
Walka w rpg

-
- Bombardier
- Posty: 643
- Rejestracja: niedziela, 12 czerwca 2005, 15:41
- Numer GG: 9025892
- Lokalizacja: Bydgoskie przedmieścia mrokiem zalane...
- Kontakt:
Moje sesje sa raczej bezwalkowe. Tak bez żadnej konkretnej przyczyny. Wole jak gracze się trudzą, mozolą i padają na twarz, nie mogąc rozwiązać problemu żelazem
, bo coś im w tym przeszkadza, np przeciwnik jest za silny, potrzebny jest żywy etc. Nie żebym miał coś przeciwko walkom, wręcz przeciwnie, bardzo je lubie, poprostu tak mi jakoś scenariusze wychodzą. Dlatego co jakiś czas urządzam tzw. wyrzynanki (chyba dobrze napisałem?), co by gracze się do woli nasiepali.

"It is often said that before you die your life passes before your eyes. It is in fact true. It's called living."
-- Terry Pratchett
"Z głupotą się nie walczy, głupotę się omija"
-- Terry Pratchett
"Z głupotą się nie walczy, głupotę się omija"

-
- Kok
- Posty: 1025
- Rejestracja: czwartek, 1 lutego 2007, 14:26
- Numer GG: 0

-
- Bombardier
- Posty: 643
- Rejestracja: niedziela, 12 czerwca 2005, 15:41
- Numer GG: 9025892
- Lokalizacja: Bydgoskie przedmieścia mrokiem zalane...
- Kontakt:
Raczej stronie od scen batalistycznych, choć są one bardzo widowiskowe. Przyczyna jest bardzo prosta, nie jestem aż tak dobrym MG, żeby wiarygodnie odegrać taką scene. Wg mnie to już wyższa szkoła jazdy.
"It is often said that before you die your life passes before your eyes. It is in fact true. It's called living."
-- Terry Pratchett
"Z głupotą się nie walczy, głupotę się omija"
-- Terry Pratchett
"Z głupotą się nie walczy, głupotę się omija"

-
- Marynarz
- Posty: 310
- Rejestracja: wtorek, 1 maja 2007, 23:17
- Lokalizacja: Kraków
Karczmarz: Oczywiście i ja znam takich graczy. Tworzą postacie, które traktują jak fajtera na nastym levelu, co często sprowadza się do ich rychłej śmierci. Nie żebym jakoś tępił agresywnych graczy, ale oni sami najczęściej skupiając się na swojej rzekomej "niezwyciężoności" popełniają głupie błędy. Cóż, nie można mieć samych dobrych (lub jeszcze lepszych) graczy, ale nikomu nie odmawiam gry.
W sprawie bitew to raczej niewiele mogę napisać. Niekiedy zdarzyło mi się kilka takowych przeprowadzić, ale albo cała kampania była skupiona na wojnie z Therą (Earthdawn) albo gracze działali jako swoista piąta kolumna, czyli sabotaż na tyłach wroga (D&D) czy też wreszcie zwyczajnie rzucałem za atak każdego szwadronu/plutonu/kompanii i tak dla całych dywizji/korpusów/legionów. Oczywiście gracze też rzucali, więc w tym ostatnim przypadku dochodziło do turlania przez pare dobrych godzin, w czasie których nawijałem z opisami.
Poza tym bitwy są be, bo to apogeum walki, której tak nie lubię w rpg. Poważne starcia zdarzają się u mnie nawet często, ale gracze nie uczestniczą w nich bezpośrednio, ale jakoś mocują się z ich efektami.
W sprawie bitew to raczej niewiele mogę napisać. Niekiedy zdarzyło mi się kilka takowych przeprowadzić, ale albo cała kampania była skupiona na wojnie z Therą (Earthdawn) albo gracze działali jako swoista piąta kolumna, czyli sabotaż na tyłach wroga (D&D) czy też wreszcie zwyczajnie rzucałem za atak każdego szwadronu/plutonu/kompanii i tak dla całych dywizji/korpusów/legionów. Oczywiście gracze też rzucali, więc w tym ostatnim przypadku dochodziło do turlania przez pare dobrych godzin, w czasie których nawijałem z opisami.
Poza tym bitwy są be, bo to apogeum walki, której tak nie lubię w rpg. Poważne starcia zdarzają się u mnie nawet często, ale gracze nie uczestniczą w nich bezpośrednio, ale jakoś mocują się z ich efektami.
"Ogrom szaleństwa jest najlepszym zmysłem."

