[Torvv'ashsaak!] Kraksa na wymiarowej autostradzie.

-
- Kok
- Posty: 1015
- Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 20:32
- Numer GG: 8570942
- Lokalizacja: Shadar Logoth
Re: [Torvv'ashsaak!] Kraksa na wymiarowej autostradzie.
Ardel
Otrząsnał się po fali uderzeniowej... 'Masakra... Co to za potwora zaatakowała?'
Meteorytowy miecz wylądował mu w dłoni. Spojrzał na dziurę w ziemi i popatrzył na innych... Miecz wylądował w pochwie, a Ardel zaczął biec w kierunku wskazanego lasu.
-Panowie, mam nadzieję, że szybko biegacie i lubicie taką zabawę!
Z dreszczem emocji i adrenaliną krążącą w żyłach biegł co sił do lasu nie oglądając się za siebie
'Co to było? Kim są stwory próbujące ich zabić? Jakieś zgrupowanie napaleńców bawiących się magią? Być może mają rację z lasem... I ten hałas... Nie pdoba mi się tu. Chciałbym w spokoju zarzynać potwory niż latać po wysepce atakowany magią i błyskawicami. I jeszcze szalona kompania...'
Otrząsnał się po fali uderzeniowej... 'Masakra... Co to za potwora zaatakowała?'
Meteorytowy miecz wylądował mu w dłoni. Spojrzał na dziurę w ziemi i popatrzył na innych... Miecz wylądował w pochwie, a Ardel zaczął biec w kierunku wskazanego lasu.
-Panowie, mam nadzieję, że szybko biegacie i lubicie taką zabawę!
Z dreszczem emocji i adrenaliną krążącą w żyłach biegł co sił do lasu nie oglądając się za siebie
'Co to było? Kim są stwory próbujące ich zabić? Jakieś zgrupowanie napaleńców bawiących się magią? Być może mają rację z lasem... I ten hałas... Nie pdoba mi się tu. Chciałbym w spokoju zarzynać potwory niż latać po wysepce atakowany magią i błyskawicami. I jeszcze szalona kompania...'

-
- Tawerniak
- Posty: 1271
- Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
- Numer GG: 10455731
- Lokalizacja: Radzymin
Re: [Torvv'ashsaak!] Kraksa na wymiarowej autostradzie.
Sarafan Swallowfast
Zebrał się szybko i skoczył na równe nogi. Nie rozglądał się wokół - wiedział, że za chwilę rozszarpią go te wybuchy. Psiakrew, co ci Lantańczycy znowu wymyślili... Na taką odległość cholerne gnomy jeszcze nie strzelały!
W jego głowie rozległ się wrzask jego planarnego kamrata: Ruszaj się! Zaraz cię zabiją! Prosto leć, tam jest las! Pochyl głowę! Zrób coś! - w głosie Bytu nie było zbytniej pewności siebie.
Sarafan sam wiedział, co ma robić, więc te rady na nic mu się nie zdały - rzucił się do biegu, w drodze wykorzystując proste zaklęcie ochronne, znane jako Zbroja Maga. Nie miał wielkich nadziei na to, żeby uchroniło go przed pociskami, ale przed rozbryzgującą wodą, odłamkami, kawałkami krabów, ryb i innego mięsistego tałatajstwa - jak najbardziej. Las był coraz bliżej, a krzyki innych uwięzionych niknęły wśród huku wystrzałów i dźwięków rozbryzgującej się wody...
Zebrał się szybko i skoczył na równe nogi. Nie rozglądał się wokół - wiedział, że za chwilę rozszarpią go te wybuchy. Psiakrew, co ci Lantańczycy znowu wymyślili... Na taką odległość cholerne gnomy jeszcze nie strzelały!
W jego głowie rozległ się wrzask jego planarnego kamrata: Ruszaj się! Zaraz cię zabiją! Prosto leć, tam jest las! Pochyl głowę! Zrób coś! - w głosie Bytu nie było zbytniej pewności siebie.
Sarafan sam wiedział, co ma robić, więc te rady na nic mu się nie zdały - rzucił się do biegu, w drodze wykorzystując proste zaklęcie ochronne, znane jako Zbroja Maga. Nie miał wielkich nadziei na to, żeby uchroniło go przed pociskami, ale przed rozbryzgującą wodą, odłamkami, kawałkami krabów, ryb i innego mięsistego tałatajstwa - jak najbardziej. Las był coraz bliżej, a krzyki innych uwięzionych niknęły wśród huku wystrzałów i dźwięków rozbryzgującej się wody...

-
- Bosman
- Posty: 2349
- Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
- Numer GG: 9149904
- Lokalizacja: Wrzosowiska...
Re: [Torvv'ashsaak!] Kraksa na wymiarowej autostradzie.
Callahan
Callahan szybko wstał... typowe, przyzwyczaił sie do maszyn molocha, ale ta była wielka i widocznie dużo bystrzejsza nić jej mniejsi bracia...
-wynocha na przeciwległe krańce wyspy!-Wrzasnął. Nie miał broni, a Coltem mogł ją co najwyżej połaskotać. Zreszta nie miał wielu kul... W każdym razie ucieczka była najlepszym rozwiązaniem... tylko gdzie tu wiać? Bez namysłu wziął Tanka na ręce i rzucił sie przed siebie... Miał pomysł. Może gdy zwieje gdzieś blisko tego stworka to a) załoga jeżeli takowa istnieje nie zauważy go, b)ostrzał artyleryjski nie uda się bo nie będzie miał sensu. Ale to potem... póki co biegł i to sie liczyło
-Jak na froncie piesku, hehe-Zaśmiał się mimowlnie... przez głowę przeszła mu absurdalna myśl... "Czemu mi fajki zamokły a ten pieprzony kozioł ma ich pod dostatek?
Callahan szybko wstał... typowe, przyzwyczaił sie do maszyn molocha, ale ta była wielka i widocznie dużo bystrzejsza nić jej mniejsi bracia...
-wynocha na przeciwległe krańce wyspy!-Wrzasnął. Nie miał broni, a Coltem mogł ją co najwyżej połaskotać. Zreszta nie miał wielu kul... W każdym razie ucieczka była najlepszym rozwiązaniem... tylko gdzie tu wiać? Bez namysłu wziął Tanka na ręce i rzucił sie przed siebie... Miał pomysł. Może gdy zwieje gdzieś blisko tego stworka to a) załoga jeżeli takowa istnieje nie zauważy go, b)ostrzał artyleryjski nie uda się bo nie będzie miał sensu. Ale to potem... póki co biegł i to sie liczyło
-Jak na froncie piesku, hehe-Zaśmiał się mimowlnie... przez głowę przeszła mu absurdalna myśl... "Czemu mi fajki zamokły a ten pieprzony kozioł ma ich pod dostatek?
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Czerwona Orientalna Prawica

