Po drugiej stronie

- BLACKs
- Tawerniany Cygan
- Posty: 3040
- Rejestracja: poniedziałek, 21 listopada 2005, 17:30
Po drugiej stronie
Trzeci temat juz dzis... Chyba napadl mnie szal tworczy.
Za miesiac bede mial w posiadaniu Ksiege Spaczenia i postanowilem w pelni wykorzystac jej mozliwosci, tworzac kampanie, w ktorej bohaterowie stana po drugiej stronie - beda plugawymi, knujacymi ohydne spiski kultystami. Wedlug zalozen, kampania ma rozgrywac sie w Lidze Ostermarku, w Bechafen albo Mordheim, za czasow Trzech Imperatorow, kiedy Imperium powoli upada, a prowincje zaczynaja oglaszac swoja niezaleznosc, tak samo jak miasta. Niestety, poki co nie mam motywu przewodniego do kampanii, poniewaz nie jestem do konca pewien, czy pomieszanie kultystow z epika w stylu: dawne zlo, artefakty, palenie Imperium bedzie dobrym wyborem, czy tez nie lepiej ograniczyc sie do konwencji lokalnej, w ktorej bohaterowie graczy wraz z kultem zapanowuja nad miastem.
Dlaczego Chaos? Mysle, ze bedzie to ciekawym uatrakcyjnieniem dla moich graczy, ktorzy jeszcze nigdy nie wcielili sie w postacie stojace po drugiej stronie - nie pod sztandarem Sigmara, a pod osmioramienna gwiazda. Juz z poczatku przewiduje pewne utrudnienia w postaci graczy, ktorzy beda krzyczec: "Czarna Msza!" i odprawiac dzikie rytualy, czy tez z powodu przerosnietego ego: "jestem wyznawca Tzeentcha, moge na*ebac calemu miastu", ale staram sie podchodzic do tego optymistycznie.
Graczy zamierzam obsadzic w roli kultystow Wewnetrznego Kregu, ktorych zadaniami beda sabotaze, przekonywanie odpowiednich osob do kultu, zabojstwa, wlamania, egzekucje...
Kampania rosnie z dnia na dzien w moim zeszycie, a same tlo ma juz pokazne rozmiary, dlatego czas zapytac sie Was, Drodzy Mlotkoholicy, co myslicie o takiej kampanii? Co chcielibyscie w niej widziec? Co wedlug Was powinna zawierac?
Kazda uwaga bedzie cenna - moze wlasnie dzieki Twojemu pomyslowi dostane paczke chipsow jako MG.
Za miesiac bede mial w posiadaniu Ksiege Spaczenia i postanowilem w pelni wykorzystac jej mozliwosci, tworzac kampanie, w ktorej bohaterowie stana po drugiej stronie - beda plugawymi, knujacymi ohydne spiski kultystami. Wedlug zalozen, kampania ma rozgrywac sie w Lidze Ostermarku, w Bechafen albo Mordheim, za czasow Trzech Imperatorow, kiedy Imperium powoli upada, a prowincje zaczynaja oglaszac swoja niezaleznosc, tak samo jak miasta. Niestety, poki co nie mam motywu przewodniego do kampanii, poniewaz nie jestem do konca pewien, czy pomieszanie kultystow z epika w stylu: dawne zlo, artefakty, palenie Imperium bedzie dobrym wyborem, czy tez nie lepiej ograniczyc sie do konwencji lokalnej, w ktorej bohaterowie graczy wraz z kultem zapanowuja nad miastem.
Dlaczego Chaos? Mysle, ze bedzie to ciekawym uatrakcyjnieniem dla moich graczy, ktorzy jeszcze nigdy nie wcielili sie w postacie stojace po drugiej stronie - nie pod sztandarem Sigmara, a pod osmioramienna gwiazda. Juz z poczatku przewiduje pewne utrudnienia w postaci graczy, ktorzy beda krzyczec: "Czarna Msza!" i odprawiac dzikie rytualy, czy tez z powodu przerosnietego ego: "jestem wyznawca Tzeentcha, moge na*ebac calemu miastu", ale staram sie podchodzic do tego optymistycznie.
Graczy zamierzam obsadzic w roli kultystow Wewnetrznego Kregu, ktorych zadaniami beda sabotaze, przekonywanie odpowiednich osob do kultu, zabojstwa, wlamania, egzekucje...
Kampania rosnie z dnia na dzien w moim zeszycie, a same tlo ma juz pokazne rozmiary, dlatego czas zapytac sie Was, Drodzy Mlotkoholicy, co myslicie o takiej kampanii? Co chcielibyscie w niej widziec? Co wedlug Was powinna zawierac?
Kazda uwaga bedzie cenna - moze wlasnie dzieki Twojemu pomyslowi dostane paczke chipsow jako MG.

-
- Tawerniak
- Posty: 1271
- Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
- Numer GG: 10455731
- Lokalizacja: Radzymin
Re: Po drugiej stronie
No cóż, kradzież jakiejś relikwii ze świątyni (byle jakiej, nie musi być to epicki miecz, którym bogowie zabili blablabla, tylko choćby skrawek szaty świętego Mamłucentego, który ma mieć uzdrawiającą moc, która niestety nie ma tendencji do objawiania się), po czym odstawianie jej na miejsce, sabotaż broni miejskich straży ("co za sk***syn zalał mi piwem cięciwę od kuszy?!!"), zabójstwo jakiegoś ważnego kapłana Ulryka (tak, żeby wyglądało to na robotę Sigmarytów), starcie trzech stron (wierni żołnierze Imperatora, miejscy buntownicy i oczywiście nasi gracze w roli Chaosu). Sianie pogłosek o wielkiej armii Chaosu. No i oczywiście finał. Finał, w którym nasi gracze zobaczą, że Chaos nie uczy, tylko zwodzi i zdradza... Finał, w którym artefakt, który miał dać graczom władzę w mieście, ocalić ich przed setkami chłopstwa z pochodniami w łapach, a potem nadać im znamiona wybrańców i małą armię, którą mieliby poprowadzić dalej - nie zadziałał... A z jakiego powodu - a to już pozostawię tobie.

