Spór 10: Muzyka
Regulamin forum
Na tym forum mogą pisać wyłącznie osoby biorące udział w turnieju. Zalogowani użytkownicy mogą głosować na swoich faworytów.
Na tym forum mogą pisać wyłącznie osoby biorące udział w turnieju. Zalogowani użytkownicy mogą głosować na swoich faworytów.
-
- Arcymod Tawerniany
- Posty: 1279
- Rejestracja: poniedziałek, 16 sierpnia 2004, 17:13
Spór 10: Muzyka
Temat: Muzyka
Uczestnicy:
Tawerniak 3 - prawdziwa xywa = Alucard - strona = Wolna
Tawerniak 4- prawdziwa xywa = Oso - strona = Szybka
Pouczenie dla zawodników:
- Pamiętaj, że Twoim celem jest postawienie na swoim i przekonanie publiczności, a nie szukanie prawdy czy kompromisu
- Tak, można kłamać i "uderzać poniżej pasa"
- Nie ujawniaj swojej prawdziwej xywy, ani sporu, aż do jego zakończenia
- Nie możesz edytować swoich postów
- Pamiętaj, że masz tu tylko 10 postów do napisania
Pouczenie dla widzów:
- Głosujecie w ankiecie na lepszego dyskutanta
- Głosy w ankiecie można oddawać i zmieniać do 24h po zakończeniu sporu (wtedy też poznacie dokładne strony przydzielone uczestnikom)
- Starajcie się głosować obiektywnie
- Po zamknięciu ankiety dowiecie się "kto był kim"
Zaczyna Tawerniak 3.
Uczestnicy:
Tawerniak 3 - prawdziwa xywa = Alucard - strona = Wolna
Tawerniak 4- prawdziwa xywa = Oso - strona = Szybka
Pouczenie dla zawodników:
- Pamiętaj, że Twoim celem jest postawienie na swoim i przekonanie publiczności, a nie szukanie prawdy czy kompromisu
- Tak, można kłamać i "uderzać poniżej pasa"
- Nie ujawniaj swojej prawdziwej xywy, ani sporu, aż do jego zakończenia
- Nie możesz edytować swoich postów
- Pamiętaj, że masz tu tylko 10 postów do napisania
Pouczenie dla widzów:
- Głosujecie w ankiecie na lepszego dyskutanta
- Głosy w ankiecie można oddawać i zmieniać do 24h po zakończeniu sporu (wtedy też poznacie dokładne strony przydzielone uczestnikom)
- Starajcie się głosować obiektywnie
- Po zamknięciu ankiety dowiecie się "kto był kim"
Zaczyna Tawerniak 3.
Re: Spór 10: Muzyka
Czym jest muzyka dzisiaj? Jakie pełni funkcje? Po co ją tworzymy? Oczywistym jest, że dzisiaj już zanika "funkcja magiczna muzyki", natomiast rozwija się kulturotwórcza i socjalizująca. To na tych dwóch ostatnich będę chciał się skupić. Krótko mówiąc, pisząc o muzyce nie będę miał na myśli szamańskich bębnów wywołujących duchy, tylko muzykę, której głównym celem jest wywarcie pewnego efektu estetycznego na odbiorcy.
Zacznijmy więc.
"Nie chodzi nam o to, aby mówić sobie »Zagraj to«, lecz o podejście typu »Jeśli nie wiesz, co masz zagrać, nie graj nic«"- Tak Bill Rieflin skomentował swój najnowszy projekt, pod tytułem "Slow music". Wraz z innymi muzykami ma on w planach stworzenie albumu pełnego oddziałujących na słuchającego powolnych, zmysłowych ballad. W innym wywiadzie twierdził, że każdy dźwięk musi być przemyślany i wielokrotnie przesłuchany, zanim trafi na krążek. Dowodzi to , jak wielkiej pracy potrzeba, aby stworzyć dzieło naprawdę wartościowe, godne wyrafinowanych gustów. Do czego zmierzam? A do tego, że po tak zwanej "spokojnej, powolnej, stonowanej muzyce" oczekuje sie naprawdę wiele więcej, niż często po szybkiej, dynamicznej i żywiołowej. Słuchając spokojnych tonów, zwracamy na każdy dźwięk, na każde zgranie, tutaj akord trwa nieporównywanie dłużej (często dłuższy takt) niż w hard-rockowych kawałkach czy speed-metalu, dlatego jeden fałsz od razu rzuca się "w uszy słuchacza". Za to, jeżeli już dobierzemy odpowiednie dźwięki, możemy cieszyć się naprawdę wyrafinowanymi utworami.
W0lna muzyka ma jeszcze inne plusy. Primo, może być traktowana zarówno jako dzieło samo w sobie, ale także jako tło do różnych prac, zajęć. Nie wierzę, że mozna naprawdę się skupić, gdy w tle leci "Iron Maiden". Natomiast, kiedy puścimy (być może i dla fanów ciężkich dźwięków smetny) spokojny "Scientist" grupy Coldplay, nie przesłania nam tego co mamy robić i nie "narzuca się agresywnie" słuchającemu. Po prostu gra w tle tworząc miłą atmosferę. Często nawet go nie zauważamy.
Mówiąc o powolnej muzyce nie ma wcale na myśli soundtracku z "Titanica", nie mówię o walcach z ekranizacji "Anny Karenieny" (choć i te były piękne). Mówię także o alternatywnym rocku (bo tak określa się grupę Coldplay), o poezji śpiewanej (SDM), czy o nieco cięższych brzmieniach,ale jakże przy tym lirycznych i stonowanych (PinkFloyd, którzy mimo depresyjnych akordów mieli swój... liryzm. Choćby słynny kawałek "Echoes")
Na koniec 2 uwagi. Po pierwsze- zdaję sobie sprawę, że mówiąc o muzyce nie da się uniknąć pewnych uogólnień. Dlatego proszę przeciwnika, żeby także na to ważył. Mówiąc, że takt w "muzyce wolnej" jest dłuższy od tego w "hardrockowych" kawałkach, zdawałem sobie sprawę, że NIE ZAWSZE. Chodzi o to, że BARDZO CZĘSTO. Proszę więc, o nie odcinanie się nazwą jednego tracku, tylko logiczna argumentację.
2 uwaga- Trudno określić, kiedy zaczyna się szybka, a kiedy wolna muzyka. Granice są ciężkie do określenia. Dlatego proponuję spojrzeć na dynamikę muzyki i subiektywne wrażenia przy ocenie.
Powodzenia, Tawerniaku 4.
Zacznijmy więc.
"Nie chodzi nam o to, aby mówić sobie »Zagraj to«, lecz o podejście typu »Jeśli nie wiesz, co masz zagrać, nie graj nic«"- Tak Bill Rieflin skomentował swój najnowszy projekt, pod tytułem "Slow music". Wraz z innymi muzykami ma on w planach stworzenie albumu pełnego oddziałujących na słuchającego powolnych, zmysłowych ballad. W innym wywiadzie twierdził, że każdy dźwięk musi być przemyślany i wielokrotnie przesłuchany, zanim trafi na krążek. Dowodzi to , jak wielkiej pracy potrzeba, aby stworzyć dzieło naprawdę wartościowe, godne wyrafinowanych gustów. Do czego zmierzam? A do tego, że po tak zwanej "spokojnej, powolnej, stonowanej muzyce" oczekuje sie naprawdę wiele więcej, niż często po szybkiej, dynamicznej i żywiołowej. Słuchając spokojnych tonów, zwracamy na każdy dźwięk, na każde zgranie, tutaj akord trwa nieporównywanie dłużej (często dłuższy takt) niż w hard-rockowych kawałkach czy speed-metalu, dlatego jeden fałsz od razu rzuca się "w uszy słuchacza". Za to, jeżeli już dobierzemy odpowiednie dźwięki, możemy cieszyć się naprawdę wyrafinowanymi utworami.
W0lna muzyka ma jeszcze inne plusy. Primo, może być traktowana zarówno jako dzieło samo w sobie, ale także jako tło do różnych prac, zajęć. Nie wierzę, że mozna naprawdę się skupić, gdy w tle leci "Iron Maiden". Natomiast, kiedy puścimy (być może i dla fanów ciężkich dźwięków smetny) spokojny "Scientist" grupy Coldplay, nie przesłania nam tego co mamy robić i nie "narzuca się agresywnie" słuchającemu. Po prostu gra w tle tworząc miłą atmosferę. Często nawet go nie zauważamy.
