[Storytelling] Ostrze Przeznaczenia!
-
- Marynarz
- Posty: 280
- Rejestracja: czwartek, 10 stycznia 2008, 21:13
- Numer GG: 4667494
- Lokalizacja: NY
- Kontakt:
[Storytelling] Ostrze Przeznaczenia!
Ostrze Przeznaczenia!
Sprawy organizacyjne:
@Na początku każdego posta piszemy imię waszej postaci, pogrubiona czcionką (np. Nesaya)
@ Jeśli coś mówimy to piszemy kursywą (np. -Bla bla), jeśli nasza postać mówi coś w duchu piszemy kursywa i dodajemy gwiazdeczki „**”(np. *bla bla*)
@Przypominam, że staramy się odpisywać codziennie lub, co dwa dni
@ Dłuższe dialogi przeprowadzam na gg. Następnie sklejamy je w całość i zamieszczamy je tutaj
@ Jeśli piszemy cos poza sesją to dajemy kwadratowe nawiasy i piszemy pogrubieniem (np. [Bla bla])
A wiec moi kochani zaczynamy!
Arienus de Muero
Siedziałeś w pobliskim kasynie. Nie było trudno stwierdzić ze nie był to twój pierwszy raz. Rzucając złote monety na stolik z każdą chwilą stawałeś się coraz bardziej bogaty. Nie narzekając na swój wygląd otoczony byłeś towarzystwem pięknych kobiet. Większość z nich były tylko jedno nocną przygodą, ale wcale ci to nie przeszkadzało.
-Wygrana idzie do pana Muero!
Kolejny krzyk rozdawajacego karty wypełnił pomieszczenie. Kobieta, która siedziała na twoich kolanach popatrzyła ci w oczy, po czym namiętnie pocałowała.
-Myślisz ze już czas udać się na gore?
Zapytała tajemniczym głosem uśmiechając się. Zanim jednak zdążyłeś odpowiedzieć, drzwi do oberzni otworzyły się. Wszyscy spojrzeli gwałtownie na przybysza. Wielu z nich zaczęło chować swoje monety i nielegalne substancje. Mężczyzna, który właśnie się pojawił miał na sobie błyszczącą zbroje. Był dostojnie umięśniony a jego sylwetka była wyprostowana. Posłaniec królowej ruszył w twoja stronę.
-Arienus de Muero?
-Zależy, kto pyta
Odpowiedziałeś patrząc się na niego z zaciekawieniem.
-Jutro, gdy słońce będzie najwyżej na niebie stawić się masz do królowej świętej Izabeli! Lepiej, abyś się nie spóźnił… Zostałeś wybrany.
Nie czekając na twoja odpowiedz mężczyzna zawrócił się i pospiesznym krokiem ruszył w druga stronę i podszedł do jakiejś elfki, która chyba tez wygrywała niezłe pieniądze. Pomimo hałasu w kasynie nie mogłeś usłyszeć, co do niej powiedział. Po chwili wyszedł zostawiając elfkę z takim samy zdziwieniu jak ciebie. Przez okno zobaczyłeś ze wskoczył na swojego rumaka i ruszył w stronę zamku.
-Ciekawe…
Mrukneles. Jedyne co postanowiłeś to, to ze na razie będziesz trzymał się z daleka od elfki. W końcu, co cie obchodzi jaką wiadomość ona dostała.
[Nie chce mieszać postaci w pierwszym poscie]
Catherine Elric
Twoje zycie stało się bardzo monotonne. Od kasyna do kasyna, od karczmy do karczmy. Kradłaś, grałaś, wygrywałaś, przegrywałaś lub po prostu przepijałaś. Brakowało ci tego pociągającego dreszczyku emocji. Tak samo jak poprzedniej nocy znajdowałaś się w kasynie. Stale towarzystwo: Grupa krasnoludów oraz stałych graczy. Jeden przystojniak w koncie mizdrzył się z jakąś pannicą. Stary repertuar. Po raz kolejny rzuciłaś parę złotych monet na stół. Przegrałaś.
-Co do cholery?!
Powiedziałaś trochę głośniej niż miałaś intencje.
-Co malutka? Szczęście ci nie dopisuje?
Zapytał twój przeciwnik śmiejąc się.
-Jeszcze nie koniec gry.
Rzuciłaś kolejne monety i karty poleciały w obie strony. Do pomieszczenia ktoś wszedł. Wielu zebranych zaprzestało co robili i popatrzyli na przybysza. Ty byłaś za bardzo zajęta grą. Największa stawka monet… Chwila napięcia i... wygrana. Szeroki uśmiech zawitał ci na twarzy. Po chwili przybysz podszedł do ciebie.
-Czego chcesz?!
Syknęłaś w jego stronę
-Pani Catherine Elric! Królowa święta Izabela wzywa cie do siebie! Jutro w południe! Nie radze ominąć takiej okazji.
Mężczyzna przeszył cię przerażającym wzrokiem i wyszedł z pomieszczenia
-Sama królowa… Oczywiście!
Zaśmiałaś się i wróciłaś do gry.
Heian Verisso
Młody (jak na swoja rasę) krasnolud siedział w karczmie w tym tłocznym mieście. Siedziałeś tam sam, ciągle nowy i zagubiony. Nagle karczmarz podszedł do twojego stolika i przyniósł ci kufel piwa.
-Krasnoludzie… Gdzie zgubiłeś swoja brodę?
Zaśmiał się odchodząc od twojego stolika. Ty tylko zakloles pod nosem patrząc się na kufel z obrzydzeniem. *Co ja teraz mam ze sobą zrobić?* pomyślałeś . Miejsce, w którym się znajdowałeś różniło się od tego gdzie się wychowałeś. Byli tam ludzie, krasnoludy i inne rasy. Z zainteresowaniem przyglądałeś się jeden pannicy, która zabawiała się teraz jednym ze swoich klijentow. Jej jędrne piersi prawie uwolnione z jej skromnej bluzki zabawiały mężczyznę. Było tam głośno i wszystko było tak bardzo interesujące. Otwarte okno wprowadzało jeszcze większy rozkot z tak tłocznej ulicy. Musiałeś przyznać ze miasto tętniło nocą. Jakiś błazen stal i żonglował pochodniami a lokalna grupa grajków grała skoczne melodie. Nagle przez otwarte okno wleciał czarny kruk. Nikt oprócz ciebie nie zwrócił na niego uwagi. W dziobie miał kawałek pergaminu. Zrzucił go na twój stolik i wyleciał tak szybko jak się tu zjawił. Treść nabazgrana na pergaminie głosiła:
Krasnoludzie wychowany z elfami!
Królowa święta Izabela wzywa cie do siebie jutrzejszego dnia w samo południe! Nie zjawienie się grozi wielkimi konsekwencjami.
Jaskier
Przed chwila skończyłeś swój wykańczający trening. Jako tropiciel musiałeś być w odpowiedniej formie. Wracałeś z miejsca gdzie trenowałeś, co było małą chatką na skraju lasu. Było już późno a wąska leśna drużka wydawała się przerażająca, lecz ty miałeś na tyle wyostrzone zmysły ze mogłeś usłyszeć każdy szamot, dzięki czemu byłeś gotowy do walki w każdej chwili. Po parunastu minutach podróży znalazłeś się w mieście. Grupa strażników przywitała cię pod bramami.
-Imię panie!
-Słucham? Od kiedy trzeba się legitymować aby wejść do miasta?
Zapytałeś zdziwiony
-Od, kiedy królowa wydala takie rozkazy!
Odpowiedział groźnie. Ty tylko wzruszyłeś ramiona i wypowiedziałeś swoje imię głośno i wyraźnie
-Jaskier... Chyba tyle wystarczy?
Dwóch strażników mruknęło coś miedzy sobą i obaj kiwnęli głową.
-Szukaliśmy cię cały dzień po całym mieście. Królowa Święta Izabela wzywa cię do siebie, gdy słonce będzie najwyżej na niebie.
-Po co?!
Zapytałeś zdziwiony. Królowa, sama królowa cie wzywała. Byłeś wyraźnie zaskoczony
-My tylko przekazujemy wiadomość. Więcej dowiesz się jutro. A teraz nie zawracaj nam już głowy.
Popatrzyłeś się ze zdziwieniem, po czym weszles przez bramę.
Arja zwana Dziką
Znajdowałaś się z daleka od miasta. Byłaś na poszukiwaniu nowych ziół potrzebnych do stworzenia twoich nowych miłosnych mikstur. Zauważając ze słońce zachodzi za horyzont postanowiłaś wracać do miasta. Z plecakiem na plecach wracałaś przez znane już tobie lasy. Po godzinie drogi niebo było już zupełnie czarne z gwiazdy powitały sklepienie. Co chwile otaczająca cię cisze wypełniało donośne hukanie sowy. Pomimo młodego wieku nie obawiałaś się niczego. Nagle idąc jedną ze ścieżek zatrzymałaś się i rozejrzałaś się dookoła.
-Co do cholery? Chyba się nie zgubiłam?
Mruknęłaś sama do siebie orientując się ze nigdy nie byłaś w tej części lasu. Nagle zobaczyłaś coś bardzo dziwnego. W jednym punkcie ziemia zaczęła się lekko iskrzyć. Malutkie iskierki żaru skakały do góry i w jednej chwili ku twoim oczom ukazał się strumień ognia. Płomień zaczął wirować w około własnej osi i stawał się coraz większy. Gdy były już wyższy od ciebie zaczął się poruszać w nieznajomym tobie kierunku. Z zaciekawieniem zaczęłaś za nim podążać. Ogień wirował coraz szybciej i nagle wyprowadził cię z lasu. Znajdowałaś się na klifie gdzie płomień stal się olbrzymi. Po chwili wydal głośny huk, po rozpłyną się w powietrze. Nagle ku twoim stopom ukazał się kawałek pergaminu żarzącego się z prawego rogu. Podniosłaś go i zaczęłaś czytać:
Arjenno! Dzika szamanko!
Królowa święta Izabela wzywa cię do siebie jutrzejszego dnia w samo południe! Nie zjawienie się grozi wielkimi konsekwencjami.
Przeczytałaś informacje i uśmiechnęłaś się pod nosem. Po chwili zorientowałaś się ze jesteś już bardzo blisko miasta. Ruszyłaś w tamta stronę.
[W waszym poście opiszcie, co wasza postać robi do samego południa i jak zjawia się do zamku aby zobaczyć królową]
[P.S. Dziadek mróz i jego wojownik dołączy do nas w następnym tygodniu]
Sprawy organizacyjne:
@Na początku każdego posta piszemy imię waszej postaci, pogrubiona czcionką (np. Nesaya)
@ Jeśli coś mówimy to piszemy kursywą (np. -Bla bla), jeśli nasza postać mówi coś w duchu piszemy kursywa i dodajemy gwiazdeczki „**”(np. *bla bla*)
@Przypominam, że staramy się odpisywać codziennie lub, co dwa dni
@ Dłuższe dialogi przeprowadzam na gg. Następnie sklejamy je w całość i zamieszczamy je tutaj
@ Jeśli piszemy cos poza sesją to dajemy kwadratowe nawiasy i piszemy pogrubieniem (np. [Bla bla])
A wiec moi kochani zaczynamy!
