[Freestyle RPG dla wszystkich] Zamczysko

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Ouzaru

Re: [Samouczek RPG] Zamczysko

Post autor: Ouzaru »

Pytanie Hrabiego jakby ją lekko wytrąciło z równowagi. Odwróciła się do niego zaskoczona i przez dłuższą chwilę wpatrywała w mężczyznę nie odpowiadając. Zmarszczyła gniewnie brwi na wspomnienie tego, jak ją oszukał, przez co turniej wygrała i prychnęła na wampira. Nie myślała nad swoją 'nagrodą', wszystko poszło nie tak jak trzeba, nie po jej myśli...
- Nie wiem, nie mam pojęcia, nie myślałam o tym - odburknęła. - Zapewne z każdym, kto będzie tego chciał, o ile ktoś w ogóle będzie chciał - dorzuciła niedbale i niemal lekceważąco, musiała być w paskudnym nastroju.
Odwróciła spojrzenie na Zamczysko i spoważniała. Zaczynało się tu robić cicho i pusto, czyżby goście pouciekali? Nie była tym faktem zadowolona, może popełniła gdzieś jakiś błąd, ale czy mogła to jeszcze naprawić? Westchnęła ciężko i mocniej się okryła nieprzyzwoicie zwiewną szatą. Miała jeszcze nieco czasu do balu, trzeba się było przygotować, choć szczerze miała raczej ochotę przespać cały ten wieczór i resztę życia. Nawet nie starała się maskować swych uczuć i myśli, emocje grały na twarzy kobiety i w oczach odzwierciedlając niepokój, który w niej zagościł.
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Samouczek RPG] Zamczysko

Post autor: BlindKitty »

Ouzaru pojawiła się w zamku.
Wyglądała olśniewająco...
...I była zła.

Skryberianin cofnął się od Wilczycy, teraz pewien, że nie będzie sprawiała więcej problemów. Moc Ouz w tym miejscu mogła uporządkować każdy chaos. I zakłócić każde prawo, skoro już o tym mowa. Ale tym razem to nadmiar chaosu - i jego własnej głupoty, co trzeba przyznać uczciwie - powodował pewne... Problemy.
Będzie to trzeba jakoś odkręcić, ale ciężko znaleźć kogoś kto będzie wiedział jak.
Elf pochylił głęboko głowę przed idącą Panią Zamczyska. Schylał głowę tylko przed trzema istotami w tym zamku - przed Ouz, Zakiem i Wilczycą. W końcu, należało im się to.
Rozejrzał się dookoła. Przygotowania były wyraźnie w zaawansowanym stadium, a ludzie uspokojeni obecnością Pani wychodzili ze swoich kryjówek. Ze świątyni, jak odnotował, w wyraźnie radośniejszym nastroju. Ktoś znalazł tu swoje miejsce, to doskonale. W końcu, to właśnie po to powstało to miejsce.
Uśmiechnął się lekko.
- Wilczyco, myślę, że jeszcze przed balem możemy spróbować małego... Pojedynku. Każde z nas na czterech nogach, i las do naszej dyspozycji. Może to wesprze nas w dziele naprawy naszych stosunków? - spojrzał na nią pytająco.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Re: [Samouczek RPG] Zamczysko

Post autor: Perzyn »

Hrabia patrzył na panią zamku. Była piękna, gdy się złościła. Tak jak piękna jest letnia burza miotająca pioruny i tak jak piękna jest zimna stal perfekcyjnego ostrza. I tak jak te dwie rzeczy była śmiertelnie niebezpieczna. Myśli hrabiego biegły szybko, bardzo szybko. Gdyby jego umysł był komputerem to z pewnością chłodzony byłby ciekłym azotem. Wskutek tego decyzja, którą podjął, choć wydawała się całkowicie spontaniczna była w gruncie rzeczy dokładnie przemyślana. Co nie oznacza, że była przy tym wszystkim rozsądna, o nie. Właściwie była to zgodnie z wszelkim prawdopodobieństwem ostatnia decyzja w jego życiu. ”Nie żyje się tylko raz.” Ze świadomością wielkiego ryzyka hrabia podjął się realizacji swojego szaleńczego planu. Gdyby nie był martwy pomyślałby, że jest obłąkany, jednak podobnie jak Sen taki i Obłęd nie miały władzy nad umarłymi.

Ouzaru wciąż miotała na około gromy, gdy usłyszała za sobą mocne, szybkie i pewne kroki. Odwróciła się i zobaczyła zbliżającego się hrabiego. Jej mina wyrażająca w niezwykły sposób rozdrażnienie, przygnębienie, złości i frustrację a także sto innych, często sprzecznych ze sobą emocji odbijała się w nieprzezroczystych szkłach jego okularów. Dracula uśmiechał się jak szaleniec. Nie zdążyła zareagować, ponieważ była zwyczajnie zbyt zaskoczona jego działaniami. Jedną ręką objął ją w talii a drugą przytrzymał jej głowę. Jego ruchy, choć stanowcze i zdecydowane były zadziwiająco delikatne, nawet pomimo cechującej je drapieżności typowej dla wampirów. Jednak ostateczny szok przyszedł dla Ouzaru, gdy hrabia zrealizował swój zamiar. Pocałunek, jaki złożył na jej ustach był niesamowity. Nie przypominał normalnego pocałunku. Nie była nawet w stanie określić jak długo trwał, bo zaburzył jej postrzeganie czasu, co nie powinno dziwić w sytuacji, gdy wydawało jej się, że otacza ich kompletna ciemność a jedynym, co widziała były żarzące się czerwono oczy hrabiego. *Przecież hipnoza na mnie nie działa, więc czemu?* Ta myśl przemknęła niezauważona przez jej umysł, który owładnięty był szokiem i dziwnym uczuciem, którego nie potrafiła określić. Po chwili, a może po wieczności, hrabia stał przed nią uśmiechając się i czekając na jej reakcję.
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Re: [Samouczek RPG] Zamczysko

Post autor: WinterWolf »