Mówiąc o powolnej muzyce nie ma wcale na myśli soundtracku z "Titanica", nie mówię o walcach z ekranizacji "Anny Karenieny" (choć i te były piękne). Mówię także o alternatywnym rocku (bo tak określa się grupę Coldplay), o poezji śpiewanej (SDM), czy o nieco cięższych brzmieniach,ale jakże przy tym lirycznych i stonowanych (PinkFloyd, którzy mimo depresyjnych akordów mieli swój... liryzm. Choćby słynny kawałek "Echoes")
Na koniec 2 uwagi. Po pierwsze- zdaję sobie sprawę, że mówiąc o muzyce nie da się uniknąć pewnych uogólnień. Dlatego proszę przeciwnika, żeby także na to ważył. Mówiąc, że takt w "muzyce wolnej" jest dłuższy od tego w "hardrockowych" kawałkach, zdawałem sobie sprawę, że NIE ZAWSZE. Chodzi o to, że BARDZO CZĘSTO. Proszę więc, o nie odcinanie się nazwą jednego tracku, tylko logiczna argumentację.
2 uwaga- Trudno określić, kiedy zaczyna się szybka, a kiedy wolna muzyka. Granice są ciężkie do określenia. Dlatego proponuję spojrzeć na dynamikę muzyki i subiektywne wrażenia przy ocenie.
Powodzenia, Tawerniaku 4.
Re: Spór 10: Muzyka
To ci dopiero paradne. Nie myślałem, szanowny przeciwniku, że nawet nie wysłuchawszy moich argumentów, zaczniesz obrażać moją inteligencję, oferując się z sugestiami, jak powinienem myśleć. Wcale nie oczekiwałem, że do klasyfikowania muzyki będziemy posługiwać się ilością bpm.
Obrażasz też tę część społeczeństwa, która preferuje utwory szybkie. Że niby nie mają one nic do zaoferowania słuchającym? Są dla idiotów, którzy zamiast zwracać uwagę na dźwięki słyszą tylko jednostajny łomot, czy inne "umca umca"? Gówno prawda. Skąd Ci w ogóle przyszło do głowy, że szybka muzyka, to tylko "hard-rockowe kawałki, czy speed-metal?". Słyszałeś kiedyś, dla przykładu, choć fragment "Czterech pór roku" Vivaldiego? Szybko, ale jednak dla ludzi, którzy właśnie oczekują po muzyce czegoś więcej.
Nie mitologizujmy zresztą. Muzyka od samego początku tworzona była w celach rozrywkowych. Starożytni bardowie, czy trubadurzy, używali jej dla nadania swoim opowieściom głębi i wzbudzenia u słuchacza konkretnych uczuć. Kompozytorzy dziś uznawani za klasyków, jak Mozart, Bach, Vivaldi, nie komponowali swoich utworów z myślą "Dziś stworzę wielkie dzieło, które przetrwa stulecia i zapewni mi wiekopomną sławę". Chcieli po prostu, żeby ludzie dobrze się bawili. A że nazwano to muzyką poważną? Bo była dla wyższych sfer. Rola muzyki się nie zmieniła. Ma nas ona przede wszystkim bawić, a w tej roli lepiej sprawdzają się szybkie kawałki.
Smutna prawda jest taka, że wolna muzyka może słuchaczowi zaoferować jedynie uspokojenie. Twierdzisz, że nie można się skupić, gdy w tle leci Iron Maiden? Można. Już w podstawówce przeprowadzałem w ramach pracy domowej doświadczenie, które pokazało, że liczy się głośność, a nie rodzaj dźwięków. Czy ktoś Ci broni nastawić szybką muzykę cicho? Nie sądzę. Moim zdaniem otoczenie będzie Cię raczej do tego zachęcać. A jechałeś może kiedyś samochodem ze smętnymi balladami w tle? Większość znanych mi ludzi one usypiają i znacznie pogarszają koncentrację na drodze. Nie masz więc racji gloryfikując wolną muzykę. Uznawanie jej za najlepszą przy tak niewielkich korzyściach nie ma sensu.
Mówisz, że skupisz się na funkcji kulturotwórczej i socjalizującej, czyli na muzyce, której głównym celem jest wywołanie pewnego efektu estetycznego u odbiorcy. Nie rozumiem, jak można aż tak zawężać sobie pole manewru. Kulturotwórczość... Ty nawiązujesz do kultury wysokiej. Mówisz o muzyce słuchanej przez osoby o wyrafinowanych gustach, odmawiając zupełnie praw zwykłym zjadaczom chleba. Dlaczego? Nie uważasz, że sezonowe gwiazdeczki popu mają swój wkład w muzykę. Owszem, taka Mandaryna bądź inna Doda pojawią się i przeminą, ale swoim istnieniem zapewniają ludziom prostą, łatwo przyswajalną rozrywkę, której czasem tak potrzeba po ciężkim dniu. Z socjalizacją z kolei kompletnie nie trafiłeś. Człowiek wychowany na powolnych piosenkach nie odnajdzie się w rzeczywistym społeczeństwie, które świetnie bawi się przy In-Grid, czy Enriue Iglesiasie. Taki człowiek nie będzie umiał się przy takiej muzyce bawić, przez co będzie outsiderem, dziwadłem, którego nikt nie rozumie. Ważnym aspektem socjalizacji jest też przebywanie w grupie ludzi, a nie powiesz mi chyba, że w klubach ludzie bawią się przy balladach.
Obrażasz też tę część społeczeństwa, która preferuje utwory szybkie. Że niby nie mają one nic do zaoferowania słuchającym? Są dla idiotów, którzy zamiast zwracać uwagę na dźwięki słyszą tylko jednostajny łomot, czy inne "umca umca"? Gówno prawda. Skąd Ci w ogóle przyszło do głowy, że szybka muzyka, to tylko "hard-rockowe kawałki, czy speed-metal?". Słyszałeś kiedyś, dla przykładu, choć fragment "Czterech pór roku" Vivaldiego? Szybko, ale jednak dla ludzi, którzy właśnie oczekują po muzyce czegoś więcej.
Nie mitologizujmy zresztą. Muzyka od samego początku tworzona była w celach rozrywkowych. Starożytni bardowie, czy trubadurzy, używali jej dla nadania swoim opowieściom głębi i wzbudzenia u słuchacza konkretnych uczuć. Kompozytorzy dziś uznawani za klasyków, jak Mozart, Bach, Vivaldi, nie komponowali swoich utworów z myślą "Dziś stworzę wielkie dzieło, które przetrwa stulecia i zapewni mi wiekopomną sławę". Chcieli po prostu, żeby ludzie dobrze się bawili. A że nazwano to muzyką poważną? Bo była dla wyższych sfer. Rola muzyki się nie zmieniła. Ma nas ona przede wszystkim bawić, a w tej roli lepiej sprawdzają się szybkie kawałki.
Smutna prawda jest taka, że wolna muzyka może słuchaczowi zaoferować jedynie uspokojenie. Twierdzisz, że nie można się skupić, gdy w tle leci Iron Maiden? Można. Już w podstawówce przeprowadzałem w ramach pracy domowej doświadczenie, które pokazało, że liczy się głośność, a nie rodzaj dźwięków. Czy ktoś Ci broni nastawić szybką muzykę cicho? Nie sądzę. Moim zdaniem otoczenie będzie Cię raczej do tego zachęcać. A jechałeś może kiedyś samochodem ze smętnymi balladami w tle? Większość znanych mi ludzi one usypiają i znacznie pogarszają koncentrację na drodze. Nie masz więc racji gloryfikując wolną muzykę. Uznawanie jej za najlepszą przy tak niewielkich korzyściach nie ma sensu.
Mówisz, że skupisz się na funkcji kulturotwórczej i socjalizującej, czyli na muzyce, której głównym celem jest wywołanie pewnego efektu estetycznego u odbiorcy. Nie rozumiem, jak można aż tak zawężać sobie pole manewru. Kulturotwórczość... Ty nawiązujesz do kultury wysokiej. Mówisz o muzyce słuchanej przez osoby o wyrafinowanych gustach, odmawiając zupełnie praw zwykłym zjadaczom chleba. Dlaczego? Nie uważasz, że sezonowe gwiazdeczki popu mają swój wkład w muzykę. Owszem, taka Mandaryna bądź inna Doda pojawią się i przeminą, ale swoim istnieniem zapewniają ludziom prostą, łatwo przyswajalną rozrywkę, której czasem tak potrzeba po ciężkim dniu. Z socjalizacją z kolei kompletnie nie trafiłeś. Człowiek wychowany na powolnych piosenkach nie odnajdzie się w rzeczywistym społeczeństwie, które świetnie bawi się przy In-Grid, czy Enriue Iglesiasie. Taki człowiek nie będzie umiał się przy takiej muzyce bawić, przez co będzie outsiderem, dziwadłem, którego nikt nie rozumie. Ważnym aspektem socjalizacji jest też przebywanie w grupie ludzi, a nie powiesz mi chyba, że w klubach ludzie bawią się przy balladach.
