Strona 1 z 3
[ogólny] Pachnidło
: niedziela, 10 kwietnia 2005, 21:34
autor: timon
Jest wieczór. Miasto Matar jak w każdy dzień targowy tętni życiem. Znajdujecie się w piątkę na rynku, w centrum miasta. Właśnie wyszliście w gospody, w której mieszkaliście przejść się po targu. Liczyliście, że może trafi wam się jakaś okazja, ale w zasadzie na targu nie ma żadnych intetresujących przedmiotów, na które byłoby was stać.
Taa... Nie jest dobrze. Pieniądzę kończą się, nie ma zapasów. Pilnie potrzebujecie pracy...
Rozglądacie się, wypytujecie każdego, ale okolica jest spokojna i nic się nie dzieje.
A jednak... Już mieliście racać do karczmy, gdy nagle usłyszeliście szczęk stali i wołanie o pomoc... Bez wachania ruszyliście w stronę krzyku... Walka toczy się w jednej z ciemnych bocznych uliczek. U jej wylotu leży ciało w rosnącej kałuży krwi. Widzicie, że kilku osobników próbuje zabić krasnoluda ubranego w kolorowe szaty...
: niedziela, 10 kwietnia 2005, 21:49
autor: Neitaqerti
Neria
Nie wiele myśląc (prawie wogólę nie myślę, gdy coś robię, później tego żałując) pochodzę blisko i zaczyna mówić podkreślajac swoje słowa ruchami dłoni.
- To niedobrze z waszej strony tak atakować bezbronnych! Chcecie lepszy świat, bez głodu, przemocy i życ zawsze w dostatku? To czemu bulicie podstawy tego świata? To jest niedobre podejście, zachowujecie się jak niedobre nachalne zwierzęta!
Dopiero teraz spostrzegłam w jaki kłopoty się wpakowałam. Jako bezmyślna, odważna, często wpadajaca w kłopoty dziewczyna, często mówiąca dziwne i głupie monologi, nie byłam zaskoczona następnymi kłopotami, które zberały się nademna jak stado os.
Jesli ktoś zblizy sie do mnie - z zamiarem zabicia, mnie lub zranienia - rzucam na niego czar snu (niezbyd dobrze mi wychodzi, więc jakiś moze zasnąć tylko na parę sekund). Jeśli widzę, że sobie nie radzę zaczynam uciekać kryjąc sie za towarzyszami.
Jeśli nie odą w moja stronę to znów zaczynam coś mówić, ale tym razem głośniej, prawie krzycząc (Chyba chce dziś zarobić guza
)
: niedziela, 10 kwietnia 2005, 22:36
autor: LukaS
Xan
Podchodze w strone walczacych osob tak by zwrucili na mnie uwage
Czyzbysmy mieli jakis problem panowie? mowie do nich spokojnie ale dajac do zrozumienia ze powinni schowac bron i zaczac uciekac(samo spojrzenie powinno wystarczyc
![Very Happy :D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
). Na wszelki wypadek jestem tez gotowy by wyciagnac moje miecze i zadac szybki cios napastnikom.
: poniedziałek, 11 kwietnia 2005, 16:00
autor: Szczuru
Vifon
Pierwsze co robię, to sonduje im myśli, aby sprawdzić o co chodzi w całej tej sprawie, następnie wchodzę w umysł osobnika o najniższej sile woli. Jeśli sie nie uda chwytam za miecz. Jeśli się uda mówie jego ustami: "Lepiej zmykajcie szczeniaki, bo nagnę wam umysły tak jak temu waszemu koleżce. naprawdę mam na imie Vifon, jestem potężnym psionikiem i stoję tam" po czym ręką gościa pokazuję w moją stronę, a sam rzucam im wymowne spokrzenie i chwytam rękojeść miecza, jeśli spróbują walczyć wyciągam miecz z pochwy i walczę wręcz, jeśli nie chcą walczyć stoję tak dopóki nie odejdą.
: poniedziałek, 11 kwietnia 2005, 20:43
autor: timon
Napastnicy byli bardzo zaskoczeni postępowaniem Nerii. Prędzej spodziewali się, że ktoś ich zaatakuje niż, że będzie próbował rozmawiać. Szybko jednak otrząsnęli się z zaskoczenia. Jeden z nich, wyraźnie widać, że najmłodszy podbiega w kierunku krasnoluda, reszta w kierunku uzdrowicielki...
Xan sciągnął na siebie 2 rzezimieszków, w tym samym momencie ten najmłodszy przystawia krasnoludowi miecz do gardła mówiąc:
- Ani drgnijcie panowie albo stanie mu się krzywda...
