[Warhammer] Miasteczko Romagen

-
- Tawerniany Che Wiewióra
- Posty: 1529
- Rejestracja: niedziela, 13 listopada 2005, 16:55
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Warszawa
[Warhammer] Miasteczko Romagen
[Wszyscy]
Romagen jest umiejscowione na dwóch brzegach rzeki Talabek. Na rzece jest zbudowana ogromna ilość mostów ułatwiających przemieszczanie się. Po miasteczku widać bogactwo. Domy są czyste i zadbane, ładnie wykończone. Na ulicach jest stosunkowo czysto. W tej chwili miasto jest pełne przyjezdnych. Zjechali tu wszelkiego rodzaju szumowiny, handlarze, artyści i kupcy. A także ludzie mający zapas gotówki i chcący się dobrze zabawić oraz móc później chwalić obecnością w tym miejscu. To co się rzuca w oczy to ogromna kolorystyka tłumu. Nawet jeśli ktoś, ma bardzo nietypowy wygląd z łatwością wsiąknie w tłum i nie będzie się z niego zanadto wyróżniał. Także widać bardzo dużą liczbę kręcącej się wszędzie straży. Jest jej naprawdę bardzo dużo. Zupełnie jakby miasteczko się bało takiego nadmiaru gości i sprowadziło pomoc. Zresztą może być to prawda. Na ulicach miasta jest pełno kwiatów oraz różnych kolorowych dekoracji. Miejscową szlachtę bardzo łatwo wyróżnić po napuszonych minach i wzroku mówiącym o ich wyższości na tym całym plebsem. Po ulicach kręci się cały czas tłum ludzi. Na wzgórzu niedaleko miasta znajduje się cmentarz oraz tak zwane „miejsce kaźni”. Znajdują się tam, wbite na pale ścierwa ludzi, którzy mieli pecha albo zostać złapani przez miejscową straż albo podpaść szlachcie.
[Arthur Artois]
Podróże po świecie, bez nadmiaru pieniędzy, coraz mniej Ci się podobają. Po nocy w lesie jesteś cały obolały, a po nocy w jakiejś taniej karczmie, wszystko Cię swędzi, od pełzającego po Tobie robactwa. Cholery od tego można dostać. Mimo wszystko nie jesteś przyzwyczajony do takich surowych warunków. Co z tego, że ciało to wytrzyma. Gorzej z twoim dobrym samopoczuciem. Ale ostatnio szczęście wyszczerzyło do Ciebie wszystkie swoje zębiska. I pomyśleć, że to dla tego, że miałeś akurat przypływ altruizmu w organizmie. Szedłeś sobie spokojnie przez las, wyklinałeś wszystkie jego nierówności na czym świat stoi i nagle na skrzyżowaniu kilku większych ścieżek natknąłeś się na starą, opierającą się na lasce babulinkę. Próbowała chyba przeczytać coś na przybitej do dużego dębu tablicy ogłoszeń. Będąc w dobrym nastroju postanowiłeś babci pomóc. Gdy ta się zorientowała, że taki młody, przystojny i bogato ubrany paniczyk umie jeszcze czytać, babcia uśmiechnęła się od ucha do ucha. Następnie zadziwiła Cię pięknym, mocnym ciosem lagą prosto w twoją łepetynę. Lecz jej zamysł spalił na panewce z dwóch prostych powodów. Pomimo chwilowej dobroci serca, nie jesteś głupi i łatwowierny i nie spuszczałeś babci z oka. Masz bardzo twardy i wytrzymały łeb. Po krótkiej acz przykrej scenie twojego podziękowania za jej zamiary, obszukałeś babcię (która okazała się młodą, wysportowaną ale niestety już martwą kobietą) i znalazłeś 15 złotych marek, ze 60 srebrników i ciężki woreczek pełen miedziaków (tak na oko tam musi się znajdować z 200-250 miedziaków). Po chwilowym zastanowieniu jakim cudem babcia w ogóle mogła się poruszać obwieszona takim ciężarem i dlaczego do diabła nie schowała tego w bezpiecznym miejscu, zainteresowało Cię jedno z ogłoszeń. Napisane w nim było, że w pobliskim miasteczku Romagen odbywa się właśnie jakiś festyn czy coś. Nie wiesz dokładnie, bo ogłoszenie jest zachlapane wydzielinami oszukańczej babci. To jest dobra okazja do pozbycia się tej gotówki. W tłumie łatwo zniknąć. I może w końcu weźmiesz porządną kąpiel i wyśpisz się w czystym łóżku.
[Morgoth]
Dopadły Cię nudy. Podróżujesz już od dłuższego czasu ,a jak na razie jedyną rozrywką, było zabicie tego oszukańczego poborcy podatków. Właściwie same zabicie poborcy nie było ciekawe. Zdziwiło Cię i zarazem ucieszyło to, że pomimo tego, iż wieśniacy jakimś cudem dowiedzieli się kto go zabił (zrobiłeś to na środku wioski, w biały dzień, na oczach połowy ludności) zamiast polecieć za tobą z widłami, szybko pozbyli się ciała poborcy (przy okazji opiekując się jego pieniędzmi). Następnie wydali na Twoją cześć skromną ucztę. Do tej pory uważałeś się za twardego i wytrzymałego. Myliłeś się. Takiej ilości alkoholu nikt nie jest w stanie przyjąć do organizmu bezkarnie. Na przykład kto by pomyślał, że będziesz bawił dzieci przygaszając światła oraz będziesz obrzucał się z nimi błotem? Ty, bawiący się z dziećmi? Nawet nie chcesz wiedzieć co robiłeś przez te trzy godziny jak Ci się film urwał. No, i jeszcze potem musiałeś to wszystko odpokutować. Kto by pomyślał, że światło księżyca może tak razić w oczy, a myszy tak głośno tupią? Ale jakimś cudem przeżyłeś i żegnany przez równie wymęczoną społeczność wsi, zostałeś zaopatrzony w dwie butelki ich znakomicie mocnego trunku. Ale zostawiając wspomnienia, teraz się paskudnie nudzisz. Łażenie po różnych ostępach w poszukiwaniu bardzo złych ludzi, nie sprzyja rozrywce. Z tego co pamiętasz to tu w okolicy jest, takie małe ale bogate miasteczko. Nie sądzisz, żebyś znalazł tam jakąś rozrywkę. Już tam kiedyś byłeś i wiesz jak wygląda tam przestrzeganie prawa. A szlachta się lepiej chroni niż większość książąt. Ale na początek można odwiedzić to miasteczko. Jak ono się nazywało? Ramama ... Romama ... eeee nie ważne, coś w tym stylu.
[Haakon]
Oto twoja duża szansa na zapoznanie się bliżej z następną szlachtą. Podczas Wielkiego Święta Winobrania, Grzybobrania czy Zarabiania (w diabły z tymi ich napuszonymi nazwami) w miasteczku Romagen odbędzie się konkurs bardów. Między innymi. Z tego co słyszałeś, bogata jak jasna cholera i równie rozpieszczona szlachta z tamtych okolic, co roku wyprawia dwutygodniowe święto. Można tam znaleźć wtedy prawie wszystko co się człowiekowi zachce. Na tą zabawę zjeżdżają wszyscy więksi handlarze z Imperium. Można tam kupić wszystko. I to po promocyjnej dwa razy wyższej cenie. Są konkursy dla bardów, malarzy, rzeźbiarzy, łowców szczurów, wojowników, tancerek i tancerzy oraz dla wszelkich innych profesji. Poczułeś, że to najwyższy czas zapoznać się z tamtą okolicą. Być może, będzie okazja rozwinąć swoje talenty? Kto wie.
[Thorgal]
Bycie inżynierem do dumne zajęcie. Bycie bardzo dobrym jeszcze bardziej. Ale bycie jednym z najlepszych w Imperium to szczyt szczęścia. Dla ciebie także i szczyt marzeń. Jak na razie, ze szczerym sercem możesz powiedzieć jedynie, że jesteś dobrym i solidnym profesjonalistą. Czadem udało Ci się coś naprawdę pięknego, ale sam wiesz, że musisz jeszcze zdobyć dużo doświadczenia, zanim z wysoko podniesioną głową powrócić do siedziby swojej gildii. Co z tego, że w porównaniu z tymi tępakami ludźmi jesteś genialnym inżynierem. Liczy się to jak wypadasz na tle swych byłych mistrzów. Tak więc jak na razie szukasz coraz to nowych wyzwań. Przy okazji odkrywasz nowe zaskakujące tajemnice budowy. Teraz po zbudowaniu kilku mało wymających domów oraz jednego fajnego, ale o małej mocy, ruchomego działka szukasz jakiegoś wyzwania, nad którym musiałbyś się namęczyć. Będąc ostatnio u znajomej rodziny krasnoludów usłyszałeś o niejakim miasteczku Romagen. Żyje tam podobno szlachta tak, bogata i zepsuta, że gotowa jest wydać olbrzymie pieniądze, żeby tylko móc zadziwić czymś sąsiadów. To jest twoja szansa. Może tam uzyskać przerażająco ciężkie zadanie, które jak już wykonasz rozsławią twe imię po całym Imperium. A jak nie to może przynajmniej coś ciekawego tam się wydarzy?
[Gustav]
To dziwne. Dostałeś od jednej znajomej hrabiny zaproszenie do jej posiadłości. Podobno ma ochotę poprzebywać w twoim miłym towarzystwie. Bardzo dziwne. Spotkaliście się do tej pory ze dwa razy. Czułeś się zawsze przy niej jakoś tak dziwnie. Cały czas coś w niej przyciągało twój wzrok. Czułeś w niej coś znajomego ... ale sam nie wiesz co. Raz nawet, próbując ją rozgryźć, wdałeś się z nią w dłuższą pogawędkę. Jak się później zastanowiłeś to hrabina wyciągnęła z Ciebie wtedy dużo więcej informacji niż ty z niej. Może to po tej rozmowie ona chce z tobą pogadać? Kusząca propozycja. Skoro odwiedzisz ją w jej własnych apartamentach to będzie okazja do poznania większej liczny szczegółów z jej życia. I może skoro nie przeszkadza jej twoja blada paskudna morda to miałaby ochotę na coś więcej? To już tyle lat ... Czas ją odwiedzić. Ale wpierw odwiedzę położone przy samych jej włościach miasteczko Romagen. Może mają tam o niej jakieś informacje? Powinni mieć.
[Jergen Klortes]
Twoja sława genialnego malarza dotarła do odpowiednich osób i zostałeś zatrudniony. Już od dwóch miesięcy pracujesz dla hrabiny Stelli Aretto di Nojman. Za grube pieniądze, malujesz jej obraz. Pracujesz w ogrodzie w jej włościach, lecz mieszkasz w Romagen. Jak każdy szlachcic z okolicy hrabina również tam ma swój apartament. Codziennie późnym rankiem, z miasteczka zabiera Cię na miejsce jej kareta. Wracasz późnym popołudniem. I poznajesz miasteczko. Ponieważ nie jest ono zbyt duże, znasz je już całkiem dobrze. Spodobał Ci się w nim szczególnie ten bezsensowny zwyczaj stawiania ogromnej ilości mostów. Wygląda to tak głupio, że czujesz, iż po skończeniu roboty dla hrabiny będziesz musiał to namalować. Inaczej nikt Ci nie uwierzy na słowo. Lecz teraz zbyt się trudzisz nad obrazem hrabiny. Zachciała sobie, żebyś namalował jej portret, na tle wspaniałej rozłożystej gruszy. Cały sęk polega na tym, że lewa część obrazu ma przedstawiać słoneczne popołudnie. Natomiast prawa noc z piękną pełnią księżyca. Czyli połowa hrabiny i gruszy ma być oświetlona przez słońce a połowa przez księżyc. Praca ciekawa i za kupę kasy, dlatego też długo się nie zastanawiałeś nad przyjęciem propozycji. Na szczęście też już kończysz tą robotę. Akurat wystarczą jeszcze te dwie ostatnie noce po pełni w których hrabina pozwala mu malować, potem małe poprawki i obraz zrobiony. I uda się zakończyć pracę na ten coroczny festyn. Wielkie Święto Winobrania. Głupia nazwa. Zwłaszcza, że tu w okolicy nie ma żadnej winnicy. Ale będzie można się zabawić i pochwalić swoimi pozostałymi obrazami. Może ktoś kupi?
[Nadiel]
Obudziłeś się w środku nocy. Miałeś sen. Szkoda, że nie pamiętasz go dokładnie, ale czujesz, że tak powinno być. Czujesz, że kolejne fragmenty snu będą Ci się przypominać wraz z wykonywaniem twojej misji. Tak, czujesz, że masz do wypełnienia jakąś misję. Być może to łaska Rhyi sprowadziła na Ciebie ten sen. Jeśli tym razem jej nie zawiedziesz to być może i jej brat Ci przebaczy? Twe serce bije nadzieją. Wiesz, że tym razem, nawet poświęcając swoje życie, zrobisz wszystko by nie zawieść Taal’a i Rhyi. Uspokoiwszy się troszkę, zaczynasz sobie przypominać swój sen. Widziałeś w nim jakąś młodą dziewczynę. Chyba pół-elkę. W tym śnie, dziewczyna była zagubiona i samotna. Potem miałeś się gdzieś z nią udać. Chyba to ona wiedziała gdzie. Ale w jakim teraz miejscu masz jej szukać? Jakby czytając w twoich myślach, twój wierny przyjaciel rozłożył skrzydła i wydał okrzyk. Następnie spojrzał na ciebie i go powtórzył. Zupełnie jakby Cię informował, że on wie dokąd mają iść. On wie. Stwierdzenie tego od razu przyniosło Ci ulgę. Skoro twój druh też został nawiedzony przez boginię oznacza, że to nie były tylko twoje senne majaki. Z samego rana ruszysz za sokołem.
