Odgrywanie postaci
-
- Bombardier
- Posty: 700
- Rejestracja: wtorek, 1 listopada 2005, 15:50
- Numer GG: 9383879
- Lokalizacja: Preczów :P
- Kontakt:
A widzieliście kiedyś drowkę-altruistkę, pragnącą pokoju między rasami itd... taka jest właśnie moja postać SiNafay Do'Urden, gram nią na kilku sesjach tutaj i jest postacią która czasem robi to czego możnaby się spodziewać po drowce, która przeszła częściowe szkolenie w Arach-Tinlith, a czasem robi coś całkowicie przeciwnego, czego prędzej spodziewalibyście się po bawiącym się dziecku. Uważam że jest niestereotypowa postać i lubię nią grać
Ostatnio zmieniony środa, 29 marca 2006, 10:40 przez Sabrae Xoraim, łącznie zmieniany 1 raz.
(\ /)
( . .)
c('')('')
This is Bunny. Copy and paste bunny into your signature to help him gain world domination.
-
- Marynarz
- Posty: 201
- Rejestracja: środa, 8 marca 2006, 11:40
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Domek bez Klamek
- Kontakt:
-
- Bombardier
- Posty: 700
- Rejestracja: wtorek, 1 listopada 2005, 15:50
- Numer GG: 9383879
- Lokalizacja: Preczów :P
- Kontakt:
Kartę tej postaci możecie zobaczyć tu: http://www.tawerna.rpg.pl/forum/viewtop ... 8&start=17
Zaś sesje:
1) http://www.tawerna.rpg.pl/forum/viewtopic.php?t=1048
2) http://www.tawerna.rpg.pl/forum/viewtopic.php?t=854
3) http://www.tawerna.rpg.pl/forum/viewtopic.php?t=912
Zaś sesje:
1) http://www.tawerna.rpg.pl/forum/viewtopic.php?t=1048
2) http://www.tawerna.rpg.pl/forum/viewtopic.php?t=854
3) http://www.tawerna.rpg.pl/forum/viewtopic.php?t=912
(\ /)
( . .)
c('')('')
This is Bunny. Copy and paste bunny into your signature to help him gain world domination.
-
- Bombardier
- Posty: 650
- Rejestracja: wtorek, 14 listopada 2006, 20:44
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: Odgrywanie postaci
Hmmm
Mistrzowie Gry często mają problem: jak nakłonić gracza by bardziej odgrywał swoją postać. Ja zaś na dzień dzisiejszy mam problem: jak przekonać gracza że nie odgrywanie jest najważniejsze? Może ktoś umiałby mi doradzić. Sytuacja jest taka: dziewczyna gra cichą, enigmatyczną zabójczynią. Podczas próby zabicia NPC'a druga dziewczyna, grająca wyrachowaną złodziejką, podejrzała i polazła za zabójczynią. Zabójczyni kapnęła się że jest śledzona. 1 problem. Zabójczyni chce zabić śledzącą ją osobę, by nie zostawiać świadków. Niestety dziewczyna grająca zabójczynią wie, że jeśli zabije ot tak drugą graczkę to rozwali sesje, a więc jej nie zabija. Daje przestrogę by ta uciekała i tyle. Później złodziejka zdradza znajomemu, że widziała zabójczynie czającą się po lesie. Zabójczyni dowiaduje się o tym i na zasadzie "nie puszcze płazem tego, że ta zdzira się wygadała" chce ukarać złodziejkę za paplanie.
Całość sytuacji nadawałaby się raczej do tematu o konfliktach między graczami, gdyby nie to, że to wychodzi poza sam konflikt w grze. To raczej dotyczy tego jak daleko posuwamy się w odgrywaniu postaci. Jeśli zabójczyni będzie odgrywać w 100% swoją postać to nawet jeśli nie zabije złodziejki od razu na miejscu, to po wygadaniu się musi ją ukarać i przestrzec na przyszłość. Problem w tym, że jeśli to zrobi, sesja się rozwali, złodziejka nigdy już nie będzie współpracować z zabójczynią, każda pójdzie własną drogą i ktoś musi robić sobie nową postać. Zabójczyni upiera się "nie nagnę mojej postaci aż tak" i nie da się przekonać by odpuściła. Wątpię by złodziejka dała się przekonać by zaakceptowała rozwiązanie w którym zostaje pokrzywdzona niemal bez logicznego powodu i miałaby nadal współpracować z krzywdzicielem.