- Solarius Scorch
- Bosman
- Posty: 1859
- Rejestracja: sobota, 25 czerwca 2005, 13:38
- Numer GG: 0
- Skype: solar_scorch
- Lokalizacja: Cyprysowe Źródła
Re: Po drugiej stronie
Wszystko fajnie, ale co do tego ostatniego... Ja jako gracz czułbym się wyruchany bez wazeliny. Przecież nie ja zdecydowałem o tym, żeby zostać kultystą, bo takie jest po prostu założenie całej kampanii, więc niby dlaczego mam dostawać w tyłek za to, że się starałem przez całą kampanię? Zwłaszcza że takiego końca bym się od początku spodziewał i modlił się do Slaanesha, żeby MG nie wyciął takiej kaszany. Poza tym wybrzmiewa tu jakieś miałkie moralizatorstwo: "Chaos jest zły, a zło nie popłaca". A właśnie że, k...a, niektórym bardzo popłaca! Dlatego właśnie ludzie do Chaosu ciągną: dla władzy, mocy, osobistej korzyści, czasem dla realizacji własnych marzeń czy wizji... Choć większość ginie po drodze, niektórzy trafiają na szczyt. Czy powinni tam trafić Gracze, to już inna sprawa, ale nie skazujmy ich od razu tak dla zasady na pręgierz.Tevery Best pisze:No cóż, kradzież jakiejś relikwii ze świątyni (byle jakiej, nie musi być to epicki miecz, którym bogowie zabili blablabla, tylko choćby skrawek szaty świętego Mamłucentego, który ma mieć uzdrawiającą moc, która niestety nie ma tendencji do objawiania się), po czym odstawianie jej na miejsce, sabotaż broni miejskich straży ("co za sk***syn zalał mi piwem cięciwę od kuszy?!!"), zabójstwo jakiegoś ważnego kapłana Ulryka (tak, żeby wyglądało to na robotę Sigmarytów), starcie trzech stron (wierni żołnierze Imperatora, miejscy buntownicy i oczywiście nasi gracze w roli Chaosu). Sianie pogłosek o wielkiej armii Chaosu. No i oczywiście finał. Finał, w którym nasi gracze zobaczą, że Chaos nie uczy, tylko zwodzi i zdradza... Finał, w którym artefakt, który miał dać graczom władzę w mieście, ocalić ich przed setkami chłopstwa z pochodniami w łapach, a potem nadać im znamiona wybrańców i małą armię, którą mieliby poprowadzić dalej - nie zadziałał... A z jakiego powodu - a to już pozostawię tobie.

- BLACKs
- Tawerniany Cygan
- Posty: 3040
- Rejestracja: poniedziałek, 21 listopada 2005, 17:30
Re: Po drugiej stronie
Ja jako gracz czułbym się wyruchany bez wazeliny.
Solarius, w pelni zgadzam sie z Twoja opinia, a te dwa powyzsze cytaty powali mnie na ziemie i spowodowaly u mnie dziesiecio-minutowy, maniakalny smiech. DziekiZwłaszcza że takiego końca bym się od początku spodziewał i modlił się do Slaanesha, żeby MG nie wyciął takiej kaszany.

Wlasnie. Chaos zrobi z ciebie niewolnika, ale w zamian da to, czego nie uswiadczylbys bez niego w swoim zyciu. I to bardzo poplaca. A zakonczenie jest stare i oklepane, nie skorzystam. Wole juz, by bohaterowie zostali zdradzeni przez wlasny kult, czy tez - bardziej schizowo: ze walczyli przeciwko wlasnemu kultowi, zamiast mu pomagac.A właśnie że, k...a, niektórym bardzo popłaca!
zabójstwo jakiegoś ważnego kapłana Ulryka (tak, żeby wyglądało to na robotę Sigmarytów),
Dwa dobre pomysly, za ktore dziekuje. Czekam na kolejnych wizjonerow zlej i plugawej, i mhrocznej kampanii.Sianie pogłosek o wielkiej armii Chaosu.

- Solarius Scorch
- Bosman
- Posty: 1859
- Rejestracja: sobota, 25 czerwca 2005, 13:38
- Numer GG: 0
- Skype: solar_scorch
- Lokalizacja: Cyprysowe Źródła
Re: Po drugiej stronie
Cieszę się, że się zgadzamy.
@Tevery: żebyśmy się źle nie zrozumieli - oprócz tego do czego się przyczepiłem, bardzo mi się Twoje pomysły podobają. Z pewnością bardziej niż moje, bo właściwie ich nie ma :]
@Tevery: żebyśmy się źle nie zrozumieli - oprócz tego do czego się przyczepiłem, bardzo mi się Twoje pomysły podobają. Z pewnością bardziej niż moje, bo właściwie ich nie ma :]

