo, gdy domniemany nieboszczyk chwycił Atasuke za rękę. Jednak nie rzucił igłami, ponieważ zobaczył minę albinosa. Gdy okazało się, że jest on od dziś ich nauczycielem całkiem się uspokoił. Senbony wylądowały z powrotem w podajniku na udzie.

- Przepraszam za moją reakcję Junshi-dono. Jestem z natury ostrożny, czasem nawet przesadnie. Chłopak nie widział nic nagannego w swoim zachowaniu, ale wiedział, że inni nie są tak przezorni jak on.
- Nazywam się Mizutotri Kojiro, ale zapewne już to wiesz Junshi-dono, w końcu zapewne dostałeś nasze dossier.

Kojiro nie miał zamiaru narzucać się jouninowi o słabym zdrowiu, zresztą i tak zdążą się poznać, w końcu będą z nim trenować. Za to postanowił wykorzystać okazję i zebrać każdy dostępny strzępek informacji. Już wcześniej zauważył, że Junshi nie patrzy na drzewo przed nim tylko nieco w górę. Dlatego też, gdy inni pomagali ich sensei wstać, on sam podniósł szkicownik i rzucił okiem na ostatnią zapełnioną stronę, po czym podał go właścicielowi.

Po oddaniu Junshiemu szkicownika Kojiro odsunął się trochę i stanął spokojnie obserwując dalszy rozwój wydarzeń. Był ciekaw jak ten dziwny jounin sobie poradzi z ich grupą, nie dość, że byli raczej średnio dobraną gromadką to jeszcze ich opiekun był wyraźnie chory. Jednak Kojiro daleki był od tego by go lekceważyć, wiedza i doświadczenie z pewnością mogą zrekompensować pewne braki zdrowotne.

”Trudno wyrokować po tak krótkim czasie, ale wydaje się osobą pewną siebie. Zna trzeciego na tyle dobrze by mówić o nim z pominięciem tytułu. Wykazuje pewne zainteresowanie grafiką. Może używa jakichś technik związanych z tym? Ojciec mówił o technice pozwalającej wzywać stworzenia z tuszu o kształcie, jakie nada się im rysując na zwoju. Hmm...” Mizutori był pewien, że ich opiekun ma w sobie coś więcej niż widać na pierwszy rzut oka. Może Minamo będzie coś o nim wiedział? Kojiro postanowił, że zapyta ojca o Junshiego jak tylko będzie miał okazję.
Kawairashii
Bombardier
Bombardier
Posty: 827
Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 17:04
Numer GG: 1074973
Lokalizacja: Sandland

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Kawairashii »

Chwilę siedziała we wzorowym przykucu, tuż przy albinosie, kolana blisko siebie, pięty pod udami, dłonie na kolanach, pierś wypięta.
-Kamihoshi Eriko… –dodała, gdy przyszła na nią kolej, trudno było wyczytać emocje z jej twarzy. Ni szoku, ni wzgardy po głupim teście/poczuciu humoru nowego senseja. Najzwyczajniej wstała, otrzepała kolana i poczekała na rozwój wydarzeń.
Kończąc zdanie na;
-…miło mi. ----- Co tak naprawdę panu dolega?

Z czasem jedynie rzuciła okiem na podawany sensejowi szkicownik.
Nawet jej szal zachowywał się (w miarę) naturalnie, falując na wietrze jakby był zrobiony z aksamitu. Dłonie spokojnie zwisały na wysokości ud, chyba pierwszy raz od rana.
Jakoś nie chciało jej się Wierzyć w bajeczkę Junshi-sensei „pluje krwią, słabnie na tyle by upaść twarzą w piach, następnie mówi, że dopiero, co wyszedł ze szpitala, na dodatek - ponoć potrafi sobie z tym radzić” zza opaski rozejrzała się po grupie, nie była pewna, co jej w tym nie pasowało i czy tylko jej?
Skrzyżowała ramiona kryjąc je pod szalem, a jego zwisające z pleców końcówki ponownie zaczęły się poruszać – podejrzanie.

