corvus pisze:...Cóż, koleżanko... Pamiętaj, że pisaliśmy o bezrobotnych. Przynajmniej ja to wywnioskowałam z posta sabakunoryu. A dla niektórych to spory wydatek kiedy mogą kupić coś taniego w sklepie. Poza tym robienie jednego słoiczka się zwyczajnie nie opłaca i raczej trzeba zrobić ich więcej, a tu już dochodzą pewne koszty...
Koszty... hmmm... jako że mam pewne doświadczenie w robieniu konfitur i wina przybliże nieco sprawę:
1.Robienie czegokolwiek bez posiadania choćby kawałka działki jest bezcelowe, gdyż musimy zakupić owoce. Chociaż znam osoby które dysponując sporym zapleczem finansowym kupują owoce na przetwory.
2.Jak już mamy ten kawałek nieużytku zwany ogrodem lub sadem, musimy zadbać o jego utrzymanie. Pieniążków na to nie potrzeba, ot najwyżej na nasionka warzyw, sadzonki drzew i krzaczorków owocowych dostaniemy za darmo od sąsiada. Teraz tylko trzeba to uprawiać: przycinać, pilnować przed szpakami (polecam nakrycie starą firanką) no i zbierać plony oczywiście. Przy małym sadku to jest tydzień roboty na cały rok. Ale jak jesteśmy bezrobotni...
3.Cukier. Google podaje mi cenę ok.3zł/kg. Z doświadczenia wiem że cukru zawsze schodzi więcej niż się przewiduje. W zależności od samych owoców to na 10kg owoców potrzeba od 1 do 10 kg cukru, niezależnie od tego czy robimy sok czy dżem. Co daje w sumie całkiem spore koszty nawet do 30 zł/kg.
4.Żelatyna/żelfiksy/specjalne cukry do dżemu. Nie używam. Rośnie taki krzaczor w o nazwie "borówka wysoka" vel "jagoda amerykańska". Kilka jagód i dżemik sztywny.
5.Słoiki, butelki i takie tam - zawsze używam tych samych. Toć dżem w słoiku leżeć nie może 10 lat (w teorii to się nawet zepsuć nie powinien)
6.Aparatura do robienia wina. Koszt baniaka 50-100zł, ale szczerze się przyznać kto nie ma na strychu po dziadku skitranego. do tego rurka fermentacyjna za 2,50. Polecam plastikową, bo szklana szybko sie niszczy
7.Drożdże: winne-2,50+przesyłka płacąc mastercard, kuchenne-2,50 płacąc mastercard, dzikie- bezcenne.
Podsumowanie: Koszt cukru jest niższy niż zakup gotowca ze sklepu. Dodatkowo otrzymany produkt jest nieporównywalnie lepszej jakości. Wystarczy włożyć trochę pracy. Ale jesteśmy bezrobotni i nie mamy czasu, bo oglądamy TV, albo żłopiemy komandosa za 2,50
Swoje wino robiłem między 19.00 a 2.00, bo w dzień miałem za dużo roboty. I w efekcie mam 30 l śliwkowego ok 18%. Pycha. Matka na bazie śliwek po winie napędziła bimbru. nic się nie zmarnowało.