[Naruto] Narodziny Legendy

-
- Szczur Lądowy
- Posty: 18
- Rejestracja: poniedziałek, 25 czerwca 2007, 11:12
- Numer GG: 7109712
Re: [Naruto] Narodziny Legendy
Rianna Yanata
Yanata juz dłużej się nie zastanawiał co ma robić. Wiedział, że ktos potrzebuje pomocy, ale kto? Wyjrzał przez okno by zobaczyć jak sie sprawy mają na dziedzińcu. "Ktoś mnie potrzebuje, ale kto?" Stał teraz w blasku księżyca... Jedyną osobą jaką wypatrzył był Kai, lecz nie wyglądał na potrzebującego pomocy. Spojrzał na księżyc. Lśnił niczył rogal oblany srebrną farbą. "Zaraz..." Natychmiast spojrzał na swoją rękę.
Po rozstawieniu kropek na dłoni i widoku Kaia, i jego oponenta na środku placu rozeznał się w którym miejscu na rysunku on stoi. Potem zobaczył następne, na przeciwko, w holu z drugiej strony. Ale zdziwiło go jedno, kilka kropek stało obok niego... Ale nikogo w okół siebie nie widział. "Góra!"
Wiedział, że jego dotychczasowe obijanie się po zaciemnionych korytarzach było nazbyt nie rozsądne. Natychmiast ruszył na dziedziniec skąd odbił się i wielkim susem wskoczył na dach.
Na przeciwko niego stał Akihito, z jego lewej stał jakiś obcy ninja szydzący z mojego kolegi nad kałuża błota. A na przeciwko Akihito nastepny obcy ninja, ten był ranny. "Najłatwiejsza zdobycz, ale stoi najdalej... Hmmm, to nawet dobrze" pomyślał Yanata przygotowywując się do ataku. Już trzymał w prawej ręce wyciągnięte niewiadomo kiedy 2 kunaje. Przymierza się. Świst!!! Poleciały, dokładnie wycelowane w pierś ninja po lewej, gdy ten będzie próbował się obronić, kunaje zmienią kierunek i będą wycelowane w pierś rannego ninja.
Yanata juz dłużej się nie zastanawiał co ma robić. Wiedział, że ktos potrzebuje pomocy, ale kto? Wyjrzał przez okno by zobaczyć jak sie sprawy mają na dziedzińcu. "Ktoś mnie potrzebuje, ale kto?" Stał teraz w blasku księżyca... Jedyną osobą jaką wypatrzył był Kai, lecz nie wyglądał na potrzebującego pomocy. Spojrzał na księżyc. Lśnił niczył rogal oblany srebrną farbą. "Zaraz..." Natychmiast spojrzał na swoją rękę.
Po rozstawieniu kropek na dłoni i widoku Kaia, i jego oponenta na środku placu rozeznał się w którym miejscu na rysunku on stoi. Potem zobaczył następne, na przeciwko, w holu z drugiej strony. Ale zdziwiło go jedno, kilka kropek stało obok niego... Ale nikogo w okół siebie nie widział. "Góra!"
Wiedział, że jego dotychczasowe obijanie się po zaciemnionych korytarzach było nazbyt nie rozsądne. Natychmiast ruszył na dziedziniec skąd odbił się i wielkim susem wskoczył na dach.
Na przeciwko niego stał Akihito, z jego lewej stał jakiś obcy ninja szydzący z mojego kolegi nad kałuża błota. A na przeciwko Akihito nastepny obcy ninja, ten był ranny. "Najłatwiejsza zdobycz, ale stoi najdalej... Hmmm, to nawet dobrze" pomyślał Yanata przygotowywując się do ataku. Już trzymał w prawej ręce wyciągnięte niewiadomo kiedy 2 kunaje. Przymierza się. Świst!!! Poleciały, dokładnie wycelowane w pierś ninja po lewej, gdy ten będzie próbował się obronić, kunaje zmienią kierunek i będą wycelowane w pierś rannego ninja.

-
- Kok
- Posty: 1228
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
- Numer GG: 8228852
- Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją
Re: [Naruto] Narodziny Legendy
Akumai Akihito
Był zdziwiony tym co się stało. Jak ktoś mógł mu przerwać walkę? Dwóch na jednego? Może być niezła zabawa. W lewym kąciku jego ust pojawił się drobny uśmieszek. Szybka zamiana miejsc z klonem, na wypadek ataku. Ściana błota powoli opadała. Genin zostawił w niej fuuma shurikeny. W mig wyciągnął osiem shurikenów. Trzymał je pomiędzy palcami. W tym czasie zobaczył coś kątem oka.
"Pewnie to ktoś z naszych. Na trzech na jednego to chyba nawet ma za wiele honoru."
Wyskoczył w górę. Wycelował w genina.
"Wie, że chcę w niego trafić, trzeba to wykorzystać."
Rzucił podkręcone shurikeny, by leciały w niego, ale w ostatniej chwili skręciły na około niego, by jak tylko się ruszy, jeden z nich ranił go, a jeżeliby się nie ruszył, wtedy by go otoczyły. Oczywiście wykorzystał technikę cienia shurikena, bo przewidywał, że przeciwnik zna się na shurikenach i przewidzi ich tor lotu. Klon miał zrobić to samo.
Po wypuszczeniu shurikenów. Składa szybko pieczęci...
- Katon, Housenka no Jutsu!
Lądując stara się kopnąć go w twarz, by już powalić go. Gdy już wylądował, wyjął shurikeny, którymi dostał w bok. Rzuca nimi w leżącego.
