[warhammmer] Huang&Ardel Od początku...

-
- Mat
- Posty: 440
- Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 10:58
- Numer GG: 0
Re: [warhammmer] Huang&Ardel Od początku...
-Nazywają mnie Artegor Gryffin. Wieźmin z cechu gryfa. Wybaczcie panowie, mój wygląd, ale druid który mnie tak urządził podczas mutacji, nie miał widac poczucia estetyki. -Rzekł uśmiechając się pogodnie. W uśmiechu tym, nie było żadnych ukrytych podtekstów bądź zamierzeń. Usmiech, miał byc pogodny, dobry i powitalny. Podszedł do Paladyna z odmalowaną pokorą na twarzy. Chciał odmalowac taka pokorę, na jaka tylko było go stac.
Durny świrze... gdybyś przynajmniej zamiast trzech bicepsów, miał choc połobę mózgu... może cos by z tego pojął - Pomyślał Artegor i uklęknał przed obłędnym rycerzykiem.
-Bardzo prosze o wybaczenie szlachetny Odo von Flick... Ja... chciałem powiedzec, że niezmiernie mi przykro, że zmuszony jestem to życia w tak nędzny i plugawy sposób... Proszę cię pokornie, o radę. Proszę, abyś powiedział mi o bogach, którzy kilka dni temu, uratowali mnie prtzed niechybną śmiercią. Tamto wydarzenie, odmieniło moje życie.... ja... wiem, że nie jestem tego godny... ale chciałbym wstąpic do kościoła i życ w zgodzie z Ulrykiem.... - Artegor jąkał się. Chciał, aby zabrzmiało to, jak wielka skrucha przepełniona żalem. Nie ciekaw był, czy ta maskarada sie uda. Z jednej strony, miał nadzieję, że nie. Nie musiałby męczyc się z tym wariatem w udwanej pokorze. Z drugiej strony, może dałoby się, coś wytłumaczyc paladynowi i pokazac, że wiedźmini, mają w sobie tę ludzką cząstkę.
Durny świrze... gdybyś przynajmniej zamiast trzech bicepsów, miał choc połobę mózgu... może cos by z tego pojął - Pomyślał Artegor i uklęknał przed obłędnym rycerzykiem.
-Bardzo prosze o wybaczenie szlachetny Odo von Flick... Ja... chciałem powiedzec, że niezmiernie mi przykro, że zmuszony jestem to życia w tak nędzny i plugawy sposób... Proszę cię pokornie, o radę. Proszę, abyś powiedział mi o bogach, którzy kilka dni temu, uratowali mnie prtzed niechybną śmiercią. Tamto wydarzenie, odmieniło moje życie.... ja... wiem, że nie jestem tego godny... ale chciałbym wstąpic do kościoła i życ w zgodzie z Ulrykiem.... - Artegor jąkał się. Chciał, aby zabrzmiało to, jak wielka skrucha przepełniona żalem. Nie ciekaw był, czy ta maskarada sie uda. Z jednej strony, miał nadzieję, że nie. Nie musiałby męczyc się z tym wariatem w udwanej pokorze. Z drugiej strony, może dałoby się, coś wytłumaczyc paladynowi i pokazac, że wiedźmini, mają w sobie tę ludzką cząstkę.
Rób swoje! rób swoje! A szczęście będzie twoje!
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!
Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!
Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.