Skoro nie szło jej kłamstwo przynajmniej powinna nauczyć się je wykrywać.
My Anime List
Obrazek
3 weeks to AvP Release.
Delf
Marynarz
Marynarz
Posty: 360
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
Numer GG: 0

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Delf »

Junshi-sensei rozpromienił się jeszcze bardziej słysząc słowa Kyouko.
- Cieszę się, że wreszcie mogę was poznać! Wypuścili mnie tylko pod warunkiem, że spędzę cały dzisiejszy dzień na świeżym powietrzu i nie będę się przemęczał. Postanowiłem więc skorzystać z okazji i odwiedzić to piękne miejsce. Przepraszam, że nie zauważyłem, że już przyszliście... - Na jego twarzy odmalowało się poczucie winy.

Po wypowiedzi roztrzęsionegoKairry, roześmiał się. Było w jego śmiechu coś, co sprawiało, że nie sposób było go nie lubić.
- Ależ nie, Atasuke-kun. Gdybym był martwy, to bym teraz z wami nie rozmawiał. Ale widzisz, - dodał nieco poważniejszym tonem, - człowiek umiera w momencie ustania pracy mózgu. Ja miałem tylko całkowicie zatrzymane krążenie. Tak długo jak mózg miał zapewnioną odpowiednią ilość tlenu, byłem nie tylko żywy i przytomny, ale też byłem w stanie kontrolować czakrę w swoim organizmie. Ten wypadek powinien być też lekcją dla was: nie uznawajcie przeciwnika za martwego, jeśli nie widzicie pewnych oznak śmierci. Brak pulsu czy oddechu to oznaka niepewna. Co innego brak głowy. - Kończąc wypowiedź znów się uśmiechnął.

- Kojiro-kun, co mnie obchodzi wasze dossier? - Odpowiedział nieco urażony sensei. - Co by mi dało przeczytanie tego, co tam powpisywali? Z formalnych dokumentów nigdy nie dowiesz się niczego przydatnego, chyba, że chcesz kogoś zabić. Wtedy znajdziesz multum niezbędnych informacji. Ale skończmy już może rozmowy o śmierci...

- Dziękuję za troskę o moje zdrowie, Eriko-chan, ale umówmy się: wy nie będziecie zaglądać do moich narządów wewnętrznych, a ja nie będę do waszych. - Mówiąc to, puścił do nich oko. - Zwłaszcza, że moje to niezbyt piękny widok, wierzcie mi na słowo.

Odpowiedziawszy na pierwsze pytania uczniów, sensei podniósł się.
- Jak zapewne nikt wam nie powiedział, istnieje tradycja, że jounin ma prawo odesłać geninów do Akademii, jeśli nie uzna ich za przygotowanych do zawodu shinobi. Zwykle służy temu jakiś wymyślny test. Coś czuję, że w tym roku Kakashi znowu zostanie bez grupy... - Zamyślił się na chwilę. - W każdym bądź razie, ja też przeprowadzę pewien sprawdzian waszych umiejętności. Będzie on całkiem prosty: macie dwanaście godzin, żeby mnie zranić. Do krwi. Wystarczy, że zrobi to jedna osoba i przyjmuję was wszystkich. To co, - znów się uśmiechnął, - zaczynamy?
Ostatnio zmieniony sobota, 10 listopada 2007, 12:26 przez Delf, łącznie zmieniany 1 raz.
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Perzyn »

Kojiro wydawał się nie słuchać ich senseia, jednak tak naprawdę uważnie łowił każde słowo. Gdy usłyszał o teście zaczął zastanawiać się jak można by to osiągnąć. Pewne było, że nie uda się, jeśli każdy będzie chciał to zrobić na własną rękę. Jednak mieli pewien element działający na ich korzyść, jeśli Junshi nie kłamał to znaczy, że nie zna ich dossier, więc może uda się go zaskoczyć.

