Strona 1 z 3

Apostazja

: środa, 9 maja 2007, 11:46
autor: Eglarest
Współcześnie apostazja rozumiana jest jako świadome, dobrowolne i publiczne wyrzeczeniem się przynależności do Kościoła. Nie jest to jakieś "wykreślenie" czy "wypisanie". Konsekwencją prawną jest adnotacja w księgach parafialnych, ale może ona nastąpić niekoniecznie z inicjatywy zainteresowanego, lecz na podstawie świadectwa świadków, którzy potwierdzają taką decyzję i wolę apostaty. Apostata sam pozbawia się łączności z Kościołem więc konsekwentnie nie może oczekiwać życia sakramentalnego, urzędów, godności, przywilejów itp. Ponieważ apostazja ma formę publiczną przywrócenie stanu poprzedniego należy do gestii ordynariusza diecezji, który określa ewentualne kary

Co sądzicie o Apostazji ? moze ktos jest apostata ? albo sie ktos zastanawiał nad tym ?

: środa, 9 maja 2007, 14:06
autor: Szelmon
Nie jestem apostata, jednak jestem pozbawiony kontaktu z kosciolem. Nie jestem katolikiem i nigdy nie bylem, nie jestem chrzescijaninem i nigdy nie bylem. Zostalem "ochrzczony" bez udzialu swojej woli, chrzest nie byl moja w pelni swiadoma, dojzala i gleboko przemyslana decyzja, jest wiec niewazny. Co za tym idzie wszystkie inne "sakramenty" (ktore IMO sa jedynie obiektem handlu) takze sa niewazne. To co maja w swoich papierach te pomioty zla malo mnie obchodzi. Nie mam zamiaru ubiegac sie o zerwanie z czyms do czego nigdy nie przynalezalem.

: środa, 9 maja 2007, 14:15
autor: Eglarest
Zostalem "ochrzczony" bez udzialu swojej woli, chrzest nie byl moja w pelni swiadoma, dojzala i gleboko przemyslana decyzja, jest wiec niewazny
właśnie podzielam twoje zdanie w 100% ale widzisz w ich instytucji figurujesz jako wierny ba jako chrzescijanin ! dobrze byc apostata poto by pokazac im ze neichcesz miec nic wspolnego z nimi. Potraktuj to jako zabieg kosmetyczny i obniz ich statystyki wiernych.

: środa, 9 maja 2007, 15:14
autor: eRyahXa0S/Darth Wojtex
ja o tym czesto mysle, gdy sa jakies swieta i wolny czas spedzany w bytomiu, ale nigdy nie udaje mi sie w koncu wybrac. Oczywiscie, uwazam, ze ludzie powinni sie temu oddawac, tylko ze zwykle uwazaja, ze 'wierza, ale nie praktykuja' i nie przeszkadza im bycie chrzescijaninem. Tylko, ze na tym dosc cierpi ogolnie panstwo, ktore w wiekszosci laickie musi sie podporzadkowywac moralnosci i prawu bazujacym na fundamencie chzrescijanskim, ktorego przyczyna jest rzekome 92% katolikow w polsze.

: środa, 9 maja 2007, 15:19
autor: Eglarest
dokładnie właśnie dlatego powinniśmy być Apostatami.

keidys ktos mi powiedział ze też nie wierzy i uwarza że kościoł jak i sama wiara się myli ale woli być chrzescijaninem bo będzie zbawiony a co jesli kosciol sie nie myli istnieje w koncu takie prawdopodobienstwo.
Wielu ludzi wogole nie wierzacych pozostaje przy chrzescijanstwie z wygody z bezpieczenstwa lub za sprawą presji rodziny.

: środa, 9 maja 2007, 16:03
autor: Alucard
To powiedział Pascal Eglareście- Zakład Boży
Dokładniej tak- Co szkodzi wierzyć, jeżeli nic nie tracimy a możemy zyskać nawet wieczność (jeżeli Bóg istnieje...)

