A propos dwuręcznych- koleś u mnie w klasie chciał błysnąć "slangiem", i rzucił hasło (na pewno przeczytane w necie) "zwejhender". Tak, "zwejhender", nie z niemieckiego "cwajhander"
No ale trudno
(dla niekumatych- po niemiecku pisze się zwei (dwa, czyt "cwai/cwaj" zależnie od wymowy) i hand (ręka, czyta się tak jak pisze)
Ja do dwuręcznych mam stosunek pogardliwy. Wyjdzie na mnie koleś, odsunę się na jakieś 5 metrów, i będę czekał w gotowości, ciekawe jak długo potrafi trzymać to żelastwo w łapie podniesionej do góry...
Co do bicza- to cholerstwo to straszna broń, zawodowi "biczownicy" np z krajów arabskich, potrafią jednym "strzałem" wyrwać wielbłądowi kawał mięsa z zada, pięknie rozcinając skórę, która jest twarda jak podeszwa... I żeby nie było nieporozumień- taką długą plecionką, jak miał np Indiana, a nie krótkimi rzemykami- które swoją drogą też potrafią siać spustoszenie...
Od dziś płacę Eurogąbkami.