Wredne u graczy:
- nie pamiętanie swojego imienia, albo imion kolegów z drużyny, kompletna nie znajomość swojej roli („to ja mu… hm, to poczekaj, a ja sprawdzę umiejętności”)
- mowa w stylu „to ja mu powiedziałem” (Jachov świetny pomysł z chorobami psychicznymi!)
-off-topy, sms-y: przyjęliśmy na nie metodę, pewnie znaną, u mnie sprawdza się rewelacyjnie: „wszystko, co robi gracz, robi też jego postać” <chyba, że zastosuje pewien niewygodny gest, ale jest on taki, by skłaniał do nieużywana>
-traktowanie rpg jak gry komputerowej: weź zadanie, wykonaj, odbierz nagrodę, weź zadanie…
- kłótnie z MG (o opis, mechanikę, czy cokolwiek), mój znajomy rzekł kiedyś: „to, co mówi MG jest obiektywną prawdą, to się dzieje”, dlatego jeśli czytając tego posta twój ekran zaczął migotać różowymi i zielonymi kwadratowymi kółkami i pojawiła się na nim gęba Rubika, to tak właśnie się stało, możesz się zastanawiać, czemu tak jest, dlaczego to bezsensowne, ale Ty to widziałeś, nie możesz powiedzieć, że tak nie było, chyba, że chcesz się umyślnie okłamywać, bo przecież wiesz, jaka jest prawda, prawda?
Alkohol….hm trzeba mieć do niego rozum, generalnie jestem przeciwny, jeśli sesja ma wymagać głębokiego skupienia, pracy wyobraźnią, bo alkohol rozluźnia, ale robi tak zwykle z graczem, a nie rolą, która wymaga właśnie skupienia, zwykle osłabia też hamulce agresji (nie koniecznie fizycznej) i co najważniejsze utrudnia wejście gracza w rolę, choć wiadomo są wyjątki. Sam święty nie jestem, wspominam dawne sesje w AD&D kiedy to obowiązkowo siedziało się przy kufelku…, ale tam jakoś pasowało to do klimatu przygody, kominka, odrobiny aromatycznego tytoniu… Na szczęście zawsze był też tam rozsądek. Sumując: swoje trzeba w życiu przeżyć, wypić i..i nie tylko, jak wyrobisz sobie zdanie na podstawie doświadczeń, to dobrze, jeśli zamiast tego posłuchasz jakiś ludzi z doświadczeniami, przemyślisz to „coś” i powalczysz o kilka ideałów, też dobrze, a może i lepiej…?
A czemu my [gracze] mamy ich tolerować? Zasady to jedyna rzecz, o którą może "oprzeć" się gracz. Jak MG je nagina, to staje się totalitarnym potworkiem, władcą marionetek, kierującym poczynaniami graczy.
Gracz ma się opierać na swojej roli i opisach MG, mechanika jest mu prawie nie potrzebna, ot do obiektywizacji sytuacji konfliktu między graczami <bo wtedy łatwo kogoś-MG posądzać o stronniczość>, nie ufasz MG? -to problem, wiem, że teraz to nie jest popularne, a wszyscy kłamią, ale to on "rozdaje karty", ja bym nie chodził do kasyna, w którym zakładam, że krupier mnie oszukuje...