-
- Mat
- Posty: 526
- Rejestracja: wtorek, 10 kwietnia 2007, 17:37
- Numer GG: 9599112
Elfin pisze:.....jest sporo osob ktore graja w tibie dowiaduja sie ze to jest "PRAWIE" Rpg i zaczynaja grac np. Warhammera i chce im sie 'expic' i questy wykonywac.... Zero epickosci ani jakiegokolwiek klimatu... Takich graczy moim zdaniem odsyla sie z powrotem do Tibii....
Prosze: Tutaj masz mojego posta.. A poza tym wczoraj mielismy sesje (krotka


-
- Marynarz
- Posty: 310
- Rejestracja: wtorek, 1 maja 2007, 23:17
- Lokalizacja: Kraków
Kto powiedział, że postać musi umieć walczyć ? Może się tego nauczyć w trakcie kampanii, ale nie jest żadnym wymogiem żeby posiadała tą zdolność od początku. Poza tym jaka "brutalna rzeczywistość fantasy" ? To to jest jakieś dark fantasy ? Świat Mroku pół tysiąclecia wcześniej ?
"Ogrom szaleństwa jest najlepszym zmysłem."

- BLACKs
- Tawerniany Cygan
- Posty: 3040
- Rejestracja: poniedziałek, 21 listopada 2005, 17:30
Najprościej się pokonuje przeszkody, niszcząc je, nie omijając. Dlatego Mistrz Gry tworząc kampanię "Only Pacifist. No Combat." tworzy absurd. Bohaterowie mogą nie umieć walczyć (w końcu nie muszą tego potrafić), ale postacie, które spotkają podczas swoich przygód, będą umiały wyrządzić krzywdę. Dlatego lepiej posiadać tą umiejętność, chyba że MG zechce stworzyć absurdalny świat pokojowych duszków. Nie znam kampanii, w której BG nie zrobiliby sobie kilku osobistych wrogów, nie wkurzyli kogoś i nie pomieszali nikomu planów przejęcia władzy nad światem. A jak najprościej za to odpłacić awanturnikom? Oczywiście brutalnymi zagrywkami...
Sesja Młotka u mnie trwa pięć godzin. Z tego czasu dwien godziny idą na walkę, a reszta to odgrywanie postaci. Mamy proporcje 2:3. Dlatego nie staram się ograniczać walki, wręcz przeciwnie - daję się wyładować graczom przed ogromną intrygą polityczną w Altdorfie. Gdybym ograniczył walkę, ktoś mógłby mi zarzucić, że jest za dużo odgrywania. Gdybym ograniczył odgrywanie, jeden z graczy chciałby więcej zagadek. I tak w kółko. Staram się żonglować elementami sesji, by pragnienia żadnego gracza nie zostały pominięte, a cała sesja była zbalansowana. Moja drużyna jest złożona z naprawdę kontrastujących osób, każda zmiana systemu i tworzenie postaci to dla nas męka. Nie pamiętam, byśmy kiedykolwiek zagrali zgraną drużyną, a MG zadowolił wszystkich na jednej sesji. Wywalenie jednego elementu sesji dla mnie byłoby jak wywalenie jednego gracza.
Nie chodzi mi o nieuniknioną walkę na każdej sesji, lecz to, że prędzej czy później ktoś pociągnie za spust - albo BN albo BG. I dla MG to nie powinien być powód do wstydu. Walka jest dobra. Uzasadniony dobrą fabułą h&s to jednosesyjny raj dla spragnionych akcji graczy.
Dlatego według mnie walki nie powinno się unikać "bo jest be", zakazywać jej, ani podchodzić do niej z mniejszym szacunkiem niż do odgrywania postaci, rozwiązywania zagadek, fabuły, klimatu i opowieści.
____________________________________________
A bitwy... Jak to powiedział mój gracz przed kampanią:
"Jak zrobisz ogromną bitwę w Młotku to Cię zabiję."
