Strona 1 z 2

[Storytelling] Wojna Graala

: środa, 12 marca 2008, 00:07
autor: Delf
==Uczestnicy XI Wojny Graala==

1. Havelock Vetinari (Perzyn)
- Sługa Assassin, tożsamość nieznana
2. Allison Norwell (Bell)
- Sługa Archer, tożsamość nieznana
3. Laird Ruith (Meee)
- Sługa Saber, tożsamość nieznana
4. Jan Żiżka (BlindKitty)
- Sługa Berserker, tożsamość nieznana
5. Michael Clone (Kloner)
- Sługa Lancer, tożsamość nieznana
6. Angus Young (Obelix)
- Sługa Rider, tożsamość nieznana
7. ???

==Podręcznik Młodego Czarodzieja==

Aby uprawiać czary potrzebne są dwie rzeczy: moc i wiedza. Każdy człowiek ma pewien uśpiony potencjał magicznych zdolności, jednak w praktyce jedynie potomkowie czarodziejów mają na tyle wykształcony "obwód magiczny", by móc wytwarzać w swoim ciele manę i w efekcie rzucać czary. Wyjątkiem potwierdzającym regułę jest otrzymanie daru magii od czarodzieja umierającego lub przechodzącego w stan spoczynku - w specjalnym rytuale "obwód magiczny" może bowiem zostać przekazany w całości lub w części innej osobie. Jednak sam fakt posiadania mocy nie oznacza jeszcze umiejętności posługiwania się nią. Do tego niezbędna jest jeszcze wiedza, którą można uzyskać z rzadkich ksiąg, lub od starszych czarodziejów. Istnieją nieliczne szkoły magii, są jednak bardzo elitarne i najczęściej związane z jednym z ważniejszych rodów czarodziejskich, zazdrośnie strzegących zgromadzonej przez wieki wiedzy. Teoretycznie można zostać czarodziejem-samoukiem, jednak w praktyce tacy osobnicy radzą sobie z jedną-dwiema dziedzinami w których są szczególnie utalentowani, nie mając jednocześnie pojęcia o najbardziej podstawowych zaklęciach.

Czarodziejów obowiązuje tylko jedno prawo - utrzymywanie magii w tajemnicy. W dzisiejszych czasach niewielu wprawdzie myśli poważnie o złamaniu status quo, gdyż byłoby to niebezpieczne i niekorzystne dla wszystkich, niemniej jednak wypadki i szaleńcy się zdarzają, dlatego międzynarodowa organizacja zwana Stowarzyszeniem Czarodziejów dba o to, by tajemnica została dochowana, a co bardziej niepokorne jednostki likwidowane. Jedyną grupą społeczną, która zdaje się wiedzieć o magii więcej niż się do tego przyznaje, jest Kościół Rzymsko-Katolicki, mający wielowiekowe doświadczenie w tępieniu czarów, czarownic i tym podobnych aberracji. Choć stanowisko Kościoła odnośnie magii nie zmieniło się na przestrzeni dziejów, to jego obecna polityka, podobnie jak na innych polach, jest znacznie mniej agresywna. Niemniej jednak, jeżeli jest ktoś bardziej niebezpieczny dla czarodzieja niż inny czarodziej, jest to z pewnością ksiądz.

Do podstawowych technik magicznych znanych każdemu adeptowi należą:
1. Wzmocnienia - proste czary, opierające się na zmianie struktury danego obiektu, umożliwiając np. utwardzenie go, zwiększenie gęstości, itp. Wzmocnienia umożliwiają także naprawę przedmiotów które uległy złamaniu bądź rozbiciu. Bardziej zaawansowani magowie potrafią też wzmacniać substancje organiczne, a nawet organizmy żywe. Rzucenie wzmocnienia wymaga zwykle kontaktu fizycznego ze wzmacnianym obiektem i chwili koncentracji w celu poznania jego struktury wewnętrznej, choć specjaliści potrafią wzmacniać obiekty, których strukturę poznali już wcześniej z pewnego dystansu.
2. Klątwy - przeciwieństwo wzmocnień. Podstawowe i z reguły jedyne ofensywne techniki w arsenale czarodzieja. Ponieważ celem klątwy jest zadanie jak największych strat znajomość struktury celu nie jest konieczna, a kwestia czy cel jest istotą żywą ma znaczenie drugorzędne - jeśli nawet coś pójdzie źle, tym lepiej dla rzucającego. Oczywiście uzyskanie bardziej specyficznego efektu jest już trudniejsze i wymaga szerokiej wiedzy i umiejętności, dlatego też czarodzieje zwykle mają przygotowanych kilka sprawdzonych (niekoniecznie przez siebie) zaklęć, dobieranych do pożądanego efektu końcowego. Rzucenie klątwy zwykle sprowadza się do wycelowania palcem i wypowiedzenia formułki zaklęcia. Następnie moc w postaci czarnego pocisku wystrzeliwuje we wskazanym kierunku, oddziałując na odpowiedni cel. (Klątwy są z reguły tak konstruowane, by te działające na ludzi nie dziurawiły ścian, czyni je to znacznie bezpieczniejszymi w użytkowaniu.)
3. Pieczęci - najprostszy sposób uzyskania zaklęcia działającego z opóźnieniem lub przez dłuższy okres czasu, na przypadkowych przechodniów, itp. itd. Zasadniczo każde zaklęcie może być zamknięte w pieczęci. Takie elementy, jak jego struktura czas działania, czy warunki aktywacji zawierają się w procesie kreślenia symbolu za pomocą many. Kiedy pieczęć zostanie zamknięta, staje się niewidoczna, dopóki ktoś nie użyje w pobliżu wróżenia, żeby ją odsłonić. Jeżeli jednak czarodziej podejrzewa obecność pieczęci, ostrożnie badając otoczenie może zlokalizować jej miejsce. Pieczęci niszczy się za pomocą czarów rozproszenia, które są specjalnym rodzajem klątw - ze względu na magiczną naturę i złożoność celu, wymagających kontaktu fizycznego. Specyficzną formą pieczęci są bariery - twory przestrzenne, oddziałujące na wszystko, co znajduje się w ich wnętrzu. Utrzymanie bariery wymaga umieszczenia kilku do kilkunastu zwykłych pieczęci w strategicznych punktach, choć bariera nie zniknie przez pewien czas, jeśli choć jedna pieczęć pozostaje nienaruszona. Każdy szanujący się czarodziej otacza swój dom barierą, która alarmuje go, gdy ktoś wejdzie w jej obręb.
4. Wróżby - w rzeczywistości sposób postrzegania rzeczywistości taką, jaka jest ona naprawdę. Najczęściej używane do odkrywania rzeczy magicznie ukrytych, jak pieczęci, lub do przejrzenia poprzez iluzję. Bardziej skomplikowane wróżby umożliwiają dalekowidznie, telepatię, czy nawet spojrzenie w przeszłość, jednak reguła mówi, że im większą precyzję czarodziej próbuje osiągnąć, tym mniej sie w efekcie dowiaduje i tym większy koszt płaci.
5. Iluzje - czary zmieniające sposób postrzegania otoczenia przez innych ludzi. Nie są szczególnie skuteczne wobec czarodziejów, którzy opierają się na czymś więcej niż standardowe pięć zmysłów, jednak świetnie nadają się do oszukiwania niewtajemniczonych. Po za tym nawet najlepszego wróżbitę można oszukać jeśli się spieszy lub nie podejrzewa możliwości wystąpienia iluzji. Iluzje często łączone są z pieczęciami, w celu uzyskania permanentnego kamuflażu.
6. Prace - umiejętność wytwarzania czystej energii. Najprostszym przykładem jest nadawanie obiektom energii kinetycznej, uzyskując efekt prostej telekinezy. Nieco bardziej skomplikowane jest wytworzenie bardziej złożonych form energii - na przykład ognia. W praktyce niewielu czarodziejów wznosi się ponad poziom zapalania papierosa pstryknięciem palców. Mistrzowie prac posiadają umiejętność tracingu - sprowadzania energii do postaci materii, tworząc na pewien czas fizycznie istniejące obiekty.

