[X-men]Konflikt

-
- Tawerniak
- Posty: 2122
- Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
- Numer GG: 5438992
- Lokalizacja: Mroczna Wieża
- Kontakt:
Re: [X-men]Konflikt
Michael "Gateway" Ulrich
"Nie wiedziałem, że impreza w ich języku ma inną definicję..." - pomyślał Gateway, ruszając w stronę instytutu i po drodze przygotowując się do teleportacji. Niestety, zapomniał, że nie ma na sobie kostiumu i zamiast przenieść się nad głowy napastników jedynie zniknął na ułamek sekundy.
"Cholera, nie zdążę do swojego pokoju. Trzeba będzie zaimprowizować."
Nie przerywając biegu zdecydował się na iście samobójczy plan, czyli wskoczenie w środek walki, zrobienie jak największego zamętu i przy okazji ogłuszenie kilku wrogów.
"Nie wiedziałem, że impreza w ich języku ma inną definicję..." - pomyślał Gateway, ruszając w stronę instytutu i po drodze przygotowując się do teleportacji. Niestety, zapomniał, że nie ma na sobie kostiumu i zamiast przenieść się nad głowy napastników jedynie zniknął na ułamek sekundy.
"Cholera, nie zdążę do swojego pokoju. Trzeba będzie zaimprowizować."
Nie przerywając biegu zdecydował się na iście samobójczy plan, czyli wskoczenie w środek walki, zrobienie jak największego zamętu i przy okazji ogłuszenie kilku wrogów.


-
- Bombardier
- Posty: 827
- Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 17:04
- Numer GG: 1074973
- Lokalizacja: Sandland
Re: [X-men]Konflikt
Spark
Artham wróciła do swojej kajuty, po czym przerabiając po raz kolejny proces treningowy, mozolnych symulacji, dopracowując czas swej reakcji na zagrożenie w sytuacjach krytycznych.
Artham wróciła do swojej kajuty, po czym przerabiając po raz kolejny proces treningowy, mozolnych symulacji, dopracowując czas swej reakcji na zagrożenie w sytuacjach krytycznych.

-
- Bosman
- Posty: 1784
- Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P
Re: [X-men]Konflikt
Tęcza
Tęcza myślała o Kitty jako o bardzo rozrywkowej dziewczynie. Tymczasem okazała się przestrzegać zasad od A do Z. Ale może nie będzie tak źle - dziewczyna zapewne wyluzuje dopiero jak nie będzie nadroru starszych, gdy zrobią jakąś imprezę. No cóż, nawet jeśli nie, to Bobby wydaje się być bardziej na luzie - impreza jednak będzie. Kiedy puścił do niej oczko uśmiechnęła się do niego radośnie.
Nagle pojawiło się to światło i jacyś ludzie. A JACY DOKŁADNIEJ?!? NIC NIE WIEMY!!
Kiedy Tęcza zrozumiała co się dzieje zaatakowała napastników. Za jej sprawą jeden ze stolików pomknął w kierunku nieproszonych gości uderzając boleśnie jednego z nich. Tęcza wykorzystywała swoje zdolności jak tylko się dało.
Tęcza myślała o Kitty jako o bardzo rozrywkowej dziewczynie. Tymczasem okazała się przestrzegać zasad od A do Z. Ale może nie będzie tak źle - dziewczyna zapewne wyluzuje dopiero jak nie będzie nadroru starszych, gdy zrobią jakąś imprezę. No cóż, nawet jeśli nie, to Bobby wydaje się być bardziej na luzie - impreza jednak będzie. Kiedy puścił do niej oczko uśmiechnęła się do niego radośnie.
Nagle pojawiło się to światło i jacyś ludzie. A JACY DOKŁADNIEJ?!? NIC NIE WIEMY!!
Kiedy Tęcza zrozumiała co się dzieje zaatakowała napastników. Za jej sprawą jeden ze stolików pomknął w kierunku nieproszonych gości uderzając boleśnie jednego z nich. Tęcza wykorzystywała swoje zdolności jak tylko się dało.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera

Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy

-
- Bombardier
- Posty: 639
- Rejestracja: niedziela, 1 października 2006, 17:54
- Numer GG: 10499479
- Lokalizacja: Stalowa Wola
Re: [X-men]Konflikt
Canon
-Ale zabawa!- ten okrzyk nasunął mu się na usta sam. Może życie w tej dziurze nie będzie takie nudne jak było w zamierzeniach?
Teraz musiał zrobić to co zrobiłby na jego miejscu Steven Seagal lub inny idol z dziecięcych lat.
Podskoczył z krzesła, które następnie podniósł i rzucił w kierunku najbliższego niezwiązanego walką przeciwnika, a następnie odchrząknął, aby uformować w ustach grudkę wielkości paznokcia i wypluł ją niczym pistolet wystrzeliwujący kulę w kierunku tego samego delikwenta w którego przed chwilą rzucił krzesłem.
Dla pewności splunął na niego po raz kolejny, następnie kopniakiem przewrócił stół, aby móc się za nim uchronić przed ewentualnym nadlatującym tałatajstwem. Gdy już przykucnął bezpiecznie za przewróconym stołem, zaczął gromadzić w ustach jak największą ilość materiału.
-Ale zabawa!- ten okrzyk nasunął mu się na usta sam. Może życie w tej dziurze nie będzie takie nudne jak było w zamierzeniach?
Teraz musiał zrobić to co zrobiłby na jego miejscu Steven Seagal lub inny idol z dziecięcych lat.
Podskoczył z krzesła, które następnie podniósł i rzucił w kierunku najbliższego niezwiązanego walką przeciwnika, a następnie odchrząknął, aby uformować w ustach grudkę wielkości paznokcia i wypluł ją niczym pistolet wystrzeliwujący kulę w kierunku tego samego delikwenta w którego przed chwilą rzucił krzesłem.
Dla pewności splunął na niego po raz kolejny, następnie kopniakiem przewrócił stół, aby móc się za nim uchronić przed ewentualnym nadlatującym tałatajstwem. Gdy już przykucnął bezpiecznie za przewróconym stołem, zaczął gromadzić w ustach jak największą ilość materiału.

