Najgorsze sesyje

-
- Majtek
- Posty: 78
- Rejestracja: środa, 1 lutego 2006, 19:28
- Numer GG: 8153680
- Lokalizacja: Marienburg
Gdym był jeszcze młody i głupi, wierzyłem że niema głupoty na świecie(No przynajmniej ze jest daleko odemnie). Otóz poprowadziłem Sesje Mechanika D&D Świat Rokugan Znany lepiej miłośnikom L5K. Otóż plan był Taki Jeden z graczy miał grac role Szefa pozostałych w prostym sensie miał być ich Seniorem, dodac należy że zaczynali z poziomem 8. Otóż że by lepiej oddać Sens tego że to on jest szefem to on rozdzielał Fundusze jakie na samym początku dostała Drużyna na zakup odpowiedniego Ekwipunku. Efekt łatwy to przewidzenia: Szef 75% Całości pozostała 4 do podziału 25% A dalej było jeszcze gorzej z cyklu jak śmiesz sie odzywac niepytany tudzież Niezrobisz tego bo ja ci tak każe.
Jedynym plusem było to ze Gracze sami go załatwili i oznajmili że więcej na cosik takiego sie nie piszą. Rozumiałem ich doskonale.
Jedynym plusem było to ze Gracze sami go załatwili i oznajmili że więcej na cosik takiego sie nie piszą. Rozumiałem ich doskonale.

-
- Szczur Lądowy
- Posty: 17
- Rejestracja: środa, 14 czerwca 2006, 17:04
Zaraz wam opowiem przypowieść o MG który nie przeczytał podręczników dla graczy ani dla mistrzów....
Graliśmy w D&D. Przeczytajcie sobie to:
1.Postacie na 2-gim poziomie: miecz +50, zbroja +90...
2.Zastępca szefa gildii - poziom 160...
3.Walka: idziecie sobie przez las i nagle wyskakuje na was wilk (zabiliśmy wilka), idziecie dalej i nagle widzicie wilka (...) i tak dalej...
4.Twierdził, że gracze mają sami wymyślić sobie jakieś interesujące zadania albo historię...
To nie są żarty!!!
Graliśmy w D&D. Przeczytajcie sobie to:
1.Postacie na 2-gim poziomie: miecz +50, zbroja +90...
2.Zastępca szefa gildii - poziom 160...
3.Walka: idziecie sobie przez las i nagle wyskakuje na was wilk (zabiliśmy wilka), idziecie dalej i nagle widzicie wilka (...) i tak dalej...
4.Twierdził, że gracze mają sami wymyślić sobie jakieś interesujące zadania albo historię...
To nie są żarty!!!



-
- Szczur Lądowy
- Posty: 17
- Rejestracja: środa, 6 września 2006, 16:23
- Lokalizacja: z wiesi;)
Mnie przeraża sesja którą mam poprowadzic z kimś kogo kompletnie nie znam, istny koszmar, bo za długo grałam w małym hermetycznym gronie.
Jednak prawdziwą porażką była zaimprowizowana na szybko sesja z dwoma przyjaciółkami niemającymi kompletnie pojęcia o graniu. ("to zagrajmy w te rpg"). Nic sie nie kleiło, ani klimat, ani fabuła, ani drużyna do siebie.
<chowa sie pod biurko ze wstydu>
Jednak prawdziwą porażką była zaimprowizowana na szybko sesja z dwoma przyjaciółkami niemającymi kompletnie pojęcia o graniu. ("to zagrajmy w te rpg"). Nic sie nie kleiło, ani klimat, ani fabuła, ani drużyna do siebie.
<chowa sie pod biurko ze wstydu>


-
- Szczur Lądowy
- Posty: 17
- Rejestracja: środa, 6 września 2006, 16:23
- Lokalizacja: z wiesi;)
tak, nie mam pojęcia czego sie po nich spodziewać, jak grają, i co lubią, a czego nie tolerują, czy uda sie ich "zaczarować", i czy gracz co siedzi obok to sie cieszy czy nudzi.Server Revres pisze:Nieznasz.. to koszmar?![]()