-
- Kok
- Posty: 1015
- Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 20:32
- Numer GG: 8570942
- Lokalizacja: Shadar Logoth
Re: [warhammmer] Huang&Ardel Od początku...
-Ty?! Do kościoła Ulryka? - paladyn zaśmiał się, ale po chili umilkł i zaczerwienił się na twarzy. - W sumie każdy może wyznawać bogów... A moim zadaniem jest również nauka... Dobrze. Po całej akcji ze smokiem mogę pomóc ci się nawrócić. O ile bluźnić nie będziesz po drodze.
Myśliwi skończyli się śmiać.
-Chodźmy już - powiedział Klin. - Później porozmawiacie o bogach, pokorze i dziewicach. Teraz musimy zająć się niebezpieczeństwem zwanym jaszczurzą poczwarą.
Godryk i Klin ruszyli przeciskając się między ludzmi. Paladyn szybko ruszył za nimi, ty również. Po kilkunastu minutach wędrówki przez miasto dotarliście do bramy. Pod bramą prócz 2 strażników leżało kilkunastu żebraków błagając przaechodzących o chleb, pieniądze, wodę, wódkę - cokolwiek. Myśliwi przeszli obok nawet nie patrząc, ale paladyn pochylił się i podał jednemu własny bukłak z wodą, a reszcie rzucił kilkanaście pensów.
Na granicy lasu myśliwi zatrzymali się. Godryk wskazał drogę.
-Ta droga przez las prowadzi do jednej z napadiętych wiosek. Prawdopodobnie będzie tam jeszcze kilku ludzi. Porozmawiamy z nimi. Lub też pójdziemy drogą okrążającą las - pokazał drogę na prawo - i dojdziemy do wioski spalonej. Tam nie ma nikogo, prócz, jak słyszeliśmy, kilku goblinów czy też orków. Nasz paladyn zna język tych istot więc i z nimi będzie można pomówić.
Myśliwi skończyli się śmiać.
-Chodźmy już - powiedział Klin. - Później porozmawiacie o bogach, pokorze i dziewicach. Teraz musimy zająć się niebezpieczeństwem zwanym jaszczurzą poczwarą.
Godryk i Klin ruszyli przeciskając się między ludzmi. Paladyn szybko ruszył za nimi, ty również. Po kilkunastu minutach wędrówki przez miasto dotarliście do bramy. Pod bramą prócz 2 strażników leżało kilkunastu żebraków błagając przaechodzących o chleb, pieniądze, wodę, wódkę - cokolwiek. Myśliwi przeszli obok nawet nie patrząc, ale paladyn pochylił się i podał jednemu własny bukłak z wodą, a reszcie rzucił kilkanaście pensów.
Na granicy lasu myśliwi zatrzymali się. Godryk wskazał drogę.
-Ta droga przez las prowadzi do jednej z napadiętych wiosek. Prawdopodobnie będzie tam jeszcze kilku ludzi. Porozmawiamy z nimi. Lub też pójdziemy drogą okrążającą las - pokazał drogę na prawo - i dojdziemy do wioski spalonej. Tam nie ma nikogo, prócz, jak słyszeliśmy, kilku goblinów czy też orków. Nasz paladyn zna język tych istot więc i z nimi będzie można pomówić.

-
- Mat
- Posty: 440
- Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 10:58
- Numer GG: 0
Re: [warhammmer] Huang&Ardel Od początku...
Wiedźmin spojrzał na paladyna z nieudawanym zdumieniem.
-Nauczył sie pan języja tych stworzeń? Słyszałem że jest niezwykle trudny i dziwaczny... Ale ale panu pewnie nie sprawił on trudności... - cóż... - Pomyślał - Trudny i dziwaczny tenjęzykjest, więc bardzo i do paladyna pasuje...
-Tak sobie myślę... że może dałoby się sprawę ze smokiem rozwiązac pokojowo. Smoki to tak naprawdę stworzenia z natury dobre... Nawet uważają nas.... was ludzi za straszliwe kreatrury, których nalezy się bac... Zazwyczaj nie atakują wiosek i miast jeśli nie wyrządza sie im krzywdy. Raz na jakis czas zjedzą krowę... Smok duże bydle i jeśc musi.
No chyba, że dotknęło go szaleństwo.... - Rzekł wiedźmin nie zwarzając na mine paladyna. Patrzył na nia jednak. Wiedział, że paladyn nieusłucha i nie będzie chciał tego zrozumiec... Wiedźmin uznał jednak że musi spróbowac. Mimo iż dostanie mniejsze pieniądze jesli smoka nie zabije.
-Nauczył sie pan języja tych stworzeń? Słyszałem że jest niezwykle trudny i dziwaczny... Ale ale panu pewnie nie sprawił on trudności... - cóż... - Pomyślał - Trudny i dziwaczny tenjęzykjest, więc bardzo i do paladyna pasuje...
-Tak sobie myślę... że może dałoby się sprawę ze smokiem rozwiązac pokojowo. Smoki to tak naprawdę stworzenia z natury dobre... Nawet uważają nas.... was ludzi za straszliwe kreatrury, których nalezy się bac... Zazwyczaj nie atakują wiosek i miast jeśli nie wyrządza sie im krzywdy. Raz na jakis czas zjedzą krowę... Smok duże bydle i jeśc musi.
No chyba, że dotknęło go szaleństwo.... - Rzekł wiedźmin nie zwarzając na mine paladyna. Patrzył na nia jednak. Wiedział, że paladyn nieusłucha i nie będzie chciał tego zrozumiec... Wiedźmin uznał jednak że musi spróbowac. Mimo iż dostanie mniejsze pieniądze jesli smoka nie zabije.
Rób swoje! rób swoje! A szczęście będzie twoje!
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!
Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!
Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.

