[Almanach] Sesja Gothic
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Marynarz
- Posty: 346
- Rejestracja: piątek, 7 grudnia 2007, 09:48
- Numer GG: 0
[Almanach] Sesja Gothic
Sorka za drobne spóźnienie. A teraz do rzeczy. Piszemy w trzeciej osobie . System standardowy.
- Przyszedłeś tu tylko po to, by móc pocałować Gomeza w dupę!
– tak piszemy teksty wypowiadane przez postać.
* Sam Beliar da mi moc zniszczenia Bariery! Buahaha! *
- Tak piszemy myśli postaci
Diego wbiegł w sam środek bandy orków, będąc świadomy, że i tak jest nieśmiertelny.
-Tak piszemy co nasza postać robi.
I tak, czas zaczynać !:
***
Nieszczęśni skazańcy stali nad urwiskiem czując na gardłach ostrza mieczy strażników. Tuż obok skrzyła się Magiczna Bariera. Z nieba spływały kurtyny zimnego deszczu, a stalowo-szare niebo, raz po raz przeszywały oślepiające błyskawice.
Zmoknięty Sędzia już nie wyglądał tak dostojnie jak parę chwil temu gdy z namaszczeniem odczytywał wyroki.
Wszystkie kończyły się tak samo, niezależnie od wagi przewinienia.
Dożywotnia praca w kopalniach rudy w Górniczej Dolinie.
Ośmiu skazańców, miało za chwilę wylądować w najgorszym więzieniu jakie istniało na całej wyspie.
Prócz ich szat, nie pozostawiono im niczego, nawet złamanego noża. W grupce skazańców nikt się szczególnie nie wyróżniał. Ot jakiś drobny młodzik, wygolony maczo, podejrzanie wyglądający niski cwaniaczek i podobnych gabarytów umięsniony facet z dziwnie rozczulającym spojrzeniem, wysoki gość z zieloną zdobioną chustą, oraz jeszcze trzech innych. Wielki i umięśniony z paskudną przeoraną bliznami twarzą chłop, oraz wysportowany nieco podstarzały średniego wzrostu mężczyzna.
Kilku Strażników zajmowało się załadunkiem specjalnego wózka, którym
zjechać miały towary dla skazańców. Nie było w nim jednak miejsca dla was.
Droga w dół miała mieć znacznie gwałtowniejszy przebieg.
-Zrzucać ich! – warknął Sędzia.
Strażnicy jednym silnym ruchem zepchnęli skazańców ze skarpy. Ciała nieszczęśników obróciły się leniwie w powietrzu i przebiły się przez barierę. Całkiem przyjemne uczucie lotu zostało brutalnie przerwane przez silne zderzenie z zimną taflą małego jeziorka.
Oszołomieni skazańcy po chwili zostali siłą wyciągnięci z wody, przez kilku odzianych w czerwień muskularnych mężczyzn, których pancerze były dziwnie podobne do tych, które nosili miejscy strażnicy.
Kalreth poczuł ucisk na koszuli i po chwili jego bezwładne ciało uniosło się nad ziemię. Ujrzał przed sobą prymitywną, ogorzałą uśmiechnięta mordę.
- Witamy w Kolonii – zarechotał mężczyzna i uderzył go z siłą w twarz, rozkwaszając nos nieszczęśnika.
- Dalej, ochrzcijmy ich chłopaki! – krzyknął do trzech towarzyszących mu ludzi a ci pochwycili kilku innych nieszczęśników i z zapałem zaczęli tłuc ich po twarzach. Ta wątpliwa „przyjemność” nie ominęła nikogo i po chwili na ziemi słaniali się skręceni bólem świeżo upieczeni skazańcy. Strażnicy pomagając sobie brutalnymi kopniakami upchnęli zwijające się ciała na jedna kupę, po czym ruszyli rozładować i ponownie załadować wózek z zaopatrzeniem, który właśnie zjechał, na prymitywny czterokołowy wóz. Nie zwracali już uwagi na skazańców nasyceni zadanym bólem. Obolali więźniowie zostali pod kamienną ścianą , poza zasięgiem słuchu zajętych załadunkiem strazników.
- Przyszedłeś tu tylko po to, by móc pocałować Gomeza w dupę!
– tak piszemy teksty wypowiadane przez postać.
* Sam Beliar da mi moc zniszczenia Bariery! Buahaha! *
- Tak piszemy myśli postaci
Diego wbiegł w sam środek bandy orków, będąc świadomy, że i tak jest nieśmiertelny.
-Tak piszemy co nasza postać robi.
I tak, czas zaczynać !:
***
Nieszczęśni skazańcy stali nad urwiskiem czując na gardłach ostrza mieczy strażników. Tuż obok skrzyła się Magiczna Bariera. Z nieba spływały kurtyny zimnego deszczu, a stalowo-szare niebo, raz po raz przeszywały oślepiające błyskawice.
Zmoknięty Sędzia już nie wyglądał tak dostojnie jak parę chwil temu gdy z namaszczeniem odczytywał wyroki.
Wszystkie kończyły się tak samo, niezależnie od wagi przewinienia.
Dożywotnia praca w kopalniach rudy w Górniczej Dolinie.
Ośmiu skazańców, miało za chwilę wylądować w najgorszym więzieniu jakie istniało na całej wyspie.
Prócz ich szat, nie pozostawiono im niczego, nawet złamanego noża. W grupce skazańców nikt się szczególnie nie wyróżniał. Ot jakiś drobny młodzik, wygolony maczo, podejrzanie wyglądający niski cwaniaczek i podobnych gabarytów umięsniony facet z dziwnie rozczulającym spojrzeniem, wysoki gość z zieloną zdobioną chustą, oraz jeszcze trzech innych. Wielki i umięśniony z paskudną przeoraną bliznami twarzą chłop, oraz wysportowany nieco podstarzały średniego wzrostu mężczyzna.
Kilku Strażników zajmowało się załadunkiem specjalnego wózka, którym
zjechać miały towary dla skazańców. Nie było w nim jednak miejsca dla was.
Droga w dół miała mieć znacznie gwałtowniejszy przebieg.
-Zrzucać ich! – warknął Sędzia.
Strażnicy jednym silnym ruchem zepchnęli skazańców ze skarpy. Ciała nieszczęśników obróciły się leniwie w powietrzu i przebiły się przez barierę. Całkiem przyjemne uczucie lotu zostało brutalnie przerwane przez silne zderzenie z zimną taflą małego jeziorka.
Oszołomieni skazańcy po chwili zostali siłą wyciągnięci z wody, przez kilku odzianych w czerwień muskularnych mężczyzn, których pancerze były dziwnie podobne do tych, które nosili miejscy strażnicy.
Kalreth poczuł ucisk na koszuli i po chwili jego bezwładne ciało uniosło się nad ziemię. Ujrzał przed sobą prymitywną, ogorzałą uśmiechnięta mordę.
