Wieczny poszukiwacz przygód... Wieczny awanturnik...

Kącik poświęcony jednemu z popularniejszych systemów w Polsce. Zarówno edycji pierwszej, drugiej jak i autorskim modyfikacjom.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
BLACKs
Tawerniany Cygan
Tawerniany Cygan
Posty: 3040
Rejestracja: poniedziałek, 21 listopada 2005, 17:30

Wieczny poszukiwacz przygód... Wieczny awanturnik...

Post autor: BLACKs »

"Tak! Tak! Tak! Zrobiliśmy już dwadzieścia questów dla różnych szlachciców, jeden quest dla biednej rodzinki, raz uratowaliśmy wieś przed mutantami Chaosu! Jesteśmy poszukiwaczami przygód pełną gębą!"

Nie cierpię roli BG w świecie WFRP - poszukiwacze przygód, awanturnicy, włóczędzy, którzy porzucili swoje rodzinne strony, by podjąć się trudu życia na szlaku. W połączeniu z brakiem wsparcia jakiegokolwiek innego stylu gry przez mechanikę daje to naprawdę dziwną, szybko nudzącą się mieszankę. Pisząc tego posta sam się dziwię, dlaczego tyle wytrzymałem przy WFRP i dlaczego nadal go uwielbiam, ale przejdźmy do sedna sprawy.

Jak radzicie sobie z syndromem wiecznego poszukiwacza przygód, nie mającego teoretycznie żadnej bratniej duszy? Dajecie bohaterowi możliwość przynależności do jakiejś organizacji? Stałą pracę z pomocnym pracodawcą? Stałe miejsce akcji z możliwościami nawiązania dużej ilości znaczących znajomości? Rozwiązujecie ten problem bardziej mechanicznie, czy też umawiacie się z graczami przed kampanią, że tym razem wcielą się w koksów jednej z gildii?

U mnie wygląda to tak, że gracze zaczynają z poważną znajomością, dzięki której w następnych przygodach poznają kolejnych ludzi, na których mogą liczyć albo którzy mogą ich zdradzić. Staram się unikać "wynajmowania" BG przez najróżniejszych ludzi - w końcu w tym urok super-mega-ekstra mhrocznego BG-zabójcy (ot taki przykład), że nikt nie wie o jego prawdziwej profesji.
Karczmarz
Bombardier
Bombardier
Posty: 650
Rejestracja: wtorek, 14 listopada 2006, 20:44
Numer GG: 0
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Wieczny poszukiwacz przygód... Wieczny awanturnik...

Post autor: Karczmarz »

Hmmm

A ja tam nie uważam tego za jakąś specjalną wadę. To czy gramy typowymi awanturnikami bez rodzin wynajmowanymi przez tego kto więcej zapłaci zależy wyłącznie od graczy i nie ma zupełnie nic wspólnego z systemem w który gramy. Być może faktycznie młotek promuje awanturników, pomija się w mechanice kwestie "znajomych" występującą w większości innych systemów, ale czy to powód by tak nieobiektywnie patrzeć na ten system? Nie sądzę.

Niby można odnieść wrażenie, że społeczne więzi są mniej ważne, ale jak się wczytać w dodatki opisujące czy to Kolegia Magii, czy społeczeństwo w miastach i wsiach, czy prawo, to od razu każdy dochodzi do wniosku, że lepiej mieć znajomych niż ich nie mieć. Gdyby znajomi nie byli w ogóle potrzebni w Młotku to rozumiem - spłycanie społeczeństwa. Ale tak nie jest. To mroczny i brutalny świat który na każdym roku pokazuje, że bez odpowiednich pleców daleko nie zajdziesz.

Jak to wygląda u mnie? Są dwie opcje. Albo gracze startują z karczmy jako awanturnicy a potem zostają wynajęci przez kogoś wpływowego i zostają u niego na dłużej. Albo zaczynają od razu jako część jakiejś organizacji i na wstępie mają ułatwione życie. Choć muszę się przyznać, że nie przykładam jakoś specjalnie silnej uwagi do tego by gracze zżywali się z innymi. Nie przeszkadza mi awanturnicze życie Graczy. Jeśli chcą mieć znajomych, oki niech mają. Jeśli nie chcą, nie obrażę się, nie to nie.

