![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
![Razz :-P](./images/smilies/icon_razz.gif)
Tekst piszemy tak, - dialogi tak, "myśli tak", a poza sesją tak.
Jeśli chodzi o samą przygodę, to moim zdaniem wybrałam optymalną drużynę złożoną z ciekawych do odegrania postaci. Jeśli będziecie odgrywać swoich bohaterów tak jak opisywaliście mi ich w kartach, możliwe że ta sesja zacznie żyć własnym życiem i nie będzie jedynie oparta na głównym wątku fabularnym, ale to już zależy tylko od Was, Waszego zaangażowania i pomysłowości. Nie bójcie się improwizować i grać tak jak chcecie – w końcu to ja tutaj jestem dla Was, a nie Wy dla mnie i nam Wszystkim ma grać się świetnie
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
* * *
WARHAMMER
Alexandra
22 Kaldezeit 2524 Anno Sigmari, dwa dzwony do północy
Ulrich Poppelbaum, pyzaty mężczyzna pod wąsem, właściciel karczmy „Złoty Dąb" na trakcie łączącym Grunburg z Altdorfem jakoś nigdy nie przepadał za późną jesienią. Od tej zasranej pogody zawsze łamało go w kościach i wpadał w minorowy nastrój. Ale nie dzisiaj... Dzisiaj bowiem pełno gości zawitało pod dach jego zajazdu i rumiany właściciel zacierał ręce poganiając swoich pachołków przy roznoszeniu napitków i jedzenia. W sumie się nie dziwił – zadyma śnieżna, która rozszalała się na trakcie tylko sprzyjała napływowi gotówki; już dawno nie miał takiego ruchu w interesie. Zresztą, chyba skończony idiota przebywałby teraz na trakcie, gdy za oknem tak kurzyło. Opierając się o szynk lustrował radosnym wzrokiem całą salę, dając wcześniej dyskretny znak dwóm łysym drabom, że w razie problemów mają zaprowadzić porządek. Awanturnicy, kupcy, typy spod ciemnej gwiazdy, mędrcy – wydawało się, że dziś w karczmie zebrał się cały przekrój tych, którzy podróżują po Starym Świecie. Wyglądało na to, że dziś „Złoty Dąb” zarobi na kilka miesięcy do przodu i Ulrich dziękował Ulrykowi, że śnieżyca rozszalała się właśnie teraz...
Karczma na trakcie, jak to karczma. Szynkwas naprzeciwko drzwi, sporo stołów w przestronnej sali, na ścianach jakieś wątpliwej jakości obrazy, przedstawiające bitwy z Chaosem. Ulrich nie był jakimś tam konseserem sztuki - nastawiał się raczej na czysty zysk. Poza tym zawsze wychodził z założenia, że jak goście się nawalą, to nie ma dla nich znaczenia co wisi na ścianie, bądź nie wisi.
Noc już na dobre rozpostarła swój całun nad okolicą, a płomienie ochoczo tańczyły w wielkim karczemnym kominku otulając całą salę usypiającym ciepłem. Pogoda była paskudna i tylko idiota lub jakiś zbłąkany jeździec mógł teraz przebywać na zewnątrz. Od czasu do czasu dawał o sobie znać potężny wiatr który zerwał się wraz ze śniegiem wywołując dziwne zawodzenie, które usłyszeć można było w głównej sali. Wieczór zdecydowanie nie należał do najprzyjemniejszych... na trakcie rzecz jasna...
Vanadain
Przebywałeś w „Złotym Dąbie” już od dwóch dni i nic szczególnego się nie działo – sypał śnieg, było w miarę spokojnie i leniwie. Aż do dzisiejszego wieczoru. Właściwie nie wiedziałeś, od czego zaczęła się ta cała sytuacja. Jakaś dobrze zbudowana blondynka przy mieczu w pewnej chwili zaczęła cię wyzywać... Czyżby nie wiedziała, że tobie nie wchodzi się w drogę? Choć w sumie ona też wyglądała na taką, co w kaszę nie da sobie dmuchać. Ale przecież nie z takimi już stawałeś twarzą w twarz.
- No właśnie, CIPY powinny siedzieć w burdelu, więc wracaj tam skąd przyszłaś, babo-chłopie. Choć pewnie dla ciebie odpowiedniejszy byłby chlew... I tak bym cię od świni nie odróżnił... – mruknąłeś w odpowiedzi na jej przytyki. Przypadkowi kompani do flaszki, siedzący z tobą przy stole wybuchnęli śmiechem a ty nie ruszyłeś się z miejsca nawet o jotę świdrując spojrzeniem to babsko. - Jak masz problem, to zapraszam na zewnątrz... - roześmiałeś się gromko.
Kolejne kilka minut potoczyło się w rytm następnych wyzwisk i finalnie znalazłeś się jednak w towarzystwie blondynki i jej potężnego kompana, przy którym sprawiałeś raczej mizerne wrażenie. Nowi towarzysze jednak wyglądali na takich, którzy mają ochotę dzisiaj coś wypić, pogadać i się pośmiać... akurat na tym zadupiu, po dwóch nudnych dniach nic więcej prócz tego nie było ci potrzebne...