-
- Bosman
- Posty: 1571
- Rejestracja: sobota, 7 października 2006, 11:14
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: piwnica
Re: [Torvv'ashsaak!] Kraksa na wymiarowej autostradzie.
Callahan.
Biorąc Tanka na ręce brawurowo ruszyłeś do tropikalnego lasu. Pies wydawał się przyzwyczajony do takich odgłosów, nie zaskamlał ani razu.
Sarafan Swallowfast.
To proste zaklęcie powinno otoczyć Cię mleczną plazmatyczną zbroją płytową, która nie ograniczałaby ruchów czarującego. Efekt był jednak inny niż oczekiwałeś. Podczas czarowania przelotnie pomyślałeś o tych metalowych potworach które was ostrzeliwują. Wynik? Otoczyła Cię metalowa zbroja, która o dziwo także nie krepowała ruchów...
Walizę zostawiłeś, tylko by cię spowalniała, może będzie okazją ją odzyskać.
Ardel.
Niestety noga poważnie utrudniała szybkie zniknięcie z pola widzenia. Jednak wiedźmin był twardy jak mało kto, więczacisnął zęby i zdołał dotrzeć do lasu przed Swallowfastem.
McLee.
Wszyscy poza McLee uciekli do lasu. McLee korzystając z niezawodnej techniki rozproszenia grupy atakowanej zdołał dotrzeć do piaszczystej łachy 70 metrów po lewo, o poprzedniego miejsca pobytu.
Darik.
Dzięki swojej nieugiętej determinacji i szybkim nogom jako pierwszy dotarłeś do granicy lasu i nie wąchając sie wskoczyłeś w dziwną tropikalną roślinność...
Po pierwszym wystrzale były dwa kolejne, jeden daleko przed wami po lewo, drugi niebezpiecznie blisko McLee.
Czterech z naszych "Uwiezionych" schroniło sie w lesie. Natomiast Mc Lee był na odsłoniętej łasze. Łachy atolu składały się z wodnych zagłębień i piaskowych górek. Wiec trudno będzie wam go zlokalizować. Kanonada ucichła tak szybko jak się zaczęła, nawet zanim wbiegliście do lasu. Po przeczekaniu kilku chwil w zaroślach. Darik, mający w sobie coś z lidera pierwszy podszedł do granicy lasu, rozgarnął zarośla i obejrzał zniszczenia na wyspie.
Po chwil stało się coś dziwnego, przepraszam, normalnego jak na dzisiejszy dzień. Fontanna wody i kawałków koralowca prysnęła spod gąsienic. Z wody powoli wyłaniał się dziób metalowego potwora osadzony na gąsienicach które orały złoty piasek plaży. Potwór wydał siebie ryk i chrzęst a dziób przeważył się do przodu i z głośnym Tummmmmc !!! wehikuł dumnie stanął na plaży. Callahan oglądał kiedyś takie kiedy znalazł stary przedwojenny katalog militariów. Tylko że ten był większy... dużo za duży dla człowieka.
Niestety wrażenie potęgi wehikułu zostało znacząco zredukowane przez umieszczenie na jego masce uśmiechniętej twarzy z wywalonym jęzorem. Było tam jeszcze kilka symboli które mogły uchodzić raczej za mistyczne. Biorąc cała tą sytuację na logikę, to nie mógł być pojazd wojskowy, chyba że tutejsza armia uważa czarny kolor jako świetny kamuflaż na zasadniczo żółtych i niebieskich wyspach. Poza tym to graffiti nie wydawało się być oznaczeniami wojskowymi.
Pojazd pojechał kawałek po plaży i zatrzymał się. Otworzył się ogromny właz z którego wyłonił się ...troll. Sarafan nie takie trolle widywał w Faerunie, ten miał łysą gładką głowę, długie uszy, i nieprawdopodobnie długi orli nos. Jego skóra była ciemnozielona a wzrost wynosił około 2,5 metra. Zajął właśnie miejsce przy największym karabinie jaki Callahan w życiu widział i zapalił papierosa.
Z tyłu machiny została doczepiona jakaś drewniana skrzynia obwiązana linami. Tylne drzwi wozu pancernego otworzyły się i ukazał sie kolejny troll tym razem w hełmie i mundurze. W ręku miał łom wysokości dorosłego człowieka. Podszedł do skrzyni i zmasakrował jej wieko po czym odrzucił je na bok. Chyba nie tego sie spodziewał.
-Tvakaa grut! Tvakaa hruv vrazz k'rva grut! Tvakaa! Tvakaa! Tvakaa! Tvakaa... -nawet ktoś kto nie znał jego języka łatwo mógł sie domyślić że to były siarczyste przekleństwa...
[Gracze się nie rozumieją bo mówią już rożnymi językami, pamiętajcie o tym]
Biorąc Tanka na ręce brawurowo ruszyłeś do tropikalnego lasu. Pies wydawał się przyzwyczajony do takich odgłosów, nie zaskamlał ani razu.
Sarafan Swallowfast.
To proste zaklęcie powinno otoczyć Cię mleczną plazmatyczną zbroją płytową, która nie ograniczałaby ruchów czarującego. Efekt był jednak inny niż oczekiwałeś. Podczas czarowania przelotnie pomyślałeś o tych metalowych potworach które was ostrzeliwują. Wynik? Otoczyła Cię metalowa zbroja, która o dziwo także nie krepowała ruchów...
Walizę zostawiłeś, tylko by cię spowalniała, może będzie okazją ją odzyskać.
Ardel.
Niestety noga poważnie utrudniała szybkie zniknięcie z pola widzenia. Jednak wiedźmin był twardy jak mało kto, więczacisnął zęby i zdołał dotrzeć do lasu przed Swallowfastem.
McLee.
Wszyscy poza McLee uciekli do lasu. McLee korzystając z niezawodnej techniki rozproszenia grupy atakowanej zdołał dotrzeć do piaszczystej łachy 70 metrów po lewo, o poprzedniego miejsca pobytu.
Darik.
Dzięki swojej nieugiętej determinacji i szybkim nogom jako pierwszy dotarłeś do granicy lasu i nie wąchając sie wskoczyłeś w dziwną tropikalną roślinność...
Po pierwszym wystrzale były dwa kolejne, jeden daleko przed wami po lewo, drugi niebezpiecznie blisko McLee.
Czterech z naszych "Uwiezionych" schroniło sie w lesie. Natomiast Mc Lee był na odsłoniętej łasze. Łachy atolu składały się z wodnych zagłębień i piaskowych górek. Wiec trudno będzie wam go zlokalizować. Kanonada ucichła tak szybko jak się zaczęła, nawet zanim wbiegliście do lasu. Po przeczekaniu kilku chwil w zaroślach. Darik, mający w sobie coś z lidera pierwszy podszedł do granicy lasu, rozgarnął zarośla i obejrzał zniszczenia na wyspie.
Po chwil stało się coś dziwnego, przepraszam, normalnego jak na dzisiejszy dzień. Fontanna wody i kawałków koralowca prysnęła spod gąsienic. Z wody powoli wyłaniał się dziób metalowego potwora osadzony na gąsienicach które orały złoty piasek plaży. Potwór wydał siebie ryk i chrzęst a dziób przeważył się do przodu i z głośnym Tummmmmc !!! wehikuł dumnie stanął na plaży. Callahan oglądał kiedyś takie kiedy znalazł stary przedwojenny katalog militariów. Tylko że ten był większy... dużo za duży dla człowieka.