Jednak Młotek to gra heroiczna, wbrew pozorom, nastawiona na ratowanie świata, wielkie przygody, zdobywanie legendy wielkich bohaterów itp itd. Gracze niczym Conan Barbarzyńca wędrują po świecie znacząc swój szlak pieśniami i chwałą i nie widze powodu by mieć im to za złe. Kto zaś słyszał by Conan Barbarzyńca był przywiązany jakimiś głębszymi więziami do jednego miejsca :P
Awatar użytkownika
BLACKs
Tawerniany Cygan
Tawerniany Cygan
Posty: 3040
Rejestracja: poniedziałek, 21 listopada 2005, 17:30

Re: Wieczny poszukiwacz przygód... Wieczny awanturnik...

Post autor: BLACKs »

Jednak Młotek to gra heroiczna, wbrew pozorom, nastawiona na ratowanie świata, wielkie przygody, zdobywanie legendy wielkich bohaterów itp itd. Gracze niczym Conan Barbarzyńca wędrują po świecie znacząc swój szlak pieśniami i chwałą i nie widze powodu by mieć im to za złe. Kto zaś słyszał by Conan Barbarzyńca był przywiązany jakimiś głębszymi więziami do jednego miejsca :P
Tak, ale z drugiej strony kładzie nacisk na bohaterów będących zwykłymi ludźmi, których przy dobrym rzucie na Furię Ulryka może nawet wilk zabić (autentyczny przykład z mojej sesji). Dlatego staram się nie eksponować aż tak typowego dla DnD stereotypu awanturnika-herosa, a raczej awanturnika-włóczykija, czy też jakby zapożyczyć określenie z CP2020: awanturnika-krawędziarza ;P. Głównie w Młotku razi mnie "wynajmowanie do questów" - zawsze staram się je obejść zmuszaniem graczy do ich wykonywania ze względu na motywację lub mocny hak. Próbuję unikać sytuacji pokroju: "w naszym mieście dzieje się źle, co chwilę zdarzają się morderstwa! Dostanie 300 zk jak rozwikłacie tą sprawę!", a naprawdę ciężko takich uniknąć, jeśli gracze nie potrafią dogadać się przed kampanią i zrobić zgranej drużyny.

Dlatego podobają mi się mechaniczne narzędzia zapożyczone z innych systemów, które dają graczom na start znajomych - system losowania ścieżki życiowej z Cyberpunka, punkty kręgu zapożyczone bodajże z FATE (? sam nie wiem skąd je wziąłem), kupowanie znajomych z Neuro czy też atut przysługi z Star Warsa d20.
Karczmarz
Bombardier
Bombardier
Posty: 650
Rejestracja: wtorek, 14 listopada 2006, 20:44
Numer GG: 0
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Wieczny poszukiwacz przygód... Wieczny awanturnik...

Post autor: Karczmarz »

Hmmm
Dlatego podobają mi się mechaniczne narzędzia zapożyczone z innych systemów, które dają graczom na start znajomych - system losowania ścieżki życiowej z Cyberpunka, punkty kręgu zapożyczone bodajże z FATE (? sam nie wiem skąd je wziąłem), kupowanie znajomych z Neuro czy też atut przysługi z Star Warsa d20.
Całkowicie się z Tobą zgadzam. Przydałoby się coś takiego w Młotku.

Swoją drogą profesja Karczmarza (sic!) to śmieszny paradoks. Przecież karczmarz nie może być awanturniczym poszukiwaczem przygód. Można by pomyśleć: ktoś był karczmarze, ale zrezygnował, wziął tobołek na plecy i ruszył w świat. Nic bardziej mylnego. Karczmarz to profesja zaawansowana, więc nie zaczynasz od niej, tylko dopiero nim zostajesz z czasem. Więc taka profesja jak najbardziej obala mit poszukiwaczy przygód wędrowców i daje jakieś tam pole do manewrów podczas gry osiadłej w jednej społeczności (podobnie inne profesje tego pokroju ala Majordomus czy Mistrz Gildii itp itd)
LOD
Kok
Kok
Posty: 1348
Rejestracja: niedziela, 14 sierpnia 2005, 17:33
Numer GG: 0
Lokalizacja: Z Karczmy "Pod Wyszczerbionym Toporem"

Re: Wieczny poszukiwacz przygód... Wieczny awanturnik...