-
- Tawerniak
- Posty: 1271
- Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
- Numer GG: 10455731
- Lokalizacja: Radzymin
Re: Po drugiej stronie
@Solarius: Wiem, nie odczułem tego jako jakieś obraźliwe czy coś. Po prostu jestem z tych, co to wyznają filozofię "wszystko już było". Przy takim założeniu zadaniem MG jest spowodować, że gracze nie będą się spodziewać zakończenia, choć i tak jego schemat już gdzieś był.
@BLACKs: To miałem na myśli, pisząc o możliwych przyczynach
.
PS. Można też dorzucić jakieś przyziemne, czysto organizacyjne sprawy: wymyśl okrzyk wojenny, załatw transport bełtów do kuszy, opracuj plan działania (dać graczom mapę miasta i niech kombinują, najlepiej ze świadomością, że nie mogą się podzielić i niektóre plany trzeba będzie odrzucić), niech negocjują z orkami napady na transporty dla miejskiego garnizonu (potem można zatroskanemu kapitanowi podrzucić notkę pisaną krwią "Imperator i wasi fałszywi bogowie was opuścili!", czy coś w ten deseń). To daje jakąś przewrotną satysfakcję z twórczych działań, mających na celu zniszczenie.
@BLACKs: To miałem na myśli, pisząc o możliwych przyczynach

PS. Można też dorzucić jakieś przyziemne, czysto organizacyjne sprawy: wymyśl okrzyk wojenny, załatw transport bełtów do kuszy, opracuj plan działania (dać graczom mapę miasta i niech kombinują, najlepiej ze świadomością, że nie mogą się podzielić i niektóre plany trzeba będzie odrzucić), niech negocjują z orkami napady na transporty dla miejskiego garnizonu (potem można zatroskanemu kapitanowi podrzucić notkę pisaną krwią "Imperator i wasi fałszywi bogowie was opuścili!", czy coś w ten deseń). To daje jakąś przewrotną satysfakcję z twórczych działań, mających na celu zniszczenie.

-
- Bombardier
- Posty: 643
- Rejestracja: niedziela, 12 czerwca 2005, 15:41
- Numer GG: 9025892
- Lokalizacja: Bydgoskie przedmieścia mrokiem zalane...
- Kontakt:
Re: Po drugiej stronie
O to może jakieś zatrucie ujęcia wody (trza oczywiście tą truciznę samemu zdobyć i wyprodukować), powodujące jakąś chorobę, podżeganie chłopstwa do buntu przeciwko Świątyni, która nie potrafi sobie poradzić z wygenerowaną przez Bohaterów zarazą. No i oczywiście muszą być Skaveny. Muszą. Nie za bardzo wiem jak je wplątać, moze mają jakieś plany związane z miastem/Świątynią/graczami etc. i muszą oni z nimi paktować/walczyć/pomagać. Nie wiem dokładnie jak miałoby to wyglądać, ale Skaveny muszą być i basta.
"It is often said that before you die your life passes before your eyes. It is in fact true. It's called living."
-- Terry Pratchett
"Z głupotą się nie walczy, głupotę się omija"
-- Terry Pratchett
"Z głupotą się nie walczy, głupotę się omija"

-
- Pomywacz
- Posty: 38
- Rejestracja: środa, 1 sierpnia 2007, 10:30
- Numer GG: 0
Re: Po drugiej stronie
Generalnie Młotek to zabawny system, więc służba Chaosowi podczas początkowego etapu polega na smarowaniu klamek odchodami, załatwianiu się do studni z pitną wodą, katowaniu żebraków, prostytutek i mniejszości rasowych oraz płodzeniu jak największej liczby bękartów. Takie misje dobrze zmotywują bohaterów do wywiązania się z norm społecznych i skierują ich zainteresowania ku naukom plugawych mentorów, a następnie na samo dno (czyli szczyt - w pokrętnej filozofii Chaosu).
Przed przystąpieniem do kampanii skrupulatnie przyjrzałbym się bohaterom. Jakie są ich cele i dlaczego do osiągnięcia ich zaryzykowali przymierzem z najokrutniejszym, niemalże namacalnym złem ? Jak mocno wierzą w to, że są panami sytuacji i znajdą lukę w cyrografie z Tzeentchem ? Ile są w stanie poświęcić ? (jako jedną z praktyk proponowałbym dobrowolne uczestnictwo w rytuale odgryzienie i skonsumowanie własnej dłoni, a później zalewanie gracza wizjami życia kaleki - nie ma to na celu zniesmaczenia Chaosu, lecz zbadania stopnia zaangażowania i postać gracza, która poświęciłaby się w ten sposób uzyskałby z czasem jakiś mroczny dar).
Do motywów na sesję dorzuciłbym problem z łowcami czarownic. Niech bohaterowie czują na sobie podejrzliwe spojrzenia inkwizytorów a w pamięci pojawiają się obrazy heretyków płonących na stosach i agonalne wrzaski kultystów, od których wyciągano zeznania całą gamą dostępnych narzędzi tortur. Nic tak nie zacieśni drużynowych więzów jak paranoja, rodząca się z interpretacji krzywych spojrzeń przechodniów.
Skoro herosi zasilą szeregi pomiotów, wypadałoby obdarować ich jakąś chorobą psychiczną. Współpracy z Chaosem nie nawiązują normalne istoty i nie ważne jak dobrze czułyby się postacie graczy w ich umysłach rozwijałaby się postepująca deformacja. Bohaterowie z założenia mają wyglądać i zachowywać się w miarę reprezentatywnie, ale od czasu do czasu przychodziłaby im do głowy dzika ochota na akt sodomii z towarzyszem podróży, uduszenie kogoś jego własnymi jelitami, drzemkę w trumnie itp. Chaos jest autodestruktywny, więc wszelkie odchylenia graczy mogą przyjąć jak najbardziej kreatywne formy, a zwłaszcza te które zwrócą się przeciwko nim. I nie ma w tym żadnego moralizatorstwa, po prostu największą frajdą dla mrocznych bogów jest sianie cierpienia, a skoro postacie graczy są ich wyznawcami powinni z dumą znieść swoją sadomasochistyczną rolę. Aby naprawdę wczuć się w odegranie kultysty trzeba przyjąć perspektywę świra i to nie takiego, który robi z siebie kretyna, ale psychopaty rodem z najbardziej pikantnych rozdziałów w podręcznikach psychologii zaburzeń.Juz z poczatku przewiduje pewne utrudnienia w postaci graczy, ktorzy beda krzyczec: "Czarna Msza!" i odprawiac dzikie rytualy, czy tez z powodu przerosnietego ego: "jestem wyznawca Tzeentcha, moge na*ebac calemu miastu", ale staram sie podchodzic do tego optymistycznie.
Przed przystąpieniem do kampanii skrupulatnie przyjrzałbym się bohaterom. Jakie są ich cele i dlaczego do osiągnięcia ich zaryzykowali przymierzem z najokrutniejszym, niemalże namacalnym złem ? Jak mocno wierzą w to, że są panami sytuacji i znajdą lukę w cyrografie z Tzeentchem ? Ile są w stanie poświęcić ? (jako jedną z praktyk proponowałbym dobrowolne uczestnictwo w rytuale odgryzienie i skonsumowanie własnej dłoni, a później zalewanie gracza wizjami życia kaleki - nie ma to na celu zniesmaczenia Chaosu, lecz zbadania stopnia zaangażowania i postać gracza, która poświęciłaby się w ten sposób uzyskałby z czasem jakiś mroczny dar).
Do motywów na sesję dorzuciłbym problem z łowcami czarownic. Niech bohaterowie czują na sobie podejrzliwe spojrzenia inkwizytorów a w pamięci pojawiają się obrazy heretyków płonących na stosach i agonalne wrzaski kultystów, od których wyciągano zeznania całą gamą dostępnych narzędzi tortur. Nic tak nie zacieśni drużynowych więzów jak paranoja, rodząca się z interpretacji krzywych spojrzeń przechodniów.