- To chyba twoje!
Był zdziwiony tym co się stało. Jak ktoś mógł mu przerwać walkę? Dwóch na jednego? Może być niezła zabawa. W lewym kąciku jego ust pojawił się drobny uśmieszek. Szybka zamiana miejsc z klonem, na wypadek ataku. Ściana błota powoli opadała. Genin zostawił w niej fuuma shurikeny. W mig wyciągnął osiem shurikenów. Trzymał je pomiędzy palcami. W tym czasie zobaczył coś kątem oka.
"Pewnie to ktoś z naszych. Na trzech na jednego to chyba nawet ma za wiele honoru."
Wyskoczył w górę. Wycelował w genina.
"Wie, że chcę w niego trafić, trzeba to wykorzystać."
Rzucił podkręcone shurikeny, by leciały w niego, ale w ostatniej chwili skręciły na około niego, by jak tylko się ruszy, jeden z nich ranił go, a jeżeliby się nie ruszył, wtedy by go otoczyły. Oczywiście wykorzystał technikę cienia shurikena, bo przewidywał, że przeciwnik zna się na shurikenach i przewidzi ich tor lotu. Klon miał zrobić to samo.
Po wypuszczeniu shurikenów. Składa szybko pieczęci...
- Katon, Housenka no Jutsu!
Lądując stara się kopnąć go w twarz, by już powalić go. Gdy już wylądował, wyjął shurikeny, którymi dostał w bok. Rzuca nimi w leżącego.
- To chyba twoje!

-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Re: [Naruto] Narodziny Legendy
Na dachu pojawił się nowy zawodnik. I jego dwa kunai natychmiast pomknęły ku bliższemu z przeciwników. Akihito tymczasem wyskoczył w powietrze, w między palcami rozkładając shurikeny. Ziemny ninja odskakuje przed nożami, podczas gdy shurikeny mkną w genina Stali. Noże zmieniają kierunek, stalowe gwiazdki też, omijając przeciwnika, który nawet nie drgnął...
Z cienia wyłania się więcej shurikenów! Wbijają się w niego, niemal jednocześnie z kunai... Huk! Ninja zniknął, zastąpiony przez kulę błota. Szybkie spojrzenie dookoła... Jest tuż za Rianną, wyciągając shurikeny! A drugi ninja Stali właśnie wykonuje kopnięcie, z wprawą omija blok genina, trafia! Widzący przyszłość pada, dają moment na reakcję Akihito, zanim miotacz shurikenów wyceluje powtórnie w Riannę.
Kai i jego przeciwnik zaś stali w tym czasie naprzeciwko siebie, niewzruszeni, starając się ocenić wzajemnie swój styl walki na podstawie pozycji przeciwnika... I nie bez sukcesów.
Tymczasem Aisu uderza ponownie, nie dając czasu na reakcję przeciwnikowi!
A może jednak? Trafia z pyknięciem w klocek drewna! Obraca się błyskawicznie, ale za wolno, kij trafia go między oczy, rzucając o krok do tyłu... Uderza o ścianę i przypomina sobie o mieczu na plecach! Wyciąga go szybkim ruchem i skacze na przeciwika! Cios z lewej, cios z prawej, przeciwnik blokuje, podcięcie! Ninja stali przewraca się, a chuunin jednocześnie kopnięciem podrzuca go do góry i atakuje oburącz, dłońmi zwiniętymi w pięść wzmocnioną stalowym rdzeniem rękojeści miecza! Ninja Stali pada na ziemię, nieprzytomny. Z nim już nie będzie problemów.
Z cienia wyłania się więcej shurikenów! Wbijają się w niego, niemal jednocześnie z kunai... Huk! Ninja zniknął, zastąpiony przez kulę błota. Szybkie spojrzenie dookoła... Jest tuż za Rianną, wyciągając shurikeny! A drugi ninja Stali właśnie wykonuje kopnięcie, z wprawą omija blok genina, trafia! Widzący przyszłość pada, dają moment na reakcję Akihito, zanim miotacz shurikenów wyceluje powtórnie w Riannę.
Kai i jego przeciwnik zaś stali w tym czasie naprzeciwko siebie, niewzruszeni, starając się ocenić wzajemnie swój styl walki na podstawie pozycji przeciwnika... I nie bez sukcesów.
Tymczasem Aisu uderza ponownie, nie dając czasu na reakcję przeciwnikowi!
A może jednak? Trafia z pyknięciem w klocek drewna! Obraca się błyskawicznie, ale za wolno, kij trafia go między oczy, rzucając o krok do tyłu... Uderza o ścianę i przypomina sobie o mieczu na plecach! Wyciąga go szybkim ruchem i skacze na przeciwika! Cios z lewej, cios z prawej, przeciwnik blokuje, podcięcie! Ninja stali przewraca się, a chuunin jednocześnie kopnięciem podrzuca go do góry i atakuje oburącz, dłońmi zwiniętymi w pięść wzmocnioną stalowym rdzeniem rękojeści miecza! Ninja Stali pada na ziemię, nieprzytomny. Z nim już nie będzie problemów.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.

-
- Kok
- Posty: 1228
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
- Numer GG: 8228852
- Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją
Re: [Naruto] Narodziny Legendy
Akumai Akihito
"Cholera! Durne klony. Mam mało chakry. Niedługo się skończy, jeżeli czegoś nie wymyślę."