Pojazd pojechał kawałek po plaży i zatrzymał się. Otworzył się ogromny właz z którego wyłonił się ...troll. Sarafan nie takie trolle widywał w Faerunie, ten miał łysą gładką głowę, długie uszy, i nieprawdopodobnie długi orli nos. Jego skóra była ciemnozielona a wzrost wynosił około 2,5 metra. Zajął właśnie miejsce przy największym karabinie jaki Callahan w życiu widział i zapalił papierosa.
Z tyłu machiny została doczepiona jakaś drewniana skrzynia obwiązana linami. Tylne drzwi wozu pancernego otworzyły się i ukazał sie kolejny troll tym razem w hełmie i mundurze. W ręku miał łom wysokości dorosłego człowieka. Podszedł do skrzyni i zmasakrował jej wieko po czym odrzucił je na bok. Chyba nie tego sie spodziewał.
-Tvakaa grut! Tvakaa hruv vrazz k'rva grut! Tvakaa! Tvakaa! Tvakaa! Tvakaa... -nawet ktoś kto nie znał jego języka łatwo mógł sie domyślić że to były siarczyste przekleństwa...
[Gracze się nie rozumieją bo mówią już rożnymi językami, pamiętajcie o tym]

-
- Bombardier
- Posty: 639
- Rejestracja: niedziela, 1 października 2006, 17:54
- Numer GG: 10499479
- Lokalizacja: Stalowa Wola
Re: [Torvv'ashsaak!] Kraksa na wymiarowej autostradzie.
Darik
*Trolle. Obrzydliwi sługusi ludzi. Ciekawe skąd wzięli się w pojeździe skoro zazwyczaj tylko noszą działa.*
-Kryc się! W krzaki!-W miarę cicho syknął Darik.
Dla lepszego kamuflażu zdjął płaszcz i położył pod siebie.
-Tu nie ma miejsca na bohaterów. Trolle są głupi. Musimy obmyślić podstęp.
Chciał załadować pocisk rozrywający ale nie mógł zdradzić swej pozycji wystrzałem.Przyglądał się zajściu.
- Gdyby człeczyna strzelił w kanoniera, a ja sprzątnąłbym oficera. Co o tym myślicie?
*Trolle. Obrzydliwi sługusi ludzi. Ciekawe skąd wzięli się w pojeździe skoro zazwyczaj tylko noszą działa.*
-Kryc się! W krzaki!-W miarę cicho syknął Darik.
Dla lepszego kamuflażu zdjął płaszcz i położył pod siebie.
-Tu nie ma miejsca na bohaterów. Trolle są głupi. Musimy obmyślić podstęp.
Chciał załadować pocisk rozrywający ale nie mógł zdradzić swej pozycji wystrzałem.Przyglądał się zajściu.
- Gdyby człeczyna strzelił w kanoniera, a ja sprzątnąłbym oficera. Co o tym myślicie?

-
- Kok
- Posty: 1015
- Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 20:32
- Numer GG: 8570942
- Lokalizacja: Shadar Logoth
Re: [Torvv'ashsaak!] Kraksa na wymiarowej autostradzie.
Ardel
Ledwo dobiegł do lasu. Noga rwała go tak niemiłosiernie, że gdy wbiegł między drzewa to upadł i zaczął wydłubywać z rany morskie zwierzątka. Ranę odkaził eliksirem. Było to bardzo bolesne, ale on tylko syknął z bólu.
Usłyszał warkot. Po chwyli zobaczył wielką metaqlową puchę z dziwnymi rysunkami
-Co to do czorta jest?
Położył się nisko przy ziemi i zaczął obserwować 'coś'.
Po chwili z 'cosia' wylazł zielony stwór.
-O żesz w mordę... To zmutowana strzyga czy co?
Obserwował dalej. Jedno ze stworzeń zasiadło przy czymś co wyglądała jak 'broń palna', tzn. dla Wieddźmina coś co wybuchało człowiekowi w twarz.
Drugi stwór się pokazał. Trzask łamanego drewna zdenerwował wiedźmina. 'Jak można niszczyć tak drogą rzecz? A poza tym na skrzyniach dobrze się...' Rozmyślania przerwał mu potok dziwnych słów brzmiących jak przekleństwa.
'żeby to pokonać musiałbym dogadać się z moimi znajomymi niedoli, tyle że gadamy w różnych językach. Chędożone życie...'
Ledwo dobiegł do lasu. Noga rwała go tak niemiłosiernie, że gdy wbiegł między drzewa to upadł i zaczął wydłubywać z rany morskie zwierzątka. Ranę odkaził eliksirem. Było to bardzo bolesne, ale on tylko syknął z bólu.
Usłyszał warkot. Po chwyli zobaczył wielką metaqlową puchę z dziwnymi rysunkami
-Co to do czorta jest?
Położył się nisko przy ziemi i zaczął obserwować 'coś'.
Po chwili z 'cosia' wylazł zielony stwór.
-O żesz w mordę... To zmutowana strzyga czy co?
Obserwował dalej. Jedno ze stworzeń zasiadło przy czymś co wyglądała jak 'broń palna', tzn. dla Wieddźmina coś co wybuchało człowiekowi w twarz.
Drugi stwór się pokazał. Trzask łamanego drewna zdenerwował wiedźmina. 'Jak można niszczyć tak drogą rzecz? A poza tym na skrzyniach dobrze się...' Rozmyślania przerwał mu potok dziwnych słów brzmiących jak przekleństwa.
'żeby to pokonać musiałbym dogadać się z moimi znajomymi niedoli, tyle że gadamy w różnych językach. Chędożone życie...'

