Kultury świata
- Solarius Scorch
- Bosman
- Posty: 1859
- Rejestracja: sobota, 25 czerwca 2005, 13:38
- Numer GG: 0
- Skype: solar_scorch
- Lokalizacja: Cyprysowe Źródła
Re: Kultury świata
Ależ mnie nie musisz przekonywać. Czyżbyś przekonywał... sam siebie?
Dobrze, koniec żarcików i docinek, chcę wreszcie postawić poważnego posta.
Wątek o ulubionych piosenkach zainspirował mnie do ujawnienia, że im dłużej przyglądam się kulturze japońskiej i amerykańskiej, tym bardziej pierwsza mi się wydaje bliższa, a druga - dalsza.
Wiem, że stawianie Japończyków jako przykładu kogoś kogo trudno zrozumieć jest popularne, ale moim zdaniem to nie do końca prawda. Ma ona oczywiście mnóstwo detali które są nam obce - jak japoński język, święta, obyczaje przy stole itp.), jednak mam wrażenie, że stosunki międzyludzkie, świat wartości itp. są całkiem podobne jak w Polsce. Z kulturą USA natomiast jest odwrotnie: wygląda na bardzo podobną (te same ubrania, samochody, język który mniej lub bardziej rozumiemy), ale jeśli zagłębić się w jej wartości, historię, wzory relacji, to wyda nam się czymś z kosmosu. Dlatego np. seria szkolna z Japonii wydaje mi się znacznie bliższa moim własnym doświadczeniom niż seria szkolna amerykańska (pomijając oczywiście to że jedzą pałeczkami, jeżdżą po lewej stronie itp., ale to detale).
Cholera, nawet system gospodarczy Japonii kojarzy mi się z PRL-em! Kiedy oglądam np. Excel Sagę, mam jedną myśl patrząc na urzędników i biurokrację: "ja to skądś znam".
Poza tym stosunek do angielskiego, czy zagranicy w ogóle, w Polsce i w Japonii wydaje się podobny, przynajmniej sądząc po mangach.
PS. Większość Polaków też pewnie wkrótce będzie jeździć po lewej stronie...
Dobrze, koniec żarcików i docinek, chcę wreszcie postawić poważnego posta.
Wątek o ulubionych piosenkach zainspirował mnie do ujawnienia, że im dłużej przyglądam się kulturze japońskiej i amerykańskiej, tym bardziej pierwsza mi się wydaje bliższa, a druga - dalsza.
Wiem, że stawianie Japończyków jako przykładu kogoś kogo trudno zrozumieć jest popularne, ale moim zdaniem to nie do końca prawda. Ma ona oczywiście mnóstwo detali które są nam obce - jak japoński język, święta, obyczaje przy stole itp.), jednak mam wrażenie, że stosunki międzyludzkie, świat wartości itp. są całkiem podobne jak w Polsce. Z kulturą USA natomiast jest odwrotnie: wygląda na bardzo podobną (te same ubrania, samochody, język który mniej lub bardziej rozumiemy), ale jeśli zagłębić się w jej wartości, historię, wzory relacji, to wyda nam się czymś z kosmosu. Dlatego np. seria szkolna z Japonii wydaje mi się znacznie bliższa moim własnym doświadczeniom niż seria szkolna amerykańska (pomijając oczywiście to że jedzą pałeczkami, jeżdżą po lewej stronie itp., ale to detale).
Cholera, nawet system gospodarczy Japonii kojarzy mi się z PRL-em! Kiedy oglądam np. Excel Sagę, mam jedną myśl patrząc na urzędników i biurokrację: "ja to skądś znam".
Poza tym stosunek do angielskiego, czy zagranicy w ogóle, w Polsce i w Japonii wydaje się podobny, przynajmniej sądząc po mangach.
PS. Większość Polaków też pewnie wkrótce będzie jeździć po lewej stronie...
-
- Tawerniak
- Posty: 1616
- Rejestracja: poniedziałek, 12 września 2005, 08:47
- Numer GG: 5879500
- Lokalizacja: Opole
- Kontakt:
Re: Kultury świata
Solarius, to samo myślałem o Brazylii, kiedy byłem zafascynowany tym krajem i narodem. Warto w takim przypadku się zastanawić, jak fascynacja daną kulturą może wpływać na "wyszukiwanie" w niej podobieństw do czegoś, co się zna. W sumie to lepsze niż jeżdżenie po swoim społeczeństwie a wychwalanie cudzego.
