Tak piszecie co wasza postać robi.
-Tak piszecie dialogi.
”Tak piszecie co wasza postać myśli”.
Jeżeli przed fragmentem tekstu znajduje się imię postaci w nawiasach kwadratowych oznacza to, że jest on przeznaczony tylko dla osoby grającej danym bohaterem.
Wszystko co macie do powiedzenia poza sesją mi lub innym graczom piszecie nie tutaj tylko w temacie z rekrutacją. Obowiązuje Was narracja w trzeciej osobie czasu przeszłego (gotów jestem zmienić styl pisania postów na ten używany w realu jeżeli za takim rozwiązaniem opowie się większość drużyny).
Tekst posta zaczynacie od imienia Waszej postaci. Możecie wklejać awatar swojego bohatera choć nie jest to konieczne. Posty nie muszą być długie, ważne by wnosiły coś do gry. Inna sprawa, że jak ktoś walnie mi posta na jedną czy dwie linijki, będzie to traktowane jako brak odpowiedzi (jedynym wyjątkiem od tej reguły, z oczywistych względów, będą walki). Termin na odpowiedź wynosi tydzień po moim poście. W przypadku jego niedotrzymania bez uprzedzenia mnie odpowiednio wcześniej na pw lub w temacie z rekrutacją zabijam bohatera lub czasowo przejmuję nad nim kontrolę - w zależności od tego, co będzie mi bardziej pasowało w danej sytuacji.
Jak już zdążyłem zaznaczyć w temacie z rekrutacją przygoda przeznaczona jest dla osób lubiących rozgrywkę z użyciem szarych komórek. Zakładam, że takimi osobami jesteście skoro zdecydowaliście się na udział w grze, choć w moich sesjach na innych forach zdarzało się, że założenia te okazywały się błędne. Fakt, że stawiam na Waszej drodze jakiegoś przeciwnika, może oznaczać, że jesteście w stanie go pokonać. Może być jednak sygnałem ode mnie jako prowadzącego, że obrany przez Was kierunek działań nie należy do najrozsądniejszych. Nie toleruję brawury i nie zawaham się zabić nawet dobrze postującej postaci jeśli porwie się na przeciwnika, w starciu z którym teoretycznie nie ma żadnych szans (co innego sytuacja kiedy takie starcie zostało poprzedzone przygotowaniem odpowiedniego planu działania). Na koniec przypominam o konieczności czytania ze zrozumieniem postów prowadzącego i pozostałych uczestników sesji - bardzo nie lubię pisać tego samego trzy razy pod rząd i podejrzewam, że Wy też nie.
Drużyna:
Isabelle von Deylen (Esmeralda)
Agark (Renfild)
Volkhard (mone0)
Paul (Szasza)
Leopold (Bussumarus)
Serce Grozy
Rozdział pierwszy - Trzy Wrony
[wszyscy oprócz Agarka]
9 Brauzeit 2522 KI
Wprawdzie zajazd ”Trzy wrony” położony dwa dni drogi od Altdorfu nie należał może do przybytków, które miło się wspomina jednak z uwagi na szalejącą na zewnątrz burzę żadnemu z zgromadzonych tu gości nie przyszło by do głowy by opuszczać to miejsce przed świtem. Lokal nie odbiegał zbytnio od przeciętnej. Parter zajmowała sala jadalna wypełniona przez kilkanaście stołów. Na ścianach wisiało kilka trofeów a nad wejściem portret mężczyzny, sądząc po ubiorze jakiegoś szlachcica. Na prawo od wejścia znajdował się kontuar a po przeciwnej stronie pomieszczenia schody prowadzące na piętro gdzie zapewne mieściły się pokoje do wynajęcia. Okna nie były chyba zbyt szczelne, gdyż raz na jakiś czas od środka docierał podmuch zimnego wiatru przyprawiający o drżenie wszystkich zgromadzonych wewnątrz.
