Tak więc Minsc zawsze odpadał, gdyż był jednym z najmniej interesujących wojowników w grze, a nie chciało mi się przez niego tracić doświadczenia, byle tylko wyleźć na powierzchnię. Imoen to postać zawsze brana z sentymentu, by móc w Trąbalu wymienić ją na Sarevoka bez łez. Yoshimo to jedyny porządny złodziej w grze i, mimo monstrualnej ilości expa za jego serce w świątyni Ilmatera, najmniej opłacalna inwestycja w całej grze (Ze względu na przeklęty geas, oczywiście). Suma sumarum, większość postaci "do nabycia w prologu" nie jest przepuszczana do dalszego etapu castingu na rolę w DW (Drużynie wymiataczy). Wyjątkiem jest Jaheira, jedna z najbardziej niedocenianych postaci w grze. Słowo daję; genialna, mocna, ze względu na cechy i klasę wojownika bardzo wytrzymała i nietykalna na poziomie wręcz astralnym, jesli tylko dobrze się nią pokieruje.
Idąc dalej, mamy do czynienia z Aerie- słabiuteńką postacią, która natychmiastowo ginie od rzuconego przez siebie czaru. Jej jedyną zaletą mechaniczną jest szata Vecny sprawiająca, że może rzucać czary leczące, ale... To za mało. Ponadto uważam, że magowie w BG 2 nie mają racji bytu.
Idąc za tym tropen wykluczam także Edwina. Owszem, magiem jest genialnym ze względu na ten przeklęty sznurek na szyi, ale to ciągle za mało, aby mógł przeżyć, no i by kosztem jego obecności w drużynie tracić starannie ciućkane expy. Nalia to porażka- jej złodziejskie umiejętności wcale nie stawiają jej przed Edwinem.
Gdy człowiek wróci jeszcze do faktu, że w grze nie ma ani jednego mnicha i, co gorsza, żadnego porządnego złodzieja... No bo Yoshimo już wykluczony. Zostają jeszcze Nalia i Imoen (Które nie mogą awansować w klasie złodzieja, więc wiele mi z nich nie przyjdzie) no i Jan Jansen... Postać boska fabularnie lecz, powiedzmy sobie szczerze, nie będąca żadną rewelacją. Stać na nią tylko drużynę mającą za cel dojście do Podmroku, nie dalej.
Co do Haer'dalisa, to jest to postać ciekawa, niezbyt potężna, trudna do zdobycia i taka... Hmm... Taka, jaką powinien być bard, po prostu! Nic wspaniałego, ale da sobie radę w drużynie, nie zginie specjalnie szybko i będzie pełnił rolę wspomagającą. Konieczny do gry w drużynie wojowników i postaci skupionych na walce, a czasami mam wrażenie, że tylko taką opłaca się prowadzić.
Valygar na początku zdolny jest zrobić coś magom, potem nie zaczyna się niczym sczególnym wyróżniać. Anomen to najlepszy kapłan w grze, zwłaszcza po pasowaniu na rycerza- a, aa! Niech mi tu nie podnoszą głosu wielbiciele Viconii. Mimo opiewanej odporności na magię drowki jest ona przeraźliwie słaba i mało wytrzymała- a Anomen ma pięć poziomów wojownika, niby na gobliny, a odczuwa się kolosalną różnicę! Jego podłą stronę fabularną da się jeszcze jakoś wytrzymać.
Keldorn to postać iście potężna, jednak czasami mnie trudno oderwać go od rodziny (Z tego samego powodu, dla którego nigdy nie zabijam Drizzta), natomiast Korgan to szalej na toporze- moim zdaniem piekielny, najlepszy wojownik w grze (Prócz Sarevoka, rzecz jasna). Obaj są naprawdę wartościowymi kompanami, co oczywiście nie przeszkadza im żreć się na okrągło. Postacią wiecznie niedoceniamą jest Cernd, który jest naprawdę potężną postacią- wielkim, CZYSTYM druidem, który może podczas walki zmieniać się w wilkołaka repompensując sobie małą ilość HP, nie warto jednak zabierać go ze sobą z zamiarem dotarcia dalej, niż do końca BG 2 (W dodatku już nie jest taki wybitny).
Biorąc pod uwagę wszystkie za i przeciw od strony mechanicznej, najczęściej gram drużyną złożoną z Jaheiry/ Anomena, Korgana/ Keldorna , Haer'dalisa oraz głównej postaci, mogącej być kensai lub mnichem. Może się to wydawać szaleństwem i ograniczeniem, jednak grając w tym składzie bardzo szybko doszłam do niebotycznych poziomów i zdolna byłam naprawdę wiele osiągnąć. A patrząc na grę od strony fabularnej? Oczywiście Jan, Edwin, główna postać jako mężczyzna bard, Viconia, Aerie i Haer'dalis
![Wink ;-)](./images/smilies/icon_wink.gif)