Jednak chłopak nie dowierzał albinosowi, nawet nie, dlatego, że ten dał mu po temu jakieś szczególne powody, po prostu nikomu do końca nie wierzył. Zasadniczo najlepszą opcją byłoby jakby Eriko i Kyoko zaatakowały senseia, wtedy Kairra mógłby spróbować złapać go Kagamane no jutsu, albo udałoby się go trafić senbonem.

Kojiro wątpił, aby to było takie proste, ale nie zaszkodzi spróbować, w końcu, jeśli ich opiekun jeszcze nie zna ich mocnych punktów może się uda. Dał gestem znak swoim towarzyszom by się zbliżyli i wyłożył im swój plan.
- Kamihoshi-san, Togashi-san sądzę, że najlepiej by było jakbyście to wy bezpośrednio zaatakowały sensei, tymczasem jak i Kairra-san spróbujemy wykorzystać fakt, że broni się przed wami. Wysłuchawszy uwag drużyny i być może ustaliwszy nowy plan zakończył.
- Nie ma sensu się oszczędzać, nie wiem dokładnie, co potraficie, ale użyjmy najlepszych technik, jakie mamy, i tak raczej nie zdołamy go skrzywdzić.
”W każdym razie zbyt poważnie." Dokończył w myślach chłopak.

Gdy przystępowali do realizacji jakiegokolwiek planu, na który się zdecydowali Kojiro żałował, że nie miał okazji przeczytać dossier ich nauczyciela. Co prawda ów twierdził, że przydaje się to tylko gdy chce się kogoś zabić, ale wiedza o kimś zawsze jest przydatna, zwłaszcza jeśli ten ktoś ma kaprys aby jego uczniowie spróbowali go zranić. A przecież znajomość choroby, na jaką cierpiał Junshi dałoby się pewnie wykorzystać w tej próbie.

”To chyba coś z drogami oddechowymi....” Kojiro przypomniał sobie chmurę kwiatowego zapachu bijącego od Eriko. ”To może być dobry pomysł, jeśli reszta nie wypali, spróbować go przydusić.

Jednak, jeśli grupa przystała na jego plan to Kojiro najpierw próbuje innej metody. Wyczekując na możliwie odpowiednią chwilę rzuca w sensei’a senbony i zaraz potem wypuszcza w powietrze parasol, mając nadzieję na zepchnięcie nauczyciela w zasięg Jouro Senbon.
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Alucard »

Kairra Atasuke nie był głupi.pewnym było, że jounin mógłby powalic każde z nich w przeciągu sekundy, więc walka w zwarciu była idiotyczna. Ale plan Kojiro-san wydawał sie mądry.Gdy tamten zaczał ni stąd ni zowąd atak chłopka jednym skokiem znalazł sie w pobliżu pomnika.Cień dawał mu jakies półmetra wydłużenia zasięgu jego kagemane.
-Togashi-san!, Eriko-san! Przyprzyjcie go w pobliże posagu. -Wrzasnął. Po chwili pomyslał, że można spróbowac juz zadziałać.
-KAGEMANE-NO JUTSU!-Wrzasnąłpo sformowaniu odpowiednego znaku i chwile potem cień zaczął przesuwac sie w pobliże nóg jounina. Za daleko.
-Do mnie z nim!

"Ciekawy test.Może warto by jakos przywalić mu w gardło? Skoro pluje krwią, to napewno jego drogi oddechowe sa w żałosnym stanie. Ciekawe... Jeżeli uda mi sie go złapac po prostu przywale sobie łokciem w płuco i poczekam az tamtem omdleje. Chociaz w sumie łatwiej pozostawic to Kojiro-san. Kilka igieł i test zdany. Brrr. Nie chcę wracac do akademii"-pomyślał.-"niech tylko podejdzie"
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Kawairashii
Bombardier
Bombardier
Posty: 827
Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 17:04
Numer GG: 1074973
Lokalizacja: Sandland