- Witamy w Kolonii – zarechotał mężczyzna i uderzył go z siłą w twarz, rozkwaszając nos nieszczęśnika.
- Dalej, ochrzcijmy ich chłopaki! – krzyknął do trzech towarzyszących mu ludzi a ci pochwycili kilku innych nieszczęśników i z zapałem zaczęli tłuc ich po twarzach. Ta wątpliwa „przyjemność” nie ominęła nikogo i po chwili na ziemi słaniali się skręceni bólem świeżo upieczeni skazańcy. Strażnicy pomagając sobie brutalnymi kopniakami upchnęli zwijające się ciała na jedna kupę, po czym ruszyli rozładować i ponownie załadować wózek z zaopatrzeniem, który właśnie zjechał, na prymitywny czterokołowy wóz. Nie zwracali już uwagi na skazańców nasyceni zadanym bólem. Obolali więźniowie zostali pod kamienną ścianą , poza zasięgiem słuchu zajętych załadunkiem strazników.
For Honor & BIG Money!
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Mat
- Posty: 594
- Rejestracja: środa, 7 czerwca 2006, 20:34
- Numer GG: 5800256
- Lokalizacja: GOP
Re: Almanach - Sesja Gothic ;]
Dirrerin
-Ehh... Zero różnicy. Tak samo tutaj jak i na zewnątrz. Widać bardzo zależy im na opinii nowo przybyłych.- pomyślał powoli podnosząc swoje obolałe ciało.
Rozejrzał się wokół rejestrując najbliższe otoczenie. Jezioro, kolejka i te typy majstrujące przy skrzyniach. Zostali jeszcze jego "towarzysze"...
-No szanowni towarzysze WSTAWAĆ! WSTAWAĆ! Niema co grzać dupska bo jeszcze coś innego wam zrobią nasi kochani odźwierni... - powiedział to nie zważając na, jak to sam ujął "kochanych odźwiernych" będąc przygotowanym na ewentualny atak.
-Zwą mnie Dirrerin i więcej wiedzieć nie musicie, chciałbym jednak dowiedzieć się waszych imion, czy jak was tam wołają.- mówiąc to poprawił chustę na szyi. Czekając na odpowiedź rozglądał się za ewentualną drogą wychodzącą z tej przeklętej dolinki.
-Ehh... Zero różnicy. Tak samo tutaj jak i na zewnątrz. Widać bardzo zależy im na opinii nowo przybyłych.- pomyślał powoli podnosząc swoje obolałe ciało.
Rozejrzał się wokół rejestrując najbliższe otoczenie. Jezioro, kolejka i te typy majstrujące przy skrzyniach. Zostali jeszcze jego "towarzysze"...
-No szanowni towarzysze WSTAWAĆ! WSTAWAĆ! Niema co grzać dupska bo jeszcze coś innego wam zrobią nasi kochani odźwierni... - powiedział to nie zważając na, jak to sam ujął "kochanych odźwiernych" będąc przygotowanym na ewentualny atak.
-Zwą mnie Dirrerin i więcej wiedzieć nie musicie, chciałbym jednak dowiedzieć się waszych imion, czy jak was tam wołają.- mówiąc to poprawił chustę na szyi. Czekając na odpowiedź rozglądał się za ewentualną drogą wychodzącą z tej przeklętej dolinki.
Stare chińskie przysłowie mówi: "Jak nie wiesz co powiedzieć, to powiedz stare chińskie przysłowie"
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Marynarz
- Posty: 348
- Rejestracja: niedziela, 5 sierpnia 2007, 21:29
- Numer GG: 5181070
- Lokalizacja: Gliwice/Ciemnogród
Re: Almanach - Sesja Gothic ;]
Dzikun
Dzikun podczas "kocenia" wił się jak piskorz, aby uniknąć co groźniejszych ciosów, jednocześnie rękami zasłaniając głowę - miał wprawę w zbieraniu manta. Gdy już skopano go na bok, oprócz tego, że dostał kilka naprawdę solidnych kopniaków w plecy, chyba nic mu nie było. Bolało, zaraz przejdzie przecież.
Dzikun wstał podskokiem. Był w samych spodniach i sandałach, tatuaże na jego ciele - płonący miecz na ramieniu i salamandra na policzku - lśniły ładnie, pokryte kropelkami wody. Chłopak miał cygańską urodę - tak cygańską, że nawet miał złoty kolczyk w uchu. Ciemne włosy, duże, ciemne oczy, śniada cera. Wyglądał na niegroźnego dzieciaka - miał taki rozczulający wzrok. I niewinny uśmiech, który aktualnie prezentował.
- Dzikun - przedstawił się, podając dłoń facetowi z chustą.
Za co ten dzieciak mógł tu trafić? Owszem, wyglądał na kieszonkowca, ale czy za kradzież kieszonkową trafia się w tak zakazane miejsce? Morderca? Stręczyciel? Szpieg? Na wszystkie pytania - jedna odpowiedź: nie.
Dzikun podczas "kocenia" wił się jak piskorz, aby uniknąć co groźniejszych ciosów, jednocześnie rękami zasłaniając głowę - miał wprawę w zbieraniu manta. Gdy już skopano go na bok, oprócz tego, że dostał kilka naprawdę solidnych kopniaków w plecy, chyba nic mu nie było. Bolało, zaraz przejdzie przecież.
Dzikun wstał podskokiem. Był w samych spodniach i sandałach, tatuaże na jego ciele - płonący miecz na ramieniu i salamandra na policzku - lśniły ładnie, pokryte kropelkami wody. Chłopak miał cygańską urodę - tak cygańską, że nawet miał złoty kolczyk w uchu. Ciemne włosy, duże, ciemne oczy, śniada cera. Wyglądał na niegroźnego dzieciaka - miał taki rozczulający wzrok. I niewinny uśmiech, który aktualnie prezentował.
- Dzikun - przedstawił się, podając dłoń facetowi z chustą.
Za co ten dzieciak mógł tu trafić? Owszem, wyglądał na kieszonkowca, ale czy za kradzież kieszonkową trafia się w tak zakazane miejsce? Morderca? Stręczyciel? Szpieg? Na wszystkie pytania - jedna odpowiedź: nie.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Mat
- Posty: 554
- Rejestracja: sobota, 18 sierpnia 2007, 17:35
- Numer GG: 6781941
- Lokalizacja: Duchnice k/Pruszkowa
Re: Almanach - Sesja Gothic ;]
Kalreth Olarann
Chłopak klęczał, opierając się rękami o ziemię, żeby nie upaść. Upadek do wody nie był aż tak nieprzyjemny, ale rozkwaszony nos to co innego. Zdjął z głowy zniszczoną zieloną czapkę, wytarł nią nos.
