Takie dwa kfiatki z lekcji historii.
Jeden dość klasyczny- 8 godzina lekcyjna wszyscy praktycznie śpią, ewentualnie myślami są daleko od szkolnych murów, do tego jest piątek.
Weve zaczyna grać w snake'a. Przez chwilę obserwuję go po czym sam grzebię w kieszeni w poszukiwaniu telefonu. Sprawdzam czy jest wyciszona i włączam jakąś podróbkę tetrisa. Po sekundach może 5 włącza się paskudny motyw z tej gry. Taki na maxa chujowy. Chcę szybko wyłączyć grę, aby nie robić zamieszania. Nie da się. Otóż na moim przedpotopowym modelu nokii wyciszenie nie obejmuje gier jak się dowiedziałem w czasie tej lekcji i nie da się wyłączyć aplikacji kiedy ta się ładuje. Jak można się domyślić cała klasa się śmieje, nawet nauczycielka
W każdej klasie jest pewnie paru błaznów prawda? Otóż u nas są co ci którzy siedzą drugi rok w pierwszej klasie. Znają dobrze nauczycieli i wiedzą na co mogą sobie pozwolić
Jeden wpadł na genialny pomysł zabrania miksera do szkoły. Powiedział mi przed lekcją o tym, że ma ambitny plan na dowcip. No cóż wspinam się po schodach ( klasa historii w naszej szkole jest w czymś przypominającym wieżę) siadam w ławce i czekam niecierpliwie- trzeba dodać że kolega schował mikser do torby i nikt go nie widział). Kiedy już wrzawa ucichła i wszyscy spokojnie usiedli do ławek, nauczyciel rozpoczyna lekcję. Po chwili rozlega się pukanie i wchodzi jakaś dziewczyna z innej klasy. Pyta:
- Czy ma ktoś może mikser przy sobie?
Wiadomo- klasa razem z nauczycielem się śmieje z tak idiotycznego pytania. Nauczyciel już chcę ją wyprosić gdy klasowy błazen grzebie w torbie i wyciąga mikser ze słowami:
- Tak się składa że akurat dzisiaj mam przy sobie mikser.
Klasa zaczyna ryczeć ze śmiechu. Jakby tego było mało kb dodaje:
- Tylko sprawdzę czy działa...
Podłącza go do kontaktu i zaczyna się bawić
Generalnie lekcje historii zwykle mają przewidziane dodatkowe atrakcje