Arienus de Muero
Siedziałeś w pobliskim kasynie. Nie było trudno stwierdzić ze nie był to twój pierwszy raz. Rzucając złote monety na stolik z każdą chwilą stawałeś się coraz bardziej bogaty. Nie narzekając na swój wygląd otoczony byłeś towarzystwem pięknych kobiet. Większość z nich były tylko jedno nocną przygodą, ale wcale ci to nie przeszkadzało.
-Wygrana idzie do pana Muero!
Kolejny krzyk rozdawajacego karty wypełnił pomieszczenie. Kobieta, która siedziała na twoich kolanach popatrzyła ci w oczy, po czym namiętnie pocałowała.
-Myślisz ze już czas udać się na gore?
Zapytała tajemniczym głosem uśmiechając się. Zanim jednak zdążyłeś odpowiedzieć, drzwi do oberzni otworzyły się. Wszyscy spojrzeli gwałtownie na przybysza. Wielu z nich zaczęło chować swoje monety i nielegalne substancje. Mężczyzna, który właśnie się pojawił miał na sobie błyszczącą zbroje. Był dostojnie umięśniony a jego sylwetka była wyprostowana. Posłaniec królowej ruszył w twoja stronę.
-Arienus de Muero?
-Zależy, kto pyta
Odpowiedziałeś patrząc się na niego z zaciekawieniem.
-Jutro, gdy słońce będzie najwyżej na niebie stawić się masz do królowej świętej Izabeli! Lepiej, abyś się nie spóźnił… Zostałeś wybrany.
Nie czekając na twoja odpowiedz mężczyzna zawrócił się i pospiesznym krokiem ruszył w druga stronę i podszedł do jakiejś elfki, która chyba tez wygrywała niezłe pieniądze. Pomimo hałasu w kasynie nie mogłeś usłyszeć, co do niej powiedział. Po chwili wyszedł zostawiając elfkę z takim samy zdziwieniu jak ciebie. Przez okno zobaczyłeś ze wskoczył na swojego rumaka i ruszył w stronę zamku.
-Ciekawe…
Mrukneles. Jedyne co postanowiłeś to, to ze na razie będziesz trzymał się z daleka od elfki. W końcu, co cie obchodzi jaką wiadomość ona dostała.
[Nie chce mieszać postaci w pierwszym poscie]
Catherine Elric
Twoje zycie stało się bardzo monotonne. Od kasyna do kasyna, od karczmy do karczmy. Kradłaś, grałaś, wygrywałaś, przegrywałaś lub po prostu przepijałaś. Brakowało ci tego pociągającego dreszczyku emocji. Tak samo jak poprzedniej nocy znajdowałaś się w kasynie. Stale towarzystwo: Grupa krasnoludów oraz stałych graczy. Jeden przystojniak w koncie mizdrzył się z jakąś pannicą. Stary repertuar. Po raz kolejny rzuciłaś parę złotych monet na stół. Przegrałaś.
-Co do cholery?!
Powiedziałaś trochę głośniej niż miałaś intencje.
-Co malutka? Szczęście ci nie dopisuje?
Zapytał twój przeciwnik śmiejąc się.
-Jeszcze nie koniec gry.
Rzuciłaś kolejne monety i karty poleciały w obie strony. Do pomieszczenia ktoś wszedł. Wielu zebranych zaprzestało co robili i popatrzyli na przybysza. Ty byłaś za bardzo zajęta grą. Największa stawka monet… Chwila napięcia i... wygrana. Szeroki uśmiech zawitał ci na twarzy. Po chwili przybysz podszedł do ciebie.
-Czego chcesz?!
Syknęłaś w jego stronę
-Pani Catherine Elric! Królowa święta Izabela wzywa cie do siebie! Jutro w południe! Nie radze ominąć takiej okazji.
Mężczyzna przeszył cię przerażającym wzrokiem i wyszedł z pomieszczenia
-Sama królowa… Oczywiście!
Zaśmiałaś się i wróciłaś do gry.
Heian Verisso
Młody (jak na swoja rasę) krasnolud siedział w karczmie w tym tłocznym mieście. Siedziałeś tam sam, ciągle nowy i zagubiony. Nagle karczmarz podszedł do twojego stolika i przyniósł ci kufel piwa.
-Krasnoludzie… Gdzie zgubiłeś swoja brodę?
Zaśmiał się odchodząc od twojego stolika. Ty tylko zakloles pod nosem patrząc się na kufel z obrzydzeniem. *Co ja teraz mam ze sobą zrobić?* pomyślałeś . Miejsce, w którym się znajdowałeś różniło się od tego gdzie się wychowałeś. Byli tam ludzie, krasnoludy i inne rasy. Z zainteresowaniem przyglądałeś się jeden pannicy, która zabawiała się teraz jednym ze swoich klijentow. Jej jędrne piersi prawie uwolnione z jej skromnej bluzki zabawiały mężczyznę. Było tam głośno i wszystko było tak bardzo interesujące. Otwarte okno wprowadzało jeszcze większy rozkot z tak tłocznej ulicy. Musiałeś przyznać ze miasto tętniło nocą. Jakiś błazen stal i żonglował pochodniami a lokalna grupa grajków grała skoczne melodie. Nagle przez otwarte okno wleciał czarny kruk. Nikt oprócz ciebie nie zwrócił na niego uwagi. W dziobie miał kawałek pergaminu. Zrzucił go na twój stolik i wyleciał tak szybko jak się tu zjawił. Treść nabazgrana na pergaminie głosiła:
Krasnoludzie wychowany z elfami!
Królowa święta Izabela wzywa cie do siebie jutrzejszego dnia w samo południe! Nie zjawienie się grozi wielkimi konsekwencjami.
Jaskier
Przed chwila skończyłeś swój wykańczający trening. Jako tropiciel musiałeś być w odpowiedniej formie. Wracałeś z miejsca gdzie trenowałeś, co było małą chatką na skraju lasu. Było już późno a wąska leśna drużka wydawała się przerażająca, lecz ty miałeś na tyle wyostrzone zmysły ze mogłeś usłyszeć każdy szamot, dzięki czemu byłeś gotowy do walki w każdej chwili. Po parunastu minutach podróży znalazłeś się w mieście. Grupa strażników przywitała cię pod bramami.
-Imię panie!
-Słucham? Od kiedy trzeba się legitymować aby wejść do miasta?
Zapytałeś zdziwiony
-Od, kiedy królowa wydala takie rozkazy!
Odpowiedział groźnie. Ty tylko wzruszyłeś ramiona i wypowiedziałeś swoje imię głośno i wyraźnie
-Jaskier... Chyba tyle wystarczy?
Dwóch strażników mruknęło coś miedzy sobą i obaj kiwnęli głową.
-Szukaliśmy cię cały dzień po całym mieście. Królowa Święta Izabela wzywa cię do siebie, gdy słonce będzie najwyżej na niebie.
-Po co?!
Zapytałeś zdziwiony. Królowa, sama królowa cie wzywała. Byłeś wyraźnie zaskoczony
-My tylko przekazujemy wiadomość. Więcej dowiesz się jutro. A teraz nie zawracaj nam już głowy.
Popatrzyłeś się ze zdziwieniem, po czym weszles przez bramę.
Arja zwana Dziką
Znajdowałaś się z daleka od miasta. Byłaś na poszukiwaniu nowych ziół potrzebnych do stworzenia twoich nowych miłosnych mikstur. Zauważając ze słońce zachodzi za horyzont postanowiłaś wracać do miasta. Z plecakiem na plecach wracałaś przez znane już tobie lasy. Po godzinie drogi niebo było już zupełnie czarne z gwiazdy powitały sklepienie. Co chwile otaczająca cię cisze wypełniało donośne hukanie sowy. Pomimo młodego wieku nie obawiałaś się niczego. Nagle idąc jedną ze ścieżek zatrzymałaś się i rozejrzałaś się dookoła.
-Co do cholery? Chyba się nie zgubiłam?
Mruknęłaś sama do siebie orientując się ze nigdy nie byłaś w tej części lasu. Nagle zobaczyłaś coś bardzo dziwnego. W jednym punkcie ziemia zaczęła się lekko iskrzyć. Malutkie iskierki żaru skakały do góry i w jednej chwili ku twoim oczom ukazał się strumień ognia. Płomień zaczął wirować w około własnej osi i stawał się coraz większy. Gdy były już wyższy od ciebie zaczął się poruszać w nieznajomym tobie kierunku. Z zaciekawieniem zaczęłaś za nim podążać. Ogień wirował coraz szybciej i nagle wyprowadził cię z lasu. Znajdowałaś się na klifie gdzie płomień stal się olbrzymi. Po chwili wydal głośny huk, po rozpłyną się w powietrze. Nagle ku twoim stopom ukazał się kawałek pergaminu żarzącego się z prawego rogu. Podniosłaś go i zaczęłaś czytać:
Arjenno! Dzika szamanko!
Królowa święta Izabela wzywa cię do siebie jutrzejszego dnia w samo południe! Nie zjawienie się grozi wielkimi konsekwencjami.
Przeczytałaś informacje i uśmiechnęłaś się pod nosem. Po chwili zorientowałaś się ze jesteś już bardzo blisko miasta. Ruszyłaś w tamta stronę.
[W waszym poście opiszcie, co wasza postać robi do samego południa i jak zjawia się do zamku aby zobaczyć królową]
[P.S. Dziadek mróz i jego wojownik dołączy do nas w następnym tygodniu]
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 19 maja 2008, 23:39 przez Samanta, łącznie zmieniany 1 raz.
Samanta Bloodmoon
Fire and ice, somehow existing together without destroying each other. More proof that I belonged with him.
-Bella Cullen, Breaking Dawn
Fire and ice, somehow existing together without destroying each other. More proof that I belonged with him.
-Bella Cullen, Breaking Dawn
-
- Bosman
- Posty: 2006
- Rejestracja: niedziela, 17 grudnia 2006, 11:38
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Nie chcesz wiedzieć... naprawdę nie chcesz wiedzieć...
Re: [Storytelling] Ostrze Przeznaczenia!
Uznajmy, że nie szukała ziół na eliksiry miłosne, tylko tak sobie chodziła po lesie, ok?
Arja zwana Dziką
Sama nie wiedziała, po co idzie w stronę miasta, oraz jaki to ma sens. Bo cóż może zakłucić jej wieczny spokój? Co może stracić nie idąc na wezwanie? Oczywiście święta nie mogła zaspokoić pragnień Arji, gdyż ta potrzebowała tylko jedzenia i picia, a jedyne co świadczyło o jej cywilizacji była krótka, acz zadziwiająco wygodna spódniczka otaczająca wyjątkowo piękne uda, bluzka, kozaki po kolana, oraz dwie proste bransolety. No więc... dlaczego druidka ruszyła do miasta? Otóż jeśli człowiek nie marzy, to nie ma nic do stracenia, a Arja cechowała się ciekawością, oraz lubością do obejrzenia nowości.
W tym przypadku miasta.
Bardzo możliwe, że nie dogada się z królową i zginie za karę, lub wróci do lasu kontynując swe proste, acz spokojne życie.