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Kawairashii »

Gdy Junshi-sensei wspomniał o akademii, Eriko zmarszczyła czoło zerkając na ziemię.
Zanim Kojiro zwołał grupę do siebie dziewczyna puściła w eter dwa pytania.
-Gdzie i kiedy?
Jakoś nie w smak szło jej atakowanie ninja nie w pełni sił. Bez problemu pokonywała swojego wujaszka, mimo że był kaleką, był także jonitem.
-Czy jest pan pewien tego testu, w końcu jest nas czworo, a pan jeden. Nie chcę by coś się panu stało.
Podrapała się po głowie, niechętnie zerkając na grupę. Fakt chłopak mógł mieć najwyżej 9 lat więcej niż oni, jakaż to różnica by ich dzieliła? Mimo tytułu, powątpiewała w możliwości podchorowanego senseia.

(Jeśli wersja, „tu i teraz” wchodzi w grę)
Po zebraniu, zwołanym przez Kojiro, stosuje się do poleceń grupy. W miarę możliwości stara się zaatakować senseia shurikenem wyjętym z szala (lewa dłoń). Dwa sztychy na high, obrót shurikena w pozycję sztyletową sierpowy na prawo, z tej pozycji przytup krzyżowanie ramion, lewy łokieć na middle. Wykop prawą na high w pozycji pionowo szpagatowej (celując w podbródek), podskok podczas wykopu, przesunięcie energii początkowej do lewej stopy, korzystając z siły pierwszego wykopu, cios rozciągnięty do serii x3 przy lewym high oraz kończąc na obrocie z podcinką leżąc na ziemi. Już na opuszkach palców, dziewczyna odbija się od gruntu wyrzucając shuriken w tors Junshi-sensei gdyby ten podskoczył nad jej podcinką.
Przekładając shurikena do prawej dłoni podczas obrotu, pomiędzy 2-gim a 3-cim wykopem.
Jej szal służy w zwarciu za płachtę uniemożliwiając przeciwnikowi dojżenie niektórych ciosów.
My Anime List
Obrazek
3 weeks to AvP Release.
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: BlindKitty »

Kyouko kiwnęła głową Kojiro. Może i miał paranoję, ale na pierwszy rzut oka sprawiał wrażenie nie najgorszego taktyka. Przynajmniej na tyle na ile mogła to ocenić, ale zazwyczaj w Akademii nauczyciele twierdzili, że jeśli będzie ćwiczyła i uczyła się, osiągnie kiedyś znakomite wyniki jako strateg albo taktyk. Wprawdzie nie spieszyło się jej do tego, bo wiązało się z to z odpowiedzialnością, której wolałby uniknąć, ale umiała przynajmniej ocenić umiejętności innych w tym zakresie.

Obiegła Junshi-sensei dookoła, stając dokładnie po przeciwnej stronie niż Eriko, i zaatakowała.
Wyskok i opadając, Taren Ken.

Liczy się tylko ilość ataków, on i tak zapewne zdoła je zablokować, ale chodzi o to, żeby poświęcił na to jak najwięcej czasu i energii.

Gdyby to nie wystarczyło, ponawia ataki Taren Ken kilka razy, starając się przy tym zmusić jounina do przesunięcia się w pobliże posągu.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Delf
Marynarz
Marynarz
Posty: 360
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
Numer GG: 0

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Delf »

- Kiedy tylko będziecie gotowi - stwierdził Junshi, szczerząc zęby. - O mnie się nie martwcie, mały sparring mnie nie zabije.