Gdy Świetlik na nią skoczył po prostu się usunęła z drogi, tak, by zatrzymał się na ścianie. Wilcza taktyka walki polegała na unikaniu ciosów i kontratakach wymierzonych w czułe punkty wtedy, gdy oszołomiony przeciwnik zbiera się z posadzki. Ale ani Świetlik nie dotarł do niej ani kontratak nie nastąpił... Pojawiła się Ouzaru błyskawicznie, samą swoją obecnością tłumiąc mordercze zapędy Wilczycy. Po pierwsze to był jej teren, o czym instynkt mówił dziewczynie tak wyraźnie jakby szeptał jej te słowa wprost do ucha. Kolejna sprawa, że Wilczyca nie miała zamiaru drażnić Pani Zamku. Opuściła broń, zaskomliła cicho i nie odezwała się ani słowem. Zmieniła postać, wracając do formy wilczej i skuliła się kładąc uszy po sobie i przyciskając się bokiem do zimnej ściany. Zaskomliła jeszcze raz, cicho, przepraszająco i ukradkiem zaczęła się wycofywać nie chcąc sprowadzać na siebie po raz kolejny gniewu Ouz. Mimo faktu, że przecież reprymenda do specjalnie ostrych nie należała, Wilczyca czuła się głupio i źle ze świadomością, że zdenerwowała Ouz. Gdy uwaga Pani Zamku skierowała się w stronę hrabiego i gdy Ouz wydawała się zapomnieć o Wilczycy ta truchtem się oddaliła w stronę lasu. Miała teraz problem z określeniem samej siebie. Czasem zdarzało się to istotom, które miały więcej niż jedną postać. WW nie chcąc się już nikomu narażać postanowiła się ukryć na czas balu, na którym nie czułaby się dobrze. Możliwe, że ukryje się na dłużej... W wilczym umyśle plątały się typowo zwierzęce myśli i śladowe ilości ludzkiej logiki. Niebezpieczne połączenie... WinterWolf zdając sobie z tego sprawę wolała się wpierw pozbierać. Zbyła milczeniem propozycję Świetlika nie mając ochoty się teraz skupiać nad odpowiedzią i jej konsekwencjami. Przemykała pod murami z dość nieszczęśliwym wyrazem pyska i podkulonym ogonem.
W leśnej gęstwinie odprężyła się. Kręciła się trochę w okolicy Zamku po czym zaczęła się oddalać... Szła i szła przed siebie nie oglądając się za siebie... Zatrzymywała się na krótko co jakiś czas, by sprawdzić jakiś interesujący ja zapach. Zgodnie z wilczą naturą już zapomniała jak się czuła przed chwilą. Liczyło się tylko "tu i teraz", a to na tej przechadzce z dala od ludzi i negatywnych emocji było przyjemne. Poszła nad strumień i napiła się lodowatej wody. Rozejrzała się dokoła i znalazła sobie miejsce na słońcu. Rosła tu gęsta trawa i różnokolorowe kwiaty. Spory, szary kamień odgradzał to miejsce od wiatru, ale nie zasłaniał ciepłych promieni słońca. Wilczyca padła na bok w trawę z głębokim westchnieniem. Kilka źdźbeł i płatków z jakichś kwiatów wzbiło się w powietrze by opaść powoli w podmuchach ciepłego wietrzyku. Ziewnęła i ułożyła wygodniej na boku gotowa spać. Wyspać się w końcu... Jednak mimo wszystko była zwierzęciem. Do człowieka było jej daleko. Już dawno podejrzewała, że znacznie się oddaliła od swojej ludzkiej części natury, nie podejrzewała jednakże, że aż tak bardzo. Westchnęła raz jeszcze głęboko nie bardzo wiedząc co to może dla niej oznaczać. Wiedziała, że będzie miała spory kłopot z dogadywaniem się z istotami zamieszkującymi Zamek. Jej próby nawiązania kontaktu raczej nie zawodziły, gdy porozumiewała się z Ouz, Zakiem, Draculą lub Isdesem, ale z resztą mieszkańców... Cóż... WW zasypiała w pełnym słońcu, grzejąc porośnięte gęstą sierścią boki w jego promieniach, a w jej potężnym łbie krążyły niespokojne myśli o tym co począć.
Ostatnio zmieniony piątek, 8 czerwca 2007, 00:53 przez WinterWolf, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Ouzaru

Re: [Samouczek RPG] Zamczysko

Post autor: Ouzaru »

Pocałunek trwał chyba całe wieki i był z pewnością najbardziej namiętnym w jej całym życiu. Podziałał na wściekłość kobiety niczym zimny prysznic połączony z potężnym ciosem w tył głowy kowalskim młotem. Zadrżała na całym ciele i niepewnie objęła ramionami wampira. W jej myślach kotłowało się tyle rzeczy i pragnień, że sama nie bardzo wiedziała, co się teraz dzieje. Miała chyba ochotę na więcej, na... właśnie na co? By Drakula zatopił zęby w jej szyi? Kiedy jeszcze ją trzymał, nogi ugięły się pod kobietą, lecz kiedy ją puścił... Ouzaru po prostu usiadła ze zdziwienia. Przez chwilę wpatrywała się w jakiś nieistniejący punkt przed sobą, w końcu skierowała spojrzenie na uśmiechniętego Hrabiego. Nie była pewna, co ma teraz zrobić. To, jak ją pocałował, pobudziło w niej dawno skrywane żądze - co jej się bardzo spodobało i jednocześnie nieco zabolało, gdyż od dawna już była samotna. Nie zmieniało to jednak faktu, że nie musiał tego robić publicznie, przy wszystkich. Z drugiej strony taka śmiałość to było coś, co zawsze uwielbiała w mężczyznach i tylko na pewnych siebie osobników, którzy brali to, czego chcieli, zwracała swoją uwagę. Mimowolnie, choć zdawała się tego nie chcieć, na jej twarzy pojawił się uśmiech.
- Czy to oznacza, że jesteś chętny do tańca ze mną? - spytała niepewnie spoglądając na niego zalotnie z pozycji siedzącej.
- Czy chcę? To nie jest dobre określenie... ja o tym marzę - Hrabia nieco naginał prawdę, nieumarli nie mieli marzeń jedynie plany. Ale plan aby zatańczyć z Ouzaru był tym, który sprawiał mu wiele przyjemności. W zasadzie można to przy odrobinie dobrej woli nazwać marzeniem. Niemniej jednak odpowiedź usatysfakcjonowała kobietę. Podała wampirowi dłoń i pozwoliła pomóc sobie wstać, jednocześnie sięgając do niego swoją mocą zamruczała mu rozkosznie w umyśle.
*Powinnam cię za to chyba wyrzucić* - zachichotała.
Dopiero teraz rozejrzała się i zauważyła, że WW zdążyła gdzieś czmychnąć. Nieco zakłopotała się swym zachowaniem, zwłaszcza obecność Księcia sprawiła, że Ouzaru momentalnie spoważniała. Bała się, że ten pocałunek mógłby go trochę urazić, na wszelki wypadek nie spoglądała mu w oczy.
Hrabia uśmiechnął się słysząc głos pani Zamku w swoim umyśle, jednak to nie sama wiadomość była tym co go ucieszyło, a ton jakim ją przekazano. Odpowiedział w ten sam sposób.
*Ale tego nie zrobisz bo zbyt ci się podobało.*
W innych warunkach nie pozwoliłby sobie na taką bezczelność, ale to nie były inne warunki. Przekonał go o tym zwłaszcza delikatny rumieniec jaki po tej myśli pojawił się na twarzy Ouzaru. Kobieta szybko 'wyskoczyła' myślami z umysłu wampira bojąc się, że mogłoby zbyt wiele rzeczy do niego wpaść przez przypadek. A były to dość nieprzyzwoite i frywolne myśli, zupełnie jak cała Ouz.
Odkaszlnęła zawstydzona i spuściła oczy czując, że rumieni się coraz bardziej. Zerknęła z ukosa na wampira i żałowała, że nie może się zapaść pod ziemię. Ależ mogła przecież!
W jednej sekundzie kobieta posłała mu zagadkowe spojrzenie i zapadła się pod ziemię lądując w swoim przytulnym gniazdku w jaskini Hrabiego. Wstrząsnął nią lekki dreszcz, nie tyle zimna, co podniecenia. Dawno już tego nie czuła. Drżącą dłonią dotknęła swych ust i uśmiechnęła się szeroko. Opadła na swoje łoże i na chwilę pozwoliła myślom odpłynąć w dziwnych fantazjach. Było jej... miło...
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Re: [Samouczek RPG] Zamczysko