Szczerze mówiąc, stereotypowy Japończyk zupełnie nie kojarzy mi się z Polakiem. Amerykanin także, podobnie Brazylijczyk. Co nie znaczy, że jakieś podobieństwa nie występują w obyczajach i zwyczajach
Szczerze mówiąc, stereotypowy Japończyk zupełnie nie kojarzy mi się z Polakiem. Amerykanin także, podobnie Brazylijczyk. Co nie znaczy, że jakieś podobieństwa nie występują w obyczajach i zwyczajach
http://niwia.myforum.pl/ - forum Opolskiego klubu RPG i fantastyki
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe
-
- Bosman
- Posty: 1796
- Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 10:52
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Freistadt Danzig
Re: Kultury świata
Szczerze powiedziawszy, ja w japonii widze kosmitów. Mali niszcy wszyscy mają czarne włosy, sa żółci skosnoocy, takie same twarze, lubią małych chłopców, połowa kraju to jebane otaku w cosplayowych wdziankach, a druga to ubrani w garniaki przedstawiciele biurokracji i usług. Tak. Znaczy uogólniam radykalnie. Ale ich kultura, ich zachowania, mimika, sposób przedstawiania uczuć, bardzo często wydaje mi się zupełnie, zupełnie obcy - głównie dlatego to ufoludki dla mnie. Myślę solarius, że odczuwasz takie wrażenie, bo wydaje Ci się że ta kultura jest dla Ciebie o wiele bardziej autentyczna aniżeli przereklamowana "kultura" ameryki. Którą w genialny sposób obnaża Tarantino przejaskrawiając ją w swoich filmach. Choc i tak nie lubię jego filmów. Ja dla przykładu staram się nie szukac podobieństw w kulturach które w jakiś sposób mnie interesują, szukam raczej rzeczy które są zupełnie inne, w swojej odmiennosci inspirujące.
I nie zgodzę się z "te same ubrania, samochody". Samochody to oni maja inne, ale są też te które jeżdżą u nas. Mają zupełnie inny gust, samochody czesto nawet wydają się napompowane, nawet jezeli to gówniane wolksvageny polo. O i inaczej nazywają nawet auta, golf u nich to rabbit. A polacy modę mają bliższą brytyjskiej czy francuskiej niż amerykanskiej.
I nie zgodzę się z "te same ubrania, samochody". Samochody to oni maja inne, ale są też te które jeżdżą u nas. Mają zupełnie inny gust, samochody czesto nawet wydają się napompowane, nawet jezeli to gówniane wolksvageny polo. O i inaczej nazywają nawet auta, golf u nich to rabbit. A polacy modę mają bliższą brytyjskiej czy francuskiej niż amerykanskiej.
- Solarius Scorch
- Bosman
- Posty: 1859
- Rejestracja: sobota, 25 czerwca 2005, 13:38
- Numer GG: 0
- Skype: solar_scorch
- Lokalizacja: Cyprysowe Źródła
Re: Kultury świata
Że Polacy są kulturowo najbliżej Europie kontynentalnej, to żadne wielkie odkrycie. Nie twierdziłem też w żadnym punkcie, że do Japonii ogólnie nam bliżej niż do USA, tylko że dla mnie ta różnica wciąż się zmniejsza za pośrednictwem obu stron.
Nie wydaje mi się jednak, żebym był jakoś szczególnie zafascynowany kulturą japońską. Fakt, że ostatnio oglądam głównie anime, ale wcale nie dla jego japońskości. Nie uczę się kanji, nie uważam Japonii za najdoskonalszy kraj świata, nie znam na pamięć wszystkich cesarzy i nie wpieprzam codziennie sushi (choć to ostatnie akurat chętnie bym zmienił, bo bardzo lubię). Jednak ich sztuka (w każdym razie ta niska) jest jakaś taka swojska, łatwo przeze mnie odbierana i zarazem bogata w treść mimo swej masowości. A przede wszystkim nie tak przesiąknięta duchem protestantyzmu, który morduje sztukę amerykańską od wielu lat (nie chce mi się wchodzić w szczegóły, bo nie o tym mowa). To samo zresztą można powiedzieć o sztuce francuskiej czy choćby brazylijskiej.
Pisałeś CoB, że miałeś podobne myśli odnośnie Brazylii. Wiesz, myślę że tu się zgodzę: kultura Brazylii też jest jakaś bardziej znajoma niż amerykańska. Nie jest jednak tak, że o każdej kulturze tak powiem, bo np. o hinduskiej, chińskiej czy arabskiej nie; one dla mnie są kompletnie obce (nie w sensie że nic o nich nie wiem, co raczej: jawią mi się jako obce).