Jak tylko mógł najszybciej, wraz z klonem, wyciągał szybko shurikeny z błota, szybko celował i rzucał w kolesia od shurikenów.
"Skoro jest skupiony na Yanacie, to nie powinien zwrócić uwagi na lecące shurikeny."
Przełknął ślinę. Wyrzucił z błota ostatni shuriken, lecz tym razem w drugiego genina.
"Oby Rianna dał sobie z nim radę. Tamten jest ranny, więc powinno być mu dość łatwo. "
Wstał szybko. Zaczął się rozpędzać, by wbiec na tego od ściany błota. Oczywiście cały czas uważał, by nie oberwać. Shurikenowiec mógł rzucić w niego shurikenem, a ten błotny miał zapewne jeszcze inne asy w rękawie. Biegł więc w bardzo chaotyczny sposób. Raz w lewo, raz w prawo, raz szybciej, raz wolniej, raz najszybciej jak mógł.
"Mam nadzieję, że nie jest zbyt szybki. "
- Rianna, złap go za ranę! - wykrzyczał w biegu
Rozpędził się do największej prędkości jakiej mógł, by wykonać technikę Tokken, o ile można ją nazwać techniką. To przecież po prostu wbiegnięcie w kogoś najszybciej jak można. Przeciwik pewnie myśli, że znów wykona technikę Katon, Housenka no jutsu. To jest właśnie przewaga członka rodu Akumai.
Wyciągnął kunaie, by w momencie gdy już wpadnie na błotniaka, wbić mu jeszcze ostrza, by go osłabić i najlepiej wykluczyć z walki, o ile to jest wykonalne.
"Cholera! Durne klony. Mam mało chakry. Niedługo się skończy, jeżeli czegoś nie wymyślę."
Jak tylko mógł najszybciej, wraz z klonem, wyciągał szybko shurikeny z błota, szybko celował i rzucał w kolesia od shurikenów.
"Skoro jest skupiony na Yanacie, to nie powinien zwrócić uwagi na lecące shurikeny."
Przełknął ślinę. Wyrzucił z błota ostatni shuriken, lecz tym razem w drugiego genina.
"Oby Rianna dał sobie z nim radę. Tamten jest ranny, więc powinno być mu dość łatwo. "
Wstał szybko. Zaczął się rozpędzać, by wbiec na tego od ściany błota. Oczywiście cały czas uważał, by nie oberwać. Shurikenowiec mógł rzucić w niego shurikenem, a ten błotny miał zapewne jeszcze inne asy w rękawie. Biegł więc w bardzo chaotyczny sposób. Raz w lewo, raz w prawo, raz szybciej, raz wolniej, raz najszybciej jak mógł.
"Mam nadzieję, że nie jest zbyt szybki. "
- Rianna, złap go za ranę! - wykrzyczał w biegu
Rozpędził się do największej prędkości jakiej mógł, by wykonać technikę Tokken, o ile można ją nazwać techniką. To przecież po prostu wbiegnięcie w kogoś najszybciej jak można. Przeciwik pewnie myśli, że znów wykona technikę Katon, Housenka no jutsu. To jest właśnie przewaga członka rodu Akumai.
Wyciągnął kunaie, by w momencie gdy już wpadnie na błotniaka, wbić mu jeszcze ostrza, by go osłabić i najlepiej wykluczyć z walki, o ile to jest wykonalne.

-
- Szczur Lądowy
- Posty: 18
- Rejestracja: poniedziałek, 25 czerwca 2007, 11:12
- Numer GG: 7109712
Re: [Naruto] Narodziny Legendy
Rianna Yanata
Rianna wciąż leżał na ziemi.
- Bunshin no Jutsu! - Wykrzyczał, składając ręce w znak użycia Jutsu. Tuz obok niego pojawiły się 3 klony. Jeden spadł, na dziedziniec. Drugi odskoczył pod rannego shinobi by wydostać się z okrążenia. Następny Zasłonił, prawdziwego Rianne, który korzystając ze swojej nie przeciętnej szybkości, natychmiast chwycił rannego shinobi na nogi, naprężając się by utrzymać go do ataku Akumai.
Rianna wciąż leżał na ziemi.
- Bunshin no Jutsu! - Wykrzyczał, składając ręce w znak użycia Jutsu. Tuz obok niego pojawiły się 3 klony. Jeden spadł, na dziedziniec. Drugi odskoczył pod rannego shinobi by wydostać się z okrążenia. Następny Zasłonił, prawdziwego Rianne, który korzystając ze swojej nie przeciętnej szybkości, natychmiast chwycił rannego shinobi na nogi, naprężając się by utrzymać go do ataku Akumai.

-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Re: [Naruto] Narodziny Legendy
Akihito miota wygrzebane z błota shurikeny... Ale oblepione błotem lecą kompletnie nieprzewidywalnie. Genin od shurikenów nie zwraca na nie uwagi, czując, jak coś chwyta go za nogi! Wyciąga dwa kunai i wbija je bezpośrednio w leżącego pod nim Riannę!
Shuriken trafia schwytanego genina Stali, ale dwa noże przebijają klona, który znika z cichym pyknięciem, i mimo że Rianna skręcił się w ostatniej chwili, trafiają, zmuszając go do puszczenia wroga.
Drugi od niechcenia jakby uderza biegnącego klona, zmieniając go w obłok dymu, ale już nie przejmuje się tym który zeskoczył na dziedziniec, widząc prawdziwnego Riannę zwiniętego w kłębek z bólu. Dwa kunai wbite w ciało to nie w kij dmuchał... Ale genin - mistrz shurikenów niemal spadł z dachu, nadzwyczaj boleśnie trafiony prez Akihito.