Arja zwana Dziką
Sama nie wiedziała, po co idzie w stronę miasta, oraz jaki to ma sens. Bo cóż może zakłucić jej wieczny spokój? Co może stracić nie idąc na wezwanie? Oczywiście święta nie mogła zaspokoić pragnień Arji, gdyż ta potrzebowała tylko jedzenia i picia, a jedyne co świadczyło o jej cywilizacji była krótka, acz zadziwiająco wygodna spódniczka otaczająca wyjątkowo piękne uda, bluzka, kozaki po kolana, oraz dwie proste bransolety. No więc... dlaczego druidka ruszyła do miasta? Otóż jeśli człowiek nie marzy, to nie ma nic do stracenia, a Arja cechowała się ciekawością, oraz lubością do obejrzenia nowości.
W tym przypadku miasta.
Bardzo możliwe, że nie dogada się z królową i zginie za karę, lub wróci do lasu kontynując swe proste, acz spokojne życie.
Grupa Nieszanowania Praw Ludzkich oraz Wspierania Bratniej Nienawiści na Tawernie
Azrael (Śmierć Wszechświatów) jest ich władcą. Wszystkie inne Śmierci są zależne od niego.
Azrael (Śmierć Wszechświatów) jest ich władcą. Wszystkie inne Śmierci są zależne od niego.
-
- Marynarz
- Posty: 348
- Rejestracja: niedziela, 5 sierpnia 2007, 21:29
- Numer GG: 5181070
- Lokalizacja: Gliwice/Ciemnogród
Re: [Storytelling] Ostrze Przeznaczenia!
Arienus de Muero
Trzeba przyznać, iż w kasynie wszyscy doskonale wiedzieli, że de Muero - mężczyzna w drogich, beżowych szatach i zawsze z piękną kobietą u boku - jest bardzo skory do przepuszczania dużych sum, zwłaszcza, gdy chodzi o ruletkę. Dzisiejszy wieczór nie różnił sie pod tym względem od kilku poprzednich, z tym jednym wyjątkiem, że dziewczyna była inna. Z początku było ciężko, coś nie miał ręki do zakładów, gdy jednak na moment przerwał grę, aby wraz ze swoją towarzyszką napić się drinka w jakiejś mniej zatłoczonej części kasyna, umysł mu się rozjaśnił. Wygrywał partię za partią, doskonale się przy tym bawiąc i zdobywając coraz szersze grono wielbicielek.
Propozycja pięknej, czarnowłosej towarzyszki, aby udać się na górę, bardzo spodobała się Arienusowi. Zamierzał przytaknąć i przerwać grę, gdy nagle ktoś wszedł do kasyna. Grajek jakoś odruchowo pomyślał, że będą kłopoty - myli się. Zapytany o imię, zamierzał poprawić, ze nazywa się Grajek, powstrzymał się jednak - trochę kultury, nie był wszak wśród swoich dawnych przyjaciół...
Gdy posłaniec ulotnił się, Arienus przez moment siedział oniemiały, po czym wybuchnął serdecznym, głośnym śmiechem. Na barwę jego głosu składało się niemałe zaskoczenie i odrobina alkoholu, która zrobiła misz-masz z większością klapek w jego głowie.
- Czerwone - rzucił de Muero w stronę krupiera, kładąc na zielonym suknie stosik złotych monet.
Grajek obudził się następnego ranka, w swoim pokoju w karczmie "pod Korzeniami Dębu". Obok niego spała czarnowłosa piękność z kasyna. Był bardzo późny ranek.
- Skarbie... - szepnął Arienus do ucha towarzyszki. - Muszę już iść.
Dziewczyna odmruczała niewyraźnie coś w stylu "poczekam", nawet nie otwierając przy tym oczu. Grajek uśmiechnął się pod nosem, po czym szybko założył na siebie najlepsze szaty, jakie miał przy sobie i zebrał wszystkie swoje rzeczy do plecaka, aby w razie czego móc je od razu zabrać. Wyszedł, płacąc za dotychczasowe noce spędzone w karczmie i zaznaczając, że w jego pokoju śpi jeszcze jego "narzeczona".
No proszę, pałac... A nie myślałem, że przyjdzie mi jeszcze kiedyś zjawić się w takim miejscu. Heh, zapowiada się naprawdę niezły bal..., pomyślał, uśmiechając się do siebie w chwili, gdy przekraczał bramę zamku.
[A to jest szata, którą ma na sobie -> http://fc03.deviantart.com/fs28/i/2008/ ... joKoji.jpg ]
Trzeba przyznać, iż w kasynie wszyscy doskonale wiedzieli, że de Muero - mężczyzna w drogich, beżowych szatach i zawsze z piękną kobietą u boku - jest bardzo skory do przepuszczania dużych sum, zwłaszcza, gdy chodzi o ruletkę. Dzisiejszy wieczór nie różnił sie pod tym względem od kilku poprzednich, z tym jednym wyjątkiem, że dziewczyna była inna. Z początku było ciężko, coś nie miał ręki do zakładów, gdy jednak na moment przerwał grę, aby wraz ze swoją towarzyszką napić się drinka w jakiejś mniej zatłoczonej części kasyna, umysł mu się rozjaśnił. Wygrywał partię za partią, doskonale się przy tym bawiąc i zdobywając coraz szersze grono wielbicielek.
Propozycja pięknej, czarnowłosej towarzyszki, aby udać się na górę, bardzo spodobała się Arienusowi. Zamierzał przytaknąć i przerwać grę, gdy nagle ktoś wszedł do kasyna. Grajek jakoś odruchowo pomyślał, że będą kłopoty - myli się. Zapytany o imię, zamierzał poprawić, ze nazywa się Grajek, powstrzymał się jednak - trochę kultury, nie był wszak wśród swoich dawnych przyjaciół...
Gdy posłaniec ulotnił się, Arienus przez moment siedział oniemiały, po czym wybuchnął serdecznym, głośnym śmiechem. Na barwę jego głosu składało się niemałe zaskoczenie i odrobina alkoholu, która zrobiła misz-masz z większością klapek w jego głowie.
- Czerwone - rzucił de Muero w stronę krupiera, kładąc na zielonym suknie stosik złotych monet.
Grajek obudził się następnego ranka, w swoim pokoju w karczmie "pod Korzeniami Dębu". Obok niego spała czarnowłosa piękność z kasyna. Był bardzo późny ranek.
- Skarbie... - szepnął Arienus do ucha towarzyszki. - Muszę już iść.
Dziewczyna odmruczała niewyraźnie coś w stylu "poczekam", nawet nie otwierając przy tym oczu. Grajek uśmiechnął się pod nosem, po czym szybko założył na siebie najlepsze szaty, jakie miał przy sobie i zebrał wszystkie swoje rzeczy do plecaka, aby w razie czego móc je od razu zabrać. Wyszedł, płacąc za dotychczasowe noce spędzone w karczmie i zaznaczając, że w jego pokoju śpi jeszcze jego "narzeczona".
No proszę, pałac... A nie myślałem, że przyjdzie mi jeszcze kiedyś zjawić się w takim miejscu. Heh, zapowiada się naprawdę niezły bal..., pomyślał, uśmiechając się do siebie w chwili, gdy przekraczał bramę zamku.
[A to jest szata, którą ma na sobie -> http://fc03.deviantart.com/fs28/i/2008/ ... joKoji.jpg ]
-
- Marynarz
- Posty: 346
- Rejestracja: piątek, 7 grudnia 2007, 09:48
- Numer GG: 0
Re: [Storytelling] Ostrze Przeznaczenia!
Cat Elric
Cat z błogim zadowoleniem zagarnęła pieniądze do siebie. Co tu kryć. Rządziła. . Gra znudziła jej się już jednak niesamowicie i dalsze tłuczenie w pokera byłoby już tylko mordęgą. pożegnała się więc z towarzystwem i udała się do swojego pokoju. Sama możliwość, że niby królowa mogła coś od niej chcieć, zwyczajnie ją bawiła i wywietrzała z jej głowy niemal natychmiast gduy położyła się spać. Z całego nudnego wieczoru, jedyną osoba która zapadła jej w pamięć, był osobliwy mężczyzna zabawiający się w grę w ruletkę... Interesował ją nie tylko fizycznie, ale przedewszystkim - materialnie. Ziewnęła przeciągle i o niczym już więcej nie myslała. Rygiel którym zastawiła drzwi, oraz drewniana deska którą zatarasowała okno, sprawiał, że czuła się bezpiecznie i z uczuciem błogiej ulgi, zasnęła. Jak to zwykle w jej przypdaku było, spała aż do południa, co według niej było normalną pora wstawania.
Cat z błogim zadowoleniem zagarnęła pieniądze do siebie. Co tu kryć. Rządziła. . Gra znudziła jej się już jednak niesamowicie i dalsze tłuczenie w pokera byłoby już tylko mordęgą. pożegnała się więc z towarzystwem i udała się do swojego pokoju. Sama możliwość, że niby królowa mogła coś od niej chcieć, zwyczajnie ją bawiła i wywietrzała z jej głowy niemal natychmiast gduy położyła się spać. Z całego nudnego wieczoru, jedyną osoba która zapadła jej w pamięć, był osobliwy mężczyzna zabawiający się w grę w ruletkę... Interesował ją nie tylko fizycznie, ale przedewszystkim - materialnie. Ziewnęła przeciągle i o niczym już więcej nie myslała. Rygiel którym zastawiła drzwi, oraz drewniana deska którą zatarasowała okno, sprawiał, że czuła się bezpiecznie i z uczuciem błogiej ulgi, zasnęła. Jak to zwykle w jej przypdaku było, spała aż do południa, co według niej było normalną pora wstawania.
For Honor & BIG Money!
-
- Mat
- Posty: 468
- Rejestracja: czwartek, 29 listopada 2007, 12:11
- Numer GG: 11764336
- Lokalizacja: Leszno
Re: [Storytelling] Ostrze Przeznaczenia!
Heian Verisso
Smród, hałas, pijaństwo i rozpusta... Takie były pierwsze słowa jakimi krasnolud opisałby miasto, po dziewiczym zetknięciu się z cywilizacją. "Jak oni tutaj wytrzymują?"- zastanawiał się ilekroć widział coś nowego. Mimo wszystko jakaś cząstka jego osoby była tego wszystkiego ciekawa i chciała chłonąć miejscową kulturę całymi garściami... Heian podejrzewał, że jest to krasnoludzka część jego osobowości, co wcale nie napawało go optymizmem.