Nie używam ich obecnie, ponieważ nikt w drużynie tego nie lubi prócz mnie
.
Sesja Młotka u mnie trwa pięć godzin. Z tego czasu dwien godziny idą na walkę, a reszta to odgrywanie postaci. Mamy proporcje 2:3. Dlatego nie staram się ograniczać walki, wręcz przeciwnie - daję się wyładować graczom przed ogromną intrygą polityczną w Altdorfie. Gdybym ograniczył walkę, ktoś mógłby mi zarzucić, że jest za dużo odgrywania. Gdybym ograniczył odgrywanie, jeden z graczy chciałby więcej zagadek. I tak w kółko. Staram się żonglować elementami sesji, by pragnienia żadnego gracza nie zostały pominięte, a cała sesja była zbalansowana. Moja drużyna jest złożona z naprawdę kontrastujących osób, każda zmiana systemu i tworzenie postaci to dla nas męka. Nie pamiętam, byśmy kiedykolwiek zagrali zgraną drużyną, a MG zadowolił wszystkich na jednej sesji. Wywalenie jednego elementu sesji dla mnie byłoby jak wywalenie jednego gracza.
Nie chodzi mi o nieuniknioną walkę na każdej sesji, lecz to, że prędzej czy później ktoś pociągnie za spust - albo BN albo BG. I dla MG to nie powinien być powód do wstydu. Walka jest dobra. Uzasadniony dobrą fabułą h&s to jednosesyjny raj dla spragnionych akcji graczy.
Dlatego według mnie walki nie powinno się unikać "bo jest be", zakazywać jej, ani podchodzić do niej z mniejszym szacunkiem niż do odgrywania postaci, rozwiązywania zagadek, fabuły, klimatu i opowieści.
____________________________________________
Moje powergamerstwo jest wykonywane z niepowtarzalnym smakiem. Nie widzę powodu, by się tego wstydzić. Nie widziałeś jeszcze Młotkowego PowerGameMaster'a, czyli mnie prowadzącego nową kampanię xD.Phoven pisze: Powracajac do pierwszej dygresji: to czy kogoś lubie, czy też nie nie ma absolutnie żadnego wpływu na to jakie racje wygłaszam. Inaczej np. nie mógłbym objeżdżać BLACKs'a za powergamerstwo Wink
A bitwy... Jak to powiedział mój gracz przed kampanią:
"Jak zrobisz ogromną bitwę w Młotku to Cię zabiję."
Nie używam ich obecnie, ponieważ nikt w drużynie tego nie lubi prócz mnie


-
- Marynarz
- Posty: 310
- Rejestracja: wtorek, 1 maja 2007, 23:17
- Lokalizacja: Kraków
Tu już wchodzi specyfika systemu, panie BLACKs
Jakby u mnie na sesji Wampira z pięciu godzin 40 % szło na walki (owe 2/5), to bym chyba musiał zmienić system..
Nie przeczę, że gracze mają lub robią sobie na ogół coraz to nowych wrogów, którzy wcale nie muszę być jakoś specjalnie inteligentni czy nawet sprytni - ot, chcą zwyczajnie uwolnić graczy od cierpień tego świata, ale właśnie to jest ciekawsze. Nie ma to jak zmieść gang, mafię czy innego wroga bez użycia fizycznej przemocy. To jest dopiero sztuka, a jak zabawa. Moi gracze już się nauczyli, że równie dużo - a może i więcej - osiągną nie sięgając po broń.
Z tym wstydem dot.walki na sesji, to też nie tak. Nie lubię walk w czasie przygód, bo zajmują dużo cennego czasu i z reguły uszkadzają mi postacie graczy, które potrzebuję w jednym kawałku. Zawsze biorę pod uwagę fakt, że ktoś może zachcieć rozwalić sklepikarza, bo ten nie miał mu z czego wydać. Bywa. Czasem trzeba się wyładować. Jak nie na mg, to na innym graczu