(końcówka wprowadzenia dla Shei też się Ciebie tyczy)
[Shea]
Ostatni z zabójców jej rodziny wybrał sobie bardzo malownicze miejsce do odejścia z tego świata. Tak, ten pagórek pośrodku lasu był wcześniej bardzo ładny. Teraz zapaskudziło go ścierwo tego tchórza. Pół-elka stała na pagórku i rozmyślała o swoje przyszłości. Nie byłoby w tym nic szczególnego gdyby nie to, że zabiła tego mordercę prawie pół roku temu. Od tego czasu co chwila powracała na ten pagórek. Już nawet nie było śladu po zwłokach, ale to miejsce ciągle kojarzyło jej się z jej poprzednim życiem jako mściciela. Miała wtedy jakiś cel w życiu, może niezbyt piękny ale zawsze. A teraz? Dlatego też, co pewien czas Shea odwiedza ten teren. Może kiedyś, coś jej przyjdzie do głowy i znajdzie swój nowy cel? Pół-elfka czuje, że to nie jest normalne tak kręcić się wokół tego miejsca. Ale nie ma pojęcia co innego mogłaby robić. Jedyny pomysł jaki jej przychodzi do głowy to odwiedzić Romagen. Takie małe miasteczko, jakiś dzień drogi stąd. Niektórzy ludzie z wioski którą odwiedzała, żeby uzupełnić zapasy, tak właśnie jej radzili. „Idź i się zabaw, rozerwiesz się tam. Dobre rzeczy tam sprzedają, drogo ale w wysokiej jakości. I jakie rozrywki. Idź i się zabaw.”
Pewnego dnia znów siedzą na szczycie pagórka zauważasz krążącego Ci wysoko nad głową sokoła. Piękna i duża z niego sztuka, możesz to rozpoznać nawet z tak dużej wysokości. Po chwili sokół majestatycznie kołując zniża lot. Po paru minutach ciągle patrzysz zafascynowana jak zniżył się na wysokość korony pobliskich drzew. Nagle nurkuje jakby zauważył jakąś zdobycz, podążasz za nim wzrokiem i widzisz jak siada na wyciągniętej ręce jakiegoś człowieka. Jest to mężczyzna już starszy, wysoki i raczej chudy. Na głowie ma brązowe lekko poskręcane włosy, w których akurat znajduje się kupa liści. Widocznie mężczyzna musiał się przedzierać przez krzaki. Ze zdziwieniem zauważasz, że nie ma na głowie ani jednego siwego włoska. Mężczyzna jest ubrany w stonowane kolory, wtapiające się w tło lasu. Ma na sobie wyprawiony z niedźwiedziej skóry płaszcz. Z nad ramienia wystaje mu łuk. Mężczyzna przypominałby łowcę takiego jak ty, gdyby nie jedna rzecz. Z jego postawy nie promieniuje ta lekka agresywność i pewność siebie łowców. Wręcz przeciwnie, wydaje Ci się, że mężczyzna roztacza wokół siebie aurę spokoju i opanowania.
[Elhix]
Już od dawna śpiewasz dla miejscowej szlachty i jesteś praktycznie wylęgarnią nowych plotek. Z dumą widzisz, że większość krążących wywodzi się od Ciebie. Co nie znaczy, że są nieprawdziwe. Masz w końcu swój honor. Zanim puścisz plotkę musisz mieć przynajmniej jednego świadka, który potwierdzi twą prawdomówność. Lecz niestety są rody o których nic nie wiesz. Najgorsze są te trzy największe, Nojman, Grutfbelt i Vicaroy. Rody tak skrzętnie ukrywają swoje tajemnice, że nie wiesz o nich nic czego nie wiedziałby każdy w miasteczku. Masz na ten temat parę domysłów, ale ponieważ nie puszczasz w obieg niesprawdzonych plotek więc to wszystko starannie ukrywasz. Jesteś tylko świadom, że coś Ci tu śmierdzi. Nie wiesz co, ale inna szlachta i ta hołota na samym dole zbytnio boi się tych rodów. Tu musi się kryć jakaś tajemnica, a ty ją odkryjesz. A z taką plotką to nogi zmiękną nawet tej pięknej Sigi z rodu Ufflam. Jak do tej pory udawała nieprzystępną ale takiej plotce się nie oprze. Zwłaszcza, że nadarza się okazja do zdobycia informacji. Konkurs bardów w tym roku organizuje Otto Maksymilian von Grutfbelt, syn głowy rodu Grutbelt. I do tego propozycję wzięcia udziału pod jej patronatem złożyła Ci sama hrabina Stella Aretto di Nojman. Występowanie pod jej patronatem będzie oznaczało, że medalion zwycięzcy zostanie zagarnięty przez hrabinę. Ale to mała cena w porównaniu z możliwością uzyskania informacji. Odpowiedź czy zgadzasz się występować pod jej patronatem masz przekazać jej osobiście w ciągu następnych dwóch dni.
[Liv]
W poszukiwaniu zabójcy swojej pracodawczyni starałaś się zebrać wszelkie możliwe informacje o ludziach którzy mogli na tym najwięcej zyskać. Jednak z wiadomości uzyskanych w półświatku nie udało Ci się nic ciekawego uzyskać. Zwłaszcza ten liść. Kto by to zostawiał. Jakby to zrobiła konkurencyjna gildia to by nie zostawiała żadnych śladów wskazujących na jakieś powiązania jej z tym zabójstwem. A ten wypalony liść, wskazywałby raczej, że to było ostrzeżenie. Z kim Silvana mogła zadrzeć? Albo raczej o kim zdobyła zbyt dużo informacji? Ciągle nie możesz uzyskać odpowiedzi na te pytania. Zdesperowana zaczęłaś przeszukiwać w miejskiej bibliotece zwoje i księgi z różnymi herbami i znakami różnych organizacji. Nie pokładałaś zbytnio nadziei w tych poszukiwaniach. Jak to zwykle bywa już chciałaś zrezygnować gdy nagle przerzuciłaś stronę w księdze i odnalazłaś bardzo podobny motyw w herbie jednego rodu szlacheckiego. Należy on do rodu Grutfbelt. Siedziba rodu znajduje się w okolicach miasteczka Romagen. Czując przypływ energii związany z rozwiązaniem jednej z dręczących Cię zagadek zaczęłaś zbierać informacje o tym rodzie. Okazało się, ze jest to bardzo bogaty ród, mający największą władzę w swojej okolicy. Głową rodu jest niejaki Jurgen Alf von Grutfbelt. Tylko tyle zdołałaś się dowiedzieć w swoim mieście. Lecz na miejscu podobno się znajduje paru rezydentów z zaprzyjaźnionej gildii, może oni mają więcej informacji na ten temat? Teraz nawet będzie dobry czas na mały rekonesans, ponieważ niedługo zaczyna się w mieście Wielkie Święto Winobrania. Dużo ludzi spoza miasta. Łatwo się Ci będzie wtopić w tłum. Czas ruszać w drogę.
Romagen jest umiejscowione na dwóch brzegach rzeki Talabek. Na rzece jest zbudowana ogromna ilość mostów ułatwiających przemieszczanie się. Po miasteczku widać bogactwo. Domy są czyste i zadbane, ładnie wykończone. Na ulicach jest stosunkowo czysto. W tej chwili miasto jest pełne przyjezdnych. Zjechali tu wszelkiego rodzaju szumowiny, handlarze, artyści i kupcy. A także ludzie mający zapas gotówki i chcący się dobrze zabawić oraz móc później chwalić obecnością w tym miejscu. To co się rzuca w oczy to ogromna kolorystyka tłumu. Nawet jeśli ktoś, ma bardzo nietypowy wygląd z łatwością wsiąknie w tłum i nie będzie się z niego zanadto wyróżniał. Także widać bardzo dużą liczbę kręcącej się wszędzie straży. Jest jej naprawdę bardzo dużo. Zupełnie jakby miasteczko się bało takiego nadmiaru gości i sprowadziło pomoc. Zresztą może być to prawda. Na ulicach miasta jest pełno kwiatów oraz różnych kolorowych dekoracji. Miejscową szlachtę bardzo łatwo wyróżnić po napuszonych minach i wzroku mówiącym o ich wyższości na tym całym plebsem. Po ulicach kręci się cały czas tłum ludzi. Na wzgórzu niedaleko miasta znajduje się cmentarz oraz tak zwane „miejsce kaźni”. Znajdują się tam, wbite na pale ścierwa ludzi, którzy mieli pecha albo zostać złapani przez miejscową straż albo podpaść szlachcie.
[Arthur Artois]
Podróże po świecie, bez nadmiaru pieniędzy, coraz mniej Ci się podobają. Po nocy w lesie jesteś cały obolały, a po nocy w jakiejś taniej karczmie, wszystko Cię swędzi, od pełzającego po Tobie robactwa. Cholery od tego można dostać. Mimo wszystko nie jesteś przyzwyczajony do takich surowych warunków. Co z tego, że ciało to wytrzyma. Gorzej z twoim dobrym samopoczuciem. Ale ostatnio szczęście wyszczerzyło do Ciebie wszystkie swoje zębiska. I pomyśleć, że to dla tego, że miałeś akurat przypływ altruizmu w organizmie. Szedłeś sobie spokojnie przez las, wyklinałeś wszystkie jego nierówności na czym świat stoi i nagle na skrzyżowaniu kilku większych ścieżek natknąłeś się na starą, opierającą się na lasce babulinkę. Próbowała chyba przeczytać coś na przybitej do dużego dębu tablicy ogłoszeń. Będąc w dobrym nastroju postanowiłeś babci pomóc. Gdy ta się zorientowała, że taki młody, przystojny i bogato ubrany paniczyk umie jeszcze czytać, babcia uśmiechnęła się od ucha do ucha. Następnie zadziwiła Cię pięknym, mocnym ciosem lagą prosto w twoją łepetynę. Lecz jej zamysł spalił na panewce z dwóch prostych powodów. Pomimo chwilowej dobroci serca, nie jesteś głupi i łatwowierny i nie spuszczałeś babci z oka. Masz bardzo twardy i wytrzymały łeb. Po krótkiej acz przykrej scenie twojego podziękowania za jej zamiary, obszukałeś babcię (która okazała się młodą, wysportowaną ale niestety już martwą kobietą) i znalazłeś 15 złotych marek, ze 60 srebrników i ciężki woreczek pełen miedziaków (tak na oko tam musi się znajdować z 200-250 miedziaków). Po chwilowym zastanowieniu jakim cudem babcia w ogóle mogła się poruszać obwieszona takim ciężarem i dlaczego do diabła nie schowała tego w bezpiecznym miejscu, zainteresowało Cię jedno z ogłoszeń. Napisane w nim było, że w pobliskim miasteczku Romagen odbywa się właśnie jakiś festyn czy coś. Nie wiesz dokładnie, bo ogłoszenie jest zachlapane wydzielinami oszukańczej babci. To jest dobra okazja do pozbycia się tej gotówki. W tłumie łatwo zniknąć. I może w końcu weźmiesz porządną kąpiel i wyśpisz się w czystym łóżku.
[Morgoth]
Dopadły Cię nudy. Podróżujesz już od dłuższego czasu ,a jak na razie jedyną rozrywką, było zabicie tego oszukańczego poborcy podatków. Właściwie same zabicie poborcy nie było ciekawe. Zdziwiło Cię i zarazem ucieszyło to, że pomimo tego, iż wieśniacy jakimś cudem dowiedzieli się kto go zabił (zrobiłeś to na środku wioski, w biały dzień, na oczach połowy ludności) zamiast polecieć za tobą z widłami, szybko pozbyli się ciała poborcy (przy okazji opiekując się jego pieniędzmi). Następnie wydali na Twoją cześć skromną ucztę. Do tej pory uważałeś się za twardego i wytrzymałego. Myliłeś się. Takiej ilości alkoholu nikt nie jest w stanie przyjąć do organizmu bezkarnie. Na przykład kto by pomyślał, że będziesz bawił dzieci przygaszając światła oraz będziesz obrzucał się z nimi błotem? Ty, bawiący się z dziećmi? Nawet nie chcesz wiedzieć co robiłeś przez te trzy godziny jak Ci się film urwał. No, i jeszcze potem musiałeś to wszystko odpokutować. Kto by pomyślał, że światło księżyca może tak razić w oczy, a myszy tak głośno tupią? Ale jakimś cudem przeżyłeś i żegnany przez równie wymęczoną społeczność wsi, zostałeś zaopatrzony w dwie butelki ich znakomicie mocnego trunku. Ale zostawiając wspomnienia, teraz się paskudnie nudzisz. Łażenie po różnych ostępach w poszukiwaniu bardzo złych ludzi, nie sprzyja rozrywce. Z tego co pamiętasz to tu w okolicy jest, takie małe ale bogate miasteczko. Nie sądzisz, żebyś znalazł tam jakąś rozrywkę. Już tam kiedyś byłeś i wiesz jak wygląda tam przestrzeganie prawa. A szlachta się lepiej chroni niż większość książąt. Ale na początek można odwiedzić to miasteczko. Jak ono się nazywało? Ramama ... Romama ... eeee nie ważne, coś w tym stylu.
[Haakon]