-
- Tawerniak
- Posty: 1271
- Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
- Numer GG: 10455731
- Lokalizacja: Radzymin
Re: [Torvv'ashsaak!] Kraksa na wymiarowej autostradzie.
Sarafan Swallowfast
O ku*wa... - pomyślał. - Trolle? Tutaj? Jakieś chore sztuki, ale mają dziwaczne "coś" pod swoją kontrolą. To chyba jakiś przedmiot magiczny, też oparty na wynalazkach gnomów... To dziwne. Jeszcze dziwniejsze jest to, że towarzysze, którzy minutę temu płynnie mówili wspólnym, nagle przerzucili się na swoje języki, przypominające raczej bełkot pijanego szaleńca. W każdym razie, lepiej się schować. Strefa dzikiej magii. Mógłbym ich obrzucać Strzałami Melfa, ale kto wie, co by z nich wyrosło? Ciekawe, co jest w tej skrzyni, skoro tak denerwuje śmierdziela. Mógłbym rzucić niewidzialność... a nie, dzika magia. Hmm... a tak właściwie... w którą stronę wieje wiatr?
Zastanowił się nad tym chwilę, wcześniej jakoś nie zwracał na to uwagi. Teraz jednak przypomniał sobie, że trolle mają bardzo czuły węch i jeśli stoją po zawietrznej, to lepiej będzie uciec. Co zresztą zrobiłby w takim wypadku, nie oglądając się na resztę...
O ku*wa... - pomyślał. - Trolle? Tutaj? Jakieś chore sztuki, ale mają dziwaczne "coś" pod swoją kontrolą. To chyba jakiś przedmiot magiczny, też oparty na wynalazkach gnomów... To dziwne. Jeszcze dziwniejsze jest to, że towarzysze, którzy minutę temu płynnie mówili wspólnym, nagle przerzucili się na swoje języki, przypominające raczej bełkot pijanego szaleńca. W każdym razie, lepiej się schować. Strefa dzikiej magii. Mógłbym ich obrzucać Strzałami Melfa, ale kto wie, co by z nich wyrosło? Ciekawe, co jest w tej skrzyni, skoro tak denerwuje śmierdziela. Mógłbym rzucić niewidzialność... a nie, dzika magia. Hmm... a tak właściwie... w którą stronę wieje wiatr?
Zastanowił się nad tym chwilę, wcześniej jakoś nie zwracał na to uwagi. Teraz jednak przypomniał sobie, że trolle mają bardzo czuły węch i jeśli stoją po zawietrznej, to lepiej będzie uciec. Co zresztą zrobiłby w takim wypadku, nie oglądając się na resztę...

-
- Bosman
- Posty: 2349
- Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
- Numer GG: 9149904
- Lokalizacja: Wrzosowiska...
Re: [Torvv'ashsaak!] Kraksa na wymiarowej autostradzie.
Koźli mutant padł na ziemię zaraz po przyjeździe potężnego czołgu i powiedział coś, czego Callahan nie zrozumiał. Najlogiczniejsze wydawało mu sie (a przynajmniej na razie) nie zdradzanie swojej pozycji... Chwilkę potem z czołgu wysiadł mutant i zaczął skrzeczeć. *Może sie nie obyć bez walki* pomyślał Człowiek i rozejrzał się dookoła... Świetnie. Białowlosy gościu z wielkim nożem, koźlonogi, świr w zbroi... Brakowało jeszcze tylko jednego, ale nim sie treser bestii nie przejmował. Takie jest życie. Na pustkowiach każdy moze w każdej chwili zginać. Przyzwyczaił się *Tfu, na jakich pustkowiach?*. Połozył dłoń na pysku warczącego psa. Ten zaraz sie uspokoił. Callahan wyciągnął rewolwer, naładował i odbezpieczył. Jak trzeba będzie zacznie strzelać. Spojrzał na Koźlonogiego i przezwyciężyl niechęć. Powoli pokazał na swoja broń pacem a potem na tego, który właśnie rozwalił skrzynię. .Potem wskazał na koźlonogiego i na mutka siedzącego za działkiem. Palcami zaczął odliczać... 5 ... 4... 3... Jeżeli koźlonogi by pokręcił łbem, zaniechałby akcji. Callahan miał tylko nadzieję, że ten mutek o owczych nogach rozumie jego gesty. Wyglądał na wojskowego....
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Czerwona Orientalna Prawica