Możecie bez żadnych problemów rzucać zaklęcia wymienione jako proste w ramach powyższych kategorii, choć zawsze przysługuje mi prawo weta względem wykonalności danej czynności (jak w każdym innym przypadku). Jeżeli chcecie zrobić coś bardziej złożonego nie będącego waszą specjalnością, bądź też nie pasującego do powyższej listy, najlepiej jest wcześniej spytać mnie o zdanie. Ponieważ najprawdopodobniej o wielu rzeczach zapomniałem lub nie pomyślałem, lista może ulec wydłużeniu i rozbudowaniu pod wpływem sugestii graczy.

==Słudzy==

Każdy sługa posiada kilka podstawowych umiejętności:
1. Przejście na plan astralny - Sługa całkowicie znika z fizycznego świata, tracąc możliwość jakiejkolwiek interakcji (w obie strony). Na planie astralnym sługa nie zużywa many, a nawet regeneruje ją nieco ponad to, co otrzyma od Mistrza. Przebywając na planie astralnym Sługa jest świadom jedynie niewielkiej części świata fizycznego w otoczeniu swojego Mistrza, nie może więc działać na własną rękę. Przejście sługi z planu fizycznego na astralny i vice versa wymaga obecności Mistrza. Obecność sługi w formie astralnej w danej okolicy jest możliwa do wykrycia, choć z pewnością nie łatwa.
2. Ukrycie obecności - ukrycie faktu bycia Sługą przy jednoczesnym zachowaniu formy fizycznej. Nie zużywa many, jednak efektywność jest wprost proporcjonalna do koncentracji - najskuteczniej działa, kiedy Sługa może pozostać w bezruchu. Najczęściej stosowana kiedy Sługa znajduje się z dala od Mistrza.
3. Wykonanie Rozkazu - kiedy Mistrz użyje Zaklęcia Rozkazu, Sługa musi go wykonać. Wprawdzie rozkaz musi zostać wypowiedziany na głos, jednak Sługa nie musi go usłyszeć - może nawet znajdować się poza zasięgiem słuchu. Ponadto wykonując Rozkaz Sługa jest w stanie czasowo przełamać ograniczenia jakie stawia mu jego fizyczne ciało.
4. Mowa duchów - ponieważ Mistrzowie mogą być przeróżnej narodowości, dość oczywistym jest, że Słudzy muszą rozmieć każdy język. Działa to również w drugą stronę - słowa wypowiedziane przez Sługę są zrozumiałe dla każdego kto je słyszy, a mózg interpretuje je jako wypowiedziane w tym języku, który spodziewa się usłyszeć.
5. Materializacja - ze względu na zużycie many, Słudzy przywołują swój ekwipunek dopiero w momencie, kiedy planują go użyć. Konkretne przedmioty, które Sługa może przyzwać różnią się dla poszczególnych herosów, jednak każdy jest w stanie w razie potrzeby odtworzyć na sobie swoje zwykłe ubranie.
6. Pożeranie dusz - Sługa jest w stanie wchłonąć duszę żywego człowieka, przetwarzając ją na spore ilości many. Człowiek, który utracił duszę nie umiera, staje się jedynie "warzywem", niezdolnym do normalnego funkcjonowania. Proces pożarcia duszy wymaga kontaktu fizycznego, dotyczy tylko jednej osoby naraz, uniemożliwia jednoczesne wykonanie innych czynności (a więc Sługa może zostać zmuszony do przerwania go), oraz rzuca się w oczy na tyle, by konieczne było wykonywanie go w tajemnicy. Większość Sług wzdraga się przed pożeraniem dusz i wymaga od Mistrza zużycia Zaklęcia rozkazu, jeśli ten oczywiście zdecyduje się na obranie takiej taktyki. Ilość many uzyskanej przez pożarcie duszy jest wprost proporcjonalna do energii życiowej ofiary.

Każdy sługa w postaci fizycznej jest człowiekiem z krwi i kości. Wprawdzie nie potrzebuje pożywienia ani snu, jednak zarówno jedno jak i drugie może zostać wykorzystane do regeneracji many, kiedy Sługa nie może opuścić planu fizycznego. Pożywienie zostaje praktycznie w całości przetworzone na manę, Słudzy nie wydalają więc, za wyjątkiem wydzielania potu podczas wysiłku fizycznego.
Mając ludzkie ciało, sługa może odejść z tego świata nie tylko przez utratę całej many, ale także od normalnie odniesionych ran i innych obrażeń. Wytrzymałość Sług jest jednak tak nieporównywalnie wielka, że niemal niemożliwe jest by nawet bardzo zdolny czarodziej zdołał pokonać najsłabszego z Sług w otwartej walce.
Ponieważ ciało Sługi istnieje za sprawą mocy Graala, Sługa nie może opuścić miasta w którym toczy się Wojna. Jeżeli Mistrz zdecyduje się wyjechać na jakiś czas, Sługa musi pozostać na miejscu, w formie fizycznej lub astralnej. Sługa egzystujący w formie astralnej, gdy jego pan przebywa poza miastem pozbawiony jest wszelkiego kontaktu ze światem rzeczywistym, a także możliwości regeneracji many, która ubywa stopniowo, aczkolwiek bardzo, bardzo powoli.