Post autor: LOD »

MG mają (o ile w ogóle gram, co mi się właściwie już nie zdarza, przez brak teamu i czasu) ze mną ciężko. Chcą mnie trzasnąć w środek jakiejś akcji, a ja chcę wykonywać swój zawód! Jak jestem inżynierem, to chcę gombinować w tej branży i mieć z tego zabawę. Potem po chwili kombinowania z tym oczekuję, że mnie wprowadzi MG do gry. 8)

Jako MG? Gracze nie narzekają za bardzo na to jak prowadzę, może czasem jak nie mam pomysłu, to kumpel sapał, że mało ciekawe w sumie, ale to się zdarza. Jakoś nie wyczuwam problemu z brakiem życia na szlaku, ponieważ są takimi sadystami, że zamiast wyrzynać wszystkich wolą poznęcać się nad jedną ofiarą. A tak to często ich wprowadzam w sposób, że np. "Siedzisz w karczmie i nagle wlatuje rzucając się na ziemie jakaś postać. Zaraz po niej następuje ogromny wybuch rozwalający całe drzwi. Gdy opada kurz powoli zaczyna widnieć postać maga, który ma jakby ogniki w oczach." itp. Jednak brak stałej drużyny co wiąże się z brakiem telepatycznego zrozumienia, powoduje, że gracz zamiast improwizować, że zaszkodził magowi itd. to bierze i się główkuje, że nie rozumie o co mi chodzi. :?

Tak więc myślę, że życie na szlaku nie jest na tyle złe, na ile istnieje zgranie graczy i MG oraz ich inwencja twórcza.
Obrazek
"Nie wiem na co będzie trzecia wojna światowa, ale czwarta będzie na pewno na maczugi." Albert Einstein
Ravandil
Tawerniany Leśny Duch
Tawerniany Leśny Duch
Posty: 2555
Rejestracja: poniedziałek, 13 listopada 2006, 19:14
Numer GG: 1034954
Lokalizacja: Las Laurelorn/Dąbrowa Górnicza/Warszawa

Re: Wieczny poszukiwacz przygód... Wieczny awanturnik...

Post autor: Ravandil »

Faktycznie, takie "wynajmowanie" może być denerwujące... Jeszcze tylko powiedzieć graczom "widzicie, że ten facet ma wykrzyknik nad głową, to na pewno quest!". Ja nie staram się graczy zmuszać do robienia questów. Lepszy sposób to zaintrygować ich, by sami się wzięli za zadanie (zawsze się coś do roboty znajdzie), czy to ze względu na ciekawość, czy może kwestie finansowe... A jeśli chcą sobie znaleźć pracę, to też w porządku. A z życiem na szlaku nie ma problemu. W RPG w końcu gra się dla rozrywki, więc ciągłe podróże jakoś specjalnie graczom nie przeszkadzają. Poza tym trochę nie wyobrażam sobie siedzenie kilka sesji i pracę w jakieś miejskiej organizacji... Moja drużyna raczej preferuje akcję, więc nikt na to nie narzeka. A jeśli MG wykaże się pomysłowością, to i na monotonię nikt nie powinien stękać. bo zawsze jest nowe zadanie do zrobienia, i to nie zlecane na zasadzie "przynieście mi głowę potwora, to dostaniecie xx zk".
Nordycka Zielona Lewica


Obrazek
http://www.lastfm.pl/user/Ravandil/

Obrazek
Necoho
Pomywacz
Posty: 36
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 17:49
Numer GG: 1680211
Lokalizacja: Babilon, Polska.

Re: Wieczny poszukiwacz przygód... Wieczny awanturnik...

Post autor: Necoho »

W sesjach wojennych BG to po prostu żołnierze którym zabrakło motywacji by umierać w bezsensownej bitwie. Sama ucieczka z pola bitwy to wystarczający pretekst by zagaić przygodę. A nuż znajdzie sie jakiś NPC skory do współpracy, w czasie wojny brak ludzi do pomocy, BG nie mają pieniędzy a cały ekwipunek jest bardzo charakterystyczny dla wojska, mają łowców na karku, NPC jest dość wpływowy...

takie przygody nakręcają się same, a gracze nie mają wrażenia że realizują idiotyczne fetch questy rodem z cRPG "przynieś mi papier, w kiblu się skończył". I jest to dobry sposób by zakończyć wojenną kampanię, wystarczy posłać graczy na samobójczą misję (mięso armatnie) i dać im przeżyć.