Podczas gdy Eriko i Kyouko starały się otoczyć albinosa, Atasuke użył kagemane-no jutsu. Zbytnio się z tym pospieszył - było południe, cienie były krótkie i nie miał szans schwytać przeciwnika z tej odległości. Zaczął więc wyczekiwać, aż pozostałym uda się zepchnąć sensei w jego zasięg. Dziewczyny tymczasem przystąpiły do jednoczesnego ataku z dwóch stron. Eriko usiłowała zwieść jounina ruchami swojego szala, jednak każdy atak mijał ciało dosłownie o włos. Dopiero po chwili zorientowała się dlaczego. Płaszcz, który nosił albinos był dość luźny, a jego szybkie ruchy utrudniały określenie w których miejscach przylega do ciała. Innymi słowy, bronił się w taki sam sposób, w jaki był atakowany. Tymczasem Kyouko ze zgrozą stwierdziła, że jej Taren Ken, na dodatek stosowane od tyłu, całkowicie mija się z celem. Przeciwnik ignorował wszystkie pozorowane ciosy i blokował tylko te, które mogłyby pozbawić go równowagi. Jak na ciężko chorego, poruszał się piekielnie szybko, choć jeszcze przed chwilą wyglądał, jakby miał problemy z ustaniem na nogach.

Kojiro długo wyczekiwał na właściwy moment, wiedząc, że jego atak dystansowy może być w tym starciu decydujący. Senbony trzymane w lewej ręce wyrzucił dopiero, gdy Junshi podskakiwał nad podcinką Eriko. Nie dosięgły go, ale nie taki był ich cel - Kojiro mógł wreszcie zastosować swoją popisową technikę.
- Jouro Snebon! - Zawołał.
Wyrzucony w powietrze parasol otworzył się, zasypując jounina senbonami. Kojiro nie potrafił jeszcze kierować nimi tak precyzyjnie, by wszystkie trafiały w punkty witalne, ale do zranienia zmasowany atak powinien wystarczyć.
Nie wystarczył. Junshi wyłapał wszystkie iglice osłaniając się połą płaszcza, z którego teraz sterczały zatrzymane w połowie długości senbony. Nie mniej nieco spowolniony przez to sensei został na nowo przyciśnięty przez atakujące z bliska dziewczyny. Chcąc uniknąć ich ciosów, przetoczył się po ziemi na drugą stronę placu, za pomnik Hokage. Przy okazji wpadając w zasięg Atasuke, który był na tyle przytomny, by użyć swojej techniki.
- Kagemane-no jutsu!
Jounin został unieruchomiony. Kojiro, nie myśląc wiele, posłał w jego stronę senobny, które wciąż trzymał w prawej ręce. Dwa trafiły w rękę, wbijając się na jakiś centymetr, jeden przeszył rękaw i tak się zatrzymał. Ostatni trafił tam gdzie powinien, czyli przebił na wylot szyję...
Nie popłynęła nawet kropla krwi.
- Nie mówiłem, że będzie łatwo - powiedział wciąż uśmiechnięty sensei. Po chwili, gdy Atasuke musiał już przerwać kagemane, wyciągnął gwałtownym ruchem senbon z szyi. Nadal nie krwawił.
- Teraz nie dość, że jestem brudny, to mam podziurawione ubranie - stwierdził z udawanym wyrzutem. - Idę się teraz i przebrać, a wy poświęćcie trochę więcej czasu na opracowanie planu ataku na kogoś, kto jest od was o parę klas lepszy. Pamiętajcie, że macie czas do północy. Sayonara! - Zawołał, machając im ręką na pożegnanie, po czym wskoczył między gałęzie drzew i zniknął im z pola widzenia.
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Perzyn »

Plan zadziałał, sensei stał unieruchomiony techniką Atasuke. Nie było szansy by Kojiro nie trafił w nieruchomy cel. Igły zagłębiły się w ciele Jounina, ale wbrew oczekiwaniom nie było nawet śladu krwawienia.

Podobnie jak reszta grupy chłopak patrzył zdziwiony na ich przeciwnika. To było niemożliwe, przecież wyraźnie był naszpikowany igłami. Na dodatek sposób, w jaki podsumował sytuację.

