[Warhammer] W sadzie śmiertelnego piękna
: wtorek, 26 maja 2009, 18:09
Ciężkie, grafitowe chmury wisiały nisko nad prowincją Hochlandu, zapowiadając rzęsisty deszcz. O tej porze roku mało kto zapuszczał się na te usiane gęstymi lasami, poprzecinane licznymi rzeczkami i strumykami ziemie. Pomijając oczywiście hochlandzkich łówców i myśliwych, dla których Ulriczeit był miesiącem idealnym na polowania i obcowanie z dziką naturą tej krainy. Mgły, deszcze, zmieniająca się jak w kalejdoskopie pogoda mogły wabić zarobkiem jedynie najtwardszych poszukiwaczy przygód, nie wspominając o rdzennych mieszkańcach, którzy do takiej pogody i surowości własnych ziem byli przyzwyczajeni. Wioski i miasta oddalone były od siebie o co najmniej kilkadziesiąt kilometrów, więc niektórzy z przyjezdnych byli tym niemal zaniepokojeni, choć kraina sama w sobie kryła sporo oryginalnych i ciekawych miejsc, o których nie rozmawiało się zwykle przy porannym śniadaniu.
Jedną z takich osobliwości był położony nad Wilczym Strumieniem niewielki zamek, otoczony zewsząd jedynie lasami, równinami a także leżącymi w oddali Białymi Wzgórzami, idealnie komponującymi się z tą sędziwą budowlą. Mimo niewątpliwych kilku setek lat na karku, budynek wciąż posiadał szyby w oknach, a przed zwiedzaniem go przez przypadkowych podróżnych skutecznie chroniły wysokie mury a także mocna, stalowa brama i kilka solidnych łańcuchów spiętych mosiężną kłódką. Legendy krążące wśród mieszkańców najbliżej leżącej wioski Hovelhoff mówiły, że onegdaj zamek był schronieniem jednego z wampirzych lordów z Sylvanii, który w końcu został odkryty i pokonany przez samego Magnusa Pobożnego.
Na pytania o historię starego zamczyska, chłopi z Hovelhoff wzruszali jedynie ramionami lub strachliwie zamykali drzwi i okiennice, jakby obawiając się zemsty jakiejś straszliwej istoty... Nieliczni jedynie porzucali kurtynę milczenia mówiąc o tym, że nie raz widzieli, jak w zamku na wzgórzu ostatnie z okien wieży płonęło w Godzinę Duchów żywym światłem. Inni zaś twierdzili, że słyszeli krzyki ludzi jako żywo odzieranych ze skóry. Najbardziej nieprawdopodobne historie mówiły, że wampirzy władca powrócił i planuje atak na całe Imperium jako zemstę za upokorzenie sprzed wieków. Ale kto by wierzył strachliwym wieśniakom?
Takie wieści dało się słyszeć nie tylko w Hovelhoff, ale i kilku mniejszych osadach rozsianych niedaleko zamku. Plotki rozchodziły się po okolicy w szybkim tempie, a leżący nad Wilczym Strumieniem zamek zdobył reputację nawiedzonego przez siły nieczyste. Wampiry? Smoki? Chaos? Magia? Wiele ciekawostek, często wyssanych z palca, można się było dowiedzieć o tej starej budowli w okolicy. Nic nie jest jednak wieczne i prawda, choćby najgorsza, w końcu wychodzi na jaw. Tak było i w tym przypadku...
Jedną z takich osobliwości był położony nad Wilczym Strumieniem niewielki zamek, otoczony zewsząd jedynie lasami, równinami a także leżącymi w oddali Białymi Wzgórzami, idealnie komponującymi się z tą sędziwą budowlą. Mimo niewątpliwych kilku setek lat na karku, budynek wciąż posiadał szyby w oknach, a przed zwiedzaniem go przez przypadkowych podróżnych skutecznie chroniły wysokie mury a także mocna, stalowa brama i kilka solidnych łańcuchów spiętych mosiężną kłódką. Legendy krążące wśród mieszkańców najbliżej leżącej wioski Hovelhoff mówiły, że onegdaj zamek był schronieniem jednego z wampirzych lordów z Sylvanii, który w końcu został odkryty i pokonany przez samego Magnusa Pobożnego.
Na pytania o historię starego zamczyska, chłopi z Hovelhoff wzruszali jedynie ramionami lub strachliwie zamykali drzwi i okiennice, jakby obawiając się zemsty jakiejś straszliwej istoty... Nieliczni jedynie porzucali kurtynę milczenia mówiąc o tym, że nie raz widzieli, jak w zamku na wzgórzu ostatnie z okien wieży płonęło w Godzinę Duchów żywym światłem. Inni zaś twierdzili, że słyszeli krzyki ludzi jako żywo odzieranych ze skóry. Najbardziej nieprawdopodobne historie mówiły, że wampirzy władca powrócił i planuje atak na całe Imperium jako zemstę za upokorzenie sprzed wieków. Ale kto by wierzył strachliwym wieśniakom?
Takie wieści dało się słyszeć nie tylko w Hovelhoff, ale i kilku mniejszych osadach rozsianych niedaleko zamku. Plotki rozchodziły się po okolicy w szybkim tempie, a leżący nad Wilczym Strumieniem zamek zdobył reputację nawiedzonego przez siły nieczyste. Wampiry? Smoki? Chaos? Magia? Wiele ciekawostek, często wyssanych z palca, można się było dowiedzieć o tej starej budowli w okolicy. Nic nie jest jednak wieczne i prawda, choćby najgorsza, w końcu wychodzi na jaw. Tak było i w tym przypadku...