Post autor: Perzyn »

Hrabia pochwycił wzrok tego tak zwanego Księcia Ciemności. Atmosfera zrobiła się gęsta, tak gęsta, że wydawało się, że w powietrzu można powiesić nie tylko siekierę a wręcz dwuręczny topór bojowy. Dracula posłał Zethowi beztroski, szeroki i o dziwo, szczery uśmiech. Cóż, w sumie biorąc pod uwagę, że ów uśmiech był przy tym złośliwy to szczerość przestawała dziwić. Nim jednak sytuacja zdążyła się rozwinąć wampir zniknął, rozpłynął się w ciemnościach jakby go tu nigdy nie było. Za to pod drzwiami komnaty Ouzaru zdawał się być od zawsze. Nie zapukał, wiedział, że nie musi, po prostu otworzył drzwi i wszedł. Ouzaru leżała rozmarzona na czymś w rodzaju ołtarza. Ten element wystroju zasłużył sobie u hrabiego na pogardliwe prychnięcie. Tepes z natury gardził wszelką religią, nawet oddawanie czci pani tego zamku uważał za przejaw głupoty. Owszem była piękna i potężna i zasługiwała na adorację, którą zresztą ją obdarzał, ale modlitwa i inne bzdury nie mieściły mu się w głowie. Jego uwagę przyciągnęły za to rozstępujące się przed nim, jakby trwożliwie, róże pokrywające podłogę. Sięgnął po jedną i przysunął ją do twarzy, aby powąchać. Ouzaru, która obserwowała go w rozmarzonym milczeniu zdziwiła się nieco widząc, jak roślina rozcina skórę hrabiego, który zdaje się nawet nie poczuł rany, która się niemal natychmiast zregenerowała. Znacznie gorzej stało się z różą, która zaczęła więdnąć w oczach aż się rozsypała pozostawiając jedynie szary pył na podłodze. Hrabia usiadł obok pani zamku patrząc jej głęboko w oczy. Pomimo, że nie nawiązali łączności telepatycznej coś przeskoczyło między ich umysłami. -Hrabio... Ouzaru nie musiała kończyć, Dracula rozumiał ją bez słów. Pochylił się nad kobietą zbliżając twarz do jej szyi. Nagle zatrzymał się i spojrzał jej w twarz. - Na ogół w takiej sytuacji powinno się zamknąć oczy. Ouzaru nieświadomie poddała się zawartej w jego głosie sugestii. Nie musiała tego widzieć, wystarczyło, że poczuła. Najpierw dwa delikatne ukłucia na szyi a potem faeria barw pod zamkniętymi powiekami. Jej ciało było jednocześnie lodowato zimne i niesamowicie gorące, miała wrażenie, że czuje każdą kroplę krwi opuszczającą jej ciało, że każda komórka jej ciała jest teraz częścią jej w pełni świadomej istoty. Ciężko było porównać to uczucie z czymkolwiek innym, jednak z pewnością było ono przyjemne. Po jej plecach przebiegały dreszcze a palce rąk i nóg zacisnęły się na zalegających ołtarz skórach. Kiedy już myślała, że to nigdy się nie skończy na jej usta upadła kropla krwi. Pojedyncza, bardzo gęsta kropla czarnej krwi słodkiej jak nektar. A wraz z nią wrażenie wielości, wrażenie życia tysiąca, nie, miliona żyć w jednej chwili. Ouzaru otworzyła oczy. Zobaczyła uśmiechniętego hrabiego. - To zaszczyt pani, widzieć cię pośród dzieci nocy.
Sabrae Xoraim
Bombardier
Bombardier
Posty: 700
Rejestracja: wtorek, 1 listopada 2005, 15:50
Numer GG: 9383879
Lokalizacja: Preczów :P
Kontakt:

Re: [Samouczek RPG] Zamczysko

Post autor: Sabrae Xoraim »

Druid wstał z ziemii, nieco zaskoczony reakcją Wilczycy i otrzepał tunikę z kurzu. Później stał się tyle niezwykłych rzeczy w krótkim czsie, że już chciał przedzieżgnąć się w ettina by mieć do dyspozycji dwie głowy. Lecz było już za późno, gdzyż WW zniknęła za bramą, Ouz zapadła się pod ziemię, a chrabia rozpłynął w ciemności. *Cóż, będę musiał przywyknąć do takich niespodziewanych zwrotów akcji oraz pojawiania się i znikania istot.* - pomyślał z lekką niechęcią, gdyż zawsze wolał naturalne - wolne i uporządkowane przemiany. Wrócił do świątyni z której teraz wychodziła służba, niedawno jeszcze przerażona, teraz lekko podchmielona, o ile można tak powiedzieć w odniesieniu do spożywania wina. Usiadł obok Krotomara z którym nie zdążył w końcu zamienić kilku nawet zdań. Zaczerpnął kubkiem wina i rozpoczął rozmowę z kapłanem.
Obrazek
(\ /)
( . .)
c('')('')
This is Bunny. Copy and paste bunny into your signature to help him gain world domination.
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Re: [Samouczek RPG] Zamczysko

Post autor: WinterWolf »

Mijały godziny w czasie których Wilczyca wielokrotnie zmieniała pozycję śpiąc głęboko. Czarne fotru mocno się nagrzało na słońcu ale wielkiej bestii było za dobrze by się miała choćby zbudzić... Doszło w końcu do tego, że spała z łapami do góry, odchylonym łbem i odsłoniętym brzuchm czując się tutaj zadziwiająco bezpiecznie. Szum pobliskiego strumienia dodatkowo kołysał ją do snu.
Nie potrafiła określić co to za obrazy przewijają się przed jej oczami w tym dziwnym ulotnym swiecie, w domenie Morfeusza. Wiedziała tylko, że było jej ciepło, dobrze i przyjemnie. W marzeniach znalazła sie w wilczym raju gdzie każde polowanie kończy się sukcesem. Westchnęła głęboko powoli się wybudzając i wracając do rzeczywistości. Słoćne było już nisko nad horyzontem ale do zachodu pozostało jeszcze trochę czasu. Wilczyca powlokła się więc łapa za łapą w stronę Zamczyska, by tam dołączyć do jego mieszkańców. Bale miały zwyczaj zaczynać się w porze późnego wieczoru, zapewne więc niebawem rozpocznie się zabawa. Wilczyca nie zamierzała brać w nim udziału, o nie... Po prostu chciała przyjrzeć się z bliska jak to będzie wyglądało. No może nie na tyle bliska by ewentualna muzyka drażniła jej delikatny słuch ani nie na tyle blisko by wejść w zasięg widzenia uczestników balu. Sama nie umiała tańczyć, nie lubiła tłumów, nie podobała jej się oprawa dźwiękowa i zdecydowanie nie chciala znów zostać skarcona. A zapewne doszloby do tego gdyż Wilczyca zdawała sobie sprawę z faktu iż ostatnio utraciła kontrolę nad swoją świadomością i zupełnie zatarły jej się granice między zwierzęcą i ludzką naturą. Nie chciała znów nieporozumień... Przemykała się więc po cichu...
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Re: [Samouczek RPG] Zamczysko