-
- Mat
- Posty: 518
- Rejestracja: czwartek, 28 czerwca 2007, 12:51
Re: [Torvv'ashsaak!] Kraksa na wymiarowej autostradzie.
McLee przyglądał się dla dziwnego pojazdu z zaciekawieniem. Był doskonale widoczny, niedostatecznie opancerzony a jednak wyjechał w pole rażenia okrętów. To pozwalało się domyślić że te stwory są sprzymierzeńcami tych ze statków.
Sytuacja była jasna. Wiadomo było także że w skrzyni miało być coś ważnego.
McLee miał zdecydowanie zły dzień. Mało tego że obudził się cholera wie gdzie, mało tego że prawie go usmażono, mało tego że ostrzelano go z jakiegoś prehistorycznego działa, mało tego że jego nowi znajomi to świry to jeszcze na dodatek napotkał najpewniej wrogo nastawionych pajaców.
Wyszperał z plecaka granat i wierny nóż supersoniczny. Powoli zaczął czołgać się bliżej pojazdu wciąż pozostając w ukryciu. Gdy stwory zapakują się do wnętrza pojazdu przez chwilę nie będą mogły obserwować otoczenia. Wtedy można będzie wrzucić do środka granat, unieszkodliwić ich oraz może w końcu dowiedzieć się o co w tym do cholery chodzi.
Sytuacja była jasna. Wiadomo było także że w skrzyni miało być coś ważnego.
McLee miał zdecydowanie zły dzień. Mało tego że obudził się cholera wie gdzie, mało tego że prawie go usmażono, mało tego że ostrzelano go z jakiegoś prehistorycznego działa, mało tego że jego nowi znajomi to świry to jeszcze na dodatek napotkał najpewniej wrogo nastawionych pajaców.
Wyszperał z plecaka granat i wierny nóż supersoniczny. Powoli zaczął czołgać się bliżej pojazdu wciąż pozostając w ukryciu. Gdy stwory zapakują się do wnętrza pojazdu przez chwilę nie będą mogły obserwować otoczenia. Wtedy można będzie wrzucić do środka granat, unieszkodliwić ich oraz może w końcu dowiedzieć się o co w tym do cholery chodzi.

-
- Bosman
- Posty: 1571
- Rejestracja: sobota, 7 października 2006, 11:14
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: piwnica
Re: [Torvv'ashsaak!] Kraksa na wymiarowej autostradzie.

Darik.
Posługując się dla niego oczywistym żargonem, wyjaśnił swój plan. Plan ten na pewno był lepszy niż frontalny atak ale niestety został wygłoszony w pustkę. Towarzysze nie zrozumieli naszego doświadczonego wojskowego... Za to ten włochaty człowiek coś planował...
McLee.
Z supersonicznym nożem i granatem w dłoni czołgał się do wehikułu. Widział trolla na wieżyczce ale niestety troll przy skrzyni zniknął mu z pola widzenia...
[Jest za pojazdem, jak widać na załączonym obrazku]
Ardel.
Wiedźmin, najlepszy fechmistrz z naszych towarzyszy, oczyścił sobie ranę i pozbył sie natrętnych żyjątek z nogawic. Przyjazd wehikułu nieco go zaszokował a dźwięk wyłamywanej skrzyni go zdenerwował. Rozważania fechmistrza przerwały przekleństwa trolla. Zaczął pilnie obserwować.
[W nogę nieco ci lepiej]
Sarafan Swalowfast.
Jak na jego życzenie wiatr zwawiał od strony trolli. Trolle wyglądał na zajęte swoimi sprawami. Mógł ich ostrzelać strzałami melfa, w końcu był adeptem magii. Jednak bał się konsekwencji jej nieprzewidywalności. W jego głowie zagościła niepewność... Czy dzika magia nie powinna pozostawiać bardziej drastycznych śladów? Spojrzał na swoją zbroję. Kiedy inkantował ten czar myślał o metalu... hmmm...
Callahan.
Miał jaja, nie da sie ukryć, porywać się z rewolwerem na działko. Zawsze istniała przecież możliwość że nie trafi. Teraz próbował się porozumieć z tym koźlim mutantem, który na samym początku chciał mu odstrzelić głowę... Zaczął odliczanie...
Troll na działku przestał się nim interesować i wyciągnął sobie jakieś... czasopismo... Był to duży cios dla Darikowej teorii o głupocie trolli (chociaż można mieć nadzieję że chodzi mu tylko o przeglądanie obrazków). Ze skrzyni posypały się ciemne metalowe figurki. Troll który masakrował skrzynie (ten w HEŁMIE, mundurze w ciapki i całą masa naszyjników wokół szyi) ukląkł zrezygnowany na piachu, trzymając w dłoni metalową figurkę, po czym ze złością cisnął ją do oceanu... To samo chciał zrobić z pozostałymi gdy nagle powstrzymał go głos trzeciego trolla który wyszedł z transportera.
-Thumon forrak? Kverka hroovak... navre kzevi...
Trzeci troll usiadł na piachu przy gąsienicy, otworzył grubaśną księgę i począł przyglądać sie figurkom. Miał okulary na nosie, to chyba najmniej powszechna rzecz u trolli we wszystkich wymiarach, oraz rozpięty mundur w kolorze piasku...
[Zapomniałem dodać ze burza ustępuje, a niszczyciele umilkły]

-
- Kok
- Posty: 1015
- Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 20:32
- Numer GG: 8570942
- Lokalizacja: Shadar Logoth
Re: [Torvv'ashsaak!] Kraksa na wymiarowej autostradzie.
Ardel
'Potwory z księgami? Figurki? Okularowice? Może jakaś inteligenta rasa to jest tak jak elfy... Te figurki i mowa, jakby powstrzymywująca, by zwrócć na coś uwagę... hmmm....'
Ardel bezwłocznie wyciągnął miecz meteorytowy ( w końcu mogły być to potwory) i zaczął pełznąć w stronę trolla obserwującego figurki.
Pierwszy stwór czytał. Drugi też. Trzeci był pochłonięty najwyraźniej jakimiś rozterkami wewnętrznymi dotyczącymi figurek...
-Chędożyć to... - szepnął pod nosem wiedźmin i rzucił na siebie znak ochrony przed pociskami. Podkradał się bliżej, chcąc najpierw zabić stwory majstrujące przy figurkach. Mogły być magiczne, a on by nie chaił, żeby magia zniwedzyła ich przewagę. Miał nadzieję, że jego towarzysze też zaatakują.
'Zabijaj by żyć, uciekaj by żyć... Teraz muszę wybrać zabijaj.. Nawet jeśli te istoty są niewinne... Ale sam ich widok sprawia, że rzygać mi się chce...'
'Potwory z księgami? Figurki? Okularowice? Może jakaś inteligenta rasa to jest tak jak elfy... Te figurki i mowa, jakby powstrzymywująca, by zwrócć na coś uwagę... hmmm....'
Ardel bezwłocznie wyciągnął miecz meteorytowy ( w końcu mogły być to potwory) i zaczął pełznąć w stronę trolla obserwującego figurki.
Pierwszy stwór czytał. Drugi też. Trzeci był pochłonięty najwyraźniej jakimiś rozterkami wewnętrznymi dotyczącymi figurek...
-Chędożyć to... - szepnął pod nosem wiedźmin i rzucił na siebie znak ochrony przed pociskami. Podkradał się bliżej, chcąc najpierw zabić stwory majstrujące przy figurkach. Mogły być magiczne, a on by nie chaił, żeby magia zniwedzyła ich przewagę. Miał nadzieję, że jego towarzysze też zaatakują.
'Zabijaj by żyć, uciekaj by żyć... Teraz muszę wybrać zabijaj.. Nawet jeśli te istoty są niewinne... Ale sam ich widok sprawia, że rzygać mi się chce...'