Ten rozpędza się, chcąc uderzył w drugiego z ninja, ale jego przeciwnik nagle wyskakuje w górę, z łatwością unikając od tak dawna zapowiedzianego ataku, i staje na nogach czekając na lepszy moment do ataku...
Aisu sprawdza puls młodego ze Stali. Dobrze, żyje, ale jest nieprzytomny. Kilkanaście sekund na związanie go, na wszelki wypadek, i wyskakuje przez okno...
A tam dwóch mistrzów taijutsu z dwóch wiosek wymienia ciosy, pływając między żyłkami pułapki zastawionej przez Kaia, i żaden nie może uzyskać przewagi.
Shuriken trafia schwytanego genina Stali, ale dwa noże przebijają klona, który znika z cichym pyknięciem, i mimo że Rianna skręcił się w ostatniej chwili, trafiają, zmuszając go do puszczenia wroga.
Drugi od niechcenia jakby uderza biegnącego klona, zmieniając go w obłok dymu, ale już nie przejmuje się tym który zeskoczył na dziedziniec, widząc prawdziwnego Riannę zwiniętego w kłębek z bólu. Dwa kunai wbite w ciało to nie w kij dmuchał... Ale genin - mistrz shurikenów niemal spadł z dachu, nadzwyczaj boleśnie trafiony prez Akihito.
Ten rozpędza się, chcąc uderzył w drugiego z ninja, ale jego przeciwnik nagle wyskakuje w górę, z łatwością unikając od tak dawna zapowiedzianego ataku, i staje na nogach czekając na lepszy moment do ataku...
Aisu sprawdza puls młodego ze Stali. Dobrze, żyje, ale jest nieprzytomny. Kilkanaście sekund na związanie go, na wszelki wypadek, i wyskakuje przez okno...
A tam dwóch mistrzów taijutsu z dwóch wiosek wymienia ciosy, pływając między żyłkami pułapki zastawionej przez Kaia, i żaden nie może uzyskać przewagi.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.

-
- Kok
- Posty: 1228
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
- Numer GG: 8228852
- Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją
Re: [Naruto] Narodziny Legendy
Akumai Akihito
Biegnąc, genin usłyszał głos jęczącego od bólu przeciwnika. Chwilę potem odgłos upadku. Chyba spadł. Czyżby pomysł wypalił?
"Jeden z głowy! ... mam nadzieję. Teraz drugi."
Biegł na wroga. Już miał wykonać atak, a tu... Odskoczył. Genin próbował złapać go za nogę, by go poturbować, jednak siła pędu była zbyt wielka...
Akihito zaczął hamować. Pęd jest wielki. Trudno mu to zrobić. Krawędź dachu się zbliża. Równowaga... Traci ją... Odwrócił się... Odskok... Udało się. Nie spadł.
Oddycha ciężko. Zmęczenie daje po sobie znać. Szybko wraca do normy. Jednak kondycję chłopak ma.
"Yanata się nim zajmie. Tymczasem trzeba wspomóc Kaia."
Szybkie ruchy, parę skoków, zmyłki... To wszystko po to by ten stalowy genin nie trafił go shurikenem, kunaiem albo kto wie czym jeszcze. W końcu jest. Na skraju dachu. Tylko, że tym razem od strony dziedzińca. Zszedł jak tylko najciszej potrafił na dół, od strony genina stali. Patrzy na walkę taijutsu. Próbuje przewidzieć następne kroki wrogiego genina. Gdy już wie jak postąpi, albo się zatrzyma... Uderza pięścią w ziemię.
- Doton Doruki Gaeshi!-
"To powinno zachwiać jego równowagą i Kai powinien sobie poradzić."
Wstał. Wskoczył na dach. Szukał Yanaty i stalowego genina. Uśmiechnął się.
"Teraz kolej na ciebie."
Podbiegł do przeciwnika. Nadal trzymał w ręce kunai. Zatrzymał się na odległość większą niż zasięg nogi. Przyjął pozycję do ataku, której uczył go Kai.
"Presja robi swoje. Napewno na jakiś sposób spanikuje. Nie dość, że mamy przewagę liczebną, to pokonaliśmy już jednego."
Potem rozpoczął atak. Atakował kunai i kopniakami, jak najszybciej, jednak unikał jak najwięcej, by zmęczyć przeciwnika i zadać mu małe choć liczne rany. Chciał go pokonać na wytrzymałość.
Biegnąc, genin usłyszał głos jęczącego od bólu przeciwnika. Chwilę potem odgłos upadku. Chyba spadł. Czyżby pomysł wypalił?
"Jeden z głowy! ... mam nadzieję. Teraz drugi."
Biegł na wroga. Już miał wykonać atak, a tu... Odskoczył. Genin próbował złapać go za nogę, by go poturbować, jednak siła pędu była zbyt wielka...
Akihito zaczął hamować. Pęd jest wielki. Trudno mu to zrobić. Krawędź dachu się zbliża. Równowaga... Traci ją... Odwrócił się... Odskok... Udało się. Nie spadł.
Oddycha ciężko. Zmęczenie daje po sobie znać. Szybko wraca do normy. Jednak kondycję chłopak ma.
"Yanata się nim zajmie. Tymczasem trzeba wspomóc Kaia."