Post autor: Mr.Zeth »

Trochę minęło od czasu ostatniego zdania zamienionego z Ouzaru, aż nagle jej głos znalazł drogę do głowy siedzącego w Kryształowej grocie mężczyzny. *Zeth, jestem martwa* - przekazała Księciu z dziwną mieszanką strachu, niepewności i niezdrowej ekscytacji. - *Ale nasza umowa jest nadal aktualna.*
*Martwa?* Książę był co najmniej zdziwiony.
*Moje serce przestało bić, całkiem zabawne uczucie, które przynosi ogromną ulgę* - odpowiedziała po chwili namysłu. - *Hrabia mnie ugryzł* - dodała wyjaśniając.
*czyli jesteś nieumarła* sprostował Książę. *Kiepskie wyjście* mężczyzna powstrzymał się od tego co chciał przekazać. Rozłożył na kolanach Księgę.
*Kiepskie wyjście?* - zapytała. - *Co masz na myśli?*
Książę zatrzymał dłoń w pół ruchu w Księdze. *Toleruję lub darzę szacunkiem wszystkie istoty, poza jednym typem - nieumarłymi* wyjaśnił. *Nienawidzę ich. Nienawidzę mocy, która wykrzywia życie i większość praw kosmosu. Napełniają mnie odrazą. Dotyk wywołuje dreszcze, spojrzenie - odruch wymiotny. Obawiam się, że muszę opuścić Zamek, jeśli chcę zachować strzęp psyche, który mi pozostał. Wyruszam natychmiast. Bywaj, Ouzaru. Wybrałem złe miejsce na azyl* stwierdził i powrócił do przejeżdżania palcem po kartce...
*Pfff...* - prychnęła. - *Dobrze wiesz, że w każdej chwili mogę zmusić moje ciało i przywrócić mu życie. Jednak ta pustka i fakt, że serce które kiedyś biło dla jednego mężczyzny teraz leży w mej piersi martwe.... jest co najmniej miłe.*
Książę parsknął śmiechem. *Przywołaj go tutaj. Przyszedłby choćby zza grobu, jestem tego pewien, a jeśli nie, to mogę go sprowadzić* stuknął palcem w Księgę. *Wiesz.. uważałem Cię za osobę silniejszą, nie sądziłem, że złamał Cię zawód miłosny* zamknął Księgę.
*Nie złamał, tylko... * - zamyśliła się na dłuższą chwilę. - *To coś więcej. Brak chęci na cokolwiek, nie mogę spać, nie mam swojego miejsca. A on jest tak bardzo martwy, że już chyba bardziej być nie można. Nie, Zeth, Kairon nigdy nie wróci* - stwierdziła słowami pełnymi goryczy.
Książę westchnął. *Dlatego teraz się... "bawisz"?* zapytał. *Próbujesz zagłuszyć ból?*
*Bawię?* - zapytała.
*Cytuje Cię, moja droga* odparł Książę.
*Staram się jakoś ciągnąć to dalej, może nieco przy okazji dostarczyć innym rozrywki* - wyjaśniła i przesłała mu wzruszenie ramionami.
*Uważaj, byś komuś nie sprawiła więcej bólu niż rozrywki* pokręcił głową. *Jestem ostatnio trochę zdenerwowany, martwię się o Ciebie* mruknął niechętnie się do tego przyznając. *A metamorfoza w nieumarłą była tym, co mnie dobiło* dodał.
*Hmm... Nie martw się, będzie dobrze, muszę tylko znaleźć swoje miejsce i zrobić coś w końcu ze sobą* - przesłała mu uśmiech. - *Wybacz.*
Książę milczał chwilkę *Nie wiem czemu, ale czuje się nagle jak ciężar... mogę Ci jakoś pomóc?* zapytał po namyśle
*Ty ciężarem?!* - zdziwiła się i niemal nie spadła ze swojego łoża. - *Nie, nie... Hmm... Pomóc? Jak, w czym?*
*W dojściu do siebie* odparł szybko Książę. *Masz jakiś pomysł? Jesteś bardzo.. nietypowa osobą i nie wiem, jak mógłbym Ci pomóc* westchnął, zwieszając ręce bezsilnie.
*Hmm... nie mam pojęcia* - przyznała się lekko wykrzywiając usta w dziwnym uśmiechu. - *Możesz spróbować jakiś swoich metod. Jestem do tej dyspozycji i zgadzam się na wszelką terapię!* - zaśmiała się.
Książę pokręcił głową z uśmiechem. *Zobaczymy* powiedział. *Najpierw bal... wszystkie przygotowania nadzorowałem i koordynowałem osobiście, wiec, jak znajdziesz jakieś błędy, to zapewne jest to moja wina* zaśmiał się.
*O cholercia jasna! Bal!* - zawołała, jakby sobie właśnie o tym przypomniała i już rzeczywiście spadła z łoża.
*Aj... nie potłukłaś się?* zapytał retorycznie Książę. *Miłego tańca* powiedział, schował Księgę i ruszył na spacer po Ogrodach.
*Ciebie nie będzie?* - spytała jakby rozczarowana.
*Hmm? Mam wrażenie, ze Hrabia za mną nie przepada, popsułbym nastrój, nie?* zapytał. *Jeśli chcesz, to z przyjemnością przybędę* dodał.
*Nie przepada za tobą?* - spytała szczerze zdziwiona. - *Pojaw się, choćby tylko na chwilę i na jeden taniec. Chyba, że aż tak bardzo brzydzisz się młodego wampira?*
Książę milczał chwilę, stojąc koło bram do ogrodu. *Swoje obrzydzenie mogę schować za maską uprzejmości, ale chodzi mi raczej o niego... zrozumiałem, ze masz co do tego wampira plany...* stwierdził. *Ale skoro chcesz, to pojawię się na jeden taniec, ale tylko po to by zatańczyć z Tobą... taki jest mój warunek, pasuje?* zapytał. Ouzaru wiedziała, że mrugnął do niej.