Czy zawsze moje początki tak wyglądały? Mam nadzieję, że Adanos mi to jakoś wynagrodzi, bo na razie moje szczęście spieprzyło się i miało twarde lądowanie. Nigdy nic nie wychodzi. Pieprzone fatum.
Podniósł się na nogi, jeszcze raz wytarł nos czapką. Krwawienie ustało. Spojrzał na kawałek szmaty którą trzymał w rękach, po czym skrzywił się i rzucił ją za ramię, jak bezużytecznego śmiecia- którym właśnie się stała. I tak cała była podziurawiona po walce z wieśniakami i czterema dziurami po bełtach strażników. Plusnęła cicho i nawet sięza nią nie obejrzał- wyrzucił jedyną pozostałą mu pamiątkę po życiu na cichej wsi.
Popatrzył mściwym wzrokiem na faceta który go uderzył.
Prędzej czy później zapłacisz za to sukinsynu. Jak każdy kto wszedł mi w drogę.
Kalreth wygramolił się na brzeg. Rozejrzał się wokoło. Skały, jeziorko, skały, strażnicy, plaża, bariera, skały, bariera. I więcej bariery i więcej skał.
-No i trafiłem do kolonii. Gorzej być nie mogło. Witamy w dupie świata!- szepnął sam do siebie, a słowa zabrzmiały, jakby chłopaka opuściła jakakolwiek nadzieja i chęć do życia.
Zerknął na swoich towarzyszy. Wszyscy byli nieźle napakowani, najwyraźniej sami wojownicy. Jest tutaj zapewne najsłabszy fizycznie. Niby jest dobrym magiem, ale bez zwojów i run dupa blada. Żeby chociaż jeszcze oni mu nie spuścili lania. To już naprawdę byłoby przykre.
Podszedł do pozostałych. Ich oczom ukazał się średniego wzrostu szczupły chłopak, który przeżył jakieś 20 wiosen.
Miał jasne włosy, które układały się w delikatne fale i błękitne oczy, które wyrażały teraz ogromną nienawiść, ale gdzieś za nią krył się żal do losu. Jeden głupi wypadek i całe jego życie się spieprzyło. Miał szlacherne rysy twarzy i jasną karnację skóry.
Nosił czarne spodnie i wygodną, jasną koszulę. Poza tym kurtkę z kapturem. Nienawidził wciskać się w szaty magów- niewygodne i nieporęczne, zawsze było mu w nich gorąco.
Ale może chociaż tutaj znajdę spokój ducha i coś osiągnę.- Pomyślal i uśmiechnął się. Może nie będzie aż tak źle -szeptała mu do ucha ta mała cześć podświadomości która pilnowała żeby w chwili rozpaczy nie nabił się na miecz czy żeby nie cisnął sam w siebie kulą ognia.
Przysunął się do Dirrerina i Dzikuna.
-Miło mi was poznać... Choć wolałbym w przyjemniejszych okolicznościach.- powiedział, rozglądając się niepewnie wokół. -Jestem Kalreth.- przedstawił się. Przejechał dłonią po mokrych włosach. -Trzymajmy się razem. Będzie bezpieczniej.- zasugerował.
Chłopak klęczał, opierając się rękami o ziemię, żeby nie upaść. Upadek do wody nie był aż tak nieprzyjemny, ale rozkwaszony nos to co innego. Zdjął z głowy zniszczoną zieloną czapkę, wytarł nią nos.
Czy zawsze moje początki tak wyglądały? Mam nadzieję, że Adanos mi to jakoś wynagrodzi, bo na razie moje szczęście spieprzyło się i miało twarde lądowanie. Nigdy nic nie wychodzi. Pieprzone fatum.
Podniósł się na nogi, jeszcze raz wytarł nos czapką. Krwawienie ustało. Spojrzał na kawałek szmaty którą trzymał w rękach, po czym skrzywił się i rzucił ją za ramię, jak bezużytecznego śmiecia- którym właśnie się stała. I tak cała była podziurawiona po walce z wieśniakami i czterema dziurami po bełtach strażników. Plusnęła cicho i nawet sięza nią nie obejrzał- wyrzucił jedyną pozostałą mu pamiątkę po życiu na cichej wsi.
Popatrzył mściwym wzrokiem na faceta który go uderzył.
Prędzej czy później zapłacisz za to sukinsynu. Jak każdy kto wszedł mi w drogę.
Kalreth wygramolił się na brzeg. Rozejrzał się wokoło. Skały, jeziorko, skały, strażnicy, plaża, bariera, skały, bariera. I więcej bariery i więcej skał.
-No i trafiłem do kolonii. Gorzej być nie mogło. Witamy w dupie świata!- szepnął sam do siebie, a słowa zabrzmiały, jakby chłopaka opuściła jakakolwiek nadzieja i chęć do życia.
Zerknął na swoich towarzyszy. Wszyscy byli nieźle napakowani, najwyraźniej sami wojownicy. Jest tutaj zapewne najsłabszy fizycznie. Niby jest dobrym magiem, ale bez zwojów i run dupa blada. Żeby chociaż jeszcze oni mu nie spuścili lania. To już naprawdę byłoby przykre.
Podszedł do pozostałych. Ich oczom ukazał się średniego wzrostu szczupły chłopak, który przeżył jakieś 20 wiosen.
Miał jasne włosy, które układały się w delikatne fale i błękitne oczy, które wyrażały teraz ogromną nienawiść, ale gdzieś za nią krył się żal do losu. Jeden głupi wypadek i całe jego życie się spieprzyło. Miał szlacherne rysy twarzy i jasną karnację skóry.
Nosił czarne spodnie i wygodną, jasną koszulę. Poza tym kurtkę z kapturem. Nienawidził wciskać się w szaty magów- niewygodne i nieporęczne, zawsze było mu w nich gorąco.
Ale może chociaż tutaj znajdę spokój ducha i coś osiągnę.- Pomyślal i uśmiechnął się. Może nie będzie aż tak źle -szeptała mu do ucha ta mała cześć podświadomości która pilnowała żeby w chwili rozpaczy nie nabił się na miecz czy żeby nie cisnął sam w siebie kulą ognia.
Przysunął się do Dirrerina i Dzikuna.
-Miło mi was poznać... Choć wolałbym w przyjemniejszych okolicznościach.- powiedział, rozglądając się niepewnie wokół. -Jestem Kalreth.- przedstawił się. Przejechał dłonią po mokrych włosach. -Trzymajmy się razem. Będzie bezpieczniej.- zasugerował.
A d'yaebl aep arse!
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Majtek
- Posty: 80
- Rejestracja: piątek, 16 listopada 2007, 17:34
- Numer GG: 4102046
- Lokalizacja: Kanoha
Re: Almanach - Sesja Gothic ;]
Faf 'ik
Dirrerin... Dzikun... Kalreth... - te 3 słowa wleciały jednym uchem, przebrneły przez świadomość i wyleciały drugim uchem Faf 'ika zaraz po przebudzeniu.
