Wczoraj też odkryłem, że improwizacja i totalny freestyle jest lepsze niż robienie przygody. Od tej pory gram tylko na samej improwizacji, od czasu do czasu prowadząc zaplanowany scenariusz. Wg mnie również improwizacja jest chyba nawet najważniejszą umiejętnością, którą trzeba się nauczyć już na samym początku, ponieważ nie wiadomo co wymyślą gracze. Potrafią rozwalić nawet najdokładniejszą przygodę, jaką kiedykolwiek zrobiłeś.
Rodic pisze:Jest jeszcze jedna rzecz: Zawsze pod koniec przygody, nad którą siedziałeś dużo czasu, gracze ci mówią: "To gramy jutro, nie..." (dobra zgodzę się z tym że lubią grać) ale oni nie wiedzą co to jest myślenie nad scenariuszem, oni myślą że ja tylko tak sobie pomyślę coś, oglądne film przy którym będę tworzył scenariusz, namaluję mapkę i tyle...
U mnie nie ma takiej sytuacji, ponieważ każdy z moich graczy mistrzował. Ja jestem stałym MG od WFRP i Cyberpunka, a w NS mnie zmienia jeden z graczy. Póki się nie nauczyłem dobrze mistrzować drugi z graczy mistrzował w Młota. W Cyberpunka zawsze ja byłem MG, czasami zmieniał mnie gracz. Jeśli mówię im, że sesja będzie dziś bez scenariusza (improwizacja) to nie skupiają się tak jak na normalnej, tworzonej przez parę godzin przygodzie. Z resztą na tego typu przygodzie nie wymagam od nich specjalnego wczuwania się - w końcu ja też mało się nad przygodą napracowałem

.
Co do śmiechu na sesji - jak oni się śmieją, to jest spowodowane przez MG (czyli mnie) i jakąś śmieszną sytuację, wtedy ja też wybucham śmiechem.
Poza tym - gracze nie będą pamiętali przygody, która miała najlepszy klimat, itp. Tylko takie, w której były wpadki Mistrza, dużo śmiechu, itp. Dlatego Mistrzowie nie bądźcie tacy poważni i prowadźcie na luzie.