-
- Bosman
- Posty: 2349
- Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
- Numer GG: 9149904
- Lokalizacja: Wrzosowiska...
Re: [Torvv'ashsaak!] Kraksa na wymiarowej autostradzie.
Białowłosy sie skradał. Callahan ciekawy był stworów, więc postanowił strzelać tak, aby obezwładnić. Oczywiście działowy dostanie kulke w łeb, ale reszte mozna przecież załatwić... Treser bestii kontynuował odliczanie... 2... 1...0... Szybko się poderwał puszczając psa przodem. Pies jest mały i szybki. Nie powinni go trafić od razu- odwróci ich uwagę. Pobiegł ułamek sekundy za psem, w biegu przykucnął, oparł łokiec o nogę i zaczął strzelać. Dwie kule dla pewności w działowego, potem przewrót przez bok i raczej niekontrolowana strzelanina... Dystans był duży, mógł nie trafić, ale przynajmniej nie szedl jak Kamikadze na pewną śmierć...
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Czerwona Orientalna Prawica

-
- Mat
- Posty: 518
- Rejestracja: czwartek, 28 czerwca 2007, 12:51
Re: [Torvv'ashsaak!] Kraksa na wymiarowej autostradzie.
Widocznie te stwory nie śpieszyły się by zapakować się do środka. Nie szkodzi, McLee mógł poczekać.
Ukrył się za jedną z wydm i schował słuchawki do kieszeni. Lepiej nasłuchiwać, zdołają narobić trochę hałasu zanim ruszą z miejsca. Pojazd zaś się przyda-choćby tylko z tej racji że potrzebne będzie źródło energii. Nawet jeśli był to jeden z tych archaicznych silników spalinowych to i tak pojazd potrzebował energii. Jeżeli zaś okaże się że jakimś cudem go nie ma to z całą pewnością uda się zbudować jakiś generator i podłączyć go do silnika. To proste.
Cała sytuacja była jednak dziwna. Te okręty były z całą pewnością własnością armii i celowo ostrzelały grupkę przybyszów, co do tego nie ma wątpliwości. Co więcej sam fakt że te stwory nosiły mundury potwierdzał że także należały do jakichś sił zbrojnych. Przyjechały tutaj jednak nie w celu dobicia... w zasadzie dlaczego?
Gdy już się ich pozbędzie zastanowi się nad tym. Jeden granat wystarczy. Te pokraki mogą mieć dwa i pół metra ale to wojskowy granat a nie jakaś prowizorka. To broń przeznaczona do eksterminacji dużo twardszych wrogów niż ci tutaj.
Ukrył się za jedną z wydm i schował słuchawki do kieszeni. Lepiej nasłuchiwać, zdołają narobić trochę hałasu zanim ruszą z miejsca. Pojazd zaś się przyda-choćby tylko z tej racji że potrzebne będzie źródło energii. Nawet jeśli był to jeden z tych archaicznych silników spalinowych to i tak pojazd potrzebował energii. Jeżeli zaś okaże się że jakimś cudem go nie ma to z całą pewnością uda się zbudować jakiś generator i podłączyć go do silnika. To proste.
Cała sytuacja była jednak dziwna. Te okręty były z całą pewnością własnością armii i celowo ostrzelały grupkę przybyszów, co do tego nie ma wątpliwości. Co więcej sam fakt że te stwory nosiły mundury potwierdzał że także należały do jakichś sił zbrojnych. Przyjechały tutaj jednak nie w celu dobicia... w zasadzie dlaczego?
Gdy już się ich pozbędzie zastanowi się nad tym. Jeden granat wystarczy. Te pokraki mogą mieć dwa i pół metra ale to wojskowy granat a nie jakaś prowizorka. To broń przeznaczona do eksterminacji dużo twardszych wrogów niż ci tutaj.

