Strona 1 z 8

[D&D] Kamień z Lived (zmieniony scen z Doliny)

: niedziela, 14 sierpnia 2005, 17:35
autor: Złe Jedi
Zacznijmy dlaczego zmieniłem scenariusz
z bardzo oczywistego powodu bo jedna z osób która teraz gra grała już w niego nie wie że tak się nazywał ale by się zorientowała i zabawa straciła by sens

grają cztery osoby
2 wojowników, złodziej i zaklinacz
mam nadzieje że nikt nie zginie :twisted:

podstawowa zasada w lewym górnym rogu piszcie kto teraz robi akcje
pisząc kto piszcie nazwe imienia waszej postaci
normalnie piszcie co robicie
a kursywą piszcie co mówicie
ewentualnie w " "

Nasza historia zaczyna się na ziemiach sąsiadujących z ziemiami drapieżnych i krwiożerczych orków, czasem można tutaj spotkać plugawe istoty z podmroku kiedyś na tych ziemiach znajdował się krasnoludzki kompleks kopalń. Krasnoludy dokopały się do jakiegoś potężnego artefaktu, który ponoć je splugawił, ponoć od tamtego czasu panuje mrok. Kraina kiedyś była władana przez mrocznego Nekromante którego imienia nikt nie śmie wymawiać. Kraina coraz bardziej zalewana przez mrok, podczas rządów nekromanty stawała się kolebką zła. Nekromanty dawno nikt nie widział, jedyne co wiadomo to że zniknął na przełomie czasu a nieliczne wioski które jeszcze nie wymarły, nie zostały napadnięte i rozgrabione lub ludzie je zamieszkujący uciekli, walczą o przetrwanie. Każdy z was został zatrudniony do ochrony jednej z położonych najbardziej w centrum kraju wioski.

Przez kraj przemieszczaliście się osobno, ponieważ ogłoszenie o potrzebnej pomocy zostało wysłane do wszystkich okolicznych ziem. Niestety panoszące się zło zgroza przerażenie i opowieści tych którym udało się uciec spowodowały, że mało kto podjął się wyzwania i postanowił pomóc. Przedzierając się przez dzikie ostępy, zdradliwe pustkowia i niebezpieczne bagna, widzieliście jak niegdyś wspaniałe mocarstwo stoczyło się na dno i popadło w ruine. Widzieliście jak wszystko gnije i umiera, lasy wyglądają jak czarne kikuty wystające z ziemi lub jakby coś je zjadało od środka, pola są nieurodzajne, nic nie wzrasta. jedyna roślinność jaką byliście w stanie dojrzeć była splugawiona a jeżeli coś wydało owoc wyglądał tak że sam widok przyprawiał o zawroty. Strach wami powodował jak coraz bardziej posówaliście się w głąb, myśląc że nie dziwne że wszyscy stąd uciekają i nikt nawet nie myśli o inwazji na kraj w którym nie ma chyba żadnego już żołnierza.

