[Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu
WPYLiE: (Wszyscy Poza Yangiem Lou i Eltharondem)
Erytryn klepnął dziewczynę w łopatkę i usunął Oko Chaosu. Torosar rozgniótł je pod butem.
Po chwil moc popłynęła przez pryzmat Ziemi. Ugurth został naładowany. Z głupawym uśmieszkiem zszedł z platformy. Potem mocą został obdarowany mag Thirel.. i wreszcie Nadir... Całą trójka zapadła w sen...
- Muszą przyswoić moc... zabieramy ich stąd - stwierdził Erytryn. Torosar bazceremonialnie zgarnął Veliusa i Ugurtha, a Erytryn mentalna mocą podniósł Nadira. - Dobra, wracamy na szlak... - westchnął mistyk.
Ugurth:
Jaskinia była wielka i siedziało w niej olbrzymi zwierzę. Behemot. Ważyło co najmniej trzydzieści ton. patrzyła na przybysza obojętnie.. ale z ciekawością.
Nadir:
Ciągłe wycie... lot.. poruszanie się.. Nadir leżał na odłamku ściany, który był niesiony przez tornado. Po środku tornada był Duch Wiatru... - Walcz! - zarechotał i skierował odłamek na którym siedział Nadir na inny... jeden z wielu kawałków ściany czy podłogi, z tych unoszących się w wirze powietrza...
Velius:
Sala tronowa byłą mała i prosta. Thirel siedziała na żelaznym tronie. Przywitała przybysza uśmiechem. - Proszę, proszę... ktoś sięga po większą dawkę mocy wody... - stworzyła z wody hydrofotel, który "podciął" Veliusa, posadził go i przyciągnął do Thirel na dystans metra. - Powiedz mi więc... co zrobisz z tą mocą? Po co jej potrzebujesz.. i nie chodzi mi o twój cel... chodzi mi o konkretne wykorzystanie.. na przykład ostatni arcykapłan palnął na początek, że będzie zmywał naczynia tą mocą, bo zaskoczyło go towarzystwo bogini - westchnęła ciężko.
Yang Lou:
Dotarli wreszcie do miasta. Iseris odetchnęła głęboko. - Jesteśmy - powiedziała. Panował tu gwar. Ludzie naprawiali zniszczone podczas ataku mury, handlowali jedzeniem i bronią... życie toczyło się własnym torem - Dobra, dziś ty stawiasz żarcie i noc w zajeździe. jutro znajdziemy jakąś robotę i zaczniemy szukać twoich przyjaciół
Erytryn klepnął dziewczynę w łopatkę i usunął Oko Chaosu. Torosar rozgniótł je pod butem.
Po chwil moc popłynęła przez pryzmat Ziemi. Ugurth został naładowany. Z głupawym uśmieszkiem zszedł z platformy. Potem mocą został obdarowany mag Thirel.. i wreszcie Nadir... Całą trójka zapadła w sen...
- Muszą przyswoić moc... zabieramy ich stąd - stwierdził Erytryn. Torosar bazceremonialnie zgarnął Veliusa i Ugurtha, a Erytryn mentalna mocą podniósł Nadira. - Dobra, wracamy na szlak... - westchnął mistyk.
Ugurth:
Jaskinia była wielka i siedziało w niej olbrzymi zwierzę. Behemot. Ważyło co najmniej trzydzieści ton. patrzyła na przybysza obojętnie.. ale z ciekawością.
Nadir:
Ciągłe wycie... lot.. poruszanie się.. Nadir leżał na odłamku ściany, który był niesiony przez tornado. Po środku tornada był Duch Wiatru... - Walcz! - zarechotał i skierował odłamek na którym siedział Nadir na inny... jeden z wielu kawałków ściany czy podłogi, z tych unoszących się w wirze powietrza...
Velius:
Sala tronowa byłą mała i prosta. Thirel siedziała na żelaznym tronie. Przywitała przybysza uśmiechem. - Proszę, proszę... ktoś sięga po większą dawkę mocy wody... - stworzyła z wody hydrofotel, który "podciął" Veliusa, posadził go i przyciągnął do Thirel na dystans metra. - Powiedz mi więc... co zrobisz z tą mocą? Po co jej potrzebujesz.. i nie chodzi mi o twój cel... chodzi mi o konkretne wykorzystanie.. na przykład ostatni arcykapłan palnął na początek, że będzie zmywał naczynia tą mocą, bo zaskoczyło go towarzystwo bogini - westchnęła ciężko.
Yang Lou:
Dotarli wreszcie do miasta. Iseris odetchnęła głęboko. - Jesteśmy - powiedziała. Panował tu gwar. Ludzie naprawiali zniszczone podczas ataku mury, handlowali jedzeniem i bronią... życie toczyło się własnym torem - Dobra, dziś ty stawiasz żarcie i noc w zajeździe. jutro znajdziemy jakąś robotę i zaczniemy szukać twoich przyjaciół
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!

-
- Tawerniana Wilczyca
- Posty: 2370
- Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
- Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
- Kontakt:
Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu
Arilyn Faerith
Dziewczyna spojrzała na uśpionych towarzyszy.
- Chcesz ruszać, gdy oni śpią? To nie jest rozsądne. W tym stanie oni są bezbronni, bo nawet uciekać nie mogą, a i my nie ze wszystkim możemy dać sobie radę. Wolałabym żebyśmy gdzieś przeczekali ten czas... - powiedziała zamyślona. Spojrzała na Erytryna marszcząc przy tym czoło. Wyglądała dość pociesznie z tą niezbyt do niej pasującą powagą. Ktoś kto znał ja lepiej wiedział doskonale, że ten wyraz pojawia się na jej buzi niezwykle rzadko i słusznie zresztą. Nie pasował jej. Nie pasował do dzieciecej twarzyczki i ufnych, szczerych oczu skorych raczej do smiechu i figli...
Sama była gotowa podjąć wędrówkę, ale nie chciała narażać tych, którzy nie umieli się w tej chwili bronić. Erytryn dostrzegł przez krótką chwilę w jej oczach coś co wyglądało na delikatną nutę smutku. Ciężko było określić o co chodziło. Moze to samotność we własnym umyśle, może patrzenie na Mistyka przywoływało przykre wspomnienie, a może to tylko efekt ostatnich kilku chwil i potyczki z niegdysiejszym towarzyszem?
Dziewczyna spojrzała na uśpionych towarzyszy.
- Chcesz ruszać, gdy oni śpią? To nie jest rozsądne. W tym stanie oni są bezbronni, bo nawet uciekać nie mogą, a i my nie ze wszystkim możemy dać sobie radę. Wolałabym żebyśmy gdzieś przeczekali ten czas... - powiedziała zamyślona. Spojrzała na Erytryna marszcząc przy tym czoło. Wyglądała dość pociesznie z tą niezbyt do niej pasującą powagą. Ktoś kto znał ja lepiej wiedział doskonale, że ten wyraz pojawia się na jej buzi niezwykle rzadko i słusznie zresztą. Nie pasował jej. Nie pasował do dzieciecej twarzyczki i ufnych, szczerych oczu skorych raczej do smiechu i figli...
Sama była gotowa podjąć wędrówkę, ale nie chciała narażać tych, którzy nie umieli się w tej chwili bronić. Erytryn dostrzegł przez krótką chwilę w jej oczach coś co wyglądało na delikatną nutę smutku. Ciężko było określić o co chodziło. Moze to samotność we własnym umyśle, może patrzenie na Mistyka przywoływało przykre wspomnienie, a może to tylko efekt ostatnich kilku chwil i potyczki z niegdysiejszym towarzyszem?

