[D&D] rada pięciu

-
- Pomywacz
- Posty: 63
- Rejestracja: poniedziałek, 22 stycznia 2007, 22:25
Re: [D&D] rada pięciu
Atendi
Atendi slyszac zalazek ryku orka, postanowil szybko go dobic, by nie wezwal pozostalych, wiec odrabal mu glowe toporem. Po czym szybko odwrocil sie i wzial zamach na glowe orka z ktorym walczyl Derhelm.
Atendi slyszac zalazek ryku orka, postanowil szybko go dobic, by nie wezwal pozostalych, wiec odrabal mu glowe toporem. Po czym szybko odwrocil sie i wzial zamach na glowe orka z ktorym walczyl Derhelm.
"Obowiązek cięższy niż góra, śmierć lżejsza od pióra"

-
- Marynarz
- Posty: 195
- Rejestracja: czwartek, 22 lutego 2007, 16:10
- Numer GG: 9601340
Re: [D&D] rada pięciu
Derhelm
Kapnął sparował cios orka i wykonał natychmiastową ripostę, po czym cofnął się o krok i wykonał płaskie szerokie cięcie które w ostatnich chwili zatrzymał i pchnął w pierś orka.
Wszystko wykonał te dwa ciosy zanim barbarzyńca zdążył się zamachnąć swym toporem.
Czego jak czego ale umiejętności posługiwania się mieczem nie mozna było młodemu kapłanowi odmówić.
Jeśli ork nadal stał na wąłsnych nofach Derhelm wykonał niskie cięcie po nogach aby obalić przeciwnika i szybko go dobić aby- mimo że to ork- nie sprawić mu zbędnego bólu.
Kapnął sparował cios orka i wykonał natychmiastową ripostę, po czym cofnął się o krok i wykonał płaskie szerokie cięcie które w ostatnich chwili zatrzymał i pchnął w pierś orka.
Wszystko wykonał te dwa ciosy zanim barbarzyńca zdążył się zamachnąć swym toporem.
Czego jak czego ale umiejętności posługiwania się mieczem nie mozna było młodemu kapłanowi odmówić.
Jeśli ork nadal stał na wąłsnych nofach Derhelm wykonał niskie cięcie po nogach aby obalić przeciwnika i szybko go dobić aby- mimo że to ork- nie sprawić mu zbędnego bólu.
Pozdrowienia od Gretunda z Forum Poltergeist.

-
- Marynarz
- Posty: 203
- Rejestracja: sobota, 20 stycznia 2007, 21:21
- Numer GG: 2894983
- Lokalizacja: z przypadku
- Kontakt:
Re: [D&D] rada pięciu
Melliandra
Dziewczyna była wdzięczna, że towarzysze rozprawili się z orkami tak szybko. Zdawała sobie przecież sprawę, że będąc w jaskini nie zdąży wypuścić więcej niż dwie strzały, a bronią białą nie władała dość dobrze. Kolejnym powodem do radości z szybkiego rozstrzygnięcia walki był fakt, że ta potyczka różniła się bardzo od turniejowych do oglądania których Melli przywykła. Turnieje były dobrze zorganizowane, skupiano się na umiejętnościach szermierczych i pięknych strojach, zbrojach równie świecących co jej lustro, nie oglądało się tyle krwi. Melli otrząsnęła się ze wspomnień.
- Możemy tu czekać. Miejsce jest dobre do obrony, ale w razie czego nie utrzymamy go wiecznie. - jej głos był nadzwyczaj spokojny - Możemy też wiać. Byle dalej stąd, pod warunkiem, że w stronę naszego celu a nie przeciwną. Boję się, że ten ork narobił dość hałasu, żeby inne się zainteresowały. Co dalej Panowie? - to mówiąc przyjrzała się mężczyznom. Tylko chwile dłużej jej wzrok zatrzymał się na Atendim. W miarę upływu czasu, w miarę zacieśniania więzi między całą piątką chłopak robił się coraz bardziej rozmowny. "Jeszcze będą z niego ludzie. Moja w tym głowa" - na tą myśl posłała barbarzyńcy łagodny uśmiech.
Dziewczyna była wdzięczna, że towarzysze rozprawili się z orkami tak szybko. Zdawała sobie przecież sprawę, że będąc w jaskini nie zdąży wypuścić więcej niż dwie strzały, a bronią białą nie władała dość dobrze. Kolejnym powodem do radości z szybkiego rozstrzygnięcia walki był fakt, że ta potyczka różniła się bardzo od turniejowych do oglądania których Melli przywykła. Turnieje były dobrze zorganizowane, skupiano się na umiejętnościach szermierczych i pięknych strojach, zbrojach równie świecących co jej lustro, nie oglądało się tyle krwi. Melli otrząsnęła się ze wspomnień.
- Możemy tu czekać. Miejsce jest dobre do obrony, ale w razie czego nie utrzymamy go wiecznie. - jej głos był nadzwyczaj spokojny - Możemy też wiać. Byle dalej stąd, pod warunkiem, że w stronę naszego celu a nie przeciwną. Boję się, że ten ork narobił dość hałasu, żeby inne się zainteresowały. Co dalej Panowie? - to mówiąc przyjrzała się mężczyznom. Tylko chwile dłużej jej wzrok zatrzymał się na Atendim. W miarę upływu czasu, w miarę zacieśniania więzi między całą piątką chłopak robił się coraz bardziej rozmowny. "Jeszcze będą z niego ludzie. Moja w tym głowa" - na tą myśl posłała barbarzyńcy łagodny uśmiech.