Jakby u mnie na sesji Wampira z pięciu godzin 40 % szło na walki (owe 2/5), to bym chyba musiał zmienić system..
Nie przeczę, że gracze mają lub robią sobie na ogół coraz to nowych wrogów, którzy wcale nie muszę być jakoś specjalnie inteligentni czy nawet sprytni - ot, chcą zwyczajnie uwolnić graczy od cierpień tego świata, ale właśnie to jest ciekawsze. Nie ma to jak zmieść gang, mafię czy innego wroga bez użycia fizycznej przemocy. To jest dopiero sztuka, a jak zabawa. Moi gracze już się nauczyli, że równie dużo - a może i więcej - osiągną nie sięgając po broń.
Z tym wstydem dot.walki na sesji, to też nie tak. Nie lubię walk w czasie przygód, bo zajmują dużo cennego czasu i z reguły uszkadzają mi postacie graczy, które potrzebuję w jednym kawałku. Zawsze biorę pod uwagę fakt, że ktoś może zachcieć rozwalić sklepikarza, bo ten nie miał mu z czego wydać. Bywa. Czasem trzeba się wyładować. Jak nie na mg, to na innym graczu

"Ogrom szaleństwa jest najlepszym zmysłem."

-
- Szczur Lądowy
- Posty: 7
- Rejestracja: wtorek, 22 maja 2007, 23:18
- Lokalizacja: Nogrod
- Kontakt:
Re: Walka w rpg
Widzę, że wielu z was reprezentuje skrajne opinie. Jedni kochają walkę i mogliby turlać godzinami, a drudzy jej nie cierpią i woleliby na sesji tylko rozmawiać...
Czerpiąc z własnego doświadczenia mogę śmiało przyznać, że i jedni i drudzy mają świętą rację... Spektrum racji dopełnia się czasem do więcej niż 100%...
A mianowicie:
Ostatnio gram w kampanii, w której walki (które występują raz na 2 sesje) są głównie opisywane słownie. Właściwie totalny storytelling. Trwają one maksymalnie 45 minut i polegają głównie na sztuczkach i akrobacjach postaci graczy. Co więcej, gra się wszystkim świetnie i czerpiemy z tego wielką satysfakcję. Gramy w układzie 2+MG, postaciami łotrzykowatymi (ja gram ninją z Complete Adventurer(D&D 3.5), a kumpel autorskim nożownikiem podobnym do tego z filmu o bliźniaczym tytule)
Te sesje szpiegowsko, detyktywistyczne przeplatane są z kolei sesjami batalistycznymi prowadzonymi przez moją skromną osobę... Gramy 3+MG z czego 2 moich graczy to te same osoby z którymi gram w wymienioną powyżej kampanię. Zabawa również jest przednia.
Stąd wniosek, że tak naprawdę dobra zabawa zależy przede wszystkim od ludzi z którymi się spędza cenny czas, poziomu rozgrywki(i nie chodzi tu o level postaci...
) oraz przygotowania, bądź geniuszu MG(bądź jednego i drugiego). Natomiast walka jest elementem opcjonalnym i wcale nie koniecznym do dobrej zabawy. Niemniej jednak dobrze poprowadzona może dać wiele zabawy i przyjemności 
Czerpiąc z własnego doświadczenia mogę śmiało przyznać, że i jedni i drudzy mają świętą rację... Spektrum racji dopełnia się czasem do więcej niż 100%...
A mianowicie:
Ostatnio gram w kampanii, w której walki (które występują raz na 2 sesje) są głównie opisywane słownie. Właściwie totalny storytelling. Trwają one maksymalnie 45 minut i polegają głównie na sztuczkach i akrobacjach postaci graczy. Co więcej, gra się wszystkim świetnie i czerpiemy z tego wielką satysfakcję. Gramy w układzie 2+MG, postaciami łotrzykowatymi (ja gram ninją z Complete Adventurer(D&D 3.5), a kumpel autorskim nożownikiem podobnym do tego z filmu o bliźniaczym tytule)
Te sesje szpiegowsko, detyktywistyczne przeplatane są z kolei sesjami batalistycznymi prowadzonymi przez moją skromną osobę... Gramy 3+MG z czego 2 moich graczy to te same osoby z którymi gram w wymienioną powyżej kampanię. Zabawa również jest przednia.
Stąd wniosek, że tak naprawdę dobra zabawa zależy przede wszystkim od ludzi z którymi się spędza cenny czas, poziomu rozgrywki(i nie chodzi tu o level postaci...