-
- Kok
- Posty: 1245
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:22
- Lokalizacja: Legionowo
- Kontakt:
Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu
Velius:
Już sam widok bogini zwalił go z nóg, a co dopiero wodny fotel. Był mocno zaskoczony, nigdy nie spodziewał się, że choćby ujrzy boginię, a co dopiero z nią porozmawiać! Początkowo nie miał odwagi się odezwać, jedynie słuchał uważnie. Pytanie Thirel zaskoczyło go ogromnie. Nagle przez jego głowę przewinęło się kilkanaście możliwych wariantów odpowiedzi. Który wybrać? Który będzie najlepszy? W końcu nie chciał się zbłaźnić, to była jedyna taka okazja na rozmowę z boginią. W końcu stwierdził, że za długo się namyśla i powinien coś odpowiedzieć. Nareszcie wykrztusił z siebie:
Nie martw się, Bogini, mnie do zmywania naczyń nie ciągnie... - powiedział a na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech, ale niezbyt przesadny. Wykorzystanie mocy? Z pewnością najbardziej przydatne będzie wykorzystywanie jej w ofensywie, topiąc wrogów, gasząc piekielne ognie, czy spychając wrogów na siebie nawzajem. Ale nie można zapominać również o innych aspektach i mocach wody, o możliwości wykorzystania jej nie tylko do niszczenia, ale także do pomagania sobie. - z każdą chwilę czuł się pewniej i spokojniej, mimo, że wciąż obawiał się, że bogini go skrytykuje.
Jestem przekonany, że poradzę sobie z opanowaniem mocy, ale decyzja należy tylko do Ciebie, Bogini. Jestem pewien twojej mądrości i podporządkuję się decyzji. - powiedział oczekując na odpowiedź.
Już sam widok bogini zwalił go z nóg, a co dopiero wodny fotel. Był mocno zaskoczony, nigdy nie spodziewał się, że choćby ujrzy boginię, a co dopiero z nią porozmawiać! Początkowo nie miał odwagi się odezwać, jedynie słuchał uważnie. Pytanie Thirel zaskoczyło go ogromnie. Nagle przez jego głowę przewinęło się kilkanaście możliwych wariantów odpowiedzi. Który wybrać? Który będzie najlepszy? W końcu nie chciał się zbłaźnić, to była jedyna taka okazja na rozmowę z boginią. W końcu stwierdził, że za długo się namyśla i powinien coś odpowiedzieć. Nareszcie wykrztusił z siebie:
Nie martw się, Bogini, mnie do zmywania naczyń nie ciągnie... - powiedział a na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech, ale niezbyt przesadny. Wykorzystanie mocy? Z pewnością najbardziej przydatne będzie wykorzystywanie jej w ofensywie, topiąc wrogów, gasząc piekielne ognie, czy spychając wrogów na siebie nawzajem. Ale nie można zapominać również o innych aspektach i mocach wody, o możliwości wykorzystania jej nie tylko do niszczenia, ale także do pomagania sobie. - z każdą chwilę czuł się pewniej i spokojniej, mimo, że wciąż obawiał się, że bogini go skrytykuje.
Jestem przekonany, że poradzę sobie z opanowaniem mocy, ale decyzja należy tylko do Ciebie, Bogini. Jestem pewien twojej mądrości i podporządkuję się decyzji. - powiedział oczekując na odpowiedź.
I tak nikt tego nie czyta...

-
- Majtek
- Posty: 118
- Rejestracja: czwartek, 3 sierpnia 2006, 12:01
- Lokalizacja: wrocek
Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu
Ugurth
Nefalem nie wiedział co sie dzieje nagle zobaczył przed sobą Behemota. Rozejrzał się dookoła, był sam, zaczął się patrzeć na Behemota - kim jesteś i co ja tu robię - powiedział do bestii po czym spojrzał po sali czy w razie czego ma gdzie uciekać gdyż z tego co pamiętał Behemoty nie były bardzo szybkie. Nie było gdzie pomyślał przez chwile, stwierdził iż skoro nie ma gdzie uciekać i nie ma szans z Behemotem zdziwi go i zaskoczy. Podniósł głowę podszedł kilka kroków do bestii i zaczął się patrzeć jej prosto w oczy oczekując na jej odpowiedź.
Nefalem nie wiedział co sie dzieje nagle zobaczył przed sobą Behemota. Rozejrzał się dookoła, był sam, zaczął się patrzeć na Behemota - kim jesteś i co ja tu robię - powiedział do bestii po czym spojrzał po sali czy w razie czego ma gdzie uciekać gdyż z tego co pamiętał Behemoty nie były bardzo szybkie. Nie było gdzie pomyślał przez chwile, stwierdził iż skoro nie ma gdzie uciekać i nie ma szans z Behemotem zdziwi go i zaskoczy. Podniósł głowę podszedł kilka kroków do bestii i zaczął się patrzeć jej prosto w oczy oczekując na jej odpowiedź.

-
- Kok
- Posty: 1438
- Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
- Numer GG: 3327785
- Lokalizacja: 3city
Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu
Nadir
Drakon był zaskoczony tak nagłą zmianą stanu świadomości. Przed chwilą jeszcze zastanawiał się nad sobą oraz tym, czy nie upadnie tak nisko jak anioł, a teraz leżał na skale w środku tornada i ktoś próbował go zabić. Chyba. O śmierci nie mówił, kazał walczyć. Duch wiatru. Co jest grane??? mruknął do siebie. Oszołomiony spoglądał na żywiołaka powietrza. Czy to sen? Zbliżająca się ściana wygladała bardzo, ale to bardzo realnie. W ostatniej chwili drakon skoczył w lewo na inną platformę unikając zmiecenia przez lecącą ścianę. Do diaska...Jak walczyć z czymś co nie ma ciała? przeklął w duchu swoją popędliwość i pożądanie siły. Trzeba próbować, nie dam mu się łatwo, cokolwiek jest grane... postanowił. Teraz już zaczął działać zdecydowanie i pewnie. Skacząc z platformy na platformę unikał zderzeń jednocześnie napinając kuszę. Wymówił słowa ogłuszenia, choć nigdy nie próbował przelać mocy tej zdolności w przedmiot. Jeszcze jeden unik i posłał bełt w ducha wiatru...
Drakon był zaskoczony tak nagłą zmianą stanu świadomości. Przed chwilą jeszcze zastanawiał się nad sobą oraz tym, czy nie upadnie tak nisko jak anioł, a teraz leżał na skale w środku tornada i ktoś próbował go zabić. Chyba. O śmierci nie mówił, kazał walczyć. Duch wiatru. Co jest grane??? mruknął do siebie. Oszołomiony spoglądał na żywiołaka powietrza. Czy to sen? Zbliżająca się ściana wygladała bardzo, ale to bardzo realnie. W ostatniej chwili drakon skoczył w lewo na inną platformę unikając zmiecenia przez lecącą ścianę. Do diaska...Jak walczyć z czymś co nie ma ciała? przeklął w duchu swoją popędliwość i pożądanie siły. Trzeba próbować, nie dam mu się łatwo, cokolwiek jest grane... postanowił. Teraz już zaczął działać zdecydowanie i pewnie. Skacząc z platformy na platformę unikał zderzeń jednocześnie napinając kuszę. Wymówił słowa ogłuszenia, choć nigdy nie próbował przelać mocy tej zdolności w przedmiot. Jeszcze jeden unik i posłał bełt w ducha wiatru...
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.

