Kto by pomyślał, że kiedykolwiek
Usłyszy pustkowie tupot moich stóp
Spękana ziemia, westchnienie pyłu
Wplecione w me włosy
Boże, jak sucho, skąd płynie ten wiatr
Co chłodem jest w stanie wysuszyć równinę?
Szara cisza
...................szara cisza
On nie słyszy
.......................szepcze cisza
Dźwięk
i brzmienie rozdzwonne
co grzęźnie w mym uchu
jak lepkie brzęczenie
szerszeni.
Dźwięk
dźwięk dzwonka, co bije
metalem o metal
swą złością o Boga
co milczy.
Zalała mnie fala, ogłuszył mnie rumor,
Szurają sandały po piasku pustkowia.
A dzwonków miliony, a metal o metal
Wciąż bije, dobija, dobija się do mnie.
Mój Boże, panika, złe słowo na ustach,
I wzrok rozbiegany, ślepota zarazem
Odwracam się, patrzę, łez tysiąc mam w oczach
Krew szumi mi w głowie a chmury pierzchają.
Po obu mych stronach kroczące gdzieś tłumy
Chór starców milczących, chór starców dzwoniących
A dzierżą w swych dłoniach jak młotki sędziowskie
Grom dzwonków srebrzystych, błyszczący wniebogłos.
Nie mogłem nie krzyknąć.
*
Sprowadziłeś mnie do poziomu zwierzęcia
Wygubiłeś mnie oraz moje nadzieje
Ogłuszyłeś mnie szarym mrokiem chaosów.
*
Nie wiem z kim rozmawiam, Boże,
Bo czy mógłbym tak Ci mówić?
Gdybym był Twoim prorokiem
To inaczej bym powiedział.
Tak bym czasem chciał Cię winić
Jak Szatana Cię zobaczyć
Ale Tyś jest już za stary
Za przebiegły
I zbyt wieczny.
*
Po cóż chaos, zgroza starcy,
Chór dudniący na dnie serca?
Nie widzicie, że pomiędzy
Wami biegnie droga?
Tam akurat wschodzi słońce.
30 VI 2007
22:32
***
Traktujcie to jako jeden wiersz - nie analizujcie oddzielnych kawałków. Może być niezrozumiałe - nie zdziwiłoby mnie to.


Ale, naturalnie, moje zabiegi nie muszą być artystyczne - ja podejmuję próbę wdrożenia takowych do mojej twóczości.
Pozdrawiam.
PS Narmo, mam prośbę - gdybyś uznał ten wiersz za godny kącika, to mimo wszystko nie publikuj go tam. Dzięki.