Vifon nie miał dość czasu by wysondować wszystkich przeciwników... Prawie udało mu się z najmłodszym z napastników, ale ten tylko charcząc upadł się na ziemię...
2 napastnków rzuca się na Xana 2 probuję dopaść Nerię...
: poniedziałek, 11 kwietnia 2005, 21:04
autor: Eperogenay
Eper
Rzucam w jednego kulą ognia patrząc na reakcje innych, jeśli któryś jest tak głupi by zaatakować dezintegracją obracam go w pył szepcząc złowieszczo "Kto następny?" Jesli po kuli ognia i widoku biegającego w płomieniach towarzysza (rzucilem taką małązeby tylko go podpalić) nadal atakują to wyciągam katanę i zasłaniam Nerię nie patrząc na resztę grupy
: poniedziałek, 11 kwietnia 2005, 21:07
autor: Neitaqerti
Neria
Widząc dwóch przeciwników biegnących w moją stronę zaczynam się poważnie niepokoić. Jednego staram się uśpić. Robią to tak długo, aż opadnie na ziemię pogrążajac się w głębokim śnie. Drugiego staram się zauroczyć, jeśli mi sie nie udało, zaczynam uciekać, biegajac pomiędzy walczącymi towarzyszami.
: poniedziałek, 11 kwietnia 2005, 21:13
autor: timon
Zaklęcie Eperogenay zrobiło swoje. Podpalony napastnik zaczął uciekać, a później rzucił się na ziemię starając przydusić płomienie, pozostali jenak są zbyt zdeterminowani by się poddać. kurczowo ściskając miecze w dłoniach zaczynają cofać się wgłąb zaułka...
Neria chowa się za plecy towarzyszy...
: poniedziałek, 11 kwietnia 2005, 21:40
autor: LukaS
Xan
Wyciagam swoje miecze i "podpalam je". Temu ktory stoi najblizej szybkim ciosem przecinam krtan a drugiemu wbijam miecz w serce i na chwile go tam zostawiam. wyciagam sztylet i rzucam w strone jednego z tych ktorzy ida w strone Neri(tego ktory nie usnie). Wyciagam swoj miecz z goscai ktory nawet nie zauwazyl ze juz niezyje i przygotowuje sie do odparcia kolejnych atakow
Czy jestes na tyle glupi zeby go zabic mowie do mlodego
daje ci mozliwosc odejscia i lepiej z niej skozystaj bo chyba zauwazyles ze nas nie pokonasz jesli mlody czegos probuje to szybko do niego doskakuje i zadaje cios w powetrzu.
do MG:
Ilu jest przeciwnikow
NO wiem troche przesadzam ale przeciez jestem demonem
. Jesli naprawde przesadzilem no ot przeciez nie wszystkie ataki musza wyjsc perfekcyjnie
: wtorek, 12 kwietnia 2005, 15:28
autor: Szczuru
Vifon
Staram się rozpruć brzuch najbliższemu napastnikowi. Jeśli ktoś zamachnie sie na mnie mieczem robię unik czyniąc pożytek ze wzrostu gnoma, po czym uderzam z półobrotu.
: wtorek, 12 kwietnia 2005, 17:11
autor: timon
Precyzyjnie zadawane ciosy Xana zostają jednak sparowane, ale miecze napastników nie były z dobrej stali więc troszkę się nadtopiły... To wystarczyło... Tamtych dwóch leży na ziemi jęcząc i usiłóując tamować krew...
Neria uśpiła jednego z przeciwników, a kolejnego trafił Vifon. Młody "przypadkowo" dostał w kark. Chrupnęło i już wiecie, że nie będzie stawiał oporu...
Właśnie w tej cwili w ulickę wbiega patrol straży miejskiej. Kilku kusznikó mierzy w was a dziesiętnik, dowodca patrolu, mówi:
- Nie ruszajcie się. Złóżcie broń. Odpowiecie za to co się stało.
Niespodziewanie z opresji wyciąga was krasnolud. Podchodzi do straznika i zamienia z nim szybko parę zdań. Strażnik kłana się i odchodzi ze swoimi żołnierzami.
Nim zdążyliście choć wymówić slowo krasnolud wybiega z uliczki na plac staje na skrzyni i woła:
- Słuchajcie mieszkańcy Mantaru! Jam jest Yacus Byril'ah kupiec z Thergen //królestwa krasnoludów dop. MG//! Ci poszukiwacze przygód właśnie ocalili mi życie! Należy to uczcić! Idźcie do karcz i gospód i wypijcie moje zdrowie! A rachunki niech karczmarze rano prześlą mnie! Yacus przeżył, bandyci szczeźli! Chwała bohaterom!