Siedział w karczmie i zrzędził na temat panującego tam zapachu... Pot zmieszany z odorem alkoholu bardzo mocno uderzał w nawykłe jedynie do zapachu lasu nozdrzy krasnoluda. "Mieszkać chociaż kilka dni w takim miejscu?! Mowy nie ma!"- zaperzał się raz, po raz robiąc naburmuszone miny. Jednak nie była to jedyna mina jaką przyjmował tego wieczoru siedząc w karczmie... Właściwie to pokazywał ich cały arsenał: Zdenerwowany, zniesmaczony, ogłupiały, ciekawy oraz chociażby załamany. Kiedy karczmarz podał mu piwo razem ze słowną zaczepką, krasnolud postanowił nie dać się sprowokować i przybrawszy wyniosły wyraz twarzy chwycił za kufel i wylał jego zawartość na podłogę. "Nie będę pił takiego świństwa! O nie... Nie mieszkam już w elfim raju, jednak tak nisko jeszcze nie upadłem, żeby pijać pomyje!" Heian rozsiadł się wygodniej i zaczął rozglądać badawczym wzrokiem po kątach karczmy... W jednym z nich zauważył kobietę siedzącą na jakimś mężczyźnie. "A to zapewne kurtyzana... Słyszałem o nich. To obleśne!"- zawyrokował krasnolud odwracając wzrok od zabawiającej się parki i poprawiając swoje włosy. Delikatne muskanie swoich blond włosów było denerwującą dla innych manierą Heiana.
W zasadzie mężczyzna chciał już iść spać będą zmęczony dniem pełnym niepokojących go nowości. Aż tu nagle jego wyostrzony na naturę wzrok wychwycił kruka wlatującego do karczmy. Nikt inny zdawał się tego nie zauważyć, jednak krasnolud zachwycał się jego płynnym i lekkim lotem wyrażając to poprzez głębokie westchnięcie. Kruk podleciał prosto do jego stolika i upuściwszy karteczkę opuścił śmierdzące pomieszczenie. Przeczytał treść karteczki i zaczęły nim targać wielkie wątpliwości, a w jego głowie pojawiło się wiele znaków zapytania... "Kim jest ta królowa Izabela? Czego ode mnie chce? Skąd wie gdzie mnie znaleźć? Czy powinienem się obawiać?"- uderzył go grad pytań, jednak starał się je odrzucić i dojść do jakiś sensowniejszych wniosków- Jej posłańcem był kruk... To dobrze o niej świadczy. Być może jest druidem, a jeżeli nie to musi żyć w dobrych stosunkach z naturą"- te przemyślenia rozwiały niebo chmury niepokoju gromadzące się nad głową Heiana. Mimo wszystko postanowił zaczerpnąć języka... Najlepszą ku temu osobą wydawał mu się być średnio uprzejmy w swoich słowach karczmarz:
-Przepraszam mógłbyś mi pan powiedzieć... O ile pan w ogóle wie... Kim jest królowa Izabela i gdzie mogę ją znaleźć?
-Phi
Mruknął patrząc się w stronę krasnoluda.
-Gdy nasz najukochańszy król Adam IX zgina tragiczna śmiercią w tak młodym wieku nie pozostawił po sobie żadnego spadkobiercy tronu. Żadnego potomka, brata, po prostu nikogo. Na tron zasiadła jego młoda zona Izabela. Osoba ta nie wie nic o polityce! Miejsce władcy naszego królestwa powinien objąć ktoś bardziej kompetentniejszy!
Mówił podniesionym tonem.
-W związku z licznymi buntownikami arcybiskupi oznajmili ja świętą. Taka z niej święta jak ze mnie baletnica. Dostała przychylność Archaniolów czuwających nad naszymi głowami tak wiec wielu mieszkańców postanowiło poddać sie jej władzom i zaprzestać bunt. Otacza sie milionami osobowościami, które pomagają jej podjąć odpowiednie decyzje. Znaleźć ja możesz w zamku znajdującym sie na głównym gościńcu. Jednak, jesli nie masz odpowiedniego zaproszenia nie będzie to takie łatwe.
-Dziękuje- odpowiedział Heian bogatszy o wiedzę na temat lokalizacji królowej Izabeli oraz o podstawowe informacje. Z jeszcze większą ilością znaków zapytania w głowie krasnolud poszedł spać.
Dziwaczny krasnolud wstał wraz z pierwszymi promieniami słońca. Jednak nie miał zamiaru zejść na dół, ponieważ czekał go jeszcze codzienny maraton z grzebieniem, brzytwą i barwnikami do włosów w roli głównej. Niemalże natychmiast znalazł się przy zwierciadle przyglądając się własnemu odbiciu: "Jak ja nienawidzę swojego przeklętego ciała... Czym sobie na to zasłużyłem"- pytając spojrzał na sufit.
Zaczął od golenia. Sięgnął do jednej z wielu kieszonek swojego plecaka i wyciągnął brzytwę. Krasnolud golił się codziennie, mimo tego każdego ranka musiał uporać się z błyskawicznie regenerującym się zarostem... Ba! Czasami zdarzało się, iż Heian golił się dwukrotnie w ciągu tego samego dnia. Przejeżdżając z prawej na lewą oraz z góry na dół i odwrotnie, coraz bardziej "gładki" krasnolud rozmyślał o tym co może od niego chcieć taka persona jak królowa Izabela. Skończywszy golić zarost na twarzy, mężczyzna skierował ostrze brzytwy w kierunku swojej klatki piersiowej. Powtarzając kombinacje góra, dół, lewo, prawo, z zadowoloną miną mógł stwierdzić, iż jest zadowolony z efektu... Odłożył brzytwę na swoje miejsce w bardzo pedantyczny sposób.
Kolejnym punktem w pogoni Heiana za swoim codziennym wyglądem były włosy. Upewniwszy się, iż pod jego blond włosami nie pojawiają się rude odrosty, z uwielbieniem chwycił za grzebień. Kończąc długotrwały proces czesania, krasnolud z zadowoleniem spojrzał na efekt swojej pracy: Długie włosy koloru blond, opadały na ramiona ze słonecznym połyskiem. "No co jest przystojniaku?"- zapytał swoje odpicie krasnolud, po czym mrugnął okiem.
Założył na siebie obcisłe, skrojone na elfią modłę giezło błękitnego koloru oraz spodnie tej samej barwy, które upiął skórzanym, granatowym pasem z srebrną klamrą. Buty, rękawice oraz kaptur (którego nigdy nie miał założonego na głowę) wykonane z tego samego surowca co pasek, również znalazły swoje miejsce na ciele krasnoluda. Przy pasie przypiął dwie pochwy, z których niebezpiecznie wystawały dwie rękojeści zaufanych przyjaciół Heiana- dwóch sejmitarów. Nałożony na korpus napierśnik zwieńczył jego poranne zmagania. Zrobiony "na bóstwo" krasnolud ruszył hardo w umówione miejsce gdzie miał spotkać się z Izabelą.
[Tekst zaznaczony tym kolorem został napisany przez Samantę]
Smród, hałas, pijaństwo i rozpusta... Takie były pierwsze słowa jakimi krasnolud opisałby miasto, po dziewiczym zetknięciu się z cywilizacją. "Jak oni tutaj wytrzymują?"- zastanawiał się ilekroć widział coś nowego. Mimo wszystko jakaś cząstka jego osoby była tego wszystkiego ciekawa i chciała chłonąć miejscową kulturę całymi garściami... Heian podejrzewał, że jest to krasnoludzka część jego osobowości, co wcale nie napawało go optymizmem.
Siedział w karczmie i zrzędził na temat panującego tam zapachu... Pot zmieszany z odorem alkoholu bardzo mocno uderzał w nawykłe jedynie do zapachu lasu nozdrzy krasnoluda. "Mieszkać chociaż kilka dni w takim miejscu?! Mowy nie ma!"- zaperzał się raz, po raz robiąc naburmuszone miny. Jednak nie była to jedyna mina jaką przyjmował tego wieczoru siedząc w karczmie... Właściwie to pokazywał ich cały arsenał: Zdenerwowany, zniesmaczony, ogłupiały, ciekawy oraz chociażby załamany. Kiedy karczmarz podał mu piwo razem ze słowną zaczepką, krasnolud postanowił nie dać się sprowokować i przybrawszy wyniosły wyraz twarzy chwycił za kufel i wylał jego zawartość na podłogę. "Nie będę pił takiego świństwa! O nie... Nie mieszkam już w elfim raju, jednak tak nisko jeszcze nie upadłem, żeby pijać pomyje!" Heian rozsiadł się wygodniej i zaczął rozglądać badawczym wzrokiem po kątach karczmy... W jednym z nich zauważył kobietę siedzącą na jakimś mężczyźnie. "A to zapewne kurtyzana... Słyszałem o nich. To obleśne!"- zawyrokował krasnolud odwracając wzrok od zabawiającej się parki i poprawiając swoje włosy. Delikatne muskanie swoich blond włosów było denerwującą dla innych manierą Heiana.
W zasadzie mężczyzna chciał już iść spać będą zmęczony dniem pełnym niepokojących go nowości. Aż tu nagle jego wyostrzony na naturę wzrok wychwycił kruka wlatującego do karczmy. Nikt inny zdawał się tego nie zauważyć, jednak krasnolud zachwycał się jego płynnym i lekkim lotem wyrażając to poprzez głębokie westchnięcie. Kruk podleciał prosto do jego stolika i upuściwszy karteczkę opuścił śmierdzące pomieszczenie. Przeczytał treść karteczki i zaczęły nim targać wielkie wątpliwości, a w jego głowie pojawiło się wiele znaków zapytania... "Kim jest ta królowa Izabela? Czego ode mnie chce? Skąd wie gdzie mnie znaleźć? Czy powinienem się obawiać?"- uderzył go grad pytań, jednak starał się je odrzucić i dojść do jakiś sensowniejszych wniosków- Jej posłańcem był kruk... To dobrze o niej świadczy. Być może jest druidem, a jeżeli nie to musi żyć w dobrych stosunkach z naturą"- te przemyślenia rozwiały niebo chmury niepokoju gromadzące się nad głową Heiana. Mimo wszystko postanowił zaczerpnąć języka... Najlepszą ku temu osobą wydawał mu się być średnio uprzejmy w swoich słowach karczmarz:
-Przepraszam mógłbyś mi pan powiedzieć... O ile pan w ogóle wie... Kim jest królowa Izabela i gdzie mogę ją znaleźć?
-Phi
Mruknął patrząc się w stronę krasnoluda.
-Gdy nasz najukochańszy król Adam IX zgina tragiczna śmiercią w tak młodym wieku nie pozostawił po sobie żadnego spadkobiercy tronu. Żadnego potomka, brata, po prostu nikogo. Na tron zasiadła jego młoda zona Izabela. Osoba ta nie wie nic o polityce! Miejsce władcy naszego królestwa powinien objąć ktoś bardziej kompetentniejszy!
Mówił podniesionym tonem.
-W związku z licznymi buntownikami arcybiskupi oznajmili ja świętą. Taka z niej święta jak ze mnie baletnica. Dostała przychylność Archaniolów czuwających nad naszymi głowami tak wiec wielu mieszkańców postanowiło poddać sie jej władzom i zaprzestać bunt. Otacza sie milionami osobowościami, które pomagają jej podjąć odpowiednie decyzje. Znaleźć ja możesz w zamku znajdującym sie na głównym gościńcu. Jednak, jesli nie masz odpowiedniego zaproszenia nie będzie to takie łatwe.
-Dziękuje- odpowiedział Heian bogatszy o wiedzę na temat lokalizacji królowej Izabeli oraz o podstawowe informacje. Z jeszcze większą ilością znaków zapytania w głowie krasnolud poszedł spać.
