[D&D] rada pięciu

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
olympiaa
Marynarz
Marynarz
Posty: 203
Rejestracja: sobota, 20 stycznia 2007, 21:21
Numer GG: 2894983
Lokalizacja: z przypadku
Kontakt:

Re: [D&D] rada pięciu

Post autor: olympiaa »

Melliandra

Dziewczyna słuchała co ma do powiedzenia generał. Na jej twarzy malowało się zmęczenie, albo poprostu znudzenie, ale to tylko pozory. Chwilami w wyobraźni wybiegała w przyszłość i widziała siebie i całą grupę w glorii i krasnoluda wdzięcznego za pomoc w ucieczce z Fanelii. Otrząsnęła się z marzeń i skupiła na rozpatrywaniu różnych scenariuszy, których realizacja miało doprowadzić do spełnienia tych radosnych i śmiałych wizji. "Fakt że to krasnolud może nam bardzo pomóc. Zresztą wiele przemawia za tym że aż tak trudno nie będzie" pomyślała i uśmiechnęła się szeroko. Kiedy padło pytanie o wierzchowce Melli ożywiła się. Zawsze lubiła konie, poza tym to przyspieszy podróż i da odpocząć stopom całej piątki. Raczej nikt nie zaprzeczy, że trochę wytchnienia by się przydało. Ale nie za cenę opóźnień, więc konie były znakomitym pomysłem. Aż się dziwiła, że to nie ona podsunęła generałowi to pytanie.
murmandamus
Pomywacz
Posty: 70
Rejestracja: czwartek, 10 maja 2007, 17:39

Re: [D&D] rada pięciu

Post autor: murmandamus »

Generał Tarkin kontynuował
-Oczywiście zostaniecie wyposażeni w wierzchowce. Istotnym jest byście też jak najszybciej wyruszyli toteż jutro o swicie skierujecie się Rumii.Nie powinniscie zwracac wiekszej uwagi na siebie. Ot kolejna druzyna poszukiwaczy przygód.
W tej chwili wszedł adiutant i szepnął coś do ucha generałowi, ten się skrzywił.
-Obowiązki wzywają. Wszystko co wiem przekazałem wam. Apulia pokłada w was wiarę wielką , nie zawiedzcie nas bo od tego zależy nasze istnienie. Jesli czegoś potrzebujecie słuszy zadbają o wasze potrzeby.- po czym zasalutował i wyszedł z komnaty.
Turek
Marynarz
Marynarz
Posty: 195
Rejestracja: czwartek, 22 lutego 2007, 16:10
Numer GG: 9601340

Re: [D&D] rada pięciu

Post autor: Turek »

Derhelm
Obowiązki wzywają. Wszystko co wiem przekazałem wam. Apulia pokłada w was wiarę wielką , nie zawiedźcie nas bo od tego zależy nasze istnienie…- powiedział generał.
Kapłan bez tych słów wiedział że misja jest ważna, nawet bardzo ważna.
- Jeszcze raz dziękujemy za wszystko Generale, wyruszymy najszybciej jak się da.- powiedział gdy Generał wychodził.
W końcu Kapłan zajął się jedzeniem i napojami, z twarzy kapłana zniknął poważny wyraz i znowu wrócił na nią nieco głupawy uśmiech.
Najadł się do syta i wypił trochę, ale tylko trochę jutro musiał być wypoczęty i w pełni sił.
Pozdrowienia od Gretunda z Forum Poltergeist.
olympiaa
Marynarz
Marynarz
Posty: 203
Rejestracja: sobota, 20 stycznia 2007, 21:21
Numer GG: 2894983
Lokalizacja: z przypadku
Kontakt:

Re: [D&D] rada pięciu

Post autor: olympiaa »

Melliandra

Kiedy generał wyszedł razem z innymi zabrała się za jedzenie. Szybko jednak skończyła posiłek, wstała i uśmiechnęła się do towarzyszy.
- Dobrej nocy panowie. Zobaczymy się jutro o świcie. - powiedziała i szybko opuściła pokój. Na korytarzu odszukała jakąś osobę, która mogła jej pomóc. Skoro słudzy mają spełniać nasze życzenia, to Melli życzyła sobie tylko balii ciepłej wody. Długa i ciepła kąpiel powinna ją zrelaksować i zawsze mogła w międzyczasie obmyśleć dalszą strategię działania.
Kokesz
Majtek
Majtek
Posty: 100
Rejestracja: wtorek, 22 maja 2007, 11:35

Re: [D&D] rada pięciu

Post autor: Kokesz »