Re: Spór 10: Muzyka
Fascynujące jak niektórych łatwo obrazić. Podałem tylko pomysł, nie używając żadnego zwrotu mającego Cię, drogi przeciwniku, zaatakować, a ty już piszesz o ataku.Tawerniak 4 pisze:To ci dopiero paradne. Nie myślałem, szanowny przeciwniku, że nawet nie wysłuchawszy moich argumentów, zaczniesz obrażać moją inteligencję, oferując się z sugestiami, jak powinienem myśleć. Wcale nie oczekiwałem, że do klasyfikowania muzyki będziemy posługiwać się ilością bpm.
Po pierwsze, nigdzie kolego nie powiedziałem, że szybkie utqwory są dla idiotów. Daleki jestem od szufladkowania. Proszę, Cię, nie stosuj propagandy, bo pisząc, sugerujesz, że reszte niezgadzających się ze mną mam za debili. A tak nie jest.Tawerniak 4 pisze:Obrażasz też tę część społeczeństwa, która preferuje utwory szybkie. Że niby nie mają one nic do zaoferowania słuchającym? Są dla idiotów, którzy zamiast zwracać uwagę na dźwięki słyszą tylko jednostajny łomot, czy inne "umca umca"?
Póki co, to ty napisałeś o łomocie i "umca-umca". Proszę, wskaż mi, gdzie ja coś takiego zasugerowałem. Oczywiście szybka muzyke preferowali chocby klasycy wiedeńscy, co nie zmienia faktu, że argumenty jakie podałem, przemawiają za tą wolną. Niech każdy lubi to, co chce. Peace and love. Nie zmienia to faktu, ze między subiektywnymi odczuciami a obiektywnym stwierdzeniem jest różnica. Póki co kierujesz się emocjami, do tego mnie obrażając.
A może by tak troche kultury w sporze? Ja sie powstrzymuję przed przeklinaniem- ty też spróbuj.Tawerniak 4 pisze:Gówno prawda.
Proszę Cię- Nie wkładaj w moje usta tego, czego nie napisałem. Oczywiście, że szybka muzyka, to nie tylko speed metal, ale też Motzart. TAK SAMO, JAK WOLNA TO NIE DUMKA NA DWA SERCA, ALE I COMFORTABLE NUMB FLOYDÓW. Nie orzmawiamy tutaj, jakie kapele sa lepsze, ale jaki typ i tempo muzyki. Póki co, nie widzę u Ciebie Żadnych sensownych argumentów, tylko typowy zabieg w każdym sporze- krytykowanie przeciwnika za pogląd, bez uzasadnienia swojego.Tawerniak 4 pisze:Skąd Ci w ogóle przyszło do głowy, że szybka muzyka, to tylko "hard-rockowe kawałki, czy speed-metal?". Słyszałeś kiedyś, dla przykładu, choć fragment "Czterech pór roku" Vivaldiego? Szybko, ale jednak dla ludzi, którzy właśnie oczekują po muzyce czegoś więcej.
Brednie. Przepraszam, ale nie mów o czymś, skoro nie masz pojęcia. Pierwszą funkcją muzyki była jej funkcja magiczna. Tak się składa, że pragmalingwistykę mam polączoną z pragmatyką sztuki. Pierwszymn celem "muzykowania" byłyTawerniak 4 pisze:Nie mitologizujmy zresztą. Muzyka od samego początku tworzona była w celach rozrywkowych. Starożytni bardowie, czy trubadurzy, używali jej dla nadania swoim opowieściom głębi i wzbudzenia u słuchacza konkretnych uczuć.
-Odegnanie złych duchów
-Łączenie się ze światem duchowym
-Wzbudzenie ekstazy w czasie rytualnych obrzędów, tańców itp.
Dopiero potem miałeś waść Grecję, Rzym...
Kolejne brednie. Wybacz, ale kazdy twórca w jakimś tam stopniu myśli o sławie i bogactwie, więc gadanie, że towrzyli muzykę, by ktoś sie dobrze bawił, jest mylne. Radze poczytać cos o Motzarcie- tak się składa, że 7 lat grałem na pianinie i mój nauczyciel dość dużo mi o nim poopowiadal. Uwierz mi na słowo- oprócz pieniędzy, wiedzial;, że tworzy coś, co przetrwa wieki, i wiedział, że jest geniuszem.Tawerniak 4 pisze:Kompozytorzy dziś uznawani za klasyków, jak Mozart, Bach, Vivaldi, nie komponowali swoich utworów z myślą "Dziś stworzę wielkie dzieło, które przetrwa stulecia i zapewni mi wiekopomną sławę". Chcieli po prostu, żeby ludzie dobrze się bawili.
Zresztą który malarz, poeta czy kompozytor TWORZY myśląc tylko o odbiorcy...
Ma dawać rozrywkę bo... ? Bo ty tak uważasz? Otóż rola muzyki zmieniła się bardzo. Nie chce przechodzić przez całą jej ewolucje, bo nie mam na to czasu. Wystarczy funkcja magiczna, rozrywkowa, socjalizująca (pieśni religijne takie jak Bogurodzica), kulturotwórcza (rota czy choćby Vivaldi), impresywna i ekspresywna. W różnych epokach była różna jej rola. Proszę CIę, nie uogólniaj, bo to się mija z celem, a ja nie chce tego potem prostować i tłumaczyc. Zapraszam do Krakowa na wykład dr. Greli.Tawerniak 4 pisze:A że nazwano to muzyką poważną? Bo była dla wyższych sfer. Rola muzyki się nie zmieniła. Ma nas ona przede wszystkim bawić, a w tej roli lepiej sprawdzają się szybkie kawałki.
Mówiłeś, ze obrażam fanów szybkiej muzyki. Teraz To ty obrażasz fanów muzyki powolnej.Tawerniak 4 pisze:Smutna prawda jest taka, że wolna muzyka może słuchaczowi zaoferować jedynie uspokojenie.
Radzę obejrzeć THE WALL. Jeżeli się uspokoisz przy tych spokojnych, ale i psychodelicznych kawałkach, to znaczy że i paracetamol Ci nie pomoże.
Po pierwsze, póki co jakies korzyści podałem- ty raczej niewiele. Zresztą to był twój eksperyment- mój wykazał co innego. W sumie był to wywiad środowiskowy specjalnie na potrzebe sporu. Spośród 30 studentów, których spytałem czy czegoś słuchaja przy nauce odpowiedzi były takie (UJ prawo, czyli to, gdzie wiekszosc chce sie dostać):Tawerniak 4 pisze:Twierdzisz, że nie można się skupić, gdy w tle leci Iron Maiden? Można. Już w podstawówce przeprowadzałem w ramach pracy domowej doświadczenie, które pokazało, że liczy się głośność, a nie rodzaj dźwięków. Czy ktoś Ci broni nastawić szybką muzykę cicho? Nie sądzę. Moim zdaniem otoczenie będzie Cię raczej do tego zachęcać. A jechałeś może kiedyś samochodem ze smętnymi balladami w tle? Większość znanych mi ludzi one usypiają i znacznie pogarszają koncentrację na drodze. Nie masz więc racji gloryfikując wolną muzykę. Uznawanie jej za najlepszą przy tak niewielkich korzyściach nie ma sensu.
-12- niczego
-9- klasyka, przy czym po dopytaniu się odpowiedzieli, że dynamiczne kawałki raczej nie (proporcja 7:2)
-3-Soundtracki (Głównie LoTR, gdzie dominuje dostojna, ale stonowana nuta)
-6-Inne (w tym 4- zespoły typu metallica, Apocaliptyca itp...)
Ciekawe czemu nie ma techno, Hip-Hopu, Speed metalu itp.
Nie wiem. Zostawmy to psychoogom. Wyniki odpowiadaja same za siebie. Odpowiedzi nie były sugerowane.
Nie chcę Cie dokształcać. Funkcja socjalizująca tyczyła się całej muzyki. Nie ma znaczenie, czy jest SZYBKA CZY WOLNA, tylko jakie tresci za siebie niesie.Tawerniak 4 pisze:Ty nawiązujesz do kultury wysokiej. Mówisz o muzyce słuchanej przez osoby o wyrafinowanych gustach, odmawiając zupełnie praw zwykłym zjadaczom chleba. Dlaczego? Nie uważasz, że sezonowe gwiazdeczki popu mają swój wkład w muzykę. Owszem, taka Mandaryna bądź inna Doda pojawią się i przeminą, ale swoim istnieniem zapewniają ludziom prostą, łatwo przyswajalną rozrywkę, której czasem tak potrzeba po ciężkim dniu.
Niestety, muzyka szybka i wolna nie niosą za sobą oddzielnie tej funkcji, bo już sam ten podział wyklucza socjalizację.
Socjalizują takie utwory, jak ROTA, BOGURODZICA, HYMN POLSKI et cetera.
To, że takie kawałki są wolne, wynika z kontekstu, w jakim sa spiewane. Bitwa, powaga, kościół i takie tam. Oczywiście sa też skoczne piosnki o ułanach.