-
- Chorąży
- Posty: 3712
- Rejestracja: niedziela, 10 września 2006, 10:31
- Lokalizacja: Wro
U nas jedną z gorszych sesji (która właściwie nie odbyla się) było spotkanie u kumpla.
No więc siadamy sobie (ja jestem MG) gadamy sobie jak to zawsze u nas jest
Co w szkole i w ogóle. Aż w końcu mój kolega mówi: No to co? Gramy?
Na co drugi kolega (stojąc przed klatką chomika): masz, jedz!
Pokłóciliśmy się pokrzyczeliśmy na siebie aż w końcu mówię:
(próbuję ratować sesję) Jesteście w Detroit. Podchodzi do was jakiś facet. Wygląda na...
Paweł: Patrzcie jak sie chomik napchał.
I skońcvcyło się na tym, że kazdy wziął Giganta i czytaliśmy aż Stachu nas z domu wywalił bo się na nas wkurzył...
No więc siadamy sobie (ja jestem MG) gadamy sobie jak to zawsze u nas jest
Co w szkole i w ogóle. Aż w końcu mój kolega mówi: No to co? Gramy?
Na co drugi kolega (stojąc przed klatką chomika): masz, jedz!
Pokłóciliśmy się pokrzyczeliśmy na siebie aż w końcu mówię:
(próbuję ratować sesję) Jesteście w Detroit. Podchodzi do was jakiś facet. Wygląda na...
Paweł: Patrzcie jak sie chomik napchał.
I skońcvcyło się na tym, że kazdy wziął Giganta i czytaliśmy aż Stachu nas z domu wywalił bo się na nas wkurzył...
.

-
- Mat
- Posty: 440
- Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 10:58
- Numer GG: 0
Najgorzej u mnie było kiedy jeden z graczy, usilnie próbował być zabawny. Jak się zapewne domyślacie wogule mu to nie wychodziło.
Ciągle dorzucał pseudo zabawne texty typu "No to spadam na szczaw... nie nie... szczyny i chamuje zębami.... nie nie dupami!" Wydawało mu się to przezabawne. Miał bardzo niską samoocenę wobec swojej postaci. Ciągle narzekał na to że jest słaby i gdy tylko wrzucałem jakiegokolwiek przeciwnika, choćby to była i świnka morska albo żaba, goś gadał "E. Już po mnie." Wogule często dorzycał to "E" przed każdym zdaniem. Jego sposób mówienia był bardzo irytujący. Robił też kompletne głupoty. (Grał krasnoludzkim wojownikiem.) Zdobył stalowy topór.
-Próbóję go wziąć do ręki
Ja: Wziąłeś. Trzymasz bez większego problemu.
-Upuszczam go sobie na nogę.
Ja: (Zirytowany) Upuściłeś i topur odciął ci 3 palce.
-Skacze na drugiej nodzę wijąc się bólach.
To było straszne. Mówię wam jedna osoba potrafi kompletnie skopać sesję.
Ciągle dorzucał pseudo zabawne texty typu "No to spadam na szczaw... nie nie... szczyny i chamuje zębami.... nie nie dupami!" Wydawało mu się to przezabawne. Miał bardzo niską samoocenę wobec swojej postaci. Ciągle narzekał na to że jest słaby i gdy tylko wrzucałem jakiegokolwiek przeciwnika, choćby to była i świnka morska albo żaba, goś gadał "E. Już po mnie." Wogule często dorzycał to "E" przed każdym zdaniem. Jego sposób mówienia był bardzo irytujący. Robił też kompletne głupoty. (Grał krasnoludzkim wojownikiem.) Zdobył stalowy topór.
-Próbóję go wziąć do ręki
Ja: Wziąłeś. Trzymasz bez większego problemu.
-Upuszczam go sobie na nogę.
Ja: (Zirytowany) Upuściłeś i topur odciął ci 3 palce.
-Skacze na drugiej nodzę wijąc się bólach.
To było straszne. Mówię wam jedna osoba potrafi kompletnie skopać sesję.
Rób swoje! rób swoje! A szczęście będzie twoje!
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!
Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!
Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.

