[Marvel] Początek końca

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Azrael
Bosman
Bosman
Posty: 2006
Rejestracja: niedziela, 17 grudnia 2006, 11:38
Numer GG: 0
Lokalizacja: Nie chcesz wiedzieć... naprawdę nie chcesz wiedzieć...

Re: [Marvel] Początek końca

Post autor: Azrael »

Kail Katerson...

... wybiegł ze stołówki aby bez widzów przywrócić swoje ciało do pierwotnej postaci. Chwila bólu i po chwili z burego potwora pojawił się umięśniony blondyn w strzępach dawnego ubrania. Coprawda chciał powiedzieć profesorowi coś w stylu - Co!? Dlaczego ja? Co ja? Wysyłaj se X-men'ów na samobujcze misje ja się na nic takieo nie pisałem... a pozatym Amelia to ta tutaj tak? - tu Kail prychnął by śmiechem - przecież ona pewnie nie wie co tu się dzieje.
Jednak wydało mu się, że Xavier i tak wyczytał to w jego myślach, a niechciał przerywać ogólnej wrzawie radościo/przestrachu.
Grupa Nieszanowania Praw Ludzkich oraz Wspierania Bratniej Nienawiści na Tawernie

Azrael (Śmierć Wszechświatów) jest ich władcą. Wszystkie inne Śmierci są zależne od niego.
Filippo
Majtek
Majtek
Posty: 123
Rejestracja: niedziela, 7 stycznia 2007, 22:36
Numer GG: 2343993
Lokalizacja: Gród Bydgoszcz
Kontakt:

Re: [Marvel] Początek końca

Post autor: Filippo »

Doug Wellington

Douglas mimo wszystko ciężko wylądował na dachu Instytutu. Wychylił się za krawędź dachu w momencie gdy robot ciężko upadał na plecy. Czuł jak jego serce ciężko bębni napędzane adrenaliną. Kiedy blaszak nie wykazywał chęci do wstania mimo tego iż Sarah coś przy nim majstrowała odetchnął głęboko. Rozejrzał się za jakimś zejściem z dachu. Kiedy jakies znlazł zszedł powoli na dół czując jak znów jego skóra płonie. Ten ból zawsze towarzyszył przemianie. Zawsze w takiej chwili Doug obawiał się że kiedyś nie uda mu sie odzyskać ludzkiej postaci. Podciągnął długie rękawy powyżej łokcia odsłaniając łuski ciągnące się od łokcia do nadgarstka. Odruchowo sięgnął do tylnej kieszeni po rękawiczki którymi zakrywał zieloną skóre na wierzchu dłoni aż po kostki palców, dopiero wtedy przypomniał sobie że położył je na stoliku w stołówce. 'Szlag' - zaklął w myślach - 'Pewnie będe musiał kupic nowe...'
Kiedy w końcu zszedł na parter zaczął szukać Profesora by dowiedzieć się jak może być pomocny.
Obrazek
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Re: [Marvel] Początek końca

Post autor: Mekow »

Amelia Rinal

Dziewczyna była bardzo mile zaskoczona, że udało im się powalić robota. Kiedy ten upadł na ziemię i się nie ruszał, na jej twarzy pojawił się szeroki i szczery uśmiech. Była naprawdę zadowolona.
Z euforii po zwycięstwie wyrwało ją pojawienie się, a raczej słowa profesora Xaviera. Padło jej imię i konkretne, choć nie do końca zrozumiałe dla Tęczy pytanie.
"Co? Gotowa? Ale na co? Ja k#@ nie chcę." - jej myśli błądziły.
Następnie nieco wystraszona zabrała głos.
- Gotowi do czego? Co mielibyśmy zrobić?
"Ty no, ja tu się chciałam ukryć przed... no sama nie wiem, ale k#@ miało tu być bezpiecznie." - dodała w myślach.
Dziewczyna nie miała pojęcia, że ktoś może mieć dostęp do jej myśli.
Czekając na odpowiedź spojrzała na swoje spodnie i buty, które były obsypane tynkiem. Lekko wykrzywiła twarz w grymasie niezadowolenia.
"No zaje#@, już mam ufajdane ciuchy." - pomyślała.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera :?





Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Tenac
Majtek
Majtek
Posty: 115
Rejestracja: środa, 2 maja 2007, 14:13

Re: [Marvel] Początek końca

Post autor: Tenac »

Xavier rozejrzał się po zrujnowanej stołówce.
- Widzę, że nie rozumiecie... Nie ma zbytnio czasu na tłumaczenia, więc postaram się streścić to co Sarah przekazała mi... prywatnie - skinął z uznaniem na czarnowłosą. - To coś - wskazał palcem leżący wrak - zostało stworzone do eksterminacji mutantów. Oprogramowanie tej maszyny pochodzi z przyszłości i zakłada pracę w dużej grupie, zatem jeśli szybko nie rozpoczniemy działania, wkrótce zjawią się tutaj dziesiątki, jeśli nie setki tych... narzędzi ludobójstwa. Co mielibyśmy robić? To monstrum powstało na południowy wschód od Salem, więc sądzę, iż powinniśmy tam pojechać i powstrzymać produkcję większej ilości. Uprzedzając wasze ewentualne pytanie: czemu akurat wy? Jako jedyni jesteście w stanie powstrzymać te rzeczy. Czemu nie wyślę X-Menów? Są bardziej potrzebni gdzie indziej. Jeśli oczekujecie czegoś w stylu "przyszłość mutantów jest w waszych rękach", to muszę was rozczarować. Pytam ponownie: jesteście gotowi? - nacisnął pilot, który od początku trzymał w rękach, a na drogę niedaleko stołówki wjechał czarny van.
Obrazek
Kawairashii
Bombardier
Bombardier
Posty: 827
Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 17:04
Numer GG: 1074973
Lokalizacja: Sandland

Re: [Marvel] Początek końca

Post autor: Kawairashii »

Anna Spool

Nie znała profesora z tej strony, zwykle starał się uniknąć walki i poświęcania swych uczniów, najwyraźniej było z nim coś nie tak. Spodziewała się po nim czegoś bardziej pacyfistycznego, jak ustalenie czy przypadkiem ten robot nie był uprowadzony i kontrolowany przez kogoś jak magneto, ale jeśli Profesor każe nam iść na wojnę to nic tylko się spakować.
Jakoś nie przemawiało to do niej, stała i patrzyła się na reakcję reszty.
My Anime List
Obrazek
3 weeks to AvP Release.
Azrael
Bosman
Bosman
Posty: 2006
Rejestracja: niedziela, 17 grudnia 2006, 11:38
Numer GG: 0
Lokalizacja: Nie chcesz wiedzieć... naprawdę nie chcesz wiedzieć...

Re: [Marvel] Początek końca

Post autor: Azrael »

- Ta... serio jest coś ważniejszego w europie, niż tysiące, jeśli nie miliony mutanckich istnięć? Zreszt wciąż nie przemawia do mnie: „tylko wy jesteście w stanie” czy to, że jestem w stanie oznacza, że muszę? – Powiedział, ale tak czy siak ruszył do pokoju po swoj uniform.
Od normalnego ubioru różnił się on tylko tym, że podczas powiększania ciała nosiciela
rósł razem nim. Niestety jego czarny uniform obejmował tylko tereny „bokserkowe” od pasa w górę, Kail założył luźny T-shirt. Sam nie wiedział, czemu to robi w jego głowie zrodziło się nawet podejrzenie, że to Xavier go zmusza.
Grupa Nieszanowania Praw Ludzkich oraz Wspierania Bratniej Nienawiści na Tawernie

Azrael (Śmierć Wszechświatów) jest ich władcą. Wszystkie inne Śmierci są zależne od niego.
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Re: [Marvel] Początek końca