Drzedzierając się przez dzikie odtępy krzaków które mogły dotkliwie zranić kolcami, gdzie było by trudno przewidzieć objawy rośliny której chyba żaden botanik nie widział. Powoli zbliżacie się do miejsca docelowego, gdzie powinna znajdować się wioska. Nasuwa się wam na myśl stwierdzenie że już wiesz czemu tak wysoka nagroda była za to przewidziana, ale mimo to... chyba te pieniądze nie są tego warte.
"Niech to szlak!!!"
"CO JA TUTAJ ROBIĘ!!! wykrzykujesz głośno.
"Co mnie pokusiło...." kończysz ucichającym głosem.
Wzdychasz głośno i odrzucając gałąź zaóważasz wioskę....
Albo raczej to co z niej zostało wszędzie zgliszcza.
Jak się dokładnie rozejrzeć widzisz pare ciał na ulicy tu i tam widzisz bielutkie kości wieśniaków. Ze zgrozą patrzysz na to wszystko i zdajesz sobie sprawe że to jakaś masakra. Z zimnym potem na czole wyskakujesz i biegniesz do wioski tam zauważasz jakieś 3 osoby które rozglądają się po wiosce, i wyglądają podobnie zdziwieni tym obrazkiem.
Zblirzacie się do siebie patrzycie po twarzy pozostałych osób w milczeniu. Nagle ze zgliszczy słyszycie straszliwy jęk jakoby kogoś na pal nabijali. Wszyscy rzucacie się biegiem, w jego kierunku. Wpadacie w ruiny przepalonej konstrukcji która się zawaliła, a po niej nie zostało już prawie nic oprócz paru gróbych bardzo popalonych drewnianych wsporników kilku osmalonych cegieł i całej masy pomiołu po którym się poruszacie. Na chwile staneliście żeby usłyszeć skąd dochodzi głos.....
STĄD - ktoś krzyknął
Dwóch wojowników rzuciło się do gorączkowego odsówania jednego ze wsporników. Po lekkim jego odsunięciu, zauważacie twarz postaci, która jęczy w agoni. Wojownicy dalej gorączkowo próbują podnieść wspornik. Podczas gdy mężczyzna próbuje coś powiedzieć.
On.....Ży............je.....................
Kto? Kto Żyje? - zapytał ktoś drżącym głosem.
...........Ne..........................k...........................
w tym momęcie umarł
Zostawcie tę rąbaną belkę !
Co teraz robimy???


PS:
Mam nadzieję, że troche nie przesadziłem z opisem 8)
Scenariusz wymyśliłem na poczekaniu bo tamten odpada z ze względów napisanych na samym początku
A teraz licze że będziecie się pojawiać, grać i że będziecie bardzo twórczy :wink:

: niedziela, 14 sierpnia 2005, 18:25
autor: Katek00
Kerri

Ile doswiadczenia dostalismy za wiesniaka wykonczonego belka ? Jak juz nie zyje, to ja moim wspanialym i dobrodusznym zwyczajem pomodlilabym sie nad jego martwym cialem, aby mial przy sobie duzo pieniedzy i nic przeciwko temu, zebym go przeszukala.
Nastepnie odwracam sie do bardzo przystojnego, bardzo meskiego, jasnowlosego, wojownika " Witaj wedrowcze, jak ci na imie? p.s Co ty na zwiozki miedzyrasowe? :D "

:D :D :D

: poniedziałek, 15 sierpnia 2005, 01:28
autor: WieszKto
Hargin

Kraslnolud spojrzał z niesmakiem na przeszukiwanie zmarłego przez szczupłą postać. Splunal na ziemie i spojrzal wyczekujaco na zebranych.

Te ruda zostaw jego kieszenie bo sie pobrudzisz...
Lepiej sprawdzmy co tu sie dzieje u licha obawiam sie ze zlota obiecanego za ochrone nam juz nie zaplaca...
Cedzi przez zeby po czym poprawia mlot bojowy i tarcze. Odwraca sie przez ramie rzucając na odchodnym:

Dryblas idziesz? iczy plasasz z pannami...?

: wtorek, 16 sierpnia 2005, 22:35
autor: Katek00
Kerri

"Kochany krasnoludku, jeżeli jeszcze nic nie zauważyłeś, to ten wieśniak próbował nam coś powiedzieć, więc i zawartość jego kieszeni może nam pomóc!"
Po czym dalej próbuje znaleźć coś co mogloby nam pomóc, tym razem robię to ostrożniej, żeby się rzeczywiście nie upaćkać!

: środa, 17 sierpnia 2005, 13:44
autor: Złe Jedi
Tutaj sesja nam się troszke podzieli bo dołączam graczy jeszcze.

