Tawerniak 1 pisze:Co jeszcze? Nie zaprzeczasz, więc rozumiem że się zgadzasz. O to mi chodziło.
Czytaj uważnie. Wytykam ci podstawowy błąd jakim jest brak argumentów, a nie zgadzam się z Twoją tezą.
Nie zgadzasz się z tezą, a czepiłeś się argumentów, których nie podałem... Dobre, naprawdę... Świadomie nie podałem argumentów, bowiem jako osoba zaczynająca spór miałem prawo postawić tezę, z którą Ty powinieneś się nie zgodzić. Teraz powinieneś podać argumenty przeczące mojej tezie, a tymczasem atakujesz nie tezę, a brak argumentów. Atakowanie czegoś czego nie ma, to też jakaś strategia. Donkiszoteria...
Ja też jestem zdziwiony. Nie sądziłem, że słowo kreacja może stanowić dla kogoś aż tak trudne słowo, żeby go nie rozumieć. Ale służę pomocą - kreować oznacza między innymi tworzenie wizerunku czegoś. Zatem - człowiek tworzy wizerunek świata. Trudne? Nie, chyba nie...
Kreacja oznacza tworzenie.
No popatrz. Powtórzyłeś to co napisałem wcześniej. Więc jednak da się zrozumieć!
powiedziałem Ci już – to, że człowiek kreuje rzeczywistość nie oznacza, ze pozytywnie na nią wpływa.
A gdzie ja tak napisałem? Ja napisałem że człowiek jest pożyteczny dla świata oraz, że człowiek kreuje świat. Dlaczego próbujesz mi wmówić, że powiedziałem coś innego? Podobnie Ty nie powiedziałeś, że fakt kreowania przez człowieka rzeczywistości oznacza że wpływa na nią negatywnie. Ale najwyraźniej starasz się to zasugerować.
Masz jeden podstawowy problem, drogi Tawerniaku. Nie potrafisz zbudować argumentu adekwatnego do tezy.
Już Ci pisałem, że chcąc zaprzeczyć tezie musisz podać argumenty, a nie odwrotnie. To tak jak z udowadnianiem winy – jeśli kogoś oskarżysz, to on nie jest kryminalistą, dopóki mu tego nie udowodnisz. Ja postawiłem tezę, Ty próbujesz ją obalić. Ale to Tobie potrzebne są dowody skazujące, a nie mi dowody niewinności.
Twierdzisz, że człowiek jest pożyteczny dla świata ale nie potrafisz porzucić punktu widzenia gatunku.
To była kontynuacja wątku, który rozpocząłeś. Bo skoro tu także się myliłeś, to dlaczego nie miałem tego sprostować? Cieszy fakt, że wreszcie się zgodziliśmy, przynajmniej w kwestii dbania gatunków o siebie.
Co świat nam zawdzięcza? Degradację środowiska? Zmonopolizowanie ekosystemu? A może powinien być nam wdzięczny za to, że jako jedyny gatunek w przypadku ewentualnej wojny ogólnoświatowej moglibyśmy zniszczyć życie na całej planecie?
O! To mi wreszcie wygląda na jakieś nieśmiało przebrzmiewające argumenty. Ciut chaotycznie i z deczka ogólnikowo, ale wreszcie jakiś sensowny ruch z Twojej strony w tej dyskusji.
Zauważ, że środowisko nie jest zdegradowane. Owszem, zdarzają się miejsca, gdzie działalność ludzka nie ma najlepszego wpływu na środowisko, ale to jest cząstka całości. Nie ma takiego elementu środowiska, które byłoby w skali globalnej zdegradowane. Błędów nie popełnia tylko ten, kto nic nie robi. Winisz człowieka, że zmonopolizował jakiś ekosystem? Winisz go za to, że jest na szczycie łańcucha pokarmowego? I to jest niby argument za szkodliwością człowieka?
Próbujesz też jako argument przeciwko dobremu wpływowi człowieka na świat przedstawić możliwości człowieka. Co z tego, że człowiek może atomówką wysadzić ziemię? Przecież tego nie robi! Bobry też mogą wyciąć na Ziemi wszystkie lasy, ale nie słyszałem, żeby się za to zabierały... Niewykorzystane możliwości nie są argumentem przeciw mojej tezie. Już bliżej im do jej poparcia – w końcu człowiek sam sobie stawia pewne ograniczenia – o nierozprzestrzenianiu broni atomowej, o ograniczeniu emisji gazów cieplarnianych itd. A przecież, jak sam napisałeś, zmonopolizował ekosystemy! Więc jako monopolista nie musi tego robić.
Ale nie mogę zaakceptować “specjalnego miejsca” jakie miałby zajmować jako istota pożyteczna dla reszty świata.