-
- Marynarz
- Posty: 374
- Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 14:16
- Numer GG: 5761430
- Lokalizacja: Tam gdzie Tzeentch mówi dobranoc
Re: Po drugiej stronie
Mogę powiedzieć tylko Blacks, myślimy strasznie podobnie (czasem
).
Jeszcze z pół roku nazad przed Księgą Spaczenia, ja i moi gracze stwierdziliśmy, że musimy zagrać kultystami. Postacie będą ciekawe, będą robiły rzeczy które im sie podobają no i to co ja też wymyśliłem. W przeciwieństwie do innych sesji będzie więcej magicznych dzynksów, trochę bardziej zachwiana struktura społeczna w drużynie i ciekawsze odwiedziny miast (no Slaaneshowiec jeszcze jakoś wygląda choć mimo że ma tylko dłuższy jęzor uświadomiłem go, że długo ten stan nie pozostanie
). Moim zdaniem każda rzecz którą mogliby zrobić kultyści gracze jest dobra, tak długo jak gracz będzie mógł ją związać się ze swoją przeszłością, ten patent jest fajny wiem to bo w GSie granie z naszym MG i naszymi historiami było świetne
, dlatego męcze moich graczy by wymyślili dobrą historię i stanęli na wysokości zadania więc będą trochę bardziej angażować się w grę bo wątki będą tworzyć to co sami tworzyli
.
Za czas akcji wybrałem jednak czas przyszły bliższy, kilka lat po burzy Chaosu (kilka nie chodzi mi 5
), ludzie niczego się nie nauczyli, choć inwazja im nie grozi, za to moi gracze mają się mieć bardzo dobrze i szukać tego co najbardziej lubią. W druzynie mamy Slaaneshowca, szlachcica z Arabii w dość ciekawym kulcie
, Tzeentchowca, rodzina kultystowa wielopokoleniowa, z ciągotkami do potęgi i Nurglitę woja, co to smrodu zaraz się nie boi i idzie w swej dordze ku chwale
.
I jednak uważam że ppokazywać, że Chaos jest zwodniczy lepiej na normalnych sesjach bo na sesjach kultystów to tylko zniechęci graczy do grania dalej. Myślę właśnie co się stanie jakby się mieli w pomiot Chaosu zamienić, to co wymyśleć, ale to akurat żaden problem nie jest.
Myślę że nam ta rzecz nam się uda czego życzę też wszystkim wam którzy tego się podejmują. Howgh!

Jeszcze z pół roku nazad przed Księgą Spaczenia, ja i moi gracze stwierdziliśmy, że musimy zagrać kultystami. Postacie będą ciekawe, będą robiły rzeczy które im sie podobają no i to co ja też wymyśliłem. W przeciwieństwie do innych sesji będzie więcej magicznych dzynksów, trochę bardziej zachwiana struktura społeczna w drużynie i ciekawsze odwiedziny miast (no Slaaneshowiec jeszcze jakoś wygląda choć mimo że ma tylko dłuższy jęzor uświadomiłem go, że długo ten stan nie pozostanie



Za czas akcji wybrałem jednak czas przyszły bliższy, kilka lat po burzy Chaosu (kilka nie chodzi mi 5



I jednak uważam że ppokazywać, że Chaos jest zwodniczy lepiej na normalnych sesjach bo na sesjach kultystów to tylko zniechęci graczy do grania dalej. Myślę właśnie co się stanie jakby się mieli w pomiot Chaosu zamienić, to co wymyśleć, ale to akurat żaden problem nie jest.
Myślę że nam ta rzecz nam się uda czego życzę też wszystkim wam którzy tego się podejmują. Howgh!


-
- Tawerniak
- Posty: 1271
- Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
- Numer GG: 10455731
- Lokalizacja: Radzymin
Re: Po drugiej stronie
O, jeszcze jeden, prosty, ale za to IMHO niegłupi pomysł. Dorzucić graczom do miasta jeszcze kilka innych kultów Chaosu, które rywalizowałyby z BG. Może będą podejmowały się tego, co gracze odrzucą podczas planowania? A może gracze spotkają się z nimi przypadkiem, próbując dokonać czegoś bardzo delikatnego (na przykład zabójstwa), podczas gdy tamci też będą chcieli zrobić to samo, tylko w inny sposób (wersja bardziej schizowa - to samo, tak samo, czyżby objawienie?). Może niech któryś z graczy będzie agentem tego kultu? A może z agentów - BNów trzeba będzie wyczyścić siatkę? To daje całkiem sporo pomysłów.

