[Freestyle - Fantasy?] Nr 1 - Łowca Przygód

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Isengrim Faoiltiarna
Bombardier
Bombardier
Posty: 692
Rejestracja: niedziela, 11 grudnia 2005, 17:49
Numer GG: 2832544
Lokalizacja: The dead zone

Re: [Freestyle - Fantasy?] Nr 1 - Łowca Przygód

Post autor: Isengrim Faoiltiarna »

Isengrim

Uśmiechnął się smutno, kiedy Ninerl wspomniała o sierocińcu. Przypomniał sobie czas, kiedy sam przebywał w jednym z takich miejsc. Pamiętał też sakiewki, które otrzymywał właściciel. Sakiewki rzekomo przeznaczone na sierociniec, ale nic się nie zmieniało - cały czas w sypialniach nie było okien, kocy starczało tylko dla połowy dzieci, a jedzenie było wciąż tak samo okropne. Nie zamierzał więc przeznaczać tych pieniędzy na sierociniec ani przytułek. Z resztą, musiał zrobić zakupy - uzupełnić zapasy trucizn, kupić hershken... Poza tym jedna moneta na dziesięć należy się Ranaldowi, więc będzie musiał znaleźć jakąś kapliczkę i zostawić datek. Podpisał umowę. Jeśli będziemy mieli odrobinę szczęścia, mój koń znajdzie się razem z twoimi.-powiedział wesoło.-Cóż, chyba lepiej już pójdę do siebie. Prawie ranek, a dzisiejsza noc była dość męcząca.-wstał.-Przekaż Magali, że ciastka były pyszne. Dobranoc-dodał, po czym wyszedł. Skierował się do swojego pokoju, otworzył okiennice, oparł ramiona na parapecie i oglądał osadę. "Mój nowy dom"-pomyślał.-"Nowe życie."
"Beg for mercy! Not that it will help you..."
Hoist the banner high!! For Commoragh!
Ninerl
Bombardier
Bombardier
Posty: 891
Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
Numer GG: 6110498
Lokalizacja: Mineth-in-Giliath

Re: [Freestyle - Fantasy?] Nr 1 - Łowca Przygód

Post autor: Ninerl »

Ninerl
Powiedziała coś na temat sierocińca i widziała jak na twarzy elfa pojawia się dziwny wyraz.
-Cos jest nie tak?- zapytała ostrożnie.- Miałam na myśli kapłanki Shallyi, bo reszta...szkoda gadać.- myślała przez chwilę.
- Jeśli to nie będzie....niegrzeczne. - przerwała- Wydawało mi się, że usłyszałam z twoich ust imię Ranalda. To takie...dziwne, by elf wspominał ludzkie bóstwa. Nie wyobrażam sobie to imię wyszło z ust moich "lepszych'' krewniaków- zupełnie niezamierzenie w jej głosie zabrzmiała nuta ironii.- Ale zawracam ci głowę głupotami, przepraszam.- powiedziała.
Wspomniał coś o koniach, Ninerl westchnęła.
- Miejmy nadzieję, że wrócą. Na pewno jej przekażę. Miłych snów- dodała, ale nie zamierzała spać. Ten nieco nerwowy człowieczek wspominał coś o trumnie. Ninerl załatwiła jeszcze wszystkie sprawy, wymagające jej obecności po czym wyruszyła do domu wynalazcy. Wkrótce go znalazła.
Stał obok trumny, która wyglądał na dopiero co zrobioną. Ninerl obejrzała ją dokładnie.
- Jest w porządku- oświadczyła. - Wydaje się naprawdę solidna. Idę zawiadomić resztę- dodała. Zrobiła jak mówiła.
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
Isengrim Faoiltiarna
Bombardier
Bombardier
Posty: 692
Rejestracja: niedziela, 11 grudnia 2005, 17:49
Numer GG: 2832544
Lokalizacja: The dead zone

Re: [Freestyle - Fantasy?] Nr 1 - Łowca Przygód

Post autor: Isengrim Faoiltiarna »

Isengrim

Kapłanki nigdy nie przyjmą pieniędzy splamionych krwią-powiedział, poważniejąc.-Poza tym wyznawcy innych bóstw niezbyt lubią czcicieli Pana Złodziei. Co do mojej wiary, to dość skomplikowane i nie czuję się na siłach, żeby teraz to wszystko wyjaśniać. Porozmawiamy o tym jutro, dobrze? To znaczy, jeśli będziesz miała ochotę.-wyszedł i poszedł do siebie.
"Beg for mercy! Not that it will help you..."
Hoist the banner high!! For Commoragh!
Ninerl
Bombardier
Bombardier
Posty: 891
Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
Numer GG: 6110498
Lokalizacja: Mineth-in-Giliath

Re: [Freestyle - Fantasy?] Nr 1 - Łowca Przygód

Post autor: Ninerl »

Ninerl
- Nie ma sprawy- dodała. -I tak pewnie będziemy się jeszcze widzieć na pogrzebie Jestera-uśmiechnęła się z wysiłkiem. - Biedny człowiek...- mruknęła do siebie, wychodzać z karczmy. Przypomniało jej się, że nie odwiedziła jeszcze Marysi.
Domyślała się, że dziewczyna nadal jest w rodzinnej chacie.
Podeszła do drzwi i zapukała.



