

To i tak nic :] Pamietam jedno z moich (tzn mojej postaci) wprowadzen. 2 Graczy Mag i zawzięty akolita anty-chaosowy Ulryka idą sobie traktem. Na trakcie spotykaja na koniu obszarpanego, oblanego szyderczo usmiechnietego Rzezimieszka calego pooranego bliznami z powybijanymi zebami itp itd. Rzezimieszek (moja postac) oferuje ze bardzo chetnie "pomoże" graczom dostac sie tam gdzie chcą, ze zna najlepsze skróty itp itd jak to Rzezimieszki maja w zwyczaju. Jakos druzynka nieufna bo nieufna ale sie zbiera i wyruszamy w drogę. Kilka chwil pozniej widzimy jak banda banitów napada na jakiś wóz. No to Akolita rzuca sie by pomoc potrzebujacym, mag takoż tez pomaga, moj Rzezimieszek sie przyglada. Chwile pozniej wóz jest uratowany, stary dziad nam dziekuje, jego córka także na to moj Rzezimieszek "no to teraz my sie pobawimy" i zabiera sie do Córeczki. Oczywiscie zaraz Akolita sie przeciwstawił i w wyniku krotkiej szamotaniny Rzezimieszek wyladowal na trawie zwiazany. Rzezimieszek tłumaczy ze przeciez cos z zycia musza miec, ze nikt sie nie dowie jak zabawia sie z paniusią itp itd a na to rozzłoszczony Akolita patrzy na moją postac, unosi toporek i tylko pytanie do MG "Co bedzie jak go zabije?"Najlepsze wprowadzenie, jakie widziałem do tej pory to gracz-banita, który zaczaił się na skraju lasy koło traktu, którym przejeżdżała drużyna. Gracz wyszedł na drogę, zaniepokojony strzeliłem do niego z łuku i... zabiłem go. MG trochę nie wiedział, co robić Razz Ale tak to jest u nas w drużynie Wink
Jak widać, największym zagrożeniem dla nowych graczy są inni graczeKarczmarz2 pisze: Ogolnie gralem Rzezimieszkiem w tamtej przygodzie moze 25 minut i mi wspoltowarzysz odrąbał głowe związanemu wiezniowiSie wkurzylem i wyszedlem z sesji wtedy akurat, ale to byl fajny motyw :]
Nekromanci chyba mają najgorzej;] W mojej drużynie każdy chce, żeby to on dostąpił zaszczytu zabicia tego maga. A ja, jako że po kilku sesjach mistrzowania wracam do gry, to już zapowiedziałem żeby uważał, bo mogę go na wejściu zabić. W końcu trzeba chronić ŁadTevery Best pisze:He he... ja mam teraz drużynę, w której jest krasnolud fanatyk Moradina, nekromanta o pseudonimie "Łowca Nerek", paladyn i druid. Nekromanta ma przerąbane, na każdej sesji przebąkują o zabiciu go. Kolejne potwierdzenie tej teorii...
Nekromanci mają właśnie najlepiej! Nędzni śmiertelnicy! Nie macie pojęcia jaką potęgą dysponuje nekromanta!Nekromanci chyba mają najgorzej
Niech lepiej ten "każdy" uważa, bo jak ktoś powiedział: "Zemsta to danie, które najlepiej smakuje na zimno"każdy chce, żeby to on dostąpił zaszczytu zabicia tego maga
Gracze grają w cyberpunku agentami Militechu. Dwóch (covertops i covertops #2) się zna, ale nie znają assasina, który postanowił być filmowy i zaczaić się w ich domu. Dwójka c-opsów weszła do swojego domu i zaczęła butować assasina, a gdy powybijali mu wszystkie zęby, ten zapytał: CZEGO ODE MNIE CHCECIE?Najlepsze wprowadzenie, jakie widziałem do tej pory to gracz-banita, który zaczaił się na skraju lasy koło traktu, którym przejeżdżała drużyna. Gracz wyszedł na drogę, zaniepokojony strzeliłem do niego z łuku i... zabiłem go. MG trochę nie wiedział, co robić Razz Ale tak to jest u nas w drużynie Wink
Spróbuj Burning Empires, w mainstreamach za takie rzeczy dziękujęCzy robiliscie kiedys rodzaj selekcji polegajacy na prowadzeniu 2 teamow konkurujacych o te same zadania i ogolnie bruzdzacych sobie (My s sprawie tej szajki w okolicy -A dzikujemy ale ju| nieaktualne, Hans i jego kompani juz sie tym zajeli). By po wyrobieniu przez jednych i 2gich marki na "rynku" i odpowiedniej antypatii co do drugiej druzyny polaczyc ich. Szykuje taka akcje i chcialbym poznac wasze doswiadczenia.