- BLACKs
- Tawerniany Cygan
- Posty: 3040
- Rejestracja: poniedziałek, 21 listopada 2005, 17:30
Re: Po drugiej stronie
Tytus, na poczatku chcialem zrobic z graczy poczatkujacych kultystow Zewnetrznego Kregu, ale ich to by nie bawilo. Wolimy zaczac z wyzszym poziomem doswiadczenia i ranga w kulcie, dlatego beda raczej zajmowali sie sabotazami, wlamaniami, zabojstwami i buntowaniem ludnosci. Gdybym mial graczy symulacjonistow, dalbym im mozliwosc grania kultysta od najnizszych szczebli, ale przy gamistach chcacych dobrych wrazen wole wspiac sie odrobine wyzej ; ).Generalnie Młotek to zabawny system, więc służba Chaosowi podczas początkowego etapu polega na smarowaniu klamek odchodami, załatwianiu się do studni z pitną wodą, katowaniu żebraków, prostytutek i mniejszości rasowych oraz płodzeniu jak największej liczby bękartów. Takie misje dobrze zmotywują bohaterów do wywiązania się z norm społecznych i skierują ich zainteresowania ku naukom plugawych mentorów, a następnie na samo dno (czyli szczyt - w pokrętnej filozofii Chaosu).
To juz zalezy od choroby psychicznej i bostwa, jakiemu bohater bedzie sluzyl, a w moim przypadku bedzie to anarchistyczna grupa terrorystyczna poswiecona Tzeentchowi. Juz nie moge sie doczekac napastowania piekarza z powodu, ze jego bulki sa najdrozsze w Imperium... Z zalozenia ta grupa ma byc zlozona nie tylko z miesa armatniego, ale takze elity intelektualnej Mordheim, ktorej nie pasuja rzady "sprawowane" przez Trzech Imperatorow i planuja wielka rewolucje. Nie uda mi sie obejsc tu bez wielkiej polityki, odgrywania postaci o dwoch obliczach, masy teorii spiskowych, zamieszek ulicznych, morderstw i publicznych oszczerstw. Tak! Niech Imperium stanie w plomieniach!Bohaterowie z założenia mają wyglądać i zachowywać się w miarę reprezentatywnie, ale od czasu do czasu przychodziłaby im do głowy dzika ochota na akt sodomii z towarzyszem podróży, uduszenie kogoś jego własnymi jelitami, drzemkę w trumnie itp.
Czytajac te zdanie nasunal mi sie pomysl chamskiego, nieokrzesanego niziolka, ktory jest w kulcie dlatego, ze jest ponizany, a jego prawa nie sa przestrzegane. O tak... Niziolek mowiacy: "wiec teraz mowisz, ze jestem maly co?" i odcinajacy nogi ogromnym rzeznickim toporem.Aby naprawdę wczuć się w odegranie kultysty trzeba przyjąć perspektywę świra i to nie takiego, który robi z siebie kretyna, ale psychopaty rodem z najbardziej pikantnych rozdziałów w podręcznikach psychologii zaburzeń.
Do kampanii ulozylem specjalna szesciopunktowa ankiete psychologiczna, ktora ma zastapic standardowo historie postaci. Miedzy innymi sa tam takie punkty jak "twoje leki", "czy poswiecilbys swoja rodzine, gdyby" i tym podobne.Przed przystąpieniem do kampanii skrupulatnie przyjrzałbym się bohaterom. Jakie są ich cele i dlaczego do osiągnięcia ich zaryzykowali przymierzem z najokrutniejszym, niemalże namacalnym złem ? Jak mocno wierzą w to, że są panami sytuacji i znajdą lukę w cyrografie z Tzeentchem ? Ile są w stanie poświęcić ? (jako jedną z praktyk proponowałbym dobrowolne uczestnictwo w rytuale odgryzienie i skonsumowanie własnej dłoni, a później zalewanie gracza wizjami życia kaleki - nie ma to na celu zniesmaczenia Chaosu, lecz zbadania stopnia zaangażowania i postać gracza, która poświęciłaby się w ten sposób uzyskałby z czasem jakiś mroczny dar).
To jest pomysl! Tylko gdzie tu ulokowac siedzibe Oczyszczajacego Plomienia... ]:->Do motywów na sesję dorzuciłbym problem z łowcami czarownic. Niech bohaterowie czują na sobie podejrzliwe spojrzenia inkwizytorów a w pamięci pojawiają się obrazy heretyków płonących na stosach i agonalne wrzaski kultystów, od których wyciągano zeznania całą gamą dostępnych narzędzi tortur. Nic tak nie zacieśni drużynowych więzów jak paranoja, rodząca się z interpretacji krzywych spojrzeń przechodniów.
O to w tej kampanii chodzi ^^. W koncu kazde ze stronnictw Chaosu sadzi, ze jest lepsze od drugiego.O, jeszcze jeden, prosty, ale za to IMHO niegłupi pomysł. Dorzucić graczom do miasta jeszcze kilka innych kultów Chaosu, które rywalizowałyby z BG.