Nie wiecei , czy nasz Mg w ogóle jeszcze żyje? Bo coś się nie odzywa:(...
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
Szasza
Bombardier
Bombardier
Posty: 639
Rejestracja: niedziela, 1 października 2006, 17:54
Numer GG: 10499479
Lokalizacja: Stalowa Wola

Re: [Freestyle - Fantasy?] Nr 1 - Łowca Przygód

Post autor: Szasza »

Szaszka

-Yyyy... Co?
Wyrwał się z zamyśleń gdy zaczepiła go Ninerl. Jej wypowiedz uznał za komplement.
-Tak... dzięki.
Powinniśmy pochować go jak najprędzej...

"To była długa noc."
Usnął opierając głowę na stojącej trumnie.

Ta sesja ma to do siebie że MG nie musi zbyt wiele pisać. Całą akcję kształtujemy my- gracze. A przynajmniej w momętach gdy nie ma akcji.
Obrazek
Ouzaru

Re: [Freestyle - Fantasy?] Nr 1 - Łowca Przygód

Post autor: Ouzaru »

MG żyje, ale ma swoje maleństwo na głowie, poza tym nie chciałam Wam przerywać. Ale chyba to w końcu zrobię ;) (choć jak Szasza zauważył, niewiele muszę tu pisać ^^')

Drzwi do chatki otworzyła matka Marysi i na pytanie karczmarki odpowiedziała krótko, że jej córka śpi. Ninerl nie widząc za bardzo sensu w budzeniu jej wróciła do siebie i postanowiła przespać resztę nocy. Wszystkie te wydarzenia, poczucie winy i zmartwienie o zgubione konie nie dawały Elfce zasnąć. No i ten cały Isengrim... Westchnęła wiercąc się i po raz setny poprawiając poduszkę pod głową, jednak nie było jej wygodniej ani o jotę. Na takim wierceniu się zastał ją świt i dopiero słysząc ciche ćwierkanie porannych ptaszków Ninerl przysnęła.
Pukanie do pokoju wyrwało ją z ciężkiego i nieprzyjemnego snu, to Kurt przyszedł ją powiadomić, że niedługo odbędzie się pogrzeb. Podziękowała chłopcu i szybko doprowadziła się do nieco lepszego i czystszego stanu niż zaraz po przebudzeniu. Nie miała ochoty na śniadanie, apetyt jakoś ją opuścił...
Gdy wyszła z karczmy zauważyła, że niemal wszyscy mieszkańcy się już zebrali. Trumna była gotowa, ciało Jaster'a leżało złożone w środku, wieko zdobiły niewielkie bukiety i wianki polnych kwiatów, zapewne dzieło Marysi, jak domyślała się Elfka. Wóz ruszył a za nim milczący pochód, nikt nie był skory do rozmów. Starszy kazał pochować ciało poza wioską, ale nie na wioskowym cmentarzu, więc dokonali pochówku nieco bliżej lasu. Tabliczka, która zwieńczyła usypany kopiec, była niczym samotna przestroga dla tych, co chcieliby się zapuścić zbyt daleko od wioski.
Do końca dnia panowała ponura atmosfera, przez cały tydzień ludzie nie mieli ochoty o niczym rozmawiać. Marysię nieco martwiło zniknięcie jej jednej krowy, ale brała to za winę burzy. Po tygodniu konie Ninerl wróciły a wśród niech także wierzchowiec Isengrim'a i Jaster'a... Życie powoli wracało do normy, a pojawienie się zguby ludzie odebrali jako dobry znak.
Szasza
Bombardier
Bombardier
Posty: 639
Rejestracja: niedziela, 1 października 2006, 17:54
Numer GG: 10499479
Lokalizacja: Stalowa Wola

Re: [Freestyle - Fantasy?] Nr 1 - Łowca Przygód

Post autor: Szasza »

Szaszka

Obudzili go ludzie wyciągający trumnę z pod jego głowy.
- To już teraz? To dobrze....
Wciąż był zaspany ale, przeciągnął się i posłusznie poczłapał za tłumem.
Na ceremonii spuścił głowę i przysnął. Obudził się dopiero pod koniec.
Chwiejnym krokiem udał się do swej chałupy i poszedł spać. Obudził się wieczorem tego samego dnia i zaczął zbroić swoje drzwi, i montować w nie alarm skonstruowany z kilku sznurków i dzwonka od krowy.
Tydzień zleciał mu jak z bicza strzelił.
Gdy do wioski wróciły konie załamał się.
"Czyli Jaster zginął na marne... nie musiał tam iść...ciekawe czy te chabety mają pojęcie do czego się przyczyniły!? Biedny Jaster gdyby się tylko o tym dowiedział to w grobie by się przekręcił."
Żal ścisnął mu gardło, ale ten stan minął szybko. Wiedział że ta przygoda przysłużyła się mu.
-No to teraz idę zbudować szafot dla przyszłych Poszukiwaczy przygód i grubsze wrota stajni dla Ninerl.
Zaśmiał się głośno.
Ostatnio zmieniony czwartek, 19 lipca 2007, 12:05 przez Szasza, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
Isengrim Faoiltiarna
Bombardier
Bombardier
Posty: 692
Rejestracja: niedziela, 11 grudnia 2005, 17:49
Numer GG: 2832544
Lokalizacja: The dead zone