-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu
Yang Lou
- Jasne - odparł tylko. Ruszył w miasto, spoglądając czy idzie za nim. Chciał kupić butelkę wina dla swojego demona i jakieś żarcie dla siebie i dla niej. Szukał miejsca możliwie najlepszego jak na jego warunki finansowe... To się jej należało.
*Wino jest najlepsze, czy lepiej żebym pił coś mocniejszego?* - spytał symbionta, wciąż nie do końca pewny jak on się odżywia. Fajnie że nie można się z nim upić... Bardzo fajnie.
Nawet drań nie wiedział jak bardzo...
Wspomnienia wypełniły na chwilę umysł szermierza. Dopiero dłoń Iseris na jego ramieniu wyrwała go z odrętwienia. Stał twarzą do jakiegoś staraganu, na który omal nie wpadł.
- Co się stało? - spytała.
- Nic, nic takiego... Po prostu się rozmarzyłem, myśląc o twojej urodzie - odparł, zmuszając się do uśmiechu i wyrzucając z umysłu resztki obrazów z przeszłości. Ruszył dalej, szukając miejsca gdzie można zjeść i się przespać. Trzeba patrzeć w przyszłość, nie przeszłość!
- Jasne - odparł tylko. Ruszył w miasto, spoglądając czy idzie za nim. Chciał kupić butelkę wina dla swojego demona i jakieś żarcie dla siebie i dla niej. Szukał miejsca możliwie najlepszego jak na jego warunki finansowe... To się jej należało.
*Wino jest najlepsze, czy lepiej żebym pił coś mocniejszego?* - spytał symbionta, wciąż nie do końca pewny jak on się odżywia. Fajnie że nie można się z nim upić... Bardzo fajnie.
Nawet drań nie wiedział jak bardzo...
Wspomnienia wypełniły na chwilę umysł szermierza. Dopiero dłoń Iseris na jego ramieniu wyrwała go z odrętwienia. Stał twarzą do jakiegoś staraganu, na który omal nie wpadł.
- Co się stało? - spytała.
- Nic, nic takiego... Po prostu się rozmarzyłem, myśląc o twojej urodzie - odparł, zmuszając się do uśmiechu i wyrzucając z umysłu resztki obrazów z przeszłości. Ruszył dalej, szukając miejsca gdzie można zjeść i się przespać. Trzeba patrzeć w przyszłość, nie przeszłość!
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.

-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu
Arilyn Faerith:
- Wynieśmy ich poza zasięg rażenia kolumny - powiedział mistyk. – Nie chcę później prowadzić bandy fanatyków – stwierdził i westchnął. – Mogą doznać uszkodzeń mózgu jeśli będą w zasięgu promieniowania energii, będąc w śpiączce – zakończył. Velius się poruszył i z płytkiego snu przeszedł w spokojny. – O temu już się udało.. albo i nie - mruknął Erytryn.
Velius:
Thirel zachichotała. – Jesteś moim sługą, zakładam wiec, że poddasz się mojej woli zawsze i wszędzie – stwierdziła. – Zobaczymy. Czas pokaże, czy jesteś godzien, czy nie- przekrzywiła lekko głowę. – Zwykle magowie i kapłani z kilkunastoletnim, lub kilkudziesięcioletnim stażem otrzymują wsparcie ode mnie- zaznaczyła. – No już, wracaj do normalnego snu, jak się obudzisz to poćwicz trochę- zakończyła. Wizja się rozmazała i Velius zasnął... czekaj na resztę
Ugurth:
Behemot zarechotał niskim basowym głosem. – Nefaaalem – powiedział. – Jestem Vren – behemot - pupilek Gai. Podejdź, nie zrobię ci krzywdy, chyba ze sam będziesz agresywny.. z reguły mam takich gości. Próbę siły traktują troszkę przesadnie i rzucają się na mnie z rykiem... jesteś tu tak jak inni – po moc ziemi, tak? – zapytał.
Nadir:
Wyszło trochę inaczej.. Nadir poczuł, że musi włożyć w to raczej... moc, która nie jest zdefiniowana... a to wymagało chwili skupienia... w tornadzie wśród latających odłamków...
Pocisk dosięgnął celu i sprawił, ze wszystko trochę zwolniło... i zaczęło spadać, ale zaraz tornado powróciło i poderwało wszystkie latające obiekty z powrotem w górę... Uderzenie istoty odpierało jej kontrolę na jakiś czas.
Yang Lou:
Iseris westchnęła głęboko i pokręciła głową. „Im mocniejsze tym, lepsze” mruknął demon-symbiont. Wkrótce znaleźli zajazd, w którym były wolne pokoje. – jeden pokój z dwoma łóżkami weź – poleciła my kobieta. – Ja zobaczę na możliwości kulinarne - dodała.
- Wynieśmy ich poza zasięg rażenia kolumny - powiedział mistyk. – Nie chcę później prowadzić bandy fanatyków – stwierdził i westchnął. – Mogą doznać uszkodzeń mózgu jeśli będą w zasięgu promieniowania energii, będąc w śpiączce – zakończył. Velius się poruszył i z płytkiego snu przeszedł w spokojny. – O temu już się udało.. albo i nie - mruknął Erytryn.
Velius:
Thirel zachichotała. – Jesteś moim sługą, zakładam wiec, że poddasz się mojej woli zawsze i wszędzie – stwierdziła. – Zobaczymy. Czas pokaże, czy jesteś godzien, czy nie- przekrzywiła lekko głowę. – Zwykle magowie i kapłani z kilkunastoletnim, lub kilkudziesięcioletnim stażem otrzymują wsparcie ode mnie- zaznaczyła. – No już, wracaj do normalnego snu, jak się obudzisz to poćwicz trochę- zakończyła. Wizja się rozmazała i Velius zasnął... czekaj na resztę
Ugurth:
Behemot zarechotał niskim basowym głosem. – Nefaaalem – powiedział. – Jestem Vren – behemot - pupilek Gai. Podejdź, nie zrobię ci krzywdy, chyba ze sam będziesz agresywny.. z reguły mam takich gości. Próbę siły traktują troszkę przesadnie i rzucają się na mnie z rykiem... jesteś tu tak jak inni – po moc ziemi, tak? – zapytał.
Nadir:
Wyszło trochę inaczej.. Nadir poczuł, że musi włożyć w to raczej... moc, która nie jest zdefiniowana... a to wymagało chwili skupienia... w tornadzie wśród latających odłamków...
Pocisk dosięgnął celu i sprawił, ze wszystko trochę zwolniło... i zaczęło spadać, ale zaraz tornado powróciło i poderwało wszystkie latające obiekty z powrotem w górę... Uderzenie istoty odpierało jej kontrolę na jakiś czas.
Yang Lou:
Iseris westchnęła głęboko i pokręciła głową. „Im mocniejsze tym, lepsze” mruknął demon-symbiont. Wkrótce znaleźli zajazd, w którym były wolne pokoje. – jeden pokój z dwoma łóżkami weź – poleciła my kobieta. – Ja zobaczę na możliwości kulinarne - dodała.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!