Na marginesie, Brzoza: studiowałem we Francji z jedną Japonką; nie była otaku ani bardziej dziwna, była bardziej normalna niż większość ludzi których tam poznałem. Trochę szkoda. Ale za to bardzo miła i fajna dziewczyna.
Na koniec Brzoza, nie wiem o co ci chodziło z tym "szukaniem elementów". Ja niczego nie szukam, po prostu w miarę obcowania z daną kulturą - a zwłaszcza poznawania jej podłoża - człowiek wyrabia sobie jakiś pogląd na nią. Te ubrania i samochody to były tylko przykłady, a nie jakaś fundamentalna dla mojego wywodu informacja.
Nie wydaje mi się jednak, żebym był jakoś szczególnie zafascynowany kulturą japońską. Fakt, że ostatnio oglądam głównie anime, ale wcale nie dla jego japońskości. Nie uczę się kanji, nie uważam Japonii za najdoskonalszy kraj świata, nie znam na pamięć wszystkich cesarzy i nie wpieprzam codziennie sushi (choć to ostatnie akurat chętnie bym zmienił, bo bardzo lubię). Jednak ich sztuka (w każdym razie ta niska) jest jakaś taka swojska, łatwo przeze mnie odbierana i zarazem bogata w treść mimo swej masowości. A przede wszystkim nie tak przesiąknięta duchem protestantyzmu, który morduje sztukę amerykańską od wielu lat (nie chce mi się wchodzić w szczegóły, bo nie o tym mowa). To samo zresztą można powiedzieć o sztuce francuskiej czy choćby brazylijskiej.
Pisałeś CoB, że miałeś podobne myśli odnośnie Brazylii. Wiesz, myślę że tu się zgodzę: kultura Brazylii też jest jakaś bardziej znajoma niż amerykańska. Nie jest jednak tak, że o każdej kulturze tak powiem, bo np. o hinduskiej, chińskiej czy arabskiej nie; one dla mnie są kompletnie obce (nie w sensie że nic o nich nie wiem, co raczej: jawią mi się jako obce).
Na marginesie, Brzoza: studiowałem we Francji z jedną Japonką; nie była otaku ani bardziej dziwna, była bardziej normalna niż większość ludzi których tam poznałem. Trochę szkoda. Ale za to bardzo miła i fajna dziewczyna.
Na koniec Brzoza, nie wiem o co ci chodziło z tym "szukaniem elementów". Ja niczego nie szukam, po prostu w miarę obcowania z daną kulturą - a zwłaszcza poznawania jej podłoża - człowiek wyrabia sobie jakiś pogląd na nią. Te ubrania i samochody to były tylko przykłady, a nie jakaś fundamentalna dla mojego wywodu informacja.
-
- Bosman
- Posty: 1796
- Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 10:52
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Freistadt Danzig
Re: Kultury świata
Ni rozumiju. Rozwiń prosze, bo bym chętnie się dowiedział.A przede wszystkim nie tak przesiąknięta duchem protestantyzmu, który morduje sztukę amerykańską od wielu lat (nie chce mi się wchodzić w szczegóły, bo nie o tym mowa).
1. Mam tego świadomość, ale patrząc przez pewnien wyrobiony medialny pryzmat japonia potrafi nam się taka ukazać jak mówiłem, chyba.Na marginesie, Brzoza: studiowałem we Francji z jedną Japonką; nie była otaku ani bardziej dziwna, była bardziej normalna niż większość ludzi których tam poznałem. Trochę szkoda. Ale za to bardzo miła i fajna dziewczyna.
Na koniec Brzoza, nie wiem o co ci chodziło z tym "szukaniem elementów". Ja niczego nie szukam, po prostu w miarę obcowania z daną kulturą - a zwłaszcza poznawania jej podłoża - człowiek wyrabia sobie jakiś pogląd na nią.
Te ubrania i samochody to były tylko przykłady, a nie jakaś fundamentalna dla mojego wywodu informacja.
2. Widzisz bo chodzi o to, że jak zainteresuje Cię pewna kultura, zaczynasz zauważać co tak naprawdę Cię do niej ciągnie. Zaczynasz zauwazac te szczegóły, te elementy które są niesamowite oraz urokliwe ale również te, które w kontraście Cię mogą mierzić lub opychać. I ja staram się nie patrzeć na to co gorsze, lecz na esencję tego co dla mnie jest dobre i czerpac to. A spojrzenie na japonię przez pryzmat anime nie jest korzystne, widzę same postrzały we własne stopy w japońskim wykonaniu(wolę suche spojrzenie na pewną ludowość i zjawiskowość tej kultury, aniżeli przemielone przez japońską animację która czegokolwiek związanego z kulturą się nie dotknie gwałci to jak stary facet małego chłopca). A w ameryce widzę hm, cóż. Widzę długa kulturę komiksu, animacji i filmu. Rodzącą się w bólach masowej papki i gówna dla idiotów.