==Appleton==

Ciekawsze miejsca w miasteczku:
- Ratusz (w centrum)
- Szpital (na północy)
- Komenda policji (w centrum)
- Dwa posterunki policji (jeden na północy, jeden na południu)
- Remiza straży pożarnej (na zachodzie)
- Oczyszczalnia ścieków i przetwórnia odpadów (na zachodzie)
- Zakłady przemysłowe (na zachodzie)
- Przedszkole (w centrum)
- Dwie szkoły podstawowe (jedna w centrum, jedna na południu)
- Cztery szkoły średnie (trzy w centrum, jedna na południu)
- Szkoła wyższa i akademik (w centrum)
- Biblioteka miejska (w centrum)
- Park (w centrum)
- Galeria handlowa (w centrum)
- Trzy supermarkety (dwa w centrum, jeden na południu)
- Plac targowy (na południu)
- Dworzec kolejowy (na północy)
- Dworzec autobusowy (w centrum)
- Hotel (w centrum)
- Schronisko młodzieżowe (w centrum)
- Dom spokojnej starości (na północy)
- Dwa kina (jedno w centrum, jedno na południu)
- Teatr (w centrum)
- Katedra im św. Michała Archanioła (w centrum)
- Kościół im. św. Jerzego (na południu)
- Kościół im. św. Andrzeja (na północy)
- Seminarium księży michaelitów (w centrum)
- Nowy cmentarz (na zachodzie)
- Stary cmentarz (na północy)
- Ruiny zamku (na wschodzie)

==Format i styl rozgrywki==

- Każdy z graczy prowadzi dwie postaci: Mistrza i Sługę. Mistrz jest całkowicie pod jego kontrolą a ja mogę jedynie określać co jest dla niego niemożliwe (fizycznie). W przypadku Sługi większość narracji pozostaje w rękach gracza, jednak mogę od czasu do czasu dodać coś od siebie i - co ważniejsze - mogę zadecydować, że jakieś zachowanie opisane przez gracza jest sprzeczne z charakterem sługi.
- Przez większość rozgrywki narracja prowadzona jest w trzeciej osobie, w formie dokonanej czasu przeszłego. Wyjątkiem są sytuacje, w których dwóch lub więcej graczy wchodzi w bezpośrednią interakcję. W takim przypadku każdy z graczy opisuje intencje Mistrza i Sługi opierając się tylko i wyłącznie na moim ostatnim opisie sytuacji, po czym ja w kolejnym poście opisuję faktyczne wydarzenia, będące podstawą do formułowania kolejnych intencji. Intencje muszą być opisywane w trzeciej osobie, jednak czas przeszły nie jest konieczny.
- Formatowanie postu jest zasadniczo dowolne, proszę jedynie trzymać się jednej formy (jeśli ktoś pisze dialogi pismem pochyłym, niech robi to zawsze). Proszę nie pisać wytłuszczonym drukiem imiona postaci na górze posta. W dobrze napisanej narracji powinna znaleźć się wzmianka, o kogo chodzi. Proszę nie pisać offtopiców w temacie sesji. Od tego jest temat rekrutacyjno-dyskusyjny. Proszę sprawdzać pisownię swoich postów, najlepiej za pomocą jakiegoś programu. Nie zabierze to wam wiele czasu, a oszczędzi mi wielu cierpień i chęci wyłupania sobie oczu ołówkiem.
- Optymalnym czasem odpowiedzi jest 24-48h, przy czym gracze nie zaangażowani w danej chwili w żadne starcie mogą odpisywać nieco rzadziej opisując swoje plany na dłuższy okres czasu, gdyż mogę ruszyć narrację nawet bez ich postów. Nie usprawiedliwia to nieczytania wątku, gdyż nowe informacje wymuszające reakcję gracza mogą pojawić się w każdym z moich postów. Nie narzucam długości postów, jednak efektywność waszych działań będzie bezpośrednio zależeć od jakości postów. Przy czym przypominam, że o ile "więcej" niekoniecznie znaczy "lepiej", to lepiej pisać więcej niż mniej więcej. ;)

==XI Wojna Graala==

Ojciec Arrow wygasił świece wewnątrz kościoła, pozostawiając tylko te płonące na ołtarzu. Następnie zamknął masywne drzwi i wolnym krokiem udał się na plebanię. Musiał przyznać, że był to interesujący dzień. Był świadkiem przyzwania Sługi, a mało kto spoza grona Mistrzów mógłby się poszczycić czymś takim i nie mieć w perspektywie szybkiej i gwałtownej śmierci. Oczywiście Delegat Stowarzyszenia nadzorujący Wojnę miał prawo widzieć Sługi, jednak sam akt przyzwania zwykle dokonywał się w odosobnieniu. Arrow zastanawiał się, jakiż ukryty cel mógł mieć Graal pisząc taki scenariusz. Wiedział, że jakiekolwiek próby zrozumienia Niepojętego są bezcelowe, ale mimo to próbował. Taka już jest ludzka natura.
Wróciwszy na plebanię, ksiądz udał się do swojej skromnej sypialni gdzie z zamkniętej na klucz skrzynki wydobył niewielkie pudełko, zawierające talię kart. Przypominały one nieco karty tarota, jednak wśród atutów były takie karty jak Saber, Archer czy Berserker. Niektóre atuty przedstawiały jeszcze dziwniejsze rzeczy, niektóre były wytarte i najwyraźniej rozmyślnie uszkodzone, jakby ktoś próbował usunąć jakieś fragmenty z równania. Arrow potasował kilkakrotnie talię, po czym przystąpił do układania czegoś, co przypomniało wyjątkowo skomplikowanego pasjansa, którego zasady wymyślał na poczekaniu próbując samemu sobie zrobić na złość. Patrzył na rozkładane kary zafascynowany, jakby widział je po raz pierwszy w życiu. W pewnym sensie była to prawda. Po godzinie rozkładania, składania, podrzucania i przesuwania widział już, że większość pionków ustawiła się na pozycjach startowej. Niektóre nawet zrobiły już kilka nieśmiałych ruchów w głąb planszy. Arrow ziewnął przeciągle. Gra jeszcze nie rozpoczęła się na dobre, nie było sensu próbować przewidzieć planów, które dopiero się rodzą. Wiedział, że będzie musiał to robić już niedługo, jego obowiązkiem było pilnowanie porządku i nie mógł się ograniczyć tylko do działania post factum. Na razie jednak nie pozostawało mu nic innego jak udać się na spoczynek. Jutro niedziela, będzie musiał odprawić kilka mszy, a tymczasem Mistrzowie uczynią zapewne swoje pierwsze prawdziwe posunięcia na tej kosmicznej planszy na której znajdował się teraz cały świat...

Re: [Storytelling] Wojna Graala

: środa, 12 marca 2008, 11:14
autor: Kloner
Michael popatrzył się na swojego towarzysza, który ubrany był już jak normalny człowiek żyjący w XXI wieku, a on odwzajemnił to spojrzenie.
-Chodź przyjacielu, musimy się przygotować na nadciągającą bitwę
-Wiem Mistrzu, czekająca nas bitwa będzie niezwykle trudna. Proponuję dowiedzieć się więcej o gralu oraz poszukać informacji o dziwnych wydarzeniach na całym świecie. Proponował bym także panie, byś zwiększył swoje umiejętności magiczne-
Zakończył sługa, po czym razem z Michaelem wyszli z kościoła.
-Masz racje, nie jestem dostatecznie silny, muszę znaleźć kogoś kto mi w tym pomoże - Odrzekł mężczyzna, po czym popatrzył w niebo i się zamyślił. Tyle rzeczy się zmieniło odkąd przybył na to spotkanie, w końcu znalazł, to czego szukał przez całe życie - swoje przeznaczenie.
-Nad czym myślisz panie?- spytał się Lancer widząc zamyśloną twarz Michaela, a ten po chwili milczenia odpowiedział-nad niczym przyjacielu, choć, musimy się zająć sprawą grala.- kiedy skończył mówić postanowił udać się do jednej z największych bibliotek w Anglii do Bodleian Library w Oksfordzie, ale wcześniej postanowił sprawdzić wszystkie informacje w miejskie bibliotece tego miasteczka odnośnie kościoła, w którym była "odprawa", udał się więc tam wraz ze swoim sługą.