-
- Marynarz
- Posty: 150
- Rejestracja: środa, 21 marca 2007, 20:30
- Numer GG: 6737454
Re: [D&D] rada pięciu
Garron
Wojownik dobił charczącego jeszcze orka i wytarł miecz w skórzane ubranie przeciwnika. Następnie wyjrzał na zewnątrz by upewnić się, że odgłosy walki nie zwabiły więcej zielonych.
- Obszukajcie ich. polecił swoim towarzyszom, po czym sam zaczął przeszukiwać rzeczy jednego z orków.
- Nie wiem czy opłaca się nam zostawać w tej jaskini. Myślę, że orkowie przybędą tu prędzej czy później. Z drugiej strony, nie znamy zbyt dobrze okolicy, a orkowi zwiadowcy obstawili już pewnie cały pobliski teren. Doprawdy sam nie wiem co począć.
Wojownik dobił charczącego jeszcze orka i wytarł miecz w skórzane ubranie przeciwnika. Następnie wyjrzał na zewnątrz by upewnić się, że odgłosy walki nie zwabiły więcej zielonych.
- Obszukajcie ich. polecił swoim towarzyszom, po czym sam zaczął przeszukiwać rzeczy jednego z orków.
- Nie wiem czy opłaca się nam zostawać w tej jaskini. Myślę, że orkowie przybędą tu prędzej czy później. Z drugiej strony, nie znamy zbyt dobrze okolicy, a orkowi zwiadowcy obstawili już pewnie cały pobliski teren. Doprawdy sam nie wiem co począć.

-
- Majtek
- Posty: 100
- Rejestracja: wtorek, 22 maja 2007, 11:35
Re: [D&D] rada pięciu
Marius
Marius spojrzał na ciała orków i odetchnął z ulgą. Był zadowolony z faktu, że przeżył.
- Mamy zadanie - stwierdził. - Nie wykonamy go jeżeli będziemy tu siedzieć. Powinniśmy ruszać, a ciała na wszelki wypadek schować w jaskini. - Wiedział, że dalsza droga będzie także niebezpieczna, ale pozostanie w tym miejscu wydawało mu się równie niebezpieczne.
Marius spojrzał na ciała orków i odetchnął z ulgą. Był zadowolony z faktu, że przeżył.
- Mamy zadanie - stwierdził. - Nie wykonamy go jeżeli będziemy tu siedzieć. Powinniśmy ruszać, a ciała na wszelki wypadek schować w jaskini. - Wiedział, że dalsza droga będzie także niebezpieczna, ale pozostanie w tym miejscu wydawało mu się równie niebezpieczne.

-
- Pomywacz
- Posty: 70
- Rejestracja: czwartek, 10 maja 2007, 17:39
Re: [D&D] rada pięciu
Ostatni ork padł pod ciosem Mariusa który ubił go ciosem w plecy. Wszyscy z bohaterów zdawali sobie sprawę iż muszą zniknąc stąd zanim reszta orków ich znajdzie. Las był ich pełęn toteż nie mieli wyboru i ruszyli spowrotem traktem w kierunku miasta gdzie rzekomo miał przebywać Ferdynand. Udało się im przejść niezaczepianym na szczęście i nie minęło 3 dni jak wieczorem doszli do bram miasta. Rumia nie była wielką metropolią. To co ją wyróżniało była dziwna konstrukcja cytadeli i zamku górująca nad miastem(otaczającymi je zabudowaniami i domami) Cytadela była niczym innym jak bardzo wysoką budowlą w kształcie prostokąta na oko mająca wysokość 10 piętrowego domu(mg:tak duży jak blok) A co dziwniejsze
prawie przy dachu tej cytadeli "cumował" lewitując jeden z tych latających okrętów. Żagle miał złożone i wyglądał jak zwyczajny statek co stoi w porcie przy molo. Widok zaiste niecodzienny.
prawie przy dachu tej cytadeli "cumował" lewitując jeden z tych latających okrętów. Żagle miał złożone i wyglądał jak zwyczajny statek co stoi w porcie przy molo. Widok zaiste niecodzienny.