"A droga wiedzie w przód i w przód..."

-
- Bosman
- Posty: 1571
- Rejestracja: sobota, 7 października 2006, 11:14
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: piwnica
Re: Walka w rpg
Poniekąd taki storytelleing jest moim mażeniem ^^ To co napisałeś oznacza że świetnie się dopełniacie i relacje miedzy wami są zbalansowane. Przypuszczam że prowadzicie na zasadzie kooperacji i że macie chociaż znikomy udział w twożeniu narracji.Clagus pisze:Co więcej, gra się wszystkim świetnie i czerpiemy z tego wielką satysfakcję.
Co jednak zrobić kiedy MG gra z graczami których słabo zna? Co zrobić kiedy gracze traktują RPG jako rozgrywkę BG vs. MG? A co wtedy kiedy zdolności umysłowe BG przekraczają zdolności MG? W tych wszystkich przypadkach bez oparcia siue na cyferkach BG beda wygrywać zawsze. Zawsze oszukają mistrza gry a ten bedzie bezbronny. Biedaczek mógłby sie statami obronić ale ich nie ma ^^

-
- Bombardier
- Posty: 650
- Rejestracja: wtorek, 14 listopada 2006, 20:44
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: Walka w rpg
Hmmm
Od dłuższego czasu nie widuje walk dłuższych niż 3-5 minut (mechanika Neuro robi swoje z ludźmi
teraz nawet w Młotku nie umiem walczyć dłużej niż kilka minut). Chyba że mowa o scenach długich gdzie potyczka dzieje się za potyczką, a gracze uciekają, walczą, uciekają, walczą, uciekają, walczą na przemian przez bitą godzinę. Ale tego 1 walką bym nie nazwał bo to cała sekwencja przygodowa ala Indiana Jones gdzie non stop się coś dzieje i za każdym razem coś innego.
Storytelling jest zabawny właśnie jak się ma jakieś fikuśne postacie (ale Ninja itp itd) które mogą robić fajne ekwilibrystyczne sztuczki. Tępy wojownik ugabuga nie będzie miał frajdy ze storytellingu takiej jak Ninja który po 10 minutowym referacje, jak to odbija się od krzesła, skacze na stół, noga podrzuca halabardę przeciwnika, zaczepia ją na wiszącym żyrandolu, zeskakuje lecąc na tej halabardzie, po czym w przelocie robi piruet i stając na ramionach przeciwnika, z uśmiechem na twarzy wbija mu sztylet w czubek głowy. Takich opcji używam przy Earthdawnie granym na mocno okrojonym i ograniczonym FATE gdzie ograniczmy się do superzdolności + ich opisu :]
Przypominają mi się czasy D&D heh... wtedy to się walczyło :] Stary gdyby u mnie walka miała trwać 45 minut chyba bym umarłTrwają one maksymalnie 45 minut i polegają głównie na sztuczkach i akrobacjach postaci graczy.