Dziwaczny krasnolud wstał wraz z pierwszymi promieniami słońca. Jednak nie miał zamiaru zejść na dół, ponieważ czekał go jeszcze codzienny maraton z grzebieniem, brzytwą i barwnikami do włosów w roli głównej. Niemalże natychmiast znalazł się przy zwierciadle przyglądając się własnemu odbiciu: "Jak ja nienawidzę swojego przeklętego ciała... Czym sobie na to zasłużyłem"- pytając spojrzał na sufit.
Zaczął od golenia. Sięgnął do jednej z wielu kieszonek swojego plecaka i wyciągnął brzytwę. Krasnolud golił się codziennie, mimo tego każdego ranka musiał uporać się z błyskawicznie regenerującym się zarostem... Ba! Czasami zdarzało się, iż Heian golił się dwukrotnie w ciągu tego samego dnia. Przejeżdżając z prawej na lewą oraz z góry na dół i odwrotnie, coraz bardziej "gładki" krasnolud rozmyślał o tym co może od niego chcieć taka persona jak królowa Izabela. Skończywszy golić zarost na twarzy, mężczyzna skierował ostrze brzytwy w kierunku swojej klatki piersiowej. Powtarzając kombinacje góra, dół, lewo, prawo, z zadowoloną miną mógł stwierdzić, iż jest zadowolony z efektu... Odłożył brzytwę na swoje miejsce w bardzo pedantyczny sposób.
Kolejnym punktem w pogoni Heiana za swoim codziennym wyglądem były włosy. Upewniwszy się, iż pod jego blond włosami nie pojawiają się rude odrosty, z uwielbieniem chwycił za grzebień. Kończąc długotrwały proces czesania, krasnolud z zadowoleniem spojrzał na efekt swojej pracy: Długie włosy koloru blond, opadały na ramiona ze słonecznym połyskiem. "No co jest przystojniaku?"- zapytał swoje odpicie krasnolud, po czym mrugnął okiem.
Założył na siebie obcisłe, skrojone na elfią modłę giezło błękitnego koloru oraz spodnie tej samej barwy, które upiął skórzanym, granatowym pasem z srebrną klamrą. Buty, rękawice oraz kaptur (którego nigdy nie miał założonego na głowę) wykonane z tego samego surowca co pasek, również znalazły swoje miejsce na ciele krasnoluda. Przy pasie przypiął dwie pochwy, z których niebezpiecznie wystawały dwie rękojeści zaufanych przyjaciół Heiana- dwóch sejmitarów. Nałożony na korpus napierśnik zwieńczył jego poranne zmagania. Zrobiony "na bóstwo" krasnolud ruszył hardo w umówione miejsce gdzie miał spotkać się z Izabelą.
[Tekst zaznaczony tym kolorem został napisany przez Samantę]
Mój miecz to moja siła
-
- Marynarz
- Posty: 280
- Rejestracja: czwartek, 10 stycznia 2008, 21:13
- Numer GG: 4667494
- Lokalizacja: NY
- Kontakt:
Re: [Storytelling] Ostrze Przeznaczenia!
Arja zwana Dziką
Wolny spacerek po lesie zamienił się w szybki marsz, gdy przekroczyłaś bramy miasta. Gdyż byłaś ciągle w ruchu widziałaś wiele miast i zamków, lecz to wzbudzało w tobie zachwyt. Heaven otoczone magią i innymi świętymi tajemnicami. Było to olbrzymie miejsce, lecz gdziekolwiek byś się nie znajdowałaś widziałaś olbrzymi błękitny zamek sięgający az do chmur. Idąc w stronę zamku widziałaś tak wiele ciekawych miejsc. Nikt się nie obijał. Targ był wypełniony ludnością a wszędzie na około siebie widziałaś pracujących lub trenujących ludzi. Po dwudziestu minutach drogi dotarłaś do samego celu. Przywitali cie strażnicy. Jeden z nich wypowiedział tylko:
-Święta Izabela już na ciebie czeka.
Arienus de Muero
Weszles do zamku. Hol główny był dostojny i ogromny. Powitał cie chłód sprawiający dreszcz przebiegający po twoich plecach. Biorąc głęboki wdech ruszyłeś w stronę jakiegoś rycerza stojącego przy jednym z malowideł. Minęły cie jakieś dwie młode kobiety, które tylko zachichotały przechodząc obok ciebie. Jedna z nich odwróciła się i usłyszałeś tylko *A jaki jędrne pośladki… cudo* Usmiechneles się i podeszles do rycerza.
-Panie? Przepraszam jako mogę dostać się do królowej?
-Arienus de Muero?
-Tak
-Poczekaj tutaj. Zaraz ktoś po ciebie przyjdzie
Mówiąc to ruszył pospiesznie w jeden z korytarzy
Cat Elric
Obudziłaś się przeciągając błogo. Wstałaś i podeszłaś do zwierciadła. Po chwili poprawiania swoich włosów nagle zorientowałaś się ze jest już prawie południe. Otworzyłaś szeroko oczy i zaczęłaś nerwowo ubierać się i zbierać swoje rzeczy porozwalane po całym pokoju.
-Cholercia, cholera… no ładnie. Głowę stracę… Milo było ale się skończyło
Mruczałaś ciągle pod nosem. Może i śmieszyła cie cala sytuacja poprzedniego wieczoru, ale wiedziałaś ze, jeśli potrafili cie znałeś w kasynie, aby przekazać wiadomość to jak nie zjawisz się do królowej to będą w stanie znałeś cie aby zchwytac i skarać za odmówienie propozycji spotkania.
-Czemu do cholery jasnej to zawsze musze to być ja?!
Wybiegłaś z kasyna zostawiając pare złotych monet na stole biegnąc w stronę zamku.
Heian Verisso
Całkiem zmieszany i zagubiony zaczeles dreptać w stronę zamku wyraźnie widocznego z każdej strony. Przyglądałeś się wysokiej wieży, która gubiła się w chmurach i nagle zobaczyłeś jak jakaś biała postać z przepięknymi białymi skrzydłami wyłoniła się z poza chmur, rozejrzała się dookoła i znowu zniknela w puchu.
-Tak jasne.. Musiało mi się przewidzieć
Mrukneles dalej podróżując w znanym już tobie kierunku. Teraz miasto wyglądało inaczej niż w nocy. Ludzie, których widziałeś w karczmie wczorajszego wieczoru ciężko teraz pracowali. Kowal kul kolejne wyroby a na targu handel obracał się w niesamowitej szybkości. Doszles do bram zamku. Dwóch strażników przywitało cie.
-Witaj elfi krasnoludzie. Królowa już czeka. Zaczekaj w głównym holu. Ktoś wskaże ci drogę już niedługo.
Powiedział uśmiechając się przyjaźnie do ciebie. Ty tylko przekroczyłeś wielkie mosiężne drzwi i znalazłeś się w zamku.
Wolny spacerek po lesie zamienił się w szybki marsz, gdy przekroczyłaś bramy miasta. Gdyż byłaś ciągle w ruchu widziałaś wiele miast i zamków, lecz to wzbudzało w tobie zachwyt. Heaven otoczone magią i innymi świętymi tajemnicami. Było to olbrzymie miejsce, lecz gdziekolwiek byś się nie znajdowałaś widziałaś olbrzymi błękitny zamek sięgający az do chmur. Idąc w stronę zamku widziałaś tak wiele ciekawych miejsc. Nikt się nie obijał. Targ był wypełniony ludnością a wszędzie na około siebie widziałaś pracujących lub trenujących ludzi. Po dwudziestu minutach drogi dotarłaś do samego celu. Przywitali cie strażnicy. Jeden z nich wypowiedział tylko:
-Święta Izabela już na ciebie czeka.
Arienus de Muero
Weszles do zamku. Hol główny był dostojny i ogromny. Powitał cie chłód sprawiający dreszcz przebiegający po twoich plecach. Biorąc głęboki wdech ruszyłeś w stronę jakiegoś rycerza stojącego przy jednym z malowideł. Minęły cie jakieś dwie młode kobiety, które tylko zachichotały przechodząc obok ciebie. Jedna z nich odwróciła się i usłyszałeś tylko *A jaki jędrne pośladki… cudo* Usmiechneles się i podeszles do rycerza.
-Panie? Przepraszam jako mogę dostać się do królowej?
-Arienus de Muero?
-Tak
-Poczekaj tutaj. Zaraz ktoś po ciebie przyjdzie
Mówiąc to ruszył pospiesznie w jeden z korytarzy
Cat Elric
Obudziłaś się przeciągając błogo. Wstałaś i podeszłaś do zwierciadła. Po chwili poprawiania swoich włosów nagle zorientowałaś się ze jest już prawie południe. Otworzyłaś szeroko oczy i zaczęłaś nerwowo ubierać się i zbierać swoje rzeczy porozwalane po całym pokoju.
-Cholercia, cholera… no ładnie. Głowę stracę… Milo było ale się skończyło
Mruczałaś ciągle pod nosem. Może i śmieszyła cie cala sytuacja poprzedniego wieczoru, ale wiedziałaś ze, jeśli potrafili cie znałeś w kasynie, aby przekazać wiadomość to jak nie zjawisz się do królowej to będą w stanie znałeś cie aby zchwytac i skarać za odmówienie propozycji spotkania.
-Czemu do cholery jasnej to zawsze musze to być ja?!
Wybiegłaś z kasyna zostawiając pare złotych monet na stole biegnąc w stronę zamku.
Heian Verisso
Całkiem zmieszany i zagubiony zaczeles dreptać w stronę zamku wyraźnie widocznego z każdej strony. Przyglądałeś się wysokiej wieży, która gubiła się w chmurach i nagle zobaczyłeś jak jakaś biała postać z przepięknymi białymi skrzydłami wyłoniła się z poza chmur, rozejrzała się dookoła i znowu zniknela w puchu.
-Tak jasne.. Musiało mi się przewidzieć
Mrukneles dalej podróżując w znanym już tobie kierunku. Teraz miasto wyglądało inaczej niż w nocy. Ludzie, których widziałeś w karczmie wczorajszego wieczoru ciężko teraz pracowali. Kowal kul kolejne wyroby a na targu handel obracał się w niesamowitej szybkości. Doszles do bram zamku. Dwóch strażników przywitało cie.
-Witaj elfi krasnoludzie. Królowa już czeka. Zaczekaj w głównym holu. Ktoś wskaże ci drogę już niedługo.
Powiedział uśmiechając się przyjaźnie do ciebie. Ty tylko przekroczyłeś wielkie mosiężne drzwi i znalazłeś się w zamku.
Samanta Bloodmoon
Fire and ice, somehow existing together without destroying each other. More proof that I belonged with him.
-Bella Cullen, Breaking Dawn
Fire and ice, somehow existing together without destroying each other. More proof that I belonged with him.
-Bella Cullen, Breaking Dawn
-
- Marynarz
- Posty: 348
- Rejestracja: niedziela, 5 sierpnia 2007, 21:29
- Numer GG: 5181070
- Lokalizacja: Gliwice/Ciemnogród
Re: [Storytelling] Ostrze Przeznaczenia!