Powstaje więc pytanie. Jak uzmysławiać graczom, że w RPG liczy się dobro sesji a prywatne odgrywanie często nie może stać na pierwszym miejscu?
Mistrzowie Gry często mają problem: jak nakłonić gracza by bardziej odgrywał swoją postać. Ja zaś na dzień dzisiejszy mam problem: jak przekonać gracza że nie odgrywanie jest najważniejsze? Może ktoś umiałby mi doradzić. Sytuacja jest taka: dziewczyna gra cichą, enigmatyczną zabójczynią. Podczas próby zabicia NPC'a druga dziewczyna, grająca wyrachowaną złodziejką, podejrzała i polazła za zabójczynią. Zabójczyni kapnęła się że jest śledzona. 1 problem. Zabójczyni chce zabić śledzącą ją osobę, by nie zostawiać świadków. Niestety dziewczyna grająca zabójczynią wie, że jeśli zabije ot tak drugą graczkę to rozwali sesje, a więc jej nie zabija. Daje przestrogę by ta uciekała i tyle. Później złodziejka zdradza znajomemu, że widziała zabójczynie czającą się po lesie. Zabójczyni dowiaduje się o tym i na zasadzie "nie puszcze płazem tego, że ta zdzira się wygadała" chce ukarać złodziejkę za paplanie.
Całość sytuacji nadawałaby się raczej do tematu o konfliktach między graczami, gdyby nie to, że to wychodzi poza sam konflikt w grze. To raczej dotyczy tego jak daleko posuwamy się w odgrywaniu postaci. Jeśli zabójczyni będzie odgrywać w 100% swoją postać to nawet jeśli nie zabije złodziejki od razu na miejscu, to po wygadaniu się musi ją ukarać i przestrzec na przyszłość. Problem w tym, że jeśli to zrobi, sesja się rozwali, złodziejka nigdy już nie będzie współpracować z zabójczynią, każda pójdzie własną drogą i ktoś musi robić sobie nową postać. Zabójczyni upiera się "nie nagnę mojej postaci aż tak" i nie da się przekonać by odpuściła. Wątpię by złodziejka dała się przekonać by zaakceptowała rozwiązanie w którym zostaje pokrzywdzona niemal bez logicznego powodu i miałaby nadal współpracować z krzywdzicielem.
Powstaje więc pytanie. Jak uzmysławiać graczom, że w RPG liczy się dobro sesji a prywatne odgrywanie często nie może stać na pierwszym miejscu?
-
- Tawerniany Che Wiewióra
- Posty: 1529
- Rejestracja: niedziela, 13 listopada 2005, 16:55
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Odgrywanie postaci
Brawo dla zabójczyni Zamiast martwić się, że za bardzo odgrywa postać raczej bym ją pochwalił. Robi to co powinna i tak jak powinna. To raczej Twój błąd jako MG, że pozwoliłeś aby zabójczyni dowiedziała się, że została przez złodziejkę wystawiona. Jak by się nie dowiedziała, to by nie pałała żądzą zemsty, więc sam sobie uplotłeś sznur na przygodę.
"Wątpię by złodziejka dała się przekonać by zaakceptowała rozwiązanie w którym zostaje pokrzywdzona niemal bez logicznego powodu i miałaby nadal współpracować z krzywdzicielem."
Wg mnie właśnie jest logiczny powód, trzeba by to uświadomić złodziejce. Poza tym niech teraz kombinuje jak ujść z życiem.
"Wątpię by złodziejka dała się przekonać by zaakceptowała rozwiązanie w którym zostaje pokrzywdzona niemal bez logicznego powodu i miałaby nadal współpracować z krzywdzicielem."
Wg mnie właśnie jest logiczny powód, trzeba by to uświadomić złodziejce. Poza tym niech teraz kombinuje jak ujść z życiem.
