Strona 1 z 3

[brak] Walka o wiarę

: poniedziałek, 25 czerwca 2007, 10:28
autor: Azrael
Wpierw wyjątkowo dużo zasad i ostrzeżeń:


Tak – piszemy, co postać mówi.
*Tak* - co myśli.
Tak, – co robi.
Tak – poza sesją.
Piszemy w trzeciej osobie liczby pojedynczej.

Każdy z was musi właściwe czytać tylko to, co piszę do niego i o nim.

Wasze kontakty z bóstwami: Pytania na temat świata gry zadawajcie im, nie mnie.
Możecie się ich pytać, prosić i błagać, o co tylko chcecie, lecz jeśli bogowie uznają, że jesteście pyszni bądź zawracacie im głowę mogą was za to ukarać.
Do niektórych postów będę dodawał wyniki waszej walki o wiarę w trzech wyznacznikach:
Ilość wierzących: ( To osoby, które choć wierzą, iż mówicie prawdę nie praktykują tego, czego ich uczycie.)
Ilość praktytujących: (Oznacza ilość osób, która wierzy wam do tego stopnia, że przestrzega zasad waszego bóstwa.)
Ilość uczniów: ( Z początku to wy później dojdą osoby pomagające wam w nawracaniu.)

Polityka miasta: Miasto, choć dzięki licznym kopalnią złota naokoło, jest bogate traci dużo przez przestępczość, co wpłynęło na zwiększenie wydatków na straż oraz powiększenie kar.
Burmistrz postanowił również ułatwić życie kapłanom, aby „nauczali tępych mieszkańców.”
Ułatwił wam życie w ten sposób: Każdy kapłan dostanie miejsce do nauczania i darmową kapliczkę. Wszyscy z wyżej wymienionych mają prawo do dwóch darmowych posiłków dziennie i spania w „motelach”. Do każdej kaplicy zostaną przydzieleni dwaj strażnicy jako ochroniarze. Te prawa nie zostały spisane, lecz burmistrz pilnuje ich przestrzegania.

Pieniądze w tym miejsce znaczą mniej więcej tyle:
Miedziak: Chleb
Srebrnik: Średni miecz
Złoto: Jeden arabski koń

ZACZYNAMY! A raczej wy zaczynacie, wpierw opiszcie rozmowe z krasnoludzkim czeladnikiem jak ma wyglądać wasza, niestety drewniana kapliczka.
Każdemu z was wyznacza ten sam termin dostarczenia jej, który jest automatycznie terminem waszego stałego przyjazdu do miasta i rozpoczęcia pracy.

Po tym odpowiadacie na to:

Kajen

Gdy spałeś już w hotelu objawił ci się Norwin. Podziękował ci szeptem za kapliczkę i dobry start, w końcu zyskał już pierwszego ucznia. W nagrodę zyskałeś swój pierwszy dar, lecz twój bóg stwierdził, że jeszcze nie pora, aby cię wtajemniczyć w jego istotę. Wpierw masz się pomodlić pomimo przeciwności losu przed jego kapliczką o oświecenie.
Gdy obudziłeś się o 5.50 musiałeś biec szybko w stronę kaplicy, gdyż słudzy Krasnoluda mieli ją postawić do odbioru już o 6.00.
Odebrałeś ją i rozejrzałeś się po okolicy. Miejsce twojej pracy znajdowało się na skwierku przy murze. Nie znałeś miasta, a to, co mogłeś zobaczyć w tej chwili to tylko ławeczki domy mieszkalne, jadłodajnia i sklep z żywnością.
Z początku widziałeś tylko sklepikarza, który podarował ci jabłko i pospiesznie odszedł abyś nie rozpoczął monologu i młodą dziewczynę zamiatającą tarasy w jednym z domu, lecz już o 8.00 na ławce siadło trzech pijaków naśmiewających się szyderczo z twojej kapliczki i dwójka radosnych acz brudnych dzieci zadających pytania na temat bóstwa.