-
- Kok
- Posty: 1015
- Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 20:32
- Numer GG: 8570942
- Lokalizacja: Shadar Logoth
Re: [warhammmer] Huang&Ardel Od początku...
-Tak uczyłem się. W czasie niewoli u nich... I jest bardzo prosty, jeśli zależy od niego twoje życie... - paladyn zamilkł, jakby cofnął się do świata z tamtych wspomnień. - Ale nic... Pokojowo? Chaos pokojem? - wściekłość zwierzęca wykrzywiła rysy paladyna. Po chwili znów wygładził twarz. - Można spróbować. Ty w końcu wiele wiesz o tych bestiach. Ja jeszcze nie miałem styczności ze smokiem...
-Zamknij się świętoszku! - przerwał mu myśliwy. - Zabijemy bydle i dostaniemy kasę! W którą stronę się udamy?!
-Ty zamilknij porywczy chłopcze - głos paladyna ciął jak zimny lód północy. - Panie Artegorze... W którą stronę pragniesz się udać? I czy chcesz zabrać ze sobą te porywcze dzieciaki?
Myśliwi zamilkli pełni zdziwienia
-Zamknij się świętoszku! - przerwał mu myśliwy. - Zabijemy bydle i dostaniemy kasę! W którą stronę się udamy?!
-Ty zamilknij porywczy chłopcze - głos paladyna ciął jak zimny lód północy. - Panie Artegorze... W którą stronę pragniesz się udać? I czy chcesz zabrać ze sobą te porywcze dzieciaki?
Myśliwi zamilkli pełni zdziwienia

-
- Mat
- Posty: 440
- Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 10:58
- Numer GG: 0
Re: [warhammmer] Huang&Ardel Od początku...
Wiedźmina zadziwiła chęc współpracy Paladyna.Może jednak mamy szansę... Pomyślał i zwrócił się do myśliwego
-Smok nie jest bydlęciem drogi panie. Wy, ludzie, zwykliście nazywac tak każde stworzenie, które nie umie mówic w jakimkolwiek języku. Wyjasnię ci więc, że mając rozwidlony język, nie da się artykułowac. A jesli mi nie wierzycie, to użyczę miecza, abyś mógł się o tym przekonac na własnej skórze. -Rozejrzał się po obecnych, kontrolując wzrok paladyna. - Smok to istota wysoce inteligentna i mi, nie wolno go zabic, chyba że będzie zagrażac mojemu życiu, bądź waszemu. Oczywiście z wyjątkiem kiedy to wy z premedytacją zmusicie go do ataku. Wtedy, nie ruszę nawet palcem aby wam pomóc. Może zawołam do smoka, aby zaniechał ataku, ale wątpie, żeby usłuchał. Mam nadzieję że się zrozumieliście. Szanowny pan paladyn, ma swój kościół i wiarę. Ja mam kodeks. A teraz idziemy do wioski, w której są ludzie. Wolę najpierw zdobyc informacje od nich. Później ewentualnie zajrzymy do orków i goblinów.
-Smok nie jest bydlęciem drogi panie. Wy, ludzie, zwykliście nazywac tak każde stworzenie, które nie umie mówic w jakimkolwiek języku. Wyjasnię ci więc, że mając rozwidlony język, nie da się artykułowac. A jesli mi nie wierzycie, to użyczę miecza, abyś mógł się o tym przekonac na własnej skórze. -Rozejrzał się po obecnych, kontrolując wzrok paladyna. - Smok to istota wysoce inteligentna i mi, nie wolno go zabic, chyba że będzie zagrażac mojemu życiu, bądź waszemu. Oczywiście z wyjątkiem kiedy to wy z premedytacją zmusicie go do ataku. Wtedy, nie ruszę nawet palcem aby wam pomóc. Może zawołam do smoka, aby zaniechał ataku, ale wątpie, żeby usłuchał. Mam nadzieję że się zrozumieliście. Szanowny pan paladyn, ma swój kościół i wiarę. Ja mam kodeks. A teraz idziemy do wioski, w której są ludzie. Wolę najpierw zdobyc informacje od nich. Później ewentualnie zajrzymy do orków i goblinów.
Rób swoje! rób swoje! A szczęście będzie twoje!
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!
Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!
Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.