Arienus de Muero
Grajek nie strzelał oczami na boki, nie kluczył też bez celu. Pomieszczenia pałacowe nie robiły na nim piorunującego wrażenia, jak na zwykłych śmiertelnikach - w końcu wielokrotnie już przebywał w podobnych miejscach. Jego rodzinna posiadłość też była niczego sobie, można wręcz powiedzieć, że zdążył się przyzwyczaić. Może przez to doświadczenie nie zamierzał szukać niczego na własną rękę - Arienus postanowił zapytać jednego z rycerzy, gdzie jest oczekiwany. Po drodze minęły go dwie młode damy dworu - uśmiechnął się do nich i skłonił się dystyngowanie. Gdy tylko padł komentarz na temat sylwetki arystokraty, jego usta znowu wykrzywiły się w pełnym pewności siebie uśmiechu.
Jak ja nie lubię, gdy każą mi czekać... Chociaż, w końcu zaprosiła mnie sama królowa, pewnie ma masę ciekawszych zajęć, niż rozmowa ze mną, przemknęło Arienusowi przez myśl. Postanowił jednak poczekać, przyglądając się ludziom przemierzającym to ogromne pomieszczenie - kłaniał się co niektórym, uśmiechał się pięknie w stronę kobiet.
Grajek nie strzelał oczami na boki, nie kluczył też bez celu. Pomieszczenia pałacowe nie robiły na nim piorunującego wrażenia, jak na zwykłych śmiertelnikach - w końcu wielokrotnie już przebywał w podobnych miejscach. Jego rodzinna posiadłość też była niczego sobie, można wręcz powiedzieć, że zdążył się przyzwyczaić. Może przez to doświadczenie nie zamierzał szukać niczego na własną rękę - Arienus postanowił zapytać jednego z rycerzy, gdzie jest oczekiwany. Po drodze minęły go dwie młode damy dworu - uśmiechnął się do nich i skłonił się dystyngowanie. Gdy tylko padł komentarz na temat sylwetki arystokraty, jego usta znowu wykrzywiły się w pełnym pewności siebie uśmiechu.
Jak ja nie lubię, gdy każą mi czekać... Chociaż, w końcu zaprosiła mnie sama królowa, pewnie ma masę ciekawszych zajęć, niż rozmowa ze mną, przemknęło Arienusowi przez myśl. Postanowił jednak poczekać, przyglądając się ludziom przemierzającym to ogromne pomieszczenie - kłaniał się co niektórym, uśmiechał się pięknie w stronę kobiet.
-
- Marynarz
- Posty: 346
- Rejestracja: piątek, 7 grudnia 2007, 09:48
- Numer GG: 0
Re: [Storytelling] Ostrze Przeznaczenia!
Cat
Cat biegła przez miasto zręcznie lawirując przez tłum. Bieg był jedną z niewielu legalnych rzeczy które lubiła robić. Uwielbiała pęd powietrza rozbijający się o jej twarz...
Jakos nie mogła uwierzyć, że to królewskie wyzwanie nie jest podpuchą. Może by tak po prostu opuścić to miasto puki czas? Cały swój ekwipunek zawsze miała ze sobą i nie musiała się martwić, koniecznością wracania do kasyna.
Wzruszyła ramionami. Będzie co będzie. Może to wezwanie jest prawdziwe? A jeśli tak, to znaczy, że równierz opłacalne. Nie zależało jej tym razem na pieniądzach. jeśłi żeczywiście czekało ją wypełnianie zadania dla królowej, to wiedziała, czego zażąda w zamian.
Kompletnej, dożywotniej amnestii.
...Taak... Takie coś ocaliło by jej tyłek raz na zawsze i nie musiała by się już niczego obawiać... Los jednak zdecydowanie zbyt rzadko był tak łaskawy. Ale na pewno mogła liczyć na solidna zapłatę. Zatrzymała się kilka naście metrów przed bramą. Westchnęła. zaczęła iśc powoli i ostrożnie. Miała nadzieję, że Strażnicy jej nie zaczepią...
Cat biegła przez miasto zręcznie lawirując przez tłum. Bieg był jedną z niewielu legalnych rzeczy które lubiła robić. Uwielbiała pęd powietrza rozbijający się o jej twarz...
Jakos nie mogła uwierzyć, że to królewskie wyzwanie nie jest podpuchą. Może by tak po prostu opuścić to miasto puki czas? Cały swój ekwipunek zawsze miała ze sobą i nie musiała się martwić, koniecznością wracania do kasyna.
Wzruszyła ramionami. Będzie co będzie. Może to wezwanie jest prawdziwe? A jeśli tak, to znaczy, że równierz opłacalne. Nie zależało jej tym razem na pieniądzach. jeśłi żeczywiście czekało ją wypełnianie zadania dla królowej, to wiedziała, czego zażąda w zamian.
Kompletnej, dożywotniej amnestii.
...Taak... Takie coś ocaliło by jej tyłek raz na zawsze i nie musiała by się już niczego obawiać... Los jednak zdecydowanie zbyt rzadko był tak łaskawy. Ale na pewno mogła liczyć na solidna zapłatę. Zatrzymała się kilka naście metrów przed bramą. Westchnęła. zaczęła iśc powoli i ostrożnie. Miała nadzieję, że Strażnicy jej nie zaczepią...
For Honor & BIG Money!
-
- Bosman
- Posty: 2006
- Rejestracja: niedziela, 17 grudnia 2006, 11:38
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Nie chcesz wiedzieć... naprawdę nie chcesz wiedzieć...
Re: [Storytelling] Ostrze Przeznaczenia!
Arja zwana Dziką
po raz pierwszy w życiu szła przez miasto, po raz pierwszy w życiu widziała tyle ludzi, a co najdziwniejsze po raz pierwszy w życiu poczuła, że chyba ma na sobie troszkę za mało materiału. Dziwne.
Choć wszystko wydawało się jej takie... głośne, szybkie i haotyczne, starała się nie zwracać na nic uwagi, oraz nie przypatrywać się wielu dziwnym ludzkim zwyczajom.
Jakimś cudem znalazła się przy pałacu i zdziwiło ją bardzo, że strażnicy wiedzieli jak wygląda, oraz czego szuka.
-Święta Izabela już na ciebie czeka.
Spojrzała surowo na strażnika, przełożyła ciężar ciała na prawy bok i... hm, trochę to dziwne, ale prychneła.
- Może byłbyś na tyle uprzejmy, aby wskazać mi drogę? No bo nie powiesz mi chyba, że wolisz tu stać jak kołek? - po przecinku propozycja brzmiała kusząco. Przynajmniej w moim chorym umyśle.
po raz pierwszy w życiu szła przez miasto, po raz pierwszy w życiu widziała tyle ludzi, a co najdziwniejsze po raz pierwszy w życiu poczuła, że chyba ma na sobie troszkę za mało materiału. Dziwne.
Choć wszystko wydawało się jej takie... głośne, szybkie i haotyczne, starała się nie zwracać na nic uwagi, oraz nie przypatrywać się wielu dziwnym ludzkim zwyczajom.
Jakimś cudem znalazła się przy pałacu i zdziwiło ją bardzo, że strażnicy wiedzieli jak wygląda, oraz czego szuka.
-Święta Izabela już na ciebie czeka.
Spojrzała surowo na strażnika, przełożyła ciężar ciała na prawy bok i... hm, trochę to dziwne, ale prychneła.
- Może byłbyś na tyle uprzejmy, aby wskazać mi drogę? No bo nie powiesz mi chyba, że wolisz tu stać jak kołek? - po przecinku propozycja brzmiała kusząco. Przynajmniej w moim chorym umyśle.
Grupa Nieszanowania Praw Ludzkich oraz Wspierania Bratniej Nienawiści na Tawernie
Azrael (Śmierć Wszechświatów) jest ich władcą. Wszystkie inne Śmierci są zależne od niego.
Azrael (Śmierć Wszechświatów) jest ich władcą. Wszystkie inne Śmierci są zależne od niego.
-
- Mat
- Posty: 468
- Rejestracja: czwartek, 29 listopada 2007, 12:11
- Numer GG: 11764336
- Lokalizacja: Leszno
Re: [Storytelling] Ostrze Przeznaczenia!
Heian Verisso
Był pod zamkiem. Zdumiały go rozmiary kamiennej budowli. "Po co budować coś tak... Obrzydliwie chłodnego? W kamieniu nie ma nic zachwycającego"- doszedł do szybkich wniosków. Ujrzawszy coś w chmurach od razu pomyślał o aniołach, o których opowiadał mu jego elfi opiekun. Przez chwilę zganił siebie, za to, że wierzy w takie bzdury, jednak pomyślał sobie, że w smoki też nie wierzył... Do póki nie natknął się na jednego w lesie. Kiedy rozmawiał ze strażnikami zdenerwował go sposób w jaki mężczyzna się do niego zwrócił. Obrzucił go (w jego mniemaniu) pogardliwym i wyzywającym spojrzeniem. "Elfi krasnoludzie?! Phi! Jeżeli tak ma wyglądać dworność tego dworu to ja z nikim nie będę rozmawiał! Nawet jeżeli będą mi grozili lochem lub chłostą! Taka zniewaga!"- lamentował bez końca krasnolud w swojej głowie nerwowo poprawiając fryzurę. Stanął w miejscu wyznaczonym przez strażników oczekując na osobę, która miała się nim zająć. Jego mina wyrażała nieskrywaną irytację i w jakiś sposób zdradzała co musi sobie myśleć krasnolud. Oparł się o chłodną ścianę zamku i skrzyżował ręce na piersi. "Ciekawe czego ona ode mnie che?"- złość wyparła zdrowa krasnoludzka ciekawość.
Był pod zamkiem. Zdumiały go rozmiary kamiennej budowli. "Po co budować coś tak... Obrzydliwie chłodnego? W kamieniu nie ma nic zachwycającego"- doszedł do szybkich wniosków. Ujrzawszy coś w chmurach od razu pomyślał o aniołach, o których opowiadał mu jego elfi opiekun. Przez chwilę zganił siebie, za to, że wierzy w takie bzdury, jednak pomyślał sobie, że w smoki też nie wierzył... Do póki nie natknął się na jednego w lesie. Kiedy rozmawiał ze strażnikami zdenerwował go sposób w jaki mężczyzna się do niego zwrócił. Obrzucił go (w jego mniemaniu) pogardliwym i wyzywającym spojrzeniem. "Elfi krasnoludzie?! Phi! Jeżeli tak ma wyglądać dworność tego dworu to ja z nikim nie będę rozmawiał! Nawet jeżeli będą mi grozili lochem lub chłostą! Taka zniewaga!"- lamentował bez końca krasnolud w swojej głowie nerwowo poprawiając fryzurę. Stanął w miejscu wyznaczonym przez strażników oczekując na osobę, która miała się nim zająć. Jego mina wyrażała nieskrywaną irytację i w jakiś sposób zdradzała co musi sobie myśleć krasnolud. Oparł się o chłodną ścianę zamku i skrzyżował ręce na piersi. "Ciekawe czego ona ode mnie che?"- złość wyparła zdrowa krasnoludzka ciekawość.