3. Tak, tylko je zbiłem, mówiąc że to radykalnie uogólnione i nie prawda.
- Solarius Scorch
- Bosman
- Posty: 1859
- Rejestracja: sobota, 25 czerwca 2005, 13:38
- Numer GG: 0
- Skype: solar_scorch
- Lokalizacja: Cyprysowe Źródła
Re: Kultury świata
Szczerze mówiąc nie sądzę, żebym potrafił choć zasygnalizować problem w poście na forum, więc chyba muszę cię przeprosić. Z największego grubsza chodzi o to, o czym na początku pisał na początku XX w. Max Weber w Etyce protestanckiej a duchu kapitalizmu: amerykańskie społeczeństwo wzrosło na wartościach protestanckich, a zwłaszcza kalwińskich. Zgodnie z tą nauką (upraszczając i tnąc niemiłosiernie), osoby są z góry przeznaczone do zbawienia lub potępienia, a tym przeznaczonym do zbawienia dobrze się wiedzie już za życia (co dla katolika, lub osoby pochodzącej z kraju katolickiego, jest absurdem). Słowem, osoby którym nie wiedzie się dobrze (np. ludzie z gett) są uważani za gorszych, ponieważ najwidoczniej nie jest im przeznaczone zbawienie i dlatego nie są "bliźnimi". Dorzućmy do tego purytanizm, czyli silne kulturowe tłumienie osobowości, i mamy już niezły kulturowy bajzel.Brzoza pisze:Ni rozumiju. Rozwiń prosze, bo bym chętnie się dowiedział.A przede wszystkim nie tak przesiąknięta duchem protestantyzmu, który morduje sztukę amerykańską od wielu lat (nie chce mi się wchodzić w szczegóły, bo nie o tym mowa).
Oczywiście nie jest łatwo wykazać, co to ma wspólnego z np. amerykańskim kinem. Oczywiście ograniczony dostęp do edukacji (bo tylko bogatych stać na przyzwoite wykształcenie) można obarczyć winą za niski poziom kultury wśród mas, ale to mi się wydaje dość naciągane. Ważniejszy jest chyba mit Hollywood, który - jak pisał O'Brien w Dzienniku zarazy (zresztą okropna książka, ale było tam parę fajnych myśli) - stanowi przedłużenie Dzikiego Zachodu, który pod koniec XIX w. nagle się skończył (bo nie było nowych ziem do zdobycia) i lud pragnął nowej granicy, którą mógłby zdobywać. Tak Hollywood stał się więcej niż centrum filmowym, stał się ważnym elementem życia społecznego, które od razu uwikłane było w bardzo skomplikowane znaczenia. Hollywood to wielki i skomplikowany rytuał, a przy tym niedookreślony - więc jego twórcy muszą bardzo uważać, żeby nie przekroczyć płynnych granic, albo zostaną spaleni na stosie (nie dosłownie oczywiście).
Wiem że to wszystko nie trzyma się za bardzo kupy, ale to są bardzo skomplikowane sprawy i nie chcę nawet udawać, że potrafię je tu wyjaśnić (zwłaszcza że sam ich do końca nie rozumiem). Chciałem tylko rzucić parę haseł, żeby było wiadomo gdzie szukać, jeśli ktoś chce.
W sumie trudno się z tym spierać, w końcu nikt nam nie płaci za oglądanie filmów czy ubieranie się na modłę danego kraju - robimy to dla przyjemności. Tak samo jak z kultury polskiej staram się czerpać to co dobre, a co mi się nie podoba - wypieprzam jak najdalej. Ale chyba nie jest to rzadka filozofia, pamiętam podobne wypowiedzi z Tawerny.Brzoza pisze:1. Mam tego świadomość, ale patrząc przez pewnien wyrobiony medialny pryzmat japonia potrafi nam się taka ukazać jak mówiłem, chyba.
Na koniec Brzoza, nie wiem o co ci chodziło z tym "szukaniem elementów". Ja niczego nie szukam, po prostu w miarę obcowania z daną kulturą - a zwłaszcza poznawania jej podłoża - człowiek wyrabia sobie jakiś pogląd na nią.
Te ubrania i samochody to były tylko przykłady, a nie jakaś fundamentalna dla mojego wywodu informacja.