Storytelling jest zabawny właśnie jak się ma jakieś fikuśne postacie (ale Ninja itp itd) które mogą robić fajne ekwilibrystyczne sztuczki. Tępy wojownik ugabuga nie będzie miał frajdy ze storytellingu takiej jak Ninja który po 10 minutowym referacje, jak to odbija się od krzesła, skacze na stół, noga podrzuca halabardę przeciwnika, zaczepia ją na wiszącym żyrandolu, zeskakuje lecąc na tej halabardzie, po czym w przelocie robi piruet i stając na ramionach przeciwnika, z uśmiechem na twarzy wbija mu sztylet w czubek głowy. Takich opcji używam przy Earthdawnie granym na mocno okrojonym i ograniczonym FATE gdzie ograniczmy się do superzdolności + ich opisu :]

-
- Bombardier
- Posty: 643
- Rejestracja: niedziela, 12 czerwca 2005, 15:41
- Numer GG: 9025892
- Lokalizacja: Bydgoskie przedmieścia mrokiem zalane...
- Kontakt:
Re: Walka w rpg
Dzisiaj prowadziłem sesję (4 kobitkom) i odbyła sie tylko jedna, jednominutowa walka. Wyszedłem z założenia, że zawsze znajdzie się ktoś silniejszy, więc kiedy chciały zabić jednego szlachcica, z dwoma ochroniarzami, to skończyły poobijane i skrępowane. Zabrano im broń, i musiały kombinowac. I pomyśleć o ile zubożałaby ta sesja, gdybym dopuścił do kilku normalnych walk (gdyż w kilku innych sytuacjach również nie dopuściłem do rozlewu krwi). Możecie mówić, ze trochę ograniczyłem wolną wolę graczy, ale sądze, że przez to sesja wiele zyskała.
"It is often said that before you die your life passes before your eyes. It is in fact true. It's called living."
-- Terry Pratchett
"Z głupotą się nie walczy, głupotę się omija"
-- Terry Pratchett
"Z głupotą się nie walczy, głupotę się omija"

-
- Szczur Lądowy
- Posty: 8
- Rejestracja: wtorek, 15 maja 2007, 22:40
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Konin
Re: Walka w rpg
Ja zwykle daje graczom kilka walk w czasie sesji, w końcu to lubią a oni też muszą się dobrze bawić ale coraz częściej wstawiam rozwiązania typu wziąść go żywcem itd. W końcu naucze ich że walka nie zawsze jest najlepszym rozwiązaniem.

-
- Marynarz
- Posty: 196
- Rejestracja: niedziela, 3 grudnia 2006, 12:45
- Lokalizacja: Śląsk
Re: Walka w rpg
Ostatnio zauważyłem u siebie tendencję do unikania walk w stylu: tura G1, tura G3, tura Bna itd. do końca walki, zamiast tego co każdą taką regularną turę wsadzam jakąś luźną sytuację bez podziału na tury. Pewnie wielu ludzi tak gra ale dla mnie to nowość.

-
- Marynarz
- Posty: 310
- Rejestracja: wtorek, 1 maja 2007, 23:17
- Lokalizacja: Kraków
Re: Walka w rpg
Nie, prawdę mówiąc jak już dochodzi u mnie do walki, to poza możliwie największym jej przyspieszaniem trzymam się mechanicznego podziału na tury i kolejność działania według inicjatyw. Akurat ten element pozwala uniknąć niepotrzebnych czasem pytań w stylu: "a dlaczego on się ruszył przede mną, skoro wyrzuciłem więcej ?!". Może gdy jest niewielu uczestników starcia (idealnie 1vs1), to można się pokusić o jakieś kombinowanie z manewrami, które wchodzą do akcji w jakimś tam określonym czasie i burzą cały porządek. Wygląda to efektownie i nadaje nowych barw zwykłym walkom, a sami gracze chętniej się angażują.
"Ogrom szaleństwa jest najlepszym zmysłem."