-
- Tawerniana Wilczyca
- Posty: 2370
- Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
- Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
- Kontakt:
Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu
Arilyn Faerith
Elfka skinęła głową.
- No dobrze - powiedziała spokojnie obracając się w stronę wyjścia.
- To idziemy - rzuciła szykując się do wyjścia na zewnątrz. Gdy jednakże usłyszała ostatnie słowa Mistyka obróciła się w jego stronę patrząc z wyrzutem i wydęła wargi w zabawnym grymasie.
- Więcej optymizmu! Na pewno mu się udało! Wszystkim się uda! - rzuciła z dziecięcą przekorą. Bardzo chciała, by im wszystkim się w 100% udało.
Dzień się niedawno zaczął, ale dla Arilyn był już wystarczająco pełen wrażeń, by elfka czuła się zmęczona. Było to widać w jej oczach. Ktoś kogo uznała za sojusznika pognał za potęgą nie patrząc na towarzyszy... I musiał zostać zabity... To ją bolało... Jeszcze to latanie wcześniej za pryzmatami i raczej skromny posiłek połączony z brakiem apetytu, który nie zdarzał się jej często już zupełnie odbierały jej siły... Tak bardzo chciała teraz pobyć w spokoju z kimś kto rozumiałby jej milczenie. Dlatego tak brakowało jej łącza z Silbern. Czas chyba najwyższy dorosnąć... Elfka bardzo tego nie chciała, bo to by oznaczało, że musiałaby patrzeć na wiele rzeczy inaczej... Poważniej i bez jej beztroskiej, optymistycznej radości. Jej wzrok prześlizgnął się po postaci Mistyka. Podświadomie upewniała się, że on nadal tu jest cały i zdrowy. Fakt, że była winna jego śmierci i ciągła tego świadomość nie poprawiały jej nastroju... Co on teraz o niej myśli?
Elfka skinęła głową.
- No dobrze - powiedziała spokojnie obracając się w stronę wyjścia.
- To idziemy - rzuciła szykując się do wyjścia na zewnątrz. Gdy jednakże usłyszała ostatnie słowa Mistyka obróciła się w jego stronę patrząc z wyrzutem i wydęła wargi w zabawnym grymasie.
- Więcej optymizmu! Na pewno mu się udało! Wszystkim się uda! - rzuciła z dziecięcą przekorą. Bardzo chciała, by im wszystkim się w 100% udało.
Dzień się niedawno zaczął, ale dla Arilyn był już wystarczająco pełen wrażeń, by elfka czuła się zmęczona. Było to widać w jej oczach. Ktoś kogo uznała za sojusznika pognał za potęgą nie patrząc na towarzyszy... I musiał zostać zabity... To ją bolało... Jeszcze to latanie wcześniej za pryzmatami i raczej skromny posiłek połączony z brakiem apetytu, który nie zdarzał się jej często już zupełnie odbierały jej siły... Tak bardzo chciała teraz pobyć w spokoju z kimś kto rozumiałby jej milczenie. Dlatego tak brakowało jej łącza z Silbern. Czas chyba najwyższy dorosnąć... Elfka bardzo tego nie chciała, bo to by oznaczało, że musiałaby patrzeć na wiele rzeczy inaczej... Poważniej i bez jej beztroskiej, optymistycznej radości. Jej wzrok prześlizgnął się po postaci Mistyka. Podświadomie upewniała się, że on nadal tu jest cały i zdrowy. Fakt, że była winna jego śmierci i ciągła tego świadomość nie poprawiały jej nastroju... Co on teraz o niej myśli?

-
- Majtek
- Posty: 118
- Rejestracja: czwartek, 3 sierpnia 2006, 12:01
- Lokalizacja: wrocek
Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu
- Bez potrzeby nie mam zamiaru cię atakować (uśmiechnął się) Tak właśnie jestem tu po moc ziemi pragnę nią władać jeśli mnie nią obdarujesz lecz z tego co sądzę pewnie nie dostanę jej za darmo więc co mam zrobić, może dostarczyć ci jakąś przekąskę z wrogów Gai. - zaczął iść w stronę Behemota długimi odważnymi krokami by w jakiś sposób wzbudzić w "pupilku" przychylne jemu zainteresowanie.

-
- Kok
- Posty: 1438
- Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
- Numer GG: 3327785
- Lokalizacja: 3city
Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu
Nadir
Tajemnicza moc włożona w atak przyprawiła go o gęsią skórkę. To było... Dziwne... Zamyślił się nad tym i niemal został strącony kolejną platformą. Skoczył w dół w ostaniej chwili i znalazł się niżej niż duch. To był problem, bo nie mógł atakować kuszą. Miał nadzieję, że duch nie widząc go także będzie miał taki problem. Nic bardziej mylnego. Kolejne odłamki leciały w stronę drakona. Wykonując coraz to bardziej ryzykowne uniki i odskoki pomału odzyskiwał wysokość. Gdy w końcu dostrzegł ducha skoncentrował się i wypuścił strzałę. Teraz miał plan, był przygotowany na osłabnięcie tornada i chwilowy oddech. Gdy tylko pocisk sięgnął żywiołaka ruszył do przodu na złamanie karku by znaleźć się na tej samej platformie co on. Po drodze zamienił kuszę na miecz. Zobaczymy co zrobisz, gdy będę blisko mruknął do siebie szykując się do poprawienia potężnym zamaszystym ciosem. Miał nadzieję, że i w mieczu uda mu się odkryć to "coś".
Tajemnicza moc włożona w atak przyprawiła go o gęsią skórkę. To było... Dziwne... Zamyślił się nad tym i niemal został strącony kolejną platformą. Skoczył w dół w ostaniej chwili i znalazł się niżej niż duch. To był problem, bo nie mógł atakować kuszą. Miał nadzieję, że duch nie widząc go także będzie miał taki problem. Nic bardziej mylnego. Kolejne odłamki leciały w stronę drakona. Wykonując coraz to bardziej ryzykowne uniki i odskoki pomału odzyskiwał wysokość. Gdy w końcu dostrzegł ducha skoncentrował się i wypuścił strzałę. Teraz miał plan, był przygotowany na osłabnięcie tornada i chwilowy oddech. Gdy tylko pocisk sięgnął żywiołaka ruszył do przodu na złamanie karku by znaleźć się na tej samej platformie co on. Po drodze zamienił kuszę na miecz. Zobaczymy co zrobisz, gdy będę blisko mruknął do siebie szykując się do poprawienia potężnym zamaszystym ciosem. Miał nadzieję, że i w mieczu uda mu się odkryć to "coś".
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.