-
- Marynarz
- Posty: 256
- Rejestracja: niedziela, 20 lutego 2005, 09:07
- Numer GG: 6025304
- Lokalizacja: Bolesławiec
- Kontakt:
Re: Odgrywanie postaci
Po prostu siędowiedziała i MG nie ponosi za to żadnej winy - mogły to sprawić rzuty kośćmi, jakieś inne czynniki (o którym nam tu nic bliżej nie wiadomo).Twój błąd jako MG, że pozwoliłeś aby zabójczyni dowiedziała się, że została przez złodziejkę wystawiona. Jak by się nie dowiedziała, to by nie pałała żądzą zemsty, więc sam sobie uplotłeś sznur na przygodę.
Generalnie zgadzam się z tezą, że czasem trzeba sobie odpuścić odgrywanie, kurczowe trzymanie się charakteru, dla dobra sesji. Szersze spojrzenie na rozgrywkę i odszukanie priorytetów (dobra zabawa, nie konfliktowanie drużyny, granie dłuższy czas jednym bohaterem i obserwowanie jego rozwoju) chyba ułatwi takie nagięcie się.
"Życie przecieka między palcami, gdy nie turlasz kostkami" - Platon
I am the Anti-Pope, Zlad the 666th!
I am the Anti-Pope, Zlad the 666th!
- BLACKs
- Tawerniany Cygan
- Posty: 3040
- Rejestracja: poniedziałek, 21 listopada 2005, 17:30
Re: Odgrywanie postaci
Po pierwsze, pokazać jej dział Mistrza Gry w Księdze Zasad WFRP. Odgrywanie postaci autorzy traktują jako element taki sam jak intryga, humor, czy też walka. Tak powinni też traktować ją wszyscy, chyba że Mistrz Gry z góry mówi: najważniejsze na naszych sesjach będzie odgrywanie, a mechanikę i elementy scenariusza możecie zlać.Powstaje więc pytanie. Jak uzmysławiać graczom, że w RPG liczy się dobro sesji a prywatne odgrywanie często nie może stać na pierwszym miejscu?
Po drugie, powiedzieć, jak traktujesz odgrywanie na swoich sesjach. Moja drużyna wie, że nie mogą przekładać odgrywania postaci nad dobro sesji i innych Bohaterów Graczy. Aktorstwo Gracza nie powinno przesłaniać aktorstwa innych Graczy, a tym bardziej nie powodowało sytuacji, w których ktoś musi zmienić postać.
Najlepiej, daj jej zadanie - niech znajdzie podręcznik, który wywyższa skrajne odgrywanie ponad dobro wspólnej opowieści i innych postaci.
I znów nie obeszło się bez tonu mentora .
-
- Bombardier
- Posty: 650
- Rejestracja: wtorek, 14 listopada 2006, 20:44
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: Odgrywanie postaci
Hmmm
Zabójczyni dowiedziała się od trzeciego Gracza, więc ja jako MG niewiele mogłem zrobić, ot rozmowa między postaciami - czasem coś się chlapnie.
Obawiam się że przytaczanie podręcznika i kwestionowanie odgrywania może często nie skutkować. Ludziom po 1 nie chce się często czytać suchych rozdziałów, po 2 każdy ma swoje priorytety i ma prawo je mieć. Wydaje mi się, że trzeba by jakiś psychologicznych zagrywek by tak zakwestionować sens nadmiernego odgrywania by zarazem nie podważać priorytetów gracza, by sam uznał że faktycznie lepiej odpuścić niż by mu to nakazać, bo wtedy się buntuje. U mnie obecnie sprawa stanęła na tym: "zabójczyni ma wolną rękę, niech robi co chce, ale jeśli na skutek jej działania drużyna się rozbije, przerywam sesje i wywalam ją z sesji, za rozwalanie spotkania na siłę". Moim zdaniem to dość prosta sprawa "albo masz wyobrażenie swojej postaci i nią nie grasz, albo grasz ale to wyobrażenie ustosunkowujesz do gry". Akurat w przypadku tej graczki taki problem przedkładania odgrywania nad drużynę się pojawia już wtóry raz, stąd moje radykalne stwierdzenie.
No ale nie ma co się ograniczać wyłącznie do tego przypadku, bo problem jest szerszy. Bardzo często (choć nie tak radykalnie) na sesjach pojawiają się motywy kiedy gracz w imię odgrywania postaci rozwala zupełnie całą sesje. O ile to odgrywanie jest ekstremalne w stosunku do NPCów to jeszcze przejdzie, MG tak dobierze NPCów i scenariusz by mimo radykalnych poglądów jakoś dało się grać. Jednak gdy problem dotyczy konfliktów między graczami, nie ma bata, gracze się zacietrzewią i kijem ich ze swoich pozycji nie odciągniesz. Trzeba im to skutecznie tłumaczyć.