Wokół was zaczynają gromadzić się ludzie. Tymczasem kupiec szarpie Vifona za ramię i mówi:
-Chodźcie za mna, w domu ambasadora, gdzie teraz mieszkam będziemy mogli spokojnie porozmawiać...
Nie czekając na odpowiedź rusza w kierunku centrum domagając się przejścia...
: wtorek, 12 kwietnia 2005, 17:31
autor: Neitaqerti
Neria
Idę za towarzyszami, ale cały czas mówię z smutkiem "o tych biednych bandytach, którzy atakując nas nie popełnili niczego, aż tak złego i powinni mieć drugą szansę" i o tym, że "morderca nie ma prawa być bohateram", patrzac znacząco na resztę. Mam zamiar iść do tych "biednych" bandytów, ale tłum zagradza mi dogę więc nadal kroczę za towarzyszami, od czasu do czasu pociągajac nosem, lub mówiąc jak jest mi strasznie przykro, że moi własni współ podróżnicy zrobili coś tak okropnego, pociagajac przy tym nosem z szczerym smutkiem.
: wtorek, 12 kwietnia 2005, 22:44
autor: LukaS
Xan
Ide za reszta trzymajac sie z tylu i korzystajac z tego ze jest duzy tlum a ludzie sa podekscytowani wykozystuje okazja by "pozyczyc" troche pieniedzy od nieuwaznych kupcow (okradam tylko jesli jestem pewien ze sie uda)
: środa, 13 kwietnia 2005, 17:37
autor: timon
Z trudem przeciskacie się przez tłum... Xanowi niestey nie udaje się nic ukraść //czy mi się wydaje czy nie jesteś złodziejem dop MG//. Dochodzicie na miejsce. Dom ambasadora znajduje się na uboczu. Yacus wchodzi do środka, natychmiast pojawia sie kilku służących i pytają jak mogą pomóc "wielmożnemu panu"... rasnolud wysyła kilku by znaleźli ciało jego ochroniarza i przynieśli by później pochować je z należytymi honorami. Yacus mówi, że zapewni wam nocleg i prości byście poszli razem z nim, gdyż zaraz podadzą wieczerzę...
: środa, 13 kwietnia 2005, 18:18
autor: Szczuru
VIfon
Bez wachania siadam do wieczerzy. Jeśłi wydaje mi się że strawa może być zatruta proszę kogoś ze służby, aby skosztował.
: środa, 13 kwietnia 2005, 19:48
autor: LukaS
Xan
Jem to co podadza ( co tu wiecej pisac
![Razz :P](./images/smilies/icon_razz.gif)
)
w rekrutacji napisalem wojownik/zlodziej ale po obcieciu statystyk zostane chyba tylko przy wojowniku (szkoda lubie zlodzieji bardziej niz wojow ale nie pasuje mi do bochatera
)
: środa, 13 kwietnia 2005, 20:31
autor: timon
//ok LukaS sorki moja pomyłka, mozesz dalej grac wojownikiem zlodzielem//
Kolacja jest podawana w olbrzymiej sali, przy ogromnym stole... Składa się z dużej ilości prostych, ale niezwykle smacznych dań. Pod koniec wieczerzy Yacus zwraca się do was:
- Widzicie jest taka sprawa... Chcę was prosić byście zapewnili mi ochronę teraz i wdrodze do Thergen. Sytuacja przedastawia się tak: jak już pewnie zdążyliście zauważyć jestem kupcem, ale poza tym pełnie jeszcze jedną ważną funkcję. Otóż jestem poza tym Mistrzem Zapachów. Czym się zajmuję? To proste. Na pewno zdarzyło wamsie być pod ziemią i wiecie jak tam pachnie, a jeśli do tego dodać jeszcze zapachy miasta zaduch jest nieziemski... NNad tym właśnie pracuję, nad wyeliminowaniem smrodu... Jestem o krok od odkrycia substancji która rozwiąże nasz problem - Niepachnidła. Ale komuś przeszkadza mój sukces. Ktoś chce dotego niedopuścić, czego dobrym przykładem może być dzisiejsze zajście... Kto? Może Gendaviel, mój konkurent z Cechu Perfumiarzy, a może któryś z ródów niechętnych mojej rodzinie, najpewniej Ueraven... Jutro muszę spotkać się z zagranicznymkupcem, który dostarczy mi ostatni składnik... Proszę zapewnijcie mi ochrone, a zapewniam, że nagroda będzie odpowiednia, ba, przejdzie nawet najśmielsze wasze oczekiwania...