Wspomniałem o funkcji socjalizującej, zebyśmy w sporze nie skupiali sia na magicznej- na murzynach walących w bębny, by domeny odegnac. Proszę Cię, zakończmy ten wątek, bo do sporu nie wnosi on nic a nic.
Chyba, ze koniecznie chcesz go ciągnąć- ale to moim zdaniem szkoda czasu. Dlaczego? Patrz wyżej.
Alez tak tatko. Wolę wolną muzykę, i jestem dziwakiem.Tawerniak 4 pisze:Taki człowiek nie będzie umiał się przy takiej muzyce bawić, przez co będzie outsiderem, dziwadłem, którego nikt nie rozumie. Ważnym aspektem socjalizacji jest też przebywanie w grupie ludzi, a nie powiesz mi chyba, że w klubach ludzie bawią się przy balladach.
Pierwszy raz moją dziewczynę pocałowałem a filmie The wall. Bardzo obciachowe kino, swoja drogą.
DObrze się czuje słuchając takich badziewi, jak Coldplay.
SDM to też wiocha jakich mało.
Przperaszam CIę, ale w gronie w jakim przebywam, za dziwaków są uznawani Techno-boy'e i wymalowani na czarno True-Metalo0wcy.
I ty masz racje i ja. Zależy od grupy. Ten watek też nie ma sensu.
Przeraszam Cię bardzo, ale musiałem zastosowac twoją taktykę, czyli odparcie ataku preciwnika. Proszę Cię o konstruktywna argumentację, bo chce mi sie pokłócić, a niepojedynkować na szpady.
C U later.
Re: Spór 10: Muzyka
Pojedynek na szpady to po prostu bardziej wyrafinowana forma kłótni. Nikt nie zabronił mi przyniesienia broni. Sam zresztą chcesz uchodzić za takiego grzecznego, a żegnasz się w sposób, który przypomina spławianie frajerów w pewnych subkulturach.
Co do argumentacji, do której tak nawołujesz... Sam jak na razie używasz jedynie dwóch argumentów, więc dlaczego czepiasz się mnie?
Co do argumentacji, do której tak nawołujesz... Sam jak na razie używasz jedynie dwóch argumentów, więc dlaczego czepiasz się mnie?
Przeczytaj to jeszcze raz. Dokładnie. Wyraźnie uważasz, iż wolne utwory są dla ludzi bardziej ambitnych. I śmiesz mówić, że daleki jesteś od szufladkowania? To stwierdzenie dość jasno pokazuje, że jest wręcz przeciwnie. Twierdzisz dalej, że w wolnej muzyce znacznie łatwiej wyłapać fałszywą nutę, więc jest ona trudniejsza. W szybkich utworach kiks może pozostać niezauważony, ale to wcale nie ułatwia zadania artyście, który w tym przypadku musi trzymać tempo. Wystarczy jeden błąd i (szczególnie przy większej liczbie instrumentów) cały utwór się rozjedzie. Zarzucisz mi, że w wolnej muzyce też jest to możliwe? Owszem, ale daje ona znacznie więcej czasu na naprawienie podobnego błędu. Odnoszę zresztą wrażenie, że patrzysz na muzykę bardziej z punktu widzenia artysty niż odbiorcy. Zauważ więc, że każdy muzyk zaczyna naukę od powolnych utworów i dopiero nabierając wprawy jest w stanie grać szybciej.Tawerniak 3 pisze:po tak zwanej "spokojnej, powolnej, stonowanej muzyce" oczekuje sie naprawdę wiele więcej, niż często po szybkiej, dynamicznej i żywiołowej. Słuchając spokojnych tonów, zwracamy na każdy dźwięk, na każde zgranie
Sam stwierdziłeś na początku, że od funkcji magicznej muzyki się odcinasz. Uznałem zatem, że nie muszę dopowiadać, początki której muzyki mam na myśli. Faktycznie, zapędziłem się pisząc "starożytni", zamiast "średniowieczni", ale nie mogąc edytować posta nie miałem jak temu zaradzić. Spójrz zresztą na swoje argumenty. Twierdzisz, że wypisuję brednie, a trzecim myślnikiem potwierdzasz moje słowa.Tawerniak 3 pisze:Brednie. Przepraszam, ale nie mów o czymś, skoro nie masz pojęcia. Pierwszą funkcją muzyki była jej funkcja magiczna. Tak się składa, że pragmalingwistykę mam polączoną z pragmatyką sztuki. Pierwszymn celem "muzykowania" były
-Odegnanie złych duchów
-Łączenie się ze światem duchowym
-Wzbudzenie ekstazy w czasie rytualnych obrzędów, tańców itp.
Powiedz mi zatem, dlaczego Ty słuchasz muzyki? Chcesz się wzbogacić duchowo? Jak to w ogóle zdefiniujesz? Ja słucham muzyki dla rozrywki, dla odciążenia umysłu i uspokojenia się. Przywołałeś wcześniej utwór "The Scientist" grupy Coldplay, który rzekomo nie narzuca się słuchaczowi, ale dla fana cięższego brzmienia może wydawać się smętny. On jest smętny. Wystarczy wsłuchać się w wokal i posłuchać tej jednostajnej melodii. Większość wolnych utworów tak ma. Są depresyjne i dlatego idealnie nadają się dla par. Człowiek słuchając ich podświadomie odczuwa smutek, tęsknotę i potrzebę czyjejś bliskości. Ja od muzyki oczekuję, że nastawi mnie pozytywnie do świata. Dlatego wolę żywe, skoczne kawałki. Dzięki nim mam siłę do mierzenia się z przeciwnościami losu i do marszu przez życie z podniesioną głową. Niepotrzebne mi uspokojenie, tylko energia. Szczególnie w dzisiejszym, pędzącym na złamanie karku świecie. To, moim zdaniem, większe korzyści niż z wolnej muzyki.Tawerniak 3 pisze:Ma dawać rozrywkę bo... ? Bo ty tak uważasz? Otóż rola muzyki zmieniła się bardzo. Nie chce przechodzić przez całą jej ewolucje, bo nie mam na to czasu. Wystarczy funkcja magiczna, rozrywkowa, socjalizująca (pieśni religijne takie jak Bogurodzica), kulturotwórcza (rota czy choćby Vivaldi), impresywna i ekspresywna. W różnych epokach była różna jej rola.
Tawerniak 3 pisze:Przperaszam CIę, ale w gronie w jakim przebywam, za dziwaków są uznawani Techno-boy'e i wymalowani na czarno True-Metalo0wcy.
Teraz pomyśl, czy Twoja ankieta jest reprezentatywna. Zwróć też uwagę, że spytałeś o przyswajanie wiedzy, w której to czynności wielu ludzi nie lubi najlżejszych bodźców rozpraszających. A dlaczego nie spytałeś, przy jakiej muzyce najchętniej spędzają czas? Jaka najczęściej gości w ich odtwarzaczach? Czyżbyś bał się, że wyniki będą niekorzystne?Tawerniak 3 pisze:UJ prawo, czyli to, gdzie wiekszosc chce sie dostać
Re: Spór 10: Muzyka
To twoja interpretacja. Jeżeli uraziła Cię (ciągle dziwi mnie, jak niektórzy sa wrazliwi ) to przepraszam. A co do grzeczności, to nigdy jej za wiele, prawda? Po co sie nakręcać, skoro mozna spokojnie.Tawerniak 4 pisze: Sam zresztą chcesz uchodzić za takiego grzecznego, a żegnasz się w sposób, który przypomina spławianie frajerów w pewnych subkulturach.
Śmiem. I dale j uważam, że daleko mi do szufladkowania. To zupełnie tak samo, jak mówienie "po obrazach Daliego spodziewam sie wiećej niż po komiksack Marvela". O tym, że pierwszy ma warsztat wiekszy wiadomo. Mimo to nie kwestionuje wielkości drugiego. Ot- inne style. Tak jak inna jest muzyka "szybka" od "wolnej".Tawerniak 4 pisze:Przeczytaj to jeszcze raz. Dokładnie. Wyraźnie uważasz, iż wolne utwory są dla ludzi bardziej ambitnych. I śmiesz mówić, że daleki jesteś od szufladkowania?Tawerniak 3 pisze:po tak zwanej "spokojnej, powolnej, stonowanej muzyce" oczekuje sie naprawdę wiele więcej, niż często po szybkiej, dynamicznej i żywiołowej. Słuchając spokojnych tonów, zwracamy na każdy dźwięk, na każde zgranie
DObrze. Musze więc sięgnąc do przeszłości i rzucic doświadczeniem.Tawerniak 4 pisze:Twierdzisz dalej, że w wolnej muzyce znacznie łatwiej wyłapać fałszywą nutę, więc jest ona trudniejsza. W szybkich utworach kiks może pozostać niezauważony, ale to wcale nie ułatwia zadania artyście, który w tym przypadku musi trzymać tempo. Wystarczy jeden błąd i (szczególnie przy większej liczbie instrumentów) cały utwór się rozjedzie. Zarzucisz mi, że w wolnej muzyce też jest to możliwe? Owszem, ale daje ona znacznie więcej czasu na naprawienie podobnego błędu. Odnoszę zresztą wrażenie, że patrzysz na muzykę bardziej z punktu widzenia artysty niż odbiorcy. Zauważ więc, że każdy muzyk zaczyna naukę od powolnych utworów i dopiero nabierając wprawy jest w stanie grać szybciej.