Jak to było? Di.. Dzi.. Ke.. Eh ta moja cholerna pamięć.
Teraz dopiero poczuł, że jest cały obolały i do tego mokry. Odgarnął mokre włosy z czoła. Chciał wstać ale ciało odmówiło mu posłuszeństwa.
Co ja tu w ogóle robie?
Zobaczył trzech typków, pewnie współwięźniów, mówiących coś do siebie.
Trzeba by się przedstawić.
Przysunął się do mówiącej trójki.
- Witajcie. Jestem Fawkes Ikson ale mówcie mi Faf 'ik. - powiedział z trudem.
- Aha i póki pamiętam. Cierpię na brak pamięci krótkotrwałej. Ale to szczegół. Mam nadzieje, że się dogadamy. - dodał z uśmiechem.
- A tak w ogóle to jestem Fawkes Ikson ale mówcie mi Faf 'ik. - dodał pewien, że zapomniał się przedstawić.
Dirrerin... Dzikun... Kalreth... - te 3 słowa wleciały jednym uchem, przebrneły przez świadomość i wyleciały drugim uchem Faf 'ika zaraz po przebudzeniu.
Jak to było? Di.. Dzi.. Ke.. Eh ta moja cholerna pamięć.
Teraz dopiero poczuł, że jest cały obolały i do tego mokry. Odgarnął mokre włosy z czoła. Chciał wstać ale ciało odmówiło mu posłuszeństwa.
Co ja tu w ogóle robie?
Zobaczył trzech typków, pewnie współwięźniów, mówiących coś do siebie.
Trzeba by się przedstawić.
Przysunął się do mówiącej trójki.
- Witajcie. Jestem Fawkes Ikson ale mówcie mi Faf 'ik. - powiedział z trudem.
- Aha i póki pamiętam. Cierpię na brak pamięci krótkotrwałej. Ale to szczegół. Mam nadzieje, że się dogadamy. - dodał z uśmiechem.
- A tak w ogóle to jestem Fawkes Ikson ale mówcie mi Faf 'ik. - dodał pewien, że zapomniał się przedstawić.
Ostatnio zmieniony czwartek, 17 lipca 2008, 10:17 przez buek, łącznie zmieniany 2 razy.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bosman
- Posty: 1719
- Rejestracja: sobota, 4 sierpnia 2007, 12:16
- Numer GG: 11803348
- Lokalizacja: Łóżko -> Lodówka -> Kibel -> Komputer (zapętlić)
Re: Almanach - Sesja Gothic ;]
Ratford
Ratford w trakcie chrztu osłaniał się jak umiał. A że nie umiał wcale, było widać bardzo wyraźnie. Gdy strażnicy go zostawili, kopami kierując do reszty skazańców. Spróbował się nieco podnieść - niestety nie udało się. Wszystko go bolało, zmęczenie i chłód deszczu robiły swoje... Przez chwilę leżał, opierając się na łokciu. Nie myślał o tym, że teraz jest już w kolonii, że stąd nie ma ucieczki... Od kiedy został uznany za winnego przez jego głowę przewijała się głównie jedna myśl: czemu? Tak było i teraz: czemu ja? czemu tu? czemu to mnie... Czując na ustach stróżkę krwi, wyrwał się z otępienia. Widocznie złamali mu nos... Otarł krew ręką i podniósł się, słysząc, że stojący nieopodal czterej mężczyźni (a raczej: trzech mężczyzn i chłopak) przedstawiają się sobie. Podszedł do nich.
Chłopak wyglądał dość przeciętnie - zwyczajny mieszczanin, na którego nie zwraca się uwagi, spacerując po mieście. Szare buty, zielone nogawice, szara koszula. Kasztanowy kolor włosów, zielone oczy. Przeciętny średni nos, przeciętna twarz. Przeciętna budowa ciała - nie był zbyt umięśniony, był przeciętnego wzrostu. Żadnych cech szczególnych. Sam fakt tej pozornej szarości mógł się wydawać szczególny. Nie był.
Miło was poznać... Jestem Ratford. - powiedział, skłoniwszy lekko głowę.
(EDITPrzepraszam, zapomniałem opisu w karcie, zapomniałem i tu
Już dodany
)
Ratford w trakcie chrztu osłaniał się jak umiał. A że nie umiał wcale, było widać bardzo wyraźnie. Gdy strażnicy go zostawili, kopami kierując do reszty skazańców. Spróbował się nieco podnieść - niestety nie udało się. Wszystko go bolało, zmęczenie i chłód deszczu robiły swoje... Przez chwilę leżał, opierając się na łokciu. Nie myślał o tym, że teraz jest już w kolonii, że stąd nie ma ucieczki... Od kiedy został uznany za winnego przez jego głowę przewijała się głównie jedna myśl: czemu? Tak było i teraz: czemu ja? czemu tu? czemu to mnie... Czując na ustach stróżkę krwi, wyrwał się z otępienia. Widocznie złamali mu nos... Otarł krew ręką i podniósł się, słysząc, że stojący nieopodal czterej mężczyźni (a raczej: trzech mężczyzn i chłopak) przedstawiają się sobie. Podszedł do nich.
Chłopak wyglądał dość przeciętnie - zwyczajny mieszczanin, na którego nie zwraca się uwagi, spacerując po mieście. Szare buty, zielone nogawice, szara koszula. Kasztanowy kolor włosów, zielone oczy. Przeciętny średni nos, przeciętna twarz. Przeciętna budowa ciała - nie był zbyt umięśniony, był przeciętnego wzrostu. Żadnych cech szczególnych. Sam fakt tej pozornej szarości mógł się wydawać szczególny. Nie był.
Miło was poznać... Jestem Ratford. - powiedział, skłoniwszy lekko głowę.
(EDITPrzepraszam, zapomniałem opisu w karcie, zapomniałem i tu
![Rolling Eyes :roll:](./images/smilies/icon_rolleyes.gif)
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
![Very Happy :D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
Ostatnio zmieniony piątek, 18 lipca 2008, 22:13 przez Sihamaah, łącznie zmieniany 1 raz.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Majtek
- Posty: 140
- Rejestracja: wtorek, 10 kwietnia 2007, 16:09
- Numer GG: 11926008
- Lokalizacja: Gniezno
Re: Almanach - Sesja Gothic ;]
Steve
Od samego początku chłopak wyglądał, jakby nie zdawał sobie sprawy dokąd się udaje. Na jego smukłej twarzy rysował się wyraźny uśmiech. Kompletnie się niczym nie przejmował, czekał tylko na zrzut. Kiedy byli jeszcze na górze, zmierzył wzrokiem pozostałych skazańców, nie przestając się cynicznie uśmiechać. Potem tylko krótki lot, dziwny dźwięk towarzyszący przeniknięciu przez barierę i plusk wody. To, co widział później to tylko ciemność.