Re: [Freestyle - Fantasy?] Nr 1 - Łowca Przygód

Post autor: Isengrim Faoiltiarna »

Isengrim

"Przynajmniej raz jestem ubrany stosownie do sytuacji"-pomyślał, idąc w pochodzie. Faktycznie, czarny strój był jak najbardziej na miejscu. Na ceremonii stał z opuszczoną głową i milczał. Uspokoił się już, nie miał wyrzutów sumienia. "To po prostu musiało się stać. I tak by umarł." Po ceremonii udał się do karczmy i usiadł w kącie izby. Oparł głowę o ścianę i pozwolił swoim myślom błąkać się bez celu.
Przez tydzień wprawiał się w swojej pracy - największy kłopot sprawiały naprawy, bo użycie narzędzia bardziej skomplikowanego niż młotek cały czas stanowiło problem. Po siedmiu dniach potrafił już jednak przymocować jedną deskę do drugiej w taki sposób, że nie odpadały od siebie zaraz po wypuszczeniu ich z rąk. Wiedział też już coś niecoś o ogrodnictwie i opiekowaniu się zwierzętami.
"Beg for mercy! Not that it will help you..."
Hoist the banner high!! For Commoragh!
Ninerl
Bombardier
Bombardier
Posty: 891
Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
Numer GG: 6110498
Lokalizacja: Mineth-in-Giliath

Re: [Freestyle - Fantasy?] Nr 1 - Łowca Przygód

Post autor: Ninerl »

Ninerl
Wyszeptała parę słów do Morra, prosząc go o bezpieczne przejście duszy nieszczęsnego poszukiwacza przygód do mrocznego królestwa śmierci.
Ceremonia była niezbyt długa i konkretna. Ninerl zdziwiło co prawda, położenie grobu, ale nie dopytywala się dokładnie, czemu Starszy tak zdecydował.
Dzień minął jej szybko i położyła się spać, mając nadzieję, ze wreszcie odpocznie.
Przez parę dni, widziała jak elf męczy się strasznie. Chwilami nawet zastanawiała się, czy nie ma dwóch przysłowiowych lewych rąk.
Korzystając z nieobecności zwierząt, postanowila oczyścić stajnię. Zagoniła do roboty Kruta i Isengrima, sama też machała widłami. Korzystając z chwilowej nieobecności chłopaka, jeszcze raz spytała się o Ranalda.
- Może jestem wścibska- powiedziała, wrzucając kolejną porcję gnoju na taczkę.- Ale naprawdę mnie to intryguje. Jeśli nie chcesz, to nie mów.- dodała, czekając na jakąkolwiek odpowiedź. "Elf, wyznający Pana Złodziei. Bardzo dziwne, nie przypominam sobie takiego przypadku. " myślała, wbijając widły w warstwę odchodów.
Elf dostał swój własny pokój, jeden akurat na podaszu był wolny. Właściwie trzeba było go tylko posprzątać, co wkrótce zrobiła Lisen.
Po kilku dniach wróciły konie. Całym stadem. Przewodził jak zwykle Virah, zaraz potem człapał niemożliwe brudny Grubas, a za nim reszta. Wrócił nawet koń Jastera i Isengrima, co Ninerl specjalnie nie zdziwiło. Konie miały bardzo silny instynkt stadny.
Wszystkie były brudne, a Elini miała obtarty bok. Oprócz tego, Isean kulała.
"Świetnie" dziewczyna westchnęła, gdy tylko wszystkie wprowadziła do boksów. "Ważne że są i żyją".
- Chodź, pomożesz mi- zawołała Isengrima. Najpierw należało zająć się Isean.
- Przytrzymaj ją za kantar, a ja sprawdzę, co się stało- Ninerl podniosła koptyo klaczy. Koń cicho zarżał. Przyczynę kulawizny znalazła dość szybko- między podkowę, a podeszwę wbił się kamyk . Uspokajając klacz, delikatnie wyciągnęła kamień. Klacz musiała go wbić sobie niedawno, gdyż chwilę potem przeszła parę kroków, właściwie bez problemów. Ninerl dokładnie pomacała podeszwę- ale ta była na szczęście cała i nieuszkodzona.
- No to teraz czas na gruntowne czyszczenie. Opatrzymy jeszcze tylko ranę Elini.- wyjaśniła.
Po dwóch godzinach, ona, Kurt i Isengrim byli brudni od stóp do głów. W zamyśleniu wytarła ręce w robocze ubranie.
- Napoimy i nakarmimy je jeszcze i to wszystko. Musimy się wykąpać.- dodała.
Nalała prawie pełne wiadro wody i wręczyła elfowi.
- Tylko nie bój się Elini. Jest stara i złośliwa, ale nic ci nie zrobi. Ot, kłapnie szczęką, machnie kopytem.- nalała wodę do kolejnego wiadra. Kurt pobiegł, by uprzedzić Magalę. Ninerl miała wrażenie, że staruszka jakoś tak dziwnie patrzy na obecność elfa. "Pewnie myśli sobie nie wiadomo co." myślała. Magala traktowała elfa uprzejmie, jakoś zabicie Jestera wcale jej nie przeraziło. No ale cóż, kobieta, tak samo jak Ninerl, mieszkała w wielkim mieście, dokładniej w Nuln. W dodatku przez pewien czas żyła na ulicy, niestety własne dzieci bywają niewdzięczne. Ninerl znalazła ją w przytułku prowadzonym przez kapłanki. Nie miała dużych problemów, by przekonać staruszkę do zmiany miejsca zamieszkania. Był prawdziwym darem niebios dla kobiety.
Lisen była wyraźnie nieufna, odzywała się do Isengrima tylko wtedy, gdy musiała. Chyba budził w niej lęk...czemu Ninerl się specjalnie nie dziwiła.
Gdy uporali się z pojeniem koni, nakarmili wszystkie. Konretniej zrobił to Isengrim. Ninerl tylko wsypywała kolejne porcje ziarna do wiadra.
- Muszisz poznac wszystkie konie.- dodała z uśmiechem.- A to, że będziesz trzymał jedzenie , tylko pomoże. Żaden nie powinien zrobić ci krzywdy.- dodała.- Uważaj na Viraha, czasami bywa nieuważny i może ci nadepnąć na stopę.
Dwie godziny później Ninerl czuła się wreszcie czysta.
- Mozemy się teraz zająć papierami i rachunkami. - oświadczyła, wychodząc ze swojego pokoju, ze stertą papierów i dwiema księgami pod pachą.-Umiesz liczyć, prawda? Pomożesz mi- dodała. Usiadła przy stoliku i podała elfowi jaks listę.
- To są ostatnie zakupy. Trzeba je, mówiąc fachowym językiem zaksięgować. Trzymaj- podała mu jedną z grubych ksiąg. Widniał na niej napis: "Wydatki i zakupy."
-Łatwo się zorientujesz, jak to wypełnić. Wszystkie dane są pogrupowane w kolumny, po prostu trzeba zapiski z kartki, przepisac tutaj według wcześniejszych wzorów. Data, suma całości i takie tam- podała mu piór i kałamarz.- Ja muszę pomyśleć nad lista rzeczy, jakie muszę uzupełnić w mieście.- dodała i zgłębiła się w myślach. Po kilku minutach zapytała:
- Kiedy będziesz jechać?
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
Isengrim Faoiltiarna
Bombardier
Bombardier
Posty: 692
Rejestracja: niedziela, 11 grudnia 2005, 17:49
Numer GG: 2832544
Lokalizacja: The dead zone