Dla mnie sprawa jest jasna. Skoro przyjałem wiare (bierzmowanie) za swoja to przyjąłem ją z wszystkimi dogodnościami i utrudnieniami (jak choćby uważane przez niektórych za bezsens cotygodniowe łażenie do kościoła... Mi tez się nie chce, ale chodzę bo zawsze cos z tej mszy mi zostanie, i zawsze mam wrażenie, że bliżej Boga jestem)

Nieraz miałem kryzys wiary, pisałem bluźniercze utwory, krytykowałem kosciół, wręcz śmiałem sie Bogu w twarz et cetera... I zauważyłem dziwną rzecz. Że im bardziej odchodze od Boga, tym więcej rzeczy się chrzani...
I dlatego zacząłem znowu szukać wiary. Obecnie czuje się jak dziecko w ciemnościach, szukajace po omacku ;) ale wierzę, ze jak się chce to się potrafi.

To tylko moje poglądy ;)
Czyli ogólnie nie widze sensu apostacji, no chyba że się definitywnie kończy z wiarą... ale kto ma pewnosć, ze nie będzie chciał jak ja powrócic ?

: środa, 9 maja 2007, 16:10
autor: eRyahXa0S/Darth Wojtex
wiara jest w sercu a nie na papierku.

Co do zakladu pascala -> jest nierealny. Na swiecie jest tyle religii, ze nie da sie wierzyc we wszystko, by przyszykowac sie na kazda ewentualnosc zycia po smierci.

Co do odchodzenia od boga -> nie doceniasz roli tego co jest w tobie. Organizm, ktory w nic nie wierzy ma zdecydowanie mniej powodow do starania sie i motywacji niz organizm wyznajacy jakas idee. Dlatego tak czesto u ludzi 'niewierzacych' pojawia sie problem tesknoty za bogiem.

: środa, 9 maja 2007, 16:15
autor: Eglarest
uwarzam że wiara w pewne wartości i idee moze zastąpić Boga z resztą tak wyobrażam sobię boga że jest on w kazdym z nas bo każdy ma jakieś wartosci oraz sumienie.

: środa, 9 maja 2007, 17:02
autor: eRyahXa0S/Darth Wojtex
Eglarest pisze:uwarzam że wiara w pewne wartości i idee moze zastąpić Boga
Wiara w pewne wartosci i idee, to w istocie wiara w boga jako pewien absolut. Co prawda w niektorych wierzeniach upraszcza sie boga do postaci osobowej, ale to jest takie poganstwo ;).
z resztą tak wyobrażam sobię boga że jest on w kazdym z nas bo każdy ma jakieś wartosci oraz sumienie.
Ale kazdy ma inne wartosci i sumienie ;).

: środa, 9 maja 2007, 17:10
autor: Ravandil
Eglarest pisze:uwarzam że wiara w pewne wartości i idee moze zastąpić Boga z resztą tak wyobrażam sobię boga że jest on w kazdym z nas bo każdy ma jakieś wartosci oraz sumienie.
Dla mnie najważniejsze są właśnie sumienie i pewne wartości (miłość, uczciwość etc). W Boga wierzę (na swój sposób, bo zbyt religijny to nie jestem), ale do kościoła nie chodzę, bo po prostu nie czuję takiej potrzeby. Żadnym apotatą jednak nie jestem, po prostu gdzieś w głębi serca podchodze do kościoła jako do instytucji i idę tam tylko wtedy, gdy naprawdę trzeba. Podobno w chrześcijaństwie nie ma czegoś takiego jak "wierzący, ale niepraktykujący" (tak twierdziła moja katechetka), ale to akurat najlepiej wyraża obecny stan rzeczy. Moim zdaniem to i tak postępowanie lepsze, niż gdy ktoś powołując się na wiarę i uczucia religijne wykorzystuje innych do własnych celów. Na przykład niektórzy politycy. Ale żeby nie było, totalnym bezbożnikiem nie jestem :wink:

: środa, 9 maja 2007, 17:12
autor: Eglarest
Wiara w pewne wartosci i idee, to w istocie wiara w boga jako pewien absolut. Co prawda w niektorych wierzeniach upraszcza sie boga do postaci osobowej, ale to jest takie poganstwo .
mniej więcej do tego zmierzałem :)
Ale kazdy ma inne wartosci i sumienie .
to bardzo dobrze to usprawiedliwia religi politeistyczne ;)

: środa, 9 maja 2007, 17:36
autor: eRyahXa0S/Darth Wojtex
ravandil - bo nie istnieje wierzacy nie praktykujacy w mysleniu chrzescijanskim czy w zasadzie wiekszosci religii. Wiekszosc wyznan jest zinstytucjonalizowana i dazy do uniwersalnosci (w sensie, ze obejmuje nie tylko jednostke, ale co najmniej pewna spolecznosc) i niepraktykoanie jest automatycznie zerwaniem wiezi z religia.
Eglarest pisze: to bardzo dobrze to usprawiedliwia religi politeistyczne ;)
Nie do konca rozumiem ;).

