Wojna jądrowa

Tutaj poruszamy wszystkie tematy, których nie da się upchnąć powyżej...
ODPOWIEDZ
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Wojna jądrowa

Post autor: BlindKitty »

Hm, żadnego takiego tematu nie wykryłem gdzieś w rejonach pierwszej strony, a żeby MAd mnie nie gonił za nekromancję (co jest złego w nekromancji? Magia jak każda inna ;) ) to nawet nie przeglądałem dalszych.

A zainspirował mnie Darlar, który stwierdził co następuje:
Darlar pisze:A po drugie po wybuchu kilkudziesięciu bomb Europa byłaby niezdatna do życia przez jakieś 300 lat, wziąłeś to pod uwagę?:D To kwestia tego, że ludziOM leciała by piana z ust i na plecach rosły bąble wielkości telewizora.
I potem zresztą dalej produkował się w tym samym tonie.

Więc chciałbym skomentować to co ów radośnie napisał.
Skażenie radioaktywne utrzymuje się w zależności od pierwiastka powodującego owe skażenie - od kilku miesięcy do kilkunastu tysięcy lat. Przy czym obecnie używane głowice jądrowe w największym stopniu sypią nie tymi pierwiastkami, których czas połowicznego rozpadu wynosi 50 czy 60 lat, tylko tymi, które połowicznie rozpadając się w 300 lat. A to oznacza że promieniowanie dopiero po 1500 lat spadnie do 1/16 wartości początkowej. Także te 300 lat niezdatności do zamieszkania to wersja optymistyczna...
O ile oczywiście skażenie rzeczywiście byłoby warte uwagi.

W 1945 roku zrzucono bomby atomowe na Hiroshimę i Nagasaki. Dziś w centrum Hiroshimy jest pomnik zwany Kopułą Bomby A, zbudowany na ruinach budynku który przetrwał tę eksplozję. W mieście mieszka półtora miliona ludzi. I nikt nie narzeka na skażenie...

Ilość materiału radioaktywnego w bombie atomowej jest tak niewielka, że długotrwałe skażenie jest czynnikiem mało istotnym w razie wojny atomowej. Dlatego też nawet gdyby takowa wybuchła, niewielka jest szansa że oznaczałoby to koniec naszej cywilizacji...
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
MAd Phantom
Arcymod Tawerniany
Arcymod Tawerniany
Posty: 1279
Rejestracja: poniedziałek, 16 sierpnia 2004, 17:13

Re: Wojna jądrowa

Post autor: MAd Phantom »


Ekhem. Eksplozja jądrowa nie polega na rozsypaniu uranu po okolicy, ale na jego rozszczepieniu w super-szybkim rozpadzie. Oczywiście trochę tego przetrwa w formie pyłu, a część uwolnionych neutronów może wzbudzić własności promieniotwórcze w okolicznych materiałach, ale ogólnie to promieniowanie spada tam wykładniczo i po kilku tygodniach można przez te tereny już bezpiecznie podróżować ;p
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Re: Wojna jądrowa

Post autor: Perzyn »

Dodajmy też do tego fakt, że obecnie używane głowice pozwalają na tyle precyzyjnie dobrać moc uderzenia, że poza obszarami, które uznano by za warte zniszczenia, cała reszta przetrwałaby w stosunkowo dobrym, bądź w ogóle nie uszkodzonym stanie, zwłaszcza jeśli przyjąć, że zgodnie z większością doktryn użycia broni jądrowej opracowanych po zakończeniu Zimnej Wojny, jedynie niewielką część użytych głowic stanowiłyby głowice strategiczne, podczas gdy reszta zawierałaby ładunki o przeznaczeniu taktycznym, czyli o nieporównanie mniejszej mocy.