Marius

Marius po obejrzeniu mapy zasiadł przy stole i zabrał się za jedzenie. Nie spieszył się, dziś nie było ku temu powodów. Wiedział, że ten posiłek to chyba ostatni taki wieczór w najbliższych dniach. Jadł i rozmyślał nad tym co powiedział generał. Nie był usatysfakcjonowany odpowiedziami, generał nie odpowiedział na jego pytanie dotyczące rodziny Fanelii. Przecież taka wiedza mogłaby się okazać przydatna.
Ciekawiła go także Gildia Złodziei. Marius był przecież łotrem, z samego faktu przynależności do tej klasy znał kilka osób trudzących się tym fachem w Apulii. Wiedział, że złodzieje to społeczność kosmopolityczna, mniej przejmuje się ona podziałami granicznymi.
Po skończeniu posiłku pożegnał towarzyszy ruchem ręki i udał się do swojego pokoju na spoczynek.
Atendi
Pomywacz
Posty: 63
Rejestracja: poniedziałek, 22 stycznia 2007, 22:25

Re: [D&D] rada pięciu

Post autor: Atendi »

Atendi

Gdy tylko general wyszedl, Atendi wzial swoj tobolek, podszedl do najblizszej sciany, oparl go o nia, po czym sie na nim polozyl. Rzucil jeszcze tylko:Niech mnie ktos obudzi o swicie. Po czym zalozyl rece za glowe, zamknal oczy i zasnal.
"Obowiązek cięższy niż góra, śmierć lżejsza od pióra"
murmandamus
Pomywacz
Posty: 70
Rejestracja: czwartek, 10 maja 2007, 17:39

Re: [D&D] rada pięciu

Post autor: murmandamus »

Młodzi bohaterowie wyruszyli o świcie ponownie w dalszą drogę. Tym razem wyposażeni w konie ruszyli w drogę do miasta Rumii by odnależć Ferdynanda.
Podążając na terytorium Fanelii nie czuli sięjuż tak pewnie jak wcześniej lecz dzięki mapom i wskazówkom udzielonym przez generała podążali w dobrym kierunku. Wyjechali już całkowicie z terenów górskich i wjechali w obręb wielkich lasów. Otoczeni przez knieje podróżowali tak kilka dni gdy zboczyli na mniej uczęszczany trakt by nie prowokować niepotrzebnych pytań. Wedle obliczeń Atendiego i Melindry do miasta brakowało im jeszcze 5 dni. Marius był znużony lasami bo jego dusza należała do miasta natomiast Derhelm był znudzony bezczynnością"tylko wędrówka i wędrówka".Nieoczekiwanie dotarli do miejsca w którym droga zostałą przegrodzona jakąś barykadą. Nie było w okolicy żywej duszy(tym dziwniejsze że nie nikt nie podróżował tą drogą jakoś ale wczesniej nie zwrócili na to uwagi bohaterowie). Gdzieniegdzie na barykadzie dostrzec można było piki a na pikach osadzone czaszki ludzkie. Na słupie przed barykadą przybita była duża tablica z adnotacją na niej napisaną.
"Nie przejdzie nikt. Teren Gryz-Bak-Thana. Zawróć lub zgiń".
Kim był ten Gruz-Bak-Than nie wiedział żaden z bohaterów lecz imię wydało im się pasować do jakiegos dzikiego ludu bądz orków nawet.
olympiaa
Marynarz
Marynarz
Posty: 203
Rejestracja: sobota, 20 stycznia 2007, 21:21
Numer GG: 2894983
Lokalizacja: z przypadku
Kontakt:

Re: [D&D] rada pięciu

Post autor: olympiaa »

Melliandra

Przeczytała napis i zaśmiała się. Echo spotęgowało jej śmiech i poniosło go w dal.
- Zawracamy czy giniemy? - zapytała wesołym tonem po czym już poważniejszym dodała: -Tyle już tą drogą przejechaliśmy że zawracanie to czysta strata czasu. Ale to wy jesteście od podejmowania męskich decyzji, hehehe - znów się zaśmiała, zdjęła pokrowiec z łukiem, wydobyła go i założyła cięciwę. - Moje zdanie już znacie.
Kokesz
Majtek
Majtek
Posty: 100
Rejestracja: wtorek, 22 maja 2007, 11:35

Re: [D&D] rada pięciu

Post autor: Kokesz »