-
- Kok
- Posty: 1015
- Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 20:32
- Numer GG: 8570942
- Lokalizacja: Shadar Logoth
Re: [warhammmer] Huang&Ardel Od początku...
Myśliwy rzucił głupią uwagę:
-Chcesz sobie rozciąć język? - gdy ujrzał twoją minę umilkł. Paladyn milczał, a jego twarz wyrażała uznanie dla ciebie.
Paladyn odezwał się po twych słowach:
-Kodeks? Dobrze dowiedzieć się paru nowych rzeczy o... hmmm ludziach. Chodźmy więc.
*******************
Doszliście do wioski, gdzie było całkiem pusto. Dzieci nie bawiły się, ludzie nie rozmawiali. Jeden z domów był zburzony, jakby uderzony czymś ciężkim. Zero spalenizny. Paladyn szepnął:
-Ulryku daj mi wiarę i siłę...
myśliwi milczeli z wielkimi oczyma. W wielu miejscach była krew. Rozbryźnięta. Weszliście do środka i słyszeliście jedynie głuchy głos wiatru, który szemrał w pustych chatach.
-Chcesz sobie rozciąć język? - gdy ujrzał twoją minę umilkł. Paladyn milczał, a jego twarz wyrażała uznanie dla ciebie.
Paladyn odezwał się po twych słowach:
-Kodeks? Dobrze dowiedzieć się paru nowych rzeczy o... hmmm ludziach. Chodźmy więc.
*******************
Doszliście do wioski, gdzie było całkiem pusto. Dzieci nie bawiły się, ludzie nie rozmawiali. Jeden z domów był zburzony, jakby uderzony czymś ciężkim. Zero spalenizny. Paladyn szepnął:
-Ulryku daj mi wiarę i siłę...
myśliwi milczeli z wielkimi oczyma. W wielu miejscach była krew. Rozbryźnięta. Weszliście do środka i słyszeliście jedynie głuchy głos wiatru, który szemrał w pustych chatach.

-
- Mat
- Posty: 440
- Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 10:58
- Numer GG: 0
Re: [warhammmer] Huang&Ardel Od początku...
-I mnie także... - Powiedział wiedźmin słysząc słowa paladyna. - ... bo nie mogę w to uwierzyc.... - Artegor wszedł w środek wioski i rożejrzał się beznamiętnie. - Nie pozostaje nam nic innego jak tylko zinterpretowac ślady. Panowie... - zwrócił się do myśliwych - Wy chyba się na tym znacie najlepiej. - Po tych słowach, sam zaczął zwracac uwagę na ślady. Na rodzaj zniszczeń, na wgłębienie śladów, na kształt śladów.... to pozwoliłoby określic z jak dużym i z jakim smokiem mają doczynienia.
Rób swoje! rób swoje! A szczęście będzie twoje!
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!
Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!
Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.

-
- Kok
- Posty: 1015
- Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 20:32
- Numer GG: 8570942
- Lokalizacja: Shadar Logoth
Re: [warhammmer] Huang&Ardel Od początku...
NIahniahniahniahniah... Ardel wraca na Tawernę! Mam nadzieję, że drogi Qinie się nie obraziłeś przez czas niebytu mojego
Myśliwi zabrali się do roboty od razu. Sprawdzali każdą najmniejszą rysę. Ty także. Ślady pazurów były wiodoczne na poburzonych domach. Niewielkie. Ale sprawiały wrażenie, jakby stwór był bardzo szybki lub też jakby było kilka bestii. Znalazłeś ciało w jednej ze zniszczonych chat. Głowa trzymała się tylko na jednym ścięgnie i jedna ręka była do połowy obgryziona do kości. Widać było ślady spiczastych zębów. Paladyn jedyne co potrafił zrobić, to uklęknął na środku pobojowiska i zaczął modlić się do Ulryka o zbawienie biednych dusz. Odkryłeś ślad krwi, jakie pozostawiają po sobie ciągnięte ciała.
Powiadomiłeś o tym myśliwych, paladyna nie miałeś siły ruszyć i wyrwać z modlitwy i ruszyłeś po cichu za śladem. Prowadził on do człowieka, który leżał na ziemi i płakał nad stosem ciał. Wokół przygotowane były gałęzie do stosu pogrzebowego. Masakryczny widok pokrwawionych ciał przeraził cię tak bardzo, że zatrzymałeś się w miejscu i nie potrafiłeś wydobyć z siebie słowa. Myśliwych też najwyraźnikej to zszokowało, bo stali tylko z szeroko otwartymi ustami patrząc się tępo w przód...
Myśliwi zabrali się do roboty od razu. Sprawdzali każdą najmniejszą rysę. Ty także. Ślady pazurów były wiodoczne na poburzonych domach. Niewielkie. Ale sprawiały wrażenie, jakby stwór był bardzo szybki lub też jakby było kilka bestii. Znalazłeś ciało w jednej ze zniszczonych chat. Głowa trzymała się tylko na jednym ścięgnie i jedna ręka była do połowy obgryziona do kości. Widać było ślady spiczastych zębów. Paladyn jedyne co potrafił zrobić, to uklęknął na środku pobojowiska i zaczął modlić się do Ulryka o zbawienie biednych dusz. Odkryłeś ślad krwi, jakie pozostawiają po sobie ciągnięte ciała.
Powiadomiłeś o tym myśliwych, paladyna nie miałeś siły ruszyć i wyrwać z modlitwy i ruszyłeś po cichu za śladem. Prowadził on do człowieka, który leżał na ziemi i płakał nad stosem ciał. Wokół przygotowane były gałęzie do stosu pogrzebowego. Masakryczny widok pokrwawionych ciał przeraził cię tak bardzo, że zatrzymałeś się w miejscu i nie potrafiłeś wydobyć z siebie słowa. Myśliwych też najwyraźnikej to zszokowało, bo stali tylko z szeroko otwartymi ustami patrząc się tępo w przód...