Międzu 9 a 16 rokiem życia grałem na pianinie. Jak sądzisz, dlaczego żwawe "Hej sokoły" załapałem w mig, a "Ave Maria" prześladowała mnie w koszmarach? Przeciez artyści zaczynają od wolniejszych?
Zrozum- kiedy gramy szybko najczęsciej na pianie staramy sie grac stakatto. Wtedy mamy multum oddzielonych od siebie dźwięków (nawet 32 na takt). Wtedy jedna pomyłka nie wali wszystkiegi. Ot, obsunięcie palca, które pewnie sprawne ucho dostrzeże, mniej sprawne pewnie nie. Zawsze to pomylona 1/32 taktu. W Ave Marii kiedy mamy cały takt jeden akord, złe ustawienie palcy moze spowodować:
-Fałsz całego akordu i śmniech na sali
-Można się poprawić, ale to słychac jak pieron
Sam nie wiem, co gorsze.
I wypowiadam się ze strony artystry a nie odbiorcy, bo grałem. Chyba grający lepiej wie, co jest trudniejsze
Po pierwsze, nie odcinam się, nie neguje jej istnienia, tylko nie chce jej rozważać, po to mija sie z celem.Tawerniak 4 pisze:Sam stwierdziłeś na początku, że od funkcji magicznej muzyki się odcinasz. Uznałem zatem, że nie muszę dopowiadać, początki której muzyki mam na myśli. Faktycznie, zapędziłem się pisząc "starożytni", zamiast "średniowieczni", ale nie mogąc edytować posta nie miałem jak temu zaradzić. Spójrz zresztą na swoje argumenty. Twierdzisz, że wypisuję brednie, a trzecim myślnikiem potwierdzasz moje słowa.
Aha- i wytłumacz się, jak wywołanie ekstazy ma sie do rozrywki, bo nie mam pojęcia :/
I znowu "ja, ja ,ja". A ja nie tylko. Ostatnio pociskaem towary zastepcze po to, żeby sie wzbogacic duchowo. To samo świetliki. Sprawia to przyjemnosc umysłową, ale rozrywką bym tego nie nazwał. Po prostu chce szkolic warsztat.Tawerniak 4 pisze:Powiedz mi zatem, dlaczego Ty słuchasz muzyki? Chcesz się wzbogacić duchowo? Jak to w ogóle zdefiniujesz? Ja słucham muzyki dla rozrywki, dla odciążenia umysłu i uspokojenia się.
Mówiłe, że możemy walić subiektywnymi odczuciami, ale mija to sie z celem. Kiedy to zauważysz... ?
Ponownie widzimy to, czego TY oczekujesz od muzyki. Zresztą, jezżli chcesz stonowanych kawałków pełnych radości życia, to pan Wojtek Waglewski sie kłania. Oprócz "smętów" mamy jego piosenkę z VooVoo i Nosowską "Myslę sobie że".Tawerniak 4 pisze:Przywołałeś wcześniej utwór "The Scientist" grupy Coldplay, który rzekomo nie narzuca się słuchaczowi, ale dla fana cięższego brzmienia może wydawać się smętny. On jest smętny. Wystarczy wsłuchać się w wokal i posłuchać tej jednostajnej melodii. Większość wolnych utworów tak ma. Są depresyjne i dlatego idealnie nadają się dla par. Człowiek słuchając ich podświadomie odczuwa smutek, tęsknotę i potrzebę czyjejś bliskości. Ja od muzyki oczekuję, że nastawi mnie pozytywnie do świata. Dlatego wolę żywe, skoczne kawałki. Dzięki nim mam siłę do mierzenia się z przeciwnościami losu i do marszu przez życie z podniesioną głową. Niepotrzebne mi uspokojenie, tylko energia. Szczególnie w dzisiejszym, pędzącym na złamanie karku świecie. To, moim zdaniem, większe korzyści niż z wolnej muzyki.
Poza tym zacznijmy wreszcie rozważać, czemu lepsza jest wolna, a czemu szybka muzyka zamiast opisywać co nam się podoba. Akurat muzycznie jestem (wydaje mi się) rozwinięty, więc jeżeli masz jeszcze jakies życzenia (wolny kawałek, aledepresyjny/o miłości/ o radości/ o chrupkach) to na PW.
No i masz. Musze zacząć znów od początku.Tawerniak 4 pisze:Teraz pomyśl, czy Twoja ankieta jest reprezentatywna. Zwróć też uwagę, że spytałeś o przyswajanie wiedzy, w której to czynności wielu ludzi nie lubi najlżejszych bodźców rozpraszających. A dlaczego nie spytałeś, przy jakiej muzyce najchętniej spędzają czas? Jaka najczęściej gości w ich odtwarzaczach? Czyżbyś bał się, że wyniki będą niekorzystne?
Moja ankieta tyczya się NAUKI a nie CZASU WOLNEGO, gdyż mój przyjacielu, mówiłem o SKUPIENIU SIE PRZY MUZYCE.
A co do tego, co kto woli słuchac, to jego sprawa. Choćby było 99% za szybkimi kawałkami, to niczego nie zmienia.
"M jak Miłość" wcale nie jest lepsza od "Teatru telewizji" tylko dlatego, że słucha jej więcej osób.
Do zobaczenie bez żadnego "spławiającego" kontekstu.
Re: Spór 10: Muzyka
Ja walę subiektywnymi odczuciami z przyzwyczajenia i z faktu, że obiektywne badania w naszym temacie nie istnieją. Czy jednak naprawdę uważasz, że jestem w moich poglądach odosobniony? Na świecie mieszka ponad sześć i pół miliarda osób i wychodzę z założenia, że całkiem spora część podziela moje zdanie. Wystarczy popatrzeć, jakie utwory zdobywają popularność. Na listach przebojów króluje znacznie więcej szybkich, tanecznych utworów, niż wolnych. Masz rację, że popularność nie musi się przekładać na jakość, ale my tu nie dyskutujemy, co jest lepsze jakościowo. Wypowiadamy się na temat całokształtu, a w tym przypadku "popularniejsze" daje się przyrównać do "lepsze" na płaszczyźnie przyswajalności. Popkultura otacza nas ze wszystkich stron. Nie wymaga takiego obycia jak kultura wyższa, więc dla zwykłego człowieka jest lepsza. Vox populi, vox dei. Ludzie dostają proste kawałki, przy których mogą się dobrze bawić i są dzięki temu zadowoleni. Nic nie pomoże twierdzenie, że to crap i zasłanianie się ambitną, wolną muzyką, bo wśród tego crapu też można znaleźć sporo wolnych kawałków. Schowaj zatem swoje anielskie skrzydła i chodź potaplać się ze mną w błotku. Trochę brudu od czasu do czasu się przydaje.Tawerniak 3 pisze:Mówiłe, że możemy walić subiektywnymi odczuciami, ale mija to sie z celem. Kiedy to zauważysz... ?
Właśnie. Czepiłeś się tej nauki, jak rzep psiego ogona, bo wiesz, że na każdym innym polu szybka muzyka wyprzedza wolną. Wolna nadaje się jedynie do poprawiania skupienia. Może ewentualnie, jak ciągle wspominana przez Ciebie "The Wall", być psychodeliczna, czyli nie nadawać się do niczego poza wywołaniem stanów paranoidalnych. Szybka nadaje się do zabawy w samotności i w gronie znajomych. Może relaksować i odstresowywać. W wielu pracach pomaga w skupieniu. Słuchając szybkiej muzyki podczas ćwiczeń poprawiasz swoje rezultaty. I tak naprawdę nie ma znaczenia, czy jest ona ambitna, czy nie. Liczy się to, aby stopa sama się rwała do przytupywania.Tawerniak 3 pisze:Moja ankieta tyczya się NAUKI a nie CZASU WOLNEGO, gdyż mój przyjacielu, mówiłem o SKUPIENIU SIE PRZY MUZYCE.
Re: Spór 10: Muzyka
Oczywiście, że nie istnieją. Jednak zawsze możemy mówić o tym, co jest wartościowsze jakościowo. I to robimy.Tawerniak 4 pisze: Ja walę subiektywnymi odczuciami z przyzwyczajenia i z faktu, że obiektywne badania w naszym temacie nie istnieją.