Gdy się ocknął, wszystko miało dziwnie czerwony kolor. Mógł się tego spodziewać - chrzest. To typowe zjawisko w więzieniach. Przetarł rękawem spływającą do oczu krew i rozejrzał się. Strażnicy nie wyglądali na zbyt sprytnych, ale nie miał zamiaru ryzykować w takim stanie.
Chwilę po otrząśnięciu się, ponownie się podejrzanie uśmiechnął.
- Więc to jest ta słynna Kolonia? Cóż, nie ma co płakać - powiedział na głos jakby sam do siebie, po czym zwrócił wzrok w kierunku pozostałych więźniów. Na sinej twarzy i z podbitym okiem, jego mina wyglądała dość dziwnie, ale nie zwracał na to najmniejszej uwagi. Widać było, że nie próbował wyglądać, jakby wszystko mu zwisało - tak było rzeczywiście.
Jeszcze raz przyjrzał się pozostałym spod zakrwawionych powiek.
Być może przyjdzie mi spędzić z nimi więcej czasu, wypada się przynajmniej przedstawić, wszyscy inni najwyraźniej już to zrobili...
Wstał i powolnym krokiem ruszył w ich kierunku. Dopiero teraz, gdy nie był już zwinięty z bólu, mogli mu się lepiej przyjrzeć. Był niewysoki i dość krępy, wyraźnie nie grzeszył krzepą. Po drodze jeszcze dwukrotnie zerknął na strażników.
- Steve - przedstawił się, podając rękę najbliższemu mężczyźnie, temu z tatuażami. Później uścisnął dłoń pozostałych
- Nie pytajcie o nic więcej, wasza przeszłość mnie też nie interesuje. Przynajmniej na razie. Tutaj zaczynamy nowe parszywe życie i to, co było dotychczas, nie ma najmniejszego znaczenia.
Zdawał się być zadziwiająco optymistyczny, biorąc pod uwagę sytuację, w jakiej się znalazł. Najwyraźniej nikt nie podzielał jednak jego nastroju, wręcz przeciwnie, dziwiło ich jego podejście.
Od samego początku chłopak wyglądał, jakby nie zdawał sobie sprawy dokąd się udaje. Na jego smukłej twarzy rysował się wyraźny uśmiech. Kompletnie się niczym nie przejmował, czekał tylko na zrzut. Kiedy byli jeszcze na górze, zmierzył wzrokiem pozostałych skazańców, nie przestając się cynicznie uśmiechać. Potem tylko krótki lot, dziwny dźwięk towarzyszący przeniknięciu przez barierę i plusk wody. To, co widział później to tylko ciemność.
Gdy się ocknął, wszystko miało dziwnie czerwony kolor. Mógł się tego spodziewać - chrzest. To typowe zjawisko w więzieniach. Przetarł rękawem spływającą do oczu krew i rozejrzał się. Strażnicy nie wyglądali na zbyt sprytnych, ale nie miał zamiaru ryzykować w takim stanie.
Chwilę po otrząśnięciu się, ponownie się podejrzanie uśmiechnął.
- Więc to jest ta słynna Kolonia? Cóż, nie ma co płakać - powiedział na głos jakby sam do siebie, po czym zwrócił wzrok w kierunku pozostałych więźniów. Na sinej twarzy i z podbitym okiem, jego mina wyglądała dość dziwnie, ale nie zwracał na to najmniejszej uwagi. Widać było, że nie próbował wyglądać, jakby wszystko mu zwisało - tak było rzeczywiście.
Jeszcze raz przyjrzał się pozostałym spod zakrwawionych powiek.
Być może przyjdzie mi spędzić z nimi więcej czasu, wypada się przynajmniej przedstawić, wszyscy inni najwyraźniej już to zrobili...
Wstał i powolnym krokiem ruszył w ich kierunku. Dopiero teraz, gdy nie był już zwinięty z bólu, mogli mu się lepiej przyjrzeć. Był niewysoki i dość krępy, wyraźnie nie grzeszył krzepą. Po drodze jeszcze dwukrotnie zerknął na strażników.
- Steve - przedstawił się, podając rękę najbliższemu mężczyźnie, temu z tatuażami. Później uścisnął dłoń pozostałych
- Nie pytajcie o nic więcej, wasza przeszłość mnie też nie interesuje. Przynajmniej na razie. Tutaj zaczynamy nowe parszywe życie i to, co było dotychczas, nie ma najmniejszego znaczenia.
Zdawał się być zadziwiająco optymistyczny, biorąc pod uwagę sytuację, w jakiej się znalazł. Najwyraźniej nikt nie podzielał jednak jego nastroju, wręcz przeciwnie, dziwiło ich jego podejście.
Va faill, dhoine...
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Marynarz
- Posty: 346
- Rejestracja: piątek, 7 grudnia 2007, 09:48
- Numer GG: 0
Re: Almanach - Sesja Gothic ;]
***
W czasie gdy skazańcy zapoznawali się ze sobą i wymieniali grzeczności, dwójka z nich pozostała pod kamienna ściana coś pomiędzy sobą szepcząc. W końcu i oni podnieśli się i chwiejnie podeszli do towarzyszy niewoli.
- Witajcie – rzekł żylasty starzec z siwymi krótko ściętymi włosami i krótka bródką. Jako jedyny z towarzystwa ubrany był w zadziwiająco wykwintny strój, który pomimo brudu i licznych rozdarć, wyglądał naprawdę porządnie.
- Nazywam się Johan. Zapewne nie interesuje was moja historia. Powiem więc krótko. Byłem zarządcą kierującym zrzutami za Barierę. Stąd więc wiem, co nas tu czeka. Ci „strażnicy” najpewniej zaciągną nas do Kopalni. Nie mamy co liczyć na jakiś wolny wybór. Dlatego musimy się ich jak najszybciej pozbyć.
Drugi z nich, wielki ponury mężczyzna skinął głową.
- Ci debile nie znają się na walce. – stwierdził – mamy nad nimi przewagę liczebną! Skopmy im dupy!
- Uspokój się Ulf – syknął Johan. – W prawdzie mamy nad nimi przewagę liczebną, ale nie mamy uzbrojenia. Na szczęście – uśmiechnął się złośliwie i wskazał sękatą ręką na majaczące w oddali wejście, do jakiejś starej zawalonej kopalni – tam coś na pewno znajdziemy. Jestem pewien, że wala się tam jeszcze kilka starych kilofów.
- Hej wy tam! –krzyknął jeden ze Strażników. - Zamknąć ryje! Ustawiać się pod ścianą, żebym was widział. Zaraz będziecie ciągnąć!