Biorąc pod uwagę powyższe dojdziemy do wniosku, że jeśli wojna nie przeskoczy na stopień MAD (Mutually Assured Destruction) zakładający władowanie we wroga zasadniczo całego potencjału jądrowego, to uszkodzenia będą porównywalne z prowadzeniem długotrwałych nalotów dywanowych lub ostrzału ciężkiej artylerii. Atomowa zima, tak długo jak skala użycia broni atomowej nie przekroczy powyższego wskazania też nam raczej nie zagraża ponieważ dla porównania wybuch Krakatau, wyrzucił do atmosfery ilość pyłów porównywalną z ilością ze wszystkich prób nuklearnych przeprowadzonych przez człowieka a nawet większą.

Obawiam się, że wizja atomowej pustyni, po której zasuwa sobie Vault Dweller jest mało prawdopodobna. Bo albo nie będzie pustyni, albo nie będzie już komu zasuwać, jedno z dwojga.
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: Wojna jądrowa

Post autor: BlindKitty »

Owszem, ale spora część rozszczepionego urana rozpada się na nowe pierwiastki promieniotwórcze :) Krypton-92, albo Bar-141 (skrajnie nietrwały), różne izotopy strontu o długim czasie połowicznego rozpadu (stront ma tendencje do kumulowania się w grzybach, złośliwa bestia ;) ) i inne; w efekcie część promieniowania jednak pozostaje na miejscu i rozprzestrzenia się w postaci chmur radioaktywnych. Ale o tym jak małe ma to znaczenie dobitnie świadczy fakt że Hiroshimę i Nagasaki odbudowano tuż po wojnie :)

Hm, Perzyn zdążył napisać, więc odniosę się do tego:

Atomowa zima to w ogóle jeden wielki mit - nawet jakby władować w ziemię wszystko co teraz ludzkość atomowego posiada i zdetonować naraz, to szacowany spadek temperatury wyniósłby około 2-3 stopni i trwał około... 5 lat. Zima, zaiste, przerażająca ;)

Z drugiej strony, ja akurat jestem zwolennikiem tzw. teorii eskalacji. Kiedy już raz ktoś użyje broni jądrowej, ten na kim zostanie użyta, zechce odpowiedzieć i to zapewne z większą siłą - cały bajer polega bowiem na tym że głównym celem uderzenia jądrowego byłoby... Zniszczenie potencjału jądrowego przeciwnika. Ponieważ każdy zakłada że przeciwnik ma taki sam cel, to użyje wszystkich mocno narażonych na zniszczenie głowic (a więc tych które znajdują się w stacjonarnych bazach jądrowych). A to oznacza około 40% do 70% wszystkich głowic...
Także raczej nie byłoby tak wesoło jak Perzyn mówi. Ale teraz, patrząc na to z drugiej strony - lepiej mieć nadzieję że jednak ma rację i rozsądek zwyciężyłby z chęcią destrukcji ;)
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Re: Wojna jądrowa

Post autor: Perzyn »

Po pierwsze, trzeba sobie powiedzieć, że wybuch wojny atomowej, a nawet konwencjonalnej wojny pomiędzy państwami posiadającymi broń atomową jest niezwykle mało prawdopodobny. Wynika to właśnie ze wspomnianej przez przedmówcę teorii eskalacji. Stany nigdy nie wypowiedzą wojny Rosji ani Rosja Stanom, bo w takiej sytuacji jedna ze stron, nawet jeśli żadna by na początku tego nie zakładała ani nie dążyła, zmuszona byłaby prędzej czy później użyć broni nuklearnej, co spotkałoby się z taką samą reakcją strony przeciwnej i jej sojuszników, na co sojusznicy inicjatora także odpowiedzieliby użyciem broni atomowej i tak by już poszło dalej. Nawet najgłupsi światowi przywódcy, ani ci najbardziej awanturniczy nie zaryzykują takiej sytuacji bo kłóciłaby się ona z podstawowym ekonomicznym założeniem wojny - wojna ma przynosić zyski, a wojna atomowa wiąże się jedynie z poniesionymi kosztami.