Idąc za tobą moge powiedzieć "Ja i moi koledzy/koleżanki wolą wolne kawałki, więc sa one lepsze". W ten sposób nigdzie nie dojdziemy.
Nie, nie jesteś. Ale zauważ, że w tej większości cała masa ludzi slucha Mandaryny, grupy O-Zone i innego za przeproszeniem badziewia. I teraz dochodzimy do martwego punktu. Ty mówisz z perspektywy kolesia chodzącego po klubach:Tawerniak 4 pisze:Czy jednak naprawdę uważasz, że jestem w moich poglądach odosobniony? Na świecie mieszka ponad sześć i pół miliarda osób i wychodzę z założenia, że całkiem spora część podziela moje zdanie.
-DObrze, to plus, bo ludzie się bawią
Ja mówie z pozycji człowieka starającego się docenić sztukę i mówię:
-Ludzie, przecież taki chłam robi sieczką z mózgu.
Nie mówię, ze nie ma wartościowych "szybkich kapel", ale lwia część społeczeństwa słucha sieczki (Badziew-True-Metal albo Techno et cetera). Jak ktoś decyduje się na słuchanie wolnej muzyki, to w miarę świadomie. Poza tym szybka muzyka żeruje na chęci zabawy u młodych. Popatrz sobie, jakie kawałki powstają dziś, a jakie powstawały w czasach rozkwityu rocka. I na proporcje między typami muzyki którą się tworzy. Szybka muzyka, bracies pada na psy...
Tak. I to mnie przeraża. Nie dlatego że szybkie, ale dlatego, że takie ... sam wiesz. Szybka muzyka po prostu coraz częściej schlebia prostemu odbiorcy. Czasy Rocka sie kończą- przejrzyj na oczy. Dziś szybka, znaczy "bit-bit i ponownie bit". Zapraszam do Krakowa, do Gorączki, Respectu itp.Tawerniak 4 pisze:Wystarczy popatrzeć, jakie utwory zdobywają popularność. Na listach przebojów króluje znacznie więcej szybkich, tanecznych utworów, niż wolnych.
Aha, w ten sposób. Czyli nie ważne czy dobre, ale istotne, czy masy sobie to przyswoją? Bardzo ciekawa koncepcja. Przepraszam, ale muwimy o wyższości jednego typu muzyki na drugą, a trafianie w gusta "każdego" nie jest plusem. Obniżanie standardów, żeby nawet największy młot móg skakac do generowanych na kompie często prymitywnych dźwięków nie uważam za dobry kierunek w muzyce.Tawerniak 4 pisze:Masz rację, że popularność nie musi się przekładać na jakość, ale my tu nie dyskutujemy, co jest lepsze jakościowo. Wypowiadamy się na temat całokształtu, a w tym przypadku "popularniejsze" daje się przyrównać do "lepsze" na płaszczyźnie przyswajalności.
Mylisz przymiotniki. Prostsza, nie oznacza lepsza. Idąc tym tropem powinniśmy się wrócić do ery grania na bębenkach, bo do zbawy wystarczy bit- po co utrudniać prace zwojom mózgowym i je przeciążać. A dzisiaj, w dobie internetu, wcale nie trudno doedukować się muzycznie. Jest youtube, są wrzuty, można za darmo posłuchac ciekawych wykonań kalsyki, a żeby poczytać o legendzie rocka/klasycznej/hip-hopu nie trzeba kupować tomisk.Tawerniak 4 pisze:Popkultura otacza nas ze wszystkich stron. Nie wymaga takiego obycia jak kultura wyższa, więc dla zwykłego człowieka jest lepsza.
Dlatego uważam, że wolna muzyka pozwala na pewne uwrażliwienie się na dźwięki. Nie trzeba rozgraniczac ludzi na "elitę" i "tych, co sie bawią".
Polecam klub Carpe Diem w Krakowie, gdzie nie puszczają techno hip-hopu, tylko dają ludziom do zabawy często wolne, nie agresywne, ale radosne kawałki.
Zresztą o czym ja Ci tu mówię. Nie sprawił Ci niegy przyjemnosci zwykły przytulaniec z dziewczyną/ facetem (nie znam twojej płci) ?
Trochę się pomotałeś. Najpierw mówisz, że szybka muzyka, jest OK, bo można się bawić. Potem mówisze, że to w sumie dziadostwo, a na koniec dodajesz, że wśród niego jest tez sporo wolnych kawałków. Idąc tym tokiem, przy wolnych też mozna się bawić. Czyli wpadłes podwójnie, bo potwierdzasz moja powyższa tezę, a do tego ośmieszasz społeczeństwo słuchające szybkich kawałków, bo uznajesz je za kiczowate (tutaj: na dyskotekach)Tawerniak 4 pisze:Vox populi, vox dei. Ludzie dostają proste kawałki, przy których mogą się dobrze bawić i są dzięki temu zadowoleni. Nic nie pomoże twierdzenie, że to crap i zasłanianie się ambitną, wolną muzyką, bo wśród tego crapu też można znaleźć sporo wolnych kawałków.
Lubię błotko. Nie mówię, że nie słucham szybkich kawałków, nie potrafie tak jak ty, powiedzieć "tylko szybkie" i koniec. Potańczyc jest fajnie. Tylko, że czasami oprócz zabawy szukam w życiu i dniu codziennym czegoś więcej. Głębszych doznań estetycznych, a te zapewniaja mi choćby ballady SDMu.Tawerniak 4 pisze:Schowaj zatem swoje anielskie skrzydła i chodź potaplać się ze mną w błotku. Trochę brudu od czasu do czasu się przydaje.
Nie chce byc niegrzeczny, ale skąd wiesz, że ja wiem. Wydaje mi się, że konsekwentnie udowadniam Ci, że jednak nie na każdym polu.Tawerniak 4 pisze:Właśnie. Czepiłeś się tej nauki, jak rzep psiego ogona, bo wiesz, że na każdym innym polu szybka muzyka wyprzedza wolną.
Nie.Tawerniak 4 pisze:Może ewentualnie, jak ciągle wspominana przez Ciebie "The Wall", być psychodeliczna, czyli nie nadawać się do niczego poza wywołaniem stanów paranoidalnych.
***
Szybka nadaje się do zabawy w samotności i w gronie znajomych. Może relaksować i odstresowywać.
***
Liczy się to, aby stopa sama się rwała do przytupywania.
http://www.youtube.com/watch?v=tkJNyQfAprY
Czy to nakłania Cie do stanów paranoidalnych (MUZYKA, NIE TELEDYSK). Mnie to po prostu porusza, pozwala pomyśleć nad naturą człowieka i jego miejscem w świecie. To cos jak poezja. Twoj argument pada.
Poza tym wytumacz mi, czemu Floydzi sa puszczani w większości rockowych klubach w Krakowie? I uwierz mi, ludzie doskonale się przy tym bawią.
A blues? W przeciwnieństwie do Rock'n'Roll'a jest spokojny, stonowany, a wiele klubów, jak chocby wspomniane Carpe puszcza go jako nute do tańczenia. I parkiet nie świeci pustkami.
A Jazz- stonowane standardy? Nie powiesz mi, że nigdy nie byłes w kawiarni jazzowej w Kraku (Chyba, że w grodzie kraka nie byłeś). Ja regularnie chodze do "Alchemii" z pokaźna grupką znajonmycj.
A chocby muzyka Pana Waglewskiego. Byłem z dziewczyną na koncercie w Katowicach, i mimo, że grał ballady, bawiliśmy sie bosko.
A byłes na festiwalu Ryska Riedla w Tychach? Ja byłem i na "O VICTORIOOOO, MOJA VICTORIOOOOO" ludzie BAWILI SIĘ, SZALELI.
I uwierz mi, stopa przy wyżej wymienionych rwie sie do przytupu.
Rzecz w tym, że zamykasz się nieco- wolna, to nie tylko smętna.
Do usłyszenia.
Bez odbioru.
Re: Spór 10: Muzyka
Niech będzie. Jesteś człowiekiem doceniającym sztukę. Twierdzisz, że wolna muzyka jest w tym przypadku lepsza, bo bardziej wartościowa. Sam jednak powiedziałeś, że nawet klasycy wiedeńscy słuchali szybkiej. Jak się posłucha kompozytorów uznawanych przez wszystkich za najlepszych, miejscami tempo ich utworów znacznie przyspiesza. Skoro więc klasycy tworzyli coś szybkiego, można stwierdzić, że szybkie kawałki też mogą być wartościowe i dobre jakościowo. Ty z kolei jesteś stronniczy. Dobrałeś sobie kilka utworów potwierdzających Twoją tezę i nazywasz je wartościowymi, zapominając o tym, że w radiu słychać sporo popowych ballad, które pewnie aż tak wartościowe nie są. Dla Ciebie to wada, więc jak chcesz przekonać mnie, że wolna muzyka jest lepsza od szybkiej?