-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu
Yang Lou
Wyszczerzył zęby sam do siebie. Błyskawicznie przepłynął z nastroju w nastrój, i wolał się nie zastanawiać dlaczego. Zawsze kiedy się zastanawiał, wracał poprzedni nastrój.
Wszedł do środka i uśmiechają się wesoło spytał właściciela:
- Znajdzie się może u ciebie pokój z dwoma łóżkami? Oby tak; wtedy będziesz miał okazję co nieco zarobić - szermierz zabrzęczał wesoło wydobytym skądś mieszkiem z miedzią. Podrzucił go, złapał w locie i spojrzał na mężczyznę wyczekująco.
To może okazać się ciekawe, jeden pokój... On na początku myślał raczej że ona zdecyduje się na dwa oddzielne pokoje. Drożej, ale bardziej intymnie, a to w końcu nie ona płaciła. A może właśnie dlatego wolała żeby było taniej, bo głupio jej było że ktoś płaci za nią?
Potrząsnął głową. Czy to naprawdę możliwe, że jeszcze wczoraj łaziłem po piekle?
*Możliwe...* - syknął symbiont.
Wyszczerzył zęby sam do siebie. Błyskawicznie przepłynął z nastroju w nastrój, i wolał się nie zastanawiać dlaczego. Zawsze kiedy się zastanawiał, wracał poprzedni nastrój.
Wszedł do środka i uśmiechają się wesoło spytał właściciela:
- Znajdzie się może u ciebie pokój z dwoma łóżkami? Oby tak; wtedy będziesz miał okazję co nieco zarobić - szermierz zabrzęczał wesoło wydobytym skądś mieszkiem z miedzią. Podrzucił go, złapał w locie i spojrzał na mężczyznę wyczekująco.
To może okazać się ciekawe, jeden pokój... On na początku myślał raczej że ona zdecyduje się na dwa oddzielne pokoje. Drożej, ale bardziej intymnie, a to w końcu nie ona płaciła. A może właśnie dlatego wolała żeby było taniej, bo głupio jej było że ktoś płaci za nią?
Potrząsnął głową. Czy to naprawdę możliwe, że jeszcze wczoraj łaziłem po piekle?
*Możliwe...* - syknął symbiont.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.

-
- Tawerniana Wilczyca
- Posty: 2370
- Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
- Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
- Kontakt:
Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu
Arilyn Faerith
Mistyk odłożył Nadira i otrzepał się. Odnalazł spojrzenie Arilyn padajace na niego.
- Cos nie tak? - zapytał.
Elfka odwróciła spojrzenie przyłapana na goracym uczynku. Mistyk miał wrazenie, ze zaraz splonie, ale nie... Udalo jej sie tego uniknac.
- Zmeczona jestem... - mruknęła tylko polprawde.
- Tylko tyle? - Erytryn powoli zdjal maske i zwrocil ku elfce zatroskane oczy.
Dziewczyna spuscila spojrzenie. Przez chwile podziwiala okolice swoich butow, by w koncu przeczaco pokrecic glowa.
Erytyn porozumiewawczo spojrzał na Toprosara.
- Popilnuje - mruknal nieumarly. Mistyk polozyl dlon na plecach elfce i wyprowadzil ja z sali.
- Cos nie tak? - zapytal. - Moge ci jakos pomoc? -
Elfka przez chwile sie w ogole nie odzywala ani nie poruszala. Drgnela i objela Mistyka za szyje wciaz nie odzywajac sie ani slowem.
Erytryn rowneiz je objal i przytulil swoj policzek do jej policzka. Rowniez milczal. Jesli elfka chciala cos powiedziec, zapewne to zrobi.
Arilyn przez dlugi czas milczala. W koncu cichutko zapytala prawie przelykajac lzy. Udalo jej sie powstrzymac placz.
- Dlaczego do tego doszlo? - koniecznosc zabicia aniola odswiezyla wydarzenia z poprzedniego dnia... Wciaz bolesne. Mistyk nie wiedzial do czego sie odwoluje, wiec nie odpowiedzial natychmiast.
- Nie mozesz siebie obwiniac za glupote innych...- stwierdzil spokojnie.
Elfka przycisnela dlon do miejsca na ciele Erytryna gdzie wczoraj tkwil jej rapier zadajac mu smiertelna rane. Skulila sie zadrzala i mistyk poczul jak po jego szyi splywaja jej lzy. Juz nic nie powiedziala.
Westchnął cieżko.
- Eltharondowi chodziło o to, byś siebie obwiniała i czuła ból i cierpienie. Poddajac sie temu sprawiasz, ze on wygrywa. To nie twoja wina, dzialalas zgodnie z wola przezycia i logika. Tamten zdrajca wszyskto popsul - powiedzial Mistyk, gladzac ja po wlosach.
Elfka pociagnela nosem i mocniej wtulila sie w Mistyka. Wczoraj spełnił się największy koszmar... Jej koszmar i koszmar Silbern... Według obu elfek zabić kogoś bliskiego to najstraszliwsza rzecz jaka można zrobić... Dlatego Arilyn tak to teraz przeżywała.
- Dopadniemy go - powiedzial Mistyk gladzac ja po wlosach. Mial w sercu sporo zlosci, ale sprawnie utrzymywal ja w cieniu, nie dopuszczajac do glosu.
Elfka zacisnela zeby i znow pociagnela nosem. Erytryn poczul jak spiela sie w sobie by powstrzymac placz. W koncu troche sie uspokoila ale byl to bardzo chwiejny spokoj. Nie puscila Erytryna.
Ten dalej gladzil ja po wlosach. Musial dac jej czas...
W końcu po wielu dlugich minutach odetchnęła głęboko i jej chwyt nieco osłabł. Chyba się uspokoiła. Miała mocno zaczerwienione oczy i wilgotne policzki. Co jakiś czas jeszcze pociągała nosem, ale była znacznie spokojniejsza. Raczej nie groził kolejny atak płaczu.
Erytryn przysiadl na kamieniu i posadzil sobie elfke na kolanach.
- Lepiej sie czujesz? - zapytal.
- Troszeczke - baknela po chwili. Potarla piekace oczy.
Mistyk przytulil wiec elfke.
- Jak sie uspokoisz do konca, to tam wrocimy. Pasuje? - zapytal nieco zywszym tonem.
Elfka sie nie opierala. Skinela powoli glowa przecierajac wciaz oczy
- Mhm... Pasuje - baknela w odpowiedzi.
Siedzieli wiec az elfka nie doszła do siebie, by pozniej powrocic do Torosara.
Arilyn jak nakrecona ciagle pocierala oczy. Piekly ja i pochlanialy wiekszosc jej uwagi. Co za duzo to niezdrowo a przekroczyla limit lez na ten tydzien chyba czterdziestokrotnie...
Mistyk odłożył Nadira i otrzepał się. Odnalazł spojrzenie Arilyn padajace na niego.
- Cos nie tak? - zapytał.
Elfka odwróciła spojrzenie przyłapana na goracym uczynku. Mistyk miał wrazenie, ze zaraz splonie, ale nie... Udalo jej sie tego uniknac.
- Zmeczona jestem... - mruknęła tylko polprawde.
- Tylko tyle? - Erytryn powoli zdjal maske i zwrocil ku elfce zatroskane oczy.
Dziewczyna spuscila spojrzenie. Przez chwile podziwiala okolice swoich butow, by w koncu przeczaco pokrecic glowa.
Erytyn porozumiewawczo spojrzał na Toprosara.
- Popilnuje - mruknal nieumarly. Mistyk polozyl dlon na plecach elfce i wyprowadzil ja z sali.
- Cos nie tak? - zapytal. - Moge ci jakos pomoc? -
Elfka przez chwile sie w ogole nie odzywala ani nie poruszala. Drgnela i objela Mistyka za szyje wciaz nie odzywajac sie ani slowem.
Erytryn rowneiz je objal i przytulil swoj policzek do jej policzka. Rowniez milczal. Jesli elfka chciala cos powiedziec, zapewne to zrobi.
Arilyn przez dlugi czas milczala. W koncu cichutko zapytala prawie przelykajac lzy. Udalo jej sie powstrzymac placz.
- Dlaczego do tego doszlo? - koniecznosc zabicia aniola odswiezyla wydarzenia z poprzedniego dnia... Wciaz bolesne. Mistyk nie wiedzial do czego sie odwoluje, wiec nie odpowiedzial natychmiast.
- Nie mozesz siebie obwiniac za glupote innych...- stwierdzil spokojnie.
Elfka przycisnela dlon do miejsca na ciele Erytryna gdzie wczoraj tkwil jej rapier zadajac mu smiertelna rane. Skulila sie zadrzala i mistyk poczul jak po jego szyi splywaja jej lzy. Juz nic nie powiedziala.
Westchnął cieżko.
- Eltharondowi chodziło o to, byś siebie obwiniała i czuła ból i cierpienie. Poddajac sie temu sprawiasz, ze on wygrywa. To nie twoja wina, dzialalas zgodnie z wola przezycia i logika. Tamten zdrajca wszyskto popsul - powiedzial Mistyk, gladzac ja po wlosach.
Elfka pociagnela nosem i mocniej wtulila sie w Mistyka. Wczoraj spełnił się największy koszmar... Jej koszmar i koszmar Silbern... Według obu elfek zabić kogoś bliskiego to najstraszliwsza rzecz jaka można zrobić... Dlatego Arilyn tak to teraz przeżywała.
- Dopadniemy go - powiedzial Mistyk gladzac ja po wlosach. Mial w sercu sporo zlosci, ale sprawnie utrzymywal ja w cieniu, nie dopuszczajac do glosu.
Elfka zacisnela zeby i znow pociagnela nosem. Erytryn poczul jak spiela sie w sobie by powstrzymac placz. W koncu troche sie uspokoila ale byl to bardzo chwiejny spokoj. Nie puscila Erytryna.
Ten dalej gladzil ja po wlosach. Musial dac jej czas...
W końcu po wielu dlugich minutach odetchnęła głęboko i jej chwyt nieco osłabł. Chyba się uspokoiła. Miała mocno zaczerwienione oczy i wilgotne policzki. Co jakiś czas jeszcze pociągała nosem, ale była znacznie spokojniejsza. Raczej nie groził kolejny atak płaczu.
Erytryn przysiadl na kamieniu i posadzil sobie elfke na kolanach.
- Lepiej sie czujesz? - zapytal.
- Troszeczke - baknela po chwili. Potarla piekace oczy.
Mistyk przytulil wiec elfke.
- Jak sie uspokoisz do konca, to tam wrocimy. Pasuje? - zapytal nieco zywszym tonem.
Elfka sie nie opierala. Skinela powoli glowa przecierajac wciaz oczy
- Mhm... Pasuje - baknela w odpowiedzi.
Siedzieli wiec az elfka nie doszła do siebie, by pozniej powrocic do Torosara.
Arilyn jak nakrecona ciagle pocierala oczy. Piekly ja i pochlanialy wiekszosc jej uwagi. Co za duzo to niezdrowo a przekroczyla limit lez na ten tydzien chyba czterdziestokrotnie...