-
- Marynarz
- Posty: 395
- Rejestracja: poniedziałek, 3 lipca 2006, 15:16
- Lokalizacja: Piździawy Zdrój
- Kontakt:
Re: Po drugiej stronie
Cholera, ten temat powstal za wczesnie...
Wszystko co chcialem juz powiedziec - powiedziane
Wszystko co chcialem skomentowac - skomentowane
Jedyne co moge dodac, to to, ze gdy juz koniec koncow przyjdzie Ci prowadzic ta sesje (podejrzewam ze tutaj na forum
), bede jednym z pierwszych kandydatow!
I nie bedzie to cos szablonowego, jakis wyznawca Khorne'a, ktory zna tylko slowa "Krew" i "zabijac", ale jedna z naprawde inteligentna postac, ktora wpadla po prostu w nieodpowiednie towarzystwo...
Hmm... wlasnie zauwazylem jedna wypowiedz, do ktorej moge cos jeszcze dodac, mianowicie:
Wszystko co chcialem juz powiedziec - powiedziane
Wszystko co chcialem skomentowac - skomentowane
Jedyne co moge dodac, to to, ze gdy juz koniec koncow przyjdzie Ci prowadzic ta sesje (podejrzewam ze tutaj na forum

I nie bedzie to cos szablonowego, jakis wyznawca Khorne'a, ktory zna tylko slowa "Krew" i "zabijac", ale jedna z naprawde inteligentna postac, ktora wpadla po prostu w nieodpowiednie towarzystwo...
Hmm... wlasnie zauwazylem jedna wypowiedz, do ktorej moge cos jeszcze dodac, mianowicie:
Ale czy nie taki jest wlasnie cel Chaosu? Sprowadzenie na dno kazdego? Gracz prowadzacy chaosyte powinien sie z tym liczyc, ze nawet jak zostanie jakims wielkim Lordem, wystarczy jedno skinienie palcem ktoregos z Mrocznych Bostw, a cala jego bajka pryska. Chaos nigdy nie da Ci potegi na stale, co najwyzej na jakis dluzszy czas, a to i tak tylko po to, by osiagnac swoje wlasne, pokrecone cele. Zakonczenie o ktorym mowa wcale nie byloby kara dla graczy, ba! Ci dobrzy, ktorzy naprawde wcielili by sie w tego "zlego" uznali by to pewnie za nagrode od Mrocznych Bostw, swoiste blogoslawienstwo, wniebowziecie!Wszystko fajnie, ale co do tego ostatniego... Ja jako gracz czułbym się wyruchany bez wazeliny. Przecież nie ja zdecydowałem o tym, żeby zostać kultystą, bo takie jest po prostu założenie całej kampanii, więc niby dlaczego mam dostawać w tyłek za to, że się starałem przez całą kampanię? Zwłaszcza że takiego końca bym się od początku spodziewał i modlił się do Slaanesha, żeby MG nie wyciął takiej kaszany. Poza tym wybrzmiewa tu jakieś miałkie moralizatorstwo: "Chaos jest zły, a zło nie popłaca". A właśnie że, k...a, niektórym bardzo popłaca! Dlatego właśnie ludzie do Chaosu ciągną: dla władzy, mocy, osobistej korzyści, czasem dla realizacji własnych marzeń czy wizji... Choć większość ginie po drodze, niektórzy trafiają na szczyt. Czy powinni tam trafić Gracze, to już inna sprawa, ale nie skazujmy ich od razu tak dla zasady na pręgierz.
Miasto zbudowane z Drewna tworzy się w Lesie
Miasto zbudowane z Kamienia tworzy się w Górach
Miasto zbudowane z Marzeń tworzy się w Niebiosach
Miasto zbudowane z Kamienia tworzy się w Górach
Miasto zbudowane z Marzeń tworzy się w Niebiosach

- BLACKs
- Tawerniany Cygan
- Posty: 3040
- Rejestracja: poniedziałek, 21 listopada 2005, 17:30
Re: Po drugiej stronie
Najpierw testuje wszystko na druzynie, a poza tym - chyba wszyscy mlotkowcy na tym forum wiedza, jaki mam stosunek do swoich sesji forumowych ^^.Jedyne co moge dodac, to to, ze gdy juz koniec koncow przyjdzie Ci prowadzic ta sesje (podejrzewam ze tutaj na forum), bede jednym z pierwszych kandydatow!
Kuszenie Chaosu moznaby porownywac do bajek o geniuszach muzycznych, ktorzy zawdzieczaja swoj talent paktowi z demonem (gdy pisze te zdanie caly czas po glowie chodzi mi Paganini ; ) ). Placisz wysoka cene na samym poczatku, w przypadku Chaosu jest to wciagniecie do kultu lub zaprzedanie sie, grozace smiercia ze strony lowcow czarownic, wladz religijnych i swieckich. W "srodku" zaczynasz byc na samym szczycie, dostajesz to co chciales - umiejetnosci, talent magiczny, doskonaly fechtunek. Gdy patron dojdzie do wniosku, ze nadszedl dzien zaplaty, powoli spadasz na dno... Lecz zauwaz, ze dzieje sie tak w wypadku ludzi, ktorzy chca w Starym Swiecie przezyc wymarzone zycie, niekoniecznie sluzac Chaosowi, a pozniej splacac cene tych kilkudziesieciu lat na Planie Chaosu.Ale czy nie taki jest wlasnie cel Chaosu? Sprowadzenie na dno kazdego? Gracz prowadzacy chaosyte powinien sie z tym liczyc, ze nawet jak zostanie jakims wielkim Lordem, wystarczy jedno skinienie palcem ktoregos z Mrocznych Bostw, a cala jego bajka pryska. Chaos nigdy nie da Ci potegi na stale, co najwyzej na jakis dluzszy czas, a to i tak tylko po to, by osiagnac swoje wlasne, pokrecone cele. Zakonczenie o ktorym mowa wcale nie byloby kara dla graczy, ba! Ci dobrzy, ktorzy naprawde wcielili by sie w tego "zlego" uznali by to pewnie za nagrode od Mrocznych Bostw, swoiste blogoslawienstwo, wniebowziecie!
Gdyby wszyscy wyznawcy Chaosu upadali na dno jeden po drugim, Chaos bylby slaby. Istnialby jedynie jako wielka armia polnocy. Wewnetrzny Wrog nie moglby realnie zagrozic Imperium. A jest inaczej. Mroczne potegi potrzebuja wybrancow tak samo jak zwykli bogowie swoich herosow w postaci Valtena, Magnusa Poboznego, Wiecznego Rycerza.
I patrzac na te zakonczenie z aspektu metagry - tak samo jak Solar modlilbym sie do Slaanesha przez cala kampanie, by MG nie zrobil takiej kaszany. Te zakonczenie mozna przewidziec, gracze w 80% mysla, ze na zakonczenie dobrej kampanii zabija wielkiego zlego, a na zakonczenie zlej kampanii dostana po tylku, bo "dobro" musi wygrac. Przypomina mi sie podzielona na dwa obozy sesja Wladcy Pierscieni Eglaresta, w ktorej pelnilem role Balroga. Zwyciezenie sil dobra przewidywalem od poczatku. Ech...
Z reszta, nie musimy sie ograniczac do dwoch zakonczen - dobrego i zlego. Jestem pewny, ze wymysle cos totalnie zeschizowanego (oby nie: "to wam sie tylko snilo").