Oto twoja duża szansa na zapoznanie się bliżej z następną szlachtą. Podczas Wielkiego Święta Winobrania, Grzybobrania czy Zarabiania (w diabły z tymi ich napuszonymi nazwami) w miasteczku Romagen odbędzie się konkurs bardów. Między innymi. Z tego co słyszałeś, bogata jak jasna cholera i równie rozpieszczona szlachta z tamtych okolic, co roku wyprawia dwutygodniowe święto. Można tam znaleźć wtedy prawie wszystko co się człowiekowi zachce. Na tą zabawę zjeżdżają wszyscy więksi handlarze z Imperium. Można tam kupić wszystko. I to po promocyjnej dwa razy wyższej cenie. Są konkursy dla bardów, malarzy, rzeźbiarzy, łowców szczurów, wojowników, tancerek i tancerzy oraz dla wszelkich innych profesji. Poczułeś, że to najwyższy czas zapoznać się z tamtą okolicą. Być może, będzie okazja rozwinąć swoje talenty? Kto wie.
[Thorgal]
Bycie inżynierem do dumne zajęcie. Bycie bardzo dobrym jeszcze bardziej. Ale bycie jednym z najlepszych w Imperium to szczyt szczęścia. Dla ciebie także i szczyt marzeń. Jak na razie, ze szczerym sercem możesz powiedzieć jedynie, że jesteś dobrym i solidnym profesjonalistą. Czadem udało Ci się coś naprawdę pięknego, ale sam wiesz, że musisz jeszcze zdobyć dużo doświadczenia, zanim z wysoko podniesioną głową powrócić do siedziby swojej gildii. Co z tego, że w porównaniu z tymi tępakami ludźmi jesteś genialnym inżynierem. Liczy się to jak wypadasz na tle swych byłych mistrzów. Tak więc jak na razie szukasz coraz to nowych wyzwań. Przy okazji odkrywasz nowe zaskakujące tajemnice budowy. Teraz po zbudowaniu kilku mało wymających domów oraz jednego fajnego, ale o małej mocy, ruchomego działka szukasz jakiegoś wyzwania, nad którym musiałbyś się namęczyć. Będąc ostatnio u znajomej rodziny krasnoludów usłyszałeś o niejakim miasteczku Romagen. Żyje tam podobno szlachta tak, bogata i zepsuta, że gotowa jest wydać olbrzymie pieniądze, żeby tylko móc zadziwić czymś sąsiadów. To jest twoja szansa. Może tam uzyskać przerażająco ciężkie zadanie, które jak już wykonasz rozsławią twe imię po całym Imperium. A jak nie to może przynajmniej coś ciekawego tam się wydarzy?
[Gustav]
To dziwne. Dostałeś od jednej znajomej hrabiny zaproszenie do jej posiadłości. Podobno ma ochotę poprzebywać w twoim miłym towarzystwie. Bardzo dziwne. Spotkaliście się do tej pory ze dwa razy. Czułeś się zawsze przy niej jakoś tak dziwnie. Cały czas coś w niej przyciągało twój wzrok. Czułeś w niej coś znajomego ... ale sam nie wiesz co. Raz nawet, próbując ją rozgryźć, wdałeś się z nią w dłuższą pogawędkę. Jak się później zastanowiłeś to hrabina wyciągnęła z Ciebie wtedy dużo więcej informacji niż ty z niej. Może to po tej rozmowie ona chce z tobą pogadać? Kusząca propozycja. Skoro odwiedzisz ją w jej własnych apartamentach to będzie okazja do poznania większej liczny szczegółów z jej życia. I może skoro nie przeszkadza jej twoja blada paskudna morda to miałaby ochotę na coś więcej? To już tyle lat ... Czas ją odwiedzić. Ale wpierw odwiedzę położone przy samych jej włościach miasteczko Romagen. Może mają tam o niej jakieś informacje? Powinni mieć.
[Jergen Klortes]
Twoja sława genialnego malarza dotarła do odpowiednich osób i zostałeś zatrudniony. Już od dwóch miesięcy pracujesz dla hrabiny Stelli Aretto di Nojman. Za grube pieniądze, malujesz jej obraz. Pracujesz w ogrodzie w jej włościach, lecz mieszkasz w Romagen. Jak każdy szlachcic z okolicy hrabina również tam ma swój apartament. Codziennie późnym rankiem, z miasteczka zabiera Cię na miejsce jej kareta. Wracasz późnym popołudniem. I poznajesz miasteczko. Ponieważ nie jest ono zbyt duże, znasz je już całkiem dobrze. Spodobał Ci się w nim szczególnie ten bezsensowny zwyczaj stawiania ogromnej ilości mostów. Wygląda to tak głupio, że czujesz, iż po skończeniu roboty dla hrabiny będziesz musiał to namalować. Inaczej nikt Ci nie uwierzy na słowo. Lecz teraz zbyt się trudzisz nad obrazem hrabiny. Zachciała sobie, żebyś namalował jej portret, na tle wspaniałej rozłożystej gruszy. Cały sęk polega na tym, że lewa część obrazu ma przedstawiać słoneczne popołudnie. Natomiast prawa noc z piękną pełnią księżyca. Czyli połowa hrabiny i gruszy ma być oświetlona przez słońce a połowa przez księżyc. Praca ciekawa i za kupę kasy, dlatego też długo się nie zastanawiałeś nad przyjęciem propozycji. Na szczęście też już kończysz tą robotę. Akurat wystarczą jeszcze te dwie ostatnie noce po pełni w których hrabina pozwala mu malować, potem małe poprawki i obraz zrobiony. I uda się zakończyć pracę na ten coroczny festyn. Wielkie Święto Winobrania. Głupia nazwa. Zwłaszcza, że tu w okolicy nie ma żadnej winnicy. Ale będzie można się zabawić i pochwalić swoimi pozostałymi obrazami. Może ktoś kupi?
[Nadiel]
Obudziłeś się w środku nocy. Miałeś sen. Szkoda, że nie pamiętasz go dokładnie, ale czujesz, że tak powinno być. Czujesz, że kolejne fragmenty snu będą Ci się przypominać wraz z wykonywaniem twojej misji. Tak, czujesz, że masz do wypełnienia jakąś misję. Być może to łaska Rhyi sprowadziła na Ciebie ten sen. Jeśli tym razem jej nie zawiedziesz to być może i jej brat Ci przebaczy? Twe serce bije nadzieją. Wiesz, że tym razem, nawet poświęcając swoje życie, zrobisz wszystko by nie zawieść Taal’a i Rhyi. Uspokoiwszy się troszkę, zaczynasz sobie przypominać swój sen. Widziałeś w nim jakąś młodą dziewczynę. Chyba pół-elkę. W tym śnie, dziewczyna była zagubiona i samotna. Potem miałeś się gdzieś z nią udać. Chyba to ona wiedziała gdzie. Ale w jakim teraz miejscu masz jej szukać? Jakby czytając w twoich myślach, twój wierny przyjaciel rozłożył skrzydła i wydał okrzyk. Następnie spojrzał na ciebie i go powtórzył. Zupełnie jakby Cię informował, że on wie dokąd mają iść. On wie. Stwierdzenie tego od razu przyniosło Ci ulgę. Skoro twój druh też został nawiedzony przez boginię oznacza, że to nie były tylko twoje senne majaki. Z samego rana ruszysz za sokołem.
(końcówka wprowadzenia dla Shei też się Ciebie tyczy)
[Shea]
Ostatni z zabójców jej rodziny wybrał sobie bardzo malownicze miejsce do odejścia z tego świata. Tak, ten pagórek pośrodku lasu był wcześniej bardzo ładny. Teraz zapaskudziło go ścierwo tego tchórza. Pół-elka stała na pagórku i rozmyślała o swoje przyszłości. Nie byłoby w tym nic szczególnego gdyby nie to, że zabiła tego mordercę prawie pół roku temu. Od tego czasu co chwila powracała na ten pagórek. Już nawet nie było śladu po zwłokach, ale to miejsce ciągle kojarzyło jej się z jej poprzednim życiem jako mściciela. Miała wtedy jakiś cel w życiu, może niezbyt piękny ale zawsze. A teraz? Dlatego też, co pewien czas Shea odwiedza ten teren. Może kiedyś, coś jej przyjdzie do głowy i znajdzie swój nowy cel? Pół-elfka czuje, że to nie jest normalne tak kręcić się wokół tego miejsca. Ale nie ma pojęcia co innego mogłaby robić. Jedyny pomysł jaki jej przychodzi do głowy to odwiedzić Romagen. Takie małe miasteczko, jakiś dzień drogi stąd. Niektórzy ludzie z wioski którą odwiedzała, żeby uzupełnić zapasy, tak właśnie jej radzili. „Idź i się zabaw, rozerwiesz się tam. Dobre rzeczy tam sprzedają, drogo ale w wysokiej jakości. I jakie rozrywki. Idź i się zabaw.”
Pewnego dnia znów siedzą na szczycie pagórka zauważasz krążącego Ci wysoko nad głową sokoła. Piękna i duża z niego sztuka, możesz to rozpoznać nawet z tak dużej wysokości. Po chwili sokół majestatycznie kołując zniża lot. Po paru minutach ciągle patrzysz zafascynowana jak zniżył się na wysokość korony pobliskich drzew. Nagle nurkuje jakby zauważył jakąś zdobycz, podążasz za nim wzrokiem i widzisz jak siada na wyciągniętej ręce jakiegoś człowieka. Jest to mężczyzna już starszy, wysoki i raczej chudy. Na głowie ma brązowe lekko poskręcane włosy, w których akurat znajduje się kupa liści. Widocznie mężczyzna musiał się przedzierać przez krzaki. Ze zdziwieniem zauważasz, że nie ma na głowie ani jednego siwego włoska. Mężczyzna jest ubrany w stonowane kolory, wtapiające się w tło lasu. Ma na sobie wyprawiony z niedźwiedziej skóry płaszcz. Z nad ramienia wystaje mu łuk. Mężczyzna przypominałby łowcę takiego jak ty, gdyby nie jedna rzecz. Z jego postawy nie promieniuje ta lekka agresywność i pewność siebie łowców. Wręcz przeciwnie, wydaje Ci się, że mężczyzna roztacza wokół siebie aurę spokoju i opanowania.
[Elhix]
Już od dawna śpiewasz dla miejscowej szlachty i jesteś praktycznie wylęgarnią nowych plotek. Z dumą widzisz, że większość krążących wywodzi się od Ciebie. Co nie znaczy, że są nieprawdziwe. Masz w końcu swój honor. Zanim puścisz plotkę musisz mieć przynajmniej jednego świadka, który potwierdzi twą prawdomówność. Lecz niestety są rody o których nic nie wiesz. Najgorsze są te trzy największe, Nojman, Grutfbelt i Vicaroy. Rody tak skrzętnie ukrywają swoje tajemnice, że nie wiesz o nich nic czego nie wiedziałby każdy w miasteczku. Masz na ten temat parę domysłów, ale ponieważ nie puszczasz w obieg niesprawdzonych plotek więc to wszystko starannie ukrywasz. Jesteś tylko świadom, że coś Ci tu śmierdzi. Nie wiesz co, ale inna szlachta i ta hołota na samym dole zbytnio boi się tych rodów. Tu musi się kryć jakaś tajemnica, a ty ją odkryjesz. A z taką plotką to nogi zmiękną nawet tej pięknej Sigi z rodu Ufflam. Jak do tej pory udawała nieprzystępną ale takiej plotce się nie oprze. Zwłaszcza, że nadarza się okazja do zdobycia informacji. Konkurs bardów w tym roku organizuje Otto Maksymilian von Grutfbelt, syn głowy rodu Grutbelt. I do tego propozycję wzięcia udziału pod jej patronatem złożyła Ci sama hrabina Stella Aretto di Nojman. Występowanie pod jej patronatem będzie oznaczało, że medalion zwycięzcy zostanie zagarnięty przez hrabinę. Ale to mała cena w porównaniu z możliwością uzyskania informacji. Odpowiedź czy zgadzasz się występować pod jej patronatem masz przekazać jej osobiście w ciągu następnych dwóch dni.
[Liv]
W poszukiwaniu zabójcy swojej pracodawczyni starałaś się zebrać wszelkie możliwe informacje o ludziach którzy mogli na tym najwięcej zyskać. Jednak z wiadomości uzyskanych w półświatku nie udało Ci się nic ciekawego uzyskać. Zwłaszcza ten liść. Kto by to zostawiał. Jakby to zrobiła konkurencyjna gildia to by nie zostawiała żadnych śladów wskazujących na jakieś powiązania jej z tym zabójstwem. A ten wypalony liść, wskazywałby raczej, że to było ostrzeżenie. Z kim Silvana mogła zadrzeć? Albo raczej o kim zdobyła zbyt dużo informacji? Ciągle nie możesz uzyskać odpowiedzi na te pytania. Zdesperowana zaczęłaś przeszukiwać w miejskiej bibliotece zwoje i księgi z różnymi herbami i znakami różnych organizacji. Nie pokładałaś zbytnio nadziei w tych poszukiwaniach. Jak to zwykle bywa już chciałaś zrezygnować gdy nagle przerzuciłaś stronę w księdze i odnalazłaś bardzo podobny motyw w herbie jednego rodu szlacheckiego. Należy on do rodu Grutfbelt. Siedziba rodu znajduje się w okolicach miasteczka Romagen. Czując przypływ energii związany z rozwiązaniem jednej z dręczących Cię zagadek zaczęłaś zbierać informacje o tym rodzie. Okazało się, ze jest to bardzo bogaty ród, mający największą władzę w swojej okolicy. Głową rodu jest niejaki Jurgen Alf von Grutfbelt. Tylko tyle zdołałaś się dowiedzieć w swoim mieście. Lecz na miejscu podobno się znajduje paru rezydentów z zaprzyjaźnionej gildii, może oni mają więcej informacji na ten temat? Teraz nawet będzie dobry czas na mały rekonesans, ponieważ niedługo zaczyna się w mieście Wielkie Święto Winobrania. Dużo ludzi spoza miasta. Łatwo się Ci będzie wtopić w tłum. Czas ruszać w drogę.