Re: [Freestyle - Fantasy?] Nr 1 - Łowca Przygód

Post autor: Isengrim Faoiltiarna »

Isengrim

Cały czas nie mógł się przyzwyczaić, że wszyscy (no, prawie) traktują go normalnie. Od kiedy został zabójcą, były trzy rodzaje ludzi - ci, którzy na jego widok odwracali wzrok i starali się nie zwracać na siebie uwagi, ci, którzy gonili go z mieczami, halabardami, kuszami i kawałkiem liny szybko przerobionym na strzyczek, i inni skrytobójcy. A tu... Wszyscy patrzyli mu w oczy, kiedy z nim rozmawiali. Nikt nie przerywał rozmowy, kiedy podchodził. Nikt demonstracyjnie nie trzymał ręki na mieczu w jego obecności.
W pracy w karczmie starał się być jak najbardziej pomocny. Niestety, to było w zasadzie wszystko, co mógł zrobić, gdyż nie miał nic, co choćby z daleka mogło przypominać talent do tego typu rzeczy. Starał się robić wszystko tak, jak wyjaśniał mu Kurt i Ninerl i szybko się uczył, wciąż jednak przeznaczenie dwu- i więcej częściowych narzędzi stanowiło zagadkę.
Na pytanie o Ranalda uśmiechnął się lekko. Wyznaję ludzkiego boga-powiedział spokojnie-bo nie znam innych. Urodziłem się w Middenheimie (nie bardzo znam się na szczegółach świata Warhammera, więc w razie czego proszę MG o interwencję - chodzi mi o miasto z rzecznikami rodów), więc powinienem wyznawać Ulryka, mieć na imię Ulryk, nosić przy sobie topór bojowy i być w stanie wprowadzić się w szał bojowy bez względu na porę dnia i nocy. Niestety eliminował mnie brak możliwości zapuszczenia długiej i gęstej brody. Drugim wyborem był Sigmar, ale pewne wątpliwości w doktrynie, dotyczące przykazania "wspomagaj naszych braci krasnoludów", utwierdziły mnie w przekonaniu, że nie jest to to, czego szukam. Z resztą w moim wyborze kierowałem się głównie, hmmm... profesją. Historia mojego życia jest dość nudna i nie chcę Cię usypiać, ale był w moim życiu okres, kiedy przychylność Pana Złodziei-na ostatnie słowo położony został lekki nacisk-bardzo mi się przydawała. A później zostałem kimś, kto zarabia na życie, odbierając je innym, i zarówno Morr, jak i Shallya przestali wchodzić w grę. Taala i Rhyi nie brałem pod uwagę, bo w lesie w inny sposób niż przejazdem byłem może z dwa razy, nie licząc ostatniego.-spojrzał na elfkę i westchnął.-Widzę, że nie do końca o to Ci chodziło. Otóż nie wyznaję elfich bóstw, bo ich nie poznałem. Pierwsze, co pamiętam, to sierociniec. Żyłem tam przez... jakiś czas. Dość długi, żeby zorientować się, że wszystko jest lepsze od tego miejsca. Nawet ulica. Kiedy uciekłem, okazało się, że byłem w błędzie.-westchnął, a w jego głosie pojawiło się coś dziwnego.-Przez kilkanaście lat zdobywałem pieniądze kradnąc, oszukując, wyłudzając i żebrząc. Wszystko jest na sprzedaż, nawet honor. W zasadzie honor był jedną z rzeczy, które sprzedałem jako pierwsze, zaraz za godnością. A później ktoś pokazał mi jeszcze jeden sposób. Bardzo prosty, jak się na początku wydawało, i bardzo dochodowy. Zaczął mnie szkolić. Zdałem egzaminy, zostałem przyjęty do gildii. Zamiast honoru elfa, którym z resztą byłem tylko z wyglądy, otrzymałem honor skrytobójcy.
Nigdy nie spotkałem elfa, który mógłby wprowadzić mnie w elfie wyznania. I nigdy tego nie potrzebowałem. Przestrzegam przykazań Ranalda, a on obdarza mnie swoją łaską, od czasu do czasu. Żyję w zasadzie tylko dzięki temu.
-odetchnął głęboko. W jego oczach coś dziwnie błyszczało.
Wziął księgę, spojrzał na długie słupki cyfr i pokiwał głową. Umiał czytać, pisać i liczyć - wszystkie te umiejętności wyniósł z gildii. Siadł przy księdze, wziął listę, złapał za pióro i zaczął szybko uzupełniać wpisy. Do miasta muszę się udać jak najszybciej. Mój klient nie należy do cierpliwych. Bogacz-dorzucił, jakby to wszystko wyjaśniało.