-
- Pomywacz
- Posty: 38
- Rejestracja: środa, 1 sierpnia 2007, 10:30
- Numer GG: 0
Re: Po drugiej stronie
Warhammer i happy endy komponują się ze sobą, jak mniej więcej solidny kopniak z męskim kroczem. I, moim zadniem, pod tym względem są równouprawnione drużny podążajce relatywnie dobrą, jak i absolutnie złą drogą wyborów. Jak to w RPG bywa, ostatecznie nie ma wygranych lub przegranych, zaś wszyscy zostają wydymani przez Slaanesha. A to jedna z najbardziej uroczych rozrywek systemów stricte dark.
Drugą ważną sprawą jest stosowanie w szeregach WW ostrej selekcji, przywodzącej na myśl darwinizm. Aby piąć się w hierachii Chaosu trzeba się nieźle napracować i jedynie wybitne jednostki osiągną pewien status (który przez swoją nieuwagę równie szybko stracą, rzecz jasna). Cała reszta to mamione zyskiem pionki, które idą w pierwszej kolejności na rzeź, gdy w mieście pojwi się inkwizycja bądź jacyś śmiałkowie bezczelnie krzyżujący plany mrocznych lordów.
Poza tym Chaos jest jak Tesco - na brak okresowych pracowników nie narzeka, hehe...
W moim odczuciu Wewnątrzny Wróg jest nawozem, który odpowiednio splugawia Imperium przed nadejściem kolejnej inwazji. Stały konflikt organizacji w rzeczywistości nie służy zwycięstwu, ale mozolnemu przeciągniu starcia, by osłabić ducha obrońców, w myśl zasady "wojny nie są po to by je wygrywać, tylko po to by trwały wiecznie". Dlatego najlepszą bronią WW są intrygi, spiski i zabójstwa a nie uczestnictwo w ludobójczych paradach na cześć Khorne'a.Gdyby wszyscy wyznawcy Chaosu upadali na dno jeden po drugim, Chaos bylby slaby. Istnialby jedynie jako wielka armia polnocy. Wewnetrzny Wrog nie moglby realnie zagrozic Imperium. A jest inaczej.
Drugą ważną sprawą jest stosowanie w szeregach WW ostrej selekcji, przywodzącej na myśl darwinizm. Aby piąć się w hierachii Chaosu trzeba się nieźle napracować i jedynie wybitne jednostki osiągną pewien status (który przez swoją nieuwagę równie szybko stracą, rzecz jasna). Cała reszta to mamione zyskiem pionki, które idą w pierwszej kolejności na rzeź, gdy w mieście pojwi się inkwizycja bądź jacyś śmiałkowie bezczelnie krzyżujący plany mrocznych lordów.
Poza tym Chaos jest jak Tesco - na brak okresowych pracowników nie narzeka, hehe...