-
- Mat
- Posty: 440
- Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 10:58
- Numer GG: 0
Re: [warhammmer] Huang&Ardel Od początku...
Eeeee... o_O.... dobra. To było juz całe eony temu! Jak się nazywała moja postać?! hhmm... Artegor Gryffin. Wiedźmin. Ok zobaczymy.
Wiedźmin jakis czas stał oszołomiony. Po dłużeszej chwili otrząsnął się. Widział już zbyt dużo trupów żeby to zrobiło na nim wrażenie długowymiarowe. Podszedł do człowieka płaczącego nad ciałami.
-Dobry człowieku... czy to sprawka smoka? - zapytał beznamiętnie. Zastanawiał się jak to możliwe, że smok dokonał takiej rzezi. Musiał mieć przecież jakiś powód... lub oszalał.... Wiedźmin mógł jedynie spekulować, lecz teraz postanowił skierować swe myślenie na sposoby walki ze smokiem.
Wiedźmin jakis czas stał oszołomiony. Po dłużeszej chwili otrząsnął się. Widział już zbyt dużo trupów żeby to zrobiło na nim wrażenie długowymiarowe. Podszedł do człowieka płaczącego nad ciałami.
-Dobry człowieku... czy to sprawka smoka? - zapytał beznamiętnie. Zastanawiał się jak to możliwe, że smok dokonał takiej rzezi. Musiał mieć przecież jakiś powód... lub oszalał.... Wiedźmin mógł jedynie spekulować, lecz teraz postanowił skierować swe myślenie na sposoby walki ze smokiem.
Rób swoje! rób swoje! A szczęście będzie twoje!
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!
Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!
Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.

-
- Kok
- Posty: 1015
- Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 20:32
- Numer GG: 8570942
- Lokalizacja: Shadar Logoth
Re: [warhammmer] Huang&Ardel Od początku...
Człowiek odwrócił się błyskawicznie z nożem w ręku i strachem w oczach. Gdy zobaczył, że jesteś człowiekiem uspokoił się. Lecz gdy zobaczył twoją twarz znów się naprężył.
-Smok? - człowiek był w szoku. Ręce mu się trzęsły, a z oczu ciekły łzy niemożliwe do opanowania. - Wiele latających bestii. Pazury szpony i krew... Tak krew... - wskazał na trupy. - A to moja rodzina... znajomi... przyjaciele! Dlaczego! Ja przeżyłem? Tylko ja?! Zabij mnie potworze! - wycelował palec w ciebie. - Dlaczego? Miedziane w słońcu błyski i karmazynowe plamy! Szaleniec? Nie oszalałem... Oni są martwi! To trupy! Zabite przez nie... - człowiek ukrył twarz w dłoniach i zaczął szlochać.
Poczułeś, że ktoś dotyka twojego ramienia. Paladyn.
-Zostaw go w spokoju... Pozwól mu odpocząć... Widać, że to zbłąkana dusza... O krok od szaleństwa.
-Smok? - człowiek był w szoku. Ręce mu się trzęsły, a z oczu ciekły łzy niemożliwe do opanowania. - Wiele latających bestii. Pazury szpony i krew... Tak krew... - wskazał na trupy. - A to moja rodzina... znajomi... przyjaciele! Dlaczego! Ja przeżyłem? Tylko ja?! Zabij mnie potworze! - wycelował palec w ciebie. - Dlaczego? Miedziane w słońcu błyski i karmazynowe plamy! Szaleniec? Nie oszalałem... Oni są martwi! To trupy! Zabite przez nie... - człowiek ukrył twarz w dłoniach i zaczął szlochać.
Poczułeś, że ktoś dotyka twojego ramienia. Paladyn.
-Zostaw go w spokoju... Pozwól mu odpocząć... Widać, że to zbłąkana dusza... O krok od szaleństwa.