-
- Marynarz
- Posty: 200
- Rejestracja: piątek, 23 grudnia 2005, 13:56
- Numer GG: 3511208
- Lokalizacja: Grajewo
- Kontakt:
Haakon
Niemiły chłód obudził ze snu Haakona. Mężczyzna przeciągnął się, ziewnął i wstał z posłania zrobionego z mchu. Dorzucił drew do słabo tlącego się już ogniska. Gdy ogień osiągnął odpowiednią wielkość Haakon zaparzył na nim wodę. Po jej ugotowaniu zaczął szperać w swojej podróżnej torbie. Wyjął z niej jakieś zioła, m.in. owalne, duże liście mięty. Wrzucił je do żelaznego kubka i zalał wrzątkiem. Odczekał chwilę, a potem upił łyk. Po chwili drugi i trzeci. Po około piętnastu minutach nie było śladu po płynie w kubku.
Haakon przygasił ognisko i spakował rzeczy. Uff już niedługo będę w Romagen pomyślał. Może znajdzie się tam dla mnie praca? powiedział na głos jakby liczył na odpowieź. Niestety nie nadeszła, więc mężczyzna wyruszył drogą do Romagen.
Doszedł wreszcie do Romagen. Piękne miasto. Wspaniale możnaby tu żyć. Oczywiście jeśli miałoby się pieniądze. Haakon odruchowo pomacał swoją sakwę. Pusta. Muszę gdzieś się zameldować, albo przynajmniej zachęcić kogoś do zasponsorowania mi noclegu pomyślał i ruszył przez jeden z mostów prowadzących do miasta.
Haakon rozejrzał się wokół. Czy widzę gdzieś jakąś szlachciankę w wieku od 15 - 40 lat?
Niemiły chłód obudził ze snu Haakona. Mężczyzna przeciągnął się, ziewnął i wstał z posłania zrobionego z mchu. Dorzucił drew do słabo tlącego się już ogniska. Gdy ogień osiągnął odpowiednią wielkość Haakon zaparzył na nim wodę. Po jej ugotowaniu zaczął szperać w swojej podróżnej torbie. Wyjął z niej jakieś zioła, m.in. owalne, duże liście mięty. Wrzucił je do żelaznego kubka i zalał wrzątkiem. Odczekał chwilę, a potem upił łyk. Po chwili drugi i trzeci. Po około piętnastu minutach nie było śladu po płynie w kubku.
Haakon przygasił ognisko i spakował rzeczy. Uff już niedługo będę w Romagen pomyślał. Może znajdzie się tam dla mnie praca? powiedział na głos jakby liczył na odpowieź. Niestety nie nadeszła, więc mężczyzna wyruszył drogą do Romagen.
Doszedł wreszcie do Romagen. Piękne miasto. Wspaniale możnaby tu żyć. Oczywiście jeśli miałoby się pieniądze. Haakon odruchowo pomacał swoją sakwę. Pusta. Muszę gdzieś się zameldować, albo przynajmniej zachęcić kogoś do zasponsorowania mi noclegu pomyślał i ruszył przez jeden z mostów prowadzących do miasta.
Haakon rozejrzał się wokół. Czy widzę gdzieś jakąś szlachciankę w wieku od 15 - 40 lat?
Ostatnio zmieniony piątek, 30 grudnia 2005, 09:35 przez Gavrill, łącznie zmieniany 2 razy.