Wertha & Broch (w końcówce również Vanadain)
W karczmie zatrzymaliście się, gdy zaczynał sypać śnieg. Nie zwracaliście zbytnio uwagi na towarzystwo jakie zebrało się w sali i właściwie niewiele obchodziło was to, co dzieje się dokoła. Siedzieliście oboje w kącie sali, Broch zajęty był piciem, co zwykle czynił gdy nie było żadnej roboty na oku i oddawał się wędrówkom w krainę wspomnień, Wertha natomiast kończyła właśnie wybornego kotleta wieprzowego z ziemniaczkami. W drodze z krasnoludzkiej twierdzy Barak Varr sporo rozmawialiście, więc teraz spędzaliście wieczór w milczeniu. Do czasu...
Na was również nikt nie zwracał zbytniej uwagi, przynajmniej tak wam się zdawało – pewnie goście zebrani w sali doszli do wniosku że nie jest dobrym pomysłem dosiadać się do siwego olbrzyma który sam zajmował pół stolika i mimo że ładnej, to jednak dobrze zbudowanej blondynki z mieczem u boku, nawet jeśli chodziłoby tylko o kolejkę trunku bądź zwykłą rozmowę. W pewnej chwili usłyszeliście jak pewien blondwłosy elf przechwala się dość głośno i Wertha oczywiście musiała zareagować. Wyniknęła z tego krótka sprzeczka, po czym w większym gronie zasiedliście przy stoliku. Elf wyglądał na obytego ze szpadą wojownika, poza tym ten dziwny błysk w jego oku wskazywał, że może być ciekawym kompanem przy flaszce i nie tylko.
Zamówiliście więc trzy kolejne butelki, gdy w sali pojawił się jakiś mężczyzna przygnany do zajazdu deszczem z którym ścięliście się wzrokiem, jednak i to nie było istotnym powodem by oderwać się od zajęć w których wasza trójka była pogrążona. Wieczór zapowiadał się naprawdę ciekawie w ciepłej sali, przy flaszkach kislevickiej Borki.
Jediah
W karczmie przebywałeś od jakiś trzech dni, a że oferowała dość znośne warunki jak na przydrożny zajazd, postanowiłeś zostać dzień dłużej i ruszyć w dalszą drogę wczesnym rankiem następnego dnia. Wyglądając przez okno stwierdziłeś że było to dobrym pomysłem, gdyż pogoda stała się nieznośna. Zerwał się silny wiatr i zaczął sypać gęsty śnieg. Dzisiejszy dzień był męczący, zresztą, każdy miniony taki był. Studiowanie księgi męczyło twój bystry umysł, zwłaszcza, że nie wszystkie słowa w niej zawarte były dla ciebie zrozumiałe i musiałeś improwizować.
Dzisiejszego wieczoru zająłeś miejsce nieopodal paleniska i konsumowałeś kolację. Ciepło kominka skutecznie ogrzewało twe ciało, wprawiając w błogą senność. W samej karczmie niewiele się działo. Twoją uwagę, prócz kupców zwracało kilka zbrojnych postaci które wraz z pogorszeniem pogody zawitały w progi gospody a także elf, który przed chwilą awanturował się z jakąś ludzką kobietą, wyglądającą jak mała machina bojowa krasnoludów. Dziwny mężczyzna, który pojawił się przed chwilą w sali wybrał stolik obok twojego, a ty skupiłeś się na szklaneczce czerwonego wina. Na chwilę pomyślałeś o księdze - noc znów zapowiadała się pracowicie...
Gotfryd
Gdy pojawiłeś się w gospodzie „Złoty Dąb”, rozpadało się na dobre. Czy to deszcz, czy śnieg – nieważne, teraz liczył się ciepły kąt. Od razu również natrafiłeś na spojrzenie siwego olbrzyma siedzącego pod oknem, jakiegoś podejrzanie wyglądającego elfa i ich towarzyszki – dobrze zbudowanej blondynki. Przeszyli cię wzrokiem na wskroś po czym całą trójka wróciła do rozmowy. "Co za paskudne typy", pomyślałeś odwracając wzrok. Rozejrzałeś się po sali dostrzegając wolny stolik, tuż obok stolika zajmowanego przez jakiegoś tajemniczego mężczyznę delektującego się winem i wyraźnie zamyślonego. Mimo że miejsce przy jego stoliku pozostawało wolne, wolałeś zająć inny, w końcu każdy mógł się okazać jednym z NICH i wolałeś nie ryzykować. Odetchnąłeś z ulgą - nareszcie będziesz mógł odpocząć po trudach podróży i solidnie się wyspać. Przydałby się też jakiś pokój, wszak pogoda nie nastrajała do wyruszenia w dalszą drogę. Przynajmniej nie tego wieczoru. Rozsiadłaś się wygodnie na krześle, po czym w jednej chwili przy twoim stoliku pojawiła się młoda, czarnowłosa dziewczyna.
- Witamy w „Złotym Dąbie”. Czy coś podać? - uśmiechnęła się delikatnie czekając na odpowiedź.
W pierwszym poście opiszcie wygląd swoich postaci (avatarki mile widziane) i róbcie co chcecie
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)