Re: [Storytelling] Wojna Graala

: środa, 12 marca 2008, 12:52
autor: Perzyn
Mężczyzna spojrzał na Assasina. Sługa jak na specjalistę od ukrywania swojej tożsamości wygląd miał niesamowicie charakterystyczny. A przecież, jeśli chce wygrać nie może paradować po ulicach z kimś, kto rzuca się w oczy nawet ślepemu.

- Będziesz udawał człowieka, a w takim razie trzeba coś zrobić z twoim wyglądem. -
Assasin przysłuchiwał się słowom Havelocka z umiarkowaną uwagą. Pokazał mu coś i wyszczerzył zęby w nieco kpiącym uśmiechu.

- Nie. Zastosujemy bardziej tradycyjne rozwiązanie.

Stojący w rogu komputer zaburczał chłodzącymi procesor wentylatorami, gdy budził się do życia. Płaski monitor przez chwilę pokazywał typowe dla startu systemu obrazy by wreszcie wyświetlić tapetę, która była w zasadzie zwykłym kalendarzem pozbawionym nawet zdjęcia. Kilka kliknięć myszy i stuknięć klawiatury później zamówienie było wysłane.

- Kurier dostarczy nam twoją garderobę na jutro, nie możesz pokazać się w mieście tak ubrany. A co do twarzy, sądzę, że odpowiedni makijaż załatwi sprawę. – Sługa wzruszył ramionami, ale odpowiedział.

- Może być, mi tam nie zależy. – Vetinari spodziewał się, że Assasin może mieć trudny charakter, ale nie przeszkadzało mu to tak długo jak wypełniał polecenia. No i wolał sługę z ciętym językiem, ale mogącego podsunąć jakiś dobry pomysł niż posłusznego golema.

Wyjrzał za okno. Rytuał odprawił późnym popołudniem, teraz już było ciemno, ale wciąż nie czuł zmęczenia. A to oznacza, że warto wykorzystać czas, jaki ma zanim wojna rozpocznie się na dobre. Włączył odtwarzacz i z głośników popłynęły pierwsze dźwięki uwertury do opery „Der Freischütz” Karla Marii Webera. Przy kojących dźwiękach muzyki zasiadł do pracy przy zorganizowanym wcześniej warsztacie. Na metalowej płytce wielkości mniej więcej telefonu komórkowego grawerował runy. Na środku duża Ansuz z jednej a Tîwaz z drugiej strony. A potem wzdłuż każdej krawędzi szereg znaków układających się w słowa odpowiedniej formuły. Gdy skończył za oknem już szarzało. Havelock uaktywnił zawartą w stworzonym amulecie moc i poszedł się zdrzemnąć czekając aż przyjedzie ciężarówka z ubraniami dla Assasina.

Re: [Storytelling] Wojna Graala

: środa, 12 marca 2008, 16:34
autor: Meee
Po przywołaniu Sługi Laird spędził jeszcze parę godzin na zapoznanie się z nim i ustalenie pierwszych kroków. Od kiedy został wybrany Mistrzem, zgodnie z zaleceniem Starszych, przestawiał się na tryb nocny. Ze względu na konieczność zachowania tajemnicy, można było się spodziewać, że większość walk będzie toczyć się po zachodzie słońca.

Następnego dnia, już po południu, osobliwa para udała się w stronę centrum miasta. Wysoki mężczyzna w sile wieku, mający długie do ramion, brązowe włosy i długie, gęste wąsy, ubrany był w biały garnitur i długi płaszcz tego samego koloru. Obok niego kroczył nastoletni chłopiec przeciętnej budowy, o szmaragdowozielonych oczach i kruczoczarnych włosach średniej długości, które nigdy nie miały styczności z wynalazkiem grzebienia. Ten z kolei nosił szare dresy i lekką brązową kurtkę, która zdecydowanie bardziej pasowałaby w środku jesieni niż zimy. Dodatkowo przez ramię przewieszoną miał torbę z brązowej skóry, która zwisała mu za plecami.

Zbliżali się do ludzkich osiedli po wschodniej stronie miasta, gdy chłopak ziewnął przeciągle.
-Mówiłem, żebyś obudził mnie wcześniej. Udałoby się nam wyjść po cichu i nie musiałbym iść w kurtce. -westchnął głęboko -Matka jak zwykle przesadza, żeby jeszcze było zimno to bym zrozumiał...
-Osobiście uważam, iż Pańskie odzienie jest niedopuszczalne w takich warunkach -odparł mężczyzna, lecz chłopiec mu przerwał
-Nie prosiłem o twoją opinię. Nie jestem dzieckiem, tylko Mistrzem rodu Ruith. Nie zapominaj o tym.
-Tak, oczywiście. -zreflektował się Sługa.- Zgodnie z planem zmierzamy do parku, zgadza się? Czy aby na pewno jest to mądra decyzja?
-Dobra jak każda inna. Przy odrobinie szczęścia spotkamy innego Mistrza, lub nawet kilku, jeśli nie, to spacer po parku zawsze dobrze robi na samopoczucie.
-Jeżeli dopisze nam szczęście? Toż to absurd, czyż nie powinniśmy raczej poczekać aż Wojna rozpocznie się na dobre zanim rozpoczniemy się zmagać z innymi Mistrzami?
-Wiesz lepiej niż ja, że przez zasiedzenie Wojny jeszcze nikt nie wygrał, a ktoś ją rozpocząć musi. Poza tym mamy jeszcze sporo czasu zanim ludzie zaczną znikać z ulic, więc nie ma czym się przejmować. Na razie skup się na ukrywaniu swojej obecności.

Wkrótce para wkroczyła na teren przedmieścia i udała się w stronę centrum.

Re: [Storytelling] Wojna Graala

: poniedziałek, 17 marca 2008, 21:57
autor: Delf
Ojciec Arrow obudził się punktualnie o północy. Nie była to kwestia czarów ani modlitw, a jedynie wieloletniego rygoru i treningu samokontroli. Opłukując twarz wodą z metalowej miski stojącej na nocnym stoliku wygnał resztki snu, po czym przygotował się do nawiązania kontaktu. Po chwili dotarł do niego, przytłumiony echem tłumów ludzi przebywających na drodze pomiędzy nimi, głos Strażnika. Kapłan wsłuchał się uważnie w raport swojego współpracownika. Powtarzali tę procedurę już od przeszło miesiąca, teraz jednak sytuacja zaczęła się zmieniać. Pierwsi Mistrzowie zaczynali wchodzić na scenę i odgrywać swoje role, co nieuchronnie prowadziło do scen walki. Obowiązkiem ojca Arrowa było zapewnienie, że publiczność ich nie zauważy zaintrygowana dialogiem między statystami. Zadanie to nie było łatwe, dlatego też Strażnik miał oko na rozwój scenariusza podczas gdy wysłannik Stowarzyszenia wypoczywał. Teraz jednak będzie musiał znaleźć kogoś do pomocy w kościele, gdyż czeka go wiele bezsennych nocy...