Alucard

Noc w hotelu była dla ciebie koszmarem. Obrazy, jakie widziałeś były ohydne.
I to, że flaki, krew i mózgi rozpadających się przed tobą elfów nie były nieludzkie nie powstrzymało twojego żołądka przed zwymiotowaniem. Na szczęście zdążyłeś dobiec z tym do okna.(Dla ciebie pewien pies bardzo cię za to oszczekał)
Z początku zastanawiałeś się, co to wszystko miało znaczyć, lecz z góry z okna zobaczyłeś coś złotego w twoich wymiocinach. Zbiegłeś na dół i znalazłeś jedna złotą monetę, a na twojej twarzy pojawił się błogi uśmiech. Radośnie i w skowronkach powoli rozglądając się po okolicy ruszyłeś odebrać kapliczkę. Dotarłeś tam koło 8.00 zgodnie z umową.
Zasmuciłeś się z okolicy, w jakiej został usytuowany twój „pomniczek” z pewnością nie było to wyjątkowo często odwiedzane miejsce. Gdy pomimo najśmielszych chęci nie oddalania
s się, a zobaczenia wszystkiego naliczyłeś się, co najmniej kilku budynków podsumowałeś je sobie w głowie. * Mamy tu dwie kamienice, park, posąg jakiegoś zwycięstwa, który z pewnością przyćmi moją kapliczkę, targ 200m. na zachód i poborcę podatkowego na wschód o jakieś 100m. Pomimo iż mówią, że to takie brudne miasto jest tu wyjątkowo spokojnie i ładnie.* I usłyszałeś głos swego boga niczym grzmot leciutko uderzający o szklankę. POZORY MYLĄ!
Wkrótce po twoim przybyciu pojawiło się dwoje strażników wypytujących o twojego boga i popierających twoją wizje. (Działaj możesz zdobyć wierzących),
trójka elfich dzieci trzymających się blisko ojca, dwa krasnoludy walczące pod kamieniczką
i biegnącego rannego człowieka gonionego przez kobietę ze sztyletem, na których straż nie zwróciła uwagi.
Niestety w zasięg twych słów wchodziły tylko elfy, dwaj strażnicy i kobieta robiąca śniadanie przy otwartym oknie.

Szasza

Śni ci się omotający cię dym z bagien. Omotający, acz przyjemny bóg rozmawiał z tobą niestety jest zbyt słaby, aby robić to wyraźniej. Mało zrozumiałeś… wiesz tylko, że gdy zobaczysz matkę z dzieckiem masz krzyknąć… stój, albo zostań? Sam nie wiesz…
Wyruszasz, choć nie wiesz, która jest godzina jakby wiedziony jakimś amokiem.
Docierasz tam na długo przed dostarczeniem kapliczki acz po przyjściu strażnika.
Wytłumaczył ci, że kolega ma kaca i przyjdzie za chwilę, i spytał czy może skoczyć do sklepu alchemika z naprzeciwka by kupić „coś mocniejszego”, ty w amoku powiedziałeś „Tak” i zostałeś sam. Gdybyś wyszedł z amoku i rozejrzał się zobaczyłbyś, że znajdujecie się przy pchlim targu i sklepie alchemika. Pchli targ był zamknięty, więc zostałeś sam… dopóki jakaś kobieta nie wyszła z dzieckiem na rękach zza straganów. Ruszyłeś, a raczej mgła ruszyła tobą w jej kierunku. Żołnierz wyszedł ze sklepu i zobaczył zieloną mgłę materializującą się przy ciele kobiety. Wszyscy oprócz ciebie usłyszeli „ Twój mąż jest w karczmie Ragnerfell, nie wchodź tam, gdyż wtedy twoje dziecko zginie, a ty oślepniesz.
A gdy będziecie jechać z mężem do Nilfgardu pomódl się przy każdym bagnie i wrzuć do środka żywe istnienie, jeśli tego nie zrobisz… każde nieposłuszeństwo będzie się równać jeden dzień choroby w twojej rodzinie.” Żołnierz upuścił coś mocniejszego.

Liczba wierzących: 4
Liczba praktykujących: 3

Ant

Spałeś dobrze. Gdy wstałeś ubrałeś się i zobaczyłeś wyjątkowo czystego szczura z kawałkiem papieru w pysku. Szczur był piękny, cały w kolorze burym, lecz piękny.
Choć nie umiałeś czytać, wiedziałeś, co wyryto na pergaminie, a mianowicie:
To szczur o imieniu Alfaki. Zna wiele miejsc, jest bardzo inteligentny i ma za zadanie ci służyć. Jest boskim stworzeniem, a więc rośnie w sile razem z twoim bogiem.
Tu podniosłeś głowę znad listu i spojrzałeś na szczura próbującego wejść na stół.
Korzystaj z niego mądrze i bądź dla niego miły.
Z mieszanymi uczuciami po poranku ruszyłeś (wraz z szczurem w kieszeni) do krasnoludzkiego czeladnika, u którego osobiście miałeś odebrać kapliczkę.
Znalazłeś go bez problemu, a ten poprosił cię o błogosławieństwo dla swojej rodziny i aby syn, który zyskał status: zaginiony, szczęśliwie wrócił do domu. (Dajesz mu błogosławieństwo?)






