Wiecie - są na świecie różni ludzie. Mają różne kolory skóry, wyznają różne religie, mają różne upodobania, ale mają jedną cechę wspólną. Wszyscy zejdą z tego padołu. I co potem? To sobie sami odpowiedzcie.
Potem nic, cisza, pustka, zero. Taki jest fakt, tego nie zmienisz.
Wraz ze śmiercią mózgu kończy się świadomość, kończy się człowiek. Kończy się odczuwanie. Nie ma bólu, nie ma nieprzyjemności, ale i nie ma przyjemności. Nie ma żalu za straconym życiem. Niczego nie ma, także Ciebie, gdy umrzesz. Zostają co najwyżej szczątki, wpływ czynów tego człowieka na świat, no i wspomnienia... Dlatego obecne życie jest takie cenne.
A Twoja organizacja chce wykorzystać ten ludzki strach (bądź choćby zwykłą niechęć) przed zakończeniem świadomości, przed śmiercią do czerpania własnych korzyści, przez niedającą się sprawdzić dziecinną obietnicę życia w superszczęściu, daną od jakiegoś supermocarnego i dobrego gościa zwanego Jahwe? I że niby tatusia, sorry, Ojca mojego? I on mnie uratuje, taki wspaniały i nieskończenie miłosierny jest? Ekstra, już się nawracam!
W sumie nie muszę mówić. To wyjdzie samo przez siebie czy tego chcesz czy nie. Ja nikomu nie chcę narzucać żadnych celów. Przyjdą same.
Generalnie skoro niby nie masz obowiązku a zalecenie głoszenia dobrej nowiny, po prostu się do niego wreszcie nie stosuj!
Pytanie bezpośrednio do
Ouz: od czego zacząć, gdy chciałoby się zostać Wiccaninem? Nie odsyłaj mnie, proszę, do samouczków

Podrzuć może jeden, ale generalnie chodzi mi o Twoje własne rady i przemyślenia.