-
- Marynarz
- Posty: 203
- Rejestracja: sobota, 20 stycznia 2007, 21:21
- Numer GG: 2894983
- Lokalizacja: z przypadku
- Kontakt:
Re: [D&D] rada pięciu
Melliandra
Ostatnie trzy dni były męczące nawet dla niej. Nie kończące się skradanie, każdy spadający liść przyprawiający ją o palpitacje serca. Kiedy dotarli do Rumii z jej piersi wyrwało się ciche 'Och'. To dobra okazja aby wypocząć porządnie i zjeść ciepły posiłek.
- Hmm... Najeść się, wyspać, obowiązkowo wykąpać a jutro rano z pełnią sił zabrać się za wykonanie zadania. - powiedziała wesołym głosem, a w jej oczach raz po raz błyskały radosne iskierki. - Ma ktoś lepszy plan? - zaśmiała się. Dźwięk jej śmiechu wydał jej się nagle bardzo przyjemny i odprężający.
Ostatnie trzy dni były męczące nawet dla niej. Nie kończące się skradanie, każdy spadający liść przyprawiający ją o palpitacje serca. Kiedy dotarli do Rumii z jej piersi wyrwało się ciche 'Och'. To dobra okazja aby wypocząć porządnie i zjeść ciepły posiłek.
- Hmm... Najeść się, wyspać, obowiązkowo wykąpać a jutro rano z pełnią sił zabrać się za wykonanie zadania. - powiedziała wesołym głosem, a w jej oczach raz po raz błyskały radosne iskierki. - Ma ktoś lepszy plan? - zaśmiała się. Dźwięk jej śmiechu wydał jej się nagle bardzo przyjemny i odprężający.

-
- Majtek
- Posty: 100
- Rejestracja: wtorek, 22 maja 2007, 11:35
Re: [D&D] rada pięciu
Marius
- Pójść od razu do cytadeli poprosić o widzenie z Ferdynandem. Następnie zadźgać go i zginąć do mieczy straży z uśmiechem na ustach - zażartował. Zwykle nie był człowiekiem żartobliwym, ale jego humor na widok miasta bardzo się poprawił. Był zadowolony z faktu, że zakończyli pierwszy etap swojej wędrówki i dotarli do Rumii. Zdecydowanie wolał miasta od leśnej głuszy. Mimo dobrego humoru zgadzał się z dziewczyną, najpierw musieli doprowadzić się do porządku.
- Tak ogólnie to zgadzam się z tobą - zwrócił się do Meli. - Jednak jeszcze dziś wieczorem musimy pomyśleć nad jakimś planem działania na najbliższe dni. - W tym momencie spojrzał na zacumowany w powietrzy statek. Widział już taki statek wcześniej jak inni, ale nadal nie mógł wyjść z podziwu. - Szkoda pozbywać się takich umysłów z tego świata - powiedział nie wyraźnie ni to do wszystkich ni to do siebie.
- Pójść od razu do cytadeli poprosić o widzenie z Ferdynandem. Następnie zadźgać go i zginąć do mieczy straży z uśmiechem na ustach - zażartował. Zwykle nie był człowiekiem żartobliwym, ale jego humor na widok miasta bardzo się poprawił. Był zadowolony z faktu, że zakończyli pierwszy etap swojej wędrówki i dotarli do Rumii. Zdecydowanie wolał miasta od leśnej głuszy. Mimo dobrego humoru zgadzał się z dziewczyną, najpierw musieli doprowadzić się do porządku.
- Tak ogólnie to zgadzam się z tobą - zwrócił się do Meli. - Jednak jeszcze dziś wieczorem musimy pomyśleć nad jakimś planem działania na najbliższe dni. - W tym momencie spojrzał na zacumowany w powietrzy statek. Widział już taki statek wcześniej jak inni, ale nadal nie mógł wyjść z podziwu. - Szkoda pozbywać się takich umysłów z tego świata - powiedział nie wyraźnie ni to do wszystkich ni to do siebie.

-
- Pomywacz
- Posty: 63
- Rejestracja: poniedziałek, 22 stycznia 2007, 22:25
Re: [D&D] rada pięciu
Atendi
Atendi nic nie mowil. Patrzyl tylko to na budowle, to na statek. Nigdy wczesniej nic takiego nie widzial. Byl zdumiony i zachwycony. Rowniez czul sie brudny i zmeczony, choc jemu nie przeszkadzalo to tak bardzo jak reszcie druzyny, poszedl jednak wraz z nimi umyc sie i odpoczac.
Ponownie z powodu wyjazdu przekazuje piecze nad moja postacia Olympii:]
Atendi nic nie mowil. Patrzyl tylko to na budowle, to na statek. Nigdy wczesniej nic takiego nie widzial. Byl zdumiony i zachwycony. Rowniez czul sie brudny i zmeczony, choc jemu nie przeszkadzalo to tak bardzo jak reszcie druzyny, poszedl jednak wraz z nimi umyc sie i odpoczac.
Ponownie z powodu wyjazdu przekazuje piecze nad moja postacia Olympii:]
"Obowiązek cięższy niż góra, śmierć lżejsza od pióra"

-
- Pomywacz
- Posty: 70
- Rejestracja: czwartek, 10 maja 2007, 17:39
Re: [D&D] rada pięciu
Z powodu wyjazdu sesję przerywam na 3 tyg. Po powrocie będę kontynuował.