Zapomniałem wcześniej napisać - nie będzie mnie do niedzieli, bo przyjechała rodzina i siedzę w domku letniskowym.
Ostatnio zmieniony piątek, 20 lipca 2007, 13:04 przez Isengrim Faoiltiarna, łącznie zmieniany 1 raz.
"Beg for mercy! Not that it will help you..."
Hoist the banner high!! For Commoragh!
Ouzaru

Re: [Freestyle - Fantasy?] Nr 1 - Łowca Przygód

Post autor: Ouzaru »

MG się tylko szybko wtrąci, że świat jest jedynie oparty na mapie WH, więc nie musicie dokładnie przestrzegać podręcznika i takich tam. Jak czegoś nie wiecie - improwizujcie :)
Ninerl
Bombardier
Bombardier
Posty: 891
Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
Numer GG: 6110498
Lokalizacja: Mineth-in-Giliath

Re: [Freestyle - Fantasy?] Nr 1 - Łowca Przygód

Post autor: Ninerl »

Ninerl
Słuchała w milczeniu skrytobójcy.
- Rozumiem, że jesteś sierotą?- zapytała się . - Co prawda, zastanawia mnie, czemu nasi krewniacy się toba nie zajęli. Z tego co wiem, pełnokrwistych elfów jest coraz mniej, dlatego sieroty szybko znajdują opiekunów.- dodała. - Nie oceniaj siebie tak surowo. Godność i honor dla każdego oznaczają inne terminy.- ścisnęła do za dłoń.- Jeśli chcesz, to kiedyś opowiem ci trochę o bóstwach i częściowo o historii twojej rasy. Przynajmniej, tej w Imperium, trochę też znam opowieści o Ulthuanie. Ale nie licz, że znam leśne elfy- ostrzegła. Umoczyła drugie pióro w kałamrzu:
- Nic nigdy nie jest proste. Nie ma takich rzeczy- szepnęła w zamyśleniu do siebie.- Nie ma jasno określonego dobra i zła, są tylko ciemniejsze i jaśniejsze odcienie szarości. A my plączemy się w nich, pogrążeni we mgle.- zdała sobie sprawę, że mówi to na głos. "Dziwne" pomyślała "właściwie tylko to miałam pomyśleć, a nie powiedzieć."
Zaśmiała się:- Jeżeli uważasz, że historia twojego życia jej nudna to moja jeszcze bardziej usypia. Urodziłam się i mieszkałam w Marienburgu, zresztą ci mówiłam. Moja matka była ludzka kobieta, mój ojciec jednym z długowiecznych, jak czasami was okreslają ludzie. To morski elf, tak czasami okreslają siebie sami, jak i ich ludzcy znajomi. Wychowywałam się pod opieką matki , zreszta moi rodzice wkrótce po moich narodzinach się rozstali. Nadal się przyjaźnią, o tyle dobrze. Mój ojciec się pojawiał od czasu do czasu, ucząc mnie głównie części wiedzy swojego ludu, czasami też fechtunku. Nawet raz zabrał mnie i pokazał, jesli to mozna tak nazwac reszcie swojego klanu. Nie wiem po co...przecież byłam żywym dowodem na to, jak splugawił swoją czystą krew.- skrzywiła się.- Tak naprawdę wychowywał mnie ojczym. Zresztą, nie będę się teraz rozstrząsać. Chociaż powiem ci, że ludzie nie bardzo wiedzą, jak mają na mnie reagować. Powszechnie biorą mnie za elfa, za to elfy, zwłaszcza niektóre, za hmm, jakąś obrazę, anomalię, coś co nie powinno istnieć. Zresztą i jednych i drugich do końca nigdy nie rozumiem. Powiedz mi- poprosiła.- czemu ludzie są tacy niezrozumiali? Zupełnie nie jestem w stanie poczuć się jednym z nich, ich uczucia i plany dla mnie są obce. Elfem za to nie czuję się całkowicie, są zbyt hmm... nie zmieniają się- dodała.- Poza tym no, nie wiem... jak to okreslić, zresztą nieważne.- powiedziała. - Chciałabym zobaczyć cuda Ulthuanu- w głosie dziewczyny zabrzmiał smutek. - Ale dla mnie wyspy są zamknięte.
-Jestem zawsze pośrodku, jak zwykle- zaśmiała się. - Nie marzyłeś czasami, by wreszcie znaleźć coś, co mozna nazwać domem w pełnym tego słowa znaczeniu? Nie tylko budynek. Powiem ci, że ja ciągle szukam takiego miejsca, ale na Morra znajdę je dopiero po śmierci. - zwinęła jeden zwój.
Na wzmiankę o bogaczu, zamyśliła się.
- Bogacz... mówisz. Zastanawia mnie, czemu bogacz chcial uśmiercić Jestera, który naprawdę nie wydawał łotrem. Pewnie poszukiwacz odkrył coś niebezpiecznego- zaśmiała się. - Albo uwiódł czyjąs córkę.
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
Isengrim Faoiltiarna
Bombardier
Bombardier
Posty: 692
Rejestracja: niedziela, 11 grudnia 2005, 17:49
Numer GG: 2832544
Lokalizacja: The dead zone