Jest mało ludzi ze względu na święto, a wy jesteście w dobrych dzielnicach.
(choć śpicie i jecie w złych)

P.S Sorx, za być może cienki start, nie obraże się jeśli będziecie zwracać mi uwage i zgóry przepraszam za wszelkie błędy i niescisłości. Jeśli chcecie zgłosić Veto to na PW.

Re: [brak] Walka o wiarę

: poniedziałek, 25 czerwca 2007, 11:30
autor: Ant
Feomir

Rozmowa z krasnoludem:
- Kapliczka musi być ogromna mój panie. Jak największa. Wiem, że może Ci się nie chcieć, ale przecież funduje to burmistrz. Pewnie zapłaci ci więcej za taką robotę. Domyślam się, że jesteś doskonałym rzemieślnikiem, więc na pewno sowicie to ci wynagrodzi. A w dodatku im będzie większa, tym bardziej przypodobasz się Khaianowi. Kto wie... Może nawet sprawi, że już do końca życia będzie ci się żyło dobrze i w wielkim dostatku. Zachęcam więc by ta kapliczka była wielka i naprawdę piękna. Co do tego jak ma wyglądać... Ma przedstawiać twarz mężczyzny z blizną przez całą jej długość. Wyraz jego twarzy ma być wyniosły i dumny. Na głowie ma mieć wieniec laurowy. Obok niego powinny się znaleźć cztery asy, oczywiście każdy innego koloru, a nie wszystkie tego samego i miecz. Przydałoby się, by wyglądał na zakrwawiony. Jestem pewien, że dobrze to wykonasz. Niech Khaian będzie z tobą! - powiedział o kapliczce i odszedł

Powrót do sesji:
Feomir szedł żwawo na spotkanie z krasnoludzkim rzemieślnikiem. Gdy już doszedł na spotkanie, dowiedział się o problemie artysty.
- Oczywiście, że mogę dać tobie i twojej rodzinie błogosławieństwo. Ale samo błogosławieństwo niewiele Ci da, jak nie będziesz wierzył w Khaiana. Tylko on ci może je dać. Ja tylko mogę mu wskazać ciebie, by na ciebie popatrzył przychylnym okiem. - powiedział śmiało
"Alfaki oby przy twojej pomocy Khaian spojrzał na me modlitwy" pomyślał
Feomir położył obie dłonie na głowie krasnoluda. Zamknął oczy i wyszeptał słowa modlitwy do swego boga, po czym już głośniej dodał - Khaianie! Oto twój sługa błaga cię o błogosławieństwo! Na chwałę twoją spójrz na niego łaskawym okiem! Pomóż temu śmiałkowi! - powiedział
- Teraz już Khaian będzie miał cię w swej opiece. Bądź odważny, nie poddawaj się, a nigdy ciebie i twojej rodziny nie opuści. Idź i szerz wszystkim imię naszego pana Khaiana! - stwierdził po wszystkim.
Wziął kapliczkę i poszedł do miejsca dla niego wydzielonego. Tam nawraca przechodniów i strażników mu przydzielonych.

Re: [brak] Walka o wiarę

: poniedziałek, 25 czerwca 2007, 12:10
autor: Azrael
Feomir ( Ant Nie odpisuj teraz czekamy na innych )

Rozmowa z krasnoludzkim czeladnikiem:
Przykro mi, ale burmistrz opłaca tylko farbe, drewno i robocizne za kapliczke o wielkości 1x1 dodać do tego podstawe... no mogę zrobić kapliczkę o wielkości 0,9m. x 0,9m. Nad resztą popracuję i naprawde się postaram.

Prośba o błogosławieństwo: Dzięki ci... nie mogę cie puścić z pustymi rękami! - wręczył ci 10 miedziaków i zaprosił na obiad- Naprawdę nie mogę dać ci więcej, chyba, że w robociznie.
Podziękowałeś i pożegnałeś się z krasnoludem wychodząc spojrzałeś na jego robotników wynoszących jakąś mroczną kapliczkę. Obydwaj wychodzili z wielkimi oczami i skrzywionymi twarzami, gdyż obydwaj pracuja w tym miejscu już dwa miesiące, a dopiero teraz dowiedzieli się jakim pobożnym człowiekiem jest ich szef.

Na miejscu wraz kapliczką i szczurem który uparcie wybrał sobie jej szczyt jako łóżko, miałeś nadzieje nauczać dwuch strażników którzy jednak nie zjawili się na miejscu pracy. Twoja kapliczka stała pod wielkim dębem z tabliczką
"To drzewo jest chronione przez kapitułe miasta, to ono uratowało życie Cesarzowi Terakasowi II" , małą fontanienke 30m. na wschód oraz cztery kamienice zwrócone w twoją stronę i każda z innym sklepem na parterze. Nie mogłeś dostrzec co jest sprzedawane, zresztą nie miałeś na to nawet czasu, gdyż gdy tylko przyszedłeś na miejsce piątka dzieci, w wieku od 5 do 9 lat koniecznie chciała się pobawić twojim współpracownikiem. Miałeś pecha, gdyż ulica w tej chwili była pełna ludzi, a ty zakłopotany nie wiedziałeś co robić, poniewarz Alfaki panicznie zaczął wspinać się na pobliski dąb, a dzieci podskakując próbowały złapać go za ogon.