-
- Mat
- Posty: 554
- Rejestracja: sobota, 18 sierpnia 2007, 17:35
- Numer GG: 6781941
- Lokalizacja: Duchnice k/Pruszkowa
Re: Walka w rpg
Ja nie mam problemów z walkami, moi gracze nie narzekają na monotonność walk, gdyż zazwyczaj walczymy z pojedynczym przeciwnikiem, bądź małą grupą oponentów.
Ale dobrym rozwiązaniem jest rzucanie na inicjatywę, testy ataku, umiejętności itp. BN-ów, potworów i całego innego mięcha do bicia PRZED sesją. Dzięki temu MG rzuca mniej, a że Mistrz odgrywa zazwyczaj więcej niż jednego przeciwnika, znacznie skraca to długość walk.
Mimo to (z oczywistych powodów) nie powinno się rzucać na testy ataków BG (chyba że uchodzi o testy których rezultatu nie powinien znać gracz).
Ale dobrym rozwiązaniem jest rzucanie na inicjatywę, testy ataku, umiejętności itp. BN-ów, potworów i całego innego mięcha do bicia PRZED sesją. Dzięki temu MG rzuca mniej, a że Mistrz odgrywa zazwyczaj więcej niż jednego przeciwnika, znacznie skraca to długość walk.
Mimo to (z oczywistych powodów) nie powinno się rzucać na testy ataków BG (chyba że uchodzi o testy których rezultatu nie powinien znać gracz).
A d'yaebl aep arse!

-
- Bombardier
- Posty: 650
- Rejestracja: wtorek, 14 listopada 2006, 20:44
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: Walka w rpg
Hmmm
A jak urozmaicacie walki twardych postaci? Wysokopoziomowych dedekowców lub 3 profesyjnych młotkowców? Osobiście mój MG ma problem z postacią mojego krasnoludzkiego zabójcy, ponieważ jak to sam ostatnio stwierdził "wiesz stary, jakby doszło do walki z tym kościanym smokiem i on by ci nie zadał ani jednej rany, to ja nie wiem jak to musiałoby wyglądać". No właśnie: jak? W pewnej chwili postacie stają się tak twarde, że zwykłych chłopów powalają 1 uderzeniem, a trolle i giganci swoimi uderzeniami robią tyle co dziecko szarżujące na byka. Jak w takich chwilach urozmaicać walkę, by nie okazywało się, że uderzenie 2 metrowej łapy smoka odbija się od zbroi :] Jakie macie propozycje? Takie walki trzeba urozmaicać masą pomocniczych testów, ala test na przewrócenie, test na ogłuszenie, test na przygniecenie, test na złapanie w szczęki, do tego dochodzi niszczenie zbroi i broni itp itd? Macie jakieś sprawdzone urozmaicacze i "osłabiacze" co by walka ze smokiem czy gigantem była naprawdę wydarzeniem.
A jak urozmaicacie walki twardych postaci? Wysokopoziomowych dedekowców lub 3 profesyjnych młotkowców? Osobiście mój MG ma problem z postacią mojego krasnoludzkiego zabójcy, ponieważ jak to sam ostatnio stwierdził "wiesz stary, jakby doszło do walki z tym kościanym smokiem i on by ci nie zadał ani jednej rany, to ja nie wiem jak to musiałoby wyglądać". No właśnie: jak? W pewnej chwili postacie stają się tak twarde, że zwykłych chłopów powalają 1 uderzeniem, a trolle i giganci swoimi uderzeniami robią tyle co dziecko szarżujące na byka. Jak w takich chwilach urozmaicać walkę, by nie okazywało się, że uderzenie 2 metrowej łapy smoka odbija się od zbroi :] Jakie macie propozycje? Takie walki trzeba urozmaicać masą pomocniczych testów, ala test na przewrócenie, test na ogłuszenie, test na przygniecenie, test na złapanie w szczęki, do tego dochodzi niszczenie zbroi i broni itp itd? Macie jakieś sprawdzone urozmaicacze i "osłabiacze" co by walka ze smokiem czy gigantem była naprawdę wydarzeniem.