Re: [Freestyle - Fantasy?] Nr 1 - Łowca Przygód

Post autor: Isengrim Faoiltiarna »

Isengrim

Kiedy Ninerl dotknęła jego dłoni, poczuł w żołądku to samo uczucie, co w chatce zielarki. Starał się opanować, ale niezbyt mu się to udawało. Zaczął mówić, żeby ukryć niepokój. Nie jestem sierotą w dosłownym tego słowa znaczeniu - z tego, co wiem, to oboje żyją i mają się dobrze. Widzisz, kiedy już uciekłem, chciałem dowiedzieć się, kim są moi rodzice. Szukałem, pytałem, zbierałem informacje. Dość dużo czasu minęło, odkąd zacząłem żyć na ulicy, więc miałem paru znajomych, paru przyjaciół. Po pięciu latach mogłem spojrzeć w twarz swojej matce. Piękna, wysoka, miała długie blond włosy - typowa przedstawicielka swojego ludu. Zdziwiłem się trochę, kiedy okazało się, że jest szlachcianką, córką głowy jednego z tych elfich rodów szlacheckich, które robią interesy w większych miastach. Zdziwiłem się prawie tak samo, jak ona, kiedy mnie zobaczyła-uśmiechnął się do swoich wspomnień.-Poszliśmy do jakiejś uliczki. Tam dowiedziałem się, że mój ojciec, rzecznik jednego z rodów elfów z Naggaroth, poznał ją w trakcie załatwiania interesu z jej ojcem. I tak od słowa do słowa, od gestu do gestu, zaczęli potajemnie spotykać się w ogrodach, altanach i tym podobnych miejscach. Kiedy okazało się, że moja matka jest w ciąży, on zniknął. Po porodzie dostała ulitmatum - albo odda bękarta do sierocińca, albo straci w najlepszym razie tytuł, nazwisko i bogactwo, a w najgorszym głowę-westchnął.-Zaniosła mnie więc do pierwszego lepszego przytułku. Ojciec natomiast, z tego co wiem, wrócił na archipelag Naggaroth, został Tancerzem Wojny i zaciągnął się na Czarną Arkę.
Inne elfy nie zajęły się mną, bo ród matki starał się, żeby utrzymać sprawę w tajemnicy - gdyby to wyszło na jaw, reputacja mojego dziadka jako kupca ległaby w gruzach, a matka najprawdopodobniej zostałaby wygnana z domu
-jego głos był spokojny, ale oczy zdradzały zdenerwowanie.-Bardzo chętnie posłucham twoich opowieści. Chociaż z tego, co na razie usłyszałem od ciebie o elfach, są dość... nieprzyjemne. Aroganckie. Ja nie uważam się za elfa-uśmiechnął się lekko.-W każdym razie na pewno nie jestem elfem w większym stopniu, niż ty. Ty coś o nich wiesz, znasz ich historię, wiesz, w co wierzą. W moim przypadku jedyne, co mam elfie, to wygląd. A to, kim była moja matka czy ojciec? Jakie to ma znaczenie? Oboje się mnie wyparli. Nie uznali mnie za swoje dziecko. Bliżej mi do człowieka, niż elfa. Urodziłem się w ludzkim mieście, wyznaję ludzkiego boga, mówię w ludzkim języku...
Dla ludzi liczy się to, jak wyglądasz. Masz spiczaste uszy, jesteś wyższa niż ludzie, masz rysy twarzy typowe dla elfa - dla nich jesteś elfką. Jesteś też bardzo piękna
-powiedział z lekkim uśmiechem.-Zarówno ty, jak i ja, jesteśmy przykładami, że elfy stawiają czystość krwi wyżej, niż cokolwiek inne, nawet więzy rodzinne. Ja też nie mógłbym dostać się do Ulthuanu.
Kiedyś marzyłem o miejscu, gdzie mógłbym poczuć się bezpiecznie i gdzie ktoś by na mnie czekał z powodu czegoś innego niż dług u tego kogoś, ale przestałem. Takie marzenia nie pozwalają się skupić, utrudniają życie, a pogoń za nimi często zaślepia i pociąga nieprzyjemne konsekwencje.
Co do Jastera, to po prostu zajmował się tym, czym zwykle - szukał przygód. W czasie tych poszukiwań powiedział jedno słowo do jednego człowieka. Niestety było to jedno niewłaściwe słowo do niewłaściwego człowieka. Los sprawił, że ów człowiek znał mojego mistrza, a ten powiedział mu o mnie...
"Beg for mercy! Not that it will help you..."
Hoist the banner high!! For Commoragh!
Ninerl
Bombardier
Bombardier
Posty: 891
Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
Numer GG: 6110498
Lokalizacja: Mineth-in-Giliath