-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu
Ugurth:
Behemot zarechotał. -[i Zbędne... ale mamy podobny sposób myślenia [/i]- stwierdził. - No to zobaczymy co z tego będzie - dodał i uniósł łapy. Ugurth poczuł jak jego ciało napełnia się mocą... i sen rozmazał się...
Nadir:
Źywiołak schwycił nadgarstek drakona. - Nieźle, ale nie wystarczająco do...- nie skończył. Drakon zionął mu ogniem prosto w twarz. Gdy tylko istoty osłabł Nadir wyrwał dłoń z uścisku i pchnął prosto w pierś żywiołaka, zabijając go na miejscu. Wszystkie odłamki pospadały w dół z łoskotem. Miecz nadira zaczął świecić jasnym światłem, które powoli wpełzło na rękę i dostało się do krwi... zaczęło krążyć żyłami... sen rozmazał się.
WPYLiE:
Cała trójka "śpiochów" obudziła się gwałtownie. Poczuli się inaczej...
Mistyk się uśmiechnął. - Udało się wszystkim - powiedział. - Możemy wracać do głównego zadania - dodał zadowolony.
Ugurth: S +10 TF i ZW +5 ; modyfikator MP i MM +1 ; dodatkowa zdolność: szczelina ((20 MP)cios w ziemie wywołuje otwarcie szczeliny do głębi ziemi. Długość szczeliny wynosi d 40 m i ma szerokość 4m w najszerszym miejscu), Sejsmiczna Fala ((15MP)uderzenie młotem w ziemie wywołuje wstrząs odrzucający wszystko w pobliżu rzucającego) ; 100% odporności na moc ziemi ; absorbcja mocy ziemi (25%)
Velius: W +10 S i TF +5 ; Modyfikator HP i TRF +1 ; dodatkowa zdolność: Przypływ ((20MP)zwiększa objętość wody dwukrotnie. działa na pojemniki do 500 litrów), Wodna pieść ((5MP +1MP/3sek) tworzy z wody potężna pieść, którą mag może zmieść wrogów, lub osłaniać sprzymierzeńców... lub kogoś podsadzić. Wymaga obecności co najmniej 200 litrów wody. Ilość wody wpływa na długość ramienia w pieści), Bariera ciśnieniowa ((40MP, 40 sek. trwania, 2 sek. rzucania)wymaga obecności co najmniej 3 litrów wody. Tworzy wokół celu barierę z szybko poruszającej się wody. Wszelkie zaklęcia i pociski wysłane w cel są osłabiane o 66%) ; 100% odporność na wodę ; absorbcja mocy wody (10%) dwukrotnie zwiększona ilość leczonych magia wody HP.
Nadir: ZW +20 :modyfikator unk -2 ; dodatkowa zdolność: szarża progresywna ((10MP+5 za każda kolejna szarżę, wymaga 2 sek. skupienia przed pierwszym rzuceniem) szarża odpychająca cel o polowe dystansu pokonanego przez rzucającego od momentu rzucenia zaklęcia. Prędkość rzucającego zwiększa się o 1 000% na czas trwania zaklęcia. Można powtórzyć od razu po rzuceniu. Grawitacja przestaje obowiązywać na czas trwania zaklęcia (rzucający unosi się w powietrzu), a zaklęcie może zostać powtórzone wielokrotnie, aż do spadku odległości miedzy rzucającym a celem poniżej 1m) ; ciecie wichru ((6MP)tworzy kopie oręża zrobiona z mocy wiatru, która rzucający ciska i kieruje na czas 15 sek.)
Yang Lou:
- Owszem. Życzycie sobie pokój wraz ze śniadaniem jutro? - zapytał barman. Iseris skinęła twierdząco głową, patrząc na Yanga. - To będzie użyteczne - stwierdziła. Zamrugała oczyma. - Tak w ogóle, jak wyglądają ci twoi towarzysze? - zapytała.
Eltharond:
"kondukt" okazał się być po prostu strumieniem pomarańczowej energii, szumiącym i wirującym na kształt rzeki. Rozlegały się co jakiś czas trzaski energii, gdy potężne zwały mocy przelewały się wytyczonym poprzez losowy dobór kanałem. - To tu - warknął Furion. - Wystarczy wejść... pokieruję nas we właściwe miejsce - stwierdził. - Oczekuje sygnału na rozpoczęcie panie - zwrócił się do Eltharonda.
Behemot zarechotał. -[i Zbędne... ale mamy podobny sposób myślenia [/i]- stwierdził. - No to zobaczymy co z tego będzie - dodał i uniósł łapy. Ugurth poczuł jak jego ciało napełnia się mocą... i sen rozmazał się...
Nadir:
Źywiołak schwycił nadgarstek drakona. - Nieźle, ale nie wystarczająco do...- nie skończył. Drakon zionął mu ogniem prosto w twarz. Gdy tylko istoty osłabł Nadir wyrwał dłoń z uścisku i pchnął prosto w pierś żywiołaka, zabijając go na miejscu. Wszystkie odłamki pospadały w dół z łoskotem. Miecz nadira zaczął świecić jasnym światłem, które powoli wpełzło na rękę i dostało się do krwi... zaczęło krążyć żyłami... sen rozmazał się.
WPYLiE:
Cała trójka "śpiochów" obudziła się gwałtownie. Poczuli się inaczej...
Mistyk się uśmiechnął. - Udało się wszystkim - powiedział. - Możemy wracać do głównego zadania - dodał zadowolony.
Ugurth: S +10 TF i ZW +5 ; modyfikator MP i MM +1 ; dodatkowa zdolność: szczelina ((20 MP)cios w ziemie wywołuje otwarcie szczeliny do głębi ziemi. Długość szczeliny wynosi d 40 m i ma szerokość 4m w najszerszym miejscu), Sejsmiczna Fala ((15MP)uderzenie młotem w ziemie wywołuje wstrząs odrzucający wszystko w pobliżu rzucającego) ; 100% odporności na moc ziemi ; absorbcja mocy ziemi (25%)
Velius: W +10 S i TF +5 ; Modyfikator HP i TRF +1 ; dodatkowa zdolność: Przypływ ((20MP)zwiększa objętość wody dwukrotnie. działa na pojemniki do 500 litrów), Wodna pieść ((5MP +1MP/3sek) tworzy z wody potężna pieść, którą mag może zmieść wrogów, lub osłaniać sprzymierzeńców... lub kogoś podsadzić. Wymaga obecności co najmniej 200 litrów wody. Ilość wody wpływa na długość ramienia w pieści), Bariera ciśnieniowa ((40MP, 40 sek. trwania, 2 sek. rzucania)wymaga obecności co najmniej 3 litrów wody. Tworzy wokół celu barierę z szybko poruszającej się wody. Wszelkie zaklęcia i pociski wysłane w cel są osłabiane o 66%) ; 100% odporność na wodę ; absorbcja mocy wody (10%) dwukrotnie zwiększona ilość leczonych magia wody HP.
Nadir: ZW +20 :modyfikator unk -2 ; dodatkowa zdolność: szarża progresywna ((10MP+5 za każda kolejna szarżę, wymaga 2 sek. skupienia przed pierwszym rzuceniem) szarża odpychająca cel o polowe dystansu pokonanego przez rzucającego od momentu rzucenia zaklęcia. Prędkość rzucającego zwiększa się o 1 000% na czas trwania zaklęcia. Można powtórzyć od razu po rzuceniu. Grawitacja przestaje obowiązywać na czas trwania zaklęcia (rzucający unosi się w powietrzu), a zaklęcie może zostać powtórzone wielokrotnie, aż do spadku odległości miedzy rzucającym a celem poniżej 1m) ; ciecie wichru ((6MP)tworzy kopie oręża zrobiona z mocy wiatru, która rzucający ciska i kieruje na czas 15 sek.)
Yang Lou:
- Owszem. Życzycie sobie pokój wraz ze śniadaniem jutro? - zapytał barman. Iseris skinęła twierdząco głową, patrząc na Yanga. - To będzie użyteczne - stwierdziła. Zamrugała oczyma. - Tak w ogóle, jak wyglądają ci twoi towarzysze? - zapytała.
Eltharond:
"kondukt" okazał się być po prostu strumieniem pomarańczowej energii, szumiącym i wirującym na kształt rzeki. Rozlegały się co jakiś czas trzaski energii, gdy potężne zwały mocy przelewały się wytyczonym poprzez losowy dobór kanałem. - To tu - warknął Furion. - Wystarczy wejść... pokieruję nas we właściwe miejsce - stwierdził. - Oczekuje sygnału na rozpoczęcie panie - zwrócił się do Eltharonda.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!