Można by się zastanawiać, skąd się bierze taki problem? Pewnie przyczyn jest wiele. Np. w innym przypadku: kumpel grający szlachcicem za cholerę nie zgadzał się na "niehonorowe" rozwiązanie pewnych spraw. Innej możliwości nie było (a przynajmniej reszta drużyny nie umiała nic lepszego wymyślić, sam szlachcic też nie umiał nić lepszego wymyślić) więc drużyna swoje, a szlachcic wzruszył ramionami i odszedł. Wystarczyło przerwać sesje, pójść z kumplem na chwilę na piwo na ławeczkę i spytać "stary, czemu tak grasz?" i okazało się, że on tak naprawdę nie wie czemu akurat tak się uparł, po prostu od kilku sesji wychodziło że jego postać jest honorowa i teraz głupio mu się tego wyprzeć. Wystarczyło stwierdzenie "stary na następną sesje gruntownie opisz motywacje i sposoby działania swojej postaci". Koleszka wreszcie po raz pierwszy je opisał, a nie improwizował (bo w sumie w takim kierunku postać idzie) i od razu problem się rozwiązał, bo z miejsca znalazł kilka możliwości dopasowania swojej postaci do zaistniałej sytuacji.
Niestety w pierwszym przypadku problem leży gdzie indziej choć nie umiem go zlokalizować :/
EDIT:
Zastanawiam się czy to nie jest może dlatego, że czasem wzorujemy swoje postacie zbyt dosłownie na postaciach literackich/filmowych? Gramy zamiast swoją postacią, jakąś kreacją wymyśloną przez kogoś innego, która ma określone zachowania, określony sposób bycia i określone zasady i potem w czasie gry nie nagniemy ich nigdy ponieważ to by przekreślało w nas cały obraz tej istniejącej wcześniej w filmach/książkach postaci. Np tworzymy na sesji postać Ojca Chrzestnego, gramy nim tak jak Marlon Brando i faktycznie jeśli stworzymy taką postać naturalne jest że nigdy jej nie nagniemy do sesji, bo wizja postaci Ojca Chrzestnego jest silniejsza niż 1 udana dzisiejsza sesja - można poświęcić sesje, aby nie zniszczyć sobie wizji Ojca Chrzestnego. Może tu tkwi problem?
Zabójczyni dowiedziała się od trzeciego Gracza, więc ja jako MG niewiele mogłem zrobić, ot rozmowa między postaciami - czasem coś się chlapnie.
Obawiam się że przytaczanie podręcznika i kwestionowanie odgrywania może często nie skutkować. Ludziom po 1 nie chce się często czytać suchych rozdziałów, po 2 każdy ma swoje priorytety i ma prawo je mieć. Wydaje mi się, że trzeba by jakiś psychologicznych zagrywek by tak zakwestionować sens nadmiernego odgrywania by zarazem nie podważać priorytetów gracza, by sam uznał że faktycznie lepiej odpuścić niż by mu to nakazać, bo wtedy się buntuje. U mnie obecnie sprawa stanęła na tym: "zabójczyni ma wolną rękę, niech robi co chce, ale jeśli na skutek jej działania drużyna się rozbije, przerywam sesje i wywalam ją z sesji, za rozwalanie spotkania na siłę". Moim zdaniem to dość prosta sprawa "albo masz wyobrażenie swojej postaci i nią nie grasz, albo grasz ale to wyobrażenie ustosunkowujesz do gry". Akurat w przypadku tej graczki taki problem przedkładania odgrywania nad drużynę się pojawia już wtóry raz, stąd moje radykalne stwierdzenie.
No ale nie ma co się ograniczać wyłącznie do tego przypadku, bo problem jest szerszy. Bardzo często (choć nie tak radykalnie) na sesjach pojawiają się motywy kiedy gracz w imię odgrywania postaci rozwala zupełnie całą sesje. O ile to odgrywanie jest ekstremalne w stosunku do NPCów to jeszcze przejdzie, MG tak dobierze NPCów i scenariusz by mimo radykalnych poglądów jakoś dało się grać. Jednak gdy problem dotyczy konfliktów między graczami, nie ma bata, gracze się zacietrzewią i kijem ich ze swoich pozycji nie odciągniesz. Trzeba im to skutecznie tłumaczyć.