Post autor: Mekow »

Amelia Rinal

Tęczy nie podobało się to wszystko. Szczęście i zadowolenie z pokonanie robota poszły już w zapomnienie. Teraz była zdenerwowana, oczekiwała, że znajdzie tu spokój i nieźle się zabawi - absolutnie nie spodziewała się tego co właśnie zastała.
- Poczekaj no. Mówiłeś mi w liście, że tu będzie bezpiecznie. A mamy wpie#@ takim robotom? - powiedziała uniesionym głosem.
Wzięła głęboki oddech. Patrzyła na osobę, do której mówiła - w jej oczach był to tylko inwalida na wózku, może i bogaty, ale jednak bezbronny. Dziwnie się poczuła krzycząc na niego - zwłaszcza, że zaoferował jej opiekę. Uspokoiła się i powiedziała do profesora:
- Sorry. Nie chciałam wrzeszczeć...
Tęcza pomyślała o swoich przyjaciółkach z gangu. Wszystkie były mutantkami i te roboty mogłyby im zagrozić. A tego by nie chciała.
- Wiem, że trzeba coś zrobić i że nie ma nic za darmo. To wszystko tak szybko... Wsiadamy do tego auta? - spytała.
Była gotowa nadstawić karku.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera :?





Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Filippo
Majtek
Majtek
Posty: 123
Rejestracja: niedziela, 7 stycznia 2007, 22:36
Numer GG: 2343993
Lokalizacja: Gród Bydgoszcz
Kontakt:

Re: [Marvel] Początek końca

Post autor: Filippo »

Doug Wellington

Słowa profesora wbiły się Dougowi niczym gorący gwóźdź w mózg. 'Eksterminacji mutantów? Ten blaszak wywalił mnie na dach niczym szmacianą lalkę, niby jak mamy z tym czymś walczyć?' - spojrzał na swoje dłonie - Nawet mu lakieru nie zadrapałem...
Scales westchnął ciężko i zrobił szybki rachunek w głowie. Podkulić ogon i zwiewać przed czymś co pochodzi z przyszłości i pewnie dobrze wie jak ich znaleźć i zabić, czy ruszyć swój łuskowaty tyłek i spróbować znaleźć pierwszy te blaszaki i... I pewnie też dać się zabić. Ta myśl dziwnie go rozweseliła, nie lubił uciekać. Podszedł do wózka Xaviera, ten człowiek mu imponował, nigdy niemal nie tracił spokoju ducha i miał charyzmę... Tak, całe mnóstwo charyzmy.
- Jestem z panem Profesorze... - powiedział krótko - Mamy jakiś plan czy idziemy na żywioł?
Obrazek
Tenac
Majtek
Majtek
Posty: 115
Rejestracja: środa, 2 maja 2007, 14:13

Re: [Marvel] Początek końca

Post autor: Tenac »