Marius

Widząc barykadę Marius stanął natychmiast. Ludzkie czaszki nie zachęcały go do przejścia przez tą nie oczekiwaną przeszkodę. Tym bardziej nie chciał "ginąć". W momencie gdy przeczytał do szło do niego, że na tej drodze nikogo nie spotkali i nie zbudziło to w nich żadnych podejrzeń. Patrząc na barykadę odpowiedź na pytanie dlaczego gościniec był pusty nasuwała się natychmiast.
Marius nigdy nie lubił lasów. Może dlatego, że gdy zaczął studiować inżynierię często rozmawiał z Bogrimem, sędziwym krasnoludem, który uczył go konstruowania. Opowiadał on często os swoich przygodach i przygodach innych krasnoludów. Między innymi opowiadał Mariusowi o tym jakie niebezpieczeństwa kryły się w gęstwinach lasów. Te opowieści miały chyba uzmysłowić Mariusowi, że las to kłopoty. Krasnoludowi się to udało, bo młody łotr nie lubił lasów tak samo jak Bogrim.
- Nie są nam teraz potrzebne kłopoty - odpowiedział na pytanie łowczyni.
Turek
Marynarz
Marynarz
Posty: 195
Rejestracja: czwartek, 22 lutego 2007, 16:10
Numer GG: 9601340

Re: [D&D] rada pięciu

Post autor: Turek »

Derhelm
Kapłan bez słowa wyjął z pod kolczugi święty symbol i zdjął z pleców pochwę z mieczem.
Dobywane ostrze zadzwoniło o okucia pochwy, klinga byłą prosto wykonana i jedyna ozdobą był na niej napis:
„ Nigdy nie dobywaj mnie w złej sprawie.”
- Powinniśmy dotrzeć na miejsce jak najszybciej.
Pozdrowienia od Gretunda z Forum Poltergeist.
olympiaa
Marynarz
Marynarz
Posty: 203
Rejestracja: sobota, 20 stycznia 2007, 21:21
Numer GG: 2894983
Lokalizacja: z przypadku
Kontakt:

Re: [D&D] rada pięciu

Post autor: olympiaa »

Melliandra

Widząc reakcję kapłana zyskała nieco pewności siebie. Uśmiechnęła się do Derhelma.
- Jak się boisz, to zawsze nasz przyjaciel Atendi Cię obroni, prawda? - powiedziała do inżyniera. - Nie potrzeba nam opóźnień, to fakt.
Obróciła konia w miejscu. zazgrzytała zębami. Nie spodziewała się tego, że niektórzy towarzysze choć wyglądali męsko to kurze serce biło w ich piersi. Wbiła wzrok w Garrona. On nie wyglądał na tchórza, podobnie jak Atendi. Melli miała nadzieję, że jęki Mariusa zostaną szybko zagłuszone i wreszcie ruszą dalej.
Atendi
Pomywacz
Posty: 63
Rejestracja: poniedziałek, 22 stycznia 2007, 22:25

Re: [D&D] rada pięciu

Post autor: Atendi »

Atendi

Atendi minal pozostalych czlonkow druzyny, po czym zszedl z konia i rozwalil barykade. Nastepnie uprzatnal teren i ponownie wsiadl na konia. Ruszyl przed siebie, ogladajac sie za ramie i mowiac: Po 1. Oni maja racje, nie mamy chwili do stracenia, po 2. nie wiem ilu tych orkow by musialo byc by zdolali nas powstrzymac, po 3. zawsze chcialem sie z nimi zmierzyc. RUSZAMY!
"Obowiązek cięższy niż góra, śmierć lżejsza od pióra"
murmandamus
Pomywacz
Posty: 70
Rejestracja: czwartek, 10 maja 2007, 17:39

Re: [D&D] rada pięciu

Post autor: murmandamus »

I tak podróżnicy zdecydowali się zignorować barykade z osobliwym napisem ostrzegającym intruzów. Z pewnoscią siebie ruszyli dalej mimo wątpliwości mariusa. Właściwie nic się nie wydarzyło do końca dnia. Nie zostali zaatakowani pożarci, nie zaginęli zgubieni w lesie ot czyżby mięli szczęście? Najwyraźniej ale Marius wiedział że kusić licho jest niedobrze. Atendi czuł się w lesie podobnie jak Melindra jak ryba w wodzie takie otoczenie odpowiadało im mimo że mogły z jakimiś dzikusami problemy wystąpić, Derhelm sam już nie wiedział co o tym myśleć jego instynkt wojownika był stale na chodzie.
Zbliżał się już wieczór gdy idąc tym pustym leśnym traktem zostali przykryci przez cień nagle. Zadarli głowy do góry i ich oczom ukazał się widok jakiego jeszcze nie widzieli. W powietrzu nad nimi płynął a raczej leciał statek. Wyglądał jak zwykły galeon z postawionymi żaglami tyle że lewitował w powietrzu i leciał w kierunku trochę na północny wschód od ich celu podróży-leciał w kierunku samotnej góry pośród morza lasu.
Statek był drewniany a z tyłu zamiast steru powoli obracała sie wiatraczkowata konstrukcja. Statek ani jego załoga nie zauważyli ich najwyraźniej gdyż spokojnie przemieszczał się dalej. Chwilę potem znikł im z oczu gdy drzewa uniemożliwił dalszą obserwację dziwnego pojazdu.
Kokesz
Majtek
Majtek
Posty: 100
Rejestracja: wtorek, 22 maja 2007, 11:35