Kawałek, do którego odnośnik podałeś, działa nostalgicznie. Jeśli olejesz słowa, muzyka działa wybitnie przygnębiająco, a takiej muzyki słucha się głównie nie zwracając uwagi na słowa. Blues, jazz, to wszystko stonowane standardy, ale wśród nich są również szybkie kawałki. Może dlatego ludzie tak dobrze się przy nich bawią. Nie są zmuszeni do słuchania cały czas powolnych rytmów. Przywoływanie koncertu z kolei mija się z celem, bo na tego typu imprezach panuje nieco inna atmosfera. Ludzkie emocje wzajemnie się podsycają i można szaleć nawet przy wolnych piosenkach.
Nie ja się pomotałem, tylko Ty skomplikowałeś coś, co od początku było proste, a co napisałem powyżej. Byłem pewien, że proste kawałki uznasz za zło konieczne w muzyce. Ja z kolei akceptuję je z dobrodziejstwem inwentarza (bynajmniej nie uznaję za kiczowate), bo od czegoś trzeba zacząć. Dziecku łatwiej wpoić zamiłowanie do muzyki właśnie prostymi, skocznymi rytmami. Dodatkowo, bez popkultury nie mielibyśmy jak doceniać kultury wyższej, bo nie byłoby punktu odniesienia.Tawerniak 3 pisze:Trochę się pomotałeś. Najpierw mówisz, że szybka muzyka, jest OK, bo można się bawić. Potem mówisze, że to w sumie dziadostwo, a na koniec dodajesz, że wśród niego jest tez sporo wolnych kawałków. Idąc tym tokiem, przy wolnych też mozna się bawić. Czyli wpadłes podwójnie, bo potwierdzasz moja powyższa tezę, a do tego ośmieszasz społeczeństwo słuchające szybkich kawałków, bo uznajesz je za kiczowate (tutaj: na dyskotekach)Tawerniak 4 pisze:Vox populi, vox dei. Ludzie dostają proste kawałki, przy których mogą się dobrze bawić i są dzięki temu zadowoleni. Nic nie pomoże twierdzenie, że to crap i zasłanianie się ambitną, wolną muzyką, bo wśród tego crapu też można znaleźć sporo wolnych kawałków.
I to nie jest argument za jej wyższością. Właśnie ważniejsza jest znów ta szybka muzyka, która wprowadza ludzi w świat dźwięków. To dzięki niej wyrabiasz w sobie pewnego rodzaju kulturę słuchania. Może i faktycznie szybka muzyka żeruje na chęci zabawy u młodych, ale czy to źle? Każdy musi od czasu do czasu rozładować nagromadzoną złość, a przy balladach nie ma na to szans. Rzeczywiście, tańczenie przytulańca z dziewczyną jest przyjemne, ale kiedy tej dziewczyny nie ma nostalgiczne pieśni o niespełnionej miłości zaczynają denerwować albo działać depresyjnie (w zależności od człowieka).Tawerniak 3 pisze:Jak ktoś decyduje się na słuchanie wolnej muzyki, to w miarę świadomie.
No właśnie. Sam mówisz, że czasami potrzebujesz wolnej muzyki. Wniosek nasuwa się sam przez się: Ty również preferujesz szybką. Po co więc tak się stawiać?Tawerniak 3 pisze:Potańczyc jest fajnie. Tylko, że czasami oprócz zabawy szukam w życiu i dniu codziennym czegoś więcej. Głębszych doznań estetycznych, a te zapewniaja mi choćby ballady SDMu.
Kawałek, do którego odnośnik podałeś, działa nostalgicznie. Jeśli olejesz słowa, muzyka działa wybitnie przygnębiająco, a takiej muzyki słucha się głównie nie zwracając uwagi na słowa. Blues, jazz, to wszystko stonowane standardy, ale wśród nich są również szybkie kawałki. Może dlatego ludzie tak dobrze się przy nich bawią. Nie są zmuszeni do słuchania cały czas powolnych rytmów. Przywoływanie koncertu z kolei mija się z celem, bo na tego typu imprezach panuje nieco inna atmosfera. Ludzkie emocje wzajemnie się podsycają i można szaleć nawet przy wolnych piosenkach.
Re: Spór 10: Muzyka
Dobrze. Pora się pokłócić.Tawerniak 4 pisze:Niech będzie. Jesteś człowiekiem doceniającym sztukę. Twierdzisz, że wolna muzyka jest w tym przypadku lepsza, bo bardziej wartościowa. Sam jednak powiedziałeś, że nawet klasycy wiedeńscy słuchali szybkiej.
Po pierwsze, wątpię by czegoś słuchali poza sobą nawzajem i tym co było przed nimi, więc słuchali ZARÓWNO SZYBKIEJ jak i WOLNEJ. Po drugie, sztuka ma to do siebie, że powinna się rozwijac. O ile ballady (Nie mówie teraz o muzyce klasycznej, bo zawsze stala na wysokim poziomi i dzis nie jest inaczej- i z wolna i szybką) i wolna muzyka trzyma w miarę równy poziom, o tyle po śmierci prawdziwego Rocka szybka muzyka po prostu upadła. Rozwinęło sie techno, ważny stał się tylko bit.
Z pozycji człowieka, kochającego sztukę, musze bronić muzyki wolnej.
Ech. Dochodzimy do martwego punktu. Oczywiście, że trafiaja się wartościowe utwory i po mojej, i po twojej stronie. Pytanie tylko, jak często?Tawerniak 4 pisze:Jak się posłucha kompozytorów uznawanych przez wszystkich za najlepszych, miejscami tempo ich utworów znacznie przyspiesza. Skoro więc klasycy tworzyli coś szybkiego, można stwierdzić, że szybkie kawałki też mogą być wartościowe i dobre jakościowo.
To, że reprezentacja paragwaju wygrała kilka meczy, nie oznacza, że jest lepsza od Brazylii. Smutna prawda jest taka, że w dzisiejszych czasach szybka muzyka uległa zniszczeniu. Po prostu o niebo więcej jest mało wartościowych kawałków.
Jak na to wpadeś? Nie taka jest odea turnieju?Tawerniak 4 pisze:Ty z kolei jesteś stronniczy.
Już, juz waść. Juz odpowiadam. Otóż muzycznie te "popowe ballady" stoją na wyższym poziomie niż ... a może przykład. Co uchodzi za chłam wśród ballad... Powiedzmy Kasia Cerekwicka. O wiele bardziej znośna moim zbaniem (a juz na pewno muzycznie stoi wyzej) niż O-Zone.Tawerniak 4 pisze:Dobrałeś sobie kilka utworów potwierdzających Twoją tezę i nazywasz je wartościowymi, zapominając o tym, że w radiu słychać sporo popowych ballad, które pewnie aż tak wartościowe nie są. Dla Ciebie to wada, więc jak chcesz przekonać mnie, że wolna muzyka jest lepsza od szybkiej?
Zreszta szybka muzyka dazy do uproszczeń, bo musi być banalna, by masom sie spodobała i nie przeciążał zbytnio mózgu podczas zabawy. A wolna wręcz przeciwniej. Nawet, jeżeli nie jest na najwyższym poziomie, dąży do trzymania sie w ciasnych ramach konwencji (Dramatyczny wokal, pianinko które daje wrażenie melancholi itp.) przez co te popowe balladki są muzycznie lepsze niż dyskotekowe hit'y
A niby skąd to wiesz? Nie masz pojęcia, jaka muzyka kogo wprowadza w świat dźwięków, więc proszę- bez zagrań pod publikę. Tylko logiczna argumentacja.Tawerniak 4 pisze:Właśnie ważniejsza jest znów ta szybka muzyka, która wprowadza ludzi w świat dźwięków. To dzięki niej wyrabiasz w sobie pewnego rodzaju kulturę słuchania.
Ech. Po pierwsze, ja sie nie czepiam, że ludzie się bawią, tylkop przy czym się bawią. Jak można mówić o wyższości muzyki, która regularnie obniża swój poziom, by przyciągnać jak największą grupę ludzi :/Tawerniak 4 pisze:Może i faktycznie szybka muzyka żeruje na chęci zabawy u młodych, ale czy to źle? Każdy musi od czasu do czasu rozładować nagromadzoną złość, a przy balladach nie ma na to szans. Rzeczywiście, tańczenie przytulańca z dziewczyną jest przyjemne, ale kiedy tej dziewczyny nie ma nostalgiczne pieśni o niespełnionej miłości zaczynają denerwować albo działać depresyjnie (w zależności od człowieka).
Może trochę ambicji w życiu, kolego.