Patrząc z punktu widzenia historii, co na pierwszy rzut oka jest dziwne, pojawienie się broni atomowej z reguły uspokajało politykę państw, które weszły w jej posiadanie oraz stabilizowało sytuację w regionie. Za przykład niech posłuży fakt, że Chiny od chwili wejścia w posiadanie broni atomowej znacznie mniej chętnie podejmowały się interwencji w państwach ościennych i były to interwencje na daleko mniejszą skalę niż wcześniejsze. Również sytuacja na granicy Indie - Pakistan, choć nadal daleka jest od dobrosąsiedzkich stosunków, uległa znacznemu uspokojeniu od kiedy oba państwa dołączyły do grona posiadaczy broni atomowej.

Za potwierdzenie powyższego niech posłuży fakt, że nawet Bush, opierający swą prezydenturę na walce z Osią Zła, nie podjął ani nie próbował podjąć żadnych zdecydowanych działań przeciw Korei Północnej w momencie, gdy ta przeprowadziła próby atomowe. Broń atomowa to swego rodzaju obosieczne ostrze, zapewnia eliminację wroga ale i jednoczesne zniszczenie jej użytkownika, a żaden wróg nie jest i nigdy nie będzie, aż tak znienawidzony żeby jego likwidacja miała znaczenie większe od dalszego istnienia.

Z tego wszystkiego wynika, że III Wojna Światowa albo nie wybuchnie nigdy, albo będzie wynikiem niewyobrażalnie desperackiej sytuacji któregoś z mocarstw.
Sir_Ernest_Torrmer
Marynarz
Marynarz
Posty: 285
Rejestracja: niedziela, 13 maja 2007, 13:11
Numer GG: 8009826
Lokalizacja: A wedle tych trzech buczków

Re: Wojna jądrowa

Post autor: Sir_Ernest_Torrmer »

Co do promieniowania radioaktywnego nie jest ono najważniejszym elementem wybuchu bomby.

1. Fala Uderzeniowa
2. Promieniowanie cieplne
3.Promieniowanie przenikliwe (radioaktywne)
4.Impuls Elektromagnetyczny
5. Czynnik Psychologiczny

Jak widzimy radioaktywność bomby wypada dopiero na trzecim miejscu chociaż z pewnością jest najdłużej trwającym skutkiem wybuchu.
Do tego co napisał przed chwilą Perzyn odnosi się Czynnik Psychologiczny czyli Strach przed Bombą.
Opowiadania, wiersze itp. krótko mówiąc biblioteka zapraszamy - http://www.alibrary.webd.pl/index.php?id=glowna

http://world4.knightfight.pl/?ac=vid&vi ... &ref=flink

Obrazek
Phoven
Bosman
Bosman
Posty: 1691
Rejestracja: piątek, 21 lipca 2006, 16:39

Re: Wojna jądrowa

Post autor: Phoven »

Perzyn pisze: Z tego wszystkiego wynika, że III Wojna Światowa albo nie wybuchnie nigdy, albo będzie wynikiem niewyobrażalnie desperackiej sytuacji któregoś z mocarstw.
Chciałbym zauważyć, ze w przyszłości III Wojna Światowa nie musi się koniecznie opierać na atomówkach. W końcu próby zneutralizowania efektów posiadania przez wroga bomby atomowej to obecnie jeden z najbardziej eksploatowanych tematów we współczesnej myśli militarnej. ;) Dalej - wojna totalna to wojna totalna - atomówki to ofc ostateczność ale chciałbym przypomnieć, że nieco tylko mniej rozpieprzyć potrafi i broń konwencjonalna - wystarczy, że w masowych ilościach (chociażby bombardowanie Drezna). Co innego gdy atomówka zostanie wykorzystana zamiast do celów czysto strategicznych - do kierowanego emocjami pogrążenia przeciwnika w totalnym armagedonie. W tym wypadku już rzeczywiście mamy przesrane. ;P
Za potwierdzenie powyższego niech posłuży fakt, że nawet Bush, opierający swą prezydenturę na walce z Osią Zła, nie podjął ani nie próbował podjąć żadnych zdecydowanych działań przeciw Korei Północnej w momencie, gdy ta przeprowadziła próby atomowe.
Lol. Bush nie zaatakował Korei z powodów politycznych, a nie dla dlatego, ze jakiś kurdupel-psychopata udaje, ze ma atomówkę. ;P Zaś jeśli chodzi o Chiny to raczej metamorfoza ogólnej polityki zagranicznej a nie to, że państwo posiada bombe (btw: niby dlaczego mieliby mniej bawić się w interwencjonistyczną politykę skoro to byłby wręcz dodatkowy atut w negocjacjach). Co innego w przypadku konfliktu kaszmirskiego - tu rzeczywiście atomówki łagodzą napięcia na linii Islamabad - Delhi.
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Re: Wojna jądrowa