- Nie mamy wiele czasu. Pomożecie? – poprosił starzec. – Ja nie znam się za bardzo na walce ale Ulf, był dawniej moim ochroniarzem i ma świetne przeszkolenie.
Sytuacja nie przedstawiała się najlepiej. Strażnicy już zmierzali w waszą stronę. Musieliście szybko decydować. Mieliście jeszcze tylko chwile na zmienienie paru zdań.
W czasie gdy skazańcy zapoznawali się ze sobą i wymieniali grzeczności, dwójka z nich pozostała pod kamienna ściana coś pomiędzy sobą szepcząc. W końcu i oni podnieśli się i chwiejnie podeszli do towarzyszy niewoli.
- Witajcie – rzekł żylasty starzec z siwymi krótko ściętymi włosami i krótka bródką. Jako jedyny z towarzystwa ubrany był w zadziwiająco wykwintny strój, który pomimo brudu i licznych rozdarć, wyglądał naprawdę porządnie.
- Nazywam się Johan. Zapewne nie interesuje was moja historia. Powiem więc krótko. Byłem zarządcą kierującym zrzutami za Barierę. Stąd więc wiem, co nas tu czeka. Ci „strażnicy” najpewniej zaciągną nas do Kopalni. Nie mamy co liczyć na jakiś wolny wybór. Dlatego musimy się ich jak najszybciej pozbyć.
Drugi z nich, wielki ponury mężczyzna skinął głową.
- Ci debile nie znają się na walce. – stwierdził – mamy nad nimi przewagę liczebną! Skopmy im dupy!
- Uspokój się Ulf – syknął Johan. – W prawdzie mamy nad nimi przewagę liczebną, ale nie mamy uzbrojenia. Na szczęście – uśmiechnął się złośliwie i wskazał sękatą ręką na majaczące w oddali wejście, do jakiejś starej zawalonej kopalni – tam coś na pewno znajdziemy. Jestem pewien, że wala się tam jeszcze kilka starych kilofów.
- Hej wy tam! –krzyknął jeden ze Strażników. - Zamknąć ryje! Ustawiać się pod ścianą, żebym was widział. Zaraz będziecie ciągnąć!
- Nie mamy wiele czasu. Pomożecie? – poprosił starzec. – Ja nie znam się za bardzo na walce ale Ulf, był dawniej moim ochroniarzem i ma świetne przeszkolenie.
Sytuacja nie przedstawiała się najlepiej. Strażnicy już zmierzali w waszą stronę. Musieliście szybko decydować. Mieliście jeszcze tylko chwile na zmienienie paru zdań.
For Honor & BIG Money!
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Marynarz
- Posty: 348
- Rejestracja: niedziela, 5 sierpnia 2007, 21:29
- Numer GG: 5181070
- Lokalizacja: Gliwice/Ciemnogród
Re: Almanach - Sesja Gothic ;]
Dzilkun
Chłopak skrzywił się, słysząc o pracy w kopalni - jakoś wcześniej nie docierało do niego, gdzie trafi. Wiedział, że kolonia karna, ale teraz nagle uświadomił sobie, że będzie całe dnie spędzał w oświetlonej jakimiś nędznymi pochodniami kopalni. O nie!
Dzikun zakołysał się na nogach, jego palce wyprostowały się na całą długość, po czym zwinęły, jednak nie w pięści, a coś przypominającego raczej przykurcz mięśni. Był gotowy do bójki.
- Nie umiem walczyć bronią - oświadczył, spoglądając kątem na strażników. - Ale wręcz jestem skuteczny.
Dzikun dokładniej przyjrzał sie strażnikom - nie mieli hełmów, odsłonięta głowa i szyja były dla niego łatwym celem. Da radę, przynajmniej jednemu...
Chłopak skrzywił się, słysząc o pracy w kopalni - jakoś wcześniej nie docierało do niego, gdzie trafi. Wiedział, że kolonia karna, ale teraz nagle uświadomił sobie, że będzie całe dnie spędzał w oświetlonej jakimiś nędznymi pochodniami kopalni. O nie!
Dzikun zakołysał się na nogach, jego palce wyprostowały się na całą długość, po czym zwinęły, jednak nie w pięści, a coś przypominającego raczej przykurcz mięśni. Był gotowy do bójki.
- Nie umiem walczyć bronią - oświadczył, spoglądając kątem na strażników. - Ale wręcz jestem skuteczny.
Dzikun dokładniej przyjrzał sie strażnikom - nie mieli hełmów, odsłonięta głowa i szyja były dla niego łatwym celem. Da radę, przynajmniej jednemu...
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Mat
- Posty: 554
- Rejestracja: sobota, 18 sierpnia 2007, 17:35
- Numer GG: 6781941
- Lokalizacja: Duchnice k/Pruszkowa
Re: Almanach - Sesja Gothic ;]
Kalreth
-Walczyć? Czym? Nie mamy broni. Nie mamy pancerzy. Nie mamy magii. Niczego co mogłoby nam pomóc.-powiedział i rozłożył bezradnie ręce. Spojrzał na Johana jak na wioskowego głupka- a takich znał wielu i miał okazję do ćwiczenia tego spojrzenia.
*Walka? Cholera. Może mi to tylko przynieść problemy.*- pomyślał mag. *Nie znam tu nikogo, a faceci mogą okazać się ważni, albo bronieni przez kogoś ważnego. Na Beliara, gorzej nie mogło być.* Podrapał się w brodę i zaczął cicho mruczeć zastanawiając się nad czymś.
*Chyba nie ma innego wyjścia. Jakoś nie mam ochoty robić w kopalni. A za barierą jestem wolnym człowiekiem. Tak jakby.*
-No i nie jestem najlepszym wojownikiem.- rzekł, krzywiąc się. Przejechał palcami po wciąż mokrych włosach i podrapał się po karku.
-Ale jak będzie trzeba, to mogę pomachać jakimś żelastwem. Na naukę nigdy nie jest za późno.
Popatrzył na Ulfa, Dzikuna i Dirrerina. Oni na pewno sobie poradzą.
-Okej, poszukajmy jakiegoś kilofa.- szepnął i zaczął iść przodem dziarskim krokiem.
Pewność siebie? Raczej skrajna obojętność. I tak jest trupem, więc chociaż będzie walczył jak na mężczyznę przystało.
-Walczyć? Czym? Nie mamy broni. Nie mamy pancerzy. Nie mamy magii. Niczego co mogłoby nam pomóc.-powiedział i rozłożył bezradnie ręce. Spojrzał na Johana jak na wioskowego głupka- a takich znał wielu i miał okazję do ćwiczenia tego spojrzenia.
*Walka? Cholera. Może mi to tylko przynieść problemy.*- pomyślał mag. *Nie znam tu nikogo, a faceci mogą okazać się ważni, albo bronieni przez kogoś ważnego. Na Beliara, gorzej nie mogło być.* Podrapał się w brodę i zaczął cicho mruczeć zastanawiając się nad czymś.