***

Havelock obudził się po kilku godzinach lekkiego snu, słysząc podjeżdżającą pod dom ciężarówkę. Posiadanie pieniędzy umożliwiało zdobycie tego, co potrzebne. Posiadanie dużych ilości pieniędzy umożliwiało zdobycie tego szybko i bez zbędnych pytań. Havelock dysponował ogromnie dużą ilością pieniędzy i były chwile, w których był z tego faktu szczególnie zadowolony. Jak na przykład teraz. Upewniwszy się, że ciężarówka jest faktycznie z firmy kurierskiej i dokonawszy kilku prostych, magicznych sondowań - ostrożności nigdy za wiele - sprawdził zawartość przesyłki, pokwitował potwierdzenie odbioru a następnie zabrał się do pracy...

***

Laird nie spotkał nikogo ani niczego interesującego przez całą drogę do parku. Ot, pojedynczy ludzie, spieszący się w swoich sprawach, wracający do domów. Appleton nie miało zbyt wielu przejawów "nocnego życia", a miejscowa młodzież chcąc poszaleć zwykle udawała się poza miasto. Na planie okolicy miasteczko bez wątpienia uchodziło za towarzyską dziurę. Mistrzom było to oczywiście bardzo na rękę - im mniej świadków tym lepiej. Można by pomyśleć, że Graal wybrał taką lokację celowo, ale Laird znał historię Wojen na tyle dobrze, by wiedzieć, że toczyły się one równie często w metropoliach. Na prowincji było znacznie trudniej się ukryć, co utrudniało wszelkie działania defensywne, ale z drugiej strony znacznie upraszczało ofensywę. Spotkanie innego Mistrza wydawało się zaledwie kwestią czasu. Niestety, wydawało się kwestią czasu już od dobrych paru godzin. Ale noc była jeszcze młoda, być może ktoś jednak zdecyduje się rozpocząć swoją partię od agresywnego zagrania...

***

Michael buszował po miejskiej bibliotece jeszcze przez jakieś dwie godziny, potem jednak bibliotekarz - uprzejmy staruszek, uradowany, że w dzisiejszych czasach młodzi ludzie wciąż interesują się książkami - wyprosił go delikatnie, sugerując, by przyszedł następnego dnia. Wizyta była jednak owocna i chłopak opuścił budynek z naręczem książek, a jego Sługa również niósł sporą ich ilość. Oczywiście na woluminy o wartości czysto okultystycznej nie było co liczyć, jednak, jak to zwykle bywa w małomiasteczkowych bibliotekach, można było tu trafić na przeróżne książki dotyczące historii miejscowości i okolic, a takie informacje miały niebagatelne znaczenie. Ponadto niektóre kluczowe egzemplarze beletrystyki zawierały dopiski na marginesach i inne podobne profanacje, co do których Michael miał dość konkretne podejrzenia, musiał jednak wygospodarować sporo czasu, aby je sprawdzić, a czas był teraz niezwykle cennym surowcem dla każdego Mistrza...

Re: [Storytelling] Wojna Graala

: poniedziałek, 17 marca 2008, 23:34
autor: Perzyn
Pokwitował odbiór i zapłacił gotówką. Suma była raczej niebagatelna, ale nie odczuł specjalnego żalu. To, co wyda na prowadzenie wojny to inwestycja, która zwróci się wielokrotnie. Wyładowanie wszystkich paczek trwało dość długo, bo chcąc być gotowym na każdą okazję zamówił ubrania na pasujące do każdych okoliczności. Mimo pomocy Assasina ułożenie tego wszystkiego w przeznaczonym na garderobę pokoju zajęło nieco czasu. Nim się obejrzał był już wieczór. Obrócił się do sługi i uśmiechnął szeroko.
- Czas coś zjeść. Ubierz się młodzieżowo.

Akademik stanowił jedyne miejsce, które można uznać za coś na kształt towarzyskiego centrum okolicy. Co prawda dotyczyło to głównie studentów, ale gdy młodzież edukująca się zaczyna imprezować to mało kto zwraca uwagę na to skąd się wzięli goście. Naprzeciw akademika stali dwaj mężczyźni. Jeden wyglądał jak z nazistowskiej pocztówki. Niebieskie oczy, blond włosy. Jedynie tężyzna mogłaby budzić zastrzeżenia w tej kwestii, bo choć był wysoki to na hitlerowskiego ubermenscha jednak nie wyglądał. Drugi był chyba Irlandczykiem, co sugerowały rude włosy i parę piegów na przystojnej twarzy.

Plan był prosty, wtopić się w tłum bawiących się studentów. Potem Havelock będzie prowadził dyskretną obserwację i pilnował żeby Assasinowi nikt nie przeszkadzał. Sługa z kolei miał uwieść jakąś naiwną młodą dziewuszkę i zwabić ją do jednego z pustych pokojów i tam z dala od niechcianej uwagi pożreć jej duszę i schować ciało. Vetinari miał nadzieję, że uda im się zrobić ze trzy cztery obroty i zniknąć zanim ktokolwiek się zorientuje, że nie są stąd. Co biorąc pod uwagę ilości krążącego alkoholu i nieco mniejsze narkotyków nie miało nadejść tak specjalnie szybko.

Amulet zrobiony wcześniej cały czas miał przy sobie, zawieszony na szyi i dociśnięty do skóry. Krążył po pokojach patrząc jak młodzi ludzie staczają się w dół równi pochyłej, aby na kilka godzin zostawić swoje człowieczeństwo. Sam regularnie pociągał z puszki po piwie napełnionej wodą i dość udatnie udawał pijanego. Obserwował, zagadywał tych, którzy mogli przez przypadek wejść do pokoju, w którym Assasin uzupełniał manę i ogółem starał się wyglądać na miejscu. Przyznał przed sobą niechętnie, że przyszło mu to nie bez pewnego trudu, ponieważ w czasie swoich studiów miał inne rzeczy na głowie niż imprezy, zwłaszcza po akademikach. Choć ponoć właśnie w akademikach najlepiej się pije.

Uśmiechnął się do siebie wciąż udając studenta na rauszu. Planował. Najważniejsze to znaleźć innych mistrzów i nie dać się znaleźć samemu, potem już sobie poradzi. Wiedział, co chce zrobić i choć miasteczko nie było terenem sprzyjającym takiemu stylowi walki, to jaki sługa nada się do tego lepiej niż Assasin?