”Arogancki gnojek!” Był od nich lepszy to było oczywiste, ale sposób w jaki to okazywał był zwyczajnie bezczelny. ”Parę klas lepszy? Cóż, może i tak, ale na pewno nie o tyle klas by nie dało się go zranić! Kojiro się wściekał, ale jego wściekłość była groźna, ponieważ zamiast wrzeszczeć i reagować pod jej wpływem dusił ją w sobie gromadząc niczym jad.

Gdy Junshi poszedł się przebrać Kojiro spojrzał w niebo. Było niewiele po południu, mają czas. Ojciec był chyba w osadzie, a jeśli tak to z pewnością wie, choć trochę o ich opiekunie, warto go spytać o jakąś radę.

- Słuchajcie, na chwilę obecną nic nie wymyślimy, potrzebna nam jest jakaś wiedza na jego temat. Myślę, że mój ojciec nam coś podpowie. Jednak nawet jakby nie udało im się go zastać chłopak miał pewien plan, nie był tylko pewien czy ma wszystkie elementy, ale jeśli nie, to cóż, w końcu można je kupić.
- Kamihoshi-san, czy mogłabyś pójść ze mną poszukać mojego ojca? Mam pewien pomysł, z którym mogłabyś mi pomóc.

Jeśli dziewczyna nie wykazała obiekcji poprowadził ją w stronę posterunku ojca. Nie przypominał sobie by Minamo mówił coś o misji, ale Minamo zwykle mało mówił.
- Kamihoshi-san, zauważyłem, że podczas przydziału grup bił od ciebie silny kwiatowy zapach. Był nieco za silny jak na zwykłe perfumy, więc zapytam wprost – czy twoje umiejętności mając coś wspólnego z zapachami i innymi metodami atakowania dróg oddechowych? W zależności od odpowiedzi jaką da mu dziewczyna albo wprowadza ją w plan przyduszenia Junshiego przy użyciu jej technik, albo wyjaśnia, że chce użyć wszystkiego co wydziela dym lub pył aby osłabić przeciwnika.

Gdyby udało im się spotkać z Minamo, Kojiro wyjaśni mu, co ich sprowadza i spyta czy ojciec wie coś istotnego na temat ich opiekuna.
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Alucard »

Atasuke Kairra stał jak zahipnotyzowany. Myślał, że test będzie prostszy. To znaczy wiedział, że będzie trudno, ale wydawało mu się, ze inaczej się to potoczy.

Może Atasuke był naiwny, ale był przekonany, że jounin sie podloży. Jezeli zobaczy, że są dobrzy w swoich technikach i pracują razem pozwoli im przejsć test i zaczna trening... a tu takie buty.

-Kojiro-san... Co myślisz? Czemu te twoje igły nic mu nie zorbiły? Nie rozumiem...-Okręcił szyję i pozwolił trzasnac kilka razy dyskom. Zabolał go kark-Nie sądzisz, ze lepieł byłoby go ciąć? Skoro, te igły nic mu nie robią to może kuinai zadziała?

"Może pomoc i kilka informacji na temat jounina faktycznie rozwiążą sprawę..."

-Dobra. Ale zanim pójdziecie szukać twojego starszego, poczekajcioa chwilkę. COs mi się kołacze po glowie

Chłopak usiadł na ławce, strzelił palcami i zaczął mysleć. Mieli 2 dziewczyny świetne w tai-jutsu, jedna stosowała profesjonalnie gen-jutsu... On sam unieruchamiał wroga i doskonale miotał shurikenami... No i Kojiro-san przydatne w atakach na odległosć.
"Jounin zasłaniał sie przed deszczem igieł płaszczem. To ograniczało nieco jego ruchy. Hmmm... mam!!!"