*Plany?* - zamrugała zdziwiona. - *Lubię go, jest w pewien sposób interesujący, ale w końcu to wampir. A ja bardziej chyba potrzebuję uczucia niż braku uczuć w ogóle.*
*Hmm... taką terapię mogę Ci sprawić... sądzę, że większość, mężczyn w Zamku się w Tobie podkochuje, lub pożąda w ten lub inny sposób* stwierdził. *Można rzec, że otacza Cię miłość* zaśmiał się. *Tylko nie zawsze taka jakiej byś sobie życzyła, co?*
*Można tak rzec* - przyznała. - *To nie to samo co było... kiedyś, rozumiesz. Ech, terapia... to słowo brzmi dość nieprzyjemnie.*
*Czy "umilanie życia" brzmi lepiej?* zapytał Książę.
*Chyba nieżycia* - zaśmiała się. - *Nie, nie brzmi, nie traktujcie mnie jak kogoś poszkodowanego i upośledzonego* - pokazała mu język, do swego przekazu dodała jeszcze obraz długich zębów.
Ksiażę mimowolnie zadrżał. *Możesz być... żywa gdy będziemy tańczyc?* zapytał, nie mogąc się powstrzymać.
*Zepsuć cały efekt...? Mogę się przywrócić do świata żywych, ale nie w drugą stronę. Samo przemienienie było dość ciężkie*.
*Nie dam rady tańczyć z nieumarłą* westchnął Książę. *Obawiam się, że komuś mogłoby się oberwać od mojego systemu obronnego...* stwierdził. *jest to po prostu niebezpieczne, ponadto nie sprawi mi ani krzty przyjemności, a chyba o to chodzi, prawda?*
*W takim razie przykro mi, ale chyba nie zatańczymy* - westchnęła. - *Nie na tym balu w każdym razie.*
Książę skinął głową. *wiec jeden taniec. tyle przeżyje* zaśmiał się. *ale potem znikam stąd. Nie dam rady oglądać Cię jako nieumarłej* stwierdził smutno
*Rozumiem* - odpowiedziała krótko. - *Terapię przeprowadzimy innym razem.*
Książę myślał chwile. *chyba, że przejdę w ludzka formę...* bąknął niepewnie, zagryzł wagrę i zamyślił się.
*Ludzką formę? Co masz na myśli?* - zapytała szczerze zaciekawiona.
Książę milczał. *Nie używałem tej możliwości od ponad miliona lat...* zamilkł znów. Myślał. Drżał raz po raz. *Muszę to przemyśleć. Długo już używam swoich zdolności... są dla mnie bardziej naturalne niż oddychanie... bez nich będzie kiepsko... sądzę, że będę po prostu... Zeth...* zaśmiał się nerwowo.
*Dla mnie zawsze był po prostu Zeth i nie rozumiem, czym się tak martwisz ani czego boisz. To nie boli* - znów przesłała mu obraz, jak pokazuje mu język. - *Ja wróciłam do swej zwykłej postaci w czasie turnieju i było to niezwykle zabawne uczucie!* - zaśmiała się.
Książę nie odpowiedział. Siedział bez ruchu i myślał. *Bo nigdy nie miałaś takiego podejścia do własnej mocy jak ja* szepnął. *To nie takie proste*
*Jakiego podejścia do mocy?* - spytała zaintrygowana. - *Ja swoją lubię, jest kreatywna, sprawia innym przyjemność i ubaw... * - zamyśliła się nad tym głębiej.
*A dla mnie jest celem życia* odparł krótko Książę. *Przynajmniej była przez większość mojego życia* dodał. *Ostatnio się nieco zmieniłem, wiec i moje podejście do tego się zmieniło, ale mimo wszystko... rozumiesz mnie, czy mam tłumaczyć bardziej plastycznie?* zapytał.
*Nie, nie, rozumiem doskonale. To znaczy umiem to sobie wyobrazić i zrozumieć, acz nie popieram tego. Moc to tylko środek do życia i do osiągnięcia celu, a nie cel sam w sobie. Lub co gorsza życie...* - zmartwiła się lekko.
*Otóż to.. ale gdy meczysz się nad czymś milenia, to później trudno tak to po prostu zostawić... zdezaktywować... odejść od tego... gdyby nie to, ze nie potrafię, to powiedziałbym, że czuję strach przed utratą tego....* dodał, cedząc słowa. Widać nie było mu łatwo przyznać się do tego...
*Nigdy nie jest łatwo, dobrze o tym wiem. Zostawić jego martwe ciało, zaprzestać prób przywołania go, opuścić Pałac i wziąć się w garść. Zacząć od nowa* - wzruszyła ramionami, jej słowa były puste i pozbawione emocji.
Milczenie tym razem potrwało chwilę. *Pomożesz mi w razie czego przywrócić sobie poprzednia postać?* zapytał Zeth zrezygnowanym głosem.
*Księcia Ciemności?*
*Tą, w której jestem teraz* sprecyzował.
*Jasne* - uśmiechnęła się do niego. - *Zawsze możesz na mnie liczyć!*
Książę westchnął ciężko. *Więc na czas jak oddam ci księgę będę zwykłym człowieczkiem... jeśli mnie od tego szlag nie trafi to będzie dobrze, ale robię to tylko ze względu na to, ze chcę Ci pomóc. Nie sadze, by jakakolwiek sytuacja była w stanie zmusić mnie do tego* stwierdził. Głos mu lekko drżał...
*Ja cię nie zmuszam...* - mruknęła jakby niezadowolona, że tak to odbiera.
*Nie, to moja decyzja* odparł Książę. Na tym przekaz się zakończył.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Re: [Samouczek RPG] Zamczysko