Szybkie ruchy, parę skoków, zmyłki... To wszystko po to by ten stalowy genin nie trafił go shurikenem, kunaiem albo kto wie czym jeszcze. W końcu jest. Na skraju dachu. Tylko, że tym razem od strony dziedzińca. Zszedł jak tylko najciszej potrafił na dół, od strony genina stali. Patrzy na walkę taijutsu. Próbuje przewidzieć następne kroki wrogiego genina. Gdy już wie jak postąpi, albo się zatrzyma... Uderza pięścią w ziemię.
- Doton Doruki Gaeshi!-
"To powinno zachwiać jego równowagą i Kai powinien sobie poradzić."
Wstał. Wskoczył na dach. Szukał Yanaty i stalowego genina. Uśmiechnął się.
"Teraz kolej na ciebie."
Podbiegł do przeciwnika. Nadal trzymał w ręce kunai. Zatrzymał się na odległość większą niż zasięg nogi. Przyjął pozycję do ataku, której uczył go Kai.
"Presja robi swoje. Napewno na jakiś sposób spanikuje. Nie dość, że mamy przewagę liczebną, to pokonaliśmy już jednego."
Potem rozpoczął atak. Atakował kunai i kopniakami, jak najszybciej, jednak unikał jak najwięcej, by zmęczyć przeciwnika i zadać mu małe choć liczne rany. Chciał go pokonać na wytrzymałość.

-
- Szczur Lądowy
- Posty: 18
- Rejestracja: poniedziałek, 25 czerwca 2007, 11:12
- Numer GG: 7109712
Re: [Naruto] Narodziny Legendy
Rianna Yanata - kurka troche chaotycznie to Ant pisales, nie wiem czy dobrze zrozumialem
Achhh... To było bolesne. Ale rana nie była głęboka.
- Achh... zostaliśmy sami... zaraz zobaczysz na co stać shinobi z wioski ukrytej w liściach!
Wstał wyjął 2 kunai z rany i zaczął się rozgladać za przeciwnikami. Znalazł! Wdech... i wyyydech... Wyjał nastepnego kunai. Zamach i... RZUT! 2 kunai mają lekko otrzeć sie o przeciwnika a następny ma lecieć w prost na niego, gdy on będzie się bronił przed 3-cim, pierwsze 2 mają go dosięgnąć.
Achhh... To było bolesne. Ale rana nie była głęboka.
- Achh... zostaliśmy sami... zaraz zobaczysz na co stać shinobi z wioski ukrytej w liściach!
Wstał wyjął 2 kunai z rany i zaczął się rozgladać za przeciwnikami. Znalazł! Wdech... i wyyydech... Wyjał nastepnego kunai. Zamach i... RZUT! 2 kunai mają lekko otrzeć sie o przeciwnika a następny ma lecieć w prost na niego, gdy on będzie się bronił przed 3-cim, pierwsze 2 mają go dosięgnąć.

-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Re: [Naruto] Narodziny Legendy
Akihitio zeskakuje z dachu.
Rianna wyrywa noże z rany.
Aisu wyskakuje przez okno.
Kai rzuca się do ataku.
A potem wszystko wydarza się naraz. Stalowy genin na dziedzińcu uderza o ścianę ziemi, Aisu nie wiedząc nic o pułapce Kaia uruchamia ją, Akihito wraca na dach w ostatniej chwili, by złapać za rękę genina Stali, który ma już fuuma shurikena w dłoni!
Kunai Rianny zmyla przeciwnika, dwa noże wbijają się płytko w jego ciało. Ten jednak nie wydaje się być tym szczególnie wzruszony, i jedynym ruchem wyrzuca w Riannę wielki pocisk błota! Genin Konohy jednak lekkim ruchem omija pocisk, który spada na dziedziniec.
Szybkie spojrzenie pokazuje, że Aisu leży nieprzytomny, tak samo jak Kai i jego przeciwnik, a na środku wciąż niewzruszenie siedzi starzec...
Rianna wyrywa noże z rany.
Aisu wyskakuje przez okno.
Kai rzuca się do ataku.
A potem wszystko wydarza się naraz. Stalowy genin na dziedzińcu uderza o ścianę ziemi, Aisu nie wiedząc nic o pułapce Kaia uruchamia ją, Akihito wraca na dach w ostatniej chwili, by złapać za rękę genina Stali, który ma już fuuma shurikena w dłoni!
Kunai Rianny zmyla przeciwnika, dwa noże wbijają się płytko w jego ciało. Ten jednak nie wydaje się być tym szczególnie wzruszony, i jedynym ruchem wyrzuca w Riannę wielki pocisk błota! Genin Konohy jednak lekkim ruchem omija pocisk, który spada na dziedziniec.
Szybkie spojrzenie pokazuje, że Aisu leży nieprzytomny, tak samo jak Kai i jego przeciwnik, a na środku wciąż niewzruszenie siedzi starzec...
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.

-
- Szczur Lądowy
- Posty: 18
- Rejestracja: poniedziałek, 25 czerwca 2007, 11:12
- Numer GG: 7109712
Re: [Naruto] Narodziny Legendy
Rianna Yanata
Młody genin stoi tuż przy krawędzi dachu od strony dziedzińca.
- Hah, sprubuj tego... - mówi genin poruszając prawą stopą dachówkę pod sobą - zaraaaaaaaaaaaaaa... - zaczął krzyczeć gdyż dachówka się opsunęła a genin spadł na dziedziniec.