Post autor: Perzyn »

Phoven, przeciwdziałanie efektom użycia broni atomowej jest jednym z najbardziej eksponowanych tematów w myśli militarystycznej od 1947 roku, kiedy wyszło na jaw, że ZSRR również dysponują bombą atomową. I wiesz co? Nawet jeśli udawało się wymyślić systemy defensywne zdolne zneutralizować groźbę, kwestią wyjątkowo krótkiego czasu było pojawienie się środków przenoszenia omijających tę ochronę. I wiesz co? W ciągu 61 lat, nie wymyślono nic co dawałoby zadowalającą ochronę.

Po drugie mówisz, że wojna niekoniecznie musi oznaczać użycie atomówek. Owszem nie musi, ale III Wojna Światowa musi. Jeżeli wszystkie państwa dysponujące potencjałem nuklearnym znajdą się w niej po jednej stronie to nie będzie Wojna Światowa tylko lincz jakiegoś biednego państewka pokroju Polski, Czech czy Argentyny. Jeśli część mocarstw atomowych znajdzie się po jednej stronie a reszta pozostanie neutralna, to po raz kolejny będziemy mówić o sytuacji zbliżonej do Iraku. Jeśli jednak przeciw sobie staną kraje posiadające broń atomową...

Załóżmy bardzo stereotypowo sytuację USA kontra Rosja jako oś i sojusznicy po obu stronach. Nikt nie chce użyć atomówek bo każdy się boi. I jest pięknie, piechociaże próbują się wystrzelać, czołgi po nich jeżdżą w tę i z powrotem a samoloty zrzucają stosy bomb zmieniając miasta w gruzy i służąc wsparciem taktycznym. No, ale jak jest wojna to prędzej czy później ktoś musi zacząć zyskiwać przewagę. No i masz, powiedzmy, że Rosjanie są w sytuacji jak III Rzesza w roku 45. Alianci zapowiadają, że zadowoli ich tylko bezwarunkowa kapitulacja, czy wierzysz, że Rosja nie skorzysta w takiej sytuacji ze swojego arsenału jądrowego? Oczywiście, że skorzysta na co otrzyma identyczną odpowiedź od przeciwnika.

Owszem, broń konwencjonalna potrafi dokonać podobnych zniszczeń. Jednak w czasie, jaki potrzebny jest dla zrównania z ziemią jednego miasta przy użyciu bombardowań można zniszczyć pół kraju bronią atomową. Na dodatek do bombardowań konieczne jest zastosowanie, niespodzianka, bombowców, które obecnie w odróżnieniu do drugowojennych są drogie i jest ich za mało by dało się uzyskać zbliżone efekty. Tymczasem służące do przenoszenia głowic rakiety międzykontynentalne są niewyobrażalnie tańsze w eksploatacji i wystarczy 1-2 wielogłowice rakiety by po mieście został krater a nie kilkanaście do kilkudziesięciu nalotów. Nie mówiąc już o tym, że nawet najnowocześniejsze samoloty jest nieporównanie łatwiej zestrzelić niż rakiety przenoszące głowice.

Co do Korei - przyznaję, zły przykład, ponieważ Korea nie ma środków przenoszenia pozwalających na realne wykorzystanie jej głowic i posłużą one do umocnienia wewnętrznej sytuacji panującego reżimu, niemniej zapewniam cię, że nikt w tej chwili raczej nie zaproponuje tam interwencji bo nawet tak prymitywne głowice jak koreańskie mogą zapoczątkować wzajemną wymianę uderzeń między krajami o broni nuklearnej z prawdziwego zdarzenia.