Re: [Freestyle - Fantasy?] Nr 1 - Łowca Przygód

Post autor: Ninerl »

Ninerl
Słuchała odpowiedzi elfa w milczeniu. Poprawiła elfa, mówiąc:
- W większości to co nazywasz rodami, to klany. To zazwyczaj morskie elfy, z którymi jestem spokrewniona, handlują z ludźmi. Chociaż może byc inaczej. Zdarzają się pojedyńcze rody, ale rzadkość.
Gdy doszedł w swojej opowieści do opisania pochodzenia swojego ojca, Ninerl nie mogła się opanować:
- Druchii...- syknęła, odsłaniając zęby. Za chwilę potrząsneła głową i powiedziała: - Ale to nie twoja wina, skąd pochodził i czym był twój ojciec. Poźniej ci powiem o Druchii- to słowo wymówiła jak przekleństwo.- tyle co sama wiem.
-Biedna ta twoja matka-dodała - Musiał ją okłamać, widocznie do czegoś, mu była potrzebna. I pewnie stąd ta reakcja jej rodziny na twoje narodziny, gdy tylko dowiedzieli się o jednym z Mrocznych. Bo tak normalnie, to byłoby za prymitywne ... jak na standardy moich krewniaków- w głosie Ninerl pobrzmiewała ironia.
- A jak ciebie rozpoznała? - zapytała ze zdziwieniem w głosie. -Domyślam się, że byłeś podobny do ojca - dodała.
Słuchała dalej. Zauważyła że mimo spokojnej twarzy, Isengrim dusi w sobie gniew i urazę. "Nie dziwię mu się " pomyślała. "Tez bym tak myślała..."
- Musiało być dla ciebie ciężko w sierocińcu. Dzieciaki potrafią być okrutne dla innych od nich samych. Sama trochę pamiętam. W dodatku dorastamy przecież nieco wolniej. Pamiętam, jak czasami irytowało to moją matkę. Nie mogła tego zrozumieć do końca. Ja w wieku ludzkich piętnastu lat, nie miałam ich w rzeczywistości. Raczej dwanaście lub jedenaście, jeśli już mamy przeliczać. - westchnęła.
Isengrim powiedział coś dalej na temat ludzi. Dodatkowo ocenił dośc zdecydowanie wygląd dziewczyny. "Piękna... nikt mi nie powiedział jeszcze tego. Ładna, owszem, ale nie piękna" czyżby czuła na twarzy rumieńce?
- Nie można zupełnie żyć bez marzeń. Stajesz się wtedy tylko ożywioną kupą mięsa i kości. Są potrzebne. - uśmiechnęła się do siebie. - Los Jestera jest smutny. Szkoda stracić życie pośrednio, tylko dlatego, że jakiś kretyn miał zbyt niski mniemanie o sobie.- rozwinęła następny zwój.

Ponieważ, jak sam przyznałeś, nie znasz dobrze Warhammera, to trochę ci wyjasnię :wink: . Co do historii Isengrima, to na pewno jedno jest niemozliwie w takiej postaci w jakiej jest: żadna nie-mroczna elfka nie związałaby się z jakimkolwiek Druchii (Mroczny Elf), gdyby wiedziała, że nim jest. Wszystkie normalne elfy Druchii stawiają na równi z Chaosem. Jedni i drudzy nienawidzą się bezgranicznie . Możemy uznac, że tatuś elfa ją okłamał, co do swojej tożsamości i już. Druchii nie handluję prawie w ogóle z nikim, jesli już, to tylko potajemnie. Ludzi uważają za bydło i zwierzęta. W Starym Świecie (bo skoro już większośc graczy uznała, ze w nim gramy) Mroczni bywają w jednym z dwóch celów: grabieży i zdobycia niewolników lub szukają starych elfickich artefaktów.
A co do rozpoznania ojca Isengrima, to zawsze ktoś z jej klanu/rodu mógł ich widziec razem i później w trakcie jakiejś walki na morzu, rozpoznać go. Tylko wtedy jego ojciec nie byłby Tancerzem Wojny (zresztą są nimi głownie leśne elfy) tylko żeglarzem- wojownikiem, a może nawet kapitanem czarnego okrętu? :wink:.
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Re: [Freestyle - Fantasy?] Nr 1 - Łowca Przygód