-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Był już późny wieczór, gdy Morgoth osiągnął cel podróży. Zatrzymał się przed bramą i zrobił głęboki wdech widząc strażników przy bramie. -Ostatni wdech wolnego od ignorantów powietrza- pomyślał sam do siebie, po czym chwycił się za głowę. Popatrzał jeszcze rez na dwie butelki trunku w plecaku. -To jednak był młot- burknął niewyraźnie. Było pić po kilkuletniej przerwie. Westchnął i postąpił naprzód, kierujac się do bram miasta.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!

- BLACKs
- Tawerniany Cygan
- Posty: 3040
- Rejestracja: poniedziałek, 21 listopada 2005, 17:30
Gustaw
*Już na pierwszy rzut oka widać, że te miasto różni się od brudnego Altdorfu. Gdybym był szlachcicem, chciałbym tu żyć. Dobrze, że jestem chociaż przyzwoicie ubrany* - pomyślał Gustaw, poprawiając swoje szkarłatne szaty wykonane z najwyższej jakości materiałów. *Na szczęście sakiewka nie jest pusta* - na twarzy Gustawa pojawił się lekki uśmiech, nie widziany przez nikogo od momentu, w którym Gustawa ogarnęła ta paskudna choroba - bezduszność. Przez nią nie może odczuwać wyższych uczuć. Stał się zimną maszyną, dla której liczy się tylko on sam i jego potęga. Reszta istot to narzędzia służące do powiększenia jego mocy. Czarodziej z chęcią odwiedzi hrabinę, by wyciągnąć od niej informacje. A dla jakiego innego powodu miałby do niej iść?
*Miasto niby pięknę, ale do utrzymania takiego stanu jest potrzebna wielka ilość strażników. Lepiej mieć się na baczności. Nikt nie może się dowiedzieć o mojej mocy. Łowcy czarownic, rycerze i fanatycy mogą być wszędzie.* - pomyślał Gustaw spoglądając na swoje ręce. *Nawet jakby mnie znaleźli, nie wierzę by udało im się mnie unicestwić. Posiadam moc! I nikt mnie nie zmusi do jej oddania!* - umysł Gustawa został ogarnięty przez maniakalną żądzę posiadania coraz większej mocy...
Gustaw skierował się do bramy miasta. Unikając dłuższych pogawędek z strażnikami skierował się do domu hrabiny, oglądając po drodze okoliczne budynki i sklepy. Schował w tobołku wszystkie rzeczy powiązane z jego profesją.
*Już na pierwszy rzut oka widać, że te miasto różni się od brudnego Altdorfu. Gdybym był szlachcicem, chciałbym tu żyć. Dobrze, że jestem chociaż przyzwoicie ubrany* - pomyślał Gustaw, poprawiając swoje szkarłatne szaty wykonane z najwyższej jakości materiałów. *Na szczęście sakiewka nie jest pusta* - na twarzy Gustawa pojawił się lekki uśmiech, nie widziany przez nikogo od momentu, w którym Gustawa ogarnęła ta paskudna choroba - bezduszność. Przez nią nie może odczuwać wyższych uczuć. Stał się zimną maszyną, dla której liczy się tylko on sam i jego potęga. Reszta istot to narzędzia służące do powiększenia jego mocy. Czarodziej z chęcią odwiedzi hrabinę, by wyciągnąć od niej informacje. A dla jakiego innego powodu miałby do niej iść?
*Miasto niby pięknę, ale do utrzymania takiego stanu jest potrzebna wielka ilość strażników. Lepiej mieć się na baczności. Nikt nie może się dowiedzieć o mojej mocy. Łowcy czarownic, rycerze i fanatycy mogą być wszędzie.* - pomyślał Gustaw spoglądając na swoje ręce. *Nawet jakby mnie znaleźli, nie wierzę by udało im się mnie unicestwić. Posiadam moc! I nikt mnie nie zmusi do jej oddania!* - umysł Gustawa został ogarnięty przez maniakalną żądzę posiadania coraz większej mocy...
Gustaw skierował się do bramy miasta. Unikając dłuższych pogawędek z strażnikami skierował się do domu hrabiny, oglądając po drodze okoliczne budynki i sklepy. Schował w tobołku wszystkie rzeczy powiązane z jego profesją.