2. Widzisz bo chodzi o to, że jak zainteresuje Cię pewna kultura, zaczynasz zauważać co tak naprawdę Cię do niej ciągnie. Zaczynasz zauwazac te szczegóły, te elementy które są niesamowite oraz urokliwe ale również te, które w kontraście Cię mogą mierzić lub opychać. I ja staram się nie patrzeć na to co gorsze, lecz na esencję tego co dla mnie jest dobre i czerpac to.
Prawda, ale anime to nie całą japońska kultura współczesna. Ja na przykład bardzo lubię filmy Takashiego Miike, nie dlatego że są japońskie, ale bo zwyczajnie są zajebiste. To samo z filmami Kitamury (gość od Versusa, który moim zdaniem kopie tyłek jak nic). Albo japońska muzyka: np. Kitaro ostatnio u mnie leci często. Sushi też mogę wpieprzać co wieczór, bo jest smaczne i zdrowe... Ale już się powtarzam.Brzoza pisze:A spojrzenie na japonię przez pryzmat anime nie jest korzystne, widzę same postrzały we własne stopy w japońskim wykonaniu(wolę suche spojrzenie na pewną ludowość i zjawiskowość tej kultury, aniżeli przemielone przez japońską animację która czegokolwiek związanego z kulturą się nie dotknie gwałci to jak stary facet małego chłopca).
Wracając do tematu: mnie tam gwałcenie popkultury w anime się bardzo podoba, jest to zresztą jedna z głównych rzeczy która mnie do nich przyciąga. Ale ja jestem zgredem, gdybym był w twoim wieku Brzoza pewnie też by mi się to nie podobało (nie żebym się wywyższał, ale czemu mam nie stwierdzić faktu).
Nie tylko w USA produkuje się gówno, w omawianej Japonii też (i nie tylko tam). Gówno i papka dla mas to prawdę mówiąc zawsze jest większość, gdziekolwiek kino ma podłoże głównie komercyjne; rzeczy wartościowe zawsze są w mniejszości. Nie o to jednak chodzi; chodzi o to, że wielkie amerykańskie kino nie ma w sobie niemal nic z prawdziwej twórczości. Bycie odkrywczym jest faux pas, ponieważ - jak pisałem wcześniej - Hollywood to taki dwór chińskiego cesarza, na którym wszystko obraca sie wokół pewnych rytuałów i symboli, a więc nowości sąBrzoza pisze:A w ameryce widzę hm, cóż. Widzę długa kulturę komiksu, animacji i filmu. Rodzącą się w bólach masowej papki i gówna dla idiotów.
Pomińmy jednak kulturę masową; to kultura ogólna w Ameryce wydaje mi się czasem bardziej obca i przerażająca niż japońska. Kilka przykładów:
1) We współczesnej Japonii nie pójdziesz do paki za paktowanie z Szatanem, jak to się niedawno stało z parą nauczycieli w Stanach (poszli siedzieć na 14 lat) (źródło Counterpunch).
2) W Japonii nie jest przestepstwem przeciwko państwu krytykować jakość wołowiny na rynku, w Stanach teoretycznie można za to pójśc siedzieć jako terrorysta (źródło: Oprah Winfrey).
3) W Japonii za chodzenie nago po własnym domu w nocy, przy zgaszonym świetle nie zostaniesz skazany za obrazę moralności, bo ktoś bardzo się starał żeby cię zobaczyć (źródło: znów Counterpunch).
4) W Japonii za odlewanie się pod drzewem... Hmm, w sumie nie wiem jaka jest kara, ale na pewno nie wpisanie na listę sex offenderów (co oznacza, że masz przesrane do końca życia) i pójście do paki (źródło: nie pamiętam, chyba Guardian).
5) W Japonii nie unikasz za wszelką cenę powiedzenia, że ktoś jest czarny, jeśli jest czarny (źródło: znajomy, który był w USA; miał dwóch managerów, jednego czarnego, drugiego białego. Szukał tego czarnego, ale nie znał jeszcze ich nazwisk. On: "Szukam managera". Ktoś tam: "Ale którego?" On: "No, tego czarnego." Tamten: "A, tego WYSOKIEGO?").
6) Japonia podpisuje światowe protokoły dotyczące ochrony środowiska czy praw człowieka, Stany zawsze leją na to cienkim sikiem.
Mógłbym tak ciągnąć, ale chyba widać o co mi chodzi: mozna tu podmienić Japonię na bardzo wiele innych nazw krajów i wciąż sens pozostanie ten sam. Jestem szczerze mówiąc totalnie przerażony, że taka nacja trzyma ster świata; gdyby był to Iran czy Chiny, pewnie nie byłoby gorzej. I tu właśnie leży moja zwiększająca się niechęć do USA i ich zajebistej kultury.