Kerri+Saithis+Quintus+Hargin

Marune+Vincen (on przypadkiem nie był Zorro?)

to są dwie grupy więc nie pomylcie postów
chciałem te dwie osoby dołączyć do was ale sesja stoi więc oni będą grać osobno i może się połączycie :twisted:

Wstęp dla Marune i Vincenta

Oboje jesteście łowcami i zostaliście wysłani przez władcę sąsiedniego królestwa na przeszpiegi, żeby rozeznać się w sytuacji a jak się uda to dokonać zamachu stanu i przejąć władzę.

Większość wstępu jest taka sama

Przez kraj przemieszczaliście ostrożnie ubezpieczając się wzajemnie. Przedzierając się przez dzikie ostępy, zdradliwe pustkowia i niebezpieczne bagna, widzieliście jak niegdyś wspaniałe mocarstwo stoczyło się na dno i popadło w ruine. Widzieliście jak wszystko gnije i umiera, lasy wyglądają jak czarne kikuty wystające z ziemi lub jakby coś je zjadało od środka, pola są nieurodzajne, nic nie wzrasta. jedyna roślinność jaką byliście w stanie dojrzeć była splugawiona a jeżeli coś wydało owoc wyglądał tak że sam widok przyprawiał o zawroty. Strach wami powodował jak coraz bardziej posówaliście się w głąb, myśląc że nie dziwne że wszyscy stąd uciekają i w kraju tym nie ma chyba żadnego już żołnierza.
Tak idąc powoli wychodzicie z tego obumarłego lasu, zauważacie na wgórzu jakąś kamienną, budowlę. Nie wygląda ona nacoś nowego, raczej na jakieś ruiny sądząc po zniszczonych murach, powybijanych wszystkich oknach, wierzaktóra wychodzi z budowli jest cała zniszczona i tak jakby połowa jej dawno runeła. Drzwi do środka połamane, żeby nie powiedzieć że są w drzazgach leżą w pobliżu bramy. Przykucacie w krzakach i próbujecie kogoś dojrzeć ale nie widać żeby ktoś takręcił się w okolicy, zresztą obrona tej zniszczonej budowli była by chyba samobójstwem bo można tam wejść z każdej strony.

Co robicie?

Kerri
Starasz sięgnąć do kieszeni zmarłego, ale nie udaje się to tobie ponieważ jest cały przyciśnięty belką i sama sobie nie poradzisz, od tych starań usmoliłaś somie ręce tak jakbyś umyła je sadzą.
Jedyne co zauważasz ciekawe jest to, że na szyji wisi srebrny łańcuszek a na końcu emblemal oba wyryty na srebrnej owalnej blaszce.

Hargin
Wychodzisz ze zgliszczy budynku na ulice, ale nikt za tobą nie podąża, wydaje się, że pozostali są sparaliżowani strachem i całą zgrozą jaką tu zastali. Może myśleli, że będzie to łatwizna i picie całymi dniami w barze a po paru tygodniach jeszcze im zapłacą...

Saithis i Quintus
Stoicie nieruchomo nad zwłokami człowieka przywalonego belką.
Cała sytuacja was chyba troche przerosła i przeraża.
PS: Piszcie coś albo będziecie tak stali wryci dęba.

Co robicie dalej :?:

: środa, 17 sierpnia 2005, 14:34
autor: Marysia17
Marune


Zastanawiam się czy przebywanie sam na sam w krzakach z owym panem nie uwłacza mej godnaości i nie koliduje z moimi zasadami moralnymi! :lol: Po czym mówię do Vincenta:

Idź sprawdź, czy czegoś tam nie ma, a ja tu poczekam i będe ubezpieczać tyły. Jak coś to krzycz to przybiegne ci z pomocą :roll: !

Zapewne.....

(do MG: Vincent Vega był z PULP FICTION )

: środa, 17 sierpnia 2005, 14:45
autor: Katek00
Kerri

Bleeee, trupi syf....