Xavier spojrzał na Kaila i przez chwilę badał go wzrokiem.
- Skoro nie rozumiesz, to jednak lepiej byś nie jechał - stwierdził po czym wykonał wózkiem obrót o 180 stopni i pojechał w stronę vana i zajął miejsce kierowcy, oczywiście nie bez pomocy specjalnie zamontowanych w pojeździe systemów, które ułatwiały mu korzystanie z tegoż samochodu. Zajęliście pozostałe miejsca, pojechała z wami też Sarah, gdyż profesor stwierdził, że jej umiejętności mogą się przydać.
- Amelio - zaczął Xavier odpalając silnik. - Gdy ludzie dowiedzą się o naszych zdolnościach, a wydaje się to nieuniknione w najbliższym czasie, Instytut będzie najbezpieczniejszym miejscem dla mutantów, którzy nie będą chcieli walczyć z ludźmi o dominację. W każdym jestem pewien, że bezpieczniejsze będzie zbadanie tej sprawy niż czekanie aż więcej tych maszyn przyleci by dokończyć to, co zaczęła ta pierwsza... - w międzyczasie przez bramę, która automatycznie się otworzyła, wyjechaliście na ulicę.
Droga mijała, jechaliście dwupasmową drogą otoczoną z dwóch stron przez las, z samochodowego radia leciały przeboje z początku lat 90. przerywane głosem prezentera prowadzącego jakiś idiotyczny konkurs. Po jakiś trzydziestu minutach las zaczął się przerzedzać i wjechaliście na zjazd na miasteczka Frissell. Zatrzymaliście się przy standardowym, parterowym mieszkaniu przed którym na podjeździe stał czerwony pickup z podniesioną maską. Ktoś grzebał w jego silniku.
- To tu, numery się zgadzają z tym, co wyciągnęłam z dysku tamtego robota... - stwierdziła Sarah.
- Świetnie. Poczekajcie chwilę, zaraz powinienem wiedzieć co potrzeba - rzekł profesor po czym wyjechał i chwilę rozmawiał z człowiekiem, którego nawet nie byliście w stanie dostrzec. W międzyczasie za wami zatrzymało się srebrne BMW z którego wysiadł około czterdziestoletni mężczyzna w ciemnozielonym garniturze. Przez uchylone okna usłyszeliście tylko cichy, pełen nienawiści szept:
- Xavier - w lusterkach zobaczyliście jak mężczyzna wkłada rękę pod garnitur.
Obrazek
Filippo
Majtek
Majtek
Posty: 123
Rejestracja: niedziela, 7 stycznia 2007, 22:36
Numer GG: 2343993
Lokalizacja: Gród Bydgoszcz
Kontakt:

Re: [Marvel] Początek końca

Post autor: Filippo »

Doug Wellington

Doug przyglądał się mężczyźnie przez szybę. Jego uwadze nie umknął pełen nienawiści szept, ani wymowny gest sięgania wgłąb garnituru. Chłopak wiedział że musi zareagować. Ułożywszy w głowie szybki plan wysiadł z auta i podszedł do mężczyzny. Stanął w odległości pół metra przed nim i swobodnym tonem zapytał:
- Czy może mi pan powiedzieć, która jest godzina?
Profesorze, chyba spotkaliśmy pańskiego... ekhm... 'przyjaciela' - dodał w myślach mając nadzieję, że Profesor odbierze ten myślowy przekaz.
Obrazek
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Re: [Marvel] Początek końca

Post autor: Mekow »

Amelia Rinal

Amelia przez kilka minut rozmyślała o tym co powiedział jej Xavier. Potem jednak te myśli jakoś jej uciekły.
Przez większość drogi dziewczyna potakiwała głową w rytm muzyki patrząc za okno. Kiedy dojechali na miejsce, rozejrzała się dookoła. Jej uwagę przykuł wysokiej marki samochód.
"Niezły wózek." - pomyślała.
Liczyła na to, że jego właścicielem będzie jakiś młody, wysoki i przystojny chłopak. Wtedy zainteresowałaby się nie tylko samochodem. Trochę się rozczarowała widząc starego typa w ciemnozielonym garniturze. Tacy staruszkowie jej nie interesowali - już prędzej ich synowie, ale ona nie działa przez pośredników.
Przyjrzała się jeszcze przez chwilę samochodowi, a potem znowu spojrzała za okno nie myśląc o niczym specjalnym.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera :?





Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Tenac
Majtek
Majtek
Posty: 115
Rejestracja: środa, 2 maja 2007, 14:13

Re: [Marvel] Początek końca

Post autor: Tenac »