Żeby jednak oddać Amerykanom sprawiedliwość, to w ich kulturze bardzo sznuję innowacyjność. Podam przykład, który mi niedawno to uświadomił szczególnie mocno, co się zresztą wiąże z anime. Na amerykańskiej stronie crunchyroll.com mozna legalnie i za darmo oglądać streamowane nowe serie anime, ponieważ jej twórca załatwił prawa bezpośrednio ze studiami (stronę otworzył z kumplami kiedy byli jeszcze studentami, choć na początku działali piracko). Niektóre (nieliczne) serie są jednak dostępne tylko dla widzów w USA, ponieważ prawa do nich nie obejmują reszty świata. Na Crunchyrollu pełno więc Brytoli, Francuzów, Filipińczyków i Hindusów, którzy jęczą że nie mogą ogląać tego czy tamtego i pytają, kiedy wreszcie te prawa zostaną załatwione. Na usta ciśnie się więc pytanie: dlaczego, k**wa, sami nie założycie takiego portalu? Crunchyroll też przecież zaczynał od zera. Potraficie wszyscy tylko jęczeć, że Wujek Sam wam nie załatwił wam tego czy tamtego. Zamiast polegać ciągle na Amerykanach i ich inicjatywie, może byście się tak zabrali do roboty sami? Ale nie, my ze Starego Świata zawsze czekamy na gotowe. I dziwić się, że zostajemy w tyle.
No spoko.Brzoza pisze:3. Tak, tylko je zbiłem, mówiąc że to radykalnie uogólnione i nie prawda.
-
- Bosman
- Posty: 1796
- Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 10:52
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Freistadt Danzig
Re: Kultury świata
Och, bo tak, jesteś o te nie wiem, kilka lat starszy. (stawiam ze max 6)Wracając do tematu: mnie tam gwałcenie popkultury w anime się bardzo podoba, jest to zresztą jedna z głównych rzeczy która mnie do nich przyciąga. Ale ja jestem zgredem, gdybym był w twoim wieku Brzoza pewnie też by mi się to nie podobało (nie żebym się wywyższał, ale czemu mam nie stwierdzić faktu).Wracając do tematu: mnie tam gwałcenie popkultury w anime się bardzo podoba, jest to zresztą jedna z głównych rzeczy która mnie do nich przyciąga. Ale ja jestem zgredem, gdybym był w twoim wieku Brzoza pewnie też by mi się to nie podobało (nie żebym się wywyższał, ale czemu mam nie stwierdzić faktu).
I nie mówię o gwałceniu popkultury, tylko KULTURY.
Na resztę odpiszę z czasem, jakoś teraz, nie chce mi się za to zabierać, chyba lepiej odpiszę w sesji.
Ach no i dzięki za wytłumaczenie, ale jakoś nie przyjmuje tego do siebie, bo ameyka dawno sie zlaicyzowała i tak wymieszała że jej kulturą jest popkultura.
- Solarius Scorch
- Bosman
- Posty: 1859
- Rejestracja: sobota, 25 czerwca 2005, 13:38
- Numer GG: 0
- Skype: solar_scorch
- Lokalizacja: Cyprysowe Źródła
Re: Kultury świata
Nie ma co się wykłócać, przecież napisałem że nie o to mi chodzi, że jestem przez to jakiś lepszy. A starszy jestem o lat 9, jak już o tym mówimy.Brzoza pisze:Och, bo tak, jesteś o te nie wiem, kilka lat starszy. (stawiam ze max 6)
Prawdę mówiąc nie widzę różnicy. Popkultura to kultura mas, a więc w zasadzie wszystko co nas interesuje, gdy mówimy o danym narodzie; co tam czytają profesorowie czy amisze, ma małe znaczenie dla naszych rozważań.Brzoza pisze:I nie mówię o gwałceniu popkultury, tylko KULTURY.
Zlaicyzowała? Ameryka? Watykan jest bardziej laicki; kurde, Iran jest chyba nie gorszy niż USA. Aż nie chce mi się wyciągać przykładów...Brzoza pisze:Ach no i dzięki za wytłumaczenie, ale jakoś nie przyjmuje tego do siebie, bo ameyka dawno sie zlaicyzowała i tak wymieszała że jej kulturą jest popkultura.
-
- Bosman
- Posty: 1796
- Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 10:52
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Freistadt Danzig
Re: Kultury świata
proszę. Ja nie widzę w Ameryce nic nielaickiego, powiedziałbym że to wręcz państwo ateistyczne w większosci wypadków. przykładem ejst dla mnie chociażby wybór lewackiego debila na urząd prezydenta który dostaje nobla za obietnice.Zlaicyzowała? Ameryka? Watykan jest bardziej laicki; kurde, Iran jest chyba nie gorszy niż USA. Aż nie chce mi się wyciągać przykładów...