Re: [Storytelling] Wojna Graala

: wtorek, 18 marca 2008, 08:40
autor: Kloner
Michael wrócił, ze swoim sługą, do Akademika, gdzie udało mu się wynająć pokój, który dzielił, ze swoim sługą. Kiedy wracali z biblioteki było już dość ciemno, a na niebie było widać wile gwiazd
-Popatrz przyjacielu-powiedział Mistrz widząc spadającą gwiazdę-Spadająca gwiazda, wypowiedz teraz w myślach swoje życzenie
-Dobrze wiesz, że nie wierzę w takie rzeczy- odparł mu Lancer patrząc się w niebo-chociaż, co mi szkodzi-zakończył, po czym pomyślał życzenie i obaj udali się w dalszą drogę. Kiedy dotarli na miejsce mistrz zabezpieczył magicznie swój pokój, nie tylko przed hałasem, który jak zwykle panował w Akademikach, ale także przed nieproszonymi gośćmi w celu ich wykrycia i neutralizacji. Następnie poszedł zrobić sobie kolacje, a kiedy ją zjadł, przekazał swojemu słudze potrzebną mu manę.
Kiedy Już wszystko co miał zrobić zostało zrobione, zabrał się za przeglądanie Ksiąg które znalazł. Siedział nad nimi do ok 2 w nocy, po czym udał się na spoczynek.
Była 7 rano, kiedy Michael został obudzony przez swojego sługę
-Przygotowałem Ci śniadanie-Rzekł tamten i podał tace z jedzeniem swojemu mistrzowi-musiałem trochę improwizować, ale powinno być smaczne
-Dziękuje Ci-odrzekł Michael przyglądając się z zaciekawieniem temu co przygotował mu sługa*do odważnych świat należy*pomyślał sobie, po czym zaczął jeść-całkiem dobre-pochwalił Lancera. Kiedy zjadł śniadanie, przygotował sobie duży kubek mocnej kawy i zabrał się za dalsze czytanie Ksiąg, które zakończył ok 15, jeśli nie znalazł żadnych interesujących go rzeczy.

Re: [Storytelling] Wojna Graala

: wtorek, 18 marca 2008, 16:59
autor: Meee
Po drodze do parku Laird przyglądał się ludziom trzymając palec przy ustach. Saber dostrzegał dziwny błysk w jego oczach, ale po chwili wahania zdecydował, że jednak woli nie wiedzieć co on oznacza.
-Ci ludzie... - Odezwał się w końcu chłopak jednak ciągle wydawał się zamyślony. - Też zauważyłeś?
-Cóż takiego Mistrzu? - Spytał Sługa nie rozumiejąc intencji pytania.
-Ilu już minęliśmy?
-Nie liczyłem, ale... - Saber zastanowił się przez chwilę. - Będzie z tuzin, może więcej, lecz niewiele.
-Zgadza się. Jeden tu, jeden tam, czasem jakaś para. - Nagle na twarzy chłopca zagościł szeroki uśmiech. - Żadnych szans, żebyś dał się namówić? Tylko kilku, wszystko dla dobrej sprawy!
Sługa zatrzymał się w pół kroku, jednak zaraz ruszył dalej za Mistrzem.
-Oczywiście, że nie! Jedynie przeklęte Zaklęcie Rozkazu mogłoby zmusić mnie do tak podłego, haniebnego czynu! Jak żyję...to znaczy, jak długo stąpam po tym świecie, w jakim stanie bym nie był, nie upadnę tak nisko!
-Przesadzasz. - Odparł krótko chłopak. - Mało ludzi zabiłeś za życia?
Sługa niemal znów się zatrzymał, lecz udało mu się utrzymać tempo.
-To...ale...To całkiem inna sytuacja! Toż to nie ludzie byli! Bestie nie ludzie, ot co! Jedna rzecz jest zabić wroga w wojnie o słuszną sprawę, ale coby niewinnych w biały dzień życia pozbawiać? Ba! Gorzej nawet, duszę nieśmiertelną odebrać skazując takiego na niełaskę?! Toż to nie do pomyślenia! - Mężczyzna przerwał, gdy usłyszał głośne westchnienie swojego kompana.
-Winni niewinni, ludzie nie ludzie, bzdury. Wszyscy ludzie są winni i za to muszą zostać pozbawieni władzy nad Ziemią. - Powiedział śmiertelnie poważnie po czym dodał ze swoim typowym uśmiechem. - Tak przynajmniej twierdzą u mnie.
-Mistrzu... - Zaczął Saber po dłuższej chwili ciszy.
-Tak?
-Przerażasz mnie.

Zanim dotarli do parku ten był już pusty. Nic dziwnego, w końcu nikt nie miał czasu siedzieć tam bezczynnie. Laird nie zmartwił się tym, jeśli nie mogli mieć z nich pożytku, lepiej było żeby nie kręcili się w pobliżu. Pierwsze pół godziny spędził medytując pod jednym z drzew, podczas gdy jego Sługa stał na warcie. Później zabrał się do pierwszej części przygotowań.

Re: [Storytelling] Wojna Graala

: czwartek, 20 marca 2008, 13:05
autor: BlindKitty
Czuł się raczej zabawnie, mieszkając w schronisku młodzieżowym. Szczególnie że miał tu najmniejszy pokój, dwuosobowy. Co oznaczało oczywiście, że mieszkał razem ze swoim Berserkerem.
A ona była kobietą.
Nie żeby mu to nie odpowiadało, właściwie wręcz przeciwnie, był z tego bardzo zadowolony. Zawsze ubierała się dość chłopięco, ale on lubił taki typ chłopczyc. Szczególnie jeśli były rude. Zastanawiał się, czy warto by pójść z nią do łóżka. I przede wszystkim, czy się zgodzi. Ale na razie nie próbował.

Wstał i przejechał dłonią po łysej czaszce. Berserker w luźnej bluzie i szerokich dżinsach też wstała i poszła się uczesać. Było strasznie późno - za późno. Zaspali, dochodziła już pewnie trzecia. Ale te początkowe kilka godzin raczej nie należało do jakichś niesamowicie ważnych, więc nie przejmował się tym zbytnio. Miał jeszcze trochę funtów w kieszeni. I pewien niezły pomysł na dzień. Ale na razie chciał przeprowadzić rozpoznanie. Ubrał się jak do joggingu.
- Berserker! Idź się po cichu rozejrzeć po mieście - spojrzał na nią i dodał - Takie młodzieżowe miejsca. Jakiś klub może, o ile jest. Akademik, uczelnia. Jakieś takie, gdzie się młodzi szwędają, bo tam się nie będziesz wyróżniać. Jak zauważysz jakiegoś innego Mistrza albo sługę, to zwiewaj stamtąd. Ja będę w parku i okolicy, też szukają. Jakbym kogoś znalazł, przywołam cię - dodał i wyszedł. Czy będzie dziwnie wyglądał, biegając o tak wczesnej porze? Nie, raczej nie. Dobrze mógł udawać robotnika fabrycznego pierwszej zmiany, który przed pracą wyszedł pobiegać.

Re: [Storytelling] Wojna Graala

: czwartek, 27 marca 2008, 14:01
autor: Delf
Gracze niewymienieni w tym poście proszeni są o poczekanie z odpowiedziami na synchronizację opisów. Nie dotyczy to osób, które jeszcze nie włączyły się do gry, proszę jednak nie opisywać wydarzeń wcześniejszych niż "timestamp".

03.01.09 20:00

Havelock i Assassin
Kiedy zbliżali się do centrum, licząc na łatwy posiłek dla Assassina, metalowa płytka na szyi Havelocka zadrgała lekko. Najpierw raz, potem drugi, trzeci. Coś było nie tak, drgania nie narastały arytmetycznie ani nawet geometrycznie, lecz w sposób pozornie przypadkowy - choć ciągły. Odpowiedź była tyleż prosta co oczywista. W centrum miasteczka znajdował się akademik, noclegownia, hotel - wszystkie ważniejsze skupiska ludzi. Nic dziwnego, że amulet reagował na więcej niż jedno źródło. Assassin uśmiechnął się kpiąco do swojego pana, jakby czytając w jego myślach, nic jednak nie powiedział. Decyzję o dalszym działaniu pozostawił swojemu szefowi.