Re: [brak] Walka o wiarę

: poniedziałek, 25 czerwca 2007, 12:20
autor: Szasza
Helmud
Jego pan potrzebował wyznawców, a wyznawców trzea gdzieś rekrutowac.
*Tantalos spojrzał na mnie łaskawym okiem. Na pewno On natchnął burmistrza do przyznania mi tych udogodnień.*
Niezbyt rozumiał to co działo się przed chwilą. Co prawda wielbił swojego pana ale uważał że brak mu doświadczenia w kontaktach ze śmiertelnikami.
*To wszystko przez tych wieśniaków i opoi. W świętym stawie powinien "wykąpac się" jakiś obyty mieszczanin, wtedy pan posiadłby jego wiedzę.
no cic..
Teraz muszę uzgodnic plany kapliczki..
*
Nagle doznał wizji.
Jego bóstwo przekazało mu obraz wschodniej bramy
Bagna są na wschodzie
Pospiesznie udał się tam. W bramie stał oblepiony glonami, niewielki wóz, na któym leżały beczka, żelazna misa, kanciasty tobołek i gruby pniak z wyrytym symbolem Tantalosa. Nie trzeba było się zastanawiac skąd się tu wziął, ponieważ leżał pod nim skrajnie wycieńczony mężczyzna.
*O ty który otwierasz drzwi , czy twoje metody nie mogą byc bardziej subtelne? Podobne działanie może przynieśc zgubę naszemu kultowi...*- niebiański uczony słyszał myśli tych którzy otwierali przed nim swój umysł.
Helmud zaczął ciągnąc wóz pod warsztat rzemieślnika.
Gdy był na miejscu, zaparkował wóz i wszedł do warsztatu.
-Witam.-Ohrypłym głosem powiedział krasnolud.
-Ja też..-Burknął Helmud.
-Pan w sprawie kapliczki?
-Tak.
-Więc jak to ma wyglądac?
-W wozie znajduje się pniak- z niego masz zrobic ołtarz. Na ołtaezu będzie misa napełnina wodą z beczki i kamień który jest zawinięty w tobołek.. Kamień ma byc wyeksponowany. Za ołtarzem ma stac fotel, a przed nim półkolista ławka albo duża mata na której ma zmieścic się wiele osób. Po bokach ołtarza mają stac dwa drewniane piedestały.
Niech ściany będą w miarę grube i szczelne aby nie dopuszczały hałasu z zewnątrz. Na ich zewnętrznej stronie powinny byc jakieś zdobienia, tu zdaję się na pańską inwencję. I niech kapliczka będzie zadaszona chcby słomą.
- Acha...
- I czy jesteś zainteresowany naszymi naukami??
*Dopuki nie mam kaplicy wolę nie nawoływac do nawrucenia w obawie przed strażą..

Re: [brak] Walka o wiarę

: poniedziałek, 25 czerwca 2007, 12:21
autor: kajtek Raulin
Kajen
Rozmowa z krasnoludem
-Panie kapliczka ma być duża.Nie powiem ogromna gdyż mój bóg ceni skromność.A więc tak...ma być to mężczyzna a w prawej ręce jego lezy książka.W lewej zaś pióro łabędzia.Bóg mója ma mieć puszystą brode,bujne włosy,mądre spojrzenie.Pomalować jego postać tak:
broda i włosy-kasztanowy kolor
ciało-lekko opalony,bardzo jasny brąz
książka-niebieska
pióro-białe
Za kapliczkę zapłaci burmistrz.Kiedy będzie gotowa? Cicho wręczył 10 miedziaków.
Właściwa treść
Po spotkaniu z krasnoludem Kajen wyruszył w strone dzieci.
-Witam was.Niech Norwin będzie z wami.
Pobłogosławiłem dzieci i zapytałem o rodziców.
-Mam,tata są w domu.
-Gdzie wasz dom? Zaprowadzcie mnie do niego a opowiem waszym rodzicielom o bogu.

Re: [brak] Walka o wiarę

: poniedziałek, 25 czerwca 2007, 13:16
autor: Azrael
Nie odpisujecie, gdyż czekamy na Scoreza.