-
- Kok
- Posty: 928
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 19:37
- Numer GG: 1692393
- Lokalizacja: Świnoujście - Koszalin -Szczecin
- Kontakt:
Jergen Klortes
Ponieważ już powoli kończę pracę nad obrazem dla hrabiny Stelli Aretto di Nojman, próbuje się, jakby tak na pożegnanie z nim, namalować go jak najdokładniej, najstaranniej, więc nie śpieszę się zbytnio, gdyż chcę porządnie wykonać powierzoną mi pracę. W wolnych chwilach już przestaję zwiedzać miasto, a zamiast mej doczesnej rozrywki zaczynam malować najpiękniejsze kamienice i budynki miasta, które są dużo łatwiejsze w malowaniu, w odróżnieniu od portretów i pejzaży. Jeśli starczy czasu skusze się choćby na naszkicowanie tych zabawnych mostów, gdyż dzięki temu nawet jeśli nie będę mógł tu zbyt długo pracować, to i tak będę mógł namalować je, bez potrzeby przebywania w mieście.
Ponieważ już powoli kończę pracę nad obrazem dla hrabiny Stelli Aretto di Nojman, próbuje się, jakby tak na pożegnanie z nim, namalować go jak najdokładniej, najstaranniej, więc nie śpieszę się zbytnio, gdyż chcę porządnie wykonać powierzoną mi pracę. W wolnych chwilach już przestaję zwiedzać miasto, a zamiast mej doczesnej rozrywki zaczynam malować najpiękniejsze kamienice i budynki miasta, które są dużo łatwiejsze w malowaniu, w odróżnieniu od portretów i pejzaży. Jeśli starczy czasu skusze się choćby na naszkicowanie tych zabawnych mostów, gdyż dzięki temu nawet jeśli nie będę mógł tu zbyt długo pracować, to i tak będę mógł namalować je, bez potrzeby przebywania w mieście.

-
- Kok
- Posty: 1115
- Rejestracja: niedziela, 18 grudnia 2005, 10:53
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Hrubieszów
Elhix
Elhix wędrował jedną z zatłoczonych ulic miasta. Uśmiech malował się na jego twarzy, a z resztą on prawie zawsze był wesoły. Kiedy znalazł miejsce w miare nie zatłoczone wziął w ręce lutnię i zaczął grać i śpiewać i oczywiście rozglądać się za jaką piękną panną/kobietą. Słowa które płyneły z jego ust podczas śpiewu były takie:
Gdy patrze w twe oczy jak morza niebieskie...
Gdy widzę twe usta jak wiśnie czerwone...
Gdy widzę twe włosy jak promienie słońca złociste...
Ja podziwiam twe piękno, oczywiście!
Kiedy widzę ja Ciebie i ciało twe przepiękne
Myśle tylko o tobie i tylko o tobie pamiętaaam
Gdy patrze w twe oczy jak morza niebieskie...
Gdy widzę twe usta jak wiśnie czerwone...
Gdy widzę twe włosy jak promienie słońca złociste...
Ja podziwiam twe piękno, oczywiście!
Śpiewając Elhix patrzy prosto w oczy dzieczynie o niebiskich oczach i blond włosach.
Elhix wędrował jedną z zatłoczonych ulic miasta. Uśmiech malował się na jego twarzy, a z resztą on prawie zawsze był wesoły. Kiedy znalazł miejsce w miare nie zatłoczone wziął w ręce lutnię i zaczął grać i śpiewać i oczywiście rozglądać się za jaką piękną panną/kobietą. Słowa które płyneły z jego ust podczas śpiewu były takie:
Gdy patrze w twe oczy jak morza niebieskie...
Gdy widzę twe usta jak wiśnie czerwone...
Gdy widzę twe włosy jak promienie słońca złociste...
Ja podziwiam twe piękno, oczywiście!
Kiedy widzę ja Ciebie i ciało twe przepiękne
Myśle tylko o tobie i tylko o tobie pamiętaaam
Gdy patrze w twe oczy jak morza niebieskie...
Gdy widzę twe usta jak wiśnie czerwone...
Gdy widzę twe włosy jak promienie słońca złociste...
Ja podziwiam twe piękno, oczywiście!
Śpiewając Elhix patrzy prosto w oczy dzieczynie o niebiskich oczach i blond włosach.

-
- Marynarz
- Posty: 200
- Rejestracja: piątek, 23 grudnia 2005, 13:56
- Numer GG: 3511208
- Lokalizacja: Grajewo
- Kontakt:
O kurcze! Kto tak drze morde? wykrzyknął Haakon, kiedy do jego uszu dotarła pieśń.
Mężczyzna skierował się w stronę skąd dochodził głos i stanął jak wryty kiedy ujrzał innego barda.
Ah to ty Elhix! Mogłem się domyślić. Nikt tak przecudnie nie wyje! Haakon podszedł do Elhixa i uścisnął mu rękę. Uśmiechnął się/
Obaj byli do siebie bardzo podobni niczym bracia. Jedyną różnicę stanowiły włosy: Haakon miał króciutko ostrzyżone, a Elhix sięgające do ramion.
A co Cię tu sprowadza stary druhu? Zapytał Haakon, nadal rozglądając się za szlachciankami w wieku 15 - 40 lat.
Mężczyzna skierował się w stronę skąd dochodził głos i stanął jak wryty kiedy ujrzał innego barda.
Ah to ty Elhix! Mogłem się domyślić. Nikt tak przecudnie nie wyje! Haakon podszedł do Elhixa i uścisnął mu rękę. Uśmiechnął się/
Obaj byli do siebie bardzo podobni niczym bracia. Jedyną różnicę stanowiły włosy: Haakon miał króciutko ostrzyżone, a Elhix sięgające do ramion.
A co Cię tu sprowadza stary druhu? Zapytał Haakon, nadal rozglądając się za szlachciankami w wieku 15 - 40 lat.

-
- Kok
- Posty: 1115
- Rejestracja: niedziela, 18 grudnia 2005, 10:53
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Hrubieszów
Elhix
Na widok swojego przyjaciela Elhix przerwał pieśń i podał mu rękę. Ja tu mieszkam a ty co tu robisz Haakon? Dobrze Cie widzieć brachu -mówi bard wesołym głosem. Hehe pewnie przybyłeś na konkurs bardów albo tańca co? słuchaj może byś poszedł do mnie? tam moglibyśmy sobie spokojnie pogadać-mówi dalej Elhix z uśmiechem na twarzy
Na widok swojego przyjaciela Elhix przerwał pieśń i podał mu rękę. Ja tu mieszkam a ty co tu robisz Haakon? Dobrze Cie widzieć brachu -mówi bard wesołym głosem. Hehe pewnie przybyłeś na konkurs bardów albo tańca co? słuchaj może byś poszedł do mnie? tam moglibyśmy sobie spokojnie pogadać-mówi dalej Elhix z uśmiechem na twarzy

-
- Majtek
- Posty: 138
- Rejestracja: środa, 14 września 2005, 13:29
Nadiel
Nowy dzień nastał na dobre. Pierwsze promienie słońca powoli nabierały pewności siebie i oświetlały świat coraz większym blaskiem. Kapłan stąpał powoli. Na jego twarzy ponownie zagościł uśmiech. okres jego rozpaczy minął, powoli stając się jedynie bolesnym wspomnieniem. Śpiew ptaków, szum drzew napełniały jego duszę radością, z pewnością większą niż nie jednemu bogaczowi sprawia widok jego wpaniałości.
Powoli przedzierał się przez gąszcz. Ten stopniowo malał, by w końcu ustąpić miejsca najpierw rzadkiemu lasowi, a potem polanie. Na jej skraju do kapłana dołączył jego podniebny towarzysz. Nadiel wyciągnął rękę czekając, by ten usiadł. W pewnej chwili dojrzewszy dziewczyne. Stała na wzgórzu nieopodal. Naraz do głosu zaczęły dochodzić przebłyski pamięci, snu którego znaczenie do tej pory było dla niego niejasne. Teraz jego umysł rozjaśnił się. Oto widział przed soba dziewczynę ze snu, wiedział, że musi ją poznać.
Sokół powoli wzbił się w przestworza, jak gdyby zwiadowca badający okolicę. Tymczasem kapłan zbliżył sie do nieznajomej.
-Niech łaska Rhyi będzie z Tobą, a Taal otoczy Cię opieką-powiedział, kłaniając się przy tym nisko. Jego słowa były ciche, a głos nienaturalnie spokojny, gładki. -Dokąd, jeżeli wolno mi spytac podróżujesz pani.-kontynuował dalej- Być może mógłbym Ci służyć pomocą?-dodał serdecznym głosem.
Wpatrywał sie jakiś czas w nieznajomą. "Tak to na pewno ona"-myśli jedna po drugiej przepływały mu przez umysł "Teraz wszystko w rękach bogów." Wysiągnał rękę, jakby czekając na coś.
Rzeczywiście zaraz zjawił się szary dorodny ptak.
-Jest oswojony-zwrócił sie do swej rozmówczyni-To mój przyjaciel, jeden z wielu w tych lasach.
Nowy dzień nastał na dobre. Pierwsze promienie słońca powoli nabierały pewności siebie i oświetlały świat coraz większym blaskiem. Kapłan stąpał powoli. Na jego twarzy ponownie zagościł uśmiech. okres jego rozpaczy minął, powoli stając się jedynie bolesnym wspomnieniem. Śpiew ptaków, szum drzew napełniały jego duszę radością, z pewnością większą niż nie jednemu bogaczowi sprawia widok jego wpaniałości.
Powoli przedzierał się przez gąszcz. Ten stopniowo malał, by w końcu ustąpić miejsca najpierw rzadkiemu lasowi, a potem polanie. Na jej skraju do kapłana dołączył jego podniebny towarzysz. Nadiel wyciągnął rękę czekając, by ten usiadł. W pewnej chwili dojrzewszy dziewczyne. Stała na wzgórzu nieopodal. Naraz do głosu zaczęły dochodzić przebłyski pamięci, snu którego znaczenie do tej pory było dla niego niejasne. Teraz jego umysł rozjaśnił się. Oto widział przed soba dziewczynę ze snu, wiedział, że musi ją poznać.
Sokół powoli wzbił się w przestworza, jak gdyby zwiadowca badający okolicę. Tymczasem kapłan zbliżył sie do nieznajomej.
-Niech łaska Rhyi będzie z Tobą, a Taal otoczy Cię opieką-powiedział, kłaniając się przy tym nisko. Jego słowa były ciche, a głos nienaturalnie spokojny, gładki. -Dokąd, jeżeli wolno mi spytac podróżujesz pani.-kontynuował dalej- Być może mógłbym Ci służyć pomocą?-dodał serdecznym głosem.
Wpatrywał sie jakiś czas w nieznajomą. "Tak to na pewno ona"-myśli jedna po drugiej przepływały mu przez umysł "Teraz wszystko w rękach bogów." Wysiągnał rękę, jakby czekając na coś.
Rzeczywiście zaraz zjawił się szary dorodny ptak.
-Jest oswojony-zwrócił sie do swej rozmówczyni-To mój przyjaciel, jeden z wielu w tych lasach.