Albo też chłopcy na posyłki gildii, świętego oficjum, czy jakiejkolwiek innej organizacji.
Mało z żyjących z miecza żyło w dawnych czasach wyłącznie na własny rachunek.
Obywatelu! O jakim numerze myślę?
Falandar
Marynarz
Marynarz
Posty: 166
Rejestracja: poniedziałek, 10 kwietnia 2006, 01:23
Numer GG: 5951765
Lokalizacja: Drawsko Pom/Wrocław

Re: Wieczny poszukiwacz przygód... Wieczny awanturnik...

Post autor: Falandar »

Kwestia czy BG są chłopakami na posyłki, czy sami takich chłopaków posiadają zależy od tego jak gracze ustawili własne postaci. Jeśli ciągle biegają za marchewką na kiju, który trzyma MG to ich sprawa. Spotykam się często z sytuacją, że jak gracze otrzymuja nawet marnego questa od razu go wykonują, bez sensu. W RPG jest jak w życiu - jak sobie pościelisz tak się wyśpisz.
Kamil_WFRP
Pomywacz
Posty: 24
Rejestracja: czwartek, 5 kwietnia 2007, 07:27
Numer GG: 6531599
Lokalizacja: Under the bridge

Re: Wieczny poszukiwacz przygód... Wieczny awanturnik...

Post autor: Kamil_WFRP »

Zgadzam się z powyższym. Jeśli gracze nie mają ambicji to pozwiedzają Stay Świat aż ich MG nie ubije.
Chyba że sie wezmą i pogłówkują. Osiągną coś i powiedzą MG i reszcie drużyny: Dalej nie ide. I z uśmiechem oddadzą kartę.
To wymażony koniec każdej postaci. (Może poza slayerem ale gdzies przeczytalem o takim który dostał amnezji i ułożył życie od nowa...)

A wieczny to mógłby być tylko elf. Reszcie kiedyś serducho nawali...
"Hmm. Ile musi mi wypaść żeby mu nogi z d*py powyrywać?"
Hiro
Marynarz
Marynarz
Posty: 374
Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 14:16
Numer GG: 5761430
Lokalizacja: Tam gdzie Tzeentch mówi dobranoc

Re: Wieczny poszukiwacz przygód... Wieczny awanturnik...

Post autor: Hiro »

Fakt, generalnie rola BG w Warhammerze to rola awanturników, ale spójrzmy na to z innej strony, jeśli ktoś na profesji początkowej był kimś rzeczywiście mało ważny, a jedyne co przeżył to jak mu ten Wiesiek zza górki nadepnął na odcisk, to rzeczywiście, aż chce się za mieczyk łapać i bić mutanta. Pamiętajmy że po to jest jednak MG żeby graczy zainteresować i żeby dobrze się bawili.

Jednak po pewnym czasie nasi BG mogą dojść, do pewnego dziwnego założenia, że skoro są poszukiwaczami przygód to wszystko im się należy. Nie polecam metody typu, idziemy bo quest bo tak chcemy, staram się graczy wprowadzać w zadanie w pewien sposób z przymusu (jak nie uciekniecie to zginiecie, jak tego nie zrobicie to wypad z Imperium itd). Ja w swojej grze powoli doprowadzam graczy do paranoi.

Pamiętam któregoś dnia była burza i musieli znaleźć schronienie, poszli do dworu szlacheckiego. Przyjęto ich ciepło poszli spać, nie spodziewali się, że tak naprawdę ich "gospodarz" to kultysta pragnący dokonać zemsty na bogach i znaleźć drogę do ukochanej. W jego domu znalazła się m.in sala tortur (opisana DOKŁADNIE przeze mnie), harem, klatki pełne szmutowanych ociekających róznymi substancjami, gadający kruk, krążący po całej posiadłości mutanci, a w konsekwencji bieganie godzinami po śmierdzących jaskiniach, wpadnięcie w iluzję, oraz zemsta do teraz ze strony kultu i tego otóż szlachcica.
Innego razu trafili do wioski gdzie w ciemnościach atakowały ich dziwne stwory takie żywe cienie. Sądząc że rozwiązali sprawę udali się spać. Obudzili się a gdy otworzyli drzwi pokoju znaleźli się... w labiryncie. Biegali wśród iluzji, a gdy musieli ratować pewną dziewczynkę wpadając raz po raz w świat ułudzeń (spadanie z kilku kilometrów, wataha wilków, sala balowa z dziewczyną szponiastą zabijającą jednego i tłumem duszącym drugiego, smoki, dziwne miejsca, przeżywanie ciągle tego samego itd, ) po misji powiedzieli "Po co my właściwie sie tym zajmujemy?"