Kajen

Dzieci spojrzały na ciebie podejrzliwie. Jakiś mężczyzna wyglądający na fanatyka chce zostawić swoją kapliczke i iść za nimi? Wszystkie ruszyły biegiem w tył, a jedeno z nich po drodze pokazało ci język.
Odruchowo wyciągnąłeś za nimi ręke, i w tym momencie usłyszałeś głos który spowodował u ciebie dreszcze.
Jeden z pijaków właśnie podszedł do ciebie i powiedział - Hłe, hłe widzę, że tu nie o nawrócenie chodzi... hłe, hłe
może, mi pan coś opowie o tej swojej wierze?


Helmud

Tym razem ci odpuszcze jednak następnym razem pamiętaj: To ja decyduje co robi twój bóg.

Masz już kaplice, więc idziesz nauczać na swoje stałe miejsce pracy, gdzie spotykasz wcześniej widzianego strażnika.
Ten jest strasznie podniecony tym, co widział z rana i twoją kapliczką która "przemawia do niego".
Jednak, gdy spytał cię jak to zrobiłeś, na twojej tważy pojawił się wielki znak zapytania.
Ten opowiedział ci wszystko i postanowił chodzić z tobą (lecz tylko przy kapliczce ) i potwierdzać ludziom co zrobiłeś.
Ucieszony tą wizją rozejrzałeś się i zobaczyłeś:
Rodzine niziołków wracającą z targu do domu, dwie elfki jadące na koniach, elfa który usiłuje je dogonić na swojej klaczy, jednego starszego ludzkiego dziadka targującego się z pewną kobietą o cene patelni, młode małżeństwo koło trzydziestki sprzedające swój dobytek ośmiu osobą które cały czas patrzą tylko jak ich okraść.

Jeśli Scorez nie napisze nic do jutra godziny 18.00 jego postać spotka coś złego.

Re: [brak] Walka o wiarę

: poniedziałek, 25 czerwca 2007, 22:32
autor: kajtek Raulin
Kajen
-Norwin jest bogiem nauki! Będzie uczył innych aż do końca świata!
Powiedziawszy to wraam do krasnoludzkiego rzemieślnika i przypatruje się jego robocie.
-Jam bez zajęć! Jedzenia trzeba? Przynieść,pomóc w czymś?
Zapytałem.

Odechciało mi się grać.Moją postać możesz zabić.

Re: [brak] Walka o wiarę

: wtorek, 26 czerwca 2007, 19:50
autor: Azrael
Scorez

Dwuch „strażników”, gdy nikt nie patrzył walnęło cię w łeb.
O reszcie akcji dowiesz się, gdy się odezwiesz, w ciągu tego tygodnia, bo w innym razie przebierańcy zabiją cię

Kajen

Krasnolud podziękował ci, za pomoc, ale stwierdził, że lepiej będzie jeśli w czasie, gdy jego żona będzie robić jedzenie, ty będziesz nauczał go jego czeladników i jego dwoje synów.
Jego synowie wyglądali (jak na ludzkie lata) na 7 i 10 lat.
Młodszy zadał ci pytanie z kim ożeniony jest, twój bóg, a potem dlaczego nie i czy jest pedałem, za co ojciec go uderzył w łepetyne. (napisz co im mówisz)
Gdy żona wyszła z kuchni niosła rybe w sosie czosnkowym, kotlety z wieprza i całego dzika.
- Czym chata bogata, choć wiemy, że małe to bogactwo, gdyż i tak jemy dziś odświętnie.
Poczułeś się głupi, gdyż dawno nie widziałeś czegoś tak cudownego.

Reszta niech dogoni Kajena jednym postem i znów ruszamy z sesją.

Re: [brak] Walka o wiarę

: wtorek, 26 czerwca 2007, 21:04
autor: Szasza
Helmud

Widział komiczną akcję z nawracaniem zbłąkanych dziecięcych duszyczek. Zachichotał.
*Nie powinienem nawrac dzieci, na pewno nie są na tyle dojrzałe aby zrozumiec me nauki. Swoją drogą- ciekawe czy mój Pan ma poczucie humoru.*
Przyjrzał się swym ptencjalnym "owieczkom".
*Potrzebujemy siły i wigoru tych elfów, ale wątpie by się przekonali.
To małżeństwo ma widocznie niewiele do stracenia. Spróbjuję ich pocieszyc i otoczyc opieką gdy się do nas przyłączą.
Staruszek to praktycznie pewniak.
-Wszyscy jesteśmy rodziną, a więc spróbuję też z niziołkami.*
Kapłan w towarzystwie strażnika powinien zniechęcic gangste.Poszedł w kierunku wyprzedającego majątek małżeństwa i nie zwracając uwagi na oprychów zwrócił się do nich :
- Witajcie poczciwi ludzie. Jestem pokornym sługą Tantalosa- zwiastuna nowych czasów. Chcę przekazac wam nauki które pochodzą od samego boga. Otóż mój bóg jest zwiastunem nowego porządku, w którym wszyscy którzy wiernie wypełniali jego wolę będą życ w szczęściu, w nowym świecie, gdzie nie będzie podziału na gorszych i lepszych przez wzgląd na majętnośc, lecz przez wzgląd na zsługi i dobro duszy. Przyłączcie się do kultu Tantalosa, a wspólnie stworzymy nierozerwalną wspólnotę, która wspólnymi siłam utoruje drogę nowym czasom!