-
- Marynarz
- Posty: 195
- Rejestracja: środa, 18 lipca 2007, 11:10
- Numer GG: 2461120
- Lokalizacja: Twisting Nether
Re: [X-men]Konflikt
[ Małe sprostowanie = wrogów jest 3 , nie 5 ]
P.S Postaram się już odpisywać w miarę regularnie.
Gateway, Canon, Tęcza
Tak więc wkroczyliście, każdy na swój sposób zaczął atakować. Tęcza uniosła szybko jeden ze stolików, który pomknął
w stronę jednego z wrogów.
Chłopak został przygnieciony i nie był w stanie się ruszyć. Sporego zamieszania narobiła ubrana w czerwony kostium dziewczyna,rozrzucając
talerze i ostre noże i meble po całym pomieszczeniu. Bobby stworzył wokół siebie lodową osłonę, a Kitty zgrabnie unikała każdego przedmiotu. Canon niczym filmowy macho-gwiazdor wyrzucił w dziewczynę krzesło, ale po chwili pędząca szafa rozniosła je w powietrzu. Chłopak wystrzelił z ust malutki pocisk. Ten popędził i zderzył się z tą samą szafą, co wcześniej krzesło. Dziewczyna skupiła się teraz na nim obrzucając go talerzami. Canon musiał się gdzieś ukryć,
Iceman kazał mu skryć się za tarczą. Chwilę potem kolejny przeciwnik wystrzelił salwę kolorowych i oślepiających świateł. Tęczy i Kitty nie udało się schować się w czasie i nie były w stanie nic zobaczyć. Travis usłyszał krzyk Bobby'ego:
- Strzelaj do niej , strzelaj ! - sam pobiegł do Kitty po drodze tworząc sobie lodowy murek. Canon w całym tym chaosie spostrzegł leżącą na ziemi Tęczę. Wtem w środku zawieruchy pojawił się Gateway. Porozrzucał on wokół siebie kilka małych portali, a te uderzały w każdy latający przedmiot. Teraz gdy dziewczyna nie miała osłony, Travis zebrał w kolejny materiał ,nieco większy i wystrzelił w jej stronę. Pocisk ugodził ją w lewą nogę, dziewczyna upadła na podłogę. Bobby szybko zamroził ręce drugiej. Kitty wróciła do siebie, jednak Tęcza nie potrafiła wstać, odruchowo złapała się za czoło, po chwili sycząc z bólu. Zaraz potem zauważyła potrzaskany talerz, tuż przed nią, na jego potłuczonych kawałkach widać było krew.
Spark
Leniwie przeglądając każdą symulację, każdy manewr i każdą ze swoich reakcji, sensory ŻUKA wykryły dziwne hałasy na korytarzu. spojrzałaś na zegar w kajucie, była 2:00, o tej godzinie rzadko kiedy trafi się jakiś pracownik na korytarzu.
Hałasy stawały się donośniejsze, w końcu ucichły, nie na długo. Za twoimi drzwiami rozległ się dźwięk skwierczenia, syczenia które skończyło się głośnym chlupnięciem.
I znów cisza. Drzwi zaczęły zmieniać swój kształt, wyglądały, jakby za chwile miały się roztopić, jednak ŻUK nie wyczuł wzrostu temperatury. Drzwi rozpłynęły się po podłodze kajuty, by po chwili przybrać humanoidalne kształty. Ta dziwna istota ( bo na pewno nie mogłaś ich już nazwać drzwiami...) spojrzała na ciebie, mrucząc pod nosem słowa :
- Chodź ze mną... nie jesteś warta służenia tym psom.
Teraz ta dziwna postać zdała ci się być znajoma.
-Proszę, wsiądź do ŻUKA... i chodź ze mną.
P.S Postaram się już odpisywać w miarę regularnie.
Gateway, Canon, Tęcza
Tak więc wkroczyliście, każdy na swój sposób zaczął atakować. Tęcza uniosła szybko jeden ze stolików, który pomknął
w stronę jednego z wrogów.
Chłopak został przygnieciony i nie był w stanie się ruszyć. Sporego zamieszania narobiła ubrana w czerwony kostium dziewczyna,rozrzucając
talerze i ostre noże i meble po całym pomieszczeniu. Bobby stworzył wokół siebie lodową osłonę, a Kitty zgrabnie unikała każdego przedmiotu. Canon niczym filmowy macho-gwiazdor wyrzucił w dziewczynę krzesło, ale po chwili pędząca szafa rozniosła je w powietrzu. Chłopak wystrzelił z ust malutki pocisk. Ten popędził i zderzył się z tą samą szafą, co wcześniej krzesło. Dziewczyna skupiła się teraz na nim obrzucając go talerzami. Canon musiał się gdzieś ukryć,
Iceman kazał mu skryć się za tarczą. Chwilę potem kolejny przeciwnik wystrzelił salwę kolorowych i oślepiających świateł. Tęczy i Kitty nie udało się schować się w czasie i nie były w stanie nic zobaczyć. Travis usłyszał krzyk Bobby'ego:
- Strzelaj do niej , strzelaj ! - sam pobiegł do Kitty po drodze tworząc sobie lodowy murek. Canon w całym tym chaosie spostrzegł leżącą na ziemi Tęczę. Wtem w środku zawieruchy pojawił się Gateway. Porozrzucał on wokół siebie kilka małych portali, a te uderzały w każdy latający przedmiot. Teraz gdy dziewczyna nie miała osłony, Travis zebrał w kolejny materiał ,nieco większy i wystrzelił w jej stronę. Pocisk ugodził ją w lewą nogę, dziewczyna upadła na podłogę. Bobby szybko zamroził ręce drugiej. Kitty wróciła do siebie, jednak Tęcza nie potrafiła wstać, odruchowo złapała się za czoło, po chwili sycząc z bólu. Zaraz potem zauważyła potrzaskany talerz, tuż przed nią, na jego potłuczonych kawałkach widać było krew.
Spark
Leniwie przeglądając każdą symulację, każdy manewr i każdą ze swoich reakcji, sensory ŻUKA wykryły dziwne hałasy na korytarzu. spojrzałaś na zegar w kajucie, była 2:00, o tej godzinie rzadko kiedy trafi się jakiś pracownik na korytarzu.
Hałasy stawały się donośniejsze, w końcu ucichły, nie na długo. Za twoimi drzwiami rozległ się dźwięk skwierczenia, syczenia które skończyło się głośnym chlupnięciem.
I znów cisza. Drzwi zaczęły zmieniać swój kształt, wyglądały, jakby za chwile miały się roztopić, jednak ŻUK nie wyczuł wzrostu temperatury. Drzwi rozpłynęły się po podłodze kajuty, by po chwili przybrać humanoidalne kształty. Ta dziwna istota ( bo na pewno nie mogłaś ich już nazwać drzwiami...) spojrzała na ciebie, mrucząc pod nosem słowa :
- Chodź ze mną... nie jesteś warta służenia tym psom.
Teraz ta dziwna postać zdała ci się być znajoma.
-Proszę, wsiądź do ŻUKA... i chodź ze mną.
"They themselves are miserable. That's why they need someone more miserable than them.Those are not human.Those are not people..."