Zaś jeśli chodzi o Chiny - wskakuj w samolot i wytłumacz następcom Mao, że są debilami, bo od chwili wejścia w posiadanie bomby dokonali tylko jednej interwencji - jeśli się nie mylę w Wietnamie i to na dodatek będącej w zasadzie niczym w porównaniu np. z milionem "ochotników " biorących udział w Wojnie Koreańskiej i trwającej uwaga - całe siedem dni, nim wojska chińskie wróciły do siebie. Po prostu z bombami atomowymi jest jak ze Spider-Man'em, wielka moc to wielka odpowiedzialność, jeśli za bardzo będziesz atomówką szafował to oberwiesz taką od kogoś innego.
Phoven
Bosman
Bosman
Posty: 1691
Rejestracja: piątek, 21 lipca 2006, 16:39

Re: Wojna jądrowa

Post autor: Phoven »

Perzyn pisze:Phoven, przeciwdziałanie efektom użycia broni atomowej jest jednym z najbardziej eksponowanych tematów w myśli militarystycznej od 1947 roku, kiedy wyszło na jaw, że ZSRR również dysponują bombą atomową. I wiesz co? Nawet jeśli udawało się wymyślić systemy defensywne zdolne zneutralizować groźbę, kwestią wyjątkowo krótkiego czasu było pojawienie się środków przenoszenia omijających tę ochronę. I wiesz co? W ciągu 61 lat, nie wymyślono nic co dawałoby zadowalającą ochronę.
Ziomo - broń atomowa istnieje zaledwie nieco ponad sześciedziąt lat. Powtarzam - zaledwie, a nie - chociażby w kwestii obrony przed międzykontynentalnym głowicami nuklearnymi poczyniliśmy olbrzymie postępy od tych 60 lat (tralala np. system monitoringu i reagowania z orbity), oczywiście nadal to nie wystarcza ale jednak technika się rozwija.
Po drugie mówisz, że wojna niekoniecznie musi oznaczać użycie atomówek. Owszem nie musi, ale III Wojna Światowa musi. Jeżeli wszystkie państwa dysponujące potencjałem nuklearnym znajdą się w niej po jednej stronie to nie będzie Wojna Światowa tylko lincz jakiegoś biednego państewka pokroju Polski, Czech czy Argentyny. Jeśli część mocarstw atomowych znajdzie się po jednej stronie a reszta pozostanie neutralna, to po raz kolejny będziemy mówić o sytuacji zbliżonej do Iraku. Jeśli jednak przeciw sobie staną kraje posiadające broń atomową...
Zakładając, że IIIWŚ będziemy mieli w ciągu najbliższych 50 lat - to pewnie masz racje. Powyżej tego okresu nie sposób jednak przewidzieć jakie to będą sposoby na rozwiązywanie konfliktów globalnych - rozwój techniki jest zbyt nieprzewidywalny żeby cokolwiek wiedzieć już teraz.
Załóżmy bardzo stereotypowo sytuację USA kontra Rosja jako oś i sojusznicy po obu stronach. Nikt nie chce użyć atomówek bo każdy się boi. I jest pięknie, piechociaże próbują się wystrzelać, czołgi po nich jeżdżą w tę i z powrotem a samoloty zrzucają stosy bomb zmieniając miasta w gruzy i służąc wsparciem taktycznym. No, ale jak jest wojna to prędzej czy później ktoś musi zacząć zyskiwać przewagę. No i masz, powiedzmy, że Rosjanie są w sytuacji jak III Rzesza w roku 45. Alianci zapowiadają, że zadowoli ich tylko bezwarunkowa kapitulacja, czy wierzysz, że Rosja nie skorzysta w takiej sytuacji ze swojego arsenału jądrowego? Oczywiście, że skorzysta na co otrzyma identyczną odpowiedź od przeciwnika.