Przemówienie do staruszka.
-Witaj starcze. Czyżby dobra doczesne przysłaniały ci to co najważniejsze? Zastanawiasz się pewnie o czym mówię.
Mówię o przyszłości, albowiem nadchodzi czas nowego ładu. Możesz pozostac w słodkiej niewiedzy, lecz wiedz że twoje kości pochłonie zimna ziemia, a duszę ogarnie pustka. Mój pan może dac ci drugą młodośc i udział w nowym świecie w zamian za pokorną służbę w jego kulcie. Jeżeli teraz odmówisz, to pamiętaj że mój pan zawsze czeka na powrót tych którzy odwrócili. A jeśli nie wieżysz w moje słowa to zapytaj stojącego obok mnie mężczyzny, on może potwierdzic ci moje słowa

Z innymi dałem sobie spokój.

Re: [brak] Walka o wiarę

: wtorek, 26 czerwca 2007, 21:27
autor: Ant
Feomir

Wychodząc z warsztatu krasnoluda, zaprosił go wraz z rodziną aby przyszli na plac gdzie ma stanąć kapliczka. Poprosił też aby namówił do tego wszystkich znajomych. Jak tylko zobaczył dwóch jego pracowników, podszedł do nich. Zaczął im opowiadać o bogu, dzięki któremu ich szef znów uwierzył w szczęście. W międzyczasie pomógł im nieść kapliczkę. Gdy tylko przekazał im najważniejsze dogmaty wiary, zaprosił ich przed kapliczkę Khaiana i powiedział im by zachęcili do tego swoje rodziny i przyjaciół. Następnie poszedł do miejsca gdzie znajdowała się kapliczka jego boga.
Tam położył na kapliczce Alfakiego. Ten ułożył się wygodnie na je szczycie. Potem wystraszyły go dzieciaki. Gdy wspiął się na drzewo, Feomir podszedł spokojnie i zdjął kompana w swej misji.
- Rozumiem, że Alfaki może się wam podobać, ale spokojnie. Nie tak raptownie. Jak chcecie go dotknąć to nie musicie go ciągnąć za ogon. To tak jakby jakiś dorosły ciągnął was za ucho. Nie lubicie tego prawda? - mówił, uśmiechając się. Chciał udobruchać trochę dzieciaki.
- Mam taki pomysł na małą umowę. Dam każdemu z was go pogłaskać, jeżeli wy zaprosicie tu swoich rodziców i powiecie swoim znajomym by zrobili to samo. Zgoda? - Uśmiechnął się serdecznie do maluchów.
- Wybacz mi Alfaki. To na rzecz wiary. - wyszeptał do pupila.
Po chwili dał każdemu pogłaskać szczura. Dbał o to by nie robiły tego za mocno, albo nie wyrywały mu sierści. Gdy już każde było zadowolone powiedział:
- Wywiązałem się z mojej części umowy. Teraz wasza kolej. Mam nadzieję, że wy też to zrobicie. Kto wie... Może następnym razem Alfaki będzie chciał się z wami pobawić. -
Potem zaczął nawracać ludzi przyglądających się temu zdarzeniu i przypadkowych przechodniów. Jak tylko znalazł chwilę zwoływał ludzi do wysłuchania tego co mówi

