No cóż. Nie do końca.
Faktem jest, że magia objawia się w Warhammerze niezwykle rzadko. Ale głównie dlatego, że brakuje wśród ludzi wiedzy (a nawet czasem wśród magistrów!), o tym co jest jeszcze magią, a co jest już Chaosem. Bo niezależnie od tego, co mówili by magistrowie- kiedy korzystają z magii naruszają coś co oni nazywają eter, a my mozemy nazwać energią Domeny. Nie żebym miał coś przeciwko temu, zważając na to że Łowcy Czarownic czytują Liber Malefic, a Sigmarowska świątynia jest pełne przeróżnych dzieł Niebiańską Księge Przepowiedni wliczając, jednak magia może przejawiać się w różny sposób.
Jednak pohamuj wodze fantazji, zanim przeciwnik BG otrzyma potężny magiczny Artefakt. Moc Chaosu, moc Eteru, czy jakkolwiek by ją nazwać jest kapryśna. Równie chętnie nagradza, co zsyła kary, równie chetnie ocenia, co płata głupie figle. Kiedys nawet jeden z graczy mi powiedział "Coś za często mamy do czynienia z magią". Nie, mieli do_czynienia z magią tyle ile powinni. Ktoś, w tym wypadku BG, kto wtyka nos tam gdzie nie powinien zawsze będzie natrafiał na przeróżne obiekty naznaczone magią. Po prostu jest różnica między chłopskimi przekonaniami, mowami wielkich kaznodziei i tym co się widzi na własne oczy. Jeżeli BG zobaczą magiczny przedmiot, wyjdą na ulice zaczną sie chwalić? Więc dlaczego przeciętny mieszczan miałby być głupszy. Jeżeli jego posążek, zaczyna go nawiedzać, nie pójdzie do Łowców Czarownic, z wiadomością. Wyrzuci go, schowa cokolwiek by o nim zapomnieć. A zostawiony w nieodpowiednim miejscu może stać się bardziej niebezpieczny. A tak tylko nakręca sie spirale działania Chaosu na świat.
Przykłady działania energii? Ulthuan, gdzie zgromadzona jest cała pierwotna magia. Praag, gdzie jedno tchnienie Czarnego Wiatru wystarczyło by ludzie i mutanci zmieszali się razem z cegłami z kamienia. Spaczenie rozchodzące się po Imperium sprawiająće zę rodzą się mutanci, że zwierzęta szaleją, a ziemia czernieje. Wielkie monolity, miejsca kręgów Geomancyjnych. Czy naprawdę jesteśmy pewni gdzie przebiega granica między Chaosem a Magią?
Moja druzyna ma obecnie 2 przedmioty magiczne. Oba nie sa ani artefaktami, ani relikwiami, ani ciężko jest uznać by były przydatne. Warto by sie zastanowić nad działaniem magicznych przedmiotów dla BG. A oto one:
1) Żywa lina. Owa lina znaleziona przez jednego z BG w dziwnym labiryncie jest doprawdy niezwykła. Wije sie jak wąż, ma koci charakter, ale mimo to gdy trzeba sama obwiązuje się wokół przedmiotów itd. NIe daj boże próbować ją uciąć, gdyż może się zdenerwować i udusić niedoszłego śmiałka. Na dodatek BG z taką liną zdecydowanie mogą trafić na stos. Jeżeli nie uważają
2)Gadający Kruk. Kruk, zwany obecnie Vladimirem, to stworzenie znalezione w rezydencji szlachcica wyznającego Slaanesha. W wyniku kilku alchemicznych wyziewów otrzymał dar mówienia większością znaych języków. Fajne? No cóż to ch****ne ptaszysko ma że tak powiem wredny charakter. Lubi innych obrażać, ma niewyparzony język, w_ogóle nie zna się na ugodach i gdyby mogło tylko by na wszystkich wrzeszczało. Na dodatek uciszenie go wcale nie jest taką prostą sprawą, a drący się kruk który napije się czegoś, i lata po ulicach Middenheim to chbya prosta droga na stos czyż nie? No pomijając fakt ze trzeba w_ogóle wytrzymać z takim "towarzyszem".
Magia też jest kapryśna i stąd moje pytanie. Czy mieliście kiedyś pomysły na równie wredne magiczne przedmioty dla jęczącej drużyny