-
- Pomywacz
- Posty: 43
- Rejestracja: sobota, 10 lutego 2007, 14:01
- Lokalizacja: Tu Też Byłem Ciapy: Tak
- Kontakt:
Najgorsza sesja? Taka całkiem, całkiem do bani? Na szczęście wątpliwy zaszczyt uczestnictwa w takowej mnie ominął. Ale nie wszystkie były, oczywiście, całkiem udane - czy nawet dość udane. Jak choćby:
Moja pierwsza w życiu prowadzona przygoda... (5, 6 lat temu? Coś koło tego.) Dodam, że w systemie domowym i całkowitej improwizacji. Za pierwszym razem nie poszło i trzeba było urwać. Ale po godzinie udało się zacząć całkiem przyjemną sesję w górskich, zimowych klimatach, z trującymi potworami z grobowców i osadą krasnoludów.
Inny pokaz wybitnej nieumiejętności prowadzenia (na szczęście - nie mojej) miał miejsce w zeszłe wakacje. To przypominało... ech, nie mam pojęcia co. Wszystko działo się tak szybko, a my - gracze - nie mogliśmy nic zdziałać! I to wcale nie pod wpływem paraliżu, a przymusu MG. Przekonałem się dobitnie, jakim ogromnym błędem jest zabieranie graczom wpływu na fabułę.
Jeszcze coś - długi staż nie musi oznaczać dobrej umiejętności prowadzenia. Moja pierwsza sesja w D&D była prowadzona przez gościa z 7-letnim doświadczeniem. Myślałem, że popisze się ciekawymi opisami, wciągającą fabułą i obyciem choćby we wszystkich podstawowych klasach.
Myliłem się. Boże, u niego nikt nigdy nie grał kapłanem ani druidem! Tylko wojownik, łotr, paladyn czy tropiciel.
Moja pierwsza w życiu prowadzona przygoda... (5, 6 lat temu? Coś koło tego.) Dodam, że w systemie domowym i całkowitej improwizacji. Za pierwszym razem nie poszło i trzeba było urwać. Ale po godzinie udało się zacząć całkiem przyjemną sesję w górskich, zimowych klimatach, z trującymi potworami z grobowców i osadą krasnoludów.
Inny pokaz wybitnej nieumiejętności prowadzenia (na szczęście - nie mojej) miał miejsce w zeszłe wakacje. To przypominało... ech, nie mam pojęcia co. Wszystko działo się tak szybko, a my - gracze - nie mogliśmy nic zdziałać! I to wcale nie pod wpływem paraliżu, a przymusu MG. Przekonałem się dobitnie, jakim ogromnym błędem jest zabieranie graczom wpływu na fabułę.
Jeszcze coś - długi staż nie musi oznaczać dobrej umiejętności prowadzenia. Moja pierwsza sesja w D&D była prowadzona przez gościa z 7-letnim doświadczeniem. Myślałem, że popisze się ciekawymi opisami, wciągającą fabułą i obyciem choćby we wszystkich podstawowych klasach.
Myliłem się. Boże, u niego nikt nigdy nie grał kapłanem ani druidem! Tylko wojownik, łotr, paladyn czy tropiciel.
epilepsja
Pierwsza Tawerniana (Ale Druga W Ogóle) Parada Koksów!
Szybko, klik.
Pierwsza Tawerniana (Ale Druga W Ogóle) Parada Koksów!
Szybko, klik.