Można by się zastanawiać, skąd się bierze taki problem? Pewnie przyczyn jest wiele. Np. w innym przypadku: kumpel grający szlachcicem za cholerę nie zgadzał się na "niehonorowe" rozwiązanie pewnych spraw. Innej możliwości nie było (a przynajmniej reszta drużyny nie umiała nic lepszego wymyślić, sam szlachcic też nie umiał nić lepszego wymyślić) więc drużyna swoje, a szlachcic wzruszył ramionami i odszedł. Wystarczyło przerwać sesje, pójść z kumplem na chwilę na piwo na ławeczkę i spytać "stary, czemu tak grasz?" i okazało się, że on tak naprawdę nie wie czemu akurat tak się uparł, po prostu od kilku sesji wychodziło że jego postać jest honorowa i teraz głupio mu się tego wyprzeć. Wystarczyło stwierdzenie "stary na następną sesje gruntownie opisz motywacje i sposoby działania swojej postaci". Koleszka wreszcie po raz pierwszy je opisał, a nie improwizował (bo w sumie w takim kierunku postać idzie) i od razu problem się rozwiązał, bo z miejsca znalazł kilka możliwości dopasowania swojej postaci do zaistniałej sytuacji.
Niestety w pierwszym przypadku problem leży gdzie indziej choć nie umiem go zlokalizować :/
EDIT:
Zastanawiam się czy to nie jest może dlatego, że czasem wzorujemy swoje postacie zbyt dosłownie na postaciach literackich/filmowych? Gramy zamiast swoją postacią, jakąś kreacją wymyśloną przez kogoś innego, która ma określone zachowania, określony sposób bycia i określone zasady i potem w czasie gry nie nagniemy ich nigdy ponieważ to by przekreślało w nas cały obraz tej istniejącej wcześniej w filmach/książkach postaci. Np tworzymy na sesji postać Ojca Chrzestnego, gramy nim tak jak Marlon Brando i faktycznie jeśli stworzymy taką postać naturalne jest że nigdy jej nie nagniemy do sesji, bo wizja postaci Ojca Chrzestnego jest silniejsza niż 1 udana dzisiejsza sesja - można poświęcić sesje, aby nie zniszczyć sobie wizji Ojca Chrzestnego. Może tu tkwi problem?
-
- Tawerniany Che Wiewióra
- Posty: 1529
- Rejestracja: niedziela, 13 listopada 2005, 16:55
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Odgrywanie postaci
"Można by się zastanawiać, skąd się bierze taki problem? " .. i dalej
W pełni się zgadzam, rozwiązanie jakie zastosowałeś do kolesia odgrywającego szlachcica jest idealne. Zaczynem powoli rozumieć jaki masz problem z niektórymi graczami. Rzeczywiście, jeśli posługują się archetypami osobowości, i one są dla nich ważniejsze niż logiczne postępowanie czy tworzenie własnej, żywej postaci, to taki problem w końcu zawsze wychodzi na światło dzienne. Znalazłem na to tylko 3 rozwiązania:
- wywalić gracza z drużyny i grać z nim solówki
- sesje z tym graczem będą sztywne i liniowe, znacznie się ogranicza wolę postaci i jej wpływ na przygodę
- pogadać z nim i powiedzieć, że wbrew pozorom jego postacie ssą.
Najbardziej lubię ostatni sposób. Należy uświadomić gracza, że stereotyp którym się posługuje, powinien schować sobie w buty. Prawdziwe życie jest diametralnie różne od teorii, więc trzymanie się suchego wyobrażenia, stworzonego na podstawie filmu/książki/zabaw na podwórku, jest fuj Przykładem jest w zasadzie postać tej zabójczyni. Nie wiem jakie postaci wcześniej ta dziewczyna posiadała, nie wiem czy były różnorodne, lecz zauważyłem, że większość zabójców u graczy wygląda tak samo. Bardziej przypominają mi oni psychopatów niż zabójców. Wytłumacz graczce, że zabójca to nie jest koleś mordujący każdego kto na niego spojrzy i jedzący małe dzieci żywcem. Zabójca to człowiek zabijający za pieniądze. A to jaki ma charakter to już zupełnie inna sprawa. Niech zatem, zamiast zabijać postać drugiej graczki, pogrozi jej, ukradnie jej coś, zemści się w jakikolwiek inny sposób, albo po prostu oleje. W końcu w miarę normalnym jest, że informuje się innych ludzi o krążącym po okolicy zabójcy.