-
- Bosman
- Posty: 1571
- Rejestracja: sobota, 7 października 2006, 11:14
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: piwnica
Re: [Torvv'ashsaak!] Kraksa na wymiarowej autostradzie.
[Krótkie wtrącenie narracyjne: postacie graczy tego nie słyszą]
******************************************************************************************************************************
Światło błyskało w ametystowej kuli, była jedynym dostępnym tu źródłem światła. Małe plamki zlewały się w większe plamy cieknąc po krysztale, po czym obraz zamigotał ukazując wyspę pośrodku Elfiego Oceanu. Postać nad kryształem pochyliła się bardziej.
Okrągły loch dekorowały typowo fey'landzkie meble. Dębowe szafy uginały się od prastarych foliałów i zwojów otaczając rzeźbiony piedestał z poduszką. Spoczywała na nim kula widzenia z drogocennego ametystu, przedmiot który nawet niedoświadczonemu adeptowi magii mógł dać olbrzymią moc. Postać w czarnych szatach zaklinacza przerzuciła kilka następnych stron księgi i ponownie spojrzała na małe postacie atakujące trolle.
-Mistrzu, a jeżeli oni zginą...- powiedziała do drugiej postaci właśnie wyłaniającej się z mroku.
-Najważniejsze że już są.
******************************************************************************************************************************
[Proszę o dalsze poszczenie w tym wątku ale tylko do następnego update; czekam na posty Taverego i Szaszy, a potem update]
******************************************************************************************************************************
Światło błyskało w ametystowej kuli, była jedynym dostępnym tu źródłem światła. Małe plamki zlewały się w większe plamy cieknąc po krysztale, po czym obraz zamigotał ukazując wyspę pośrodku Elfiego Oceanu. Postać nad kryształem pochyliła się bardziej.
Okrągły loch dekorowały typowo fey'landzkie meble. Dębowe szafy uginały się od prastarych foliałów i zwojów otaczając rzeźbiony piedestał z poduszką. Spoczywała na nim kula widzenia z drogocennego ametystu, przedmiot który nawet niedoświadczonemu adeptowi magii mógł dać olbrzymią moc. Postać w czarnych szatach zaklinacza przerzuciła kilka następnych stron księgi i ponownie spojrzała na małe postacie atakujące trolle.
-Mistrzu, a jeżeli oni zginą...- powiedziała do drugiej postaci właśnie wyłaniającej się z mroku.
-Najważniejsze że już są.
******************************************************************************************************************************
[Proszę o dalsze poszczenie w tym wątku ale tylko do następnego update; czekam na posty Taverego i Szaszy, a potem update]

-
- Tawerniak
- Posty: 1271
- Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
- Numer GG: 10455731
- Lokalizacja: Radzymin
Re: [Torvv'ashsaak!] Kraksa na wymiarowej autostradzie.
Sarafan Swallowfast
Jego towarzysze nie kryli swych zamiarów, bez słów było widać, że chcą zaatakować paskudy i zniszczyć je. Dobrze, niech i tak będzie. Sięgnął do sakiewki i wyciągnął trochę śmiecia. Sproszkowany liść rabarbaru, żołądek żmii. Jakaś mała strzałka, jak do gry w rzutki, tylko mniejsza. Skoncentrował się. Czysta energia Splotu przepłynęła przez jego ciało. Nie była normalna i odczucia nie były takie, jak zawsze. Czuł więcej swobody. Mógł skoncentrować się na czymś poza zaklęciem. I tak zrobił - choć tworzył w zasadzie z niczego pocisk składający się z kwasu, mógł poświęcić swoją uwagę innej rzeczy, padło na dość zwyczajne zjawisko atmosferyczne. Deszcz.
Jego towarzysze nie kryli swych zamiarów, bez słów było widać, że chcą zaatakować paskudy i zniszczyć je. Dobrze, niech i tak będzie. Sięgnął do sakiewki i wyciągnął trochę śmiecia. Sproszkowany liść rabarbaru, żołądek żmii. Jakaś mała strzałka, jak do gry w rzutki, tylko mniejsza. Skoncentrował się. Czysta energia Splotu przepłynęła przez jego ciało. Nie była normalna i odczucia nie były takie, jak zawsze. Czuł więcej swobody. Mógł skoncentrować się na czymś poza zaklęciem. I tak zrobił - choć tworzył w zasadzie z niczego pocisk składający się z kwasu, mógł poświęcić swoją uwagę innej rzeczy, padło na dość zwyczajne zjawisko atmosferyczne. Deszcz.

-
- Bosman
- Posty: 1571
- Rejestracja: sobota, 7 października 2006, 11:14
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: piwnica
Re: [Torvv'ashsaak!] Kraksa na wymiarowej autostradzie.
Callahan.
Pies oderwał trolla od gazety. Troll pomyślał "Skąd się tu wziął ten szalony pies?". Pierwsza kula wystrzeliła mu magazyn z ręki. Łypnął na Callahana który robił już drugą przewrotkę po piasku. Był szybki. Piasek sypnął się z pod jego stóp i znów był w pozycji strzeleckiej. Troll zdążył tylko odbezpieczyć karabin maszynowy kiedy treser bestii skończył celować. Druga kula znacznie zmieniła rozplanowanie wewnętrzne jego mózgu.
Ardel.
Jego skradanie diabli wzięli. Troll z książką odwrócił się do niego, ten od skrzyni także. *Dobrze...* Pomyślał Ardel mocnej ściskając miecz. Nie takie potwory rozpruwał meteorytowym mieczem...
Sarafan Swallowfast.
Kiedy człowiek wybiegł z krzaków, księżycowy półelf zaczął czarować. Kiedy wykonywał gest zaklęcia, przemknęła mu myśl o deszczu. Z jego reki wyrwała się strzała, lecz nie zielona jak zawsze, tym razem była wykonana z błękitnego płynu. Strzała z ogromną prędkością pomknęła do celu.
[Wyznacz cel.]
Darik. [zastępstwo - Force]
Zobaczył wybiegającego Callahana i inkantującego Sarafana. Nie myśląc wiele wskoczył za drzewo i wystrzelił w niebo, po czym przeładował używając naboju rozrywającego. Nie czekał, natychmiast wycelował i wypalił w trolla od skrzyni celkując w bebechy. Callachan wystrzelił w tym samym momencie. Pocisk który co niektórych chudych ludzi rozrywał na pół nagle odbił po paraboli zostawiając dymiącą dziurkę w mankiecie munduru trolla. Jego blachy zawieszone na szyi poruszyły sie od mocy. Runy aż świeciły od energii.
McLee.
Wyczekuje z granatem w ręku po przeciwnej stronie wozu.