-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Cień w zaułku koło karczmy zgęstniał. Morgoth wyłonił się z cienia i zbliżył do beczki z deszczówką. Sprawdziwszy szystosć wody spłukał w niej krew z prawej rękawicy i z twarzy. W koncu dostał tylko pięścią, więc pięścią musiał oddać. -Prawo do samoobrony to piękna rzecz. Dać się mi sprowokować to samobójstwo. Każdy musi wyciągnąć z życia chociaż jedną lekcję...- myślał - W gruncie rzeczy tamten na tej lekcji już wiele nie skożysta.- Morgoth zaczął się śmiać idąc dalej naprzód. Zaglądnął mimochodem do karczmy. Zcisnął mocniej trzymany w ręku medalion czy talizman odebrany ofierze. -Moze ktoś mi tu powie, co to za chłam- burknął sam do siebie, po czym otworzył drzwi. W twarz uderzył go karczmieny odór zwany przez niektórych "atmosferą". Czegóżto ludzie nei wymyślą, by usprawiedliwić własne lenistwo. Przeciagu wymusił na Morgocie szybkie zamknięcie drzwi, zapewne tym przeciągiem ludzie usprawiedliwili lekkie przygaśnięcie śwec w kandelabrach i na stołach. Szybkie ogląd całej karczmy i Morgoth znalazł kilkoro ludzi, którzy widząc jego uśmieszek cymprędzej spakowali manatki i wynieśli się z karczmy. -Juz lubię tutejszych ludzi, nawet krzesła ustapią!- zaśmiał się po raz kolejny, przecisnął przez tłum i zająćł miejsce przy stole. Rozparłszy się wygodnie na krześle, opierając je o ścianę wyciągnął ostentacyjnie nogi na stół i począł ogladac zdobyty amulecik. Oczekiwał, aż ludzie wróca do swoich rozmów. Nie spuszcza oczu z amuletu i jakby w transie zaczyna odbierac powoli sens wszystkich rozmów sięgajacych jego uszu. Co ciekawego może wydarzyć się w takim mieście?
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!

-
- Tawerniany Che Wiewióra
- Posty: 1529
- Rejestracja: niedziela, 13 listopada 2005, 16:55
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Warszawa
Poza sesją:
Artos:
Wszyscy piszą w trzeciej osobie. Tego posta napisałeś w pierwszej. Zmień to w następnych.
Mr.Z:
Na początku posta piszemy imię postaci. ZAWSZE.
BLACKSouL:
Twoja postać jest skończonym egoistą ale nie oznacza to że nie ma odczuć stricte zwierzęcych. No chyba, że pod każdym względem wolisz umarlaki
Na sesji:
[Jergen]
Jest już dobrze po południu kiedy się obudziłeś. Odsypiasz te całonocne malowanie obrazu hrabiny. Ale jeszcze dwie takie noce i arcydzieło bedzie skończone. Do nocy masz jeszcze dużo czasu więc zastanawiasz się co możesz robić. Po pewnym czasie słyszysz jak służacy na dole otwiera drzwi jakiemuś nowemu gościowi hrabiny.
[Gustav]
Przedzierając się przez rozbawiony tłum dotarłeś w końcu pod dom hrabiny. Po drodze wypatrzyłeś nawet parę użytecznów sklepików i kramików. Większość sprzedaje kolorowe łachmany, broń i w dowolnej ilości trunki lecz z daleka ujarzałeś też jedno ciekawe stoisko z ziołami, buteleczkami, amuletami i innymi magicznymi pierdołami tak czasem potrzebnymi w życiu każdego maga. Warto na wszelki wypadek zapamiętać, gdzie się znajdowało. Nad drzwiami znajduje się herb hrabiny Stelli Aretto di Nojman, twojej znajomej. Przedstawia prosty miecz, który jest cały oplątany czymś przypominającym winorośl. gdy zapukałeś drzwi otworzył Ci bogato ubrany sługa. Za jego plecami widzisz zakazaną mordę jednego z ochroniarzy hrabiny.
[Morgoth]
Siedzisz rozwalony w karczmie i gapisz się tępo w amulet. Nagle czujesz, że ktoś stoi nad tobą i się na Ciebie gapi. Ze zdziwieniem patrzysz w tamtą stronę i widzisz grubą kelnerkę niecierpliwie tupiącą nogą.
- Może pan coś w końcu zamówi? Piwo, wino, jedzenie? Mamy wszystko.
Artos:
Wszyscy piszą w trzeciej osobie. Tego posta napisałeś w pierwszej. Zmień to w następnych.
Mr.Z:
Na początku posta piszemy imię postaci. ZAWSZE.
BLACKSouL:
Twoja postać jest skończonym egoistą ale nie oznacza to że nie ma odczuć stricte zwierzęcych. No chyba, że pod każdym względem wolisz umarlaki

Na sesji:
[Jergen]
Jest już dobrze po południu kiedy się obudziłeś. Odsypiasz te całonocne malowanie obrazu hrabiny. Ale jeszcze dwie takie noce i arcydzieło bedzie skończone. Do nocy masz jeszcze dużo czasu więc zastanawiasz się co możesz robić. Po pewnym czasie słyszysz jak służacy na dole otwiera drzwi jakiemuś nowemu gościowi hrabiny.
[Gustav]
Przedzierając się przez rozbawiony tłum dotarłeś w końcu pod dom hrabiny. Po drodze wypatrzyłeś nawet parę użytecznów sklepików i kramików. Większość sprzedaje kolorowe łachmany, broń i w dowolnej ilości trunki lecz z daleka ujarzałeś też jedno ciekawe stoisko z ziołami, buteleczkami, amuletami i innymi magicznymi pierdołami tak czasem potrzebnymi w życiu każdego maga. Warto na wszelki wypadek zapamiętać, gdzie się znajdowało. Nad drzwiami znajduje się herb hrabiny Stelli Aretto di Nojman, twojej znajomej. Przedstawia prosty miecz, który jest cały oplątany czymś przypominającym winorośl. gdy zapukałeś drzwi otworzył Ci bogato ubrany sługa. Za jego plecami widzisz zakazaną mordę jednego z ochroniarzy hrabiny.
[Morgoth]
Siedzisz rozwalony w karczmie i gapisz się tępo w amulet. Nagle czujesz, że ktoś stoi nad tobą i się na Ciebie gapi. Ze zdziwieniem patrzysz w tamtą stronę i widzisz grubą kelnerkę niecierpliwie tupiącą nogą.
- Może pan coś w końcu zamówi? Piwo, wino, jedzenie? Mamy wszystko.

-
- Marynarz
- Posty: 200
- Rejestracja: piątek, 23 grudnia 2005, 13:56
- Numer GG: 3511208
- Lokalizacja: Grajewo
- Kontakt:
Haakon
Elhix, może jednak lepiej byśmy poszli do karczmy? Propozycja Haakona wydawał się kusząca. Elhix nie wiedział, że bard nie ma zamiaru stawiać, a wręcz przeciwnie: chce napić się kosztem kumpla. Nie znasz może kogoś kto mógłby zostać moim protektorem w sprawie występu na konkursie? A może ktoś zechciałby zasponsorować mój tu pobyt, bo podobno ty masz już "opiekunkę". Haakon znacząco usmiechnął się do towarzysza. To jak? Idziemy do karczmy?
Elhix, może jednak lepiej byśmy poszli do karczmy? Propozycja Haakona wydawał się kusząca. Elhix nie wiedział, że bard nie ma zamiaru stawiać, a wręcz przeciwnie: chce napić się kosztem kumpla. Nie znasz może kogoś kto mógłby zostać moim protektorem w sprawie występu na konkursie? A może ktoś zechciałby zasponsorować mój tu pobyt, bo podobno ty masz już "opiekunkę". Haakon znacząco usmiechnął się do towarzysza. To jak? Idziemy do karczmy?

-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Morgoth
-Nick? Sorry Mastah!-
Wszystko oprócz uprzejmej obsługi - burknął Morgoth półgłosem wiedząc, że jeśli kelnerka kopnie w nogę krzesła poleci głową w dół.
-Serwujecie rózniez informacje?- zapytał powstrzymując się przed wylaniem na kobietę lawiny przekleństw. -Czy skupiacie się na odgrzewanych martwych zwierzętach i piwsku?- dodał, w myślach po czym zgrzytnął zębami.
-Nick? Sorry Mastah!-
Wszystko oprócz uprzejmej obsługi - burknął Morgoth półgłosem wiedząc, że jeśli kelnerka kopnie w nogę krzesła poleci głową w dół.
-Serwujecie rózniez informacje?- zapytał powstrzymując się przed wylaniem na kobietę lawiny przekleństw. -Czy skupiacie się na odgrzewanych martwych zwierzętach i piwsku?- dodał, w myślach po czym zgrzytnął zębami.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!