: środa, 9 maja 2007, 17:39
autor: Eglarest
idąc wg anszych powyższych tez etc etc.. jesli kazdy jest inny i ma inne sumienie i wartosci to ma tez w sercu innego boga ;) - w duzym uproszczeniu

: środa, 9 maja 2007, 17:46
autor: eRyahXa0S/Darth Wojtex
to nie jest politeizm, tylko indywidualizm teistyczny, jesli moge to tak okrelisc ;).

: środa, 9 maja 2007, 17:55
autor: Eglarest
tak ale usprawiedliwia skad brało się wielobustwo np u greków poprostu wiedzieli ze kazdy potrzebuje innego boga ;)
no i lubieli imprezować ;)

: środa, 9 maja 2007, 17:59
autor: Phoven
Eglarest pisze:idąc wg anszych powyższych tez etc etc.. jesli kazdy jest inny i ma inne sumienie i wartosci to ma tez w sercu innego boga ;) - w duzym uproszczeniu
Huh... Eglarest, nie chciałbym zbytnio się wtrącać ale politeizm a to co wygłosiłeś powyżej to dwie inne sprawy :P

Osobiście wierze w Boga, co więcej jestem chrześcijninem... Nieokreślonego wyznania. Bowiem nie indetyfikuję się z żadnym z wyznań. Jak też nie akceptuje wielu dogmatów dodajac swoje własne przemyślenia. Taki kogiel-mogiel ale ogólnie sprawnie wychodzi.
Oczywiście oficjalnie tj. w rejestrach jestem katolikiem, co wiecej za rok będę uczestniczył w bierzmowaniu. Na dodatek znam wszystkie pisma chrześcijańskie i pisma przeróżnych "ojców i przywódców kościoła" o wiele lepiej niż moi "praktykujący rówieśnicy". Ot, paradoks?
Kto to wie ;)

: środa, 9 maja 2007, 18:24
autor: Ravandil
Phoven pisze: Osobiście wierze w Boga, co więcej jestem chrześcijninem... Nieokreślonego wyznania. Bowiem nie indetyfikuję się z żadnym z wyznań. Jak też nie akceptuje wielu dogmatów dodajac swoje własne przemyślenia. Taki kogiel-mogiel ale ogólnie sprawnie wychodzi.
W sumie to właśnie jest zbliżone do mojego myślenia. Szczególnie własne przemyślenia. Jak kiedyś z kolegami zrobiliśmy małą dyskusję, to doszliśmy do zaskakujących wniosków, wynikłych z czystko logicznego analizowania niektórych spraw. Takie osobiste pojmowanie religii wcale nie jest złe.
Phoven pisze:Oczywiście oficjalnie tj. w rejestrach jestem katolikiem, co wiecej za rok będę uczestniczył w bierzmowaniu.
Ja już na szczęście mam to za sobą. Co więcej, od tamtego czasu pogłębiło się moje rozstanie z Kościołem. Ale jednak u bierzmowania byłem, więc zawsze jest dla mnie jakaś nadzieja :)
eRyahXa0S/Darth Wojtex pisze:nie istnieje wierzacy nie praktykujacy w mysleniu chrzescijanskim czy w zasadzie wiekszosci religii. Wiekszosc wyznan jest zinstytucjonalizowana i dazy do uniwersalnosci (w sensie, ze obejmuje nie tylko jednostke, ale co najmniej pewna spolecznosc) i niepraktykoanie jest automatycznie zerwaniem wiezi z religia.
Wiem o tym, dlatego napisałem, że "teoretycznie nie istnieje". Ale w moim poczuciu to stwierdzenie oddaje w dużym stopniu stan faktyczny. A jeśli ktoś powie, że nie jestem katolikiem, to ok, bo jak to określił Phoven, to taki "kogiel-mogiel". Poza tym nawet się specjalnie za katolika nie uważam, bo niektóre rzeczy w tym wyznaniu mi pasują, a niektóre nie.