Post autor: Mekow »

Marysia

W dniu pogrzebu Marysia była bardzo smutna - nigdy wcześniej nie była świadkiem śmierci. Nawet zajęcie jakie doradziła jej matka - robienie wianków, nie dało jej aż tyle ukojenia ile najwyraźniej potrzebowała.
Jakby mało było nieszczęść, zaginęła jedna z krówek. W dodatku była to Mielka, która zawsze długo gryzła trawę (stąd jej imię) i dawała naprawdę dobre mleko.
Jak Marysia miała pójść do lasu, żeby jej poszukać? Sama, po tym co się stało? Nawet nie chodziło o zakaz ojca, czy starszego - sama w sobie nie miała ochoty, czy może raczej odwagi. A jak niby miała prosić innych o to, aby poszli z nią? Nie mogła tego zrobić - nie po ostatnich wydarzeniach.
Marysia była tym wszystkim naprawdę zdołowana. Jedyną pociechą było to, że ojciec nie ukarał jej za głupotę. Wiedziała, że gdyby nie jej emocjonalna reakcja na śmierć elfa, otrzymałaby z kilka mocnych pasów. Choć była nieomal pewna, że w dniu burzy zamknęła w oborze wszystkie krowy i ta strata nie była jej winą, to jednak igranie z mrocznymi siłami lasu okazało się dość niebezpieczne. Nikt nie mógł się spodziewać wilkołaka, ale jednak tam był.
Przez kilka dni uśmiech nie pojawiał się na jej twarzy. Dopiero wieść o powrocie koni sprawiła, że się lekko uśmiechnęła. Miała nadzieję, że będzie z nimi i Mielka, ale okazało się, że tak nie było. Radość dziewczyny nie trwała więc długo, o ile chwilowe rozchmurzenie się można nazwać radością.
Na co dzień było dość łatwo unikać spotkań i rozmów. Teraz powinna jednak dostarczyć przyprawy do karczmy - spóźnia się z nią już dwa dni i w sumie nie wie nawet dlaczego.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera :?





Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Szasza
Bombardier
Bombardier
Posty: 639
Rejestracja: niedziela, 1 października 2006, 17:54
Numer GG: 10499479
Lokalizacja: Stalowa Wola

Re: [Freestyle - Fantasy?] Nr 1 - Łowca Przygód

Post autor: Szasza »

Szaszka

Po całym tygodniu słodkiego lenistwa przyszedł czas by z wielkim bólem wrócić do życia. Wstał ze swego łóżka. Nierozruszane od wielu godzin kości w strzelały niczym kanonada imperialnych dział.
- Na zęby Tala.... Skoro Pan Rozkoszy odpowiada za nieróbstwo, to czy może być zły?
Powiedział sam do siebie. Zastanowił się co mówił.
-Tfu! Toć to bluźnierstwo!
Zdzielił się po twarzy. Po czym poszedł w kierunku swojej megahabasupertajnej stkrytki i sprawdził stan swojego majątku. W skrzynce był tylko kurz
"I znowu nie mam nic. Trzeba coś z tym zrobić."
Zanurkował w wielkiej stercie śmiecia zagracającej połowę izby w jego chałupce. Wyszperał tam deskę szeroką na łokieć, a długą na dwa.
Wyciosał na niej napis:
Majster i wynalazca do usług.
Wytaszczył ze swej sporej szopy półtorametrowe urządzenie przypominające wieżę oblężniczą. Ustawił je przed swoimi drzwiami. Nacisnął dźwignię blokując tym samym koła. Następnie stanął na podeście i zaczął kręcić korbą.
Podest wraz z nim w zaczął wjeżdżać na górę po pionowym, metalowym rusztowaniu. Gdy wynalazca znajdował się metr nad ziemią puścił korbę i zaczął przybijać szyld nad swoje drzwi.
Gdy skończył odstawił swój wynalazek kilka metrów dalej i wywiesił na nim kartkę: Na sprzedaż.
Po skończonej pracy poszedł na obrzeża miasta szukać materiałów do wsych przyszłych projektów.


Proponuję zmianę nazwy sesji na:" Epicka miłośc Ninerl i Insengrima" :wink: Tak sobie słodko "Tiutają". :D
Mam nadzieję że w niczym nie przesadziłem (wieża), a Ouz proszę o napisanie co znalazłem.
A i przez tydzień mnie nie będzie... Już słyszę te "Hura!".
Obrazek
Isengrim Faoiltiarna
Bombardier
Bombardier
Posty: 692
Rejestracja: niedziela, 11 grudnia 2005, 17:49
Numer GG: 2832544
Lokalizacja: The dead zone

Re: [Freestyle - Fantasy?] Nr 1 - Łowca Przygód

Post autor: Isengrim Faoiltiarna »

Dzięki za wyjaśnienia :) Jak mówiłem, Stary Świat znam w stopniu "Middenheim - miejsce do prowadzenia sesji w dużym mieście" :) Wiem, że z kumplami trochę partaczymy, ale naprawdę staramy się robić wszystko jak najlepiej :)
"Beg for mercy! Not that it will help you..."
Hoist the banner high!! For Commoragh!
Zablokowany