-
- Bombardier
- Posty: 827
- Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 17:04
- Numer GG: 1074973
- Lokalizacja: Sandland
Re: [X-men]Konflikt
Spark
Artham na wezwanie istoty przystała w miejscu, po czym zaczęła intensywnie myśleć. W tym samym czasie w centrali, archiwa mutantów ponownie zaczęły się przesortowywać. O buszującej w sieci Artham, informatycy pracujący w placówce dowiedzieli się natychmiast, a blog z zapiskami emocji Artham ponownie ruszył zapisując linijka po linijce, czego była świadkiem PRZED CHWILĄ.
Nawet ŻUK przechylił głowę na bok wpatrując się w dziwne zjawisko fizyczne chemiczno.
-------------
Jeśli Artham nie wykrywa mutanta na liście służącej w placówce, zgłasza cichy alarm.
Jeśli natomiast odnajduje klienta, powoli wchodzi do ŻUK’a i udaje się za osobnikiem.
Artham na wezwanie istoty przystała w miejscu, po czym zaczęła intensywnie myśleć. W tym samym czasie w centrali, archiwa mutantów ponownie zaczęły się przesortowywać. O buszującej w sieci Artham, informatycy pracujący w placówce dowiedzieli się natychmiast, a blog z zapiskami emocji Artham ponownie ruszył zapisując linijka po linijce, czego była świadkiem PRZED CHWILĄ.
Nawet ŻUK przechylił głowę na bok wpatrując się w dziwne zjawisko fizyczne chemiczno.
-------------
Jeśli Artham nie wykrywa mutanta na liście służącej w placówce, zgłasza cichy alarm.
Jeśli natomiast odnajduje klienta, powoli wchodzi do ŻUK’a i udaje się za osobnikiem.

-
- Bosman
- Posty: 1784
- Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P
Re: [X-men]Konflikt
Tęcza
Wszystko to stało się tak nagle i szybko. Stanowczo za szybko jak dla niej. Zwykle nie brała udziału w walkach, a jeśli już coś takiego miało miejsce to na pewno nie brali w nim udziału inni mutanci. Zanim dziewczyna się obejrzała oślepiło ją jakieś światło. A potem jeszcze ten nagły ból - taki okropny i silny. Może i mogła wstać, ale na pewno nie chciała - leżąc wyłącza się z walki i nie ryzykuje ponownego oberwnia, a przynajmniej tak jej się wydawało. Dlaczego w ogóle ją to spotkało? Nie miała ani chęci, ani czasu, żeby się nad tym zastanowić. Leżała na podłodze - tak jej było wygodnie i nie zamierzała się ruszyć, mogłoby to tylko pogorszyć sytuację.
Tęcza leżała i trzymała ręce na zranionym czole (starając się lekko uciskać ranę aby zatamować nieco krwawienie), a z jej oczu ciekły już całkiem pokaźne strumienie łez.
Wszystko to stało się tak nagle i szybko. Stanowczo za szybko jak dla niej. Zwykle nie brała udziału w walkach, a jeśli już coś takiego miało miejsce to na pewno nie brali w nim udziału inni mutanci. Zanim dziewczyna się obejrzała oślepiło ją jakieś światło. A potem jeszcze ten nagły ból - taki okropny i silny. Może i mogła wstać, ale na pewno nie chciała - leżąc wyłącza się z walki i nie ryzykuje ponownego oberwnia, a przynajmniej tak jej się wydawało. Dlaczego w ogóle ją to spotkało? Nie miała ani chęci, ani czasu, żeby się nad tym zastanowić. Leżała na podłodze - tak jej było wygodnie i nie zamierzała się ruszyć, mogłoby to tylko pogorszyć sytuację.
Tęcza leżała i trzymała ręce na zranionym czole (starając się lekko uciskać ranę aby zatamować nieco krwawienie), a z jej oczu ciekły już całkiem pokaźne strumienie łez.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera

Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy

-
- Tawerniak
- Posty: 2122
- Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
- Numer GG: 5438992
- Lokalizacja: Mroczna Wieża
- Kontakt:
Re: [X-men]Konflikt
Michael "Gateway" Ulrich
Michael wytężał swe siły jak mógł i wiedział, że bez kostiumu wiele nie poradzi. W sumie nie wiedział nawet, że jest bez niego w stanie stworzyć taki rodzaj portali.
"Cóż, ta wiedza może się przydać." - pomyślał Gateway.
Zauważył, że obie dziewczyny są już w opiece X-Menów, więc postanowił dobrać się do skóry ostatniemu napastnikowi. Skierował dwa z utworzonych portali tak, aby ten odskoczył. Gdy ten to zrobi, Michael miał w planie szybko doskoczyć do niego i powalić silnym ciosem.
Michael wytężał swe siły jak mógł i wiedział, że bez kostiumu wiele nie poradzi. W sumie nie wiedział nawet, że jest bez niego w stanie stworzyć taki rodzaj portali.
"Cóż, ta wiedza może się przydać." - pomyślał Gateway.
Zauważył, że obie dziewczyny są już w opiece X-Menów, więc postanowił dobrać się do skóry ostatniemu napastnikowi. Skierował dwa z utworzonych portali tak, aby ten odskoczył. Gdy ten to zrobi, Michael miał w planie szybko doskoczyć do niego i powalić silnym ciosem.


-
- Bombardier
- Posty: 639
- Rejestracja: niedziela, 1 października 2006, 17:54
- Numer GG: 10499479
- Lokalizacja: Stalowa Wola
Re: [X-men]Konflikt
Canon
-Twardy herbatnik...- mruknął gdy dziewcze rozniosło jego pięknie rzucone krzesło na drzazgi.
Gdy ten sam mebel niczym rasowy bodyguard zebrał na siebie pocisk Travis zaklął siarczyście. Nigdy nie walczył z innym mutantem, a gdy już walczył z człowiekiem to atakował z zaskoczenia, tak że nigdy jeszcze nie spotkał się z oporem. Gdy Jeden z bratnich mutantów postawił mu lodową ścianę Canon w podzięce skinął głową po czym ustawił się za nią i przygotował się do oddania kolejnego strzału."Jak skończę osiemnastkę i przypomnę sobie jak ten gośc ma na imię to mu piwo postawię."
Nagle usłyszał polecenie "lodowego", które snadnie wypełnił. Gdy już wredna szaforzucarka leżała na ziemi, a on mógł przez kilka chwil poczuć wyższość, i jeszcze trochę nasycić swe ego. Swymi modrymi oczętami ujrzał, że to dziewicze, które wcześniej chciało zainicjować wycieczkę, leżało na podłodze i nie było widocznie w stanie położenia zmienić. "Nie jest w moim typie, ale czyń swą powinność... "
W pozycji schylonej podbiegł do niej, przykucnął przy niej i wysilając się na dowcip zapytał-Jak zdrówko?- I tu tak będzie:
Po otrzymaniu odpowiedzi twierdzącej podał jej rękę i pomógł wstać. Po czym wrócił do walki.
ew.
Gdy usłyszał niemrawą odpowiedz ułożył ją w bezpieczniejszej pozycji. Po czym wrócił do walki.
Jak nie to, to przynajmniej. Nie usłyszał odpowiedzi .Sprawdził czy oddycha i po ułożeniu jej w bezpiecznej pozycji wrócił do walki.
-Twardy herbatnik...- mruknął gdy dziewcze rozniosło jego pięknie rzucone krzesło na drzazgi.
Gdy ten sam mebel niczym rasowy bodyguard zebrał na siebie pocisk Travis zaklął siarczyście. Nigdy nie walczył z innym mutantem, a gdy już walczył z człowiekiem to atakował z zaskoczenia, tak że nigdy jeszcze nie spotkał się z oporem. Gdy Jeden z bratnich mutantów postawił mu lodową ścianę Canon w podzięce skinął głową po czym ustawił się za nią i przygotował się do oddania kolejnego strzału."Jak skończę osiemnastkę i przypomnę sobie jak ten gośc ma na imię to mu piwo postawię."
Nagle usłyszał polecenie "lodowego", które snadnie wypełnił. Gdy już wredna szaforzucarka leżała na ziemi, a on mógł przez kilka chwil poczuć wyższość, i jeszcze trochę nasycić swe ego. Swymi modrymi oczętami ujrzał, że to dziewicze, które wcześniej chciało zainicjować wycieczkę, leżało na podłodze i nie było widocznie w stanie położenia zmienić. "Nie jest w moim typie, ale czyń swą powinność... "
W pozycji schylonej podbiegł do niej, przykucnął przy niej i wysilając się na dowcip zapytał-Jak zdrówko?- I tu tak będzie:
Po otrzymaniu odpowiedzi twierdzącej podał jej rękę i pomógł wstać. Po czym wrócił do walki.
ew.
Gdy usłyszał niemrawą odpowiedz ułożył ją w bezpieczniejszej pozycji. Po czym wrócił do walki.
Jak nie to, to przynajmniej. Nie usłyszał odpowiedzi .Sprawdził czy oddycha i po ułożeniu jej w bezpiecznej pozycji wrócił do walki.