*Chyba nie ma innego wyjścia. Jakoś nie mam ochoty robić w kopalni. A za barierą jestem wolnym człowiekiem. Tak jakby.*
-No i nie jestem najlepszym wojownikiem.- rzekł, krzywiąc się. Przejechał palcami po wciąż mokrych włosach i podrapał się po karku.
-Ale jak będzie trzeba, to mogę pomachać jakimś żelastwem. Na naukę nigdy nie jest za późno.
Popatrzył na Ulfa, Dzikuna i Dirrerina. Oni na pewno sobie poradzą.
-Okej, poszukajmy jakiegoś kilofa.- szepnął i zaczął iść przodem dziarskim krokiem.
Pewność siebie? Raczej skrajna obojętność. I tak jest trupem, więc chociaż będzie walczył jak na mężczyznę przystało.
A d'yaebl aep arse!
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Mat
- Posty: 594
- Rejestracja: środa, 7 czerwca 2006, 20:34
- Numer GG: 5800256
- Lokalizacja: GOP
Re: Almanach - Sesja Gothic ;]
Dirrerin
Kilof?? Wszystko tylko nie kilof... Kto wymyślił, że kilofem idzie walczyć?? Jedyne co idzie zrobić tym cholerstwem to nadziać się na jego ostrze przy zamachu...- myśli przebiegały mu przez głowę nie pozostawiając prawie po sobie śladu.
Paru ruszyło już w stronę kopalni, a strażnicy się zbliżają...
-Jeśli mamy coś zrobić to...-TERAZ - powiedział do reszty, która tu została i ruszył w stronę kopalni w nadziei, że strażnicy tak szybko się nie pokapują o co chodzi...
Cały czas starał się mieć strażników w zasięgu wzroku. Nie chciał im dać się zaskoczyć.
Kilof?? Wszystko tylko nie kilof... Kto wymyślił, że kilofem idzie walczyć?? Jedyne co idzie zrobić tym cholerstwem to nadziać się na jego ostrze przy zamachu...- myśli przebiegały mu przez głowę nie pozostawiając prawie po sobie śladu.
Paru ruszyło już w stronę kopalni, a strażnicy się zbliżają...
-Jeśli mamy coś zrobić to...-TERAZ - powiedział do reszty, która tu została i ruszył w stronę kopalni w nadziei, że strażnicy tak szybko się nie pokapują o co chodzi...
Cały czas starał się mieć strażników w zasięgu wzroku. Nie chciał im dać się zaskoczyć.
Stare chińskie przysłowie mówi: "Jak nie wiesz co powiedzieć, to powiedz stare chińskie przysłowie"
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Majtek
- Posty: 140
- Rejestracja: wtorek, 10 kwietnia 2007, 16:09
- Numer GG: 11926008
- Lokalizacja: Gniezno
Re: Almanach - Sesja Gothic ;]
Steve
*Walka... czemu wszyscy zawsze chcą walczyć? Przecież to bez sensu a sprawę można rozwiązać w ciekawszy i bardziej... efektowny sposób. Ale teraz już za późno, trzeba działać*
Rozejrzał się wokół, szukając jakiejś broni. Nie miał ochoty machać kilofem. W ostateczności mógłby spróbować walki wręcz. Ciężki kilof zbyt spowalniałby jego ruchy, a tak będzie przynajmniej mógł się uchylać.
Dzikun już składał się do walki. Steve rozejrzał się jeszcze raz po czym zrobił to samo, uważnie obserwując strażników. Nie było już odwrotu
*Walka... czemu wszyscy zawsze chcą walczyć? Przecież to bez sensu a sprawę można rozwiązać w ciekawszy i bardziej... efektowny sposób. Ale teraz już za późno, trzeba działać*
Rozejrzał się wokół, szukając jakiejś broni. Nie miał ochoty machać kilofem. W ostateczności mógłby spróbować walki wręcz. Ciężki kilof zbyt spowalniałby jego ruchy, a tak będzie przynajmniej mógł się uchylać.
Dzikun już składał się do walki. Steve rozejrzał się jeszcze raz po czym zrobił to samo, uważnie obserwując strażników. Nie było już odwrotu
Ostatnio zmieniony piątek, 25 lipca 2008, 18:11 przez Uriziel, łącznie zmieniany 1 raz.
Va faill, dhoine...
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bosman
- Posty: 1719
- Rejestracja: sobota, 4 sierpnia 2007, 12:16
- Numer GG: 11803348
- Lokalizacja: Łóżko -> Lodówka -> Kibel -> Komputer (zapętlić)
Re: Almanach - Sesja Gothic ;]
To chyba nie będzie najlepszy pomysł... Chociaż.
Ratford ruszył za biegnącym po kilof Dirrerinem. Jeśli znajdą kilof, chętnie zań chwyci. Mimo, że był jedynie magiem, godziny spędzone na pracy przy klasztorze wyrobiły w nim pewną siłę i zwinność. Jeśli nie, spróbuje walczyć wręcz. Mimo, że wie, że dobrym wojownikiem nie jest. To chyba jedyna szansa na pozostanie wolnym.
Ratford ruszył za biegnącym po kilof Dirrerinem. Jeśli znajdą kilof, chętnie zań chwyci. Mimo, że był jedynie magiem, godziny spędzone na pracy przy klasztorze wyrobiły w nim pewną siłę i zwinność. Jeśli nie, spróbuje walczyć wręcz. Mimo, że wie, że dobrym wojownikiem nie jest. To chyba jedyna szansa na pozostanie wolnym.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Majtek
- Posty: 80
- Rejestracja: piątek, 16 listopada 2007, 17:34
- Numer GG: 4102046
- Lokalizacja: Kanoha
Re: Almanach - Sesja Gothic ;]
Faf 'ik
- Walczyć da się wszystkim. Byłem strażnikiem więc kilof nie jest dla mnie wyzwaniem.
Wtedy zobaczył, że Dirrerin i Ratford ruszyli w stronę kopalni.
Mówią, że w kupie lepiej.
Zaczął za nimi biec. Gdy ich doganiał, w połowie drogi jego głowę ogarnęła pustka.
Po co biegnę to jakieś zawody? To jego choroba, brak pamięci krótkotrwałej dała o sobie znać.
Zatrzymał się w miejscu i krzyknął głośno do grupki która została pod ścianą.
- Heej! Chłopaki może poprosimy tych kolesi w mundurach o jakąś broń!?
- Walczyć da się wszystkim. Byłem strażnikiem więc kilof nie jest dla mnie wyzwaniem.
Wtedy zobaczył, że Dirrerin i Ratford ruszyli w stronę kopalni.
Mówią, że w kupie lepiej.
Zaczął za nimi biec. Gdy ich doganiał, w połowie drogi jego głowę ogarnęła pustka.