-
- Kok
- Posty: 1115
- Rejestracja: niedziela, 18 grudnia 2005, 10:53
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Hrubieszów
Elhix
Niech będzie, choć/dź za mną-powiedział Elhix, uśmiechnął się i powoli szedł do karczmy grając na lutni wesołął melodię. Zasmakujesz jakie dobre piwo tu podają -powiedział do Haakona który również wyglądał na zadowolonego. Kiedy będą już w karczmie Elhix zacznie rozglądać się za jakąś piękną kobietą/dzieczyną.
Niech będzie, choć/dź za mną-powiedział Elhix, uśmiechnął się i powoli szedł do karczmy grając na lutni wesołął melodię. Zasmakujesz jakie dobre piwo tu podają -powiedział do Haakona który również wyglądał na zadowolonego. Kiedy będą już w karczmie Elhix zacznie rozglądać się za jakąś piękną kobietą/dzieczyną.

-
- Marynarz
- Posty: 200
- Rejestracja: piątek, 23 grudnia 2005, 13:56
- Numer GG: 3511208
- Lokalizacja: Grajewo
- Kontakt:
Haakon wszedł za Elhixem do karczmy i rozejrzał się. (co widział? mister Game Master?;) ) Usiadł przy jednym z wolnych stolików.
No, więc... zaczął i zdął sobię sprawę, że zdania nie zaczyna się tak protekcjonalnie. Czy nie znasz przypadkiem, przyjacielu, kogoś kto mógłby mnie wspomóc w starcie w konkursie? Spojrzał na Elhix'a, poprawił swoją koszulę, ciągnąc za kołnierz, jakby było mu w niej ciasno i usadowił się wygodniej. Po chwili wyjął z torby małe zawiniątko. Rozwinął i oczom Elhix'a ukazał się proszek. To Biała Siła. Daje niezłego kopa. Haakon polizał zwiniątko z proszkiem. Chcesz trochę? Nie bój się, to nie uzależnia i nie ma skutków ubocznych. Niespodziewanie Haakon zaczął dygotać, a z ust popłynęła mu ślina. Przewrócił się na ławę. Haha żartowałem Powiedział i podniósł się z ławy.
No, więc... zaczął i zdął sobię sprawę, że zdania nie zaczyna się tak protekcjonalnie. Czy nie znasz przypadkiem, przyjacielu, kogoś kto mógłby mnie wspomóc w starcie w konkursie? Spojrzał na Elhix'a, poprawił swoją koszulę, ciągnąc za kołnierz, jakby było mu w niej ciasno i usadowił się wygodniej. Po chwili wyjął z torby małe zawiniątko. Rozwinął i oczom Elhix'a ukazał się proszek. To Biała Siła. Daje niezłego kopa. Haakon polizał zwiniątko z proszkiem. Chcesz trochę? Nie bój się, to nie uzależnia i nie ma skutków ubocznych. Niespodziewanie Haakon zaczął dygotać, a z ust popłynęła mu ślina. Przewrócił się na ławę. Haha żartowałem Powiedział i podniósł się z ławy.
Ostatnio zmieniony piątek, 30 grudnia 2005, 13:45 przez Gavrill, łącznie zmieniany 1 raz.

-
- Bosman
- Posty: 1864
- Rejestracja: poniedziałek, 25 kwietnia 2005, 20:51
- Numer GG: 5454998
Arhtur Artois
Juz od pierwszych chwil Arthur nie lubial tego miasta. Tlumy ludzi o ktorych trza sie bedzie ocierac chcac gdzies isc, trzeba bedzie wdychac ich smrod. Jednak, co gorsze, szlachta, ktorej tak nienawidzial, zdawala sie przechadzac w kazdym miejscu, tak jakby przeszlosc gonila go nawet tutaj. Przeszlosc, ktora zdawala sie mowic: nigdy Cie nie opuszcze. Arthur gleboka wzdechnal. Pierwsze co zamierzal zrobic to znalezc jakies porzadne lokum. Nie musialo byc luksusowe, wystarczy zeby bylo czyste (choc po ostatnich nocach owa czystosc mogla wydawac mu sie luksusem). Wzdechnal jeszcze raz po czym zaczepil najblizszego mieszkanca, by ten wskazal mu droge. Arthur wypytal sie go gdzie moglby znalezc jakis porzadny nocleg (przy czym porzadny nie musialo oznaczac najtanszy), po czym ruszyl w wyznaczonym kierunku.
Juz od pierwszych chwil Arthur nie lubial tego miasta. Tlumy ludzi o ktorych trza sie bedzie ocierac chcac gdzies isc, trzeba bedzie wdychac ich smrod. Jednak, co gorsze, szlachta, ktorej tak nienawidzial, zdawala sie przechadzac w kazdym miejscu, tak jakby przeszlosc gonila go nawet tutaj. Przeszlosc, ktora zdawala sie mowic: nigdy Cie nie opuszcze. Arthur gleboka wzdechnal. Pierwsze co zamierzal zrobic to znalezc jakies porzadne lokum. Nie musialo byc luksusowe, wystarczy zeby bylo czyste (choc po ostatnich nocach owa czystosc mogla wydawac mu sie luksusem). Wzdechnal jeszcze raz po czym zaczepil najblizszego mieszkanca, by ten wskazal mu droge. Arthur wypytal sie go gdzie moglby znalezc jakis porzadny nocleg (przy czym porzadny nie musialo oznaczac najtanszy), po czym ruszyl w wyznaczonym kierunku.

-
- Tawerniany Che Wiewióra
- Posty: 1529
- Rejestracja: niedziela, 13 listopada 2005, 16:55
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Warszawa
[Morgoth]
Kelnerka zmierzyła cię wzrokiem mówiącym, że ma już dużą wprawę w szacowaniu zawartości portfela u różnych ludzi.
- Serwujemy tylko dobre jedzenie i trunki. Jedzenie jest przyrządzane przez naszego wyśmienitego kucharza z najlepszych sztuk mięsa w okolicy. - zabrzmiało to jak wyuczona i powtarzana aż do znudzenia kwestia - Ale jeśli ma pan jakieś specjalne życzenia, to za odpowiednią opłatą - nacisk nałożony na słowo opłatą dosyć wyraźnie wskazuje, że trzeba mieć tu sporo kasy - możemy panu zaserwować coś specjalnego. Co do informacji to może się pan udać do pobliskiej studni. Tam zawsze banda kur domowych stoi i "wymienia" się informacjami.
[Haakon i Elhix]
Wchodząc do karczmy zdziwiliście niepomiernie. I to nie z powodu, że karczmarz ucieszył się na widok dwóch bardów. Wręcz odwrotnie. Prawie cała knajpa jest obsadzona przez różnego rodzaju grajków, muzyków i pokątnych śpiewaków. Wszyscy głośno gadają, śmieją się i śpiewają. Zupełnie jakby pijane stado szympansów postanowiło odwiedzić ten lokal. Taa, od razu wam się tu spodobało. Ta miła atmosfera. Jedyne kobiety nie bądące otoczone zgrają pijanych minstreli to dwie barmanki. Nawet dosyć ładne. Po chwili już widzicie powód dla którego nikt ich nie zaczepia. Jeden z roześmielonych grajków, wstał i objął jedną z nich. Ta nie wypuszczając z rąk tacy, zwinnie uchwyciła ją jedną ręką a drugą strzeliła go po gębie tak mocno, że facet aż poleciał na rozweselonych kompanów. Widać, że dziewczyny mają wprawę w dawaniu kosza.
Kelnerka zmierzyła cię wzrokiem mówiącym, że ma już dużą wprawę w szacowaniu zawartości portfela u różnych ludzi.
- Serwujemy tylko dobre jedzenie i trunki. Jedzenie jest przyrządzane przez naszego wyśmienitego kucharza z najlepszych sztuk mięsa w okolicy. - zabrzmiało to jak wyuczona i powtarzana aż do znudzenia kwestia - Ale jeśli ma pan jakieś specjalne życzenia, to za odpowiednią opłatą - nacisk nałożony na słowo opłatą dosyć wyraźnie wskazuje, że trzeba mieć tu sporo kasy - możemy panu zaserwować coś specjalnego. Co do informacji to może się pan udać do pobliskiej studni. Tam zawsze banda kur domowych stoi i "wymienia" się informacjami.
[Haakon i Elhix]
Wchodząc do karczmy zdziwiliście niepomiernie. I to nie z powodu, że karczmarz ucieszył się na widok dwóch bardów. Wręcz odwrotnie. Prawie cała knajpa jest obsadzona przez różnego rodzaju grajków, muzyków i pokątnych śpiewaków. Wszyscy głośno gadają, śmieją się i śpiewają. Zupełnie jakby pijane stado szympansów postanowiło odwiedzić ten lokal. Taa, od razu wam się tu spodobało. Ta miła atmosfera. Jedyne kobiety nie bądące otoczone zgrają pijanych minstreli to dwie barmanki. Nawet dosyć ładne. Po chwili już widzicie powód dla którego nikt ich nie zaczepia. Jeden z roześmielonych grajków, wstał i objął jedną z nich. Ta nie wypuszczając z rąk tacy, zwinnie uchwyciła ją jedną ręką a drugą strzeliła go po gębie tak mocno, że facet aż poleciał na rozweselonych kompanów. Widać, że dziewczyny mają wprawę w dawaniu kosza.