Mój miecz to moja siła
-
- Marynarz
- Posty: 280
- Rejestracja: czwartek, 10 stycznia 2008, 21:13
- Numer GG: 4667494
- Lokalizacja: NY
- Kontakt:
Re: [Storytelling] Ostrze Przeznaczenia!
Do wszystkich:
Królowa siedziała na tronie patrząc się na jednego ze swoich doradców.
-Wszyscy już przybyli?
Zapytała chłodnym glosem.
-Tak pani! Cala czwórka jest już na miejscu.
Uśmiechnął się mężczyzną.
-Dobrze. Wyślij po nich i przyprowadź ich przed moje oblicze… a no i oczywiście poślij po Nesaye.
-Jak sobie życzysz.
Mówiąc to wyszedł pospiesznie z komnaty.
@@@
Nesaya chodziła w ta i z powrotem po swoim pokoju sypialnym. Ubrana tym razem w czerwoną jak wino suknie z czarnymi kwiatami oplatającymi jej gorset. Wyjrzała przez okno. Słońce oświetlało miasto. Po chwili ktoś zapukał do drzwi. Po chwili wszedł i oznajmij.
-Już czas.
Nesaya skiwnela głową i ruszyła w stronę komnaty królewskiej.
Arienus de Muero
Stałeś w głównym holu przyglądając się malowidłom i innym statuom. Nagle zauważyłeś mężczyznę który przywitał cie w zamku. Minął cie i podszedł do krasnoluda stojącego po drugiej stronie pomieszczenia.
Heian Verisso
-Proszę cie panie.
Ukłonił się w twoja stronę.
-Proszę za mną.
Powiedział i ruszył w stronę mężczyzny stojącego przy wielkim obrazie.
Arienus de Muero oraz Heian Verisso
-Królowa czeka na was w swojej komnacie. Idźcie prosto tym korytarzem i na samym końcu po prawej stronie jest jej komnata. Musicie poczekać przed wrotami na innych, a będzie was czwórka.
Mężczyzna uśmiechnął się i wskazał wam długi korytarz. Popatrzyliście się w tamta stronę. Z totalnym szamotem w głowie ruszyliście korytarzem patrząc się na siebie co chwile.
Cat
W końcu dotarłaś do bramy.
-witamy!
Odezwał się żwawo strażnik. *Jak milusio* Uśmiechnęłaś się patrząc na niego.
-Królowa już czeka. Przejdź przez główne wrota do zamku. Skręć w pierwszy korytarz po lewej stronie. Idź prosto az do końca, a komnata królowej będzie po prawej stronie. Tam czekaj na resztę. Będzie was tam czwórka. Powodzenia
Z uśmiechem na twarzy wskazał ci drogę a ty z zakłopotaną miną ruszyłaś w stronę komnaty królewskiej.
Arja
- Może byłbyś na tyle uprzejmy, aby wskazać mi drogę? No bo nie powiesz mi chyba, że wolisz tu stać jak kołek?
Mężczyzna z zakłopotaną miną popatrzył się na twoje słabo oslonione ciało.
-Umm tak oczywiście! Królowa już czeka. Przejdź przez główne wrota do zamku. Skręć w pierwszy korytarz po lewej stronie. Idź prosto az do końca, a komnata królowej będzie po prawej stronie. Tam czekaj na resztę. Będzie was tam czwórka. Powodzenia!
Ty z uśmiechem na twarzy, pewnym krokiem ruszyłaś we wskazanym kierunku.
[W Najbliższych dwóch notkach wprowadzamy nowego gracza - Crokus Younghand]
Królowa siedziała na tronie patrząc się na jednego ze swoich doradców.
-Wszyscy już przybyli?
Zapytała chłodnym glosem.
-Tak pani! Cala czwórka jest już na miejscu.
Uśmiechnął się mężczyzną.
-Dobrze. Wyślij po nich i przyprowadź ich przed moje oblicze… a no i oczywiście poślij po Nesaye.
-Jak sobie życzysz.
Mówiąc to wyszedł pospiesznie z komnaty.
@@@
Nesaya chodziła w ta i z powrotem po swoim pokoju sypialnym. Ubrana tym razem w czerwoną jak wino suknie z czarnymi kwiatami oplatającymi jej gorset. Wyjrzała przez okno. Słońce oświetlało miasto. Po chwili ktoś zapukał do drzwi. Po chwili wszedł i oznajmij.
-Już czas.
Nesaya skiwnela głową i ruszyła w stronę komnaty królewskiej.
Arienus de Muero
Stałeś w głównym holu przyglądając się malowidłom i innym statuom. Nagle zauważyłeś mężczyznę który przywitał cie w zamku. Minął cie i podszedł do krasnoluda stojącego po drugiej stronie pomieszczenia.
Heian Verisso
-Proszę cie panie.
Ukłonił się w twoja stronę.
-Proszę za mną.
Powiedział i ruszył w stronę mężczyzny stojącego przy wielkim obrazie.
Arienus de Muero oraz Heian Verisso
-Królowa czeka na was w swojej komnacie. Idźcie prosto tym korytarzem i na samym końcu po prawej stronie jest jej komnata. Musicie poczekać przed wrotami na innych, a będzie was czwórka.
Mężczyzna uśmiechnął się i wskazał wam długi korytarz. Popatrzyliście się w tamta stronę. Z totalnym szamotem w głowie ruszyliście korytarzem patrząc się na siebie co chwile.
Cat
W końcu dotarłaś do bramy.
-witamy!
Odezwał się żwawo strażnik. *Jak milusio* Uśmiechnęłaś się patrząc na niego.
-Królowa już czeka. Przejdź przez główne wrota do zamku. Skręć w pierwszy korytarz po lewej stronie. Idź prosto az do końca, a komnata królowej będzie po prawej stronie. Tam czekaj na resztę. Będzie was tam czwórka. Powodzenia
Z uśmiechem na twarzy wskazał ci drogę a ty z zakłopotaną miną ruszyłaś w stronę komnaty królewskiej.
Arja
- Może byłbyś na tyle uprzejmy, aby wskazać mi drogę? No bo nie powiesz mi chyba, że wolisz tu stać jak kołek?
Mężczyzna z zakłopotaną miną popatrzył się na twoje słabo oslonione ciało.
-Umm tak oczywiście! Królowa już czeka. Przejdź przez główne wrota do zamku. Skręć w pierwszy korytarz po lewej stronie. Idź prosto az do końca, a komnata królowej będzie po prawej stronie. Tam czekaj na resztę. Będzie was tam czwórka. Powodzenia!
Ty z uśmiechem na twarzy, pewnym krokiem ruszyłaś we wskazanym kierunku.
[W Najbliższych dwóch notkach wprowadzamy nowego gracza - Crokus Younghand]
Samanta Bloodmoon
Fire and ice, somehow existing together without destroying each other. More proof that I belonged with him.
-Bella Cullen, Breaking Dawn
Fire and ice, somehow existing together without destroying each other. More proof that I belonged with him.
-Bella Cullen, Breaking Dawn
-
- Marynarz
- Posty: 348
- Rejestracja: niedziela, 5 sierpnia 2007, 21:29
- Numer GG: 5181070
- Lokalizacja: Gliwice/Ciemnogród
Re: [Storytelling] Ostrze Przeznaczenia!
Arienus de Muero
Arienus czekał cierpliwie, rozglądając się dyskretnie po rozległym pomieszczeniu. Bardziej jednak, niż obrazy, interesowały go osoby, które go mijały. W większości dworzanie, czasami trafił się jakiś naukowiec albo żołnierz. Grajek przyglądał im się niezbyt nachalnie, sycąc oczy widokami, których dawno już nie widział.
W pewnym momencie do młodego arystokraty podszedł jakiś mężczyzna w towarzystwie dość... egzotycznie wyglądającego krasnoluda. Dworzanin podał obojgu krótkie instrukcje, po czym oddalił się. Arienus wbił spojrzenie swych szarych oczu w towarzysza. Dziwny gość, jakiś taki... elfi, żeby nie powiedzieć, że zniewieściały. Niby krasnolud, ale naprawdę, nie wyglądał imponująco. Grajek był ciekaw, co takie królowa ma im do przekazania, skoro wezwała do siebie krasnoluda-transwestytę, upadłego arystokratę oraz zapewne elfkę, którą widział wczoraj w kasynie. A może to nie była elfka? Mniejsza z tym, był pijany, mógł zapomnieć.
- Arienus de Muero - przedstawił się, podając jednocześnie rękę krasnoludowi w chwili, gdy zmierzali do komnaty królowej. Jego uścisk był mocny i pewny.
Arienus czekał cierpliwie, rozglądając się dyskretnie po rozległym pomieszczeniu. Bardziej jednak, niż obrazy, interesowały go osoby, które go mijały. W większości dworzanie, czasami trafił się jakiś naukowiec albo żołnierz. Grajek przyglądał im się niezbyt nachalnie, sycąc oczy widokami, których dawno już nie widział.
W pewnym momencie do młodego arystokraty podszedł jakiś mężczyzna w towarzystwie dość... egzotycznie wyglądającego krasnoluda. Dworzanin podał obojgu krótkie instrukcje, po czym oddalił się. Arienus wbił spojrzenie swych szarych oczu w towarzysza. Dziwny gość, jakiś taki... elfi, żeby nie powiedzieć, że zniewieściały. Niby krasnolud, ale naprawdę, nie wyglądał imponująco. Grajek był ciekaw, co takie królowa ma im do przekazania, skoro wezwała do siebie krasnoluda-transwestytę, upadłego arystokratę oraz zapewne elfkę, którą widział wczoraj w kasynie. A może to nie była elfka? Mniejsza z tym, był pijany, mógł zapomnieć.
- Arienus de Muero - przedstawił się, podając jednocześnie rękę krasnoludowi w chwili, gdy zmierzali do komnaty królowej. Jego uścisk był mocny i pewny.
-
- Marynarz
- Posty: 346
- Rejestracja: piątek, 7 grudnia 2007, 09:48
- Numer GG: 0
Re: [Storytelling] Ostrze Przeznaczenia!
Cat
Rozglądała się po towarzystwie.
*Banda Dziwolągów* - podsumowała w myślach i zakryła usta dłonią nie mogąc ię powstzymać widząc pedałkowatego krasnoluda. *Hi hi, ten to na pewno nie interesuje się płcią piękną nie m sie co nim martwić... ale reszta panów powinna na niego uważać...* Uśmiechnęła sie pięknie do wczoraj przywazonego mężczyzny z kasyna, ale podeszła do mlodziutkiej nieco ponurej dziewczny.
- Cześć, jestem Cat - zagadała. - Wiesz może o co tutaj biega? Może ten hm... nie-do-końca-męski krasnoud jest tu jakimś majordomusem, czy co? Jak myślisz? A jeśli to jakas pułapka? Nigdy tutaj nie byłam. Czego może chciec od nas królowa? Czy to abny na pewno nie pułapka? - zasypała ja lawiną pytań.
Rozglądała się po towarzystwie.