- Solarius Scorch
- Bosman
- Posty: 1859
- Rejestracja: sobota, 25 czerwca 2005, 13:38
- Numer GG: 0
- Skype: solar_scorch
- Lokalizacja: Cyprysowe Źródła
Re: Kultury świata
Brzoza, masz jakiegoś świra na punkcie Obamy czy jak? Za każdym razem gdy się pojawia w rozmowie (nawet bez sensu, jak teraz), zmieniasz się w plującego jadem berserkera. Sam nie jestem fanem Obamy, a cała sprawa z Noblem jest bardzo kwaśna i niefajna, ale debilem to on nie jest; prawdę mówiąc jest najbardziej inteligentnym prezydentem od co najmniej kilkunastu lat (w sumie do Reagana pamięcią polityczną nie sięgam, ani nie mam na ten temat szczególnej wiedzy). Lewak też z niego taki, jak z koziej dupy trąba (a przyznam, że szkoda). Przynajmniej nie pochodzi z naftowej oligarchii, która już zaczyna się stawać faktyczną arystokracją Ameryki.Brzoza pisze:proszę. Ja nie widzę w Ameryce nic nielaickiego, powiedziałbym że to wręcz państwo ateistyczne w większosci wypadków. przykładem ejst dla mnie chociażby wybór lewackiego debila na urząd prezydenta który dostaje nobla za obietnice.Zlaicyzowała? Ameryka? Watykan jest bardziej laicki; kurde, Iran jest chyba nie gorszy niż USA. Aż nie chce mi się wyciągać przykładów...
A że Ameryka to państwo nieateistyczne? Raczej podaj mi choć jeden mały argument, że jest ateistyczna, bo ja sam nie potrafię żadnego wymyślić - nawet dla zabawy, na potrzeby dyskusji. Serio.
Nawiasem mówiąc, ciekawostka: najbardziej zlaicyzowanym państwem Europy są podobno Czechy.
-
- Bosman
- Posty: 1719
- Rejestracja: sobota, 4 sierpnia 2007, 12:16
- Numer GG: 11803348
- Lokalizacja: Łóżko -> Lodówka -> Kibel -> Komputer (zapętlić)
Re: Kultury świata
Pozwolicie, że wtrącę:
http://pl.wikipedia.org/w/index.php?tit ... 0725132039
Dodam jeszcze, że ponoć Szwedzi kultywują tradycje chrześcijańskie, oficjalnie należą do Kościołów itd. ale osobiście są ateistami. "Przekonania to sprawa osobista, religia to sprawa społeczna". Takie rzeczy wyczytałem w wywiadach gdzieś w necie. Z kolei Czesi są otwarcie bardziej ateistyczni. No i Ameryka wydaje się być - w świadomości wielu ludzi - dosyć liberalna obyczajowo, mimo oficjalnie deklarowanej religii.
http://pl.wikipedia.org/w/index.php?tit ... 0725132039
Wychodzi, że najbardziej to Wietnam, potem Szwecja i na końcu Japonia. Warto jednak zwrócić uwagę, że wyniki można różnie zintepretować, bo np. buddyzm jest przecież nieteistyczny. No i dane obok ateizmu wliczają też agnostycyzm.Polski: Udział ateistów i agnostyków na świecie. Na wielkości dla Chin, Kuby i Korei Północnej trzeba patrzeć ze sceptycyzmem, z powodu dość małej ilości dostępnych o tych krajach informacji
Dodam jeszcze, że ponoć Szwedzi kultywują tradycje chrześcijańskie, oficjalnie należą do Kościołów itd. ale osobiście są ateistami. "Przekonania to sprawa osobista, religia to sprawa społeczna". Takie rzeczy wyczytałem w wywiadach gdzieś w necie. Z kolei Czesi są otwarcie bardziej ateistyczni. No i Ameryka wydaje się być - w świadomości wielu ludzi - dosyć liberalna obyczajowo, mimo oficjalnie deklarowanej religii.