Re: [D&D] rada pięciu

Post autor: Kokesz »

Marius

Odwaga, cecha wielkich bohaterów. Jednak między odwagą, tak pożądaną przez wszystkich w dzisiejszych niebezpiecznych czasach, a pospolitą głupotą jest cienka, łatwa do przekroczenia granica. Marius doskonale o tym wiedział. Spostrzeżenie młodego inżyniera nie było spowodowane tchórzostwem, a raczej logiką, którą starał się kierować. Bo przecież po co ginąć przedwcześnie, gdy niesie się ciężar życia mieszkańców Apulii. Chęć przeżycia niezapomnianej przygody jego towarzyszy niepokoiła i zaczynała przerażać Mariusa. Jego życie zależało teraz tak samo od niego jak i od podróżujących z nim ludzi. Sytuacja przy barykadzie uświadomiła Mariusowi, że nie będą się oni zastanawiać długo nad ewentualnymi skutkami swoich czynów.
Mariusa niepokoiła zwłaszcza duża ochota spotkania na ich drodze orków. Prawdą jest,że młody łotr nigdy nie spotkał takiego orka, ale słyszał wiele opowieści i czytał wiele źródeł a ich temat. Dzięki temu wiedział, że nie są to bezmyślne istoty. Może nie są tak inteligentne jak ludzie, ale wystarczająco by organizować się w grupy, a nawet w armie. Atendi faktycznie wyglądał na takiego co może położyć wielu przeciwników, ale czy dał by sobie radę ze stworami silniejszymi od normalnego człowieka i to w dodatku potrafiącymi się organizować? MAriusowi wydawało się, że nawet on z pomocą młodej łowczyni (Marius miał nadzieję, że jest ona tak samo dobra w posługiwaniu się łukiem co wygadana) mógłby sobie nie poradzić z grupą orków.

Gdy minęli barykadę i jechali dalej przez las Marius trzymał się z tyłu i zastanawiał się co może ich spotkać w tej leśnej głuszy. W momencie, gdy zobaczyli na niebie latający okręt, inżynierowi opadła szczęka z wrażenia.
- To niesamowite - nie mógł wyjść z wrażenia. - Jak oni tego dokonali...? - Przyglądał się statkowi tak by zobaczyć jak najwięcej szczegółów jego budowy. - Teraz już wiem czemu miała służyć ta barykada. Miała ukryć ten wynalazek. - Stwierdził nadal patrząc na płynący po niebie statek. - Ale nadal uważam, że przekroczenie tej barykady z odwagą nie miało nic wspólnego - powiedział, gdy statek był już niewidoczny za koroną drzew.
Atendi
Pomywacz
Posty: 63
Rejestracja: poniedziałek, 22 stycznia 2007, 22:25

Re: [D&D] rada pięciu

Post autor: Atendi »

Atendi

Tu nie chodzi o odwage, a brak czasu...im dalej sie posuwaja przy tworzeniu tych okretow, tym nasze szanse sie zmniejszaja...ludzie nie sa glupi...ktorys w koncu pokapuje sie jak to dziala i ferdynand nie bedzie im potrzebny...a wtedy mamy krotko mowiac: przesrane. Dlatego tez jak najszybciej musimy dostac sie do niego i nic nie moze nam w tym przeszkodzic...a jak cos bedzie probowalo to spotka sie z moim toporem.
"Obowiązek cięższy niż góra, śmierć lżejsza od pióra"
Kokesz
Majtek
Majtek
Posty: 100
Rejestracja: wtorek, 22 maja 2007, 11:35

Re: [D&D] rada pięciu

Post autor: Kokesz »

Marius

- Jeśli tak Ci zależy na czasie ruszaj pierwszy w stronę tej góry - powiedział wskazując górę w której stronę pofrunął latający okręt. - Zapewne tam znajdziemy cel naszej podróży.
Atendi
Pomywacz
Posty: 63
Rejestracja: poniedziałek, 22 stycznia 2007, 22:25

Re: [D&D] rada pięciu

Post autor: Atendi »

Atendi

Jak ci sie nie podoba, to zawsze mozesz zawrocic...nie potrzebujemy wiecznych maruderow...ja ide...idzie ktos ze mna? Spojrzal na pozostalych, po czym odwrocil sie i ruszyl w strone wskazanej przez Mariusa gory.
"Obowiązek cięższy niż góra, śmierć lżejsza od pióra"
Zablokowany