-
- Mat
- Posty: 440
- Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 10:58
- Numer GG: 0
Re: [warhammmer] Huang&Ardel Od początku...
-On już oszalał. Nie dziwię mu się z resztą. - stwierdził wiedźmin, nawet nie odwracając się do paladyna. Patrzył swoimi straszliwymi i obojętnymi oczyma na biedaka, którego całe życie legło w gruzach. Nie żeby było mu go żal. Ten człowiek prawdopodobnie nie okazałby mu nigdy wdzięczności. Bałby sie go. Nazwał go potworem. Artegor zaczął zastanawiać się nad tym, jak życie ze wspaniałego daru może stać się przekleństwem. Czyms marnym i żałosnym. Człowiek błagał go o śmierć. Może i spełniłby jego proźbę, gdyby wolno mu było zabijac ludzi. Przeszedł obok niego za myśliwymi.
-To chyba jednak nie smok... Miedziane błyski i karmazynowe plamy.... krew... i co jeszcze? Miedziane błyski... może to brązowe łuski tych gadów? Słońce odbite w łuskach... - zamyślił się. Zawsze wolał kombninować nad sposobami walki po ówczesnym wykombinowaniu z czym ma walczyć.
-Latawce... może mantikory... tyle że one rzadko kiedy same atakują ludzi. Nie prowadzi sie tu może wycinki lasów, czy jakichś prac niszczących elementy naturalne? To mogło sprowokować bestie.
-To chyba jednak nie smok... Miedziane błyski i karmazynowe plamy.... krew... i co jeszcze? Miedziane błyski... może to brązowe łuski tych gadów? Słońce odbite w łuskach... - zamyślił się. Zawsze wolał kombninować nad sposobami walki po ówczesnym wykombinowaniu z czym ma walczyć.
-Latawce... może mantikory... tyle że one rzadko kiedy same atakują ludzi. Nie prowadzi sie tu może wycinki lasów, czy jakichś prac niszczących elementy naturalne? To mogło sprowokować bestie.
Rób swoje! rób swoje! A szczęście będzie twoje!
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!
Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!
Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.

-
- Kok
- Posty: 1015
- Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 20:32
- Numer GG: 8570942
- Lokalizacja: Shadar Logoth
Re: [warhammmer] Huang&Ardel Od początku...
-Nie smok? Mi wygląda na robotę jakiejś wielkiej okrutnej bestii... - stwierdził paladyn. - Ale skoro tak mówisz. W końcu jesteś profesjonalistą.
Myśliwi zaśmiali się głupawo.
-Co zrobimy z tym człowiekiem? - spytał Godryk.
-Słyszałem, że miedziane łuski mają wiwerny - wtrącił drugi myśliwy.
Pomyślałeś, że owszem. Lekko pomarańczowe w miedź wchodzące. Ale mantikory wciąż w głowie ci siedziały.
-Wiwerny? Porżnęło cię? - brat prawie krzyknął. Widać, że kochali się kłócić. - Wiwerny to czarne latające bestie co kwasem plują!
Rycerz palnął się opancerzoną rękawicą w hełm.
-Zamknijcie jadaczki, cholerni kretyni! - zamilkli. - Co zatem zrobimy drogi Artegorze?
Szalony człowiek rzucił się do dołu z krzykiem:
-Niech mój duch uleci wraz z tobą ukochana! - i gdy wylądował na stosie ciał podpalił go i wbił sobie nóż w serce. Umarł z cichym jękiem.
Ubrania z krwi dosyć szybko zajęły się ogniem i w górę wzleciał śmierdzący palonym mięsem, czarny dym.
Myśliwi zaśmiali się głupawo.
-Co zrobimy z tym człowiekiem? - spytał Godryk.
-Słyszałem, że miedziane łuski mają wiwerny - wtrącił drugi myśliwy.
Pomyślałeś, że owszem. Lekko pomarańczowe w miedź wchodzące. Ale mantikory wciąż w głowie ci siedziały.
-Wiwerny? Porżnęło cię? - brat prawie krzyknął. Widać, że kochali się kłócić. - Wiwerny to czarne latające bestie co kwasem plują!
Rycerz palnął się opancerzoną rękawicą w hełm.
-Zamknijcie jadaczki, cholerni kretyni! - zamilkli. - Co zatem zrobimy drogi Artegorze?
Szalony człowiek rzucił się do dołu z krzykiem:
-Niech mój duch uleci wraz z tobą ukochana! - i gdy wylądował na stosie ciał podpalił go i wbił sobie nóż w serce. Umarł z cichym jękiem.
Ubrania z krwi dosyć szybko zajęły się ogniem i w górę wzleciał śmierdzący palonym mięsem, czarny dym.