To już zależy od szczebla dowódczego. Oczywiście - istnieje taka możliwość - jest nawet całkiem realna jeśli państwem steruje wariat. Ale zauważ, że generalicja zazwyczaj jest znacznie bardziej racjonalna w takich wypadkach. Próbowaliby więc przehandlować warunki kapitulacji pod groźbą użycia arsenału nuklearnego. Jak najbardziej moze to oznaczać całkowitą kapitulacje państwa - ale za to bezkarność ludzi.
Owszem, broń konwencjonalna potrafi dokonać podobnych zniszczeń. Jednak w czasie, jaki potrzebny jest dla zrównania z ziemią jednego miasta przy użyciu bombardowań można zniszczyć pół kraju bronią atomową. Na dodatek do bombardowań konieczne jest zastosowanie, niespodzianka, bombowców, które obecnie w odróżnieniu do drugowojennych są drogie i jest ich za mało by dało się uzyskać zbliżone efekty.
Koszt proporcjonalny budowy bombowców jest podobny jak podczas IIWW . Ichnie "pogłowie" wśród mocarstw światowych też nie jest szczególnie małe. Tym bardziej, że podczas wojny produkcja takich zabawek co oczywiste wzrasta.
Tymczasem służące do przenoszenia głowic rakiety międzykontynentalne są niewyobrażalnie tańsze w eksploatacji i wystarczy 1-2 wielogłowice rakiety by po mieście został krater a nie kilkanaście do kilkudziesięciu nalotów. Nie mówiąc już o tym, że nawet najnowocześniejsze samoloty jest nieporównanie łatwiej zestrzelić niż rakiety przenoszące głowice.
Cóż ogólne koszty zrzucenia bomby są rzeczywiście niższe, jakkolwiek właśnie dlatego używamy właśnie ich a nie masowego nalotu całych flot powietrznych. ;P Nie twierdzę bynajmniej, że ludzkosć by osiągnąć zamierzone cele zacznie tracić kilkanaście eskadr samolotów tam gdzie można użyć zwykłej atomówki. Ale za to nawet bez niej można dokonać sporych zniszczeń.
Co do Korei - przyznaję, zły przykład, ponieważ Korea nie ma środków przenoszenia pozwalających na realne wykorzystanie jej głowic i posłużą one do umocnienia wewnętrznej sytuacji panującego reżimu, niemniej zapewniam cię, że nikt w tej chwili raczej nie zaproponuje tam interwencji bo nawet tak prymitywne głowice jak koreańskie mogą zapoczątkować wzajemną wymianę uderzeń między krajami o broni nuklearnej z prawdziwego zdarzenia.
Post wyżej właśnie o tym pisałem. :P Za KRLD nie przepada w zasadzie nikt ale oczywiste jest, ze USA nie ma żadnego interesu w jej atakowaniu. Oznaczało by to bowiem konieczność dogadania się z Chinami które co oczywiste za odwrócenie wzroku zażądałyby profitów. Nie mówiąc już o sensie wyzwalania kraju który nie ma żadnych sensownych surowców, ma nędzne znaczenie strategiczne i 20mln obywateli niezdolnych do życia poza systemem. ;P

Zaś jeśli chodzi o Chiny - wskakuj w samolot i wytłumacz następcom Mao, że są debilami, bo od chwili wejścia w posiadanie bomby dokonali tylko jednej interwencji - jeśli się nie mylę w Wietnamie i to na dodatek będącej w zasadzie niczym w porównaniu np. z milionem "ochotników " biorących udział w Wojnie Koreańskiej i trwającej uwaga - całe siedem dni, nim wojska chińskie wróciły do siebie.
Chiny zaprzestały interwencji ze względu na czynniki polityczne a nie posiadanie bomby. :P W latach 60tych ChRL zajmowała się własnymi problemami wchodząc w etap izolacjonizmu, zaś pod koniec lat 70tych Chiny całkowicie zmieniały swój profil polityczno-gospodarczy. Najzwyczajniej w świecie przestało im się to oplacać.
mone0
Mat
Mat
Posty: 473
Rejestracja: wtorek, 10 czerwca 2008, 14:05
Numer GG: 12563782