Wylądował bez najmniejszych problemów "No to teraz trzeba, szybko. Dobrze, tamten wyglądał na zaskoczonego... Bunshin no Jutsu" - pomyślał składając dłonie w znak jutsu. trwało to ledwo chwilkę, gdy na dach wskoczył Rianna.
- No to po tobie! - natychmiast zaczał nacierać na przeciwnika. 2 kunai w rękach. Bieg, odbicie, bieg odbicie, bieg odbicie! Zamach! I z za wrogiego shinobi od drugiej strony wyskakuje prawdziwy Rianna z całej siły starając się ugodzić nieświadomego wrogiego shinobi w newralgiczne miejsce.
Młody genin stoi tuż przy krawędzi dachu od strony dziedzińca.
- Hah, sprubuj tego... - mówi genin poruszając prawą stopą dachówkę pod sobą - zaraaaaaaaaaaaaaa... - zaczął krzyczeć gdyż dachówka się opsunęła a genin spadł na dziedziniec.
Wylądował bez najmniejszych problemów "No to teraz trzeba, szybko. Dobrze, tamten wyglądał na zaskoczonego... Bunshin no Jutsu" - pomyślał składając dłonie w znak jutsu. trwało to ledwo chwilkę, gdy na dach wskoczył Rianna.
- No to po tobie! - natychmiast zaczał nacierać na przeciwnika. 2 kunai w rękach. Bieg, odbicie, bieg odbicie, bieg odbicie! Zamach! I z za wrogiego shinobi od drugiej strony wyskakuje prawdziwy Rianna z całej siły starając się ugodzić nieświadomego wrogiego shinobi w newralgiczne miejsce.

-
- Kok
- Posty: 1228
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
- Numer GG: 8228852
- Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją
Re: [Naruto] Narodziny Legendy
Akumai Akihito
"Ten koleś już przesadza. Mógłby dać w końcu za wygraną. Dostał już kilka ran i czy jeszcze mu mało? Co mogę zrobić? Przede wszystkim działać szybko. Ma wolną rękę, a więc pewnie zaraz wyjmie pewnie kolejny shuriken."
- Nie chcę cię zabić stalowy geninie, więc się poddaj. - mówił szybko, w tym czasie myśląc jak się go najszybciej pozbyć.
Na twarzy genina było widać zdenerwowanie. To nie był strach, a wściekłość, że ta walka musi trwać nadal.
W czasie gdy mówił, wyprowadził jak najszybszy atak kolanem w brzuch shurikenowca. Jako, że w dłoni nadal dzierżył kunai zastanawiał się jak sobie nim pomóc.
"W co mu go wbić, by zakończyć walkę? Albo zrobię coś innego..."
Po ciosie natychmiast wycofał nogę. Podniósł rękę przeciwnika, po czym stawiając kopiącą nogę tuż za nim, wykręcając mu rękę. Przełożył mu rękę przed szyję. Ścisnął go z całej siły, by go poddusić.
"A teraz czas na koniec walki."
Wybicie z dachu na dziedziniec, ciągle trzymając genina za szyję. Chciał, by ten upadł na twarz z kilku metrów, a tym samym zakończyć walkę.
- Będzie bolało. - szepnął mu do ucha, uderzając kolanem w jego kręgosłup.
- I to napewno! - dodał tuż nad ziemią
"Ten koleś już przesadza. Mógłby dać w końcu za wygraną. Dostał już kilka ran i czy jeszcze mu mało? Co mogę zrobić? Przede wszystkim działać szybko. Ma wolną rękę, a więc pewnie zaraz wyjmie pewnie kolejny shuriken."
- Nie chcę cię zabić stalowy geninie, więc się poddaj. - mówił szybko, w tym czasie myśląc jak się go najszybciej pozbyć.
Na twarzy genina było widać zdenerwowanie. To nie był strach, a wściekłość, że ta walka musi trwać nadal.
W czasie gdy mówił, wyprowadził jak najszybszy atak kolanem w brzuch shurikenowca. Jako, że w dłoni nadal dzierżył kunai zastanawiał się jak sobie nim pomóc.
"W co mu go wbić, by zakończyć walkę? Albo zrobię coś innego..."
Po ciosie natychmiast wycofał nogę. Podniósł rękę przeciwnika, po czym stawiając kopiącą nogę tuż za nim, wykręcając mu rękę. Przełożył mu rękę przed szyję. Ścisnął go z całej siły, by go poddusić.
"A teraz czas na koniec walki."
Wybicie z dachu na dziedziniec, ciągle trzymając genina za szyję. Chciał, by ten upadł na twarz z kilku metrów, a tym samym zakończyć walkę.
- Będzie bolało. - szepnął mu do ucha, uderzając kolanem w jego kręgosłup.
- I to napewno! - dodał tuż nad ziemią

-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Re: [Naruto] Narodziny Legendy
Rianna spada.
- Bunshin no Jutsu!
Genin wpuszcza klona na dach, a sam skacze przez okno, przebiega drzwi, drugie okno, i wskakuje na dach!
Na dachu, plecami do siebie, stoi czterech identycznych chuuninów Stali. Rianna uderza pierwszego kunai, ten znika w obłoku dymu, pozostała trójka uskakuje... I nagle z ziemi przylatuje spory kamień, trafiając Riannę w tył głowy. Kilka kropel krwi popłynęło z czaszki, genin się obrócił, a jego przeciwnik już stał na dachu, uśmiechając się paskudnie.