-Słuchajcie. Potrzeba nam koncepcji. Mój plan jest taki. Wymusimy walkę nn terenie pomagającym mojemu nin-jutsu. W lesie. Bezpośrednio atakuje go Eriko-san. Jeżeli znasz jakie przydatne gen-jutsu uzyj go. Kojiro i Togashi Czekają nieco w oddali. W danym momencie doskakuję i staram sie złapac sensei w Kagemane. W lesie będzie to pristsze. Dlugo rady nie dam, ale w tym czasie niech każde z was rzuci kuinai'ami. Gdy go puszczę, tez swoim go potraktuję. Któryś musi go zranić. Nie da rady bronić sie z wszystkich stron. Jeżeli Eriko-san będzie dostawać łomot Kojiro potraktuje sensei z tej ciekawej parasolki. Spowolni go to nieco i wtedy Eriko znowu będzie mogla nacierać. Po prostu niech przez jakis czas go zajmie i nie da się ogłuszyć-Chłopak spojrzał na resztę. Plan był mocno naciągany i gdyby jeden element padł cała konstrukcja posypałaby sie jak domek z kart.
-Jak go teraz ściągnac do lasu... hmmm.. jezeli ktoś ma lepsze pomysły to czekam. Na pewo każda myśl się przyda.

"Co za koleś. Cięzko będzie go pokonać"-Pomyślał Atasuke
-Idźcie już. Byle szybko... mamy mało czasu. I przemyślcie mój plan...

Nie czekając na odpowiedź chłopak odwraca się na pięcie i idzie usiąsć pod cieniem drzewa.
-Zanim skrytykujecie mój plan dajcie mi odpocząc sekundke w cieniu-Uśmiechnął sie-Zmęczyłem się nieco
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: BlindKitty »

Kiwnęła głową, słuchając planu Atasuke.
- Brzmi nienajgorzej. Ale tylko brzmi. Przede wszystkim, to on będzie dyktował teren, nie my. Nie mamy żadnego sposobu żeby zmusić go do walki w niekorzystnym otoczeniu, bo jeśli uzna za stosowne, może nam po prostu uciec. Po drugie, jeśli senbony nie spowodowały wypływu krwi, kunai niewiele tu zapewne pomogą. Ale ponieważ pluł krwią, z pewnością zranienie gardła albo płuc zapewni nam spodziewany efekt. Czyli wcale nie trzeba faszerować go nie wiadomo jaką ilością stali, wystarczy raz, ale celnie - popatrzyła na drużynę.
- Bukiyose no Jutsu: Kinzoku! - wykrzyknęła. Ilość napisów na jedwabnych taśmach oplatających jej rękę zmniejszyła się wyraźnie, a za to w jej rękach pojawiła się katana. - Myślę że takie cięcie powinno wystarczyć, co o tym sądzicie? Tylko teraz trzeba wymyślić jak zmusić go do przyjęcia na siebie ciosu. Sugeruję zacząć walkę krótko przed zachodem słońca, gdy cienie są najdłuższe. A tymczasem, Kojiro, idźcie dowiedzieć się czegoś o nim. Ja też spróbuję dowiedzieć się czegoś, spotkajmy się w tym samym miejscu za trzy godziny, zgoda? - popatrzyła na nich. Kojiro odszedł, więc ona też ruszyła, w kierunku mieszkania swojego mentora, Hitorizumai Karasu. Miała nadzieję, że Karasu-sensei będzie coś wiedział na temat ich nowego sensei.

Po drodze znów użyła swojej techniki, tym razem 'chowając' broń z powrotem w bandaże. To była główna zaleta jej techniki - umożliwiała w miarę łatwy transport broni i nie wymagała godzin kaligrafii po każdym wyjęciu broni, co znacząco ułatwiało życie, gdy trzeba było dużo się przemieszczać...
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Kawairashii
Bombardier
Bombardier
Posty: 827
Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 17:04
Numer GG: 1074973
Lokalizacja: Sandland

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Kawairashii »

Eriko skoczyła po swój shuriken, jedyną broń, której styl walki zaprezentowała. Mimo że nie specjalnie była poinformowana o możliwościach swojej grupy, dzisiejszy test zrekompensował jej niedopatrzenie. Trzy świetne techniki, o sztuce cienia klanu Nara wiedziała już za czasu, jednak parasol z tsai był czymś niespotykanym w tych stronach. Także i przywoływanie broni z bandaży bądź tatuaży, jak przypuszczała.