-
- Tawerniana Wilczyca
- Posty: 2370
- Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
- Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
- Kontakt:
Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu
Arilyn Faerith
Dziewczynie wyraźnie ulżyło, że wszystkim się udało. Część napięcia z niej opadła. Odetchnęła. Przetarła oczy zmęczonym ruchem po czym opuściła ręce. Znów je po chwili uniosła chcąc ponownie przetrzeć oczy... tak bardzo ją już jednak piekły, że ze złością poprawiła hełm na głowie i narzuciła nań kaptur. Może teraz już nie będzie trzeć oczu?
- Dobra. To idziemy dalej. Teraz jesteśmy silniejsi - elfka odruchowo traktowała grupę jako jeden organizm. Miało to swoje zalety. Potrafiła na bieżąco myśleć o potrzebach każdego z członków grupy. Ale wadą był fakt, że w razie jakiegoś nieprzewidzianego wypadku mocno przeżywała utratę towarzysza. Ostatnio miała z tym sporo doświadczeń... Rozstała się z jedną kapłanką, dawno nie widziała S'Vin Vaeier i pewnego nefalema, Hektor nie przeżył treningów w Darkkeep, zabitych zostało kilku jej towarzyszy z sali treningowej, w twierdzy zostawiła Kola i Linath, brak łączności z Silbern no i oczywiście kilka ostatnich dni i wypadki im towarzyszące... Elfka obiecała sobie, że po wykonaniu roboty upomni się o dłuszy urlop... Zrobi sobie wakacje... Moć w końcu poleniuchować na słońcu to jest to... Koniecznie wyciągnie też gdzies Mistyka, by nie gnił w bibliotece, no i Kol i Linath będą mieć więcej przestrzeni do zabawy... Ciekawe swoją drogą jak Silbern radzi sobie z jej zwierzakami...
Ruch sprawił, że kaptur opuścił swoje miejsce, a elfka była tak zamyślona, że tego nie zarejestrowała. Dało się zauważyć, że myślami krąży gdzieś bardzo daleko.
Dziewczynie wyraźnie ulżyło, że wszystkim się udało. Część napięcia z niej opadła. Odetchnęła. Przetarła oczy zmęczonym ruchem po czym opuściła ręce. Znów je po chwili uniosła chcąc ponownie przetrzeć oczy... tak bardzo ją już jednak piekły, że ze złością poprawiła hełm na głowie i narzuciła nań kaptur. Może teraz już nie będzie trzeć oczu?
- Dobra. To idziemy dalej. Teraz jesteśmy silniejsi - elfka odruchowo traktowała grupę jako jeden organizm. Miało to swoje zalety. Potrafiła na bieżąco myśleć o potrzebach każdego z członków grupy. Ale wadą był fakt, że w razie jakiegoś nieprzewidzianego wypadku mocno przeżywała utratę towarzysza. Ostatnio miała z tym sporo doświadczeń... Rozstała się z jedną kapłanką, dawno nie widziała S'Vin Vaeier i pewnego nefalema, Hektor nie przeżył treningów w Darkkeep, zabitych zostało kilku jej towarzyszy z sali treningowej, w twierdzy zostawiła Kola i Linath, brak łączności z Silbern no i oczywiście kilka ostatnich dni i wypadki im towarzyszące... Elfka obiecała sobie, że po wykonaniu roboty upomni się o dłuszy urlop... Zrobi sobie wakacje... Moć w końcu poleniuchować na słońcu to jest to... Koniecznie wyciągnie też gdzies Mistyka, by nie gnił w bibliotece, no i Kol i Linath będą mieć więcej przestrzeni do zabawy... Ciekawe swoją drogą jak Silbern radzi sobie z jej zwierzakami...
Ruch sprawił, że kaptur opuścił swoje miejsce, a elfka była tak zamyślona, że tego nie zarejestrowała. Dało się zauważyć, że myślami krąży gdzieś bardzo daleko.