-
- Bosman
- Posty: 1784
- Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P
Re: [X-men]Konflikt
Tęcza
Ranna w głowę dziewczyna leżała na podłodze. Dłońmi tamowała płynącą z czoła krew. Nie powstrzymała jej, ale zebrała się w sobie na tyle, żeby powstrzymać łzy. Nie było to łatwe, gdyż ból rozdzierał jej czaszkę i nie wiedziała nawet dlaczego.
Ktoś podszedł i coś do niej powiedział. Nie zrozumiała treści słów. Chyba nie były dla niej istotne, ale wiedziała, że to do niej się mówi.
- Nie... Zostawcie mnie... - wymamrotała odpowiedź.
Zaraz potem poczuła, że ktoś ją przesunął. Niewiele, o jakiś metr. Nie wiedziała co się dzieje. Kto i dlaczego to zrobił, ale i tak nie miała specjalnie wyboru. W nowym miejscu była osłonięta przed latającymi talerzami i innymi obiektami kierowanymi przez napastników. Oczywiście nie wiedziała o tym.
W tej chwili myślała tylko o tym, żeby pozbyć się tego bólu. Bała się, że to zranienie może zostawić bliznę. Nie wiedziała, że na to rana była zbyt płytka a ból powodowany jest nie jej głębokością, tylko umiejscowieniem.
Ranna w głowę dziewczyna leżała na podłodze. Dłońmi tamowała płynącą z czoła krew. Nie powstrzymała jej, ale zebrała się w sobie na tyle, żeby powstrzymać łzy. Nie było to łatwe, gdyż ból rozdzierał jej czaszkę i nie wiedziała nawet dlaczego.
Ktoś podszedł i coś do niej powiedział. Nie zrozumiała treści słów. Chyba nie były dla niej istotne, ale wiedziała, że to do niej się mówi.
- Nie... Zostawcie mnie... - wymamrotała odpowiedź.
Zaraz potem poczuła, że ktoś ją przesunął. Niewiele, o jakiś metr. Nie wiedziała co się dzieje. Kto i dlaczego to zrobił, ale i tak nie miała specjalnie wyboru. W nowym miejscu była osłonięta przed latającymi talerzami i innymi obiektami kierowanymi przez napastników. Oczywiście nie wiedziała o tym.
W tej chwili myślała tylko o tym, żeby pozbyć się tego bólu. Bała się, że to zranienie może zostawić bliznę. Nie wiedziała, że na to rana była zbyt płytka a ból powodowany jest nie jej głębokością, tylko umiejscowieniem.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera

Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