W pełni się zgadzam, rozwiązanie jakie zastosowałeś do kolesia odgrywającego szlachcica jest idealne. Zaczynem powoli rozumieć jaki masz problem z niektórymi graczami. Rzeczywiście, jeśli posługują się archetypami osobowości, i one są dla nich ważniejsze niż logiczne postępowanie czy tworzenie własnej, żywej postaci, to taki problem w końcu zawsze wychodzi na światło dzienne. Znalazłem na to tylko 3 rozwiązania:
- wywalić gracza z drużyny i grać z nim solówki
- sesje z tym graczem będą sztywne i liniowe, znacznie się ogranicza wolę postaci i jej wpływ na przygodę
- pogadać z nim i powiedzieć, że wbrew pozorom jego postacie ssą.
Najbardziej lubię ostatni sposób. Należy uświadomić gracza, że stereotyp którym się posługuje, powinien schować sobie w buty. Prawdziwe życie jest diametralnie różne od teorii, więc trzymanie się suchego wyobrażenia, stworzonego na podstawie filmu/książki/zabaw na podwórku, jest fuj Przykładem jest w zasadzie postać tej zabójczyni. Nie wiem jakie postaci wcześniej ta dziewczyna posiadała, nie wiem czy były różnorodne, lecz zauważyłem, że większość zabójców u graczy wygląda tak samo. Bardziej przypominają mi oni psychopatów niż zabójców. Wytłumacz graczce, że zabójca to nie jest koleś mordujący każdego kto na niego spojrzy i jedzący małe dzieci żywcem. Zabójca to człowiek zabijający za pieniądze. A to jaki ma charakter to już zupełnie inna sprawa. Niech zatem, zamiast zabijać postać drugiej graczki, pogrozi jej, ukradnie jej coś, zemści się w jakikolwiek inny sposób, albo po prostu oleje. W końcu w miarę normalnym jest, że informuje się innych ludzi o krążącym po okolicy zabójcy.
-
- Mat
- Posty: 416
- Rejestracja: czwartek, 13 lipca 2006, 13:03
- Numer GG: 818926
- Lokalizacja: Katowice
Re: Odgrywanie postaci
Problem jest rzeczywiście ważny. Może gdyby te kilka postów pojawiło się kilka miesięcy temu nie doszłoby do sytuacji, jaka miała miejsce na pewnej sesji. Było trochę podobnie: zły mag - ja nim grałem i jak się teraz zastanawiam, to rzeczywiście bardzo stereotypowo do tej postaci podszedłem. Zły mag był zły, drużynowy łowca czarownic po prostu wykonywał swój zawód - likwidował złych magów. Swoją drogą aż dziwne, że udało nam się wytrzymać w takiej drużynie aż tak długo...
Ale chodzi mi po głowie jeszcze jedno rozwiązanie problemu. Trudne do zrealizowania, ale "na bezrybiu..." Otóż mam na myśli wspólny cel. Coś na zasadzie skazańców uciekających z wiezienia. Obaj się wzajemnie nienawidzą, ale są skuci ze sobą łańcuchem. No i co tu zrobić? Trzeba współpracować! Ciężko by było to dopasować do sytuacji z zabójczynią, ale po dłuższym zastanowieniu... może niech złodziejka narobi sobie wrogów i "wypożyczy" zabójczynię do zlikwidowania potężnego przeciwnika? Wtedy ta ostatnia zacznie ją traktować nie jak wroga tylko jak pracodawcę. No, ale oczywiście bez rozmowy się nie obejdzie, bo jeszcze gotowa by była po wszystkim zabić swojego pracodawcę...