Michael i Lancer
Michael już od dobrej godziny siedział z nosem utkwionym w książce. Trafił na wyjątkowo ciekawą rozprawę jakiegoś mało znanego - i zapewne miejscowego - historyka, traktującą o ruinach zamku znajdujących się w gęstym lesie na wschód od miasteczka. Oficjalnie zamek pochodził z okresu podboju Anglii przez Normanów, niektóre badania zdawały się sugerować jednak, że jest znacznie starszy. Większość historyków utrzymywała status quo, jednak autor tej książki, typowy młody buntownik, starał się dowieść, że budowla była pochodzenia celtyckiego, mimo niezwykle skomplikowanej jak na ów okres konstrukcji. Michael odnotował w pamięci, żeby sprawdzić badania geologiczne na które powoływał się autor, po czym sięgnął po następną książkę...

Re: [Storytelling] Wojna Graala

: niedziela, 30 marca 2008, 21:14
autor: Perzyn
Zatrzymał się i szybko przemyślał wszystkie możliwości. Reakcja amuletu wyraźnie wskazywała na wyraźne oddziaływanie dwóch niezależnych źródeł. A on mógł podążać tylko za jednym, zresztą i tak konkurencję miał zamiar likwidować pojedynczo. Skalkulował, że bardziej opłaca mu się iść za źródłem znajdującym się w kierunku akademika. Jeśli okaże się, że faktycznie mieszka tam jeden z mistrzów to znacznie ułatwi to dopadnięcie go.

Skinął słudze, aby szedł za nim a sam skierował się w stronę, z której narastały drgania zawieszonej na szyi blaszki. Zastanawiał się, co zrobi, jeśli wyjdzie na to, że miał rację. Posiłek, dla Assasina nie był kłopotem, mężczyzna powinien poradzić sobie z poderwaniem jakieś kobiety w barze. W tej chwili Havelock rozważał jak można by możliwie dyskretnie wyeliminować otoczonego studentami maga, lecz niezależnie od metody stwierdził, że zostawi wykonanie, na kiedy indziej. Teraz, po potwierdzeniu lokacji wroga, jeśli jeszcze da radę postara się odnaleźć drugiego. Wiedzy nigdy nie jest za wiele.

Jeśli zlokalizował drugiego mistrza odsyła Assasina, aby, ów spróbował pożreć duszę albo dwie jakimś miłośniczkom weekendowego flirtu. Sam szybko skierował się do domu i w swoim warsztacie szybko przygotował osiem, niewielkich blaszek. Nie był pewien czy zaklęcie odpowiednio zadziała, ale podejrzewał, że uda się odwrócić zasadę działania tej bariery.

Re: [Storytelling] Wojna Graala

: poniedziałek, 31 marca 2008, 09:23
autor: Kloner
Michael, w przerwie między lekturą zaparzył sobie kawę, po czym zabrał się do dalszego studiowania ksiąg, jego Lancer krążył po pokoju
-Panie, czy zamiast siedzieć tutaj i czytać te książki nie powinniśmy szukać i walczyć z innymi mistrzami?
-Mój przyjacielu, wiedza da nam przewagę, kto wie, co możemy odkryć-odrzekł mu Michael i zabrał się do dalszego czytania popijając kawę.

Re: [Storytelling] Wojna Graala

: piątek, 25 kwietnia 2008, 17:21
autor: Delf
03.01.09, 20:15

Havelock i Assassin
Tak jak się spodziewał, akademik jako punkt żywieniowy odpadał. Wyglądało na to, że jakiś Mistrz już tam stacjonuje, a przynajmniej przebywa tam dzisiejszego wieczora. Niestety, natłok sygnałów oddziałujących na amulet z różnych kierunków uniemożliwił mu ustalenie czegoś więcej. Mógłby oczywiście sprawdzać kluczowe budynki w mieście w ciemno, ale ryzykowałby wtedy wdepnięcie w czyjąś barierę ochronną i odpalenie alarmu. Lepiej na razie skoncentrować się na jednym celu... Wysławszy Assassina na poszukiwanie pożywienia, wrócił do domu by zabrać się do zrealizowania pewnego planu, który przyszedł mu do głowy. Podejrzewał, że spędzi nad nim większość nocy, ale pomysł był tego wart.

03.01.09, 21:00 - 04.01.09, 02:00

Michael i Lancer
Godziny mijały Michaelowi szybko, jednak jego badania posuwały się coraz wolniej. Można powiedzieć, że praktycznie stały w miejscu. Notatki na marginesach, brakujące strony, niekiedy nawet ledwo wyczuwalny ślad dawno rzuconego zaklęcia - wszystko zdawało się sugerować, że książki te przeszukiwał swego czasu ktoś posiadający dogłębną wiedzę okultystyczną. Najwyraźniej ten ktoś był jednak bardzo skryty, albo wręcz paranoiczny, gdyż wszelkie próby wysondowania go spełzły na niczym, a Michael nie chciał ryzykować silniejszych zaklęć w obawie, że zaalarmuje tajemniczego czarodzieje. Jedno było pewne - miejscową bibliotekę przeszukiwał kiedyś ktoś bardzo, ale to bardzo interesujący...

04.01.09, 03:00

Jan
Przebieżka po mieście opłaciła się. Kiedy trafił do miejscowego parku, poczuł tak gwałtowną aurę Sługi, że aż zwolnił z wrażenia. Przebywał tu jeden z Mistrzów i nawet nie usiłował się ukryć. Sądząc po natężeniu aury byłoby to zresztą dość trudne, choć Jan miał zbyt mało doświadczenia w tej kwestii by być czegokolwiek pewnym. Nie było to zresztą istotne. Jakiś Mistrz przebywał w parku i najwyraźniej rzucał otwarte wyzwanie wszystkim pozostałym. Pytanie brzmiało - jak się zachować? Podnieść rękawicę i stoczyć pierwsze starcie w tej wojnie, czy może odejść cichaczem i przygotować się do przeprowadzenia ataku w bardziej dogodnej sytuacji? Nieco zaskoczyło go jak łatwo przyszło mu sięgnięcie myślą wzdłuż magicznej nici pokrewieństwa do Berserker. Była daleko. Mógłby ją pewnie przywołać bez używania rozkazu, ale istniało ryzyko, że przebywający w parku Mistrz zauważy tą nagłą aktywność. A Berserker może być trudno przybiec tu na czas zachowując jednocześnie incognito.