Był późny wieczór i większość gości udała się już na spoczynek. W sali jadalnej świecącej teraz pustkami pozostał już tylko karczmarz, zajęty w tej chwili myciem kufli oraz dwie grupy podróżnych. Pierwsza wyglądała na oddział strażników dróg. Mężczyźni siedzieli przy stole położonym przy wyjściu głośno rozprawiając o potyczce jaką stoczyli dziś z grupą banitów, którzy od jakiegoś czasu napadali na kupców podróżujących tą częścią szlaku. Stolik w centrum pomieszczenia zajmowały cztery osoby: kobieta w bordowej szacie, wysoki mężczyzna o długich brązowych włosach którego szaty sugerowały związki z kultem Morra, szczupły młodzieniec pochylony nad kartką papieru, zapewne listem oraz garbaty jegomość, w wieku około 40 lat, odziany w brudny płaszcz z kapturem. Od chwili przybycia jeszcze niczego nie zamówili toteż karczmarz od czasu do czasu zerkał na nich podejrzliwie. W końcu podszedł do stołu i obrzuciwszy wszystkich zgromadzonych przy nim gości wścibskim spojrzeniem spytał:
-Czym mogę służyć? O tej porze posiłków już nie podajemy ale może państwo chcieliby coś do picia? Mamy Starke Menscha - jasne piwo po dwa pensy za kufel i Rosefeld młode czerwone wino z tutejszych winnic, niezgorsze, po dwa szylingi. Jest też gorzałka sprowadzana z Kislevu - trzy szylingi za butelkę. Jeśli chcecie spędzić tu noc cena wynosi sześć pensów za wspólną salę i dziesięć szylingów za pokój. To co podać?
[W swoich pierwszych postach opisujecie dokładnie Waszych bohaterów tak jak widzą ich inni siedzący przy stoliku. Oczywiście wszelkie próby nawiązania konwersacji celem poznania pozostałych członków drużyny są jak najbardziej wskazane. Renfild - Ty z oczywistych względów nie odpisujesz na ten post]
[Leopold]
Od godziny wpatrywałeś się w pożółkłą kartkę papieru, którą dwa dni temu w jednym z przydrożnych zajazdów wręczył ci posłaniec. W pierwszej chwili pomyślałeś "niemożliwe - jak on mnie znalazł".Wiadomość otrzymana w chwili powrotu z Nuln, gdzie zbierałeś materiały do swojej ostatniej książki kompletnie cię zaskoczyła. List pochodził od Martina Rammelofa. Znaliście się od dziecka. Mimo że był starszy o siedem lat nigdy nie mieliście problemu ze znalezieniem wspólnego języka. W swoim czasie wywarł on znaczny (a zdaniem twoich rodziców zgubny) wpływ na drogę, jaką w życiu obrałeś. Studiował historię i nauki przyrodnicze na uniwersytecie w Altdorfie. Po zakończeniu studiów wyjechał w pośpiechu z miasta. Nigdy nie dowiedziałeś się dlaczego. Od tego czasu nie utrzymywaliście ze sobą żadnych kontaktów. Teraz, po tylu latach, wreszcie się odezwał jednak list niewiele wyjaśniał. Wręcz przeciwnie - po jego lekturze miałeś jeszcze więcej wątpliwości.
Z zamyślenia wyrwał go głos karczmarza proponującego napitki i nocleg.Mój drogi przyjacielu!
Upłynęło wiele lat od kiedy spotkaliśmy się po raz ostatni. Przez cały ten czas starałem się dyskretnie śledzić Twoje poczynania, choć moje losy bez wątpienia uszły Twojej uwagi. Otóż jestem teraz kapłanem Sigmara! Możesz być tym cokolwiek zaskoczony, tym bardziej iż nie zaprzeczam, że w życiu popełniłem wiele grzechów. Jednakże wszyscy jesteśmy grzesznikami a moich przełożonych i nauczycieli bardziej interesowały ma wiara i szczerość niż złe uczynki. Spłynęła na mnie łaska przebaczenia. Każdy dzień jest teraz bezcennym darem.
Chciałbym byś przybył do świątyni Sigmara pod wezwaniem świętego Andrika z Kues, mieszczącej się w dzielnicy kupieckiej Altdorfu. Z pewnością przydadzą się tam Twoja wrodzona ciekawość świata i zdolność badania dziwów natury. Jeżeli masz wśród swoich znajomych osoby o podobnych umiejętnościach, nie mam nic przeciwko by i one zaszczyciły mój skromny kościół swoją obecnością. Mam nadzieję, że nie poczyniłeś innych planów i chętnie spędzisz u mnie nadchodzący tydzień. Mógłbyś nocować w domu przy świątyni albo u siebie.
Sprawa, o którą mi chodzi, jest poufnej natury, toteż nie chciałbym jej teraz poruszać. Spodziewana nagroda miałaby wielką wartość dla całego kultu Młotodzierżcy i nie muszę chyba dodawać, że sukces całego przedsięwzięcia przyniósłby uczestnikom sławę w całym Imperium.
Martin