Akihito tymczasem szarpie się z przeciwnikiem. Kopnięcie kolanem, ten blokuje, genin Liścia wykręca mu gwałtownie rękę, przekłada przez głowę, zaciska na szyi.
Skacze!
Genin Stali wyrzuca w powietrze garść shurikenów, zupełnie bez celu.
A gdy są tuż na ziemią... Pięć shurikenów wbija się w plecy Akihito!
Obydwaj potężnie uderzają o ziemię! Mistrz shurikenów dodatkowo przyciśnięty przez Akihito wypuszcza powietrze z płuc... Obydwaj są teraz potężnie poturbowani, ale obydwaj są jeszcze w stanie stać!
- Bunshin no Jutsu!
Genin wpuszcza klona na dach, a sam skacze przez okno, przebiega drzwi, drugie okno, i wskakuje na dach!
Na dachu, plecami do siebie, stoi czterech identycznych chuuninów Stali. Rianna uderza pierwszego kunai, ten znika w obłoku dymu, pozostała trójka uskakuje... I nagle z ziemi przylatuje spory kamień, trafiając Riannę w tył głowy. Kilka kropel krwi popłynęło z czaszki, genin się obrócił, a jego przeciwnik już stał na dachu, uśmiechając się paskudnie.
Akihito tymczasem szarpie się z przeciwnikiem. Kopnięcie kolanem, ten blokuje, genin Liścia wykręca mu gwałtownie rękę, przekłada przez głowę, zaciska na szyi.
Skacze!
Genin Stali wyrzuca w powietrze garść shurikenów, zupełnie bez celu.
A gdy są tuż na ziemią... Pięć shurikenów wbija się w plecy Akihito!
Obydwaj potężnie uderzają o ziemię! Mistrz shurikenów dodatkowo przyciśnięty przez Akihito wypuszcza powietrze z płuc... Obydwaj są teraz potężnie poturbowani, ale obydwaj są jeszcze w stanie stać!
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.

-
- Kok
- Posty: 1228
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
- Numer GG: 8228852
- Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją
Re: [Naruto] Narodziny Legendy
Akumai Akihito
"Nadal mam nad nim przewagę. Jest przygnieciony przeze mnie. Mój upadek na jego wykręconą rękę pewnie mu ją złamał. Trzeba wykorzystać tą przewagę. Tylko jak? Hmm..."
Przemyślenia genina nie trwały nawet sekundy. Przez cały czas ściskał jak najmocniej szyję wroga.
Ręką z kunaiem obniżył jego ochraniacz czoła na oczy, po czym wbił mu kunai w rękę (tę niewykręconą).
W tym czasie wyjął drugą ręką kolejny kunai. Jego oczy zaczęły wręcz płonąć. Miał ochotę zabić tego genina i mieć już z nim spokój na wieki.
"Te shurikeny, które mam w plecach... Lepiej będzie je na razie tam zostawić. Riannie może być potrzebna jeszcze pomoc."
- Będziesz przeklinał ród demonicznych... - w tej samej chwili ostrze kunai zagłębiło się w ramieniu stalowego przeciwnika.
"Teraz coś co powinno go zaboleć..."
Akihito wyszczerzył się.
Złapał wroga za ręce. Stanął szybko na jego plecach i podciągnął jego ręce jak najwyżej. Prawą stopę położył na jego głowie i podskoczył. Podciągał ręce dalej. Puścił dopiero gdy usłyszał chrzęst łamanych kości.
"To powinno mu pogruchotać kości."
- O ile przeżyjesz!-
Odbił się od jego pleców. Jak najwyższy skok. Zaczyna opadać... Tuż nad ziemią prostuje nogi by najbardziej zabolało, a być może też połamało przeciwnika.
Podniósł następnie jego głowę za włosy. Uderzył go nogą po plecach i zszedł z niego. Ściągnął ochraniacz z jego oczu i spojrzał w nie z szyderczym uśmiechem na twarzy.
- Masz już dość i się poddajesz? -
Podniósł głowę przeciwnika jeszcze wyżej. Zamach silniejszą nogą... Kopniak w twarz, najmocniej jak potrafi.
"Walka zakończona!?"
Spojrzał na przeciwnika czy się jeszcze rusza.
"Nadal mam nad nim przewagę. Jest przygnieciony przeze mnie. Mój upadek na jego wykręconą rękę pewnie mu ją złamał. Trzeba wykorzystać tą przewagę. Tylko jak? Hmm..."
Przemyślenia genina nie trwały nawet sekundy. Przez cały czas ściskał jak najmocniej szyję wroga.
Ręką z kunaiem obniżył jego ochraniacz czoła na oczy, po czym wbił mu kunai w rękę (tę niewykręconą).
W tym czasie wyjął drugą ręką kolejny kunai. Jego oczy zaczęły wręcz płonąć. Miał ochotę zabić tego genina i mieć już z nim spokój na wieki.
"Te shurikeny, które mam w plecach... Lepiej będzie je na razie tam zostawić. Riannie może być potrzebna jeszcze pomoc."
- Będziesz przeklinał ród demonicznych... - w tej samej chwili ostrze kunai zagłębiło się w ramieniu stalowego przeciwnika.
"Teraz coś co powinno go zaboleć..."
Akihito wyszczerzył się.
Złapał wroga za ręce. Stanął szybko na jego plecach i podciągnął jego ręce jak najwyżej. Prawą stopę położył na jego głowie i podskoczył. Podciągał ręce dalej. Puścił dopiero gdy usłyszał chrzęst łamanych kości.
"To powinno mu pogruchotać kości."