-
- Szczur Lądowy
- Posty: 10
- Rejestracja: sobota, 24 marca 2007, 21:41
Witam, to mój pierwszy post na tym forum. 
Chciałbym wam opisać moją najgorszą sesję. I do tego to był mój debiut jako MG. ;(
Poprowadziłem z podręcznika "Przez ostępy Drakwaldu". Niestety, sesja była beznadziejna nie z powodu mnie (choć popełniłem kilka gaf, w późniejszej fazie gry - głównie z nerwów...). Gracze z lubością postanowili mnie doprowadzić do furii i rozwalić mi sesję. Zajmowali się wszystkim, byle nie graniem (rysowali coś na karcie postaci, pokazywali sobie i wybuchali śmiechem). Zwróciłem im uwagę, po pięciu sekundach znowu to samo. Przeczytałem im cały opis Burzy Chaosu, a oni... "I tak nic nie zrozumiałem, nieważne, mam to gdzieś. No dobra gramy.". Pod koniec sesji jeden z nich oskarżył mnie, że kompletnie zniszczyłem klimat, że wszystko to moja wina i że nie potrafię mistrzować.
Załamuję się... jak ciężko znaleźć graczy będąc 13latkiem.

Chciałbym wam opisać moją najgorszą sesję. I do tego to był mój debiut jako MG. ;(
Poprowadziłem z podręcznika "Przez ostępy Drakwaldu". Niestety, sesja była beznadziejna nie z powodu mnie (choć popełniłem kilka gaf, w późniejszej fazie gry - głównie z nerwów...). Gracze z lubością postanowili mnie doprowadzić do furii i rozwalić mi sesję. Zajmowali się wszystkim, byle nie graniem (rysowali coś na karcie postaci, pokazywali sobie i wybuchali śmiechem). Zwróciłem im uwagę, po pięciu sekundach znowu to samo. Przeczytałem im cały opis Burzy Chaosu, a oni... "I tak nic nie zrozumiałem, nieważne, mam to gdzieś. No dobra gramy.". Pod koniec sesji jeden z nich oskarżył mnie, że kompletnie zniszczyłem klimat, że wszystko to moja wina i że nie potrafię mistrzować.
Załamuję się... jak ciężko znaleźć graczy będąc 13latkiem.


- BLACKs
- Tawerniany Cygan
- Posty: 3040
- Rejestracja: poniedziałek, 21 listopada 2005, 17:30
Ja widziałem 11latka, który mistrzował od 5 lat (taaa... jasne) i szukał drużyny.Winthrop pisze: Załamuję się... jak ciężko znaleźć graczy będąc 13latkiem. Sad
Ja dla przykładu gram od pięciu lat, ale sam mistrzowałem ok. 20 sesji, a w 40 brałem udział. I wcale nie uważam się za profesjonalnego rpgowcaStrateks pisze: Jeszcze coś - długi staż nie musi oznaczać dobrej umiejętności prowadzenia. Moja pierwsza sesja w D&D była prowadzona przez gościa z 7-letnim doświadczeniem. Myślałem, że popisze się ciekawymi opisami, wciągającą fabułą i obyciem choćby we wszystkich podstawowych klasach.

Geez. Przypominam sobie sesję DnD z Phovenem i nieznanym nam MG + kilkoma dziwnymi osobami w drużynie. MG co chwilę przerywał przygodę, by pogadać z jednym graczem o powergamingowych rzeczach typu: "jak zrobisz go na 20lvl, to jednym ciosem przetnie planetę". Jak chciałem zagrać łotrzykiem niziołkiem, to mówił: "lepsze jest to i to, tego nie polecam, to ssie". Mieliśmy 1lvl a wypuścił na nas jakiegoś 7lvlowego truposza i w ogóle robił dużo dziwnych rzeczy... Od tamtej sesji boję się grania w DnD. Obiecałem sobie, że nigdy nie kupię do tego podręczników, bo dziwne rzeczy robi z mistrzami...
tak, nie mam pojęcia czego sie po nich spodziewać, jak grają, i co lubią, a czego nie tolerują, czy uda sie ich "zaczarować", i czy gracz co siedzi obok to sie cieszy czy nudzi. Wink ogólnie panika mija po pierwszej sesji..jeśli sie na nią odważe. Co innego gdy to nie ja musze prowadzić...