Nikt, poza Tobą, nie mówi o specjalnym miejscu. Ja mówię o jego pożytkach dla świata. Pozwól więc, że Ci to wytłumaczę na przykładzie. Słyszałeś o dinozaurach? Miały chłopaki pecha, prawda? O - w poprzedniej wiadomości pisałeś o mamutach. Zauważ, że wyginęły. Nie ma ich. Wymieranie gatunków jest czymś normalnym w przyrodzie (chyba, że będziesz się upierał, że dinozaury wymarły z winy człowieka, wtedy zacznę kiwać głową z politowaniem). Mimo to człowiek stara się chronić zagrożone gatunki. Prowadzi nad nimi badania, zakłada parki narodowe, strefy ochronne, planuje i rozwija ich populacje i tak dalej. Wiesz, że w ogrodach zoologicznych znajdują się zwierzęta, które na wolności już dawno wyginęły? Z tego wniosek, że człowiek stoi na straży gatunków. Czy to nie jest argumentem o jego pozytywnym działaniu na rzecz świata?
Idąc tym tropem dochodzimy do kolejnego argumentu. Dla Ciebie zapewne myśliwy jest niekorzystny, bo zabija zwierzęta. A tak naprawdę istotą myślistwa jest regulacja nadmiernej liczebności niektórych zwierząt, aby zachować proporcje w łańcuchu pokarmowym. Człowiek też jest częścią tego łańcucha, i jest najwyżej umiejscowionym drapieżnikiem w hierarchii, dlatego musi polować. Nie muszę Ci chyba mówić co bu się stało, gdyby na świecie było za dużo królików. Najpierw zjadłyby wszystką kapustę, potem zdechłyby z głodu, potem zdechłyby z głodu populacje np. wilka, który się żywi królikami i tak dalej. Miejsce królika zajęłyby zające, które rozrosłyby się liczebnie ponad miarę, zjadłyby wszystką sałatę (jeśliby jakaś jeszcze została po królikach, ale upraszczamy, że każdy gatunek je tylko jeden-dwa rodzaje pokarmu), potem zdechłyby z głodu, po nich z głodu zdechłby lis i tak dalej. Gdzie by się to zatrzymało? Podejrzewam, że na człowieku, aczkolwiek uwzględniając liczbę śmierci i co się z tym wiąże rozwój chorób, możliwe, że skończyłoby się to jałową pustynią. Sam zatem przyznasz, ze człowiek na świecie do odegrania niebagatelną rolę, a zatem przynosi światu korzyści.
Wiesz, turniej się już zaczął, trochę późno na to, żebyś teraz się dokształcał...
Dlaczego nie? Interesuję się socjologią i psychologią – Ty zaś jesteś idealnym (choć nieco komicznym) przykładem dyskutanta który nie potrafiąc znaleźć argumentów – gada od rzeczy.
[/quote]
Argumenty masz powyżej, za to Twoich ogółów ja nie mogę nazwać argumentami.
Póki co to Ty się pogrążasz wymyślając coarz to mniej wyrafinowane sposoby przeforsowania swej tezy bez żadnych solidnych argumentów. ;P
A Ty robisz cos innego? Próbujesz zanegować moją tezę poprzez zmuszanie mnie do bronienia jej. Ale nie o to chodzi – to Ty powinieneś wykazać że ona jest błędna, a nie ja. Zresztą ja tego nie umiałbym zrobić, bo każdy przyzna, że człowiek jest częścią świata i bez niego świat podziałałby tak długo jak może działać zegarek bez mechanizmu napędowego.
A może to Ty, drogi rozmówco masz jakiś konflikt osobowości? Przeczytaj ten wątek jeszcze raz i zauważ który z nas napisał te trzy budzące emocje zdania.
Aż takie wzbudziły w Tobie emocje? To tłumaczy dlaczego uwziąłeś się na mnie a nie próbujesz rozprawić się z moją tezą. Dam Ci dobrą radę – policz do dziesięciu, zrób trzy głębokie wdechy i wydechy, a dopiero potem odpisuj. To pozwoli Ci pisać bez negatywnych emocji.
Bo wiesz, mimo wszystko jestem zdania, że to ja powinienem atakować Twoje wypowiedzi (i odwrotnie oczywiście)
Rób jak uważasz, ja jednak postaram się bez ataków wykazać błędy Twojego rozumowania i (jak się pojawią) obalać nieprawdziwe argumenty.
Zdradzę Ci kolejną tajemnicę: walkowerem dyskusję oddaje zwykle ten kto ją przegrywa – a póki co stosunek przychylności słuchaczy i siła argumentów jest po mojej stronie. ^^
Czytelnicy wiążąco wypowiedzą się na koniec sporu, póki co sam zagłosowałem na Ciebie, żeby potem zmienić głos i w ten sposób zyskać 2 punkty na finiszu
A co do siły Twoich argumentów to jest ona rzeczywiście duża. Tylko argumentów brak.
I na koniec: nie porównuj się do Danai która jednym postem zmusiła przeciwnika do kapitulacji.
Widzisz, ja nie porównywałem siebie do Danai. Ja porównywałem Ciebie do jej przeciwnika