-
- Mat
- Posty: 440
- Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 10:58
- Numer GG: 0
Re: [warhammmer] Huang&Ardel Od początku...
-Jeśli chcesz, to zmów za niego modlitwę. - stwierdził wiedźmin i poszedł dalej w strone myśliwych.
-Doprawdy szkoda... - rzekł zerkając na stos trupów - ... Może dowiedzielibyśmy się więcej. Tak... wiwerny mają zazwyczaj miedziane łuski. Ale raczej rzadko atakują w grupie a ten człowiek mówił że bestii było sporo... jesli dobrze zrozumiałem... - zamyślił się na chwilę - Ale równie dobrze mogły to być majaki. Ludziom w szoku miesza się w głowie... - Artegor poprawił miecz na plecach, tak aby można go było szybko wyciągnąć. - Chodźmy dalej. Już nikomu to nie pomożemy... kasy nie będzie.
-Doprawdy szkoda... - rzekł zerkając na stos trupów - ... Może dowiedzielibyśmy się więcej. Tak... wiwerny mają zazwyczaj miedziane łuski. Ale raczej rzadko atakują w grupie a ten człowiek mówił że bestii było sporo... jesli dobrze zrozumiałem... - zamyślił się na chwilę - Ale równie dobrze mogły to być majaki. Ludziom w szoku miesza się w głowie... - Artegor poprawił miecz na plecach, tak aby można go było szybko wyciągnąć. - Chodźmy dalej. Już nikomu to nie pomożemy... kasy nie będzie.
Rób swoje! rób swoje! A szczęście będzie twoje!
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!
Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!
Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.

-
- Kok
- Posty: 1015
- Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 20:32
- Numer GG: 8570942
- Lokalizacja: Shadar Logoth
Re: [warhammmer] Huang&Ardel Od początku...
-Ulryku daj mu spotkać się z jego kobietą... - uczynił w powietrzu prosty gest i zamknął na chwilę oczy. Usta poruszały się w bezgłośnej modlitwie.
Myśliwi i paladyn poszli w milczeniu za tobą.
Przeszliście przez wioskę raz jeszcze i rycerz spytał:
-To teraz w stronę istot Chaosu się udamy, czy też poszukamy śladów w lesie?
Myśliwi już zaczęli obszukiwać okolicę wokół wioski, lecz po chwili wrócili i stwierdzili, że nie znaleźli nic co nie jest tropem ludzi czy też zwykłych leśnych zwierząt. Jest jeszcze krew przy wyrąbanych drzewach i stosie sągów.
-Drwal, którego nie zabiło walące się drzewo... - Klin zaczął chichotać
Myśliwi i paladyn poszli w milczeniu za tobą.
Przeszliście przez wioskę raz jeszcze i rycerz spytał:
-To teraz w stronę istot Chaosu się udamy, czy też poszukamy śladów w lesie?
Myśliwi już zaczęli obszukiwać okolicę wokół wioski, lecz po chwili wrócili i stwierdzili, że nie znaleźli nic co nie jest tropem ludzi czy też zwykłych leśnych zwierząt. Jest jeszcze krew przy wyrąbanych drzewach i stosie sągów.
-Drwal, którego nie zabiło walące się drzewo... - Klin zaczął chichotać

-
- Mat
- Posty: 440
- Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 10:58
- Numer GG: 0
Re: [warhammmer] Huang&Ardel Od początku...
-Nie drzewo więc co? - myślał wiedźmin. Nie zrozumiał chyba żartu mysliwych. On rzadko sie z nich śmiał.
-A więc co go zabiło? Było ciężkie? Były ślady walki? Bo jesli tylko walnął się siekierką albo ktoś go pchnął sztyletem to nie nasza działka. - mówił patrząc w niebo
-Radziłbym zająć się szukaniem stwora jak najprędzej. Ustaleniem co to tak właściwie jest, też bym nie pogardził. Na każdego potworka, inna sie znajdzie fiolka - wskazał na swój pas z miksturami. Nie usmiechnał się nawet do tego powiedzenia. Mistrzowie w jego cechu zbytnio tym powiedzonkiem brylowali. Poza tym, rym nie był zbyt udany.
-Cholera... przydałoby się narobić więcej eliksirów. - rzekł i zaczął rozgladac sie za ziołami. Zazwyczaj rosły w lasach. Może sie poszczęści.
-Dobrze... jesli tu nic juz nie znajdziemy, to chodźmy do tej spalonej wioski gdzie ponoć sa gobliny i orki. Może cos od nich wyciągniemy...
-A więc co go zabiło? Było ciężkie? Były ślady walki? Bo jesli tylko walnął się siekierką albo ktoś go pchnął sztyletem to nie nasza działka. - mówił patrząc w niebo
-Radziłbym zająć się szukaniem stwora jak najprędzej. Ustaleniem co to tak właściwie jest, też bym nie pogardził. Na każdego potworka, inna sie znajdzie fiolka - wskazał na swój pas z miksturami. Nie usmiechnał się nawet do tego powiedzenia. Mistrzowie w jego cechu zbytnio tym powiedzonkiem brylowali. Poza tym, rym nie był zbyt udany.
-Cholera... przydałoby się narobić więcej eliksirów. - rzekł i zaczął rozgladac sie za ziołami. Zazwyczaj rosły w lasach. Może sie poszczęści.
-Dobrze... jesli tu nic juz nie znajdziemy, to chodźmy do tej spalonej wioski gdzie ponoć sa gobliny i orki. Może cos od nich wyciągniemy...
Rób swoje! rób swoje! A szczęście będzie twoje!
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!
Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!
Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.