Krew ściekała z wierzyczki strzelniczej. Ujadanie Tanka zagłuszył odgłos trzaskającej uwalnianej energii. Magia, bo tylko tym być mogła, została użyta przez okularnika. Sarafan w życiu nie widział takiego czarowania. Okularnik otworzył dłoń i w tej samej sekundzie otoczyła go półprzezroczysta bańka energii. Teraz rozszerzając drugą dłoń skumulował energię w postaci czarnej kuli i posłał ją w kierunku Callahana. Nie użył żadnych komponentów. Nic nie inkantował. Taka magia była dla Sarafana całkowitym zaskoczeniem. Kula sięgnęła celu wybuchając czarną energią i powalając go na ziemię. [Powalony, średnie obrażenia od nieznanej energii] Troll przy skrzyni zareagował bardzo szybko.
-Vakka! Nepra!!!
Wziął duża czarna figurkę i cisnął w Ardela. Wiedźmin dysponując szybkim refleksem odbił figurkę na ziemię. Miecz nie pękł ale zawibrował osłabiając nieco chwyt Ardela. Troll w tym czasie pstryknął palcami i w jego ręku zmaterializowało sie szkarłatne ostrze energii. Podbiegł do wiedźmina i zamachnął się próbując uciąć mu głowę; na szczęście jedyną ofiarą tego cięcia była kępka włosów która opadła powoli na piasek.
[Ogłoszenie parafialne: Moje posty wyglądaj nieco technicznie ponieważ brakuje w nich miejsca na dłuższe przemyślenia czy też opisy. Jest to sytuacja przejściowa, po krótkim prologu będzie okazja do wielgaśnych postów w ramach wielu NPCów
Oczywiście nie zwalnia was to z obowiązku tworzenia długich i wymyślnych postów ;P ]
[Wszelkie pytania, żądania i błagania w komentarzach> http://www.tawerna.rpg.pl/forum/viewtop ... &sk=t&sd=a]
Pies oderwał trolla od gazety. Troll pomyślał "Skąd się tu wziął ten szalony pies?". Pierwsza kula wystrzeliła mu magazyn z ręki. Łypnął na Callahana który robił już drugą przewrotkę po piasku. Był szybki. Piasek sypnął się z pod jego stóp i znów był w pozycji strzeleckiej. Troll zdążył tylko odbezpieczyć karabin maszynowy kiedy treser bestii skończył celować. Druga kula znacznie zmieniła rozplanowanie wewnętrzne jego mózgu.
Ardel.
Jego skradanie diabli wzięli. Troll z książką odwrócił się do niego, ten od skrzyni także. *Dobrze...* Pomyślał Ardel mocnej ściskając miecz. Nie takie potwory rozpruwał meteorytowym mieczem...
Sarafan Swallowfast.
Kiedy człowiek wybiegł z krzaków, księżycowy półelf zaczął czarować. Kiedy wykonywał gest zaklęcia, przemknęła mu myśl o deszczu. Z jego reki wyrwała się strzała, lecz nie zielona jak zawsze, tym razem była wykonana z błękitnego płynu. Strzała z ogromną prędkością pomknęła do celu.
[Wyznacz cel.]
Darik. [zastępstwo - Force]
Zobaczył wybiegającego Callahana i inkantującego Sarafana. Nie myśląc wiele wskoczył za drzewo i wystrzelił w niebo, po czym przeładował używając naboju rozrywającego. Nie czekał, natychmiast wycelował i wypalił w trolla od skrzyni celkując w bebechy. Callachan wystrzelił w tym samym momencie. Pocisk który co niektórych chudych ludzi rozrywał na pół nagle odbił po paraboli zostawiając dymiącą dziurkę w mankiecie munduru trolla. Jego blachy zawieszone na szyi poruszyły sie od mocy. Runy aż świeciły od energii.
McLee.
Wyczekuje z granatem w ręku po przeciwnej stronie wozu.

Krew ściekała z wierzyczki strzelniczej. Ujadanie Tanka zagłuszył odgłos trzaskającej uwalnianej energii. Magia, bo tylko tym być mogła, została użyta przez okularnika. Sarafan w życiu nie widział takiego czarowania. Okularnik otworzył dłoń i w tej samej sekundzie otoczyła go półprzezroczysta bańka energii. Teraz rozszerzając drugą dłoń skumulował energię w postaci czarnej kuli i posłał ją w kierunku Callahana. Nie użył żadnych komponentów. Nic nie inkantował. Taka magia była dla Sarafana całkowitym zaskoczeniem. Kula sięgnęła celu wybuchając czarną energią i powalając go na ziemię. [Powalony, średnie obrażenia od nieznanej energii] Troll przy skrzyni zareagował bardzo szybko.
-Vakka! Nepra!!!
Wziął duża czarna figurkę i cisnął w Ardela. Wiedźmin dysponując szybkim refleksem odbił figurkę na ziemię. Miecz nie pękł ale zawibrował osłabiając nieco chwyt Ardela. Troll w tym czasie pstryknął palcami i w jego ręku zmaterializowało sie szkarłatne ostrze energii. Podbiegł do wiedźmina i zamachnął się próbując uciąć mu głowę; na szczęście jedyną ofiarą tego cięcia była kępka włosów która opadła powoli na piasek.
[Ogłoszenie parafialne: Moje posty wyglądaj nieco technicznie ponieważ brakuje w nich miejsca na dłuższe przemyślenia czy też opisy. Jest to sytuacja przejściowa, po krótkim prologu będzie okazja do wielgaśnych postów w ramach wielu NPCów

[Wszelkie pytania, żądania i błagania w komentarzach> http://www.tawerna.rpg.pl/forum/viewtop ... &sk=t&sd=a]

-
- Tawerniak
- Posty: 1271
- Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
- Numer GG: 10455731
- Lokalizacja: Radzymin
Re: [Torvv'ashsaak!] Kraksa na wymiarowej autostradzie.
Sarafan Swallowfast
Oczekiwał innego efektu, bardziej obszarowego, i nie wycelował w zasadzie w nikogo. Jednak mimo tego okazało się, że strzała leci prosto w trolla w okularach. Sindri odetchnął z ulgą, ale nie czekał aż, pocisk doleci, więc nie wiedział, czy trafił, i czy jakoś poważniej zranił potworka. Od razu poprawił klasycznym magicznym pociskiem, jednak tym razem myślał przy tym o ostrych jak brzytwa czakramach z Mulhorandu...
Oczekiwał innego efektu, bardziej obszarowego, i nie wycelował w zasadzie w nikogo. Jednak mimo tego okazało się, że strzała leci prosto w trolla w okularach. Sindri odetchnął z ulgą, ale nie czekał aż, pocisk doleci, więc nie wiedział, czy trafił, i czy jakoś poważniej zranił potworka. Od razu poprawił klasycznym magicznym pociskiem, jednak tym razem myślał przy tym o ostrych jak brzytwa czakramach z Mulhorandu...
