makk pisze:Może to śmieszne ale co to są te "popuby"?
Popuby to miejsca w ktore sie udajesz jak wyjdziesz z pubu
Moje demony nie odchodza, zasypiaja, ale zawsze sa obecne. Ktos potrafi nucic dla nich ciche kolysanki, ja sam potrafie tylko ryczec im wprost do ucha piesni wojenne. Ten ktos, spiewajac, jednoczesnie kladzie delikatnie palec na moich ustach.
Ja sadze, ze Gracze sami przestaja sie wyglapiac, kiedy widza, ze na sesji na powaznie (co niekoniecznie znaczy powaznej) lepiej sie bawia. Niektorzy faktycznie tego nie rozumieja (zwykle ci, ktorym zalezy przede wszystkim na tym, zeby byc w centrum uwagi), ale z wiekszoscia jednak sie sprawdza. Wiec odpowiedzialnosci spoczywa jak zwykle na MG, ktory musi prowadzic dobre sesje, ech...
Force ray pisze:BTW. Konkretna to twoja strona. Jedyny jej minus to stada atakujacych mnie krwiożerczych popupów
Wiec odpowiedzialnosci spoczywa jak zwykle na MG, ktory musi prowadzic dobre sesje
Ale jak MG ma budować nastrój i klimat skoro gracze/ gracz mu na to nie pozwalają. Jedna i druga strona muszą pracować razem
Nie spotkalem sie z przypadkiem, gdy MG prowadzi dobrze, a Gracze rujnuja mu sesje. No OK, raz - gosc zostal usuniety na dobre.
Rzecz w tym, ze dobre prowadzenie obejmuje tez radzenie sobie z Graczami. Nie twierdze, ze to latwe - nie wiem, czy sam bym sobie poradzil z jakas rozwydrzona horda - ale jest to niestety punkt nie do przeskoczenia, trzeba jakos zdobyc te sprawnosc. Oczywiscie najwiekszy problem wystepuje wowczas, gdy zarowno MG, jak i Gracze sa stosunkowo zieloni - MG nie ma czasu sie nauczyc tego porzadnie i wszyscy na tym cierpia.
Nie spotkalem sie z przypadkiem, gdy MG prowadzi dobrze, a Gracze rujnuja mu sesje. No OK, raz - gosc zostal usuniety na dobre.
Rzecz w tym, ze dobre prowadzenie obejmuje tez radzenie sobie z Graczami. Nie twierdze, ze to latwe - nie wiem, czy sam bym sobie poradzil z jakas rozwydrzona horda - ale jest to niestety punkt nie do przeskoczenia, trzeba jakos zdobyc te sprawnosc. Oczywiscie najwiekszy problem wystepuje wowczas, gdy zarowno MG, jak i Gracze sa stosunkowo zieloni - MG nie ma czasu sie nauczyc tego porzadnie i wszyscy na tym cierpia.
Zgadzam się doświadczenie w graniu i prowadzeniu robi swoje, ale jeżeli mimo to gra się zawsze w stylu śmiechawek, przerywników i innych niepotrzebnych przymiotów, to nawyk ten może zostać i będzie czymś normalnym z biegiem czasu. Jak wspomniałem współpraca.
Jeżeli jednak problemy są duże nie ma wyjścia najlepiej porozmawiać z graczem, że nie ma sensu jego udział skoro ciągle rozwala sesje lub w podobny sposób upomnieć MG, że nijakie jest jego prowadzenie. Lecz strzeżcie się MG to wrażliwe istoty
Hope is the first step on the road to disappointment.
Zdecydowanie nie zabijam irytujących graczy ani też ich nie ośmieszam.Staram się sytacyjnie zmusić do myślenia i zastanowienia.Zazwyczaj Ci co wiedzą jak prowadze starają się nie irytować mg,ale są wyjątki.Na przykład na jednej sesji w mój system autorski(v.1.01 już nieaktualna:P)grając kapłanem(odpowiedni maga,wtedy istniało założenie że magia jest darem od bogów) rasy człowiek zaczął się zachowywać jak napalony krasnolud.Widząc skrzynki z klejnotami(były do zagadki potrzebne)zaczął je barć garściami,wywalił nawet sakwy z jedzeniem i magiczne zwoje żeby upchac jewszędzie gdzie się dało,więc stwierdziłem po prostu że jedna ze skrzyń była przeklęta i jeden z klejnotów wrósł się mu w dłoń,uniemozliwiając koncentracje a co za tym idzie niemoznośc czarowania:p później ten sam gracz próbował wynieść złoty tron
Tacy harvesterzy są najgorsi jakby mogli to podłoge by zdemontowali i sprzedali. To podtyp gracza upartego>>
Moi próbowali wynieść wielki kryształ widzenia z bunkra i sprzedać, powiedziałem im że jest za ciężki. Wykłucali się. Cały czas wloką ze sobą tego napakowanego sterydami wilka, wszedzie gdzie jest róznica poziomów przywiązuja go do liny i opuszczają na dół np.: w bunkrze kiedy spuszczali do z 30 metrów z poziomu na poziom. XD Jednak raz kiedy mieli wejść na dach pociągu dali sobie spokój. Jeden z graczy stwierdził ze do tego wilka to Pokeballa potrzebują XD.