Mężczyźnie na czoło wystąpiło kilka kropel potu. Jeszcze raz spojrzał w kierunku profesora rozmawiającego z nieznajomym. Odwrócił głowę w kierunku Douglasa.
- Twoja ostatnia, odmieńcu - powiedział głosem szaleńca po czym błyskawicznym ruchem wyciągnął spod marynarki pistolet i wystrzelił w kierunku Wellingtona, który upadł. W samochodzie Sarah podskoczyła na miejscu i odwróciła się obserwując przerażona poczynania faceta, który wysiadł z Mercedesa.
Mężczyzna z którym w tym czasie rozmawiał profesor, wyszedł zza samochodu. Był to wysoki, czarnowłosy człowiek ubrany w szary t-shirt i czarny kombinezon roboczy, w rękach trzymał szmatę, w którą wycierał ręce.
- Pan Trask? - zdziwił się po czym zauważył pistolet i zamarł w bezruchu.
- Odsuń się od Charlesa Xaviera, a nic ci się nie stanie, Forge - powiedział Trask beznamiętnie.
W tym czasie Doug zdołał się zorientować, że żyje. Pocisk trafił go w pancerz na klatce piersiowej. Trask stoi do niego tyłem.
W głowach waszej trójki po raz drugi tego dnia rozległ się głos profesora. *To Bolivar Trask. To on jest w znacznej mierze odpowiedzialny za dzisiejszy atak na Instytut. Jest zdesperowany położyć kres mutantom, choćby miało kosztować to jego życie, a moje moce na niego nie działają...*
Obrazek
Filippo
Majtek
Majtek
Posty: 123
Rejestracja: niedziela, 7 stycznia 2007, 22:36
Numer GG: 2343993
Lokalizacja: Gród Bydgoszcz
Kontakt:

Re: [Marvel] Początek końca

Post autor: Filippo »

Doug Wellington

Siła pocisku powaliła chłopaka na ziemię. Chwilę to trwało nim neutrony przetransportowały do mózgu impuls o tym, że nie można postrzelić go w serce. "Kochana mutacja" - pomyślał kiedy uświadomił sobie, że gen X znów uratował mu życie. Doug wsparł się na łokciu. Uważnie przyglądał się plecom mężczyzny rozważając co zrobić dalej. "Muszę być ostrożniejszy, następnym razem mogę dostać w łeb." - skrzywił się na tą myśl. Nagle skóra zaczęła go palić. Znajomy ból towarzyszący pokryciu się łuskami uspokoił go i dodał pewności siebie. Uniósł się na kucki i skoczył. Z impetem wpadł akurat pod kolana mężczyzny.
Obrazek
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Re: [Marvel] Początek końca

Post autor: Mekow »

Amelia Rinal

Dziewczyna od razu rozpoznała ten dźwięk. Był to odgłos strzału z pistoletu.
Obróciła się w prawo i spojrzała w kierunku nieznajomego. Było to dokładnie w tym momencie, gdy mężczyzna powalił jednego z jej potencjalnych chłopaków na ziemię. W pierwszej chwili Amelia trochę się wystraszyła - bardziej o niego, niż o siebie. Jednak zaraz potem górę wziął gniew. Do tego jeszcze to co, w jakiś dziwny sposób, powiedział im Xavier.
Amelia, niewiele myśląc i nie zwracając uwagi na dzielącą ją od celu szybę samochodu, wyciągnęła ręce w jego kierunku i użyła swoich zdolności. Dziewczyna była naprawdę wściekła. Mieli mieć wolny dzień, a tymczasem ten typ najpierw wysłał tego wrogiego robota, a teraz jeszcze strzela do nich. Tęcza chciała przewrócić go z taką siłą, żeby nie był w stanie podnieść się o własnych siłach - najlepiej przez kilka dni.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera :?





Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Tenac
Majtek
Majtek
Posty: 115
Rejestracja: środa, 2 maja 2007, 14:13

Re: [Marvel] Początek końca

Post autor: Tenac »

Douglas za jednym razem doskoczył do Traska i niechybnie przygwoździłby go do ziemi, gdyby nagle nie zaczęli lecieć w kierunku pickupa, w którego mocno uderzyli. Mutantowi nic się nie stało, ale mężczyzna leżał na ziemi i bełkotał coś, pistolet leżał kilka metrów dalej.
- O kurwa - stwierdził mężczyzna nazwany Forgem z niedowierzaniem w głosie, pokręcił głową i oparł się o uszkodzonego pickupa. Chwilę po całej akcji na bocznej szybie waszego vana pojawiło się kilka pęknięć.
- Uczniowie - zaczął Xavier - mamy naprawdę mało czasu nim zainteresuje się tym S.H.I.E.L.D... - jak na te słowa, z tego samego kierunku co wy wyjechały dwa Hummery. Wysiadło z nich pięcioro mężczyzn, jednak nie mieli mundurów. Kilka sekund po nich wysiadł czarnoskóry mężczyzna.
- Nicholas Fury - przedstawił go wam. - A to moi uczniowie, Douglas Wellington, Amelia Rinal, Anna Spool i Sarah Vale - ostatnia trójka w międzyczasie wysiadła z samochodu.
- Mi mówią Forge odkąd pamiętam - rzekł mężczyzna do którego przyjechaliście, nieudolnie udając wyluzowanego.
- Jedziemy - rzekł Fury.
*Jedziemy, nie potrzebujemy dzisiaj kolejnej konfrontacji* głos Charlesa po raz trzeci rozległ się dzisiaj w waszych głowach.
Szyby samochodów w których podróżowaliście były przyciemniane, więc nie zauważyliście nawet, że wjechaliście na teren jakiegoś obiektu wojskowego. Dopiero gdy wysiedliście, waszym oczom ukazała się zimna, przestronna sala. Kilku agentów zabrało Traska i Forge'a, a wy, Xavier i Fury weszliście do raczej małego pomieszczenia z prostymi krzesłami i rzutnikiem.
- To zostało przesłane całodobowym mediom jakieś półtora godziny temu - rzekł Nicholas wciskając coś na rzutniku. Na ścianie pojawiły się resztki trzech robotów, identycznych do tego, który wcześniej został na was wysłany. Po chwili w kadr wszedł siwy mężczyzna o podłużnej twarzy.
- Nazywam się Erik Lensherr i jestem mutantem - oznajmił zimnym głosem. - Te trzy maszyny - wskazał resztką na roboty - zostały wysłane by zlikwidować mnie i takich jak ja. Jeśli przeciwko mojemu rodzajowi zostanie przeprowadzona jakakolwiek akcja z polecenia rządu Stanów Zjednoczonych, cała Ameryka odczuje na sobie gniew homo superior - wykonał ręką niemal niezauważalny gest, a trzy wraki z zdumiewającą prędkością odleciały poza zasięg kamery. - Zostaliście ostrzeżeni.
Fury wyłączył rzutnik.
- Co zamierzasz zrobić, Charles? Sugeruję byście się ujawnili.
- Myślę, że ta decyzja nie należy wyłącznie do mnie - spojrzał na was wyczekująco.

sry, że nie odpisywałem, ale w ciągu ostatnich dwóch dni mało mnie było w domu
Obrazek
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Re: [Marvel] Początek końca

Post autor: Mekow »

Luzik. Jak widzisz z odpisywaniem różnie bywa.


Amelia

Po tej nietypowej prezentacji, najmłodsi ze zgromadzonych mieli się wypowiedzieć. Oczywiście przez dłuższą chwilę, panowała niezręczna cisza. Po kilku niezwykle długich sekundach jako pierwsza odezwała się Amelia.
- Poczekaj, bo chyba nie wszystko skumałam. - powiedziała na wstępie.
- Co to znaczy, że moglibyśmy się ujawnić?? Jak by to miało wyglądać? - spytała spokojnym głosem. Wbrew pozorom pytanie nie było takie banalne.
Spojrzała następnie na faceta, który przedstawił się jako Eric Lensherr.
- A co rozumiesz przez to 'zostaliście ostrzeżeni'?? Chcesz nam dokopać za roboty? Bo no... to nie my je nasłaliśmy.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera :?





Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Zablokowany