Po co biegnę to jakieś zawody? To jego choroba, brak pamięci krótkotrwałej dała o sobie znać.
Zatrzymał się w miejscu i krzyknął głośno do grupki która została pod ścianą.
- Heej! Chłopaki może poprosimy tych kolesi w mundurach o jakąś broń!?
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Marynarz
- Posty: 346
- Rejestracja: piątek, 7 grudnia 2007, 09:48
- Numer GG: 0
Re: Almanach - Sesja Gothic ;]
Gdy grupka świeżo upieczonych skazańców zaczęła się kierować do opuszczonej kopalni, idący w ich kierunku strażnicy gwałtownie przyspieszyli.
Usłyszawszy komentarz Fafkesa, zerwali się do galopu. Dwójka pozostałych przy wozie strażników równierz pognała w kierunku więźniów.
- Łapać tych gnojków! Nie pozwólcie im uciec! - wydzierał sie pryskając w koło śliną największy z nich, który miał okazję przechrzcić Kalretha.
Biedacy, którzy zdecydowali się zostać pod ścianą byli w zdecydowanie ZŁEJ sytuacji. Jesli nie zerwaliby się zaraz do biegu, czekało ich niezłe lanie. Strażnicy juz obnażali krótkie miecze, gotując się do posiekania skazańców. W koło nie było niczego, czym chociarz prowizorycznie można by sie posłużyc jako bronią. Tylko kamienie, trawa i rozlewające się w koło jeziorko. Na domiar złego, kamienne ściany były zbyt strome, by móc się po nich wspiąć. Flankujący straznicy jednak nie dobiegli jeszcze do nich na tyle blisko, by przegrodzić ewentualna drogę ucieczki.
Ratford i Dirrerin dopadli już do kopalni, zostawiając prześladowców w pewnym dystansie. Kto wie, czy nie uda im się uciec nie wiążąc się w żadną walkę?
Z kopalni w promieniach przebijającego się tam słabego słońca pobłyskiwało stare zardzewiałe żelastwo. Kilka kilofów i jakiś stary miecz.
Miecz!
Obok wejścia leżał jeszcze jakis zaplesniały łuk a w drewniane umocnienia, wbite było kilka strzał o kompletnie zardzewiałych, tępych grotach. Leżała tam tez jakas stara drewniana skrzynka.
Usłyszawszy komentarz Fafkesa, zerwali się do galopu. Dwójka pozostałych przy wozie strażników równierz pognała w kierunku więźniów.
- Łapać tych gnojków! Nie pozwólcie im uciec! - wydzierał sie pryskając w koło śliną największy z nich, który miał okazję przechrzcić Kalretha.
Biedacy, którzy zdecydowali się zostać pod ścianą byli w zdecydowanie ZŁEJ sytuacji. Jesli nie zerwaliby się zaraz do biegu, czekało ich niezłe lanie. Strażnicy juz obnażali krótkie miecze, gotując się do posiekania skazańców. W koło nie było niczego, czym chociarz prowizorycznie można by sie posłużyc jako bronią. Tylko kamienie, trawa i rozlewające się w koło jeziorko. Na domiar złego, kamienne ściany były zbyt strome, by móc się po nich wspiąć. Flankujący straznicy jednak nie dobiegli jeszcze do nich na tyle blisko, by przegrodzić ewentualna drogę ucieczki.
Ratford i Dirrerin dopadli już do kopalni, zostawiając prześladowców w pewnym dystansie. Kto wie, czy nie uda im się uciec nie wiążąc się w żadną walkę?
Z kopalni w promieniach przebijającego się tam słabego słońca pobłyskiwało stare zardzewiałe żelastwo. Kilka kilofów i jakiś stary miecz.
Miecz!
Obok wejścia leżał jeszcze jakis zaplesniały łuk a w drewniane umocnienia, wbite było kilka strzał o kompletnie zardzewiałych, tępych grotach. Leżała tam tez jakas stara drewniana skrzynka.
For Honor & BIG Money!
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Mat
- Posty: 594
- Rejestracja: środa, 7 czerwca 2006, 20:34
- Numer GG: 5800256
- Lokalizacja: GOP
Re: Almanach - Sesja Gothic ;]
Dirrerin
-Łuk! Może nie jest tak źle...- szybkim ruchem podnosi łuk i wyrywał parę strzał z ściany . Obejrzał się za siebie i sprawdził jak daleko są strażnicy. Jeśli był jeszcze czas kopnął w skrzynię tak, aby się otworzyła.
Potem podciągnął chustę i delikatnie napiął łuk. Sekundę później powietrze przeszył syk lecącej strzały. Chwilę później poleciała następna.
-Zbierać te śmieci i na nich!- ryknął patrząc na swoich towarzyszy i napiął łuk po raz kolejny tym razem mierząc dokładnie...
-Łuk! Może nie jest tak źle...- szybkim ruchem podnosi łuk i wyrywał parę strzał z ściany . Obejrzał się za siebie i sprawdził jak daleko są strażnicy. Jeśli był jeszcze czas kopnął w skrzynię tak, aby się otworzyła.
Potem podciągnął chustę i delikatnie napiął łuk. Sekundę później powietrze przeszył syk lecącej strzały. Chwilę później poleciała następna.
-Zbierać te śmieci i na nich!- ryknął patrząc na swoich towarzyszy i napiął łuk po raz kolejny tym razem mierząc dokładnie...
Stare chińskie przysłowie mówi: "Jak nie wiesz co powiedzieć, to powiedz stare chińskie przysłowie"
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bosman
- Posty: 1719
- Rejestracja: sobota, 4 sierpnia 2007, 12:16
- Numer GG: 11803348
- Lokalizacja: Łóżko -> Lodówka -> Kibel -> Komputer (zapętlić)
Re: Almanach - Sesja Gothic ;]
Ratford
Zanim Ratford zdołał chwycić łuk, ubiegł go Dirrerin. Z braku laku czy też czasu szybko chwycił jedną ręką za miecz, drugą za trzonek kilofu tak, by łatwo było go nieść w biegu i w razie czego dać go jednemu z więźniów. Ten Faf 'ik jeszcze dostanie za swoje... Zresztą, nieważne. Teraz strażnicy.
Ratford ruszył w stronę więźniów/strażników, starając się nie wchodzić Dirrerinowi pod ostrzał.
Zanim Ratford zdołał chwycić łuk, ubiegł go Dirrerin. Z braku laku czy też czasu szybko chwycił jedną ręką za miecz, drugą za trzonek kilofu tak, by łatwo było go nieść w biegu i w razie czego dać go jednemu z więźniów. Ten Faf 'ik jeszcze dostanie za swoje... Zresztą, nieważne. Teraz strażnicy.
Ratford ruszył w stronę więźniów/strażników, starając się nie wchodzić Dirrerinowi pod ostrzał.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)