Re: [brak] Walka o wiarę

: wtorek, 26 czerwca 2007, 22:56
autor: Azrael
Feomir

Krasnolud lekko zdziwiony twoją prośbą wysłał z tobą na razie tylko czeladników i dzieci, a sam obiecał, że dojdzie z żoną za godzinke jak skończy pracę nad skrzynią do banku.
Wróciłeś pod twoją kapliczkę, a twoja przemowa wpłyneła na czeladników, którzy po całym dniu ciężkich prac pragneli dokładnie tego, co dawał twój bóg. Dzieci krasnoluda przyjeły wiarę swoich rodziców. (automatycznie, taka mechanika :D ) I obiecały, że będą tu sprowadzać wszystkich, po tym jak zobaczyli twojego szczura żonglującego trzema kamieniami, a potem odgrywającego sławną scenke "Homero i Djulia".
Podobało się to dzieciom i tylko dzieciom, gdyż szczur ukrywał troszkę swoje talenty przed dorosłymi, dobrze robił, gdyż twój "kościółek" nie zamienił się wciąż w ZOO cyrk.
Scena która teraz wsuneła ci się przed oczy, sprawiła, że podziękowałeś bogu. Zobaczyłeś Eromira biegnącego do ciebie z dużą prędkością jak na swoje krnąbrne nóżki ciągnącego za sobą syna - Erglesta.
- Od tej pory możesz mówić na mojego syna uczniu. Powierzam go w twoje ręce.
Nie_zdołałeś jeszcze wyrazić twojego zmieszania i zadowolenia, jak tym razem ogarną cię smutek.
Połowa dzieci wróciła od rodziców cała posiniaczona przeprosić cię, a druga połowa już nie przyszła.
Dławiąc płacz tłumaczyli, że rodzice nie przyjdą.

Liczba wierzących: 15
Liczba praktykujących: 6
Liczba uczniów: 0/1 (zgodzisz się?)


Helmud

Dziadek spojrzał na ciebie z miną "Zawsze znajdzie się ktoś upośledzony" i powiedział.
-Spier**** ty heretyku ty, zaraz zawołam straże!
I wbrew twoim przewidywaniom jedynymi zainteresowanymi twoimi naukami, były dwie bogate, piękne elfki, pomimo przekonywań młodego elfa postanowiły cię wysłuchać.
- Zbaw nas rozmową, a nie omieszkamy sypnąć groszem.- Uśmiechneła się wyższa na karej klaczy.
Ilość wiernych: 4 (szansa na 7)
Ilość praktykujących: 3
Ilość uczniów:0


Kurde trudno się pisze do trzech kapłanów, mylicie mi się. :/

Re: [brak] Walka o wiarę

: czwartek, 28 czerwca 2007, 17:17
autor: Szasza
Helmud
*Nie do końca po mojej myśli ale trzeba brac to co los zsyła*
-Jestem kapłanem Tantalosa- zwiastuna zmian. Dwa lata mój pan przybył do naszego świata ze świata bogów który usytuowany jest wysoko na firnaemncie mając na celu przygotownie drogi ku przybyciu jego braci. W nowym ładzie żarliwi wyznawcy Tantalosa staną się równi bogom zaś niewierni odejdą w niebyt. Nasz kult ma formę jednej wielkiej rodziny w której wszyscy wspieramy się wszelkimi możliwymi metodami. Niektórych może przerażac fakt że na początku Tantalos poddaje swoich wyznawców ciężkim próbom lecz ich trudy zaowocują na początku nagrodą doczesną a potem wieczną.
Obowiązkami wyznawców jest raz na trzy dni przyjśc do kaplicy i otworzyc umysł na głos pana, wypełniac wolę pana, i raz w miesiącu udac się nad święty staw i tam złożyc ofiarę. To by było na tyle....

Re: [brak] Walka o wiarę

: czwartek, 28 czerwca 2007, 18:08
autor: Ant
Feomir

- Ergleście... Ja oczywiście chciałbym mieć ucznia, ale to musi być twoja decyzja. Nie przejmuj się wolą ojca. To twój wybór. Czy napewno chcesz być sługą mojego pana, jedynego prawdziwego boga Khaiana? Proszę cię. Przemyśl dobrze nim odpowiesz. A teraz przepraszam na chwilę. Młodzi wierni są w potrzebie. - powiedział nie okazując głosem żadnych uczuć. Jednak było widać na jego twarzy zakłopotanie.
Podszedł do dzieci. Przykucnął przy nich.
- Nie płaczcie. Nie przepraszajcie. Nie macie powodu by to robić. Po prostu wasi rodzice jeszcze nie są gotowi na to by wysłuchać tego co mam im do powiedzenia. Ale napewno kiedyś to usłyszą. - mówił z uśmiechem, który bardzo trudno było mu utrzymać.
- Wiecie co? Jak będziecie kiedyś z rodzicami na spacerze, to może niby przypadkiem skierujcie ich tutaj. Dobrze dzieci? - spytał spokojnie
Jako, że był spokojny o odpowiedź wstał i powrócił do Erglesta.
- I jak młodzieńcze? Podjąłeś decyzje? - zapytał chłopaka

Re: [brak] Walka o wiarę

: niedziela, 1 lipca 2007, 11:42
autor: Azrael
Helmud

Elfy patrzą na ciebie znudzone.
- A gdzie jest ten święty staw? Może sprawdzimy... O mam pomysł! Jak pójdziemy tam i się pomodlimy czy co tam będziesz chciał, a nic się nie stanie to cię wychłoszczemy! - Lud na dźwięk ostatniego słowa zebrał się naokoło was.
- Oj daj mu spokój, od razu widać, że jesteś w 1/4 człowiekiem. Jedziemy. - Powiedziała młodsza i piękniejsza elfka rzucając ci sakiewkę, a potym zaczęła odwracać konia. (50 miedziaków)