Nie denerwuj mnie. Błagam.Tawerniak 4 pisze:No właśnie. Sam mówisz, że czasami potrzebujesz wolnej muzyki. Wniosek nasuwa się sam przez się: Ty również preferujesz szybką. Po co więc tak się stawiać?Tawerniak 3 pisze:Potańczyc jest fajnie. Tylko, że czasami oprócz zabawy szukam w życiu i dniu codziennym czegoś więcej. Głębszych doznań estetycznych, a te zapewniaja mi choćby ballady SDMu.
czemu, do jasnej ciasnej. To mi nieco na propagande kremlu wygląda. Otóż, panie psycholog, "czasami" było ironiczne. Miało ukazać, że po wyrwaniu się ze szponów zabawy i błotka, szukam spokoju.
Oczywiście, twój wniosek jest genialny- preferuje szybka muzykę, mimo, że dałem już pokaźną ilosć argumentów świadczących o jej niższości.
Może. Może moja mam to twój ojciec (Powiedzenie wykładowczyni.)Tawerniak 4 pisze:Blues, jazz, to wszystko stonowane standardy, ale wśród nich są również szybkie kawałki. Może dlatego ludzie tak dobrze się przy nich bawią. Nie są zmuszeni do słuchania cały czas powolnych rytmów.
Uwierz mi, BB KING ma niewiele energicznych szybkich kawałków, a mimo to kiedy grali jego nuty w Alchemii sala była pełna.
Nie będę argumentował- po prostu to moje doświadczenie zyciowe. Przy wolnych kawałkach mozna bawić się RÓWNIE DOBRZE, chociaz w inny sposób.
Więc sam widzisz, że na koncertach do dobrej zabawy niekoniecznie trzeba szybkich kawalków strzał samobójczy, bracie.Tawerniak 4 pisze:Przywoływanie koncertu z kolei mija się z celem, bo na tego typu imprezach panuje nieco inna atmosfera. Ludzkie emocje wzajemnie się podsycają i można szaleć nawet przy wolnych piosenkach.
Czołem Panie Generale!
Re: Spór 10: Muzyka
Tak długo czepiałeś się mnie, że wypowiadam się w pierwszej osobie, a powoli sam zaczynasz to robić. Podajesz przykłady klubów, w których ludzie dobrze się bawili przy wolnej muzyce i nazywasz to "doświadczeniem życiowym". Ja ze swojej strony też mogę podać Ci masę klubów, w których ludzie bawią się dobrze przy szybkiej i też nazwać to doświadczeniem życiowym. I, cytując Twoje słowa, tak do niczego nie dojdziemy. Każdy klub ma swój profil i ciągną do niego osoby, które taki profil właśnie preferują. Nic tedy dziwnego, że potrafią się bawić przy puszczanej muzyce.
A co do tego strzału samobójczego... Nie wiem, czemu, ale jakoś mnie nie boli. Zwróć uwagę, jaka atmosfera panuje na koncertach. Ponownie, ludzie bawią się dobrze zarówno przy szybkiej, jak i przy wolnej muzyce. Emocje jednak biorą górę i niektórzy przy spokojnych kawałkach potrafią nawet pogować. Tutaj znów Twoje argumenty padają, bo wyznaczyć jednoznacznego zwycięzcę jest trudno.
Wracając do rocka, którego koniec tak bardzo Cię bulwersuje... Widzisz, ja uważam, że do końca mu jeszcze daleko. A nawet jeśli nie, to niewykluczone, że ewoluuje w coś jeszcze lepszego, podczas gdy wolna muzyka do końca swoich dni będzie trwała w stagnacji. Zauważ, jak wiele rockowych zespołów chce teraz zapewnić słuchaczom coś specjalnego. Sięgają po klasyczne instrumenty i wplatają w swoje utwory fragmenty klasyki (tej szybszej). Innymi słowy, starają się być czymś więcej, niż ścianą dźwięku i edukują młode pokolenie słuchaczy. Zwróć uwagę choćby na polski Ankh, na Michała Jelonka, na Nightwisha, który ostatni album nagrał wspólnie z orkiestrą symfoniczną.
Szybka muzyka ma jeszcze jedną ciekawą właściwość. Nie da się jej niczym zastąpić, podczas gdy wolną muzykę bardzo łatwo zastąpić ciszą. Już Twoja ankieta wykazała, że między osobami słuchającymi podczas nauki wolnych utworów, a nie słuchającymi niczego jest równowaga. Wolne utwory pobudzają do zadumy? Brak muzyki tak samo. Przejdź się kiedyś samotnie po lesie, posłuchaj szumu wiatru i śpiewu ptaków. Nawet się nie obejrzysz, jak wpadniesz w refleksyjny nastrój. Usiądź sobie nad rzeką i obserwuj jej taflę, a spotka Cię to samo. Jak więc możesz stawiać wyżej coś tak kruchego? Coś, co tak łatwo zastąpić?
A co do tego strzału samobójczego... Nie wiem, czemu, ale jakoś mnie nie boli. Zwróć uwagę, jaka atmosfera panuje na koncertach. Ponownie, ludzie bawią się dobrze zarówno przy szybkiej, jak i przy wolnej muzyce. Emocje jednak biorą górę i niektórzy przy spokojnych kawałkach potrafią nawet pogować. Tutaj znów Twoje argumenty padają, bo wyznaczyć jednoznacznego zwycięzcę jest trudno.
Tutaj wypowiadasz się z pozycji właśnie fana wolnej / ciężkiej / hip-hopowej / kij_wie_jakiej muzyki. Znowu zresztą mówisz ze swojej perspektywy. No, bracie, skoro mi nie wolno, to Ty też tego nie rób. Widzisz, są ludzie, którzy O-zone przedkładają bez żalu ponad Kasię. Oni nie uważają, że to chłam, nie uważają również, że jest od czegokolwiek gorsze. Za gorsze mogą uważać ciężkie gitarowe riffy, bo taka muza do nich nie trafia i już. Jak zresztą wytłumaczysz przyklejenie "Dragostea din tei" przyczepienie etykietki hitu? Ludzie się przy tym bawią i tak naprawdę nie obchodzi ich, że ta muzyka może być kiczowata. Uśmiech na twarzy wywołuje z całą pewnością.Tawerniak 3 pisze:Już, juz waść. Juz odpowiadam. Otóż muzycznie te "popowe ballady" stoją na wyższym poziomie niż ... a może przykład. Co uchodzi za chłam wśród ballad... Powiedzmy Kasia Cerekwicka. O wiele bardziej znośna moim zbaniem (a juz na pewno muzycznie stoi wyzej) niż O-Zone.
Wracając do rocka, którego koniec tak bardzo Cię bulwersuje... Widzisz, ja uważam, że do końca mu jeszcze daleko. A nawet jeśli nie, to niewykluczone, że ewoluuje w coś jeszcze lepszego, podczas gdy wolna muzyka do końca swoich dni będzie trwała w stagnacji. Zauważ, jak wiele rockowych zespołów chce teraz zapewnić słuchaczom coś specjalnego. Sięgają po klasyczne instrumenty i wplatają w swoje utwory fragmenty klasyki (tej szybszej). Innymi słowy, starają się być czymś więcej, niż ścianą dźwięku i edukują młode pokolenie słuchaczy. Zwróć uwagę choćby na polski Ankh, na Michała Jelonka, na Nightwisha, który ostatni album nagrał wspólnie z orkiestrą symfoniczną.
Szybka muzyka ma jeszcze jedną ciekawą właściwość. Nie da się jej niczym zastąpić, podczas gdy wolną muzykę bardzo łatwo zastąpić ciszą. Już Twoja ankieta wykazała, że między osobami słuchającymi podczas nauki wolnych utworów, a nie słuchającymi niczego jest równowaga. Wolne utwory pobudzają do zadumy? Brak muzyki tak samo. Przejdź się kiedyś samotnie po lesie, posłuchaj szumu wiatru i śpiewu ptaków. Nawet się nie obejrzysz, jak wpadniesz w refleksyjny nastrój. Usiądź sobie nad rzeką i obserwuj jej taflę, a spotka Cię to samo. Jak więc możesz stawiać wyżej coś tak kruchego? Coś, co tak łatwo zastąpić?
-
- Arcymod Tawerniany
- Posty: 1279
- Rejestracja: poniedziałek, 16 sierpnia 2004, 17:13
Re: Spór 10: Muzyka
Jak widać Tawerniak 3 już nic nie doda. 24h dla ankiety.
-
- Arcymod Tawerniany
- Posty: 1279
- Rejestracja: poniedziałek, 16 sierpnia 2004, 17:13
Re: Spór 10: Muzyka
11:9 wygrywa Tawerniak 4.
Tak, tak, nowe spory będą zapewne po długim weekendzie, chyba że będą wcześniej lub nie będą w ogóle z powodu jakiegoś kataklizmu, kokluszu czy innej zmiany layoutu.