Post autor: WinterWolf »

Przemykając od jednego kąta do drugiego i przyglądając się ostatnim przygotowaniom do balu węszyła nie chcąc natknąć się na jakiegos człowieka czy inną istotę. Zrobiła się mało towarzyska... nie była samotym wilkiem. Chciała miec własną watahę... Ale tutaj nie było innych wilków ani nikogo kto w pełni zrozumiałby jej myśli. Nagle zadrżała, gdy poczuła coś jakby ukłucie... Przypominało to odrobine ukłucie mrozu, ale nie była pewna co to... Sierść zjeżyła się bestii na grzbiecie. Otrząsnęła się po czym ruszyła dalej truchtem przez korytarze. Po kilkudziesięciu sekundach dotarła aż do wysokich schodów prowadzących do jednej z wież. Przywiódł ją tutaj zapach, który niósł się wraz z przeciągiem. Zwierzę o tak czułym zmyśle powonienia bez trudu mogło podążać za wonią, która prowadziła ją od jakiegoś czasu. Ruszyła po śliskich schodach na górę, by dotrzeć do drzwi prowadzących do ogrodu. Masywnym łbem wywaliła drzwi z zawiasów stawiając je otworem. Jej pysk od razu skierował się w stronę, z której zapach krwi drażnił jej nozdrza. Uniosła wargi odsłaniając przy tym długie kły i oblizując z warczeniem nos. W końcu dostrzegła źródło. Ktoś leżał w pobliżu wejścia do ogrodów. Przez pierwszą chwile myślała, że ten ktoś jest martwy... Ale nie... Słaba iskierka życia wciąż się gdzieś tam tliła. W pierwszej chwili pojawiła się tylko myśl, iż teraz pomyślą, że zasmakowała w ludzkim mięsie. Parsknęła. Mięso ludzi było niesmaczne... Wargi uniosły się jeszcze wyżej, gdy warcząc zbliżyła się do ciała. Potężnymi szczękami chwyciła mężczyznę za ramię i nie zważając na to czy jest delikatna czy nie odciągnęła go na bok, by się ktoś o niego nie zabił, gdy będzie przechodził. Przecięła przy tym skórę na ramieniu, gdyż ta nie wytrzymała nacisku twardych jak stal zębisk. Poczuła wtedy na języku smak krwi. Oblizała się. Mimo tego, że nie gustowała w ludzkim mięsie, to jednak instynkt podpowiadał, że właśnie ma pod nosem łatwą zdobycz. Łatwą i pożywną... Oblizała się powtórnie... Dopiero po chwili jej żoładek odpowiedział, że przecież jadła już dziś i to całkiem sporo... Z trudem nakazała sobie odsunąć się delikatnie... Poczuła jeszcze tylko jak ślina napływa jej do paszczy, gdy patrzyła na łatwy łup, gotowy wręcz do pożarcia...
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Turek
Marynarz
Marynarz
Posty: 195
Rejestracja: czwartek, 22 lutego 2007, 16:10
Numer GG: 9601340

Re: [Samouczek RPG] Zamczysko

Post autor: Turek »

Delgrin
Pogoda była piękna, słońce świeciło jasno i przyjemnie grzało, ptaszki wesoło ćwierkały.
Idący w cieniu drzew Krasnolud też grzał, gorzałkę z bukłaka.
Delgrin - bo tak zwał się ów młody Krasnolud mający zaledwie sześćdziesiąt lat.- był dosyć wysoki jak na przedstawiciela swej rasy i nieco szerszy niż większość krasnoludów, jego kasztanowa zadbana broda sięgała do pasa.
Szedł żwawym krokiem, lekka kolczuga wesoło brzęczała w takt jego kroków i nuconej pod wąsem piosenki.
Wspierał się na mocnym kiju wyciętym z młodego dębu, kij ten był nie tylko podporą wędrowca ale też umiał nim przypie… znaczy bardzo mocno uderzyć, na specjalne okazje maił wetknięty za pas jednosieczny topór z obuchem i sztylet, ten kto myślał że każdy krasnoludki topór był pokryty dziesiątkami runów mylił się, ten nie miał na swym ostrzu ani jednej nawet najmniejszej tajemniczej runy, był na nim jedynie napis wyryty we wspólnym i krasnoludzkim języku.
Jestem Hungrin topór wykuty przez anonimowego kowala, kimkolwiek jesteś Ty który mnie dzierżysz używaj mnie tylko gdy zajdzie potrzeba.”-głosił wyryty na orężu napis.
Krasnolud wyszedł z lasu, trafił do zielonej doliny.
Z dala zobaczył jakieś stare zamczysko stające na wzgórzu, pociągnął solidny łyk z bukłaka osuszając go do dna.
- *Może warto by było się tutaj zatrzymać na nieco dłużej, uzupełnić zapasy i odpocząć nieco.*- pomysł sprawdzając czy z bukłaka się coś jeszcze wycisnąć, ku wielkiemu rozżaleniu krasnoluda był już całkowicie pusty.
-Szkoda.- mruknął pod nosem i ruszył żwawo w kierunku zamczyska.
Delgrin przystanął na chwilę przed bramą, z bliska obejrzał mury.
- *Porządna budowla, wygląda na starą ale coś mi mówi że jednak jest dużo młodsza niż wygląda.*
Mimo że brama nie wyglądała za wesoło krasnolud nie wiadomo czemu się uśmiechnął, po prostu taki był, wesoły i śmiał się często choć nie zawsze wiadomo czemu.
Delgrin wszedł na dziedziniec, stanął na chwilę i krzyknął swym donośnym głosem.
- Jest tu kto?
Nie doczekał się odpowiedzi, poszedł dalej.
Postawił pierwsze kroki na schodach, rozejrzał się dookoła, nie zauważył nikogo.
-* Pochowali się wszyscy czy co?*- spytał sam siebie w myślach.
Krasnoludzki wędrowiec szedł korytarzem, przyglądał się zbrojom oraz gobelinom, były nieco stare ale zadbane, ktoś musiał o nie dbać.
Delgrin podszedł do jednej zbroi, przyjrzał się jej uważnie była porządnie wykonana i niedawno czyszczona.
- Czy jest tutaj ktokolwiek?- krzyknął głośno krasnolud.
Jego głos było słychać niemal w całej dolinie a przynajmniej w najbliższej okolicy zamczyska…
Pozdrowienia od Gretunda z Forum Poltergeist.
trittion
Pomywacz
Posty: 51
Rejestracja: poniedziałek, 14 listopada 2005, 13:10
Lokalizacja: Mrocznej Puszczy

Re: [Samouczek RPG] Zamczysko

Post autor: trittion »

Czas przy winie pędził niczym ślimak na grzbiecie smoka. Kapłan wraz z druidem rozkoszowali się trunkiem, zatopieni w rozmowie, nawet nie zauważyli, jak zapadł zmrok. Gdy w pewnym momencie, dotarła do ich uszu muzyka, obaj zerwali się jakby siedzieli na jeżach i popędzili w sobie tylko znane miejsca, aby się do balu przygotować. Krotmar, nie zamierzał się przebierać, gdyż nie posiadał żadnych ubrań wieczorowych. Zamiast tego postanowił udać sie do lochów, aby upewnić się, czy kat przyjdzie dziś do świątyni, czy tez raczej wybierze bal.

Gdy szedł samotnie pustym korytarzem, usłyszał donośne wołanie. Wychylił się za róg i ujrzał tam krasnoluda oglądającego wywieszoną na ścianie broń. Aby przypadkiem nie wystraszyć przybysza wyszedł spokojnym krokiem (a także wystarczająco głośnym) zza rogu i z uśmiechem na twarzy powiedział :

*Jest tu ktoś i to na dodatek cała chmara ktosiów, niestety chwilowo są oni zajęci zabawą na balu. Jeśli też przyszedłeś się na nim pobawić, powinieneś skierować swe kroki do głównej sali. Pomoże ci w tym muzyka która płynie stamtąd, oraz ogólnie pojęty hałas. Jeśli natomiast nie jesteś zainteresowany darmowymi drinkami oraz tańcem do rana, to może zechciałbyś mi towarzyszyć w mojej wędrówce do lochów ? Umówiłem się ze znajomym, który tam mieszka i chciałbym się upewnić, że o tym pamięta. A niech to, gdzie moja głowa, zupełnie zapomniałem sie przedstawić, jestem Krotmar. Kapłan świątyni, którą mogłeś zobaczyć na dziedzińcu. A wracając do tematu, jaki jest twój wybór ?*
Nie ma prawdy obiektywnej. Każdy wierzy w to co chce. <- Truizmy, ale kto w to wierzy ;)