Czy po takim czymś takim, nadal będą myśleć o braniu KAŻDEGO zlecenia? Naprawdę do gry w Warhammera polecam zdjąć ograniczenia i uruchomić najbardziej chorą wyobraźnię, wtedy BG poczują co to jest swąd palonych ciał.
Obrazek
Awatar użytkownika
BLACKs
Tawerniany Cygan
Tawerniany Cygan
Posty: 3040
Rejestracja: poniedziałek, 21 listopada 2005, 17:30

Re: Wieczny poszukiwacz przygód... Wieczny awanturnik...

Post autor: BLACKs »

Fakt, generalnie rola BG w Warhammerze to rola awanturników, ale spójrzmy na to z innej strony, jeśli ktoś na profesji początkowej był kimś rzeczywiście mało ważny, a jedyne co przeżył to jak mu ten Wiesiek zza górki nadepnął na odcisk, to rzeczywiście, aż chce się za mieczyk łapać i bić mutanta. Pamiętajmy że po to jest jednak MG żeby graczy zainteresować i żeby dobrze się bawili.
Nie chodzilo mi o "waznosc" BG ani "rozmach" scenariusza, lecz o to, ze BG nie maja zadnego wsparcia ze strony rodziny, organizacji, przyjaciol albo maja je w postaci szczatkowej. To sie nazywa syndrom wiecznego poszukiwacza przygod, ktory niestety odpycha wielu ludzi od WFRP...
staram się graczy wprowadzać w zadanie w pewien sposób z przymusu (jak nie uciekniecie to zginiecie, jak tego nie zrobicie to wypad z Imperium itd)
Juz nie stosuje tego sposobu, moim "hakiem" jest przynaleznosc BG do Kolegium i posiadanie wlasnego klubu i karczmy. Z reszta - przymus moze sie znudzic. Czasami gracze chca poczuc sie jak wazni najemnicy. Zaczac ostro targowac sie z pracodawca o wynagrodzenie, a nastepnie odrzucic oferte i pojsc gdzie indziej. Nie wiesz, jaka radoche im to sprawia ; ). Na ostatniej sesji tylko jeden gracz przyjal zadanie, a reszta sobie poszla. Niestety zostala wkrecona przez organizacje do dalszego biegu scenariusza.
Kwestia czy BG są chłopakami na posyłki, czy sami takich chłopaków posiadają zależy od tego jak gracze ustawili własne postaci. Jeśli ciągle biegają za marchewką na kiju, który trzyma MG to ich sprawa. Spotykam się często z sytuacją, że jak gracze otrzymuja nawet marnego questa od razu go wykonują, bez sensu. W RPG jest jak w życiu - jak sobie pościelisz tak się wyśpisz.
Bierni gracze, nie myslacy jak postac...

Podsumowujac Wasze wypowiedzi, wszystko zalezy od tego, jak MG ustawi BG albo jaki jest profil kampanii. Wiec, mowiac wprost, Warhammer pod wzgledem wspierania innych stylow rozgrywki "ssie".
Karczmarz
Bombardier
Bombardier
Posty: 650
Rejestracja: wtorek, 14 listopada 2006, 20:44
Numer GG: 0
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Wieczny poszukiwacz przygód... Wieczny awanturnik...

Post autor: Karczmarz »

Hmmm
staram się graczy wprowadzać w zadanie w pewien sposób z przymusu (jak nie uciekniecie to zginiecie, jak tego nie zrobicie to wypad z Imperium itd)
A mi się wczoraj udało zrobić coś niebywałego. Przekonać 2 BG (mag i rozbójnik, w połowie 2 profesji) by zabili giganta. A jakim to sposobem? Na uroczego NPC'a. Dałem graczom zabawowego, radosnego, przekonanego o swojej wartości itp itd NPC'a, który polował na pobliskiego Giganta. BG wpierw dla draki chcieli zobaczyć jak młodzik chce zabić olbrzyma, ale po dłuższej zabawie, tak polubili chłopaka i załapali od niego optymizm, że sam zechcieli też spróbować :] A fakt, że młodzik zginął po 5 sekundach walki z Olbrzymem tylko spotęgował desperacje graczy i postanowienie, że muszą Giganta utłuc i zrealizować nawet po śmiertnie marzenie chłopaka. O dziwo wyszło im cwaną sztuczką :]