-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu
Yang Lou
- A do śniadania podaj butelkę najmocniejszego i najtańszego alkoholu, jaki się znajdzie na składzie - dodał szermierz. Kurczę, mieć takiego demona to prawie jak być w ciąży... Trzeba troszczyć się o potrzeby kolejnej istoty, która siedzi gdzieś tam w środku ciebie. Śmieszne.
Jak wyglądają? Obawiał się nieco tego pytania... Ale na szczęście, pamiętał dokładnie wygląd choć jednej osoby.
Ponieważ nigdy nie zapomniał wyglądu żadnej rudej kobiety. Od dawna... Do wczoraj. Teraz już nie musiał ich pamiętać. Teraz miał tą, której obraz chciał zatrzymać w pamięci na zawsze, tuż koło siebie.
- Większości nie pamiętam zbyt dokładnie... Znałem ich krótko, i rozdzieliłem się z nimi próbując uratować ich przed przymusową wizytą w piekle. Ale dowodziła nimi - nami - jakaś młodziutka kobieta, ruda, krótkie włosy, grzywka opadająca na oczy. Z łatwością ją rozpoznam, kiedy ją zauważę. Z pozostałymi może nie być tak łatwo... To znaczy, na pewno był tam jakiś anioł i nefalem, ale wcale nie jestem pewien czy domyślę się, to że to akurat ci... Szczególnie nefalemy wszystkie dla mnie wyglądają podobnie - odpowiedział na pytanie Iseris. - Teraz warto by coś zjeść, bo już zdążyłem zgłodnieć... Poproszę coś dużego i jadalnego, a do tego butelkę gorzałki - popatrzył na Iseris, czekając aż ta złoży swoje zamówienie.
- A do śniadania podaj butelkę najmocniejszego i najtańszego alkoholu, jaki się znajdzie na składzie - dodał szermierz. Kurczę, mieć takiego demona to prawie jak być w ciąży... Trzeba troszczyć się o potrzeby kolejnej istoty, która siedzi gdzieś tam w środku ciebie. Śmieszne.
Jak wyglądają? Obawiał się nieco tego pytania... Ale na szczęście, pamiętał dokładnie wygląd choć jednej osoby.
Ponieważ nigdy nie zapomniał wyglądu żadnej rudej kobiety. Od dawna... Do wczoraj. Teraz już nie musiał ich pamiętać. Teraz miał tą, której obraz chciał zatrzymać w pamięci na zawsze, tuż koło siebie.
- Większości nie pamiętam zbyt dokładnie... Znałem ich krótko, i rozdzieliłem się z nimi próbując uratować ich przed przymusową wizytą w piekle. Ale dowodziła nimi - nami - jakaś młodziutka kobieta, ruda, krótkie włosy, grzywka opadająca na oczy. Z łatwością ją rozpoznam, kiedy ją zauważę. Z pozostałymi może nie być tak łatwo... To znaczy, na pewno był tam jakiś anioł i nefalem, ale wcale nie jestem pewien czy domyślę się, to że to akurat ci... Szczególnie nefalemy wszystkie dla mnie wyglądają podobnie - odpowiedział na pytanie Iseris. - Teraz warto by coś zjeść, bo już zdążyłem zgłodnieć... Poproszę coś dużego i jadalnego, a do tego butelkę gorzałki - popatrzył na Iseris, czekając aż ta złoży swoje zamówienie.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.

-
- Kok
- Posty: 1245
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:22
- Lokalizacja: Legionowo
- Kontakt:
Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu
Velius:
Wybudził się ze snu pierwszy. Spojrzał najpierw na trójkę która ich pilnowała, następnie na dwóch którzy właśnie się budzili. *Ciekawe, o czym oni śnili, może też spotkali boginie swoich żywiołów?* - pomyślał patrząc na Ugurtha i Nadira. Wstał powoli otrzepując się z piachu i kurzu. Mam nadzieję, że nie chrapałem? - powiedział uśmiechając się. To gdzie teraz? - zapytał.
Wybudził się ze snu pierwszy. Spojrzał najpierw na trójkę która ich pilnowała, następnie na dwóch którzy właśnie się budzili. *Ciekawe, o czym oni śnili, może też spotkali boginie swoich żywiołów?* - pomyślał patrząc na Ugurtha i Nadira. Wstał powoli otrzepując się z piachu i kurzu. Mam nadzieję, że nie chrapałem? - powiedział uśmiechając się. To gdzie teraz? - zapytał.
I tak nikt tego nie czyta...

-
- Majtek
- Posty: 118
- Rejestracja: czwartek, 3 sierpnia 2006, 12:01
- Lokalizacja: wrocek
Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu
wstał drugi a raczej sie zerwał podszedł do pierwszego lepszego głazu i uderzył w niego młotem z całej siły tak iż głaz sie rozsypał - uf już nie śpię ludzie widziałem najdziwniejszego Behemota na świecie nie uwierzycie ani nie chciał walczyć ani nie chciał abym dla niego walczył a tera najdziwniejsze chciał tylko pogadać- wyczeszczył oczy i spojrzał jeszcze raz na kamień by upewnić sie że nie śpi.