- O ile przeżyjesz!-
Odbił się od jego pleców. Jak najwyższy skok. Zaczyna opadać... Tuż nad ziemią prostuje nogi by najbardziej zabolało, a być może też połamało przeciwnika.
Podniósł następnie jego głowę za włosy. Uderzył go nogą po plecach i zszedł z niego. Ściągnął ochraniacz z jego oczu i spojrzał w nie z szyderczym uśmiechem na twarzy.
- Masz już dość i się poddajesz? -
Podniósł głowę przeciwnika jeszcze wyżej. Zamach silniejszą nogą... Kopniak w twarz, najmocniej jak potrafi.
"Walka zakończona!?"
Spojrzał na przeciwnika czy się jeszcze rusza.

-
- Szczur Lądowy
- Posty: 18
- Rejestracja: poniedziałek, 25 czerwca 2007, 11:12
- Numer GG: 7109712
Re: [Naruto] Narodziny Legendy
Rianna Yanata
Rianna spojrzal spodelba na przeciwnika. Jego niechęć do obcego shinobi dawała o sobie znać na pierwszy rzut oka. Wyprostował się, a jego ręka uniosła się, dotknęła głowy i powędrowała do rany. Rianna znów się zgarbił. Spojrzał się na swoją rękę, którą teraz miał przed oczami. Na jego dłoni lśniła karmazynowa plama. "Trzeba będzie szyć..." - pomyślał genin po czym jego dłon uniosła sie, a jego palce dotknęły języka, który spijał, resztki krwi z palców. Jego oczy zapłonęły, a na twarzy pojawił się szyderczy, psychodeliczny uśmiech wariata. Wyprostował się a jego oczy wciąż płonęły chęcią zemsty.
Wiąż patrząc się przeciwnikowi prosto w oczy jego kolana ugięły się, a ręka powędrowała po kamień, który go ugodził. Gdy wstał, ochoczo podrzucał nim w dłoni, nie spuszczając obcego z oczu. Po czym rzucił ten kamień obcemu geninowi prosto w klatkę piersiową.
Shinobi stali złapał kamień lewą ręką i z coraz większą pewnością siebie spuścił pod nogi.
"Jesteś mój!" - Lewa ręka genina wyprostowała sie w kierunku ziemi z 2 kunaiami pomiędzy palcami. A drugą porządnie szarpnął, wtem nagle lewa ręka obcego shinobi natychmiast wyprostowała się. W tym momęcie można było dostrzec pomiędzy nimi delikatną lśniącą nić, lączącą ich ręce.
Nie dam Ci uciec, nawet nie myśl o zrobieniu jutsu. A na zrobienie tego jedną ręką brakuje Ci sporo lat treningu... A ja nigdy, nie pudłuje... Jesteś mój...
Przełożył kunaie do prawej ręki, z której kciuka wychodziła blękitna nić chakry, lewą ręką chwycił początek nici, a część wydobytej energii pomiędzy jego dłońmi zrobiła się luźna... Idealna... Na zamach... Wycelował i z całą swoją siła nastoletniego genina cisnał kunaiami w przeciwnika. Po czym szarpnął, obcego shinobi, który zamiast skupiać się na ucieczce z cieniem przerażenia łapał równowagę.
Rianna spojrzal spodelba na przeciwnika. Jego niechęć do obcego shinobi dawała o sobie znać na pierwszy rzut oka. Wyprostował się, a jego ręka uniosła się, dotknęła głowy i powędrowała do rany. Rianna znów się zgarbił. Spojrzał się na swoją rękę, którą teraz miał przed oczami. Na jego dłoni lśniła karmazynowa plama. "Trzeba będzie szyć..." - pomyślał genin po czym jego dłon uniosła sie, a jego palce dotknęły języka, który spijał, resztki krwi z palców. Jego oczy zapłonęły, a na twarzy pojawił się szyderczy, psychodeliczny uśmiech wariata. Wyprostował się a jego oczy wciąż płonęły chęcią zemsty.
Wiąż patrząc się przeciwnikowi prosto w oczy jego kolana ugięły się, a ręka powędrowała po kamień, który go ugodził. Gdy wstał, ochoczo podrzucał nim w dłoni, nie spuszczając obcego z oczu. Po czym rzucił ten kamień obcemu geninowi prosto w klatkę piersiową.
Shinobi stali złapał kamień lewą ręką i z coraz większą pewnością siebie spuścił pod nogi.
"Jesteś mój!" - Lewa ręka genina wyprostowała sie w kierunku ziemi z 2 kunaiami pomiędzy palcami. A drugą porządnie szarpnął, wtem nagle lewa ręka obcego shinobi natychmiast wyprostowała się. W tym momęcie można było dostrzec pomiędzy nimi delikatną lśniącą nić, lączącą ich ręce.
Nie dam Ci uciec, nawet nie myśl o zrobieniu jutsu. A na zrobienie tego jedną ręką brakuje Ci sporo lat treningu... A ja nigdy, nie pudłuje... Jesteś mój...
Przełożył kunaie do prawej ręki, z której kciuka wychodziła blękitna nić chakry, lewą ręką chwycił początek nici, a część wydobytej energii pomiędzy jego dłońmi zrobiła się luźna... Idealna... Na zamach... Wycelował i z całą swoją siła nastoletniego genina cisnał kunaiami w przeciwnika. Po czym szarpnął, obcego shinobi, który zamiast skupiać się na ucieczce z cieniem przerażenia łapał równowagę.