-
- Tawerniany Che Wiewióra
- Posty: 1529
- Rejestracja: niedziela, 13 listopada 2005, 16:55
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Warszawa
Możliwe ze tak byłoBLACKs pisze:Ja widziałem 11latka, który mistrzował od 5 lat (taaa... jasne) i szukał drużyny.Winthrop pisze: Załamuję się... jak ciężko znaleźć graczy będąc 13latkiem. Sad



- BLACKs
- Tawerniany Cygan
- Posty: 3040
- Rejestracja: poniedziałek, 21 listopada 2005, 17:30
W Twój talent wierzę, bo sam tak zaczynałem, ale prowadzić od szóstego roku życia? To jest niemożliwe tak czy siak. Ciekawe jak wyglądały jego przygody: zabijcie nekromantę, jest w chacie obok budynku burmistrzafds pisze:Możliwe ze tak byłoBLACKs pisze:Ja widziałem 11latka, który mistrzował od 5 lat (taaa... jasne) i szukał drużyny.Winthrop pisze: Załamuję się... jak ciężko znaleźć graczy będąc 13latkiem. SadJa zacząłem w wieku 8 czy 9 lat grać w RPG
I to wg jakiegoś konkretnego systemu, bo wymyślać przygody, postacie, światy etc etc zacząłem dużo wcześniej.

[Proszę wrócić do tematu! - dop. BAZYL]

-
- Bosman
- Posty: 1691
- Rejestracja: piątek, 21 lipca 2006, 16:39
[Bazio, to są sprawy na temat a wiec prosze - nie linczuj nas
]
) ale jesli juz gram i mam wybor to przyjmuję graczy tak od 14 lat. Tzn. są rok młodsi od piszącego te słowa. Dlaczego? Ano jakoś taki mam stereotypowy widok na młodszych graczy, mimo tego ze sam zaczynałem mając 10-11 lat (nie pamietam dokladnie ile ^^). Ale szczerze mówiąc radze Ci nie zwracać uwagi na wiek, rpgowcy bowiem to najczęściej stare bestie 

A jeśli chodzi o złe sesje. Mnie najbardziej denerwuje mechanika. O ile jestem ja w stanie przełknąć w walce. Robi mi się niedobrze jeśli widzę ją gdzieś indziej. Ale jeśli MG rozmawia o niej na sesji... to powinien sobie kupic trumne
Ogólnie uważam że sesja jest udana jeśli skupia sie na odgrywaniu postaci przez dobrych graczy. Niech sobie nawet używają mechaniki, ja jej i tak nie rozumiem
Ale, na prawdę uwierzcie - dużo mechaniki na sesji potrafic fustrować. Przez co również uważam powyższą sesja za najgorszą w swym marnym życiu 

Trudno? Do mnie kiedyś często się zgłaszali takowi gracze. Ale ich zazwyczaj wypraszałem... właśnie dlatego ^^ Generalnie obecnie mało gram w sesje na realu (w tym przez połowe z nich muszę sie uzerać z BlackiemWinthrop pisze: Załamuję się... jak ciężko znaleźć graczy będąc 13latkiem.


To powiedział powergamerBLACKs pisze:Geez. Przypominam sobie sesję DnD z Phovenem i nieznanym nam MG + kilkoma dziwnymi osobami w drużynie. MG co chwilę przerywał przygodę, by pogadać z jednym graczem o powergamingowych rzeczach typu: "jak zrobisz go na 20lvl, to jednym ciosem przetnie planetę". Jak chciałem zagrać łotrzykiem niziołkiem, to mówił: "lepsze jest to i to, tego nie polecam, to ssie". Mieliśmy 1lvl a wypuścił na nas jakiegoś 7lvlowego truposza i w ogóle robił dużo dziwnych rzeczy... Od tamtej sesji boję się grania w DnD. Obiecałem sobie, że nigdy nie kupię do tego podręczników, bo dziwne rzeczy robi z mistrzami...