Obrazek
Turek
Marynarz
Marynarz
Posty: 195
Rejestracja: czwartek, 22 lutego 2007, 16:10
Numer GG: 9601340

Re: [Samouczek RPG] Zamczysko

Post autor: Turek »

Delgrin
Krasnolud oglądał właśnie jedną ze zbroi, od razu było widać że do jej zrobienia rękę przyłożył krasnolud.
Nagle odwrócił się, ujrzał człowieka idącego tak jakby nie chciał nikogo spłoszyć.
-Jest tu ktoś i to na dodatek cała chmara ktosiów, niestety chwilowo są oni zajęci zabawą na balu. Jeśli też przyszedłeś się na nim pobawić, powinieneś skierować swe kroki do głównej sali. Pomoże ci w tym muzyka która płynie stamtąd, oraz ogólnie pojęty hałas. Jeśli natomiast nie jesteś zainteresowany darmowymi drinkami oraz tańcem do rana, to może zechciałbyś mi towarzyszyć w mojej wędrówce do lochów ? Umówiłem się ze znajomym, który tam mieszka i chciałbym się upewnić, że o tym pamięta. A niech to, gdzie moja głowa, zupełnie zapomniałem sie przedstawić, jestem Krotmar. Kapłan świątyni, którą mogłeś zobaczyć na dziedzińcu. A wracając do tematu, jaki jest twój wybór.- powiedział.
Na twarzy krasnoluda pojawił się wyraz zamyślenia, z jednej strony niezbyt przepadał za wystawnymi przyjęciami a z drugiej darmowe napitki były nie lada pokusą, zwłaszcza że zapasy krasnoluda już się skończył.
Delgrin uśmiechnął się pod nosem i powiedział.
- Najpierw podejdę z tobą do tych z pewnością MROCZNYCH lochów.- kończąc roześmiał się głośno.- Napitki nie uciekną a nawet jeśli to trudno jutro tez jest dzień.
A jeszcze jedno jestem Delgrin
Krasnoludzki podróżnik udał się za kapłanem, po drodze rozglądał się po zamku.
- Można wiedzieć kogo idziemy odwiedzić?- spytał kapłana.
Pozdrowienia od Gretunda z Forum Poltergeist.
Flame
Szczur Lądowy
Posty: 5
Rejestracja: wtorek, 26 czerwca 2007, 12:54
Numer GG: 0

Re: [Samouczek RPG] Zamczysko

Post autor: Flame »

*Ech, jednak las nie jest zbyt bezpieczyny dla kogoś takiego jak ja* - pomyślał - *Naszczęście udało mi się czmychnąć przed tą wygłodniałą watachą.* Ta myśl przypomniała mu że sam niejadł nic od dłuższego czasu. Szedł powoli, bez najmniejszego wysilku jednak widać było że przebył już szmat drogi i z chęcią by gdzieś odpoczą. Nie śpieszył się nigdzie, wolał rozkoszować się urokami nocy niż gnać bez celu w jakimś nieokreślonym kierunku.
Las dookoła tętnił życiem. W ciemnościach słychać było pochukiwania sów, świerszcze grały w trawie swoje koncerty, mrówki nieprzerwanie maszerowały niosąc do mrowiska coraz to nowe zapasy, gdzieś za krzakami słychać bylo nawoływania jelenia którymi wabił swoją partnerkę. Noc była gwiaździsta, prawie bezchmurna, księżyc wisiał wysoko na nieboskłonie, rozświetlając drogę którą szedł. W oddali dało się słyszeć wycie wilka oznajmiające upolowanie przez watachę jakiegoś grubszego zwierza. *A udław się tym dzikiem* - pomyślał. Głód doskwierał mu coraz bardziej.
Nagle usłyszał coś co odbigało od natury lasu. Była to muzyka, najwyrażniej gdzieś niedaleko znajdować sie musiała jakaś osada. *Tam napewno dostanę coś do jedzenia.*
Ruszył dalej drogą która prowadziła w kierunku muzyki. Chłodny podmuch powietrza przyniósł zapach morza. Oprócz muzyki usłyszał dzwięk fal rozbijających się o skały. Droga była dosyć szeroka i przyjemna chociaż gościńcem by jej nienazwał, przynajmniej jeszcze nie teraz. Szedł powoli, wiedział że nie musi się śpieszyć wioski nie znikają od tak, tak jak zamki nie wyrastają nagle z pod ziemi. W miare upływu czasu muzyka stawała się coraz głośniejsza a las coraz rzadszy. droga delikatnie zaczeła piąć sie ku górze. Gdy nareszczie wydostał się z gęstwiny na bardziej przyjazny teren, spojrzał nieco w górę. Ku swojemu ździwieniu na szczycie wzgórza ujrzał nie wioskę, lecz piękny zamek. *No, no. Dawno czegoś takiego nie widziałem.* Widok ten przywołał w nim wspomnienia dawnych lat, gdy brał udział w paru oblężeniach takich zamków. Jego zadume bezlitośnie przerwał mu żełądek wydając z siebie nieprzyjazny pomruk, więc ruszył do przodu.
Droga na tym odcinku pieła się mocno pod górę, co wyraźnie spowolniło jego marsz. *No tak. Niedość że jestem głodny i zmęczony to musze się jeszcze wspinać. Nie mogli wyżej wybudować tego zamku?* Wreszcie dotarł na dziedziniec. Dookoła niebyło nikogo. *Widać wszyscy są w środku.* Nie czekając długo skierował swe kroki na schody. Miał już dość wspinaczki, ale radosna muzyka i zapachy które dobiegały z wnętrza zamku zachęcały go do wysiłku. Ruszył przez korytarz, nagle tuż obok niego przebiegła jakaś służąca i znikneła za poteżnymi drzwiami gdzie najwyrażniej trwała zabawa. *Nawet mnie nie zauważyła. To może i dobrze, wole nie wiedzieć jak by zareagowała.* - pomyślał, poczym zbliżył sie do drzwi, za którymi miał nadzieje ujrzeć stoły uginające się od ciężaru jedzenia. Chciał się wśliznąć niezauważalnie, ale najpierw musiał pchnąć odrobinkę te drzwi. Wydawały się masywne i cięzkie, więc stwierdził że powinien zrobic to dość mocno. Ku jemu ździwieniu drzwi poruszały się z największą łatwością, więc użyta przez niego siła spowodowała że drzwi otworzyły się na oścież, zatrzymując się z łoskotem dopiero na ścianie. Wszyscy zebrani w sali spojrzeli w kierunku wejścia, im oczom ukazał się wilk, zwykły biało-szary wilk, normalnej jak na wilka wielkości. Jedyne co odróżniało go od zwykłego wilka to czarna skurzana obroża, ktorą nosił na szyi z przyczepieonym do niej niewielkim złotym znaczkiem, na którym z jednej strony widniał niewilki płomyk, który jeśli by mu się przyjrzeć mogło by się wydawać, że naprawdę płonie. Z drugiej zaś strony znaczka widniał wygrawerowany napis "Flame".
*No to z cichego wejścia nici...* - pomyślał.
Ouzaru