Tak więc przymus ssie. O wiele lepiej szukać ciekawszych pomysłów na motywowanie graczy.
Hiro
Marynarz
Marynarz
Posty: 374
Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 14:16
Numer GG: 5761430
Lokalizacja: Tam gdzie Tzeentch mówi dobranoc

Re: Wieczny poszukiwacz przygód... Wieczny awanturnik...

Post autor: Hiro »

A mi się wczoraj udało zrobić coś niebywałego. Przekonać 2 BG (mag i rozbójnik, w połowie 2 profesji) by zabili giganta. A jakim to sposobem? Na uroczego NPC'a. Dałem graczom zabawowego, radosnego, przekonanego o swojej wartości itp itd NPC'a, który polował na pobliskiego Giganta. BG wpierw dla draki chcieli zobaczyć jak młodzik chce zabić olbrzyma, ale po dłuższej zabawie, tak polubili chłopaka i załapali od niego optymizm, że sam zechcieli też spróbować :] A fakt, że młodzik zginął po 5 sekundach walki z Olbrzymem tylko spotęgował desperacje graczy i postanowienie, że muszą Giganta utłuc i zrealizować nawet po śmiertnie marzenie chłopaka. O dziwo wyszło im cwaną sztuczką :]
Łee, to nie takie rzeczy się udało graczom wmówić. Głównym i najlepszym sposobem na moich graczy są duże niebieskie oczy, porwane najczęściej co pozwala im niejako zadecydować czy pomóc czy nie :P. A zabić olbrzyma można np. prosząc o pomoc szczwanego inzyniera i dostarczyć mu surowców (armata :D), a wtedy walka jest ciutę łatwiejsza :). Moi gracze też kiedyś zabili olbrzyma i też zrobili to bo polubili NPCa, który miał ochotę na takiego zapolować.
Tak więc przymus ssie. O wiele lepiej szukać ciekawszych pomysłów na motywowanie graczy.

No nie chodziło mi o zupełny przymus, raczej coś pośredniego między ciąganiem za sznurek, a kompletnym musicie. Poza tym przymus czasami też jest fajny, bo fajnnie jest popatrzeć jak gracze brną przez quest i sie tak fajnie od czasu do czasu wkurzają :D.
Obrazek
Awatar użytkownika
BLACKs
Tawerniany Cygan
Tawerniany Cygan
Posty: 3040
Rejestracja: poniedziałek, 21 listopada 2005, 17:30

Re: Wieczny poszukiwacz przygód... Wieczny awanturnik...

Post autor: BLACKs »



No nie chodziło mi o zupełny przymus, raczej coś pośredniego między ciąganiem za sznurek, a kompletnym musicie. Poza tym przymus czasami też jest fajny, bo fajnnie jest popatrzeć jak gracze brną przez quest i sie tak fajnie od czasu do czasu wkurzają :D.
To dobrze, poniewaz normalny przymus znudzilby mi sie uzyty drugi raz pod rzad, gdybym byl graczem. Z punktu widzenia MG fajnie jest patrzyc, jak patalachy sa do czegos przymuszone, ale z punktu gracza jest to tak nudne, ze zygac sie chce. Im wiecej nieliniowosci w scenariuszu i mozliwosci wyboru tym lepiej gracze sie bawia. Przymusu nie lubie uzywac, poniewaz dla mnie jest to jeden z brudnych trickow MG. Wole polegac na wlasnych celach postaci i motywacjach.
Sainkroth
Szczur Lądowy
Posty: 6
Rejestracja: wtorek, 10 lipca 2007, 21:51

Re: Wieczny poszukiwacz przygód... Wieczny awanturnik...

Post autor: Sainkroth »

Dawno nie grałem w wfrp i przez ten czas mój pogląd na odgrywanie postaci, cele rozgrywki odwrócił się o 180 stopni. Wcześniej jak to ktoś już powiedział to było typowe wypełnianie questów, wręcz bezmyślne, choć nie powiem, że wspominam bardzo dużo miłych chwil z tamtego okresu i było parę przygód, które mocno zapadły mi w pamięć.