Ostatnio sprawdzam lek na upartych graczy: Trole. Pierwsze 2 trole nie pomogły, trzeba bedzie zwiekszyć steżenie troli.
Na harvesterów jest prosty sposób, o którym się często zapomina - handel wymienny. Gracze kilka razy wymienią towary wartościowe na coś o mniejszej cenie i niedługo ich werwa na zbieranie i sprzedawanie minie. Innym sposobem są zębate, magiczne sakiewki, niesprzedawanie kradzionej broni, broń Chaosu, itp...
W Eberronie chandel wymieny nie ma racji bytu (jeżeli jakiś w ogóle jest to nie na kontynencie gdzie mieszkają moi gracze) Tu liczą sie sztuki złota i ... czeki.
Magiczna zębata sakiewka wcale by ich nie poruszyła, a w Sharnie nielegalna broń mozna sprzedać wszedzie. Mnie raczej chodziło o rozbieranie metalowych robaków na części pierwsze w celu sprzedaży lub wykożystania. Moje ostrze chosu tez sprytnie wykozystali. Ono odnawia sie w pochwie kazdego dnia wiec gracze sprzedaja je cały czas bez pochwy... i kasa do bankasa.
Hmmm, jak bym o naszej drużynie czytał Ostatnio, po rozbiciu w proch i pył dość dużej grupy przeciwników przez pół godziny zbieraliśmy broń z pola bitwy, żeby później ją sprzedać Nie mówiąc już o ograbianiu trupów z kolczug, zbroi, sakiewek, butów, ubrań, złotych zębów, a nawet palców, gdyż jedna postać była wyznawcą Ranalda (złodziej bodajże) i zbierała palce na ofiarę dla boga
"Beg for mercy! Not that it will help you..."
Hoist the banner high!! For Commoragh!
Jak macie problemy z wiecznie nienasyconymi graczami to przygotujcie przygodę w kąpletnej głuszy, górach lub innym odosobnionym miejscu. Niech maja sakwy pieniędzy i magiczne miecze ale żywność szybko sie kończy a bez dobrego tropiciela nie ma szans na ratunek. W każdej grze wystarczy podczas skupu przedmiotów dać za niego 70% albo nawet mniej, pomęczyć drużynę cwanymi kupcami którzy na nich się dorabiają.
broń z pola bitwy, żeby później ją sprzedać Nie mówiąc już o ograbianiu trupów z kolczug, zbroi
Większość takiego ekwipunku po bitwie to zwykły złom co na wagę się sprzedaje i takowa powinna być jego cena, lub pojechanie po dumie "Co ty rycerz/czarodziej i za zbieranie złomu się łapiesz..".
Hope is the first step on the road to disappointment.
Właśnie, czy czasem nie za bardzo się tym wszystkim przejmujemy? Niespecjalnie jest, kiedy znajdzie się osoba psująca innym zabawę, ale niewiele jest jednostek całkowicie nieprzystosowanych społecznie i nie trzeba znowu wymyślać niewiadomoczego, żeby przywołać je do porządku.
Lubimy grać? To grajmy. Nie zawsze wszystko wychodzi, to oczywiste, ale ja się nie zrażam. Zawsze można zaczać od nowa, lub spróbować naprawić to, co się w scenariuszu czy w drużynie rozwaliło. Nie trzeba nic na siłę, starczy odrobina dystanu.
Na irytujących graczy nie ma praktycznie sposobu - chyba, że chcemy ich po prostu zdenerwować (zabijając ich postać, lub prostym "trikiem" obniżyć statystyki/atrybuty.
Jednak najprostszą sztuczką na irytujących graczy jest wyrzucenie ich z drużyny, bądź ostrzeżenie ("grasz, czy nie grasz?").
Niespecjalnie jest, kiedy znajdzie się osoba psująca innym zabawę, ale niewiele jest jednostek całkowicie nieprzystosowanych społecznie i nie trzeba znowu wymyślać niewiadomoczego, żeby przywołać je do porządku.
Lubimy grać? To grajmy. Nie zawsze wszystko wychodzi, to oczywiste, ale ja się nie zrażam. Zawsze można zaczać od nowa, lub spróbować naprawić to, co się w scenariuszu czy w drużynie rozwaliło. Nie trzeba nic na siłę, starczy odrobina dystanu.
Ale jeżeli reszta członków dzielnej ekipy widzi, że jeden sie wygłupia, wygaduje głupoty itd. trafia się, że pojawiają się naśladowcy i wtedy zabawa zmienia się w nieustanne przerzucanie głupimi powiedzonkami i zachowanie. Oczywiście nie zawsze tak jest i to nawet sami gracze zwrócą uwagę osobie która przeszkadza ale raczej wzrok kieruje się w stronę MG by coś zrobił.
Dodam również, że czasem jeżeli popracujemy nad graczem który sie tak zachowuje (w moim przypadku tak się stało) zmienia się na lepsze. Takowym "karaniem" możemy wychować młodych graczy którzy to po poklikaniu w jakiegoś cRPG myślą, żę u nas mogą również chodzić i wszystko tłuc bo se sejwa klikną jak coś źle pójdzie.
Hope is the first step on the road to disappointment.