Ale chodzi mi po głowie jeszcze jedno rozwiązanie problemu. Trudne do zrealizowania, ale "na bezrybiu..." Otóż mam na myśli wspólny cel. Coś na zasadzie skazańców uciekających z wiezienia. Obaj się wzajemnie nienawidzą, ale są skuci ze sobą łańcuchem. No i co tu zrobić? Trzeba współpracować! Ciężko by było to dopasować do sytuacji z zabójczynią, ale po dłuższym zastanowieniu... może niech złodziejka narobi sobie wrogów i "wypożyczy" zabójczynię do zlikwidowania potężnego przeciwnika? Wtedy ta ostatnia zacznie ją traktować nie jak wroga tylko jak pracodawcę. No, ale oczywiście bez rozmowy się nie obejdzie, bo jeszcze gotowa by była po wszystkim zabić swojego pracodawcę...
Co jest gorsze? Niewiedza, czy obojętnośc?
Nie wiem... nie obchodzi mnie to.
"Najchętniej zaraz oddałbym się diabłu gdybym, do krocset, sam diabłem nie był!"
Nie wiem... nie obchodzi mnie to.
"Najchętniej zaraz oddałbym się diabłu gdybym, do krocset, sam diabłem nie był!"
-
- Marynarz
- Posty: 196
- Rejestracja: niedziela, 3 grudnia 2006, 12:45
- Lokalizacja: Śląsk
Re: Odgrywanie postaci
Jak dla mnie takim sytuacjom trzeba zapobiegać już na samym początku. Ja zawsze uświadamiam moim graczom, że ich postacie, nawet jeśli by się nienawidziły, są sobie nawzajem potrzebne. Mimo to nie uniknąłem sytuacji w której teraz jestem. Na poprzedniej sesji wyszło na jaw, że podróżująca z drużyną kobieta BN jest sithem, teraz uwaga, w drużynie jest dwóch jedi którzy uważają za święty obowiązek unieszkodliwić bądź nawrócić sitha (preferują pierwsze rozwiązanie), jedna dziewczyna która jest zazdrosna przez co chce ją zabić, jeden honorowy żołnierz, który (mówi, ze nie ale to widać) podkochuje się w niej i będzie jej bronił ostatniego tchu, jeden były jedi który pragnie potęgi i chce by ta go nauczała przez co chce zabić tych co są przeciwko niej, dwóch poszukiwaczy guza których specjalnie nie obchodzi ta sprawa ale wolą opowiedzieć się po silniejszej stronie (czyli chcą ją zabić).
I teraz dylemat, na pewno nastąpi przynajmniej jedna śmierć w drużynie na skutek bratobójczej walki. U mnie ten problem nie jest aż tak poważny bo wszystkim podoba się perspektywa rozłamu w drużynie, ale co by było gdyby gracze źle się do siebie nastawili? Co by było gdyby przez taką sytuację gracze by się obrazili i pożegnalibyśmy się z dalszą grą? Dlatego drużyna zawsze musi być jednością, chyba, że rozłam jest świadomy i obie strony dobrze się przy tym bawią.
I to jest rozwiązanie, skoro nie da się uniknąć konfliktów w drużynie to należy się dobrze przy nich bawić .
I teraz dylemat, na pewno nastąpi przynajmniej jedna śmierć w drużynie na skutek bratobójczej walki. U mnie ten problem nie jest aż tak poważny bo wszystkim podoba się perspektywa rozłamu w drużynie, ale co by było gdyby gracze źle się do siebie nastawili? Co by było gdyby przez taką sytuację gracze by się obrazili i pożegnalibyśmy się z dalszą grą? Dlatego drużyna zawsze musi być jednością, chyba, że rozłam jest świadomy i obie strony dobrze się przy tym bawią.
I to jest rozwiązanie, skoro nie da się uniknąć konfliktów w drużynie to należy się dobrze przy nich bawić .