A co do sesji i questowania, mam pytanie, czy ktoś z Was zrobił jakąś kampanię osiadłą, chodzi mi o jakąś intrygę, np. w mieście, na dworze królewskim, w karczmie (gdziekolwiek), którą trzeba było rozwikłać. Zero, albo prawie zero używania broni. Przygoda nastawiona na wykorzystanie umiejętności erudycji, retoryki, umiejętności dyplomatycznych, znajomości i szeroko pojętego myślenia. Ja od tym od pewnego czasu myślę, ale jakoś nie miałem czasu nad tym siąść. Chodzi mi o naprawdę konkretną zagadką, intrygę, która mogłaby spędzić sen z powiek graczy, zastanawiających się przy obiedzie nad elementami układanki. Jakieś pomysły ?
Awatar użytkownika
BLACKs
Tawerniany Cygan
Tawerniany Cygan
Posty: 3040
Rejestracja: poniedziałek, 21 listopada 2005, 17:30

Re: Wieczny poszukiwacz przygód... Wieczny awanturnik...

Post autor: BLACKs »


A co do sesji i questowania, mam pytanie, czy ktoś z Was zrobił jakąś kampanię osiadłą, chodzi mi o jakąś intrygę, np. w mieście, na dworze królewskim, w karczmie (gdziekolwiek), którą trzeba było rozwikłać. Zero, albo prawie zero używania broni. Przygoda nastawiona na wykorzystanie umiejętności erudycji, retoryki, umiejętności dyplomatycznych, znajomości i szeroko pojętego myślenia. Ja od tym od pewnego czasu myślę, ale jakoś nie miałem czasu nad tym siąść. Chodzi mi o naprawdę konkretną zagadką, intrygę, która mogłaby spędzić sen z powiek graczy, zastanawiających się przy obiedzie nad elementami układanki. Jakieś pomysły ?
rebel.pl -> Wieze Altdorfu ; )

Proponowalbym zaproszenie BG na turniej luczniczy organizowany na prywatnej posiadlosci jednego z szlachcicow. Podczas turnieju luczniczego dowiedza sie, ze corka szlachcica bierze slub z synem innego szlachcica, na znak "pokoju" miedzy dwoma zwasnionymi rodami. Niestety, ktos chce, by nie doszlo do pojednania, a BG oczywiscie przypadkowo sie mieszaja.

Pomysl probowany na graczach, wychodzi miodzio.

Drugi pomysl, ktory chodzi mi po glowie od 8 rano, to podejrzewana o porywanie zwlok gildia rzeznikow i tajemniczy zakon opiekujacy sie miejska kostnica... Pomysl zastrzezony ; ).

Poza tym na zasadzie intryg zamierzam przygotowac cala kampanie, w ktorej gracze wcielaja sie w anarchistyczna grupe terrorystyczna podporzadkowana Tzeentchowi ]:->.
Ragnar999
Majtek
Majtek
Posty: 94
Rejestracja: poniedziałek, 30 lipca 2007, 12:03
Numer GG: 7388503
Lokalizacja: Kraków\Mników
Kontakt:

Re: Wieczny poszukiwacz przygód... Wieczny awanturnik...

Post autor: Ragnar999 »

Nie próbował żaden z was pomysłu by wykorzystać nie wiedze graczy na temat np. bogów chaosu i zrobić małą sesje, której będą służyć komuś o pewnym dość agresywnym, żądnym władzy charakterze (Będzie nim np. władca czaszek),
ale po wykonaniu pewnych misji, będzie ich sowicie wynagradzał. Ale gracze się nie domyślą kto to taki, tylko mają możliwość się więcej o nim dowiedzieć, przeciwstawiając się lub gdy daleko, pod koniec scenariusza odkryją w sobie kitka groźnych chorób psychicznych. Co każdy rozkaz dostawaliby 1 pkt. obłędu i wiele darów od samego bóstwa. W jaki sposób zobaczą swojego pana, lub jeśli nie będą go mogli ujrzeć, to jak się z nim będą komunikować to zostawiam MG. Co o tym myślicie?
:D
Wyobraźnia to najpotężniejsza broń we wszechświecie. Jeśli panujesz nad bronią przeciwnika, to panujesz nad jego wszechświatem.
ODPOWIEDZ