-
- Kok
- Posty: 1015
- Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 20:32
- Numer GG: 8570942
- Lokalizacja: Shadar Logoth
Re: [warhammmer] Huang&Ardel Od początku...
-Coś mu łeb urwało - spoważnieli natychmiast. - Siekiera leżała koło niego. Głowy nie było. Śladów walki też nie. Wyglądało jakby uciekał.
Zacząłeś szukać ziół. Znalazłeś coś, z czego eliksir do wyostrzania zmysłów mógłbyś stworzyć. Zebrałeś i starannie ułożyłeś w specjalnej sakieweczce.
Szukaliście dalej, lecz nie znaleźliście nic.
Odo odezwał się:
-Więc do wioski plugawców udać się musimy... Może nam się poszczęści, lecz poluźnijcie broń w pochwach, naszykujcie strzały. Idziemy.
Ruszyliście. Szliście przez może dwie godzinki. Słońce było już w 3/4 swojej dziennej drogi. Nagle ujrzeliście przed sobą, jakieś 300 metrów, szary dym.
-Więc jak to zrobimy geniusze? - spytał Godryk. - Idziemy jak bohaterowie, czy zakradniemy się, ocenimy ilość i szybko wycofamy się do naszego kochanego miasta? - nie było słychać jednak sarkazmu w głosie. On był przerażony. Jego brat także.
Zacząłeś szukać ziół. Znalazłeś coś, z czego eliksir do wyostrzania zmysłów mógłbyś stworzyć. Zebrałeś i starannie ułożyłeś w specjalnej sakieweczce.
Szukaliście dalej, lecz nie znaleźliście nic.
Odo odezwał się:
-Więc do wioski plugawców udać się musimy... Może nam się poszczęści, lecz poluźnijcie broń w pochwach, naszykujcie strzały. Idziemy.
Ruszyliście. Szliście przez może dwie godzinki. Słońce było już w 3/4 swojej dziennej drogi. Nagle ujrzeliście przed sobą, jakieś 300 metrów, szary dym.
-Więc jak to zrobimy geniusze? - spytał Godryk. - Idziemy jak bohaterowie, czy zakradniemy się, ocenimy ilość i szybko wycofamy się do naszego kochanego miasta? - nie było słychać jednak sarkazmu w głosie. On był przerażony. Jego brat także.

-
- Mat
- Posty: 440
- Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 10:58
- Numer GG: 0
Re: [warhammmer] Huang&Ardel Od początku...
-Doradzam się zakraść. Żaden ze mnie bohater - Rzekł wiedźmin i w kucki powedrował w zarośla.
-Ty panie paladynie lepiej pozostań dalej i bądź w pogotowiu. Odwaga odwagą i honor honorem ale z rozsadku to powiem że wasza zbroja za dużo robi chałasu. Bądź pan w pogotowiu. Dalej panowie - zwrócił się w koncu do mysliwych i idąc ostrożnie w zaroślach zakradał się do źródła dymu. Bardzo ostrożnie...
-Ty panie paladynie lepiej pozostań dalej i bądź w pogotowiu. Odwaga odwagą i honor honorem ale z rozsadku to powiem że wasza zbroja za dużo robi chałasu. Bądź pan w pogotowiu. Dalej panowie - zwrócił się w koncu do mysliwych i idąc ostrożnie w zaroślach zakradał się do źródła dymu. Bardzo ostrożnie...
Rób swoje! rób swoje! A szczęście będzie twoje!
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!
Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!
Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.