Re: Wojna jądrowa

Post autor: mone0 »

Wojna jądrowa może odejść już do przeszłości. Jak wspomniano wcześniej jest to nie opłacalne [zniszczenie celów strategicznych jak bazy wojskowe, centra przemysłowe]. Po co niszczyć coś co przynosi zyski? Odbudowa trwać może latami. Można przecież przejąć władzę - jak to zrobiono w Iraku. Nie przewidziano jednak tak dużego oporu ze strony rebeliantów. Chodzi o powiększenie strefy wpływów. Dlaczego Rosja przeciwstawiała się temu? Utrata rynku zbytu jest przecież katastrofą ekonomiczną.

Jedna rzecz warta jest uwagi podczas wybuchu bomby atomowej, mianowicie impuls elektromagnetyczny. Nie niszczy budynków, a eliminuje wszystkie urządzenia elektroniczne. Właśnie na tym będzie opierać się tworzenie nowych broni [by nie niszczyć, a jedynie zdezorientować i wykluczyć z walki wroga]. Czym byłyby nowoczesne czołgi bez komputerów? Niczym.

To samo dotyczy ludzi. Ustawiając odpowiednią częstotliwość można dźwiękiem zabić człowieka. Kto nie wieży niech poczyta sobie opracowania naukowe. Każdy bowiem narząd działa w określonym przedziale. Wystarczy dopasować częstotliwość do pracy serca, czy innego ważnego narządu, a zostanie zachwiana równowaga - jednym słowem śmierć na masową skalę.
"drobnostki tworzą doskonałość, a doskonałość nie jest drobnostką" Michał Anioł
Eglarest
Chorąży
Chorąży
Posty: 3653
Rejestracja: sobota, 19 listopada 2005, 11:02
Numer GG: 777575
Lokalizacja: Poznań/Konin

Re: Wojna jądrowa

Post autor: Eglarest »

Jak mawiał jeden bardzo mądry człowiek A. Einstein " nie wiem na co będzie trzecia wojna światowa ale czwarta będzie na maczugi"

Od broni jądrowej bardziej obawiał bym się broni biologicznej, chemicznej, brudnych bomb oraz użycia broni masowej zagłady przez nie tyle co obce mocarstwa co radykałów i terrorystów.

W obecnej geopolityce nikomu konflikt globalny nie służy ponadto społeczeństwa nie są skore do wspierania takich konfliktów ba żadnych konfliktów. Myślę że w ciągu 50 lat nie wybuchnie żaden taki konflikt ale integracja globalna osiągnie poziom w którym już taki konflikt będzie niemożliwy.

jednak w przypadku wybuchu poważniejszego konfliktu jest to katastrofa bo jesli niechce się prowadzić wojny przeciw cywilom to wojna taka jest bagnem w którym grzęźnie się na wiele lat jak np supermocarstwo do dziś zmaga sie z problemami w Afganistanie czy Iraku panstwa o wiele bardziej uwstecznione militarnie w stosunku do USA a co jakby takie USA miało działać w np. w państwie takim jak Polska ? albo jak dwa supermocarstwa by się zderzyły. wydaje się że użycie broni Jądrowej było by wymuszone potrzeba zakończenia wojny za wszelką cenę.
scorez
Kok
Kok
Posty: 1183
Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 13:55
Numer GG: 3374868
Lokalizacja: otchłań

Re: Wojna jądrowa

Post autor: scorez »

Sir_Ernest_Torrmer pisze: 1. Fala Uderzeniowa
2. Promieniowanie cieplne
3.Promieniowanie przenikliwe (radioaktywne)
4.Impuls Elektromagnetyczny
5. Czynnik Psychologiczny
Dopisać proszę jeszcze wtórną falę uderzeniową.. wiecie, tę powracającą. Po za tym cieszę się z takiej inteligentnej dyskusji :D
jak piszę ortografy to nie poprawiaj... po wkurzamy BAZYL'E
ODPOWIEDZ