Wiele myśli krążyło po głowie dziewczyny, ostatecznie przystała na decyzji Kojiro. Jej wujaszek już od długiego czasu nie jest w czynnej służbie, powątpiewała, zatem czy wiedziałby coś o technice Junshi-sensei – ran, które nie krwawią. Skoro test polegał na utoczeniu mu krwi, niezależnie, co w niego wbiją czy odetną, póki nie rozpracują jego techniki każdy ich ruch może okazać się z wielkim prawdopodobieństwem nie owocny.
No dalej, Kojiro trzymam a ciebie kciuki…

Już na wstępie nie spodobał jej się plan Atasuke. Milczała, zatem wsłuchując się w rozmowę, ciągle myśląc o tych paru ciosach, które wykonała.
Poczułam materiał przebijany przez ostrze – zero krwi… na nic mi było, Kugutsu no Jutsu skoro skończył tak szybko. Gdybym tylko utrzymała go przy sobie odrobinę dłużej, z pewnością wpadłby w moją pułapkę.

Kiedy Kojiro wspomniał o jej zapachu była pewna, że nigdy wcześniej nie miał z nią kontaktu. Wreszcie, gdy oddalili się od reszty, podniosła opaskę na tyle by zobaczył jej czerwone oczy, nie specjalnie poświęcała mu uwagę, patrząc raczej pod siebie niż w jego kierunku. Słuchając go uważnie pozostałymi zmysłami. Wyglądała na zmartwioną, można by pomyśleć, że nie chce wracać do akademii, zbyt długo czekała na etap dołączania do grupy.
Lokalizowanie i analizowanie przestrzeni za pomocą, Kugutsu no Jutsu wymagało ogromnej koncentracji z jej strony.
-Posłuchaj… - mieli pracować w grupie, zatem powinien wiedzieć parę rzeczy o jej zdolnościach - mój zapach nam raczej nie pomoże, nie potrafię zaatakować jego dróg oddechowych. Esencja ta pochodzi z roślinki, której pyłek chowam tu - wskazuje dłonią na metalową naszywkę, w kształcie sówki – natomiast ma on właściwości halucynogenne, a jeśli odkręcę kurek to wierz mi… nie chciałbyś znaleźć się w jego pobliżu. Mogę go użyć przeciwko Junshi-sensei, ale zaatakuje on także was oraz wszystko w średnim zasięgu rozpylenia.
Zamilkła, czyżby trema minęła? Wydawała się jakaś zwyczajniejsza, bardziej ludzka, może zakłopotanie wprawiało ją w taki stan. Najwidoczniej z całej grupy najmniej popisała się swoimi technikami, co to może o niej znaczyć?

-Znam jednak pewną technikę, zauważyłam jak wpatrywałeś się w mój szal, gdy stałam przy pomniku… jak już pewnie wiesz, genjutsu nie jest moją jedyną specjalizacją. Jestem, marionetkarzem i jeśli techniki Atasuke nie pomogą wam w przytrzymaniu senseia. Myślę, że moje… um tego, Kugutsu no Jutru może okazać się… pomocne. Co ty na to?
Pochyliła głowę robiąc niezręczną minę, pogładziła niechętnie kark otwartą dłonią.
W głębi duszy nie była pewna czy powiedziała coś tak znów innowacyjnego, była to dla niej technika szara jak inne posługiwała się nią już od bardzo dawna. Może w grę wchodziło wychowanie, ale widać było, że Kojiro mógłby ją uszczęśliwić zwracając, choć najmniejszą uwagę na jej adnotację. W końcu także chciała być pomocna dla zespołu, nie plącząc się między nogami.
My Anime List
Obrazek
3 weeks to AvP Release.
Zablokowany