Delikatnie próbuje zdjąć emblemat z szyi denata i używam czarostwa aby go zidentyfikować. Jak mi się udało to chowam go do worka. Po czym odwracam się w kierunku drzwi w których przed chwilą zniknął krasnolud.

Krasnoludku, nie obrażaj się, wracaj, bo tamci są tak zafascynowani widokiem zwłok, że nie są w stanie myśleć racjonalnie. Pomóż mi przesunąć tą belke, uważaj trup syfi i nie połam mi paznokci. On ma coś fajnego na szyi wiesz może co to jest (pokazuje mu znalezisko) Może znajdziemy jeszcze coś

Jeżeli krasnolud wrócił to mu pokazuje emblemat i staram się z nim przełożyć belke, jeśli nie to wycieram łapki w coś czystego, co znajduje się w pobliżu. MoZe to być elfka, chyba że się ocknie i pożyczy mi chusteczke. :D :D :D

: środa, 17 sierpnia 2005, 19:24
autor: WieszKto
Hargin

Powiedz do mnie jeszcze raz krasnoludku a pozalujesz swych slow... wymruczal Hargin. Krasnolud podszedl od niechcenia do ognistej istoty i popatrzyl na znalezisko.
Ruda lap sie za ten koniec i ciagnij... drobiazgami zajmiemy sie potem wycedzil chwytajac za belke. Nastepnie zaparl sie mocno nogami i sprubowal ja dzwignac.
Te mlody ruszysz sie tu czy dalej bedziesz sie slinil na widok tego ostrouchego czegos?

: środa, 17 sierpnia 2005, 21:14
autor: Craw
Vincent

Spogladam na nia.

A co, boisz sie tam iść?

Lekko sie usmiecham i zaczynam sie cicho smiac. Trwa to krotka chwile

No dobrze. Tylko sie nie zgub znowu sie lekko smieję

No coz, trzeba ruszyc swoj tylek i sprawdzic to miejsce. Pewnie i tak sa to jakies stare ruiny.

(Pytanie do MG: jest dzien czy wieczor?)

: środa, 17 sierpnia 2005, 23:08
autor: Katek00
Kerri

Kochanie nie denerwuj się, ja tak z miłości!!! To takie urocze zdrobnienie!;)!! Lepiej krasnoludku niż elfku, co ?
Wysylam mu buziaczka w powietrzu po czym łapie za drugi koniec belki i próbyje ją dźwignąć.
Uffffff......
Jeżeli nam się udało to przeszukuje zwłoki!

: środa, 17 sierpnia 2005, 23:15
autor: Marysia17
Marune

Jeśli się mną zaopiekujesz to się nie boje niczego!!! Chętnie z tobą tam pójdę, pytanie tylko, czy chcesz mnie tak narażać?Bo gdybym ja tam szla to w życiu bym cię kotku nie narażala, żebyś szedł ze mną, ale z tobą chętnie to zrobie ;)!!! (tzn . przeszukać ruiny)

Przeszukuje ruiny z Vegą, jeżeli mu to nie przeszkadza.

: środa, 17 sierpnia 2005, 23:35
autor: Złe Jedi
Do wszystkich jest około godziny 16:00 pora przełom lata i jesieni

Kerri
nie zauważasz nic specjalnego na temat łańcuszka
PS: czarostwo jest wiązane z czarami a do takich rzeczy potrzebna jest wiedza(tajemna). To tak na przyszłość

Hargin i Kerri
Chwytacie oboje za belkę i staracie się ją podnieść
Niestety wam to się nie udaje, więc postanawiacie zepchnąć belkę, która spada na nogi biedaka miażdżąc doszczętnie kości jego nóg.
Kerri sprawdzasz jego ubranie i kieszenie, znajdujesz jakieś opalone resztki papierów z których nic prawie nie da się odczytać.
Przeszukując ciało dokładnie zauważasz wbity w ciało sztylet z czaszką na rękojeści a fragmęt ostrza które nie zostało do końca wbite połyskuje zielonkawym blaskiem.