-
- Bombardier
- Posty: 700
- Rejestracja: wtorek, 1 listopada 2005, 15:50
- Numer GG: 9383879
- Lokalizacja: Preczów :P
- Kontakt:
Re: Odgrywanie postaci
Ja na szczście nie mam takich problemów, bo gram w światach dark fantasy (monastyr, Wampir: mroczne wieki). Mam za to o wiele poważniejsze! W wampirze prawie cały Paryż chce mnie zabić, nie wiem czy i który z graczy skusi się na nagrode wyznaczoną za mnie. I musze kombinować jak dokonać zemsty na jednym z graczy którego nie moge odnaleźć, a ostatnoio nie udało mi się go zabić
Chciałem powiedzieć tylko tyle, że w światach dark knucie jednych graczy przeciwko innym to ważny element sesji, nie ważniejszy od fabuły, ale często ściśle z nią powiązany. Przynajmniej tak jest u mojego MG, i tak raczej powinno być. W końcu ilu znacie wampirzych altruistów, czy takich co nie wykorzystają okazji by spić kogoś silniejszego od siebie?
W odpowiedzi na Twoje pytanie zapraszam do lektury sesji W:M rozgrywanych na niniejszym forum. - D-moon
Chciałem powiedzieć tylko tyle, że w światach dark knucie jednych graczy przeciwko innym to ważny element sesji, nie ważniejszy od fabuły, ale często ściśle z nią powiązany. Przynajmniej tak jest u mojego MG, i tak raczej powinno być. W końcu ilu znacie wampirzych altruistów, czy takich co nie wykorzystają okazji by spić kogoś silniejszego od siebie?
W odpowiedzi na Twoje pytanie zapraszam do lektury sesji W:M rozgrywanych na niniejszym forum. - D-moon
(\ /)
( . .)
c('')('')
This is Bunny. Copy and paste bunny into your signature to help him gain world domination.
-
- Szczur Lądowy
- Posty: 13
- Rejestracja: sobota, 4 października 2008, 18:51
Re: Odgrywanie postaci
Ja kiedyś grałem kiedyś z kolegą, który odtwarzał postać maga, strasznie słabego, zresztą.
No i co z tego? Tak jak on oddał charakter tej postaci nikt nie potrafi! Nikt!
Ów kolega już nie żyje. Zmarł na atak serca w tak młodym wieku. Niektórzy mówili że za bardzo stresował się i angażował w różne rzeczy za młodu.
Czy to nie tak działa? Wystarczy spojrzeć na Cheata Ledgera który zmarł zaraz po nakręceniu Batmana. Na wskutek przedawkowania nasennych leków. Zadziwiające podobieństwo, nieprawdaż?
No i co z tego? Tak jak on oddał charakter tej postaci nikt nie potrafi! Nikt!
Ów kolega już nie żyje. Zmarł na atak serca w tak młodym wieku. Niektórzy mówili że za bardzo stresował się i angażował w różne rzeczy za młodu.
Czy to nie tak działa? Wystarczy spojrzeć na Cheata Ledgera który zmarł zaraz po nakręceniu Batmana. Na wskutek przedawkowania nasennych leków. Zadziwiające podobieństwo, nieprawdaż?
-
- Mat
- Posty: 453
- Rejestracja: środa, 4 listopada 2009, 10:31
- Numer GG: 0
Re: Odgrywanie postaci
uwielbiam odgrywać postacie, tzn ich charakter. Inaczej mówię jako twardziel z Miami, inaczej jako cichy zabójca a jeszcze inaczej jak wariat z Detroit Lee Malcolm Earlheart (neuroshima, stylizacja ala' Eastwood) wyszedł mi chyba najlepiej. Wstawki, sytuacje z podpalanym cygarem i ta małomówność rządzą przede mną natomiast postać strzelca wyborowego - nieco zbyt pewnego i młodego.
cóż, różni ludzie są, głowy matematyczne, głowy humanistyczne. jedni mają zdolności aktorskie inni nie, więc odgrywanie to rzecz pierwszorzędna ale nie można karać kogoś za to że nie potrafi odegrać swojej postaci w świetnym stopniu
natomiast ważniejsze od odgrywania jest tzw zżycie się z postacią, danie jej cech ludzkich. Wczucie się.
cóż, różni ludzie są, głowy matematyczne, głowy humanistyczne. jedni mają zdolności aktorskie inni nie, więc odgrywanie to rzecz pierwszorzędna ale nie można karać kogoś za to że nie potrafi odegrać swojej postaci w świetnym stopniu
natomiast ważniejsze od odgrywania jest tzw zżycie się z postacią, danie jej cech ludzkich. Wczucie się.
Osobiście to upek mi się podoba - wciągający i łączący wszystkie postacie