Będę Bardzo ZUY i odkopię temat sprzed 5 lat.
Moje obserwacje są podparte tymi danymi statystycznymi:
- Grałem z 107 osobami, w tym z 16 kobietami (~14,9% ogółu).
- Prowadziło mi 22 MG, z czego 5 płci żeńskiej (~22,7% ogółu).
- Ani razu nie grałem/nie prowadziłem (w) drużynie składającej się wyłącznie z kobiet.
- Jeśli na sesjach w których uczestniczyłem znalazła się kobieta, to najczęściej jedna, zdarzały się dwie (nie więcej). Uwzględniona sytuacja, gdzie MG to kobieta.
- Liczba rozegranych przeze mnie sesji niebawem dobije do 150, a erpeguję od sześciu lat, sądzę więc, że podane wcześniej statystyki zawierają choćby 1% poza-mojszej obserwowanej tendencji.
Ogólne wnioski:
1) Nie spostrzegłem różnicy pomiędzy drużynami z graczkami i bez. Nie uważam siebie za szczególnie wnikliwego obserwatora, jednakże przynajmniej po sobie nie zaobserwowałem, że moje nastawienie do gry oraz sama gra i odgrywanie zmieniają się ze względu na obecność kobiety w ekipie (lub jej brak).
2) Nie spostrzegłem różnicy w jakości czy stylu grania ze względu na płeć. Czyli - róznorodność grania u obu płci jest porównywalna. Nie zaobserwowałem także tendencji do grania w określony sposób u kobiet (podobnie jak u mężczyzn).
3) O ile MG-mężczyźni z jakimi grałem bywali różni w tym, jak dobrze prowadzili, to zupełnie inaczej bywa w odniesieniu do tej piątki kobiet ze statystyk. Generalnie - na te 5 kobiet, trzy prowadziły beznadziejnie, jedna słabo, piąta przeciętnie. Powody beznadziejności/słabizny u tych czterech MG-kobiet były różne, jedyną wspólną cechą prowadzenia tych kobiet (obserwowaną na pierwszy rzut oka) było nadmierne upodobanie do ograniczania swojego stylu prowadzenia tylko i wyłącznie do swoich najgłębszych preferencji (nie tylko związanych z RPG) bez względu na to, co te MG-kobiety prowadziły.
Wyjaśnienie "Wniosku nr 3": otóż każda z tych czterech kobiet zamykała się na jedną koncepcję grania sesji bez względu na różne przygody, kampanie, konwencje czy systemy RPG. Dla porównania, jedna lubiła wprowadzanie grozy, railroadingu i poczucia maluczkości BG nawet w D&D 3rd, druga miała tendencje do wprowadzania swoich BNów w stylu "Mary Sue as Perfect Me" i nie zwracania uwagi na system w jaki się gra, trzecia wprowadzała swoje pseudonewage'owskie i "mistycznosenne" eksperymenty do sesji, nawet w WFRP 2nd, czwarta uważa, że "zawsze bohaterom musi być trudno i muszą być w dupie".
Oczywiście może być tak, że mam najzwyczajniej pecha co do kobiet prowadzących sesje RPG. Fakt, ostatnia - piąta - była przeciętna, ale w rozumieniu obiektywnej skali ocen (czyli "ani zła, ani dobra"). Pięć zupełnie różnych i nie znanych sobie osób raczej jednak pozwala wysunąć jakieś zależności.
4) Trudno mi podać konkretne statystyki, lecz odnoszę wrażenie, że mniejsza część z tych 16-stu kobiet regularnie udziela się w Internecie na temat RPG, niż część z tych 91 pozostałych mężczyzn. Raptem kojarzę tylko trzy z tych szesnastu, które regularnie udzielają się lub w przeszłości udzielały się w Internecie na temat RPG.
5) Nie spostrzegłem istotnej róznicy w średniej wieku zarówno tej szesnastki erpegówek, jak i 91 erpegowców.
6) Nie spostrzegłem istotnej różnicy w tym, jak bardziej (lub mniej) fajnie grało mi się w drużynach z udziałem co najmniej jednej graczki. A jeśli jakaś różnica faktycznie miała miejsce, była mocno przytłumiona kilkoma innymi różnicami.
Wersja dla skrótowców: Nie rozumiem, skąd te wszystkie hype'y na to, że graczka gra czy prowadzi.
I don't get it. ![Razz :P](./images/smilies/icon_razz.gif)