- Solarius Scorch
- Bosman
- Posty: 1859
- Rejestracja: sobota, 25 czerwca 2005, 13:38
- Numer GG: 0
- Skype: solar_scorch
- Lokalizacja: Cyprysowe Źródła
Re: Kultury świata
Kurde, ciekawy diagram. Jednak Szwecja wydaje się przebijać wspominane przeze mnie Czechy.Sihamaah pisze:Pozwolicie, że wtrącę:
http://pl.wikipedia.org/w/index.php?tit ... 0725132039
Słuszna uwaga, trzeba zdefiniować o czym właściwie toczy się nasza rozmowa, żeby ustalić kryteria. Skoro mówimy w tym momencie o kulturze amerykańskiej, wydaje mi się że podstawowym pytaniem jest, jak bardzo życie społeczne podlega regulacji przez, powiedzmy, przekonania nieracjonalne o naturze świata i roli człowieka. A więc nie jest ważne, czy dana religia ma osobowego Boga. Zgoda?Sihamaah pisze:Wychodzi, że najbardziej to Wietnam, potem Szwecja i na końcu Japonia. Warto jednak zwrócić uwagę, że wyniki można różnie zintepretować, bo np. buddyzm jest przecież nieteistyczny. No i dane obok ateizmu wliczają też agnostycyzm.Polski: Udział ateistów i agnostyków na świecie. Na wielkości dla Chin, Kuby i Korei Północnej trzeba patrzeć ze sceptycyzmem, z powodu dość małej ilości dostępnych o tych krajach informacji
Znów muszę się zgodzić; religia to kwestia społeczna. Jeśli ja sobie wymyślę bóstwo i będę je po kryjomu czcił w piwnicy, to (z punktu widzenia socjologii) nie będzie to religia, tylko moja prywatna jazda. Można ją opisywać jako praktyki magiczne czy coś tam, nawet teraz tak z głowy nie potrafię powiedzieć, ale nie religia na pewno.Sihamaah pisze:Dodam jeszcze, że ponoć Szwedzi kultywują tradycje chrześcijańskie, oficjalnie należą do Kościołów itd. ale osobiście są ateistami. "Przekonania to sprawa osobista, religia to sprawa społeczna". Takie rzeczy wyczytałem w wywiadach gdzieś w necie. Z kolei Czesi są otwarcie bardziej ateistyczni.
Nawiasem mówiąc, religia to wg słownika socjologii: wierzenia, symbole i rytuały (oczywiście w Największym Skrócie Świata). Jeśli mamy te trzy rzeczy, mamy i religię (niezależnie od tego, jakie te wierzenia są - np. może nie być tam żadnych bóstw).
To jest sprawa skomplikowana. Jest w Konstytucji zapis o wolności wyznania, co oznacza że nie można nikogo prześladować za wiarę, ale nie oznacza to, że ludzie są niewierzący. Tak naprawdę zależy to wszystko od miejsca, a nawet ulicy. Pewnie, w NY, czy Cisco raczej można mówić o liberaliźmie, ale to raczej ogniska lokalne niż typowa sytuacja dla USA. Większość terenów Ameryki to wiochy, miasteczka i prowincjonalne miasta (choćby nawet i duże), w których generalnie siedzi buractwo. Do tego zróżnicowania dodajmy jeszcze moim zdaniem kompletnie posrany system sądowniczy (system precedensów), który pozwala skazać kogoś tylko dlatego, że dwieście lat temu skazano kogoś za to samo (więc jest precedens), co już kompletnie miesza świat wartości. Dla Europejczyka jest to wszystko niepojęte, do czego sam się przyznaję...Sihamaah pisze:No i Ameryka wydaje się być - w świadomości wielu ludzi - dosyć liberalna obyczajowo, mimo oficjalnie deklarowanej religii.
-
- Mat
- Posty: 518
- Rejestracja: czwartek, 28 czerwca 2007, 12:51
Re: Kultury świata
Amerykański liberalizm polega na posiadaniu w domu broni oraz na nie posiadaniu ubezpieczenia a nie na możliwości kochania się ze swoją żoną w swoim samochodzie
BTW: wiecie, że badania opini publicznej w USA mówią że biały europejczyk jest według białego amerykanina bardziej amerykański niż czarny amerykanin?
BTW: wiecie, że badania opini publicznej w USA mówią że biały europejczyk jest według białego amerykanina bardziej amerykański niż czarny amerykanin?
-
- Mat
- Posty: 470
- Rejestracja: sobota, 15 grudnia 2007, 09:33
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: poza zasięgiem
Re: Kultury świata
Sir_herrbatka pisze:Amerykański liberalizm polega na posiadaniu w domu broni oraz na nie posiadaniu ubezpieczenia a nie na możliwości kochania się ze swoją żoną w swoim samochodzie
BTW: wiecie, że badania opini publicznej w USA mówią że biały europejczyk jest według białego amerykanina bardziej amerykański niż czarny amerykanin?
Bo czarny Amerykanin to Amerykanin z afryki. A biały Amerykanin to Amerykanin z europy.