A jeśli chodzi o złe sesje. Mnie najbardziej denerwuje mechanika. O ile jestem ja w stanie przełknąć w walce. Robi mi się niedobrze jeśli widzę ją gdzieś indziej. Ale jeśli MG rozmawia o niej na sesji... to powinien sobie kupic trumne




-
- Bosman
- Posty: 2074
- Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
- Numer GG: 6094143
- Lokalizacja: Roanapur
- Kontakt:
Moja najgorsza? To było jak 1szy raz graliśmy w WFRP 2ed. Z wypróbowanego składu byłem tylko ja MG i 1 kumpel, resztę drużyny stanowili kumpel, który jedynie liznął RPG i jego dziewczyna. Pomijając, że przez całą sesje kleili się do siebie lejąc na to co robimi to jeszcze w ciągu 4 godzin jedyne co zrobiliśmy to walka z 3 mutantami. Żałosne.
Spłodził największe potwory - wielkiego wilka Fenrira, węża Midgardsorma i boginię umarłych Hel.
Nordycka Zielona Lewica

Nordycka Zielona Lewica


- BLACKs
- Tawerniany Cygan
- Posty: 3040
- Rejestracja: poniedziałek, 21 listopada 2005, 17:30
Od mojego obecnego MG wiem, że mu i jego znajomym (czyli prawdziwym, gdańskim profesjonalistom) wiek nie przeszkadza - byleby miał mutację głosu, nie gadał głupot i potrafił robić to, co oni. Raczej nie chodzi wiek, a o stereotyp - młody gracz = cRPGowy gracz bez doświadczenia. Chociaż po rozmowach z Winthropem na gg można dojść do wniosku, że nie wszyscy prezentują tak niski poziom. Tak jak Phov, przyjmuję ludzi młodszych o jeden rok ode mnie (dlatego Phoven miał możliwość skosztowania tej przyjemnościGeneralnie obecnie mało gram w sesje na realu (w tym przez połowe z nich muszę sie uzerać z Blackiem Wink), ale jesli juz gram i mam wybor to przyjmuję graczy tak od 14 lat.


A wracając do głównego wątku:
Najgorszą sesję miałem w czwartek! Gracze wcisnęli ją między dniami otwartymi LO, a wspólnym wyjściem do kina. Podczas trzygodzinnej sesji nie udało im się zrobić nic ciekawego, jedynie rozpoczęli interesującą dyskusję na temat walorów bojowych C4 i Stingera. Żenada! Żal! Wracam do mojego MP od DnD :>

-
- Marynarz
- Posty: 212
- Rejestracja: środa, 18 stycznia 2006, 17:38
- Numer GG: 8500364
- Lokalizacja: Poznań
Najgorszą sesją była bez wątpienia pierwsza jaką grałem z kumplami z klasy-jeden z nich był nałogowym elektronikiem którego jedynym pragnieniem był szybki powrót do domu a drugi miłośnikie CRPG który działął według schematu zadanie-sklep-zadanie co doprowadzało mnie do pasji. Sesja osiągneła szczyt kiedy pan elektronik stwierdził że chce kupić dzbanek do walki bo wychodzi najtaniej po czym zabił sprzedawczynie. Nie wspomne tu o gubieniu kości przez graczy oraz przerywaniu mi w środku opisu sceny. Pozdrawiam moich znajomych jeśli to czytają i wiedzą że to o nich mowa. Wiem że nikt nie jest ideałem ale bez przesady-jeżeli ktoś nie chce grać to po co sie męczy?