Ilość wiernych: 4 (młodsza elfka cię lubi)
Ilość praktykujących: 3
Ilość uczniów:0


Feomir

Gdy ojciec poszedł wraz z resztą rodziny modlić się pod twoja kapliczką, Erglest wyznał ci prawdę.
- Cały szkopuł w tym, że ja zawsze chciałem być kapłanem tylko, bez urazy, ale twój bóg raczej nie pomógł mi w powrocie z wojny. Pół roku spędziłem w karczmie na popijawach, a wróciłem tylko na kilka miesięcy... jeśli zgodzisz się na krótkotrwałego ucznia, chętnie nim zostanę... za jadło... i kilka srebrników na pożegnanie.
Zanim zdążyłeś odpowiedzieć zauważyłeś, że Alfaki urósł zdziebko, a w jego oczach świecą się małe ogniki których wcześniej nie było.

Liczba wierzących: 16
Liczba praktykujących: 6
Liczba uczniów: 0/1


Stantgret

Szedłeś wzdłóż twojej świątyni... twój kościół miał kłopoty. Nie dość, że twój kościół był przez 3 miesiące zamknięty i strażnicy miejscy zbezcześcili to miejsce kultu, bo wypowiedziałeś się „źle” o ich dowódcy to jeszcze teraz dwóch natrętów naucza po straganach. Czterech twoich uczniów, którzy po gwałtach i mordach jakie działy się na nich przez ludzi po zezwoleniu straży patrzyło na ciebie smutnymi twarzami.
Każdy z nich trzymał miotłe, aby zamieść liczne śmieci i zgniłki walające się naokoło ołtarza. Czekali na twoje rozkazy.

Ilość wiernych: Z 500 zostało 50
Ilość praktykujących: Z 100 zostało 10
Ilość uczniów: Z 30 zostało 4
Wszyscy mają przyjść następnego dnia (niedziela) z samego rana.


Nadchodzi godzina 18.00

Re: [brak] Walka o wiarę

: niedziela, 1 lipca 2007, 11:55
autor: Bielik
Stantgret

Ech... Ludzie nie wiedzą co czynią- powiedziałem po czym wraz z uczniami (jeśli tu są) zabieram się za sprzątanie kapliczki... Gdy wszystko jest czyste pokrzepiam swoich uczniów krótką przemową w której mówię o równowadze pomiędzy wszystkim. Nikt nie przeważa nikt nie przegrywa... Wszyscy są równi... Tymi słowami żegnam uczniów po czym oddaję się medytacją przed wizerunkiem boga mając nadzieję, że ześle na niego wizję w której go natchnie do dalszej pracy i pomoże mu w dalszych dziełach...

Re: [brak] Walka o wiarę

: niedziela, 1 lipca 2007, 12:21
autor: Ant
Feomir

"Hmm... Widzę, że moja praca jednak coś daje. Dzięki ci Khaianie za ten znak." pomyślał sobie zanim odpowiedział.
- No cóż... Nie pomógł bo w niego nie wierzyłeś. Gdybyś wierzył byłoby zupełnie inaczej, ale mniejsza o to. Bardzo chętnie zgodzę się byś był moim uczniem. Nawet na krótki czas. Do rozpowszechniania wiary nie służy tylko jedna osoba. Bardzo mi pomożesz służąc Khaianowi. Jak spotkam twojego ojca powiem mu o tym jak bardzo jesteś wierny i oddany jedynemu prawdziwemu bogu. Będę cię przed nim zachwalał, żeby był z ciebie dumny. A jak będziesz chciał odejść nie będę cię zatrzymywał. Jakoś wytłumaczę cię wtedy przed ojcem. - powiedział do młodzieńca.
-A teraz czas na twoje pierwsze zadanie. Pewnie znasz podstawowe dogmaty. Idź i nauczaj po całym mieście i zwołuj tu ludzi. Niech cię Khaian prowadzi.- rzekł do nowego ucznia i sam znów zaczął nauczać przechodniów.
"Oby za te starania Khaian pobłogosławił mnie umiejętnością czytania i pisania."

Re: [brak] Walka o wiarę

: niedziela, 1 lipca 2007, 17:49
autor: Szasza
Helmud
Rozczarowany efektem swoich staran poszedł rozejrzec się po straganach.
*Rozbestwione bachory!!*



Więcej do napisania nie było :(