*Banda Dziwolągów* - podsumowała w myślach i zakryła usta dłonią nie mogąc ię powstzymać widząc pedałkowatego krasnoluda. *Hi hi, ten to na pewno nie interesuje się płcią piękną nie m sie co nim martwić... ale reszta panów powinna na niego uważać...* Uśmiechnęła sie pięknie do wczoraj przywazonego mężczyzny z kasyna, ale podeszła do mlodziutkiej nieco ponurej dziewczny.
- Cześć, jestem Cat - zagadała. - Wiesz może o co tutaj biega? Może ten hm... nie-do-końca-męski krasnoud jest tu jakimś majordomusem, czy co? Jak myślisz? A jeśli to jakas pułapka? Nigdy tutaj nie byłam. Czego może chciec od nas królowa? Czy to abny na pewno nie pułapka? - zasypała ja lawiną pytań.
For Honor & BIG Money!
-
- Mat
- Posty: 468
- Rejestracja: czwartek, 29 listopada 2007, 12:11
- Numer GG: 11764336
- Lokalizacja: Leszno
Re: [Storytelling] Ostrze Przeznaczenia!
Heian Verisso
Czas który musiał cierpliwie odczekać wypełniło mu wymyślanie rozmaitych przekleństw pod adresem strażników przy bramie. Krasnolud nie wiedział dlaczego, ale od kiedy opuścił knieję elfów, u których się wychował i ruszył do miasta czuł na sobie wiele spojrzeń: "Tak jakbym się jakoś szczególnie wyróżniał... No i te chichoty!" No właśnie śmiechy, były nieodłącznym towarzyszem zaciekawionych spojrzeń. Dodatkowo przez te dwa dni jakie spędził w mieście już dwóm osobom udało się go obrazić- karczmarz oraz strażnik przy bramie. Heian zaczął rozglądać się po przechodzących nieopodal ludziach i chłonął kolejną nowość jaką było dla niego życie dworskie. Rozglądając się wyparzył człowieka, który zmierzał w jego stronę. Nerwowym ruchem poprawił fryzurę i czekał na to co osobnik mu powie. Był mile zaskoczony tonem tajemniczego osobnika, ponieważ w jego słowach pojawiło się słowo "pan"... Było to miłą odmianą. Wraz z człowiekiem podszedł kilka metrów i zgarnęli jeszcze jednego mężczyznę rasy ludzkiej. Krasnolud dowiedział się, iż nie został wezwany do królowej sam. Przed jej obliczem miał się pojawić również tenże człowiek, który przedstawił się krasnoludowi jako Arienus de Muero idąc w biegu. W puszczy Heian uznałby to za dyshonor, jednak nie był pewny, czy tutaj panują podobne zwyczaje... Mimo wszystko postanowił się zatrzymać i ukłonił się nisko:
-Nazywają mnie Heian Verisso co oznacza kroczący wśród elfów- poprawił kosmyk włosów, który wyłamał się z przygładzonego szeregu- Miło mi cię poznać Arienusie de Muero- wszystko wedle "leśnej etykiety". Ruszył za Ariusem w stronę komnaty królowej, tylko na chwilę zawieszając wzrok na stojących nieopodal dwóch kobietach. Szczególnie zainteresowała go skąpo ubrana kobieta od której wiła mona aura lasu, która Heianowi tak bardzo przypominała rodzimy las, jego zapach, tętniące w nim życie oraz utraconych przyjaciół.
Czas który musiał cierpliwie odczekać wypełniło mu wymyślanie rozmaitych przekleństw pod adresem strażników przy bramie. Krasnolud nie wiedział dlaczego, ale od kiedy opuścił knieję elfów, u których się wychował i ruszył do miasta czuł na sobie wiele spojrzeń: "Tak jakbym się jakoś szczególnie wyróżniał... No i te chichoty!" No właśnie śmiechy, były nieodłącznym towarzyszem zaciekawionych spojrzeń. Dodatkowo przez te dwa dni jakie spędził w mieście już dwóm osobom udało się go obrazić- karczmarz oraz strażnik przy bramie. Heian zaczął rozglądać się po przechodzących nieopodal ludziach i chłonął kolejną nowość jaką było dla niego życie dworskie. Rozglądając się wyparzył człowieka, który zmierzał w jego stronę. Nerwowym ruchem poprawił fryzurę i czekał na to co osobnik mu powie. Był mile zaskoczony tonem tajemniczego osobnika, ponieważ w jego słowach pojawiło się słowo "pan"... Było to miłą odmianą. Wraz z człowiekiem podszedł kilka metrów i zgarnęli jeszcze jednego mężczyznę rasy ludzkiej. Krasnolud dowiedział się, iż nie został wezwany do królowej sam. Przed jej obliczem miał się pojawić również tenże człowiek, który przedstawił się krasnoludowi jako Arienus de Muero idąc w biegu. W puszczy Heian uznałby to za dyshonor, jednak nie był pewny, czy tutaj panują podobne zwyczaje... Mimo wszystko postanowił się zatrzymać i ukłonił się nisko:
-Nazywają mnie Heian Verisso co oznacza kroczący wśród elfów- poprawił kosmyk włosów, który wyłamał się z przygładzonego szeregu- Miło mi cię poznać Arienusie de Muero- wszystko wedle "leśnej etykiety". Ruszył za Ariusem w stronę komnaty królowej, tylko na chwilę zawieszając wzrok na stojących nieopodal dwóch kobietach. Szczególnie zainteresowała go skąpo ubrana kobieta od której wiła mona aura lasu, która Heianowi tak bardzo przypominała rodzimy las, jego zapach, tętniące w nim życie oraz utraconych przyjaciół.
Mój miecz to moja siła
-
- Bosman
- Posty: 2006
- Rejestracja: niedziela, 17 grudnia 2006, 11:38
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Nie chcesz wiedzieć... naprawdę nie chcesz wiedzieć...
Re: [Storytelling] Ostrze Przeznaczenia!
Arja zwana Dziką
Dziewczyna szła przez zamek powoli i z niekłamanym podziwem... zawsze mówiono jej o pięknie lasu i natury, a nigdy nikt jej nie powiedział o czymś takim jak "architektura". Dotychczas z ludzkich dzieł plastycznych widziała tylko kilka kamiennych bożków, oraz drewniane, żadko kamienne figurki zwierząt jakie wyrabiali "ludzie lasu". Właściwie sama uwielbiała to robić i myślała iż ma talent, lecz freski i rzeźby w pałacu zmiażdżyły jej artystyczne poglądy.
Gdy była już prawie przy komnacie królowej, zatrzymała się nagle i przytuliła do gładkiej ściany... choć nie mogła tego wiedzieć, ludzie już dawno przestali korzystać ze swych zmysłów, natomiast ona, przytulona do ściany odczuwała nie tylko wielką przyjemność związaną z chłodnym kamieniem, ale również wiele innych rzeczy których nie sposób opisać. Na przykład? Na przykład intuicja podpowiedziała jej iż ten zamek jest bardzo stary, prawdopodobnie starszy niż wiele drzew. Po chwili, gdy jej policzek przyzwyczaił się do tej masy uczyć, kontynuowała powolny marsz w stronę komnaty. Cały czas opuszkami palców "pieściła" ścianę, podziwiając jej kształty.
W momencie, w którym wreszcie znalazła się przy przyszłych towarzyszach, jej uwagę przykuło coś co mogła nazwać tylko jako "krzesło", lecz takiego dziwnego jeszcze nie widziała. Podeszła do niego i usiadła na nim wręcz brutalnie wgniatając się w obicie. Wyglądało to conajmniej dziwnie, gdyż ocierała się to "kszesło" jak... no cóż trudno to inaczej opisać... jak o partnera(można by to porównać do kota, lecz koty są w takich sytuacjach dużo spokojniejsze), dodatkowo mocno pociągała nosem wchłaniając zapach, który prawdopodobnie był zapachem królowej, lecz jej kojarzył się wyłącznie z magią przeniesienia zapachu kwiatów bez samego kwiata. "Mędrcy Lasu" uważali, że nie da się oddzielić "ciała stałego" od jego zapachu. *Pewnie dlatego nikt ich nie słuchał...*
Dziewczyna szła przez zamek powoli i z niekłamanym podziwem... zawsze mówiono jej o pięknie lasu i natury, a nigdy nikt jej nie powiedział o czymś takim jak "architektura". Dotychczas z ludzkich dzieł plastycznych widziała tylko kilka kamiennych bożków, oraz drewniane, żadko kamienne figurki zwierząt jakie wyrabiali "ludzie lasu". Właściwie sama uwielbiała to robić i myślała iż ma talent, lecz freski i rzeźby w pałacu zmiażdżyły jej artystyczne poglądy.
Gdy była już prawie przy komnacie królowej, zatrzymała się nagle i przytuliła do gładkiej ściany... choć nie mogła tego wiedzieć, ludzie już dawno przestali korzystać ze swych zmysłów, natomiast ona, przytulona do ściany odczuwała nie tylko wielką przyjemność związaną z chłodnym kamieniem, ale również wiele innych rzeczy których nie sposób opisać. Na przykład? Na przykład intuicja podpowiedziała jej iż ten zamek jest bardzo stary, prawdopodobnie starszy niż wiele drzew. Po chwili, gdy jej policzek przyzwyczaił się do tej masy uczyć, kontynuowała powolny marsz w stronę komnaty. Cały czas opuszkami palców "pieściła" ścianę, podziwiając jej kształty.
W momencie, w którym wreszcie znalazła się przy przyszłych towarzyszach, jej uwagę przykuło coś co mogła nazwać tylko jako "krzesło", lecz takiego dziwnego jeszcze nie widziała. Podeszła do niego i usiadła na nim wręcz brutalnie wgniatając się w obicie. Wyglądało to conajmniej dziwnie, gdyż ocierała się to "kszesło" jak... no cóż trudno to inaczej opisać... jak o partnera(można by to porównać do kota, lecz koty są w takich sytuacjach dużo spokojniejsze), dodatkowo mocno pociągała nosem wchłaniając zapach, który prawdopodobnie był zapachem królowej, lecz jej kojarzył się wyłącznie z magią przeniesienia zapachu kwiatów bez samego kwiata. "Mędrcy Lasu" uważali, że nie da się oddzielić "ciała stałego" od jego zapachu. *Pewnie dlatego nikt ich nie słuchał...*
Grupa Nieszanowania Praw Ludzkich oraz Wspierania Bratniej Nienawiści na Tawernie
Azrael (Śmierć Wszechświatów) jest ich władcą. Wszystkie inne Śmierci są zależne od niego.
Azrael (Śmierć Wszechświatów) jest ich władcą. Wszystkie inne Śmierci są zależne od niego.
-
- Marynarz
- Posty: 280
- Rejestracja: czwartek, 10 stycznia 2008, 21:13
- Numer GG: 4667494
- Lokalizacja: NY
- Kontakt:
Re: [Storytelling] Ostrze Przeznaczenia!
Jeśli jesteście dalej zainteresowani to sesja wraca w połowie sierpnia. Cierpliwości :*
Samanta Bloodmoon
Fire and ice, somehow existing together without destroying each other. More proof that I belonged with him.
-Bella Cullen, Breaking Dawn
Fire and ice, somehow existing together without destroying each other. More proof that I belonged with him.
-Bella Cullen, Breaking Dawn