Vincent
Powoli zbliżasz się do drzwi budowli ubezpieczany przez Marune, kiedy zaczynasz odczówać coraz silniej swąd spalenizny ze środka. Zaglądzasz do środka ostrożnie i zauważasz że na dziedzińcu leży pare ciał zabitych mężczyzn w białych szatach, tak jakby togach na których wyraźnie widać krew. Poza tym widzisz że budowla jest w opłakanym stanie. Wszystkie drzwi są wyważone. Przez największe drzwi na wprost widzisz jakby salę modlitewną a w oddali widzisz kamienną tarczę która jest złamana na pół, coś chyba przedstawia ale nie jesteś w stanie tego dostrzec. Lewe i prawe boczne drzwi na dziedzińcu są strzaskane ale nie widzisz pomieszczernia.

Marune
Przyczajasz się w krzakach, chwytasz za swoją kuszę i mierzysz w kierunku drzwi, czekając jak ktoś się pokaże, żeby powalić go jednym celnym strzałem i obserwując jak Vincent zbliża się w kierunku bramy.

Co dalej :?:
Macie racje Vincent Veda był w pulp fiction
W zorro był de la Vega 8)

EDIT: Marune nie było twojego posta jak zaczynałem pisać odpowiedz więc traktuje go w ten sposób, że jak zmieniłaś zdanie on był przy bramie więc ty postanowiłaś go jednak osłaniać.

: środa, 17 sierpnia 2005, 23:47
autor: Craw
Vincent

Wychodze z ruin i gestem reki pokazuje Marune ze moze sie zblizyc.
Gdy juz podejdzie, wskazuje jej ciala. Podchodze do nich staram sie ocenic, jak ci ludzie sa martwi. Wstaje i ostroznie przechodze przez najwieksze wrota. Rozgladam sie, czy nikogo nie ma. Jesli ciala sa calkiem swieze, rabusie moga byc gdzies w poblizu. Jesli nikogo nie zauwazylem, zblizam sie do plyty.

: środa, 17 sierpnia 2005, 23:59
autor: Marysia17
Marune
Widząc iż mój przystojny towarzysz kiwa mi ręka ostrożnie zbliżam się do niego i wraz z nim staram podejść się do płyty mówiąc przy tym W razie czego nie pozwolisz mnie skrzywdzić prawda?

: czwartek, 18 sierpnia 2005, 00:04
autor: Craw
Vincent

Ja? A gdzie tam mowie to tak, ze ciezko jest zadecydowac czy mowie na serio, czy zartuje, czy moze daje do zrozumienia, ze wieksze niebezpieczenstwo czycha z mojej strony.

Teraz juz spokojnym tonem mowie: Nie martw sie, przy mnie jestes bezpieczna. Usmiecham sie i wracam do zadania

: czwartek, 18 sierpnia 2005, 00:04
autor: Złe Jedi
Marune i Vincent
Wchodzicie do pomieszczenia i sklepieniu krzyżowym po lewej i prawej są poustawiane ławki jak w kościele. Dochodzicie do podwyższenia.
Zauważacie że jest to kamienna tarcza pomalowana na czerwono z emblemalem miecza po środku a dookoła leżą jeszcze 3 trupy i wszystkie są tak samo martwe. Wyrwano im serce.

EDIT: Zapomniałem dodać
Co robicie dalej :wink:

: czwartek, 18 sierpnia 2005, 00:11
autor: Craw
Vincent

Ciekawa smierc. Widac ktos tu nie grzeszy brakiem inwencji. Rozgladam sie jeszcze raz po pomieszczeniu, obawiajac sie, ze cos zaraz moze na nas wyskoczyc.

Jak skoncze sie rozgladac przygladam sie tarczy. Zastanawiam sie, czy taki symbol przypadkiem nie jest mi znany.