Re: [Storytelling] Wojna Graala

: niedziela, 27 kwietnia 2008, 14:37
autor: BlindKitty
Cofnął się o krok odruchowo.
Myśl logicznie, człowieku. Myśl logicznie! Nie masz doświadczenia w magii, pozostaje więc mieć nadzieję, że uda się tę sprawę rozwiązać... Zdroworozsądkowo.
A więc: przeciwnik ma przewagę w bezpośredniej walce, bo zapewne jego sługa jest w pobliżu. Za to istnieje szansa, że jeszcze nie wie o mojej obecności. Jeśli komuś uda się wygrać pojedynek już na początku, będzie miał dużą przewagę nad pozostałymi. Ale jeśli od razu przegra...
Nie, trzeba być dobrej myśli.

Odwrócił się i truchtem opuścił park, jednocześnie wzywając Berserker do stawienia się w pobliżu. Nie chciał, żeby tu pędziła, lepiej, żeby nikt jej po drodze nie wykrył. Niech przemieści się tu najszybciej jak się da bez ryzyka zdemaskowania. Jan miał zamiar na razie unikać konfrontacji... Przy odrobinie szczęścia, ten drugi jeszcze nie wie nic o jego obecności.
A jeśli ma pecha?
No cóż. Zawsze może po prostu chwilę pobiegać. Najlepiej wbiec w jakieś pełne ludzi miejsce... Żaden Mistrz nie zaangażuje się w pojedynek w zatłoczonym miejscu. Mimo wszystko trzeba dbać o dyskrecję.

Re: [Storytelling] Wojna Graala

: poniedziałek, 28 kwietnia 2008, 08:57
autor: Kloner
-Panie-odezwał się Lancer-Czy mi nie marnujemy tu zbyt dużo czasu? Czy nie powinniśmy walczyć
-Przyjacielu, już Ci mówiłem, że wiedza jest prawdziwą potęgą, po za tym, jak wiesz nie tylko my walczymy. Pozwólmy innym wykończyć się między sobą, a my wkroczymy jak będzie odpowiedni moment-Zakończył Michael, po czym zaznaczył strony w książkach, gdzie były wyczuwalne zaklęcia, spisał na kartkę o czym te strony mówią i poszedł spać.

Tu prośba do MG, o przesłanie mi na PW listy stron które były przez tą osobę na pewno przeglądane ( o czym one mówią)

Re: [Storytelling] Wojna Graala

: poniedziałek, 28 kwietnia 2008, 18:03
autor: Perzyn
Kolejna noc niemal w całości spędzona na pracy dała mu się we znaki. Ale skończył i wszystko wskazywało na to, że pomysł się sprawdzi. Przeprowadził mały test w ogródku za domem i działało. Nie był pewien jak sprawdzi się to na odległość i na większym obszarze, ale też nie miał innego sposobu by się przekonać niż sprawdzić wynalazek w praktyce. Najpierw jednak skierował się do kuchni.

Zapach prawdziwej, świeżo zmielonej kawy wypełniał pomieszczenie. Wrzątek zachlupotał w kubku i aromat gorącego napoju przyjemnie podrażnił nozdrza Havelocka. Wiedział, że stosowanie kawy jako substytutu snu nie doprowadzi do niczego dobrego, ale też jego plany na ten dzień nie przewidywały podejmowania szczególnego ryzyka. Posiłek zjadł spokojnie, nie spiesząc się, ale też nie delektując się przesadnie smakiem. Spojrzał na zegarek. Dochodziła siódma. Assasin jeszcze nie wrócił, toteż jego pan mógł sobie pozwolić na chwilę drzemki.

Obudziło go naruszenie bariery. Nie wiedział jak długo spał, ale był gotowy do walki. Okazało się, że to jego sługa wrócił po nocnych łowach. Złośliwy, ale zadowolony uśmiech na twarzy zdradzał, że Assasin sobie pojadł tej nocy. Havelock pomyślał o pozbawionej duszy dziewczynie, w końcu plan uwodzenia został zaproponowany przez samego sługę, zmienionej w warzywo. Nie był to z pewnością dobry uczynek, jednak nie miał się zamiaru przejmować jednym czy dwoma życiami, przynajmniej tak długo jak nie było to jego własne życie. W końcu cel uświęca środki, czyż nie? Chwycił czarną torbę przygotowaną zawczasu. - Idziemy na spacer Assasin.

Spacer okazał się mieć bardzo konkretny cel. Gdy zbliżali się do akademika Vetinari cały czas czekał w napięciu czy płytka noszona na piersi nie zareaguje, ale nic nie wskazywało na bytność jednego z Mistrzów w akademiku, a chwilowo tylko to go obchodziło. Jeżeli miałby się natknąć na innego z siedmiu to stara się uniknąć starcia i wykrycia. Wszystko po kolei, nie można się przecież rozdrabniać.

Osiem zaostrzonych na jednym z końców i szczelnie pokrytych runami walców rozlokował dookoła siedziby wrażego maga, większość wbitych głęboko w ziemię pomiędzy płytami chodnika, jedną wewnątrz rynny pobliskiego budynku. Zaklęcie kamuflujące powinno uniemożliwić wykrycie bariery, przynajmniej, jeżeli ktoś nie będzie jej celowo szukał. Wyszedł poza jej obszar, przymknął oczy i wyszeptał formułę. Działało. W drodze do domu co jakieś pięćdziesiąt metrów powtarzał test, by sprawdzić jak duży jest zasięg zaklęcia.

Re: [Storytelling] Wojna Graala

: środa, 7 maja 2008, 10:46
autor: Delf
04.01.09, 03:15

Jan i Berserker
Janowi udało się znaleźć Berserker dość szybko i nikt w tym czasie ich nie zaatakował. Na razie dobrze. Być może przeciwnik nie zorientował się w sytuacji, być może była to pułapka. Jedno pozostawało pewne - do Jana należał pierwszy ruch.
Kiedy zobaczył Berserker, od razu zorientował się, że coś jest nie w porządku. Wzrok miała mętny i była jeszcze bardziej roztrzęsiona niż kiedy widział ją ostatnio. Ujął ją pod ramię, by sprawiali bardziej naturalne wrażenie i by ją trochę uspokoić. Oraz, jak zdał sobie sprawę po chwili, by być blisko niej.
- Słyszałam głosy - wyszeptała mu do ucha, kiedy szli razem. W jej głosie dźwięczał graniczący z paniką strach. - Słyszałam potwora, który krążąc bezszelestnie po mieście zabiera życie. I słyszałam drugiego, który śpi martwy za miastem i czeka by zabrać go jeszcze więcej. Boję się o ciebie, panie.

Laird i Saber
W otaczającej go ciszy, Laird poczuł drobne drgania strun magii. Gdzieś w okolicy znajdował się jakiś Sługa, lub może Mistrz kontaktujący się z nim, choć na razie byli jeszcze daleko. Chłopak uśmiechnął się do siebie. Skoro tak, to musieli też wyczuć aurę Sabera, a więc zapewne przyjdą tu niedługo. A już myślał, że umrze tu z nudów.
Saber spojrzał na swojego pana, a po jego minie widać było, że chce coś powiedzieć, ale Mistrz zbył go tylko skinieniem głowy. Przyszła pora na przygotowanie się do pierwszej walki...

Pozostali gracze proszeni są o poczekanie na rozwiązanie sytuacji.
Przypominam, że jeżeli dojdzie do konfliktu, należy odnosić się jedynie do moich postów.