-
- Bombardier
- Posty: 650
- Rejestracja: wtorek, 14 listopada 2006, 20:44
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: Po drugiej stronie
Hmmm
A ja w swojej ekipie ciągle (grając jako gracz) ciągle się waham czy aby przejść na stronę chaosu czy nie. Mamy taką sytuację, że mój krasnoludzki zabójca jest skażony przez Nurgla, ale na razie dzielnie się opiera, a inny gracz powoli zmienia się w wampira, ale takoż woli sobie żyły podciąć nim dokończy się przemiana. Ale w każdej chwili możemy zrezygnować z oporu i stanąć po stronie ciemności. Na razie jednak "dobro" (neutralność) zwycięża.
Co do samego pomysłu - przedni. Co do realizacji? Osobiście głównie nacisk kładłbym na motywacje, samodzielność i potęgę. Chaos to potęga, to siła, głównie zwodzi na pokuszenie oferując nieosiągalne zdolności i możliwości. Gracze jeśli niewiele otrzymają w zamian za Łowców Czarownic, Strażników Miejskich, listy gończe, śledczych, łowców nagród, wędrownych czarodziejów itp itd jednak będą woleli być neutralni. Gra chaośnikiem jest cholernie niebezpieczna i na swój sposób aspołeczna przez co bardzo trudna dla graczy. Chaos musi im to jakoś zrekompensować siłą i potęgą nie do osiągnięcia bez pomocy mrocznych potęg.
Co do motywacji i samodzielności to w kampanii po stronie chaosu moim zdaniem najważniejsze jest to by gracze realizowali swoje własne cele. Służenie jakiemuś "zleceniodawcy" (czytaj innemu silniejszemu chaośnikowi) może być jeszcze bardziej ograniczające i uciskające niż służenie komuś dobremu w obrębie prawa. Gracze rzadko lubią posłusznie wypełniać polecenia innych, a jeśli mają zły charakter to tym bardziej wpierw obedrą zleceniodawce ze skóry nim dadzą sobą kierować jak laleczkami. Dlatego misje i cała kampania po stronie chaosu powinna być przygotowana pod bohaterów. Aby to oni byli motorem napędowym swoich działań. To ich własne cele muszą realizować w podły sposób, a nie cele kogoś innego. Wtedy będą bardziej skorzy do dyskrecji, a nie prostej destrukcji.
Z motywów do takiej przygody dobry jest "demon" (lub cokolwiek tego typu) który podjudza, zachęca, kusi i oferuje możliwości, ale nigdy nie rozkazuje bezpośrednio. Bardziej przyjaciel i kompan drużyny niż zleceniodawca. Duch i dusza drużyny splatający wszystkich w całość i wyszukujący prywatnych motywów zbrodni w każdym z graczy z osobna. Najlepiej żeby taki demon rozwijał się wraz z rozwojem drużyny - oferował coraz większe możliwości, ale za coraz większą cenę itp itd.
A ja w swojej ekipie ciągle (grając jako gracz) ciągle się waham czy aby przejść na stronę chaosu czy nie. Mamy taką sytuację, że mój krasnoludzki zabójca jest skażony przez Nurgla, ale na razie dzielnie się opiera, a inny gracz powoli zmienia się w wampira, ale takoż woli sobie żyły podciąć nim dokończy się przemiana. Ale w każdej chwili możemy zrezygnować z oporu i stanąć po stronie ciemności. Na razie jednak "dobro" (neutralność) zwycięża.
Co do samego pomysłu - przedni. Co do realizacji? Osobiście głównie nacisk kładłbym na motywacje, samodzielność i potęgę. Chaos to potęga, to siła, głównie zwodzi na pokuszenie oferując nieosiągalne zdolności i możliwości. Gracze jeśli niewiele otrzymają w zamian za Łowców Czarownic, Strażników Miejskich, listy gończe, śledczych, łowców nagród, wędrownych czarodziejów itp itd jednak będą woleli być neutralni. Gra chaośnikiem jest cholernie niebezpieczna i na swój sposób aspołeczna przez co bardzo trudna dla graczy. Chaos musi im to jakoś zrekompensować siłą i potęgą nie do osiągnięcia bez pomocy mrocznych potęg.
Co do motywacji i samodzielności to w kampanii po stronie chaosu moim zdaniem najważniejsze jest to by gracze realizowali swoje własne cele. Służenie jakiemuś "zleceniodawcy" (czytaj innemu silniejszemu chaośnikowi) może być jeszcze bardziej ograniczające i uciskające niż służenie komuś dobremu w obrębie prawa. Gracze rzadko lubią posłusznie wypełniać polecenia innych, a jeśli mają zły charakter to tym bardziej wpierw obedrą zleceniodawce ze skóry nim dadzą sobą kierować jak laleczkami. Dlatego misje i cała kampania po stronie chaosu powinna być przygotowana pod bohaterów. Aby to oni byli motorem napędowym swoich działań. To ich własne cele muszą realizować w podły sposób, a nie cele kogoś innego. Wtedy będą bardziej skorzy do dyskrecji, a nie prostej destrukcji.
Z motywów do takiej przygody dobry jest "demon" (lub cokolwiek tego typu) który podjudza, zachęca, kusi i oferuje możliwości, ale nigdy nie rozkazuje bezpośrednio. Bardziej przyjaciel i kompan drużyny niż zleceniodawca. Duch i dusza drużyny splatający wszystkich w całość i wyszukujący prywatnych motywów zbrodni w każdym z graczy z osobna. Najlepiej żeby taki demon rozwijał się wraz z rozwojem drużyny - oferował coraz większe możliwości, ale za coraz większą cenę itp itd.

-
- Marynarz
- Posty: 395
- Rejestracja: poniedziałek, 3 lipca 2006, 15:16
- Lokalizacja: Piździawy Zdrój
- Kontakt:
Re: Po drugiej stronie
O, wlasnie! Jeszcze jedna kwestia. Czemu od razu zakladamy, ze MG (w tym przypadku BLACKs) rzuci od razu na graczy cala ta zgraje? Inteligentni gracze beda musieli zarowno szerzyc Chaos, jak i w miare skutecznie zwodzic te wszystkie sluzby. Koncepcja, ze juz na poczatku kampanii pyski bohaterow beda wisiec na kazdej scianie wydaje mi sie chybiona...Łowców Czarownic, Strażników Miejskich, listy gończe, śledczych, łowców nagród, wędrownych czarodziejów itp itd
Miasto zbudowane z Drewna tworzy się w Lesie
Miasto zbudowane z Kamienia tworzy się w Górach
Miasto zbudowane z Marzeń tworzy się w Niebiosach
Miasto zbudowane z Kamienia tworzy się w Górach
Miasto zbudowane z Marzeń tworzy się w Niebiosach

-
- Bombardier
- Posty: 650
- Rejestracja: wtorek, 14 listopada 2006, 20:44
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: Po drugiej stronie
Hmmm
hyjek pisze:O, wlasnie! Jeszcze jedna kwestia. Czemu od razu zakladamy, ze MG (w tym przypadku BLACKs) rzuci od razu na graczy cala ta zgraje?
Sam sobie odpowiedziałeś. Zwodzić, czyli co by nie robili będą mieć je na karku (wszak taki los jak się służy chaosowi inaczej chaos nie nazywałby się chaos)[...] jak i w miare skutecznie zwodzic te wszystkie sluzby.