Re: [Samouczek RPG] Zamczysko

Post autor: Ouzaru »

To co się działo w Zamczysku zupełnie do niej nie docierało. Poczuła coś dziwnego, coś co wyrwało ją z głębokiego zamyślenia. Nie było to ogromne wyładowanie mocy ani przybycie nowych osób. Coś ją mocno ścisnęło w okolicy żołądka i rozbolała kobietę głowa.
- Czuję... krew - powiedziała niepewnie i wstała.
Szybkimi krokami skierowała się do lochów, schodami na górę do Zamczyska i znów pobiegła schodami do Ogrodu. Nie czuła zmęczenia, nie musiała oddychać, więc nawet nie dostała zadyszki. Jej zwiewne skąpe szaty rozwiewały się w pędzie kroków ukazując niemal idealnie białe ciało. Stanęła przy bramie, w cieniu ujrzała Wilczycę. Była teraz dla niej inna, niczym drapieżne zwierzę i zagrożenie. Wampirzyca cicho syknęła ukazując swoje kły, jednak nie zwracała na Wilczycę więcej swej uwagi.
- Krew... - przełknęła głośno ślinę czując nieprzyjemny ból.
Górna szczęka ciążyła jej strasznie i czuła jakby ściąganie w dół. Zęby Ouzaru, kły, wydłużały się stopniowo przygotowując kobietę do prawdziwej uczty. Uklękła przy zakrwawionym ciele, rozpłatana pierś tętniła jeszcze słabym życiem, soki i dusza powoli uciekały. Spojrzała na twarz nieszczęśnika i zakryła usta dłonią przerażona.
- Zeth!?
Kusiło ją, by wypić jego krew i zaspokoić swój pierwszy po Przemianie głód, jednak nie mogła, był jej przyjacielem. Wyciągnęła rękę w stronę rany i rozkazała się jej zasklepić. Krwawienie zmniejszyło się, lecz nic poza tym się nie stało. Straciła większość swojej mocy o ile nie całą.
Za plecami młodej wampirzycy pojawił się Hrabia. Zrobił to cicho, bezszelestnie, bo jak cień i najczarniejsza z czerni może wydawać jakiś dźwięk? Z kamienną twarzą przypatrywał się, jak była pani tego zamku próbuje zasklepić rany swego przyjaciela.
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Re: [Samouczek RPG] Zamczysko

Post autor: WinterWolf »

Wilczyca warknęła tylko zaskoczona po czym uskoczyła w stronę wyjścia z Ogrodu. Zdobycz jej umknęła mimo faktu, że nie mogła przecież nawet ruszyć ręką. Bestia czmychnęła mijając wampirzycę, którą stała się Ouz. Cudem uniknęła zderzenia z hrabią. Otarła się tylko bokiem o jego nogi i zniknęła już na schodach. Czuła się trochę głupio, że widok nieprzytomnego i rannego człowieka doprowadził do tego, że zapragnęła go zjeść... Cóż... Bywa... Zdziwiła ją trochę reakcja Ouz na jej widok. Czyżby przemiana tak na nia zadziałała? Możliwe... Miała nadzieję, że to nie będzie norma... Dracula był wampirem, ale wyglądało na to, że on i Wilczyca przypadli sobie do gustu tym bardziej więc reakcja Ouz wywołała konsternację w na wpół wilczym umyśle WW.
Gnała w dół w stronę głównych korytarzy. Nagle w jej nozdrza uderzył częściowo znajomy zapach. Zapach innego wilka. Sierść zjeżyła się jej na grzbiecie. Pognała od razu w tamtą stronę. Sala balowa! Wilczyca wpadła do niej tuż za stojącym w drzwiach zwierzakiem. Kolejne warknięcie wezbrało w jej gardle, gdy na sztywnych, prostych łapach stawiając uszy i unosząc ogon do góry obeszła przybysza w koło uważnie go oglądając. Powarkiwała cicho raz po raz dając do zrozumienia, że nowy ma się mieć na baczności. Nie zachowywała się wrogo... Po prostu od razu podkreślała swoją postawą, że stawia siebie wyżej w hierarchii od niego i żeby on o tym pamiętał. Już sam fakt, że była dużo większa i silniejsza od zwykłego wilka mocno przemawiał za tym by wziąć to pod uwagę...
*Ktoś ty?* padło w wilczej mowie.
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Flame
Szczur Lądowy
Posty: 5
Rejestracja: wtorek, 26 czerwca 2007, 12:54
Numer GG: 0

Re: [Samouczek RPG] Zamczysko

Post autor: Flame »

Zwierzę było tak zmęczone i głodne że zauwarzyło wilczyczę dopiero jak była tuż obok. Gdy obchodziła go w koło przyglądał się jej bacznie swoimi szarymi ślepiami. Widząc ją poczuł odrobinę ulgi. Skoro ona tu była to znaczy że mieszkańcy tego zamku przywykli do widoku wilków i z ich strony raczej nic mu nie grozi. Z drugiej jednak strony pojawił się inny problem, być może poważniejszy - wilczyca.
Wzbudziła w nim respekt, jeszcze nie widział tak dużego zwierzęcia tego gatunku, co go trochę speszyło. Wiedział że nie powinien jej się narażać, gdyż może to doprowadzić do walki o pozycję w stadzie, do których tak często wśród wilków przecież dochodziło, a on jako że był zmęczony długim marszem i bardzo głodny, bez wątpienia by ją przegrał. Na dodatek poczuł od niej woń świeżej krwi. Krwi człowieka... Wiedział że niemoże okazać ani odrobinki strachu, ponieważ wilki doskonale potrafią wyczuć to uczucie, a wtedy stał by się jedynie smacznym kąskiem dla wilczycy. Ale tego się nie obawiał, stał przecież w sali pełnej zapalonych świec, w których otoczeniu czuł się po prostu bezpiecznie.
Przekaz który mu wysłała trafił do niego w stu procentach. W jego sytuacji najbezpieczniej było by uznać wyższość wilczycy. Wiedział o tym doskonale, lecz jego duma nie pozwalała mu ukorzyć się przed nikim, tym bardziej przed wilczycą. *Gdyby wiedziała kim jestem, inaczej by mnie witała...* - pomyślał. Myśl ta przeraziła go. Była przecież uosobieniem tego z czym od tak dawna bez skutecznie walczył, pychy która doprowadziła go do zguby, gdyby nie ona nie musiał by rozmawiać teraz z tą wilczycą. Opanował się.
*Jestem Flame... lub jeśli wolisz Płomień* - odparł grzecznie, aczkolwiek chłodno.
Zablokowany