Najgorsze sesyje

To forum przeznaczone na dyskusje dotyczące prowadzenia i przygotowywania rozgrywki. Tematy tylko dla Mistrzów Gry.
Hiro
Marynarz
Marynarz
Posty: 374
Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 14:16
Numer GG: 5761430
Lokalizacja: Tam gdzie Tzeentch mówi dobranoc

Post autor: Hiro »

Sesja WFRP,
Kiedy dwóch kompletnych amatorów (czyt. moi gracze akolita i łowca średnio rozwinięci), pokonali i upokorzyli , ŁOWCĘ CZAROWNIC w zbroi płytowej... Taki miałem w... zdenerwowany byłem :wink: , że mój pierwszy odruch - po Bestiariusz, żeby im coś rzucić a oni:
- Nie Nie ! Dobra to my nic z niego nie bierzemy.
(czyli kilkaset koron do tyłu)
Jakoś im się udało mnie poskromić. A kilka(naście może ;p) Sesyji później:
G1: W sumie to może powinienem chodzić w zbroi płytowej.
MG: No ale ten łowca czarownic ? Mogliście z niego wziąć.
G1: Żartujesz ?! Byś nas chyba rozszarpał.
Chwila refleksji...
MG: To musiałem być nieźle Wk******

Przeszło mi ale to teraz to mi się śni po nocach... Mamo ! :D
Obrazek
Fevencil
Szczur Lądowy
Posty: 15
Rejestracja: piątek, 27 kwietnia 2007, 14:03
Lokalizacja: Elbląg

Post autor: Fevencil »

U mnie sesje są ok (w miarę). Najgorzej jest, jak gracze nie chcą zrobić tego, co wymyślił MG, albo z jakichś powodów nie mogą zrobić. Kumpel mi się żalił że w jego sesji (Świat Mroku) (w której z resztą uczestniczyłem) mag wysadził cały Edynburg na początku sesji no i MG musiał wymyślać coś innego, a wszystko miał zaplanowane...
Kurak
Pomywacz
Posty: 67
Rejestracja: piątek, 9 lutego 2007, 16:10
Numer GG: 0
Lokalizacja: Polska

Post autor: Kurak »

Fevencil pisze:U mnie sesje są ok (w miarę). Najgorzej jest, jak gracze nie chcą zrobić tego, co wymyślił MG, albo z jakichś powodów nie mogą zrobić. Kumpel mi się żalił że w jego sesji (Świat Mroku) (w której z resztą uczestniczyłem) mag wysadził cały Edynburg na początku sesji no i MG musiał wymyślać coś innego, a wszystko miał zaplanowane...
Przecież nie trzeba dawać graczom całkowitej swobody. MG może dowolnie interpretować ewentualne rzuty kośćmi - a jeśli gracze się na to nie zgadzają, tylko uważają, że oni wiedzą lepiej, to najlepiej ich po prostu olać ("jak chcecie robić dowolne, niezwiązane z przygotowanym scenariuszem rzeczy, to sobie znajdźcie innego MG"). Nie dajmy się zwariować, to w końcu MG zawsze ma rację ;)

A moja najgorsza sesja to było wtedy, kiedy gracze przynieśli sobie piwo. Z powodu niezupełnej pełnoletności, picie niezwykle ich podniecało, więc ciężko było prowadzić. Wyszedłem wcześniej.
Koval
Marynarz
Marynarz
Posty: 310
Rejestracja: wtorek, 1 maja 2007, 23:17
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Koval »

Może głupio to przyznać, ale moje najgorsze sesje z reguły zupełnie nie pokrywają się z podobnymi opiniami wśród graczy, czyli im się wtedy podobało, a mnie nie.
Czasem też denerwuje mnie sytuacja, gdy gracze zbyt łatwo i bezkonfliktowo przechodzą przez kolejne etapy przygody. A to umieją się dobrze wytłumaczyć, a to im wyszedł rzut (albo mnie nie), innym razem przypadkiem (tak, wszystkiego nie da się przewidzieć) natrafią na rozwiązanie problemu.. innymi słowy niby o to właśnie chodzi, ale pewien niedosyt u mnie jako mg powstaje. Tyle się nasiedziało, namyślało, a tu jeden z graczy przedwczoraj przeczytał jakąś książkę/obejrzał film/skończył grę i wpadł na pomysł, jak to wszystko rozwikłać. Może jestem jakimś sadystą, ale jednak lubię popatrzeć jak gracze się chociaż odrobinkę nad czymś męczą. Oczywiście potem nadciąga kawaleria (czyli mg na białym koniu:D ) i ratuje w razie potrzeby sytuację.
"Ogrom szaleństwa jest najlepszym zmysłem."
Kruk
Majtek
Majtek
Posty: 126
Rejestracja: sobota, 17 lutego 2007, 23:28
Numer GG: 5250226
Lokalizacja: Trochę tu, więcej tam

Re: Najgorsze sesyje

Post autor: Kruk »

To było na jakimś lokalnym konwencie... Sesja w starego Wampira, cały strych do naszej dyspozycji, gracze raczej się między sobą nie znali. Pierwszy raz miałem wtedy do czynienia ze Światem Mroku i na szczęście się do niego nie zraziłem. A było blisko.
Mistrz przygotował krótką prelekcję dla niekumatych (to było ok), później rozpoczął sesję... monotonnie czytanym z kartki wstępem porażającej długości. W połowie nikt już go chyba nie słuchał. No ale dobra, myślałem, może się rozkręci. Ale nie: zaczęła się sesja, a nasz Mistrz przez jakieś DWIE godziny starał się w jakikolwiek sposób odnaleźć punkt zaczepny do rozpoczęcia przygotowanej wcześniej fabuły. Bez większych efektów. Także po mniej więcej trzech godzinach stwierdziłem, że szkoda marnować konwentowego czasu i najzwyczajniej podziękowałem. Z tego, co zauważyłem, chwilę po mnie reszta graczy też już kręciła się po całym budynku, starając się jakoś odreagować to 'coś'.
Najgorsza sesja mojego życia.
ps dodam tylko, że gość prowadzący sesję był jednym z organizatorów de facto całkiem fajnego konwentu!
Sex, Drogen und Industrial
ODPOWIEDZ